- W empik go
Spełnione życzenia - ebook
Spełnione życzenia - ebook
Dział Opieki dla Bezużytecznych oferuje rodzinom pomoc społeczną. Otrzymują wszystko, czego chcą, a nawet więcej. Klasa ludzi bezużytecznych potrzebna jest do rozdania wielkich pieniędzy, które w innym wypadku musiałyby przepaść. Jej istnienie staje się filarem utrzymania społeczeństwa. To dzięki nim pracę mają biurokratyczni urzędnicy. Co stanie się, gdy ojciec pewnej rodziny zapragnie wyjść poza ustalony schemat? Jego poszukiwania pracy mogą nie spodobać się pracownikom DOB...
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-265-9976-3 |
Rozmiar pliku: | 216 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ojciec wtoczył się do kuchni. Tuż za progiem zatrzymał się jednak. Oparł się plecami o futrynę. Stanął ze zwieszonymi ramionami, zbierając siły na to, co musiał zakomunikować rodzinie. Wzrokiem objął codzienną sytuację. Tutaj zawsze było tak samo. Nagle poczuł, że ten niezmienny widok jest fundamentem życiowego bezpieczeństwa. Wrócił. I cóż im powie?!
Jego żona rezydowała przy kuchennym stole. Taki miała zwyczaj, który wynikał z konieczności. Oparta mocno łokciami o blat jak przymurowana, nawet się nie poruszyła się, gdy wchodził. Obrzuciła męża szybkim spojrzeniem znad czasopism. Zaścielały powierzchnię stołu, porozrzucanymi stosami. Karty gazet, wykonane z taniego pressblatu, kruszyły się i osypywały poza krawędzie stołu. Utworzyły kopczyk wokół stóp siedzącej kobiety obutych w zniszczone kapcie.
Nie podniosła się z krzesła, dlaczego? Pochylona sunęła po kartkach palcem lewej dłoni, a prawą wystukiwała litery. Stuk, stuk, cztery w pionie. Stuk stuk, trzy w poziomie. Błyskawicznie odgadywała hasła. Rozwiązywała krzyżówki zamieszczane w kolorowych folderach drukowanych przez sieci sklepów.
Bardzo się spieszyła. Gonił ją termin. Nie wolno go przekroczyć ani o tysięczną część sekundy. Bo drogo będzie to kosztowało całą rodzinę. Poza tym pchała ją ambicja.
Nieustanne staccato jej kciuków było koncertem, którego słuchali od rana do wieczora. Jedynym, na jaki im zezwalano.
-I znowu nic? – zapytała w pół drwiąco, w pół ze współczuciem.
Mężczyzna pokręcił przecząco głową. Przeszedł kilka kroków w stronę stołu i opadł na wolne krzesło. Usiadł sztywno i patrzył się przed siebie. W jego oczach nie było już nadziei. Nie miał siły opowiedzieć, dlaczego się nie udało jego zamierzenie.
Spod okna dobiegł perlisty śmiech ich córki. Stała odwrócona do nich plecami z wypiętym tyłkiem. Zgodnie z obowiązującą modą pośladki miała na wpół obnażone. Wyglądały jak dwa okienka zachęcające do zaglądania i do zapisywania. Widniały na nich krzyczące czerwonymi literami imiona chłopaków, którzy się na jej skórze uwiecznili, przynajmniej do najbliższej kąpieli, czyli na dość długi okres. Jedno wyznanie przebiło wszystkie szczerością: „Kundziu, tu chcę być! Twój na wieki, Kazik”.
Perliście śmiejąca się Kundzia oglądała na szybie filmik, który przesłał jej Kazik być może. Naciskała języczkiem plombkom na ząbku, uruchamiając aparatron zaspokajający wszelkie potrzeby wizualno–komunikacyjne, będący kamerą, telewizorem, komputerem i telefonem komórkowym. Film szybko się przewijał na szybie, widać Kundzia chciała zobaczyć, kiedy dojdą do końca.
-Cicho tam! – wrzasnęła matka na córkę, nie odwracając się nawet w jej stronę.
-Czy ty jej nie stresujesz? – zapytał z niepokojem ojciec. – Może raczej ją od razu przeproś, by nas nie oskarżyła o maltretowanie psychiczne.
-Przekupię ją czymś – zbyła go wzruszeniem ramion.
Wciąż stukała kciukami po gazecie, a słowa wyskakiwały z blatu stołu, będącego zakodowaną encyklopedią, i ustawiały się w kratkach krzyżówek.
-Czy wiecie, z kim jest w ciąży Giga Mega? – zapytał z kąta ich syn.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.