Spowiedź, która leczy - ebook
Spowiedź, która leczy - ebook
Przebaczająca Miłość w konfesjonale
Świat jest pełen uzdrowicieli i cudotwórców, którzy ciągle obiecują nam zdrowie i życiowe sukcesy. Tymczasem prawdziwym uzdrowieniem i największym darem dla każdego z nas jest łaska, którą otrzymujemy podczas spowiedzi. To dar dla zagubionych w mroku zła, lęku i niepewności. Prawdziwy pokój, którego źródłem jest Boża miłość.
Książka Ilsy B. Reyes powstała dzięki świadectwom oraz rozmowom z doświadczonymi spowiednikami. Autorka nie tylko udziela praktycznych i trafnych rad, dotyczących właściwego przeżycia sakramentu pokuty, ale także dodaje otuchy tym, którzy boją się doświadczyć piękna Bożego Miłosierdzia. Książka zawiera liczne modlitwy oraz rachunek sumienia, które pozwolą się przygotować i dobrze przeżyć każdą spowiedź.
Ilsa B. Reyes – katoliczka, aktywnie działająca w filipińskim Kościele, zaangażowana w posługę uzdrowienia wewnętrznego i modlitwy wstawienniczej. Dziennikarka i autorka książek, w których dowodzi, że Kościół jest miejscem, w którym można osiągnąć pokój i zdrowie duszy oraz ciała.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65706-23-2 |
Rozmiar pliku: | 697 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dar uzdrawiania jest jednym z naszych najskrytszych pragnień. Fakt ten częściowo wyjaśnia tak wielką siłę przyciągania tak zwanych uzdrowicieli. To, co proponują, zaspokaja ludzkie potrzeby.
Doświadczenie uzdrowienia lub obserwowania czyjegoś uzdrowienia z choroby często łączy nas z mocą, która pochodzi spoza nas. Czujemy, że jej pojawienie się przynosi nam błogosławieństwo. Nie jesteśmy jej stwórcami; to ona przychodzi do nas, obejmuje nas, przenika i pozwala nam poczuć zapowiedź osiągnięcia pełni. To, co tutaj opisujemy, określamy słowem „łaska”. Uzdrowienie jest darem od kogoś, kto ma wpływ, którego ja nie posiadam. Mogę się tylko na to oddziaływanie otworzyć, cieszyć się nim i trwać w nim.
Ilsa B. Reyes przypomina nam w swojej książce, że sakrament pojednania jest uzdrowieniem dzięki łasce. Chętnie lgniemy do różnych uzdrowicieli i uczestniczymy w sesjach terapeutycznych, ale nie powinniśmy ignorować cennego daru, którym Zmartwychwstały Chrystus obdarowuje Kościół. Integralną częścią ogłoszenia i zapoczątkowania przez Jezusa Królestwa Bożego jest posługa uzdrawiania, które przychodzi wraz z przebaczeniem grzechów. Ludzie, którym Jezus wybaczył grzechy, doświadczają nadejścia Bożej łaski – zupełnie niezasłużonej, a zarazem niezaprzeczalnie prawdziwej. Dar Jezusa, jakim jest pojednanie, to ofiarowanie ludziom wzgardzonym pokoju płynącego z bycia kochanym. Daje on wyrzutkom miejsce przy stole braterstwa. Przywraca społeczności tych, którzy żyli w odosobnieniu. Duch Święty, którego Bóg zesłał przez Zmartwychwstałego Pana, zapewnia, że uzdrowienie dzięki pojednaniu pozostanie obecne w Kościele i na całym świecie.
Dziękujemy Ilsie za tę cudowną książkę. Została ona napisana zrozumiałym i przystępnym językiem i zawiera spostrzeżenia z zakresu teologii, prawa kanonicznego, literatury duchowej, świadectw i rozmów ze spowiednikami. Na każdej stronie książki Ilsa odsłania swoje serce, ukazując nam, jak przebaczająca Boża miłość uzdrawia tych, którzy zmagają się z rozdźwiękami istniejącymi w życiu człowieka. Oprócz trafnych wskazań dla osób pragnących przystąpić do sakramentu pojednania w książce można odnaleźć słowa zachęty dla tych, którzy się przed nim wzdragają. Autorka nie tylko wyjaśnia znaczenie i przebieg sakramentu pojednania, lecz także prowadzi uważnego czytelnika ku pięknu niesłabnącej Bożej miłości, która wybacza nam i doprowadza nas do pełni. Po przeczytaniu tej pozycji możecie radośnie zawołać: „Istnieje dla mnie nadzieja. Istnieje nadzieja dla ludzi i dla świata”. Odnajdujemy ją w Bogu, który jedna i uzdrawia.
Jego Ekscelencja Luis Antonio G. Tagle,
doktor nauk teologicznych
Biskup diecezji ImusPODZIĘKOWANIA
Dziękuję Panu Jezusowi, mojej rodzinie, przyjaciołom i towarzyszom wędrówki. Niech Bóg błogosławi im wszystkim, w tym czytelnikom tej książki. Szczególnie chciałabym podziękować osobom, które pomogły mi w niniejszym przedsięwzięciu. Należą do nich (mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam):
- Jego Ekscelencja Luis Antonio G. Tagle, doktor nauk teologicznych, biskup diecezji Imus,
- Jego Ekscelencja Honesto Ongtioco, doktor nauk teologicznych, biskup diecezji Cubao,
- Mama, Mila Belmonte-Reyes, Chito, Lorna oraz Sophie Reyes,
- o. Efren Rivera, dominikanin,
- o. Bel San Luis, werbista,
- ks. Aris Sison jr.,
- o. Jerome Marquez, werbista,
- o. Mario Bije, werbista,
- o. Flavie Villanueva, werbista,
- o. Jelito Caparas, członek zakonu Eucharystycznych Uzdrowicieli Maryi1,
- ks. Simon Zhu,
- o. Randy Flores, werbista,
- ks. Jason Laguerta,
- ks. Rolly Garcia,
- ks. Jocis Syquia,
- o. Domie Guzman, paulista,
- o. Cris Cellan, paulista,
- o. Jboy Gonzales, jezuita,
- o. Gerald Mendoza, dominikanin,
- o. Paco Ma. San Juan, benedyktyn,
- Vic i Ditas Español,
- Caloy Palad,
- wspierający mnie kapłani i osoby świeckie,
- członkowie wspólnoty RVM Betania Tagaytay,
- Rommel Manalang,
- członkowie organizacji A.R.I.S.E. (w tym mama i ojciec Paco, Glo Viernes, Irma Francisco, Jeng Villasanta, Renan del Rosario),
- Towarzystwo Świętego Pawła i Rodzina Świętego Pawła,
- członkowie organizacji Mission Communications Foundation, Inc.
Dziękuję też Matce Bożej oraz drogim aniołom i świętym za modlitwę w intencji tej książki i jej czytelników.
1 Zakon założony na Filipinach przez Diosdada A. Talamayana. O ile nie zaznaczono inaczej, wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza.WSTĘP
Siedzący w konfesjonale ksiądz cierpliwie słucha penitenta wyjawiającego swoje najgłębsze, najmroczniejsze tajemnice. „Pobłogosław mnie, ojcze, bo zgrzeszyłem. Ostatni raz spowiadałem się… Popełniłem następujące grzechy…”. Oto jak wyobrażamy sobie spowiedź. Często grzechy są wymieniane mechaniczne, a ich lista może wyglądać identycznie, kiedy penitent przystępuje do sakramentu pokuty i pojednania po raz kolejny. Tak sądzimy, prawdopodobnie nawet opierając się na własnych doświadczeniach. Niektórzy z nas, siedząc cicho w kościele, mogą się zastanawiać, co następna osoba czekająca w kolejce wyzna kapłanowi – grzechy śmiertelne czy też powszednie? Jakkolwiekby było, rozmowa kapłana z penitentem odejdzie w zapomnienie, gdyż tajemnica spowiedzi zabrania księdzu ujawnienia komukolwiek jej treści.
Spowiedź – na pozór rutynowa czynność, którą my, wierni katolicy, podejmujemy przynajmniej raz w roku. Tak czy inaczej, pozostaje ona spowita tajemnicą, ponieważ opowieści z konfesjonału nigdy nie zostają ujawnione. Wyzwanie polega więc na lepszym zrozumieniu tego sakramentu oraz płynących z niego darów, tak abyśmy nie przystępowali do niego mechanicznie i mogli się podzielić jego pozornie nieuchwytnymi błogosławieństwami z jak największą liczbą ludzi, mimo że popełnione grzechy muszą pozostać nieujawnione.
Chciałabym opowiedzieć o tym, jak sakrament ten umożliwił mi wzrost osobowy. Pragnę też zachęcić wszystkich katolików do dziękczynienia za ten cudowny znak miłości i łaski Boga. Jestem wdzięczna, że mogę regularnie przystępować do spowiedzi. Mam nadzieję, że dzięki niej otwieram się na łaski potrzebne do wypełniania Bożej woli. Nigdy nie stanę się warta Bożej dobroci wyłącznie dzięki własnym zasługom, ponieważ moja ograniczona miłość blednie czy wręcz gaśnie w blasku idealnej miłości Bożej. Jako jedna z osób, które otrzymały Bożą miłość i zostały powołane do misji uzdrawiania wewnętrznego, gorąco pragnę skłonić innych katolików do prawdziwego uczestniczenia w tym sakramencie.
Niech wolno mi będzie z pokorą wyznać, co czyni moje zadanie jeszcze bardziej ubogacającym. Sądzę, że jest to fakt, iż kapłani posiadający władzę udzielania tego sakramentu, a także ich współbracia – inni wyświęceni szafarze, sami będący penitentami – otrzymują dzięki niemu błogosławieństwo. Spowiedź jest ściśle powiązana z kapłaństwem, poprosiłam więc kilku zaprzyjaźnionych księży o podzielenie się swymi doświadczeniami, przy zachowaniu świętej tajemnicy spowiedzi. Książka zawiera też wyjaśnienia dotyczące tego sakramentu, modlitwy o przebaczenie i wskazania dotyczące dobrej spowiedzi. Cztery osoby wspaniałomyślnie opowiedziały o tym, jak spowiedź zbliżyła ich do Boga.
Drodzy przyjaciele! Sakrament pojednania jest skutecznym narzędziem wspomagającym uzdrowienie i drogą do Bożej łaski. Odkryjmy jego skarby.
Wasza towarzyszka
w wędrówce ku uzdrowieniu,
IlsaROZDZIAŁ 1
BÓG WYCIĄGA RĘCE, ABY NAS UZDROWIĆ
Początki sakramentu pojednania są związane z osobą Jezusa Chrystusa. Kiedy czytamy Pismo Święte, zauważamy, że Jezus spędzał dużo czasu na uzdrawianiu ludzi i uwalnianiu ich od chorób i grzechów. Według egzegety ojca Randy’ego Floresa, werbisty, w samej Ewangelii wg św. Mateusza znajduje się aż piętnaście opowieści o uzdrawiającej działalności Jezusa. Ten piękny sakrament będący wyrazem uzdrawiającej Bożej mocy został zainicjowany przez przebaczającego ojca z historii o synu marnotrawnym oraz przez Jezusa, Dobrego Pasterza, który szuka zagubionej owieczki. Ostatecznie każdy nasz grzech prowadzi do mniejszego lub większego zagubienia. Obraz Jezusa szukającego nawet jednej zabłąkanej owieczki przypomina nam o osobistym charakterze tego sakramentu. On naprawdę pragnie naszego zbawienia. Jego miłość jest skierowana do wszystkich, ale do każdego z nas zwraca się On osobiście.
Spowiedź to cudowna, wybawiająca łaska. Możliwe, że nie zawsze natychmiast poczujemy skuteczność tego sakramentu; w końcu nasze relacje z Bogiem nie powinny ograniczać się do uczuć. Łaska Boża jest zawsze obecna w sakramencie, o ile uczestnictwo w nim było ważne. Istnieją krótko- i długoterminowe skutki spowiedzi.
Warto pamiętać, że wewnętrzne uzdrowienie nie jest jednorazowym wydarzeniem, lecz stanowi stopniowy proces. Ja także przeszłam własny, wewnętrzny proces uzdrowienia. Mimo że dorastałam w pobożnej, katolickiej rodzinie i uczęszczałam na seminaria życia w Duchu Świętym, a nawet pomagałam w ich prowadzeniu, wciąż poszukiwałam miłości ojcowskiej i małżeńskiej. Doświadczałam kryzysu wiary. Zmagałam się z różnymi punktami widzenia, swoimi poglądami na świat, grzesznymi skłonnościami, głęboko skrywanymi obawami. I nadal się z nimi zmagam. Wciąż nachodzą mnie pokusy. Dopóki trwa moja wędrówka, jestem wdzięczna za ten sakrament, który pogłębia moje relacje z Panem, oczyszczając mnie.
Mimo że spowiedź odbywa się w określonej chwili, stanowi nieodzowny element długotrwałego procesu przemiany zachodzącej w naszych sercach. Jest bodźcem pomagającym przemienić nasze najgłębsze tęsknoty w święte tęsknoty, przeobrazić nasze namiętności w głębokie pragnienie życia w Chrystusie i dla Chrystusa.
Co musi być w nas uzdrowione? Często myślimy o uzdrawianiu w znaczeniu fizycznym. Tak, to jeden ze sposobów. Jednak głębiej sięga uzdrowienie duchowe, które pozostaje ściśle powiązane z aspektem psychologicznym. W dzisiejszych czasach, w naszej epoce grzech jest często bagatelizowany. Decydujemy się na kompromisy zależnie od tego, co akurat jest w modzie. Grzech zdaje się sięgać naszego wnętrza, zamieszkiwać nasze serca, tkwić w naszych drzewach genealogicznych1. Rany w psychice, jeśli pozostawia się je niezagojone, stają się otwartymi drzwiami do grzechu i złe duchy faktycznie je wykorzystują. Te złe duchy nie muszą przybierać kształtu materialnych czy okultystycznych zjaw; noszą one nazwę siedmiu grzechów głównych. Tak, mogą istnieć duchy pychy, zawiści, chciwości i nieczystości. Potrzebujemy uleczenia z grzechu. Prosimy o uzdrowienie ze wszystkiego, co nie pozwala nam zjednoczyć się z Bogiem.
Jeden z poprzednich przełożonych posługujących w naszej wspólnocie odwiedził pacjenta, z którym ćwiczył umiejętność przebaczania. I oto niespodzianka! Kilka dni później został on wypisany ze szpitala. Wielu naukowców zdaje sobie obecnie sprawę, że istnieje powiązanie między ciałem, umysłem i duszą. Nie jest tajemnicą, że to, co dzieje się wewnątrz nas, ma wpływ na nasze ciała. Szukanie jedności skłania nas do analizy naszego życia wewnętrznego i powrotu do samego źródła naszego istnienia. Można raczej śmiało powiedzieć, że wielu z nas skłania się ku przekonaniu, że nasze życie jest nic niewarte, jeśli ocenia się je bez uwzględnienia istnienia Boga. W rzeczywistości nasza wędrówka z Nim to nieustające poszukiwania i objawienia naszego serca. Musimy doświadczać Bożej obecności, aby nasz umysł współgrał z emocjami i zachowaniem.
To samo dotyczy sakramentu pojednania. Uczymy się o nim z katechizmu i na lekcjach religii, ale jego prawdziwy wpływ na nas zaczyna się wówczas, gdy przeżywamy burze i zwycięstwa związane z życiem chrześcijańskim.
CZYM JEST SAKRAMENT POJEDNANIA? DLACZEGO NAZYWA SIĘ GO TAKŻE SAKRAMENTEM POKUTY CZY SAKRAMENTEM SPOWIEDZI?
Czy zdarzyło się wam bardzo kogoś kochać, a potem go zranić? Czy zdarzyło się wam skrzywdzić kogoś, kto was bardzo kochał? Może nawet nie raz, ale kilka?
Czy kiedykolwiek próbowaliście szukać szczęścia z dala od dającej otuchę Bożej miłości? Czy kiedykolwiek porzuciliście Boga, ponieważ uważaliście, że was opuścił? Nie czuliście Jego obecności, wydawał się nieobecny i milczący, kiedy Go żarliwie wołaliście?
Wspomniałam, że sakrament ten jest Bożym sposobem zbliżania się do nas i uzdrawiania nas. Równie ważna jednak jest nasza odpowiedź na łaskę. Żeby doszło do pojednania, muszą w nim uczestniczyć przynajmniej dwie osoby. Bóg nigdy nas nie krzywdzi. To my odwracamy się od Niego. Kiedy prosimy Pana o przebaczenie, musimy określić, którego grzechu czy złego czynu żałujemy. Musimy wyrazić skruchę z tego powodu, podjąć próbę zadośćuczynienia i starać się zmienić nasze postępowanie. Wszystkie trzy nazwy tego sakramentu opisują zachodzące w nim procesy. „Pojednanie” zapowiada naprawę relacji i powrót do godnej zaufania, bezwarunkowej miłości Bożej. „Spowiedź” oznacza, że zrozumieliśmy nasze grzechy i czujemy głęboki smutek, ponieważ uraziliśmy Boga. „Pokuta” wyraża zdecydowane postanowienie poprawy i odbudowania zerwanych relacji. Wszystko to czynimy, postępując wedle zaleceń kapłana, które mają nam pomóc w zadośćuczynieniu, nawet jeśli nie będzie ono współmierne do popełnionego grzechu. W dłuższej perspektywie będziemy musieli wdrożyć z pomocą nieustającej Bożej łaski program przemiany i wzrastania ku świętości.
MOJA MIŁOŚĆ DO SAKRAMENTU
Dużo osób postrzega mnie jako świętoszkę, która ciągle się modli. Czasem jednak i dla mnie przychodzą chwile zagubienia (w języku tagalskim: naligaw rin ng landas), kiedy swoje więzi i egoizm stawiam ponad Boga. I cały czas muszę walczyć. Zdarzało się też, że czułam, iż Bóg nie odpowiedział mi od razu, i przeżywałam burzę emocji. Przyjmowałam postawę: „Ach tak, bycie dobrym to tylko mit, tak sobie nie poradzę”. Tłumiłam potrzeby serca różnymi zajęciami i związkami. Był też czas, kiedy „szłam swoją drogą”. W tym wypadku postawa wyrażona w piosence My way2 rzeczywiście tłumiła we mnie Bożą dobroć. Zdarzało się, że przedkładałam strach nad wiarę, niepewność nad ufność w Panu, niecierpliwość i frustrację nad wytrwałość i nadzieję, kontrolę nad całkowite oddanie, sarkazm nad optymizm. Cudowne było to, że Bóg potrafił mnie przejrzeć. Pamiętał małą dziewczynkę, która go tak bardzo kochała; która przyjęła Jezusa w Pierwszej Komunii Świętej; małą dziewczynkę, która była gotowa na tak wiele poświęceń. Bóg wiedział, że ta dziewczynka boi się i potrzebuje duchowej terapii, dlatego użył swych uzdrawiających dłoni, aby uleczyć moje złamane serce, a teraz posługuje się mną do uzdrawiania serc innych ludzi. Jaką cudowną rzecz dał mi Bóg? Ogromne pokłady współczucia!
Nie chcę przez to powiedzieć, że Jego praca się skończyła. Mój rozwój cały czas trwa. Naprawdę staram się unikać grzechu, czasem nawet aż nazbyt gorliwie, ale wciąż upadam. W moim sercu odbywa się nieustanne przeciąganie liny, zwłaszcza w czasie kryzysu wieku średniego. Tak, wygląda na to, że miałam ten kryzys już kilka razy. Ha, ha! Teraz, kiedy to piszę, mam czterdzieści jeden lat. Pokrzepiające jest to, że mój kierownik duchowy, ojciec Paco Ma. San Juan, benedyktyn, mówi, iż podczas mojej wędrówki udało mi się przebyć długą drogę (Uff!) i nie jestem już taka sama jak wtedy, gdy wiele lat temu po raz pierwszy przyszłam do niego po wskazania. Tak, przypominam Bogu, że będzie musiał obdarzyć mnie licznymi łaskami, skoro przysyła do mnie tak wielu ludzi, którzy dla Jego chwały mają we mnie ujrzeć owoce Jego uzdrawiającej miłości. Dlatego otrzymuję Bożą łaskę i jestem uzdrawiana w sakramencie pojednania. Często decydowałam się na bezpośrednie i bardzo ludzkie wyznania, które dzięki Bożej łasce stawały się boskie. Sakrament ten był moim schronieniem przed deszczem, pocieszającą miłością Boga, ku któremu kierowałam napady złości, gdy trudno mi było kochać nawet samą siebie, gdy byłam zbyt uparta czy sfrustrowana z powodu moich błędów i grzechów.
Jezus jest Królem, który przekazuje pocałunek pokoju osobom „zaklętym w żabę”, by przemienić je w książęta. Sakrament pokuty jest pocałunkiem życia, który budzi nas z pocałunku śmierci; grzech jest bowiem drogą do śmierci czy nawet samą śmiercią, oddalającą nas od Boga.
Czasami my, ludzie, przyjmujemy osobliwą postawę raniącą Boga, ponieważ w żaden sposób nie możemy Go zobaczyć lub też wiemy, że On w końcu i tak nas zrozumie i nam wybaczy. Kiedy jednak człowiek zda sobie sprawę z tego, jak głęboka jest Boża miłość do nas, będzie odczuwał ból i wstyd, obrażając Boga lub przypominając sobie, że Go zranił. Jak możemy obrażać Tego, który nas kocha najbardziej? Cóż, to się zdarza. Mnie też się to przytrafiło. Przez pewien czas byłam na Niego zła. Mój umysł wiedział, że Bóg bardzo mnie kocha, ale moje serce nie mogło tego zgłębić. Był dla mnie Bogiem, który mnie opuścił, Bogiem, który nie dotrzymał obietnic, Bogiem, który nie chciał, bym zaznała radości w życiu. A będąc osobą naprawdę szukającą sensu życia, chciałam żyć prawdziwie. Czułam, że Mu nie ufam, i mimo że nadal się modliłam, ufałam tylko sobie. Musiałam zadbać o siebie sama. Odkrywszy jednak, że nie ma prawdziwego szczęścia bez oddania Mu wszystkiego – zwłaszcza moich obaw, grzechów, wątpliwości i niepokoju – znalazłam się w końcu w Jego kochających objęciach.
Odnalazłam wiele skarbów, w tym życiowych prawd, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Wielu rzeczy musiałam się nauczyć na nowo, tym razem posługując się sercem; były to między innymi różne praktyki Kościoła katolickiego, którym zawsze można ufać, gdyż powstały na bazie Prawdy. Wśród nich znalazł się właśnie sakrament pokuty. Mogę powiedzieć z przekonaniem: „Uwielbiam być katoliczką!”. My, katolicy, posiadamy narzędzia pozwalające nam osiągnąć świętość, o ile tylko uda nam się je zrozumieć i wykorzystać. Nie chcę powiedzieć, że inni bracia chrześcijanie nie mają ich do dyspozycji. Pragnę tylko podkreślić, że nie musimy szukać daleko. Być może przyjmujemy za rzecz oczywistą coś, co cały czas znajduje się przy nas. Szukajcie sercem, a znajdziecie odpowiedzi w odpowiednim czasie, ponieważ Bóg chce, aby Jego i nasze serca się spotkały.
Nie jestem świeckim teologiem, mimo że pragnął tego poprzedni kierownik duchowy naszej wspólnoty, arcybiskup Soc Villegas. Namawiał mnie na studia w Szkole Teologicznej św. Ignacego Loyoli na Uniwersytecie Ateneum Manilskim. Cieszyłam się, że mogę się zaprzyjaźnić z wieloma świeckimi osobami pragnącymi pogłębić wiedzę o wierze i o Kościele. Inspirowała mnie obecność księży, zakonnic i seminarzystów, którzy przechodzili tam własną formację akademicką.
Pewnego dnia na zajęciach z eklezjologii prowadzonych przez jednego z moich ulubionych wykładowców, jezuitę Danny’ego Huanga, rozpłakałam się w sali. Mówił on o społecznym obrazie świętości. Po zajęciach jeden z kolegów chciał mi dokuczyć (nie, nie było mu mnie żal!) i zapytał: „Dlaczego płakałaś?”. Odpowiedziałam słowami, które znaczyły mniej więcej: „Ponieważ dostrzegam ludzkie zmagania w naszych wspólnotach i parafiach; mimo to nie wolno nam rezygnować z pomagania sobie nawzajem w osiąganiu świętości”. Prawdopodobnie powinnam była wymienić raczej zmagania zachodzące w nas samych i naszych rodzinach.
Nigdy nie zdobyłam dyplomu magistra i wzięłam udział w niewielu zajęciach, ale muszę przyznać, że te, na które się zapisałam, pozostawiły we mnie wyraźny ślad, gdyż traktowałam je poważnie i wykorzystywałam do tego, co mój znajomy, późniejszy wielki malarz (autor cieszącego się sławą Hapag ng Pag-asa) Joey Velasco nazywał Kambas ng Lipunan, czyli „pozyskiwanie społeczeństwa”. Nie jestem specjalistą od nauczania o sakramentach, ale poprosiłam Pana o jedno – aby sprawił, żebym pokochała mocniej Jego, Kościół i sakramenty, i aby używał mnie do rozbudzania w ludziach pragnienia stania się lepszymi katolikami, a także by nam pomógł sobie uświadomić, że do stopniowego uzdrawiania nie potrzebujemy wielkich pieniędzy.
Sakrament pojednania to stały, konkretny krok na drodze do świętości. Wykonujemy go za darmo. Nie wychodzi on znikąd, lecz opiera się na mocnej rzeczywistości. Jest niezachwiany pośród trudności i głosów odciągających nas od Boga. Sakrament ten dał nam Chrystus, aby umożliwić przebywanie blisko Niego – prawdziwej latarni radości. W Katechizmie Kościoła katolickiego możemy przeczytać: „Tego rodzaju pokuty pomagają nam upodobnić się do Chrystusa, który raz na zawsze odpokutował za nasze grzechy; pozwalają nam stać się współdziedzicami Chrystusa Zmartwychwstałego, «skoro wspólnie z Nim cierpimy» (Rz 8, 17)” (1460)3. Wydajemy duże pieniądze, aby pojechać na wakacje, które pozwolą nam pozbyć się stresu, lub płacimy za psychiatrę czy różnego rodzaju warsztaty, ale wielu z nas nie potrafi znaleźć czasu ani miejsca w sercu na to, żeby podejść do konfesjonału. Skąd może pochodzić opór wobec tego sakramentu?
Ja bowiem znam zamiary, jakie mam wobec
was – wyrocznia Pana – zamiary pełne
pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam
przyszłość, jakiej oczekujecie. Będziecie Mnie
wzywać, zanosząc do Mnie modlitwy, a Ja was
wysłucham. Będziecie Mnie szukać i znajdziecie
Mnie, albowiem będziecie Mnie szukać z całego
serca. Ja zaś sprawię, że Mnie znajdziecie –
wyrocznia Pana – i odwrócę wasz los.
Jr 29, 11 – 144
1 Według opinii teologicznej przedstawionej przez Komisję Nauki Wiary Konferencji Episkopatu Polski 14 listopada 2015 roku tak zwany grzech pokoleniowy nie ma uzasadnienia w Piśmie Świętym, Tradycji i nauczaniu Kościoła. Zob. Episkopat Polski nt. „Grzechu pokoleniowego” i „uzdrowienia międzypokoleniowego”.
2 Utwór ten powstał w 1968 roku, a autorem jego polskiej wersji (Idź swoją drogą) jest Wojciech Młynarski. Tekst piosenki dotyczy rozliczenia umierającego człowieka ze swoim życiem.
3 Cytaty pochodzą z: Katechizm Kościoła katolickiego, Poznań 1994.
4 Cytaty biblijne zamieszczone w niniejszej książce pochodzą z: Biblia Tysiąclecia. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, wyd V, Poznań 2012.