Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Spór o Rosję i inne eseje - ebook

Data wydania:
1 lutego 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
49,00

Spór o Rosję i inne eseje - ebook

Robert Papieski, eseista, tłumacz i edytor listów i dzienników Jarosława Iwaszkiewicza, pisze o wybranych aspektach twórczości kilku rosyjskich pisarzy i poetów: Nikołaja Gogola, Fiodora Dostojewskiego, Leonida Cypkina, Michaiła Kuzmina, Nikołaja Gumilowa, Aleksandra Błoka. Krótki tekst poświęca związkom Mariny Cwietajewej i Borisa Pasternaka z Rainerem Marią Rilkem. Pokazuje ważne nurty w kulturze rosyjskiej XIX wieku i przełomu wieków XIX i XX wieku. Sceny z Gogolem w Rzymie, debaty w Wieży Iwanowa, spotkania Dostojewskiego z Turgieniewem oraz Sołżenicyna z Sacharowem pozwalają autorowi na pokazanie wielu twarzy Rosji i jej miejsca na mapie kultury europejskiej. Powracają pytania o sztukę i piękno, o życie artysty. Eseje uzupełniają tłumaczenia Papieskiego fragmentów utworów Konstantina Balmonta, Błoka i Gumilowa, w tym esej tego ostatniego "Dziedzictwo symbolizmu i akmeizm", klasyczny tekst dla akmeizmu, nigdy wcześniej nietłumaczony na język polski.

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7963-169-8
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

⭒ ⭒ ⭒

Rzymskie fragmenty
życia Gogola

⭒ ⭒ ⭒

„Gogol w Rzymie jest dla mnie o wiele tragiczniejszą powieścią niż Martwe dusze”1 – powiada Paweł Hertz w szkicu Smutny Gogol. Gdyby chcieć pozostać w zgodzie z poetyką tej frazy, można by ją skomentować: przytoczona opinia Pawła Hertza więcej mówi o jej autorze niż wszystko, co napisał. Tylko pozornie obydwa zdania grzeszą przesadą, albowiem Hertz, głęboko sondując wspomnienia Pawła Annienkowa, dostrzegł w nich – obok waloru dokumentalnego – wymiar metafizyczno-uniwersalny, dający też świadectwo relacji między życiem a literaturą. Wartościując obydwa człony tej relacji, życie przedkładając nad literaturę, zawarł Hertz w zacytowanym zdaniu swoje artystyczne credo. Kim był człowiek, którego książka dała Pawłowi Hertzowi powód do tak osobistego wyznania?

Pawieł Wasiljewicz Annienkow urodził się w 1813 roku w Moskwie w zamożnej rodzinie ziemiańskiej. Początkowo uczył się w Górniczym Korpusie Kadeckim, pierwszej górniczej uczelni technicznej w Rosji, założonej w 1773 roku, obecnie noszącej nazwę Sankt-Petersburskiego Państwowego Instytutu Górniczego. Następnie, na krótko, został wolnym słuchaczem wydziału historyczno-filologicznego Uniwersytetu Petersburskiego. W 1833 roku zatrudnił się w kancelarii Ministerstwa Finansów, szybko jednak porzucił tę posadę, wybierając status „niepracującego szlachcica”, żywo zainteresowanego teatrem, malarstwem i literaturą. Obracając się w kołach artystycznych Petersburga, zaczął bywać na sobotnich wieczorach w mieszkaniu Nikołaja Gogola, który nadał mu przezwisko Jules – od imienia błyskotliwego krytyka francuskiego Jules’a Janina. Pod wpływem autora Nosa próbuje sił w beletrystyce, odwiedza wieczorami poetę, mecenasa i wydawcę Aleksandra Komarowa, by – jak inni początkujący pisarze – czytać swoje utwory. Na jednym z takich spotkań poznał pod koniec 1839 roku Wissariona Bielińskiego, który rok później nazwie go w liście do Wasilija Botkina „bezcennym człowiekiem”. Zetknięcie się z Gogolem i Bielińskim zaważy na dalszym życiu Annienkowa, który obierze karierę literata, podejmując współpracę z dwoma czasopismami o charakterze liberalnym i sympatiach prozachodnich: „Otieczestwiennymi Zapiskami” oraz „Sowriemiennikiem”.

W latach 1840–43 i 1846–48 Annienkow odbył liczne podróże po Europie Zachodniej, skąd przysyłał do rosyjskich periodyków interesujące Listy z zagranicy oraz Listy paryskie. W petersburskim środowisku literackim ceniono jego ustne relacje o głośno dyskutowanych w latach czterdziestych w Europie książkach Louisa Blanca, Ludwiga Feuerbacha, Pierre’a Leroux, Jules’a Micheleta, Davida Straussa. Nie był jednak płomiennym ideologiem i żarliwym działaczem społecznym, historia idei stanowiła dla niego spektakl, na który się patrzy z estetycznym zaciekawieniem. Jak większość rosyjskich okcydentalistów, popierał europeizację ustroju społeczno-politycznego, ochronę praw obywatelskich jednostki i wolność słowa. Przy tym „był miłym, inteligentnym człowiekiem nadzwyczajnej kultury i nader wyrozumiałym, godnym zaufania przyjacielem”2 – charakteryzuje go Isaiah Berlin. Obcowanie z wybitnymi osobami dawało mu poczucie życia w zgodzie z duchem czasu, stąd jego osobista znajomość z Heinrichem Heinem, Joachimem Lelewelem, Pierre’em Proudhonem, George Sand czy Karolem Marksem, którego poznał w marcu 1846 w Brukseli. Annienkow – zdaniem Isaiaha Berlin a – zniewolił Marksa urokiem osobistym. Wrażenie musiało być silne, gdyż autor Kapitału zetknął Rosjanina z Fryderykiem Engelsem, a po wyjeździe Annienkowa do Paryża Marks utrzymywał z nim kontakt za pomocą listów. Jeden z nich (z 28 grudnia 1846), przez marksistów uważany za istotny przyczynek do kwestii Proudhona, jest całkowicie wyzuty z akcentów osobistych i stanowi szczegółową krytykę książki Proudhona System sprzeczności ekonomicznych, czyli filozofia nędzy (1846). Annienkowowi zawdzięczamy opis aparycji i brutalnej intelektualnej maniery młodego Marksa, zamieszczony we Wspomnieniach literackich: „Marks reprezentował typ człowieka wyposażonego w energię, wolę i niezłomne przekonani a – typ wielce udany także pod względem wyglądu. Z gęstą czarną czupryną na głowie, z owłosionymi rękoma, w krzywo zapiętym płaszczu – zawsze sprawiał wrażenie, jakby miał prawo żądać szacunku niezależnie od tego, jak wyglądał i co robił. Wszystkie jego ruchy były kanciaste, ale śmiałe i władcze, wszystkie sposoby obcowania z ludźmi urągały przyjętym formom, a przy tym były dumne i naznaczone poczuciem wyższości. Jego metalicznie brzmiący głos zadziwiająco dobrze pasował do wygłaszanych przez niego radykalnych treści. Marks już nie umiał mówić inaczej, niż tonem apodyktycznym, któremu zresztą towarzyszyła jeszcze jedna, ostra do bólu nuta, wyrażająca nieugiętą wiarę w powierzoną mu misję kierowania ludzkimi umysłami i ustanawiania nowych praw. Miałem przed sobą wcielenie demokratycznego dyktatora”3.

Wróciwszy do Rosji, Annienkow przestał interesować się Marksem, ten zaś „poczuł się do tego stopnia urażony i dotknięty przez człowieka, na którym, jak mniemał, wywarł niezatarte wrażenie, że jeszcze po latach wyrażał się nader zgryźliwie o rosyjskich intelektualnych flâneurs4. Epizod z Marksem sporo mówi o Annienkowie, który – jak widać – nie podlegał wpływom nawet najsilniejszych osobowości, nade wszystko bowiem cenił dystans, subtelną ironię i prawo do własnego zdania. W 1879 roku Piotr Ławrow, ideolog ruchu narodnickiego, nazwie go z tego powodu turystą-estetą. Godne uwagi, że ów turysta-esteta jako pierwszy w Rosji użył słowa „realizm”, uczciwie zresztą przyznając, że najpierw usłyszał je w rozmowie z Bielińskim. A skoro o pierwszeństwie terminologicznym mowa, dodajmy, iż to Annienkow przeniósł z języka francuskiego na grunt rosyjski słowo „impresjonizm”, pisząc o płótnie Corota Wieczór.

Rewolucja 1848 roku, którą miał okazję obserwować w Paryżu, była dla niego wielkim zaskoczeniem i zgasiła w nim zainteresowanie dla idei demokratycznych. Chwalił francuską burżuazję, która uchroniła kraj przed robotniczą anarchią. Do Rosji wrócił we wrześniu 1848 roku jako zwolennik umiarkowanego liberalizmu i oświeconego absolutyzmu, chroniącego monarchię przed buntem mas. W Petersburgu nie czuł się jednak dobrze, ponieważ rewolucja paryska wywarła silny, niekorzystny wpływ na wewnętrzne sprawy imperium rosyjskiego: car Mikołaj I, chcąc zapobiec rozprzestrzenianiu się politycznej zarazy, wprowadził niespotykany wcześniej za jego panowania ucisk. Lata 1848–55 stanowią najposępniejszy okres w dziewiętnastowiecznej Rosji. Cenzura stała się tak absurdalnie surowa, że drukowano niemal wyłącznie dowody bezgranicznej wierności wobec władzy i Cerkwi.

W 1849 roku Annienkow wyjechał na cztery lata do Symbirska, ażeby doprowadzić do ładu swój podupadły majątek. Cel zrealizował, wykazując się zaradnością i pragmatyzmem. Wielu dziwiła dwoistość Annienkowa: rzadkie połączenie cech liberała-estety z praktyczną trzeźwością, humanitaryzm idący w parze z surowością dla poddanych chłopów, którymi władał twardą ręką. Bieliński mawiał, że kiedy Annienkowowi wpadnie do ręki kopiejka, nie wypuści jej, a nawet potrafi z niej zrobić rubla. Sałtykow-Szczedrin z kolei orzekł, że Annienkowowi przypadł w udziale „beztroski los”. Tak może się zdawać, gdy patrzy się na niego jak na podróżnika erudytę, ale gdy bierze się pod uwagę jego obowiązki gospodarskie, widać, jak o tę „beztroskę” zabiegał, jak ją z mozołem wypracowywał. Swoje ówczesne godne pożałowania i nijakie życie, duszną atmosferę panującą w kręgach liberalnej szlachty opisał w szkicu Dwie zimy na prowincji i na wsi . By nie tracić bezpowrotnie czasu, podjął się przygotowania pierwszego naukowego wydania Dzieł zebranych Puszkina, których siedem tomów wyszło w latach 1854–57. Praca ta kosztowała go dużo wysiłku, bowiem spuścizna poety była jeszcze wtedy słabo zbadana, a zdarzało się, iż carska cenzura domagała się fałszowania utworów Puszkina.

Praca edytorska nie przeszkodziła Annienkowowi w pisaniu własnych tekstów; w latach 1847–48 opublikował w „Sowriemienniku” opowiadanie Kiriusza i słabą powieść Ona zginie . Jego Listy z prowincji , drukowane na łamach „Sowriemiennika” w latach 1849–51, zwróciły co prawda na siebie uwagę świeżością opisów życia prowincji, ale nie zachowały się długo w pamięci czytelników. Trudno się dziwić, w tym posępnym siedmioleciu znacznie się obniżył poziom całej literatury rosyjskiej. Najzdolniejsi krytycy literaccy, wśród nich autor Gogola w Rzymie , propagowali wówczas ideę estetyczną l’art pour l’art . Annienkow swoje poglądy teoretycznoliterackie przedstawił w artykule programowym Krytyka dawna i nowa (1856), gdzie, polemizując z głównymi tezami Bielińskiego, występował w obronie podstawowego pryncypium sztuki: czystej percepcji życia, nieobarczonej jakimikolwiek zapośredniczeniami, gdyż akt twórczy zachodzi bez udziału analitycznej pracy myśli, bez związku z poglądami pisarza, z jego sytuacją społeczną. Tezy te, sprzeczne z zasadami estetyki materialistycznej Bielińskiego i Nikołaja Czernyszewskiego, Annienkow rozwijał i stosował w praktyce, analizując twórczość m.in. Iwana Turgieniewa, Lwa Tołstoja czy Aleksieja Pisiemskiego. Jego analizy miały charakter ściśle formalny, skupiały się na dziele jako całości i na jego elementach, bez uwzględnienia kontekstu pozaliterackiego.

Ożenił się 22 lutego 1861 z Głafirą Rakowicz, z którą miał dwoje dzieci: Wierę (1867–1956) i Pawła (1869–1934). Przebywając na Zachodzie (Bruksela, Berlin, Drezno, Baden-Baden), nie stracił kontaktu z rosyjskim życiem kulturalnym: brał udział w wydawaniu „Wiestnika Jewropy”, utrzymywał serdeczne stosunki z Turgieniewem i Sałtykowem-Szczedrinem, korespondował z wieloma rosyjskimi literatami, zaczął pisać wspomnienia literackie, przenosząc się pamięcią do wspaniałej dekady 1838–48. Do tej pracy przystąpił w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych, drukiem wyszły owe wspomnienia w roku 1880, w pierwszych pięciu numerach „Wiestnika Jewropy”, a w 1881 ukazały się w III tomie Wspomnień i szkiców krytycznych . Pracując nad Wspaniałym dziesięcioleciem 1838–1848 , dokładnie sprawdzał fakty, korzystając z obfitej korespondencji własnej i cudzej, studiował polemiki prasowe z tamtych lat, a kiedy główna część dzieła była gotowa, zapoznał z nią m.in. Turgieniewa, Aleksandra Pypina i Michaiła Stasiulewicza, prosząc ich o opinię i ewentualną korektę. Ostateczny efekt musi być znakomity, skoro Isaiah Berlin nadał czterem swoim esejom wspólny tytuł Wspaniałe dziesięciolecie i wyjaśnił pokrótce, dlaczego książka Annienkowa jest ważna: „WeWspaniałym dziesięcioleciu opisał żywoty niektórych spośród pierwszych przedstawicieli – ojców założycieli – rosyjskiej inteligencji w latach 1838–1848, kiedy wszyscy byli młodzi, jedni studiowali, a inni właśnie opuścili uniwersytet. Temat wykracza poza obszar zainteresowań historii literatury czy psychologii, ponieważ to, co stworzyli pierwsi rosyjscy intelektualiści, zaowocowało ogólnoświatowymi społecznymi i politycznymi konsekwencjami. Najważniejszą z nich był a – sądzę, iż wolno tak uznać – Rewolucja Październikowa. Pierwsi rosyjscy révoltés, intelektualiści, nadali rozważaniom i działaniu moralny ton, obowiązujący odtąd w dziewiętnastym i dwudziestym wieku, aż po kulminację, jaką był rok 1917”5. Opisanymi przez Annienkowa intelektualistami byli m.in. Wissarion Bieliński, Timofiej Granowski, Aleksandr Hercen, Iwan Turgieniew – których Fiodor Dostojewski obarczył w Biesach odpowiedzialnością za przygotowanie gruntu pod nihilizm rewolucyjny.

Pawieł Annienkow umarł 20 marca 1887 w Dreźnie i tam został pochowany. Jego żona rozstała się z życiem dwanaście lat później. Ich córka wyszła za mąż za Niemca i do śmierci mieszkała w Dreźnie, przechowując w domowym archiwum listy Iwana Turgieniewa, które uległy zniszczeniu w 1945 podczas bombardowania Drezna przez aliantów; syn skończył ekonomię na Uniwersytecie Noworosyjskim i zamieszkał w rodzinnym majątku Czirikowo, w guberni symbirskiej.

Dwa lata przed śmiercią Annienkow – na prośbę Pauliny Viardot – pojechał z Drezna do Francji, by uporządkować archiwum Iwana Turgieniewa. Pisał stamtąd do żony: „Nigdzie mnie nie ciągnie, nic nie chce mi się oglądać, a swego czasu! Kto mi odda moją młodość, chłonność, moją świeżość? Ale i nie trzeba”6. Pomyśleć, że te słowa wyszły spod ręki namiętnego podróżnika, autora Listów z zagranicy i Gogola w Rzymie. Ano właśnie, jaka jest geneza Gogola w Rzymie, który tak silne wrażenie wywarł na Pawle Hertzu?

W kwietniu 1856 roku, zostawszy redaktorem „Biblotieki dla Cztienija”, Aleksandr Drużynin rozesłał swoim przyjaciołom tematyczny spis artykułów, które gotów byłby ogłosić. Jeden z tematów dotyczył pobytu Gogola w Rzymie i po niego właśnie sięgnął Annienkow. Początkowo Drużynin był bardzo zadowolony z takiego obrotu rzeczy – zarówno on, jak i Annienkow oraz Wasilij Botkin stanowili triumwirat krytyków hołdujących hasłu „sztuka dla sztuki”, toteż Drużynin spodziewał się po przyjacielu wspomnień snutych w duchu estetyzmu. Annienkow-pamiętnikarz okazał się jednak przenikliwszy od Annienkowa-krytyka i pisząc o Gogolu porzucił myśl o byciu wiernym jakiemukolwiek kierunkowi: estetycznemu, liberalno-demokratycznemu czy słowianofilskiemu. Każda z metod wyjaśniania Rosji, życia ludzkiego bądź twórczości zubożyłaby, a tym samym dałaby nieprawdziwy portret Gogola. Wyszedł więc Annienkow – oczywiście na tyle, na ile to w ogóle możliwe – poza ramy swego czasu i pisał o Gogolu nie jak mędrek, lękający się i nieumiejący wychynąć poza ciasną doktrynę, lecz jak nieledwie mędrzec ufający swojej intuicji, przenikliwości i empatii, wiedzący, że najlepsza metodologia nie zastąpi pokory i zdrowego rozsądku. Zapoznawszy się z pierwszą częścią wspomnień, ogłoszoną w 1857 roku w lutowym numerze „Biblotieki dla Cztienija”, Nikołaj Czernyszewski pisał: „Fakty podawane przez Annienkowa wydatnie objaśniają nam Gogola jako człowieka. W ogóle pogląd Annienkowa na jego charakter wydaje się najsprawiedliwszy ze wszystkich, jakie dotąd wygłoszono”7. Druga część wspomnień ukazała się w listopadowej „Biblotiece dla Cztienija”, całość przedrukowano z poprawkami i uzupełnieniami w trzytomowych Wspomnieniach i szkicach krytycznych (1877, 1879, 1881) Annienkowa.

Annienkow poznał Gogola w Petersburgu pod koniec 1831 lub na początku 1832 roku i dzięki swoim intelektualnym zaletom i dużemu oczytaniu szybko wszedł w krąg przyjaciół pisarza, który tworzyli Aleksandr Danilewski, Iwan Paszczenko i Nikołaj Prokopowicz – wszyscy trzej znający Gogola jeszcze z czasów szkolnych. Krąg ludzi przyjaznych Gogolowi pełnił ważną funkcję, chętnie i życzliwie słuchając czytanych przez Gogola świeżo przezeń napisanych utworów, wypowiadając opinie, udzielając rad, wspierając młodego literata w jego twórczych wysiłkach, podrzucając mu pomysły fabuł „z życia wziętych”. Nawet wtedy, gdy Gogol wyjechał za granicę, a krąg się rozpadł, utraciwszy swoje duchowe centrum, pisarz nadal korzystał z pomocy Annienkowa. W liście do Prokopowicza, pisanym w Paryżu 25 stycznia 1837, Gogol wyraża życzenie: „Zwłaszcza Jules’a poproś, by do mnie napisał. Ma o czym pisać. Podobno w kancelarii wydarzyła się jakaś historia. Jeśli jej uczestnikami są osoby powyżej radców dworu, to chyba on może podstawić zmyślone nazwiska lub napisać pan NN. Powiedz mu, że jeśli mnie choć trochę lubi, niech też koniecznie napisze opowiadanie, wydrukuje je i przyśle mi. Czytałem jedno z jego dawnych opowiadań , długie i rozwlekłe, ale ma w sobie coś, co mówi, że następne będzie lepsze, a trzecie jeszcze lepsze”8. W listopadzie tego samego roku, otrzymawszy od Annienkowa interesujące go materiały, Gogol ponownie prosi Prokopowicza: „Może Annienkow jeszcze co przyśle?”.

Annienkow przybył do Rzymu 28 kwietnia 1841, a nazajutrz odwiedził Gogola, który zaproponował mu zamieszkanie w pokoju obok. Propozycja nie była bezinteresowna: pisarz liczył na pomoc Annienkowa w przepisywaniu pierwszego tomu Martwych dusz – i w tych rachubach się nie omylił. Każdego dnia poświęcali na to około godziny; wówczas Gogol zamykał szczelnie wewnętrzne okiennice, Annienkow siadał za okrągłym stołem, a pisarz, rozłożywszy przed sobą zeszyt na tymże stole, zaczynał dyktować. „To było podobne – wspomina Annienkow – do spokojnego, regularnie przelewanego na mnie natchnienia, jakie rodzi się zwykle dzięki dogłębnemu wniknięciu w istotę rzeczy. Nikołaj Wasiljewicz czekał cierpliwie, aż napiszę ostatnie słowo, po czym dyktował nowe zdanie tym samym, pełnym skupienia głosem. Pierwszorzędny ton tego poetyckiego dyktowania był tak akuratny sam w sobie, że nie mógł być przez nic osłabiony czy zmieniony. Często dobiegał do nas z ulicy przenikliwy ryk osła, po czym słyszeliśmy uderzenie kija o bok zwierzęcia i gniewny krzyk kobiety: Ecco ladrone!9 Gogol przerywał czytanie, mówił z uśmiechem: «Jak się nikczemnie rozczuliłem!» – i czytał drugą część zdania z taką samą mocą, z jaką wylała się z niego część pierwsza” 10.

Pokój Gogola podobny był do celi ascety. Przy ścianie stało biurko odpowiadające jego wzrostowi, bo zwykle pisał stojąc. Po bokach biurka krzesła z książkami, bielizną i ubraniem w całkowitym pomieszaniu i poplątaniu. Kamienna podłoga dzwoniła pod nogami; tylko przy biurku i przy łóżku rozesłane były nieduże dywaniki. Żadnej ozdoby, chyba że za taką uznać starą lampkę nocną na jednej nóżce. Stała na oknie i wieczorami tylko ona dawała światło, bo świeczek Gogol nie używał. Ten luksus kosztował go 20 franków miesięcznie.

Zwykle wstawał bardzo wcześnie i od razu przystępował do pracy. Na jego biurku stała już karafka z zimną wodą z wodospadu w Terni, którą w trakcie pracy opróżniał do dna; niekiedy podwajał porcję. Podczas rzymskich upałów złorzeczył osobliwej cesze swojej chorowitej natury: nigdy się nie pocił. „Ja płonę, ale się nie pocę” – narzekał.

Dzięki Annienkowowi wiemy, że najbardziej wzruszał Gogola ten fragment Martwych dusz, gdzie jest mowa o ogrodzie Pluszkina: „Nigdy wcześniej patos dyktowania nie uzyskał takiej głębi, przy zachowaniu artystycznej naturalności, jak w tym miejscu. Gogol aż wstał z fotela (było widać, że opisaną przez siebie przyrodę ma w tej chwili przed oczami) i dyktował, przydając tej czynności dumne, władcze gesty. Skończywszy przepisywać ten niesamowity VI rozdział, byłem wzruszony, i położywszy pióro na stole, rzekłem szczerze: «Uważam ten rozdział, Nikołaju Wasiljewiczu, za genialny». Gogol zwinął malutki zeszyt, z którego dyktował, w rulon i odezwał się cichym, ledwie słyszalnym głosem: «Proszę mi wierzyć: pozostałe nie są gorsze»”11.

Któregoś dnia pomiędzy papiery, które pisarz podkładał pod zeszyt Annienkowa, gdy przygotowywał się do dyktowania, dostał się niechcący oderwany kawałek kartki zapisany Gogolowskim drobnym maczkiem. Annienkow pochylił się nad kartką i przeczytał na głos pierwsze zdanie wypowiedzi jakiegoś starego Kozaka, które akurat wpadło mu w oczy: „I po co to Pan Bóg stworzył baby na świecie, czy po to tylko, żeby Kozaków rodziły?”. Gogol z gniewem rzucił się na Annienkowa i krzyknął: „Co to jest?”. Wyrwał mu kartkę z rąk i schował do biurka. Był to fragment dramatu o kozackim życiu na Zaporożu, nad którym Gogol pracował od drugiej połowy 1839 roku, nazywając ten utwór „dramatem o zgolonych wąsach”. Spalił go we Frankfurcie we wrześniu 1841, kiedy przeczytał sztukę Żukowskiemu, a ten w czasie lektury przysnął. Obudziwszy się, rzekł do Gogola: „No, kochany Nikołaju Wasiljewiczu, wybaczcie, ale strasznie zachciało się spać”. „No, skoro spać się zachciało, to można spalić” – odparł Gogol i rzucił rękopis do kominka12.

W niefortunnym zaśnięciu Żukowskiego przejrzały się jak w krzywym zwierciadle dwie ważne cechy Gogola: nieposkromiona ambicja pisarska żądająca od słuchaczy i czytelników głośnego aplauzu oraz nie mniej nieposkromiona zagadkowa awersja do snu. Podszyta lękiem wrogość Gogola wobec snu niepokoiła Annienkowa, który zauważył, że autor Nosa niekiedy przez kilka godzin nocnych drzemał na kanapie, nie kładąc się do łóżka. Przyczyną takiego trybu życia mógł być lęk przed utratą przytomności i zasłabnięciem, co się Gogolowi coraz częściej zdarzało. Bał się, że sen ludzie pomylą ze śmiercią i pochowają go żywego. Toteż przychodził do pokoju przyjaciela, siadał na wąziutkiej kanapce ze słomy, kładł głowę na ręku i ucinał sobie długą drzemkę; Annienkow zaś, zgasiwszy świecę, spał w swoim łóżku. Potem Gogol przechodził do siebie na palcach i tak samo cichutko, tuż przed świtem, siadał na swojej słomianej kanapce, a o brzasku miętosił i rozrzucał swoją pościel, by służąca, która sprzątała pokoje, nie mogła go podejrzewać o jakieś nocne włóczęgi po mieście.

19 lipca 1841 Annienkow opuścił Rzym z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. W chwili rozstania Gogol mu oznajmił: „Żegnaj i zapamiętaj, co ci teraz powiem. Do Neapolu bez trudu znajdziesz drogę, ale trzeba znaleźć drogę ważniejszą, drogę życia; jest ich bez liku, a trzeba wybrać właściwą”13.

Pobyty Gogola w Rzymie były częścią jego zagranicznych podróży, w które wyruszył 6 czerwca 1836, rozczarowany nieprzychylną reakcją publiczności i krytyków na inscenizację Rewizora, którego premiera odbyła się 19 kwietnia 1836 na scenie petersburskiego Teatru Aleksandryjskiego. Lato 1836 roku Gogol spędził w Niemczech, jesienią bawił w Szwajcarii, skąd zamierzał udać się do Włoch, ale zamknięcie granic z powodu epidemii cholery zmusiło go do korekty planów: pozostał w Szwajcarii, po czym przeniósł się do Paryża, który zraził go do siebie agresywnym kapitalizmem: rządami bankierów, przemysłowców i kupców, kultem pieniądza, zawrotnym tempem życia. Jednym z niewielu jasnych wspomnień paryskich było poznanie Adama Mickiewicza i Józefa Bohdana Zaleskiego, o czym świadczy serdeczny list do tego drugiego, pisany po ukraińsku, z wyrazami nadziei na dalsze spotkania. 11 kwietnia 1838, już Rzymie, w liście do przebywającego w Paryżu Danilewskiego poprosi go o kupno Pana Tadeusza, którego określi jako „rzecz najbardziej zadziwiającą”14.

Do Rzymu Gogol dotarł w marcu 1837 roku i przez trzy miesiące mieszkał przy ulicy Sant’Isidoro 17, naprzeciw kościoła o tej samej nazwie. Latem pojechał do Baden, wrzesień spędził w Szwajcarii, po czym ponownie osiadł w Rzymie, tym razem przy Strada Felice 126 (obecnie Via Sistina) i temu adresowi pozostał wierny do roku 1842, z paromiesięcznymi przerwami na podróże do Rosji i Wiednia. Drugie rzymskie mieszkanie Gogola znajdowało się na drugim piętrze, które wówczas było ostatnim. Okna salonu wychodziły na ulicę. W tym właśnie mieszkaniu Annienkow odwiedził pisarza, a następnie wprowadził się do jednego z wolnych pokojów. Na początku XX wieku zarówno dzięki staraniom uczennicy Gogola, Marii Wagner, jak i dzięki wysiłkom przedstawicieli kolonii rosyjskiej w Rzymie na fasadzie kamienicy powieszono tablicę upamiętniającą pobyt autora Martwych dusz w tym miejscu. Strada Felice, wytyczona w 1585 roku z rozkazu papieża Sykstusa V, zaczynała się na szczycie Schodów Hiszpańskich i biegła w dół ku Piazza Barberini. Już w XVIII wieku tę część Rzymu zamieszkiwali głównie cudzoziemcy, w tym tak znani jak angielski malarz Joshua Reynolds, niemiecki historyk sztuki Johann Winckelmann czy szwajcarska malarka Angelika Kauffmann. W tej samej kamienicy co Gogol, tyle że pod numerem 123, ulokował się w 1847 roku Cyprian Kamil Norwid. Gwoli spełnienia kronikarskiej powinności dodajmy, iż trzecie rzymskie lokum Gogola (1845–46) sytuowało się przy Via della Croce 81, opodal Piazza di Spagna.

Rzym stanowił wtedy przeciwieństwo Paryża. W stolicy Francji biło serce Europy, a w Wiecznym Mieście – jak napisał w Listach z zagranicy Annienkow – człowiek odrywał się od teraźniejszości, zapominał o gazetach, o Europie, o wynalazkach i pogrążał się w myślach o historii i sztuce. Europejczycy traktowali Wieczne Miasto jak podmiejską willę, do której można przyjechać na odpoczynek, ale która stoi poza głównym nurtem życia. Rzym, w co trudno dzisiaj uwierzyć, liczył wówczas – wyludniony przez wojny i malarię – około stu tysięcy mieszkańców, podczas gdy Neapol około trzystu pięćdziesięciu tysięcy, a Mediolan około stu trzydziestu tysięcy. O charakterze Rzymu decydował głównie fakt, że był stolicą Państwa Kościelnego, do którego należały Marche, Lacjum, Romania i Umbria. Liguria wchodziła w skład Piemontu, a Florencja była stolicą Wielkiego Księstwa Toskanii. Południe Włoch, które obejmowało Abruzję, Kampanię, Pulię, Kalabrię oraz Sycylię, zostało zwrócone Burbonom. Północno-wschodnim sąsiadem rozdrobnionej Italii było Cesarstwo Austriackie, w obrębie którego leżało Królestwo Lombardzko-Weneckie oraz obszar zamieszkany przez ludność włoską: głównie Istria i Dalmacja. Od zachodu z Królestwem Sardyńskim graniczyła Francja. Czytając tekst Annienkowa, warto mieć w pamięci, że na całym terytorium włoskim usunięto Kodeks Napoleona, wprowadzając w jego miejsce wcześniejsze ustawodawstwo. Przywracanie dawnego ładu społeczno-politycznego polegało głównie na ograniczaniu praw demokratycznych i zwalczaniu dążeń rewolucyjnych. Dlatego restauracją ancien régime’u zainteresowane były dwie grupy społeczne: kler i arystokracja. A skoro połowę mieszkańców ówczesnego Rzymu stanowili duchowni, nietrudno wysnuć wniosek, że miastem włoskim najzapobiegliwiej zaprowadzającym dawny ustrój było Wieczne Miasto. Władza rzymskiego kleru wspierała się na dwudziestu tysiącach policjantów i wojskowych, którzy – mało dbając o bezpieczeństwo mieszkańców – zajmowali się kontrolowaniem ich poglądów. Kwitło donosicielstwo, sprawowano ścisły nadzór nad wszelką działalnością publiczną, tropiono przejawy myśli liberalnej. Jurysdykcję kościelną rozszerzono na sprawy świeckie, wskutek czego kraj wrócił do stanu prawnego sprzed kilku wieków. Rzymska prasa stanowiła de facto papieską tubę propagandową. Stendhal notował: „Rzym boi się przede wszystkim ducha krytyki, który może prowadzić do protestantyzmu. Toteż sztuka myślenia była tu zawsze traktowana z niechęcią, a w razie potrzeby prześladowana”15. Podczas pobytu Gogola w Rzymie rządził Państwem Kościelnym sprzyjający Austriakom papież Grzegorz XVI, znany nam z potępienia powstania listopadowego, autor encykliki Mirari vos (1832), w której ganił doktrynę liberalizmu, swobodę druku i wolność sumienia.

Zaraz po przyjeździe do Rzymu Gogol udał się do Bazyliki św. Piotra, by uczestniczyć w Mszy św. paschalnej. „Nabożeństwa wysłuchałem w kościele św. Piotr a – pisał 28 marca 1837 w liście do matki. – Odprawiał je sam papież. Ma on sześćdziesiąt lat i wniesiony został na wspaniałych noszach z baldachimem. Kilka razy niosący musieli zatrzymywać się pośrodku kościoła, ponieważ papież odczuwał zawroty głowy. Kościół św. Piotra jest tak wielki, że będzie na długość około pół wiorsty. Zjazd do Rzymu był ogromny. Narodu kilka tysięcy stało w kościele, ale przy tym wszystkim wydawał się on pusty”16.

Zwiedzanie miasta zaczął od ruin, pałace i galerie malarstwa zostawiając na później. Wyrobiwszy sobie zdanie o Rzymie, chodząc całymi dniami po ulicach, placach i zaułkach miasta, przesiadując w galeriach, dawał wyraz przeświadczeniu, że Rzym stanowi nie tylko centrum życia duchowego, ale jest też stolicą piękna. Zachwyt kazał mu zawołać 27 września 1839 w liście do Pletniowa: „Jak blisko tam do nieba! Boże, Boże, Boże! O mój Rzymie. Piękny mój cudowny Rzymie”17. Wzruszają go zwłaszcza antyczne ruiny, kościoły skłaniają do żarliwej modlitwy. Gogol uznał Rzym za swoją drugą ojczyznę, ojczyznę ducha, na co z pewnością miał wpływ fakt, iż Wieczne Miasto oraz jego okolice przywodziły mu na myśl Ukrainę z czasów dzieciństw a – słoneczną, barwną i pełną blasku, obfitującą w ludzi prostej i niezachwianej wiary. Jakiż kontrast z pochmurnym Petersburgiem, zimnym mrokiem Rosji, owym – jak mówił – „śnieżnym barłogiem”. Rzym oznaczał dla Gogola wolność, Rosj a – zniewolenie, „chomąto, w które popadł nie wiedzieć czemu”. Wierzył, że Rzym działa nań ozdrowieńczo, przywraca mu siły i chęć do pracy.

Frenetyczna apoteoza Rzymu, jaką Gogol zawarł w listach do przyjaciół, nie zadowoliła go, postanowił oddać hołd ukochanemu miastu utworem literackim. Pomysł zrodził się już wiosną 1838 roku, pierwsze rozdziały czytał w styczniu i w lutym 1840 w Moskwie w domu Aksakowów. Pracę nad utworem kontynuował zimą z 1840 na 1841 rok, by ostatecznie ją ukończyć w połowie lutego 1842 roku. W zamyśle miała to być powieść pod roboczym tytułem Annunziata, lecz z pierwotnego zamiaru pozostał tylko „urywek” (takie gatunkowe określenie widnieje na stronie tytułowej) Rzym, ogłoszony w miesięczniku „Moskwitianin” w marcu 1842 roku. Utwór nie zdobył rozgłosu, na jaki zasłużył, gdyż został przyćmiony przez Martwe dusze, które wyszły drukiem dwa miesiące później i skupiły na sobie całą uwagę czytelników i recenzentów.

Fabuła Rzymu nie jest skomplikowana, stanowi raczej pretekst dla ukazania rozwoju osobowego głównego bohatera i wyłuszczenia pewnej prawdy. Potomek starego rzymskiego rodu został wpierw oddany pod opiekę dobrodusznego opata, który niewiele chłopca nauczył. Następnie młodzieniec studiuje sześć lat na uniwersytecie w Lukce, ale „nauka wtłoczona w oschłe formy scholastyczne” nie zadowalała młodego księcia, który marzył o Paryżu – przeciwieństwie „włoskiej strupieszałości”. Jego marzenia się ziściły i wyjechał do stolicy Francji, by tam uzupełnić wykształcenie. Paryż z miejsca podbił jego serce, podobał mu się ten „wiecznie niespokojny krater; źródło, skąd tryskają iskry nowości, oświaty, mody, wyszukanego smaku i drobnych, lecz mocnych praw, od których nie mogą oderwać się nawet sami ich prześladowcy; wielka wystawa wszystkiego, co produkuje rzemiosło, sztuka i wszelaki talent, ukryty w niewidocznych zakątkach Europy; niepokój i pokusa dla każdego dwudziestoletniego młodzieńca; biuro wymiany i jarmark Europy”18. Spędziwszy w Paryżu cztery lata, książę rozczarowuje się stolicą Francji i wraca do rodzinnego Rzymu. I w tym momencie zaczyna się właściwa akcja utworu, gdyż wcześniej mieliśmy do czynienia z retrospekcją stanowiącą część fabuły.

Zdumiewająca jest ta dysproporcja między rozpiętością czasową fabuły, obejmującej streszczenie dwudziestu pięciu lat życia głównego bohatera, a czasem akcji, mieszczącym się w niespełna dwu godzinach; przy czym fabuła zajmuje trzydzieści siedem stron polskiego wydania Rzymu, zaś akcja obejmuje stron czternaście. Stosunek czasu trwania fabuły do czasu akcji ma się więc tak, jak dwieście dziewiętnaście tysięcy godzin (tyle godzin mieści się w dwudziestu pięciu latach) do dwu godzin. Dwieście dziewiętnaście tysięcy godzin zostało opowiedzianych na trzydziestu siedmiu stronach, a dwie godziny zostały opowiedziane na czternastu stronach. Gdyby Gogol chciał odmalować młode życie księcia tak szczegółowo, jak opisał dwie godziny spędzone przez niego w Rzymie, musiałby zużyć na to około półtora miliona stron. Ta arytmetyka służy pokazaniu, jak ważną w zamyśle pisarza funkcję pełni w tym utworze akcja — i to może ona, choć uboższa od fabuły w bezpośrednie oceny Rzymu, więcej mówi o Wiecznym Mieście niż fabuła. Przyjrzyjmy się zatem bacznie akcji Rzymu.

Zdarzeniem, od którego ona się zaczyna, jest ujrzenie przez księcia podczas rzymskiego karnawału pięknej Annunziaty, mieszkanki miasta Albano. Traci ją jednak z oczu i wraca do swego pałacu. „Zanim dobiegł do domu i zanim zdążył się przebrać, do Ave Maria pozostało mu już tylko półtorej godziny. Z Corso wracały puste karety: ci, co w nich siedzieli, przenieśli się na balkony, by stamtąd, w oczekiwaniu na wyścigi konne, przyglądać się nieustannie przesuwającym się tłumom”19. Choć na pierwszy rzut oka tego nie widać, zacytowany passus dużo mówi o czasie akcji. Z wcześniejszych zdań wiemy, że książę wyszedł z domu po południu, w czasie karnawału. Ważna jest informacja o mających się odbyć wyścigach konnych, wiadomo bowiem, że kulminacyjnym momentem rzymskiego karnawału był wyścig koni rasy berberyjskiej, bez jeźdźców, gnanych przez tłum z Piazza del Popolo do Piazza Venezia wzdłuż Via del Corso, która zresztą stąd wzięła nazwę: Corso to po włosku wyścig. Właściciel zwycięskiego konia otrzymywał nagrodę pieniężną i płachtę ze złotego brokatu, którą przyozdabiano zwierzę. Akcja toczy się więc ostatniego dnia karnawału. Dzięki ustaleniom Rity Giuliani20 wiadomo, że jedną z inspiracji Rzymu był rysunek przedstawiający rzymski pochód karnawałowy w 1839 roku, co każe domniemywać, że w tym właśnie roku umieścił Gogol zdarzenia, które się złożyły na „rzymską” część opowiadania. W 1839 roku ostatni dzień karnawału wypadł 12 lutego we wtorek.

Kolejnym detalem, pozwalającym doprecyzować czas akcji, są słowa: „do Ave Maria pozostało mu już tylko półtorej godziny”. Modlitwa Ave Maria była wówczas szczególnie lubiana przez lud rzymski, dla cudzoziemca zaś miała lokalny koloryt: usłyszawszy dźwięk dzwonów, przechodnie zatrzymywali się i skupiali w kilkuosobowe grupki, żeby wspólnie się pomodlić do Dziewicy Maryi. Wieczornej Ave Maria nie odmawia się o określonej godzinie, lecz o zachodzie słońca. 12 lutego 1839 słońce zaszło w Rzymie o 17.38, toteż akcja utworu zaczyna się około godziny 16.00 i trwa do 17.38.⭒ ⭒ ⭒

Przypisy

⭒ ⭒ ⭒

1P. Hertz, Smutny Gogol, w: tenże, Domena polska, Warszawa 1961, s. 284.

2 I. Berlin, Rosyjscy myśliciele, tłum. Sergiusz Kowalski, posł. Andrzej Walicki, Warszawa 2003, s. 121.

3 P. Annienkow, Litieraturnyje wospominanija, Moskwa 1989, s. 277–278; wszystkie tłumaczenia, jeśli nie podano inaczej, autorstwa Roberta Papieskiego.

4 I. Berlin, Rosyjscy myśliciele, dz. cyt., s. 121.

5 Tamże, s. 122.

6 N. Żekulin, Dobrosowiestnyj oczewidiec. Matieriały dla biografii P.W. Annienkowa, w: P. Annienkow, Pis’ma k Turgieniewu, kniga 1, Sankt-Pietierburg 2005, s. 261–262.

7 Por. N. Czernyszewski, Połnoje sobranije soczinienij, t. IV, Moskwa 1948, s. 719.

8 N. Gogol, Połnoje sobranije soczinienij w 14-ti tomach, Moskwa–Leningrad, Izdatielstwo Akadiemii Nauk SSSR, 1937–1952, t. 11, s. 86.

9 Ecco ladrone! (wł.) – A to zbój!

10 P. Annienkow, Gogol w Rzymie. Listy z zagranicy, przełożył, przypisami i posłowiem opatrzył Robert Papieski, Warszawa 2020, s. 49.

11 Tamże, s. 50.

12 Zapiski o żyzni Nikołaja Wasiljewicza Gogola, sostawlennyje iz wospominanij jego druziej i znakomych i iz jego sobstwiennych pisiem (Zapiski o życiu Nikołaja Wasiljewicza Gogola, skomponowane ze wspomnień jego przyjaciół i znajomych i z jego własnych listów), Sankt-Pietierburg 1856, t. 2, s. 330.

13 P. Annienkow, Gogol w Rzymie, dz. cyt., s. 68.

14 Zofia Szmydtowa, Gogol o „Panu Tadeuszu”, w: „Rocznik Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza” 1973, z. VIII, s. 23.

15 Stendhal, Przechadzki po Rzymie, w: tenże, Wybór z pism różnych, tłum. Felicja Śniatecka-Wowerowa, oprac. Joanna Guze, Warszawa 1965, s. 351.

16 T. Kołakowski, Rzym w duchowej biografii Mikołaja Gogola, w: My i oni. Obcość czy wspólnota?, Warszawa 1990, s. 190.

17 Tamże, s. 176.

18 N. Gogol, Rzym, tłum. Jerzy Brzęczkowski, w: tenże, Opowieści, oprac. Bohdan Galster, Wrocław 1972, s. 244.

19 Tamże, s. 277.

20 R. Giuliani, La „meravigliosa” Roma di Gogol’. La città, gli artisti, la vita culturale nella prima metà dell’Ottocento, Roma 2002.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: