- promocja
SpełniONy. Czego pragną mężczyźni - ebook
SpełniONy. Czego pragną mężczyźni - ebook
Odkryj, czego pragną mężczyźni.
Ona uważa, że mężczyzna to nie jest prosty organizm z kilkoma funkcjami i instrukcją obsługi na pół strony. To mit, że kobieta pragnie miłości, a mężczyzna tylko seksu. Beata Biały, dziennikarka i pisarka, bierze w obronę mężczyzn, udowadniając, że ich potrzeby i pragnienia są dużo bardziej skomplikowane.
On, profesor Michał Lew-Starowicz, seksuolog z ogromnym doświadczeniem, wie, co tak naprawdę kryje się w męskich głowach.
W książce SpełniONA. Czego pragną kobiety rozwikłali zagadki kobiecej psychiki. Teraz zaglądają w głąb psychiki mężczyzn.
Czy mężczyźni naprawdę myślą tylko o jednym? Czy są tak prostolinijni, jak się powszechnie uważa? Absolutnie nie! Ta książka to pełna humoru i refleksji podróż po świecie męskich pragnień i marzeń. Poznaj historie, które niejedną kobietę zaskoczą i pomogą zrozumieć, że mężczyźni pragną znacznie więcej niż tylko prostych rozwiązań.
SpełniONy to obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy chcą spojrzeć na mężczyzn z nowej perspektywy i dowiedzieć się, jak funkcjonuje ich świat.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8338-910-3 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kiedy kończyliśmy pierwszą część naszej książki – _SpełniONA. Czego pragną kobiety_, która stała się opasłym tomem pełnym przenikliwych refleksji, głębokich rozmów i zaskakujących odkryć, nie mogłam przewidzieć, że zrodzi to lawinę pytań. Przy każdej okazji słyszałam: „I o czym teraz piszesz?”. Z uśmiechem odpowiadałam: „O tym, czego pragną mężczyźni”. Reakcje były przewidywalne. Śmiech, mrugnięcia okiem i żartobliwe uwagi: „To się zmieści na jednej stronie!”. Niektórzy uważali nawet, że w jednym słowie, nie powiem jakim – możecie wybierać.
Ale czy rzeczywiście? Przyznam, że sama byłam ciekawa, czy temat okaże się tak prosty do zgłębienia. Inspiracją do napisania tej książki była obserwacja, że rozmowy o męskich pragnieniach często ograniczają się do powierzchownych stwierdzeń i stereotypów. Jednym z najczęstszych stereotypów jest ten, że mężczyźni mają niewyszukane pragnienia i że ich emocjonalny świat ogranicza się do dwóch stanów: „jest dobrze” i „jest źle”. Nic bardziej mylnego! Od dawna czułam, że mężczyźni są bardziej skomplikowani, niż się powszechnie uważa, i że ich emocje sięgają znacznie głębiej. Że podobnie jak kobiety są złożonymi istotami, pełnymi marzeń, obaw i pragnień. Zaskoczeniem było dla mnie, jak wielowymiarowe są te pragnienia. Badania i nasze rozmowy z prof. Michałem Lwem-Starowiczem pokazały, że mężczyźni odczuwają pełne spektrum emocji: radość, smutek, strach, złość, niepokój, ekscytację, dumę i wiele innych. _SpełniONy_ jest efektem mojej nieustającej ciekawości i drążenia męskiej duszy. Może dlatego na przekór żartom i stereotypom stał się całkiem obszerną książką. Kto by pomyślał, że w mężczyznach jest tak wiele do odkrycia!
Pozwólcie, że podzielę się pewną anegdotą, która doskonale oddaje ducha naszych poszukiwań. Pewnego dnia, podczas jednego z wielu spotkań z profesorem, postanowiłam zapytać go o najciekawszy przypadek, z jakim się spotkał w swojej praktyce. Profesor uśmiechnął się tajemniczo i opowiedział historię mężczyzny, który przyszedł do jego gabinetu, aby zrozumieć, dlaczego czuje się niespełniony, mimo że osiągnął wszystkie swoje cele zawodowe. „Wie pan, profesorze – zaczął pacjent – mam wszystko, o czym marzyłem – sukces, pieniądze, prestiż. A jednak czuję, że coś mi umyka. Czegoś mi brakuje, ale nie wiem czego”. Profesor, ze swoim charakterystycznym spokojem i przenikliwością, odpowiedział: „A czy kiedykolwiek zastanawiał się pan, czego naprawdę pragnie? Nie czego powinien chcieć, ale co sprawiłoby, że w głębi duszy poczułby się pan spełniony?”. Te pytania stały się punktem wyjścia do fascynującej rozmowy, która odkryła pragnienia głęboko ukryte pod warstwami społecznych oczekiwań i osobistych ambicji. Takich historii jest wiele i każda z nich ukazuje, jak złożone są ludzkie pragnienia.
W poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania wraz z prof. Michałem Lwem-Starowiczem zagłębiliśmy się w różnorodne aspekty męskiej psychiki. Opierając się na licznych badaniach psychologicznych, naukowym dorobku profesora oraz jego doświadczeniu z gabinetu lekarza i psychoterapeuty, stworzyliśmy kompleksowy obraz tego, czego pragną mężczyźni.
Beata Biały
Nie tylko kompleksowy, ale i zróżnicowany. Każde spotkanie i rozmowa z Beatą Biały były dla mnie podróżą-niespodzianką, bo nie dowiadywałem się wcześniej, o czym będziemy danego dnia rozmawiać (uznając, że taka spontaniczna forma jest okazją do bardziej naturalnej wymiany myśli i refleksji), jednego za to byłem pewien – nie stworzymy w naszej książce wizerunku uniwersalnego mężczyzny. Podobnie było w przypadku pracy nad _Spełnioną. Czego pragną kobiety_, o czym przekonały się zapewne osoby, które już sięgnęły po tamten tom. Urok kobiet, mężczyzn, wszystkich ludzi, kryje się w ich różnorodności i niepowtarzalności. Nie oznacza to jednak, że nie ma żadnych elementów wspólnych. Mówimy zatem z jednej strony na temat różnic między płciami, czynników kształtujących męską psychikę i seksualność, z drugiej strony o wartościach i potrzebach uniwersalnych dla większości ludzi niezależnie od płci, aż wreszcie docieramy do historii konkretnych osób, z ich złożonością i indywidualnością wyłaniającą się ponad stereotypem płci, biologii i spuścizny ewolucyjnej. Współczesna nauka kwestionuje dychotomiczny podział płci, odsłaniając perspektywę zróżnicowania, zmienności i niebinarności. W niniejszej książce, mówiąc o mężczyźnie, myślimy przede wszystkim o osobie z chromosomami płciowymi X i Y, identyfikującej się z płcią męską, jednocześnie tworzącej swój niepowtarzalny wzorzec męskości. Podobieństwom i różnicom męskich tożsamości i pragnień towarzyszą zróżnicowany krajobraz społeczno-kulturowy i rozmaite modele relacji. Co innego może oznaczać „bycie mężczyzną” i „partnerem w związku” dla przeciętnego mieszkańca Nowego Jorku, Warszawy, Taszkentu czy Nairobi. Krajobraz różnych wzorców męskości możemy także poznawać lokalnie, przemierzając Polskę od Szczecina do Rzeszowa. W _SpełniONym_ nie chodziło nam jednak o opisywanie sylwetek mężczyzn z różnych stron świata i części kraju, lecz raczej o uchwycenie, w jaki sposób czynniki biologiczne, psychologiczne, społeczne i kulturowe oddziałują ze sobą, kształtując mężczyznę – jego ciało, osobowość, sposób myślenia i przeżywania, dążenia, tworzone relacje. Staram się dzielić z Czytelnikami i Czytelniczkami wiedzą i spostrzeżeniami badacza i klinicysty, siłą rzeczy eksplorując przede wszystkim świat męskiej psychiki i seksualności. Beata Biały otwiera kierunek poszukiwań swoimi pytaniami: drążąc w subtelny, ale i nieustępliwy sposób poszczególne tematy, kieruje mnie ku zagadnieniom interesującym żądnego wiedzy Czytelnika i zawraca nieraz z odmętów naukowych rozważań, które powinienem zostawić raczej jako przedmiot dalszych badań, a ich wynikami podzielić się z Wami w przyszłości…
Obok przeczytanej literatury, wiedzy uzyskanej od zawodowych mentorów i wyniesionej z własnych badań moimi najważniejszymi nauczycielami są pacjenci, z którymi pracuję na co dzień. Ich historie wzbogacają nasze rozmowy, zostały jednocześnie opisane w taki sposób, żeby uniemożliwić rozpoznanie jakiejkolwiek osoby, która podzieliła się swoimi osobistymi przeżyciami za drzwiami gabinetu. Mam nadzieję, że połączenie ciekawych pytań na ważne tematy, wiedzy akademickiej i klinicznych doświadczeń oraz odrobiny dystansu i humoru towarzyszących naszym rozmowom pozwoli Wam dobrze spędzić czas z lekturą _SpełniONego_ i stanie się okazją dla własnych przemyśleń i poszukiwań.
Michał Lew-Starowicz
Przytoczmy tu słowa znanego psychologa Abrahama Maslowa: _What a man can be, he must be_ – wyrażają one ludzkie dążenie do realizacji swojego pełnego potencjału. Maslow umieścił samorealizację na szczycie hierarchii potrzeb. Oznacza to, że mężczyźni, podobnie jak kobiety, mają głębokie pragnienia i dążenia, które wykraczają poza podstawowe potrzeby życiowe i materialne. Chcą spełniać swoje marzenia, realizować pasje i aspiracje. Ta myśl stała się dla nas kluczem do zrozumienia męskich pragnień. Mężczyźni, podobnie jak kobiety, dążą do samorealizacji, poszukują sensu i spełnienia w życiu. To dążenie nie jest u nich ani prostsze, ani bardziej skomplikowane – jest po prostu inne.
Zapraszamy Was do lektury tej książki z otwartym umysłem i sercem. Znajdziecie tu refleksje pełne humoru, ale też głębokiej analizy. Odkryjecie, czego naprawdę pragną mężczyźni, i mamy nadzieję, że tak jak my będziecie zaskoczeni bogactwem tych pragnień.
Czy rzeczywiście zmieściłoby się to na jednej stronie? Zdecydowanie nie. Teraz, gdy trzymacie w rękach ten tom, macie okazję przekonać się, że męskie pragnienia zasługują na o wiele więcej miejsca. Ta książka jest dowodem na to, że zrozumienie męskiej duszy wymaga czasu, cierpliwości i otwartości na nieoczekiwane odkrycia.
Zatem, drodzy Czytelnicy, zabieramy Was w podróż po świecie męskich pragnień. Może okazać się ona równie fascynująca, jak pełna niespodzianek.
Niech _SpełniONY_ będzie dla Was nie tylko źródłem wiedzy, ale także impulsem do głębszego zrozumienia siebie i innych. Bo spełnienie, jak się okazuje, to nie wyłącznie osiągnięcie celów, ale także odkrycie i pielęgnowanie pragnień, które sprawiają, że życie staje się pełniejsze i bardziej satysfakcjonujące.
Autorzy1.
Czego pragną mężczyźni,
czyli gra o tron
Carrie: Czego pragną mężczyźni?
Miranda: Kobiety z dużymi cyckami.
Carrie: Zawsze tak myślałaś?
Miranda: Przecież to proste.
Carrie: Myślę, że mężczyźni pragną czegoś więcej niż tylko dużych piersi.
To scenka z serialu Seks w wielkim mieście. Wiesz, czego „więcej” pragną mężczyźni? Jako kobieta chciałabym to wiedzieć. Nie żeby od razu spełniać wasze pragnienia, ale lubię wiedzieć. Bo jeszcze bardziej podoba mi się dialog z Gry o tron, w którym Daenerys pyta: „Czego chcą mężczyźni?”, na co Missandei mówi: „Nie znam odpowiedzi na to pytanie, wasza wysokość”. A na to Daenerys: „Ja też nie”.
Mężczyźni, podobnie jak kobiety, w seksie chcą się czuć atrakcyjni i obcować z atrakcyjną dla siebie osobą, mieć potwierdzenie swojej wartości i odczuwać przyjemność. Tylko różne drogi mogą do tego prowadzić. To, czy mężczyzna lubi duże czy mniejsze piersi, szersze biodra czy węższe, w dużej mierze jest kwestią gustu. Większość upodobań mieści się w pewnym kanonie urody, który dla większości jest najbardziej atrakcyjny. Te uśrednione wartości, czyli zbliżone do znanego wzoru 90-60-90, podobają się większości mężczyzn. Z ewolucyjnego punktu widzenia cechy o skrajnym nasileniu zwykle są eliminowane, a przez większość postrzegane są jako mniej atrakcyjne. Mnóstwo mężczyzn na kobiety ze szczególnie dużymi piersiami reaguje bardziej rozbawieniem niż fascynacją, a kobietom takie piersi przeszkadzają w codziennych aktywnościach. Chirurdzy natomiast wykonują także operacje zmniejszenia biustu. Tu z pewnością nie ma zasady „im większe, tym lepsze”, przynajmniej nie dla większości.
Mówi się, że kobiety pragną miłości, a mężczyźni seksu. To kolejny stereotyp?
W większości kultur akt seksualny ma dla mężczyzny istotne znaczenie pod różnymi względami – oprócz samej przyjemności „zdobycie” kobiety czy posiadanie w swojej biografii doświadczeń seksu z wieloma partnerkami zwiększa jego samoocenę i poczucie atrakcyjności. Zupełnie inaczej kultura obchodzi się z kobietą, która miała wielu partnerów seksualnych. I chociaż dla niej może to być pozytywne doświadczenie, w bardziej konserwatywnych społecznościach będzie traktowana jako kobieta lekkich obyczajów. O mężczyźnie w tym kontekście rzadko się mówi, że źle się prowadzi, bardziej widzi się go jako doświadczonego kochanka. Ten podwójny standard określający seksualność mężczyzny i kobiety nadal dominuje w większości środowisk, jest rozpowszechniony także w Polsce. I to tłumaczy zjawisko, że mężczyźni pragną seksu bardziej niż kobiety, przynajmniej otwarcie. Wspiera ich nie tylko biologia, ale i tradycja. Łatwiej im przychodzi oddzielanie seksu jako aktu fizycznego od sfery relacyjnej, uczuciowej. Niektórzy wręcz mają problem z tym, że zaczynają dzielić kobiety na takie, które są w ich postrzeganiu idealne do łóżka, i takie, które są idealnymi kandydatkami na żonę. To klasyczna realizacja scenariusza podwójnego standardu, nazywana także zespołem Madonny i ladacznicy, o którym rozmawialiśmy w naszej poprzedniej książce _SpełniONA. Czego pragną kobiety_.
Chcesz powiedzieć, że mężczyzna może kochać swoją żonę, ale zupełnie jej nie pożądać?
Seksualnie tak. Jedna z typologii relacji dzieli związki na: związek z namiętnością, związek z przyjaźnią, związek kontraktowy i tak dalej. Namiętność, czyli silne pożądanie i przyciąganie seksualne, dotyczy tylko niektórych długotrwałych, stabilnych relacji. W duchu podwójnego standardu kobieta, która jest idealną partnerką, powinna być skromna, mało emanować erotyzmem.
Czyli nici z seksu na pierwszej randce, jeśli myślisz o związku poważnie?
Podwójny standard jest niestety otwartą furtką do problemów seksualnych przeżywanych w wielu związkach, choć często partnerzy zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego mechanizmu. Zaczynają się natomiast zastanawiać, dlaczego pożądanie tak szybko wyparowało. Bo na początku, kiedy jeszcze nie myśleli o relacji tak poważnie, seks przychodził bez trudności. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy obsadzili drugą połowę w roli żony.
Przychodzą czasem do twojego gabinetu mężczyźni, którzy skarżą się, że to partnerki chcą tylko seksu i seksu, a oni woleliby się przytulić? Brakuje im czułości, miłości, czyli tego, czego zwykle pragną kobiety?
To może się także zdarzyć w omówionym przed chwilą schemacie. Niejedna „Madonna” cierpi właśnie z tego powodu, że mężczyzna unika seksu, a on przyprowadzony przez nią do gabinetu mówi, że ona tylko o jednym. A kobieta nie chce bez przerwy seksu, tylko chciałaby wreszcie poczuć się pożądana. Wyjdźmy już jednak z podwójnych standardów i przyjrzyjmy się innemu scenariuszowi: on i ona są dla siebie atrakcyjni seksualnie, tylko różnią się temperamentem i nie mają przepracowanego podziału ról w związku. Niedawno przyszła do mnie taka para. Już od progu było widać, że to ona dominuje w związku. W sypialni jednak wiele się nie zdziała bez porozumienia. Ona miała większy temperament i na każdym kroku dawała mu to odczuć. Mężczyzna skarżył się też, że w różnych sytuacjach żona traktuje go w sposób poniżający i upokarzający, a jednocześnie agresywnie domaga się seksu. Chciał widzieć w niej więcej delikatności i czułości. Jego ostatnim bastionem buntu był pogłębiający się zanik zainteresowania seksem. Mówiąc symbolicznie: żona kastrowała go swoim zachowaniem, a on nie stawiał oporu tam, gdzie odbywała się przemoc, tylko wyniósł się mentalnie z ich sypialni. Problemy seksualne często bywają sygnałem nieuświadomionych lub niezwerbalizowanych problemów w innych sferach związku.
Ciekawa jestem, co im doradziłeś. Bo rzeczywiście często mówimy, że mężczyzna chce tylko seksu, a w ogóle nie bierzemy pod uwagę tego, że może mieć też inne potrzeby.
Tylko trudniej mu przychodzi mówienie o tym. Tu kłania się wieloletni proces uczenia społecznego – mężczyzna jest twardy, szorstki, chłopaki nie płaczą, takie zachowania przystoją tylko niewiastom. To mity krzywdzące obie strony. W rzeczywistości często przychodzą do mnie mężczyźni, którzy po traumatycznym rozstaniu z partnerką mają trudności z wejściem w nową relację, zaufaniem, czują się poranieni. Niektórzy zawiesili w ogóle życie seksualne, inni zaczęli wchodzić w relacje bez zaangażowania emocjonalnego na zasadzie mechanizmu obronnego. Jak się okazuje, traumatyczne doświadczenia w związkach ranią mężczyzn równie silnie jak kobiety, choć oni często inaczej to okazują, mniej otwarcie mówią na ten temat.
A jak często mężczyźni myślą o seksie? Złośliwi mówią, że nieustannie, i podają zdumiewające statystyki. Czy rzeczywiście jest tu jakaś różnica między mężczyznami i kobietami?
W literaturze naukowej i popularnonaukowej większość autorów zgadza się co do tego, że mężczyźni częściej mają myśli i skojarzenia seksualne, częściej okazują pożądanie. Głównym odpowiedzialnym za taki stan rzeczy czyni się testosteron wpływający na różnicowanie płciowe mózgu i wrażliwość na bodźce erotyczne. Badania na ten temat obarczone są jednak wieloma niedoskonałościami i do końca nie wiemy, w jakim stopniu do obserwowanych różnic dokłada się wychowanie. Nie chcę przynudzać na temat metodologii badań ani spekulować, dlatego poprzestańmy na tym, że czas pokaże, na ile w zmieniającym się społeczeństwie testosteron nadal będzie rozdawał tyle kart, ile miał wcześniej w garści. Biologia jest potężną siłą, ale nie jedyną. Na razie wiemy, że w mózgu przeciętnego, dojrzałego biologicznie mężczyzny pragnienia seksualne pojawiają się częściej niż w mózgu dojrzałej kobiety. Gdyby tylko mężczyźni potrafili barwniej na ten temat opowiadać, może mieliby większy wpływ na swoje partnerki… Biologia z kolei wyposażyła kobiety w znacznie lepsze kompetencje komunikacyjne i to one w ciągu całego dnia używają dużo więcej słów niż mężczyźni w kontaktach z otoczeniem.
Rozumiem, że nasze gadulstwo nie dotyczy tylko seksu (śmiech). Ale mam w związku z tym pytanie: czy to częstsze myślenie mężczyzn o seksie dotyczy jednej kobiety czy w ogóle seksu?
Seksu w ogóle. Mężczyźni mają po prostu więcej skojarzeń z seksem w różnych sytuacjach, większej liczbie bodźców nadają znaczenie seksualne. To mężczyźni częściej obracają głowę za atrakcyjną w ich odczuciu osobą czy nawet częścią jej ciała, wywołując dyskomfort lub oburzenie swojej partnerki.
Bo to jest po prostu niegrzeczne! Albo siedzą i godzinami oglądają pornosy.
Z pornografią to bym nie przesadzał, bo w ostatnich latach te proporcje się zmieniły – coraz więcej kobiet jest wśród odbiorców pornografii. Natomiast masz rację, jeśli mężczyzna na randce nieustannie odwraca głowę za innymi kobietami, nie jest to eleganckie. Mężczyźnie, którego ukochana wodziłaby wzrokiem za innymi panami, też nie byłoby miło. Jednak, o ile mamy wpływ na zachowanie i możemy, a nawet kulturalnie powinniśmy powstrzymać się od nadwerężania karku podczas randki, o tyle mamy niewielki wpływ na to, że naszą uwagę mniej lub bardziej przykuwają bodźce erotyczne. Mężczyzna, który jest na nie mało wrażliwy, zwykle ma w ogóle mniejszy temperament seksualny.
Czyli jeśli on wpatruje się tylko we mnie, to wcale nie znaczy, że jest tak bardzo we mnie zakochany, tylko że raczej nie mam co liczyć na szał ciał?
To, że jest wpatrzony w ciebie, to akurat dobrze. Ale jeżeli ani razu nie uda ci się go przyłapać, gdzieś mimochodem, na tym, że zwraca uwagę na kobiety…
To żaru nie będzie?
Może tak być. Ta wrażliwość na bodźce erotyczne jest naturalna i zróżnicowana osobniczo. To, że męski mózg podlewany testosteronem jest wrażliwy na sygnały wzrokowe kojarzone z seksem, wcale nie umniejsza wartości związku. Niepotrzebnie wiele kobiet odbiera to, że mężczyźni patrzą na inne kobiety w kategoriach ich atrakcyjności seksualnej, jako zamach na własne poczucie atrakcyjności czy wartości.
Chcesz powiedzieć, że powinnam się cieszyć, bo ogląda się za innymi kobietami?
Pogratulować, jeżeli ma dobry gust. I zapytać, co konkretnie podoba mu się w tej kobiecie, za którą się obejrzał. Dobrze wychowany partner będzie pewnie zakłopotany, ale też zobaczy, że nie brakuje ci poczucia własnej wartości i humoru. Jeżeli jednak oglądanie się za innymi kobietami zdarza mu się zbyt często, to albo nie jest tobą wystarczająco zainteresowany, albo po prostu brakuje mu taktu. W obu przypadkach otrzymujesz sygnał ostrzegawczy, czy na pewno warto kontynuować tę znajomość.
Znalazłam badanie, z którego wynika, że mężczyzna myśli o seksie co trzy sekundy, ale zdrowy rozsądek podpowiada, że to raczej niemożliwe. Chyba że on jest bezrobotny i bezrefleksyjny.
Myślenie o seksie „co trzy sekundy” to raczej problem mężczyzny hiperseksualnego, któremu rzeczywiście trudno się skupić na czymkolwiek, bo przez większość czasu zaabsorbowany jest myśleniem o seksie. Pomijając jednak takie skrajności, krótkie myśli czy seksualne skojarzenia, odnotowanie czegoś, co jest erotyczne, atrakcyjne – to może być częste, jednak taka myśl nie musi być też przetrzymywana długo w głowie. Niekoniecznie idzie za tym snucie fantazji czy całego scenariusza.
I niekoniecznie musi do czegoś dojść? Mężczyznom bardziej zależy na myśleniu niż na orgazmie?
Statystycznie częściej myślą o seksie, niż mają go w rzeczywistości razem z orgazmem. To bardziej gotowość mózgu do reagowania na bodźce erotyczne i ich przetwarzania. Kiedy myśli spotkają się ze sprzyjającymi okolicznościami, może z tego być coś więcej. A orgazm będzie nagrodą. Zgodzisz się?
Nie mam zamiaru odbierać mężczyźnie orgazmu! Pewnie nawet zaniepokoiłabym się, gdyby go nie miał. Od razu pomyślałabym, że coś ze mną jest nie tak.
Kobiety zwykle myślą, że to z nimi coś jest nie tak, jeżeli ich partner nie ma orgazmu…
A sądzisz, że on pomyślałby, że to z nim jest coś nie tak? I gdzie leży prawda?
Mężczyźni mają tendencję do nadmiernie zadaniowego myślenia o seksie. Oczekują od siebie sprawności seksualnej, na którą w pierwszej kolejności składa się erekcja, a w drugiej orgazm – swój i partnerki albo partnera. Nie bez powodu popularność stosowania leków poprawiających erekcję wśród mężczyzn mających co najwyżej sporadyczne trudności z jej osiągnięciem lub utrzymaniem jest dość duża. Mężczyźni już po pierwszym niepowodzeniu potrafią dość obsesyjnie poszukiwać sposobu na to, żeby tego więcej nie doświadczyć. Nie ma tutaj perspektywy „czasem się może nie udać”. Ze zdrowotnego punktu widzenia to oczywiście dobrze, żeby mężczyzna dbał o erekcję, bo jej zaburzenia mogą wskazywać np. na chorobę układu krążenia. Jednak niezależnie od tego, czy źródło problemu leży bardziej w ciele czy głowie, większość mężczyzn przede wszystkim dąży do usunięcia „niesprawności”, niż zastanawia się nad jej przyczynami.
Dlaczego to penis jest w centrum uwagi? To jedyne erogenne miejsce mężczyzny? Podobno w Japonii są panie, które świadczą usługi seksualne polegające wyłącznie na masażu uszu.
Pamiętasz francuski film _Nietykalni_, oparty zresztą na prawdziwej historii? Philippe, bogaty arystokrata, jest po wypadku, w wyniku którego ma uszkodzony rdzeń kręgowy. Tam też kobieta masowała mu płatki uszne i w ten sposób sparaliżowany mężczyzna odczuwał seksualną przyjemność. Jak widać, nie tylko kobiety, ale i mężczyźni mogą mieć różne drogi do seksualnego spełnienia.
Jakie jeszcze strefy erogenne ma mężczyzna? Co może sprawiać mu rozkosz?
Stref erogennych może być tyle, ile jest miejsc w i na ciele, tylko musi być odpowiednie powiązanie z mózgiem i przeżyciami. Skrajnym przykładem jest fetyszyzm. Tu najsilniejszym bodźcem seksualnym dla mężczyzny mogą być na przykład buty na wysokim obcasie czy lateks – kontakt ciała z lateksem lub dotykanie szpilek będzie dużo silniejszym doświadczeniem seksualnym niż seks oralny i bezpośrednia stymulacja penisa.
Do tego stopnia, że nawet kobieta nie jest mu potrzebna? Wystarczy lateks?!
Partnerki na dłuższą metę czują się w takich sytuacjach faktycznie pomijane, jakby były tylko dodatkiem.
I rzeczywiście kobieta jest tylko dodatkiem?
W przypadku fetyszyzmu w pewnym sensie – tak. Nie oznacza to, że mężczyzna nie kocha swojej partnerki, ale w seksie jego uwaga jest zogniskowana na fetyszu. Wprawdzie element fetyszystyczny nie istnieje bez obecności partnerki, ale to na nim skupia się głównie uwaga mężczyzny. Fetyszyzm w takim wydaniu to jest jednak dość skrajna sytuacja, bo większość mężczyzn, którym podobają się kobiety w szpilkach lub seksownej bieliźnie, nie skupia się wyłącznie na elementach garderoby, tylko na kobiecie, i nie potrzebuje jej przebrania za każdym razem, żeby uzyskać gotowość do zbliżenia.
Mówi się, że u mężczyzny najpierw jest popęd, a później musi znaleźć się kobieta, która go zaspokoi. A u kobiety odwrotnie – najpierw musi się pojawić atrakcyjny mężczyzna, który uruchomi popęd czy potrzebę seksualną. Kobiety nie mają popędu – nie odczuwają apetytu na jakikolwiek seks, tylko od razu pożądanie – ochotę na seks z konkretnym partnerem. Z czego to wynika?
W dużej mierze jest to prawdą o tyle, że mężczyźni mają bardziej stabilny poziom odczuwanych potrzeb seksualnych w czasie, czyli na przykład w dłuższych związkach mogą odczuwać bardziej regularną potrzebę, spontaniczne pożądanie, a u kobiet często obserwuje się dużo większą kontekstualność pożądania seksualnego. Nieraz kobiety mówią zaniepokojone, że one już tak często nie mają spontanicznej potrzeby seksu, a partner ma. Nie świadczy to o zaburzeniu, tylko o różnicach w regulacji reakcji seksualnych. Pożądanie, które uruchamia się w odpowiedzi na określony kontekst, atrakcyjną, stymulującą erotycznie sytuację, na przykład intymną atmosferę, rozmowę albo pieszczoty, jest równie dobrym pożądaniem. Jeżeli budzę się rano i nie myślę o tym, że mam ochotę na seks, to nie znaczy, że jestem pozbawiony pożądania. Dlatego z perspektywy związku warto jest dbać o chwile, kiedy czujemy się blisko ze sobą, podobamy się sobie, dbamy o siebie – to też wzbudza pożądanie.
Ostatnio natrafiłam w sieci na rozmowę z seksuologiem i psychologiem na temat tego, jakich kobiet poszukują mężczyźni. I usłyszałam, że rozglądający się za stałym związkiem i przyszłą małżonką zwracają uwagę na kobiety skromne, ubrane w pastelowe barwy, w „wygodnych” butach. Typ opiekuńczej mamy, którą darzy się miłością, ale nie chodzi się z nią do łóżka. Ci natomiast, którzy chcieliby zaszaleć i zamiast weselnej orkiestry szukać muzycznych kawałków odpowiednich na one night stand, wybiorą kobiety innego typu. Takie, które podkreślają swoje atuty, są wyzwolone i budzą pożądanie. Typ rozpustnicy, wymarzonej kochanki, która kompletnie „nie nadaje się do związku”. Jakich kobiet pragną mężczyźni?
To jest właśnie ten smutny scenariusz, wynikający z postaw represyjnych względem seksu. Nasz gadzi mózg nie przestanie pożądać seksu tylko dlatego, że jesteśmy uczeni, że to taka nieprzyzwoita sprawa, jeżeli nie służy prokreacji i nie odbywa się między małżonkami. Wręcz przeciwnie, zakazany owoc jest jeszcze bardziej kuszący. Dlatego właśnie długotrwały proces uczenia, że to, co seksualnie atrakcyjne, pociągające, stanowi zagrożenie dla jedności, stabilności związku, dobrego „prowadzenia się” kobiety, zamiast uczenia pozytywnego podejścia do seksu, prowadzi do małżeńskich problemów. Skrajne postawy w każdą stronę sygnalizują kłopoty. Nietrudno jednak zrozumieć, że większość mężczyzn będzie dość ostrożnie podchodzić do perspektywy poślubienia kobiety, która nie tylko przyciąga wzrok innych mężczyzn, ale też z nimi w ich obecności swobodnie flirtuje. W ten sposób mężczyzna otrzymuje prosty sygnał, że kobieta jest chętna i dostępna dla innych. To tak jak z tą randką, na której on – zamiast skupić się na tobie – wciąż ogląda się za innymi i puszcza oko do kelnerki.
Jakich cech szukają w kobietach mężczyźni?
Z ewolucyjnego punktu widzenia – liczy się zarówno atrakcyjność erotyczna, jak i opiekuńczość, która wskazuje na kompetencje do zajmowania się potomstwem. Nie chodzi o to, że kobieta ma być „mamusią”, która będzie pielęgnować mężczyznę. Chodzi o to, że ma być przede wszystkim dobrą matką, że będzie się angażować w opiekę nad wspólnymi dziećmi. A jeżeli nie będzie uwodzicielsko się uśmiechała do każdego innego spotkanego na ulicy, to mężczyzna będzie dużo bardziej spokojny o to, że dziecko, które wychowuje, jest rzeczywiście jego…
Portal Sympatia.pl przeprowadził ogólnopolskie badania na grupie blisko 3 tysięcy singli internautów dotyczące między innymi oczekiwań kobiet i mężczyzn wobec potencjalnych partnerów i partnerek. Przyjrzyjmy się więc jeszcze raz temu, jakich cech u kobiet szukają mężczyźni…
Zaczyna się dobrze.
Z badania wynika, że idealną partnerką jest według mężczyzn kobieta kochająca (48 procent), wierna (45 procent) i inteligentna (44 procent).
Cały czas dobrze.
Mężczyźni wysoko cenią również tradycyjnie przypisywane kobiecości cechy, takie jak: opiekuńczość, troskliwość, wrażliwość.
A coś było o atrakcyjności?
Właśnie, nie było! I tak brzmi moje pytanie: dlaczego?
Może dlatego, że portal ukierunkowany jest na poszukiwanie długoterminowych relacji, a autorzy badania nie eksplorowali atrakcyjności erotycznej? Może gdyby inny sondaż przeprowadzić w aplikacji, w której ludzie umawiają się na randki seksualne, byłyby inne dane? W badaniach ankietowych wyniki zależą w dużej mierze od tego, w jaki sposób formułowane są pytania i jakie aspekty uwzględniają badacze, jakich używają określeń, jak zestawione są pytania itd. Przykładowo, mówisz o cechach pożądanej „partnerki” – jak zmieniłyby się odpowiedzi, gdyby użyć określenia „kochanki”? Styl komunikacji między ludźmi też zmienia się w zależności od miejsca i intencji. Inne rozmowy możemy usłyszeć w przerwie koncertu w filharmonii niż na dyskotece albo stadionie piłkarskim. Podobnie – inaczej wygląda podrywanie na forum matrymonialnym niż w aplikacji, gdzie odwiedzający nastawiają się na szybki seks bez zobowiązań. Mężczyzna poszukujący życiowej partnerki w Internecie nie rozpocznie raczej rozmowy od pytań o to, czy ona lubi chodzić na wysokich obcasach i jakie ma fantazje erotyczne, nawet jeśli ma to dla niego znaczenie. Zachowanie i autoprezentacja zmieniają się w różnych kontekstach, to trzeba uwzględnić, także kiedy czytamy raport z badań, w których ludzie prezentowali swoje postawy i przekonania.
Zastanawiam się, czy męskie preferencje są takie same przez całe życie, czy zmieniają się wraz z wiekiem, etapem w życiu, statusem społecznym lub materialnym. W serialu Jak poznałem waszą matkę jest taka scenka: Ted: „Chcę, żebyś poznała kogoś wyjątkowego. Nazywa się Victoria, jest inteligentna, zabawna, piękna i jest dla mnie idealna”. Robin: „Jeśli jest idealna, to dlaczego zerwałeś z nią?”. Ted: „Bo wtedy nie byłem gotowy na idealne. Ale teraz jestem gotowy”.
Nie różnicowałbym tego ze względu na płeć. Korzystający z popularnej aplikacji randkowej zarówno mężczyźni, jak i kobiety często chodzą do łóżka z tymi, których nie uważają za godnych uwagi w kontekście stabilnej relacji. Nawet wręcz odrzucają tych, o których wiedzą, że z nimi można by stworzyć relację.
W napisanej wraz z Joanną Drosio-Czaplińską książce Czasem święta, czasem ladacznica Jacek Masłowski twierdzi, że seks na pierwszej randce inicjowany przez kobietę wyklucza w oczach mężczyzny związek. Uważasz, że z kobietą, która zdobywa, dobry jest seks, ale życie – złe?
Pytanie o seks na pierwszej randce to już klasyka. Warto czy nie warto? Jakby to była kalkulacja. Jeżeli pierwsza randka jest jednocześnie pierwszym zapoznaniem dwojga ludzi, oznacza to pójście do łóżka praktycznie z nieznajomym. Pierwsza randka może być też poprzedzona krótszą lub dłuższą znajomością. Jeżeli są dla siebie seksualnie atrakcyjni, wątpliwości oznaczają, że mózg gadzi walczy z mózgiem cywilizowanym, natura z wychowaniem. Wiele zależy też od samego podejścia do seksu, a także tego, na jakim etapie życia i wcześniejszych doświadczeń spotykają się ze sobą te dwie osoby. Nie ma jednego przepisu, na której randce pozwolić sobie na seks. Na pewno istotne jest wewnętrzne poczucie, że się tego chce, i zapewnienie sobie bezpieczeństwa – mam na myśli zarówno świadomość większego ryzyka infekcji w przypadku przygodnych kontaktów seksualnych, jak i zaufania do osoby, z którą wchodzi się w taką relację. No i oczywiście wzajemnych oczekiwań. Nieraz słyszę od moich pacjentów, którzy szukają relacji na portalach internetowych, że są rozczarowani. Bo widzą, że poznawane osoby są bardziej nastawione na jednorazowy seks niż na długoterminową relację. I skarżą się także mężczyźni!
Bo oni szukają na Tinderze miłości na całe życie, a kobiety przygody na jedną noc?!
Nie tylko mężczyźni, ale i wiele kobiet zakładających profil w tego rodzaju aplikacjach oczekuje właśnie szybkiego seksu. W przestrzeni internetowej funkcjonują różne serwisy i portale, od takich, na których rejestrują się zwykle osoby poszukujące łatwo dostępnego seksu, aż po takie, na których osoby szukają partnera na resztę życia. Dlatego ważne jest, żeby zainteresowana osoba wiedziała, w jakim środowisku się znajduje. I nie liczyła na to, że od razu pozna przyszłą żonę lub męża. W świecie rzeczywistym zwykle mamy okazję trochę lepiej poznać osobę, z którą umówimy się na randkę. Znajomość internetowa często zaczyna się od randki albo randka jest pierwszą okazją, żeby zobaczyć i usłyszeć drugą osobę. Wielu pacjentów i pacjentek mówi mi, że byli na kilkudziesięciu różnych spotkaniach, zanim w ten sposób znaleźli osobę, z którą mogli stworzyć dłuższą relację.
Masłowski twierdzi też, że „Dojrzała, ekonomicznie zaradna kobieta równa się samotność. Nie zadziała na mężczyzn, którymi będzie zainteresowana”¹. Czy kobieta, która wie, kim jest i czego chce, w oczach mężczyzn nie jest kobieca?
Ma większe szanse powodzenia, jeżeli trafi na mężczyznę, który również ma stabilne poczucie własnej wartości. Patrząc z bardziej historycznej perspektywy, kiedy to kobiety rzadko pracowały zawodowo i były w pełni zależne ekonomicznie od mężczyzn, mężczyznom było dużo łatwiej czuć się pewnie – wtedy dużo od niech zależało. To raczej kobieta miała ograniczone możliwości. I choć czasy się zasadniczo zmieniły, mężczyźni często reagują poczuciem zagrożenia na kobiecą niezależność. Zastanawiają się też, czym mogą zaimponować, co może sprawić, że będą wystarczająco potrzebni, żeby kobieta pozostała z nimi w relacji, pozostała im wierna.
Wierność kobiety jest dla mężczyzny najważniejsza? Bo kolejny raz przewija się w naszej rozmowie.
Jest bardzo wysoko w hierarchii wartości i to w dużej mierze znajduje uzasadnienie biologiczne. O ile kobieta w stu procentach jest pewna, że rodzi swoje dziecko, o tyle mężczyzna już tej pewności, że to jego dziecko, nie ma. Nie jest standardem wykonywanie badań genetycznych. Taka propozycja byłaby traktowana jak zakwestionowanie na dzień dobry poczucia wzajemnego zaufania. Potrzeba bycia pewnym wierności partnerki ma korzenie ewolucyjne.
Mężczyźni bardziej przeżywają zdradę niż kobiety?
Równie silnie, ale nieco inaczej. Uwarunkowania biologiczne powodują, że mężczyźni szczególnie przeżywają zdradę fizyczną, kontakt seksualny partnerki z innym mężczyzną. Kobiety tradycyjnie obawiały się odejścia mężczyzny do innej kobiety, pozostawienia z opieką nad dziećmi, szczególnie kiedy żyły w zależności ekonomicznej od partnera. Równouprawnienie płci sporo zmieniło. Dawniej, będąc bardziej zależna od mężczyzny, kobieta zazwyczaj po prostu musiała tolerować jego zdrady, bo rozstanie oznaczało utratę poczucia bezpieczeństwa. W sytuacji, gdy kobieta jest w pełni samowystarczalna i niezależna, mężczyzna ma mniej argumentów, żeby ją zatrzymać.
Robiłam wywiad z… kiedyś mówiło się na te dziewczyny prostytutki, dziś seksworkerki… Jedna z nich powiedziała, że systematycznie przychodzi do niej mężczyzna, ale nie po seks, tylko żeby z nią porozmawiać. Płaci dużo pieniędzy, żeby przytulić się, wypić herbatę, opowiedzieć jej o pracy. O wszystkim jej opowiada. Mówi, że żona nie chce o tym słuchać.
Zatem ten mężczyzna chce sobie kupić to, czego mu najbardziej brakuje. Wiele osób ma trudności z budowaniem bliskości i czułością w relacjach…
Zaczekaj, czegoś tu nie rozumiem: z żoną nie potrafi zbudować relacji, a z seksworkerką tak?
Czułość za pieniądze jest swego rodzaju zamiennikiem, tak jak dla niektórych seks jest surogatem bliskości. Na pewno nie uzupełnia całego braku, daje namiastkę tego, czego pragnie osoba kupująca czułość lub zastępująca bliskość aktem seksualnym. Podtrzymanie bliskości w związku wymaga też zdolności zawierania kompromisów, rozwiązywania problemów. Może być tak, że zamiast zmienić sytuację domową, mężczyzna szuka ukojenia na zewnątrz.
Czyli w domu zgrywa macho, który nie ma żadnych słabości i czułości nie potrzebuje?
Jest wiele możliwości. Albo nie udaje mu się uzyskać tego od partnerki, może dlatego, że sam nie uwzględnia jej potrzeb? Może też nie okazuje takich potrzeb, nie potrafi pokazać, że coś czuje.
Bo to będzie okazanie słabości? I straciłby wizerunek silnego mężczyzny w jej oczach?
Trochę tak. On chce, żeby ona widziała w nim silnego mężczyznę, który zapewnia poczucie bezpieczeństwa – jakby brak uczuć miał zapewniać bezpieczeństwo! Znany jest mechanizm rozklejania się mężczyzn pod wpływem alkoholu, kiedy kora czołowa przestaje kontrolować ich zachowania. Niektórzy po alkoholu mogą być odhamowani seksualnie albo agresywni. Są jednak tacy, którzy dopiero wtedy zaczynają wyrażać wprost swoje uczucia.
Teraz rozumiem, dlaczego moja babcia zawsze mówiła, że mężczyznę trzeba sprawdzić w trzech sytuacjach: upić go, przejechać się z nim autem i wyjechać na wakacje.
Trudno odmówić temu mądrości życiowej. Bo każda z tych sytuacji coś pokazuje, coś powie o kandydacie. Kiedy spędza się razem więcej czasu, trudno jest nieustannie udawać. Wychodzą różne nawyki, zachowania czy tendencje, których możemy nie zobaczyć w ciągu dwugodzinnego spotkania w kawiarni. Prowadzenie samochodu często jest też odzwierciedleniem charakteru i temperamentu, a także dobrych manier.
Bo jak zrobi awanturę kierowcy, który rusza na światłach za wolno, jest to znak, że ma problemy z agresją?
Jazda na autostradzie trzydzieści kilometrów poniżej dozwolonej prędkości też może wskazywać na cechy temperamentu…
A może współcześni mężczyźni tak naprawdę potrzebują kobiety-robota, jak z filmu Ona w reżyserii Spike’a Jonze, która zajmuje się odczytywaniem ich potrzeb. Gotuje, sprząta, docenia, zaspokaja seksualnie. Możesz wyłączyć i masz spokój.
To też nie jest ideał. Związek z osobą pozbawioną własnych potrzeb i charakteru nie jest zbyt fascynujący. Dawanie czegoś partnerce albo partnerowi sprawia, że mężczyzna czuje się potrzebny i wartościowy. Niewątpliwie jednak potrzeba akceptacji jest uniwersalna, występuje zarówno u mężczyzn, jak i kobiet – każdy chciałby czuć się doceniany i akceptowany taki, jaki jest, zamiast udawać kogoś innego, tworzyć swój wizerunek na potrzeby bycia akceptowanym przez otoczenie.
Są trzy elementy miłości: namiętność, intymność i zaangażowanie. Z którym mężczyźni mają największy kłopot?
Namiętność zwykle przychodzi w sposób automatyczny – jest albo nie ma. Więc nie za bardzo podlega dyskusjom, bo to jest ten element, na który mamy stosunkowo najmniejszy wpływ. Jest nam naturalnie dany w relacji albo nie. Intymność posiłkuje się zdolnością do okazywania bliskości i uczuć, co zależy od osobowości, wychowania i naszych własnych doświadczeń w tym zakresie od czasu dzieciństwa, od relacji z rodzicami. Z okazywaniem uczuć, jak już wspomnieliśmy, mężczyźni miewają trudności. W większości kultur to kobietom pozwala się na okazywanie uczuć w większym stopniu niż mężczyznom. I trzeci aspekt to jest odpowiedzialność…
A nie zaangażowanie?
Zaangażowanie koresponduje z odpowiedzialnością. I zwykle wymaga pewnej dojrzałości emocjonalnej. Z zaangażowaniem największy problem będą mieli mężczyźni o cechach niskiej dojrzałości emocjonalnej czy psychoseksualnej, którzy boją się wziąć odpowiedzialność za drugą osobę, za związek, rodzinę, którzy nie mają poczucia bezpieczeństwa przy podejmowaniu decyzji lub boją się odrzucenia. Nie chcą przyjmować odpowiedzialności albo nie czują się gotowi, żeby się zadeklarować jednej osobie. Zdolność do zaangażowania się jest tym aspektem, który z czasem może ulegać wzmocnieniu, wiąże się także z mniejszą koncentracją na własnych potrzebach i dostrzeganiem potrzeb drugiej strony.
Na to, jakie tworzymy związki, wpływają zarówno nasze indywidualne cechy, takie jak temperament, osobowość, zdolność do budowania więzi i dojrzałość, oraz cechy partnera, jak i dopasowanie w aspektach seksualnych, charakterologicznych czy wyznawanych wartości. To całkiem sporo czynników. Nie trzeba tłumaczyć, że dla związku najlepiej, kiedy namiętność spotka się z intymnością i zaangażowaniem.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki