Spóźniony wyrok - ebook
Powraca bohater cyklu nominowanego do Bestsellerów Empiku!
Czy powiedzenie „jaki ojciec, taki syn” odnosi się także do dziedziczenia mrocznych żądzy? A może to nie geny, lecz pieniądze i wpływy pozwalają realizować najokrutniejsze pragnienia, dając złudzenie nietykalności?
Komisarz Hektor Cichy wiedzie nowe życie z żoną, córką i drugą szansą, której nie chce zmarnować. Odsuwa pracę na dalszy plan, ale gdy ofiarą zbrodni zostaje Tadeusz Janicki, seryjny morderca i zawodowa porażka prokurator Wiedźmińskiej, wie, że nie może stać z boku. Janicki od roku przebywał w areszcie domowym, czekając na proces. Jednak strzeżony jak forteca dom nie uchronił go przed śmiercią. Zbrodnia była precyzyjna, bez śladu przypadku, a podejrzanych jest bez liku. Śledztwo wraz z Cichym prowadzą Gerald Pawłowski, syn dawnego komendanta, oraz Aurora Malczewska, wracająca do służby po sprawie Raju Dantego. Do zespołu dołącza także prokurator Rafał Zander, którego zaangażowanie w sprawę Janickich wykracza poza salę sądową. Zawodowy profesjonalizm miesza się z prywatnymi emocjami, a to zawsze prowadzi do kłopotów. To śledztwo odkryje sekrety i zmieni więcej, niż ktokolwiek się spodziewał.
| Kategoria: | Kryminał |
| Zabezpieczenie: | brak |
| ISBN: | 978-83-67013-65-9 |
| Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Natarczywe promienie słońca bezlitośnie przedzierały się przez ledwie zasłonięte zasłony, wypełniając pokój jaskrawym światłem i gorącem.
Bee powoli uniosła powieki, wydawały się jej ciężkie niczym skały, a każdy ruch wymagał ogromnego wysiłku. Spojrzała w stronę okna, lecz niemal natychmiast zacisnęła powieki. Oślepiający blask uderzył ją z taką siłą, że poczuła, jakby ostrze przeszyło jej głowę.
Leżała w bezruchu, próbując pojąć, gdzie właściwie się znajduje.
Powoli jej wzrok przyzwyczajał się do światła, a obrazy zaczynały nabierać ostrości.
Po chwili niespiesznie uniosła się na łokciach, przyjmując pozycję półleżącą, i się rozejrzała.
Po prawej stronie łóżka spał nagi chłopak, a po drugiej stronie leżał kolejny, byli to Doro i Jett. Zmarszczyła delikatnie brwi, próbując przypomnieć sobie, jak doszło do tego, że znalazła się między nimi. Jednak najbardziej zaniepokoiło ją fakt, że również była naga.
Znów zamknęła oczy, z obawą zagłębiając się w swoje wspomnienia – były jak rozbite lustro, kawałki odbijały się od siebie, nie składając się w spójną całość. Widziała fragmenty: śmiech, tańce, kieliszki stukające o siebie, a potem ciemność. W uszach brzmiał jedynie echem hałas ostatnich godzin – muzyka, śmiech, krzyki. Każdy dźwięk wydawał się teraz daleki, z innego świata, przesiąknięty surrealizmem.
Szybko przesunęła się na brzeg łóżka, stawiając bose stopy na zimnej podłodze, ale nie mogła się powstrzymać, by nie zerknąć jeszcze raz na chłopaków, u boku których się obudziła.
Chciała wstać, aby rozglądnąć się za ubraniami. Okazało się jednak, że na miękkim, kremowym dywanie spało jeszcze dwóch nagich chłopaków, a na fotelu i kanapie dwie dziewczyny. Ciche równomierne oddechy wypełniały pomieszczenie, przypominały spokojne morze.
Była zdezorientowana, nie wiedziała, czy to wszystko jest snem, czy rzeczywistością.
Przycisnęła dłoń do czoła, czując pulsujący ból głowy. Wspomnienia z poprzedniej nocy zaczęły stopniowo do niej wracać. Wypiła za dużo, co ostatnio zdarzało jej się coraz częściej. Tym razem zgodziła się także na połączenie alkoholu z ziołem, a to sprawiło, że trudno było jej odtworzyć cały przebieg wieczoru. Zapach wczorajszej imprezy wciąż unosił się w powietrzu.
Ostrożnie wstała, czuła zimne dreszcze na nagiej skórze. Starała się nie zrobić hałasu, bo na podłodze leżały porozrzucane butelki po alkoholu. Każdy krok wydawał się wyzwaniem. Starała się nie nadepnąć na nikogo, ale mijane osoby spały głęboko.
Pamiętała, że w drugim pokoju miała walizkę z ubraniami. Po drodze sięgnęła po butelkę wody stojącą na stoliku i wypiła kilka łyków. Była spragniona, jakby nie piła od długiego czasu. Starała się przywołać obrazy tego, co tu się wydarzyło.
Z każdą chwilą przypominała sobie coraz więcej, a w gardle rosła jej gula.
Ponownie rozejrzała się po pokoju pełnym nagich ludzi. Nagle poczuła, jak serce zaczyna jej bić szybciej, a oddech staje się płytki. Przebłyski wspomnień, które do niej wracały, sprawiły, że ręce zaczęły jej drżeć.
Pospiesznie ruszyła do drugiego pokoju i energicznie otworzyła drzwi.
Widok, który ujrzała, nią wstrząsnął.
Na łóżku leżała naga dziewczyna w prowokacyjnej pozie, z rozchylonymi nogami, a jej ręce bezwładnie opadały na boki. Jej pozycja ciała była nieprzyzwoita.
Bee zasłoniła usta dłonią z przerażeniem. Nie wiedziała, kim była ani jak nazywała się leżąca przed nią dziewczyna, ale pamiętała, że spędziła z nimi poprzedni wieczór i noc. Nie wyglądała na śpiącą; bardziej przypominała osobę nieprzytomną.
Bee do niej podeszła, jej dłoń drżała, gdy dotykała ramienia dziewczyny.
– Hej, śpisz? – zapytała cicho, ale tamta nie zareagowała.
Bee zaczęła panikować, zastanawiała się, co zrobić. Miała wrażenie, że czas zwolnił, a każda sekunda ciągnęła się w nieskończoność. Przed czarnymi myślami powstrzymało ją tylko to, że młoda kobieta była ciepła, co sugerowało, że żyła. Ale dlaczego nie reagowała?
– Halo, słyszysz mnie? – dopytywała już głośniej, ale dziewczyna jedynie mruknęła krótko, nie zmieniając pozycji.
Bee podniosła z podłogi cienki koc i zarzuciła go na leżącą. Następnie przykucnęła przy swojej walizce, wyjęła figi i podkoszulek i szybko się ubrała, czując narastający niepokój. Nieustannie zerkała w stronę łóżka, nie mogła pozbyć się przerażających myśli. Po czym pospieszyła do pokoju, gdzie spali pozostali. Omijając leżących na podłodze, zbliżyła się do łóżka i potrząsnęła za ramię jednego z kolegów, obok którego się obudziła.
– Doro, obudź się – powiedziała stanowczo. – Obudź się! – powtórzyła, tym razem piskliwym głosem. Chłopak leniwie uchylił powieki, tak jak ona chwilę temu. – W drugim pokoju jest dziewczyna, naga. – Widząc, że obudzony spojrzał na nią niewyraźnym wzrokiem, dodała: – Nie wiem, co jej jest i kto to jest! – Teraz już mówiła głośno, budząc pozostałych, którzy zaczęli powoli się ruszać na swoich miejscach.
– Dlaczego krzyczysz? – zapytał drugi chłopak, ledwo otwierając oczy.
– DZIEWCZYNA W DRUGIM POKOJU! – powiedziała spanikowana. – NAGA! BEZ KONTAKTU!
Młodzi mężczyźni spojrzeli na siebie i bez dalszej zwłoki podnieśli się, aby na własne oczy sprawdzić, o czym mówiła koleżanka.
Powstałe zamieszanie obudziło śpiących na podłodze. Dziewczyny z fotela i kanapy, zauważywszy, że są bez ubrań, natychmiast przykryły się kocami.
Nikt nie rozumiał, co się dzieje i dlaczego zostali tak nagle obudzeni.
Kierujący się do drugiego pokoju Doro i Jett nie zwracali uwagi na swój negliż, teraz ich priorytetem było coś zupełnie innego.
Stanęli w drzwiach pokoju i przez chwilę patrzyli w milczeniu na młodą blondynkę.
– Zakryłam ją, bo była całkiem naga. Nic nie pozostawało dla wyobraźni – tłumaczyła chaotycznie Bee.
– Kurwa – westchnął Jett.
– Kim ona jest? – zapytała z przerażeniem.
– Przysiadła się do nas wczoraj – odpowiedział Doro. – Piła i bawiła się z nami w knajpie. Potem przyszła tutaj z nami i… – urwał, gdy Bee zaczęła histeryzować.
– Naćpałeś ją, a potem… – przerwała, przykładając rękę do ust.
– Sama chciała – stwierdził bez emocji.
– Pieprzyć się z całą waszą czwórką? – Śmiała się rozpaczliwie.
– Nie protestowała – odparł spokojnie.
– Ledwo trzymała się na nogach! – wrzasnęła Bee, przypominając sobie tamte wydarzenia. Chciała ich powstrzymać, gdy się zorientowała, że Nowa nie wie, co się dzieje. Jednak wyrzucili ją z pokoju i zamknęli się tam we czwórkę.
Bee pamiętała, że dobijała się do drzwi, ale nikt nie reagował.
Kiedy w końcu wyszli z pokoju, zaczęli pokazywać pozostałym zdjęcia i filmiki, które robili sobie z Nową. Były okropne.
Bee nie wierzyła, że którakolwiek nastolatka zgodziłaby się na coś takiego z własnej woli.
Na wspomnienie tego zrobiło jej się niedobrze. Uzmysłowiła sobie, do czego tam doszło.
– Co jej zrobiliście poza tym, że ją zgwałciliście? – dopytywała nad wyraz spokojnie, choć czuła, jak wszystko przewraca jej się w żołądku.
– Nikt jej, kurwa, nie zgwałcił! – warknął Doro. – Sama chciała się z nami zabawić. Chcesz zobaczyć filmiki? – mówił ze złością.
– Niczego nie chcę oglądać – odpowiedziała stanowczo. – Chcę wiedzieć, co jej jest! – dodała, niemal literując słowa.
– Chuj wie – rzucił Jett. Na jego twarzy malowało się napięcie. Nagle leżąca wydała stłumiony dźwięk, więc wszyscy wbili w nią wzrok, ale się nie obudziła. – Co z nią zrobimy? – zapytał, patrząc na Doro.
– Co to za głupie pytanie? – wtrąciła się wściekle Bee. – Trzeba ją obudzić i odprowadzić do domu.
– Pojebało cię – fuknął Doro.
– To co proponujesz? – drążyła Bee, krzyżując ręce na piersiach.
Na kilka długich sekund zapanowało milczenie. Nadzy młodzi mężczyźni zastanawiali się nad rozwiązaniem.
– Podrzucimy ją przed knajpę, w której ją spotkaliśmy – stwierdził w końcu Doro.
– W takim stanie? – spytała Bee z niedowierzaniem. – Skąd wiesz, że nic jej nie jest i że nie umrze?
– Nie umrze! Po prostu wzięła za dużo dragów – odparł wściekle, ale kiedy zaczęła płakać, złagodniał. – Bee, nic jej nie będzie. Oddycha, coś mamrocze – przekonywał. – Zmieszała wódkę z prochami. Może na co dzień nie balanguje i dlatego tak to na nią wpłynęło. Zobaczysz, że nic jej nie będzie – powtórzył, gdy dziewczyna zacisnęła usta, niepewna, co zrobić. – Obudzi się na ławce przy knajpie. Uzna, że za dużo wypiła i odpłynęła. Wróci do domu i tyle będzie jej wspomnień – powiedział, podszedł do niej i ją objął. – Lepiej, żeby nie pamiętała o tej nocy. A jeśli nas zobaczy, uświadomi sobie, jak dała się ponieść, i pewnie zrobi jej się głupio. Po co jej takie emocje? Zaszalała, dobrze się bawiła, ale na trzeźwo pewnie byłoby jej z tym źle – mówił, patrząc jej w oczy, podczas gdy jej myśli buzowały. – Bee, zajmiemy się wszystkim. Nic jej nie będzie. Obiecuję. – Wpatrywał się w nią intensywnie, aż kiwnęła głową, choć niepewnie i bez przekonania. – Idź pod prysznic, a jak wrócisz, nie będzie po niej już śladu.
Leżąca znów jęknęła, a Bee napłynęły do oczu łzy.
Wiedziała, że nie ma szans w konfrontacji z kolegami. Czuła się bezsilna i załamana, ale nie potrafiła już z nimi dyskutować, więc skierowała się w stronę łazienki.
Zamknęła za sobą drzwi, usiadła na klapie toalety i rozpaczliwie płakała. Nie wierzyła w ani jedno ich słowo. Wiedziała, że Nowa została skrzywdzona, i czuła się bezradna, bo nie mogła nic zrobić.
Pozostało jej jedynie mieć nadzieję, że dziewczyna rzeczywiście nie będzie pamiętać tego, co ją tu spotkało.28 WRZEŚNIA 2018 ROKU. PIĄTEK
Hektor siedział na podłodze w salonie i przyglądał się, jak czteromiesięczna córeczka próbuje samodzielnie obrócić się na brzuch. Obserwowanie dziewczynki przynosiło mu ukojenie po dniu w pracy, gdzie nieustannie towarzyszyły mu przemoc i śmierć. Pojawienie się Lili na świecie zmieniło priorytety Hektora o sto osiemdziesiąt stopni. Do niedawna nie przypuszczał, że los da mu drugą szansę i umożliwi posiadanie nowej rodziny.
Kiedy patrzył na Lili, często wspominał trzyletniego Adasia, synka, który zginął w wypadku samochodowym kilka lat temu wraz z pierwszą żoną Hektora. Wówczas komisarz miał trzydzieści lat i był przekonany, że jego życie dobiegło końca. Przez lata żył w rozpaczy i braku nadziei na to, że jeszcze spotka kogoś, kogo pokocha, i że będzie mógł patrzeć w przyszłość z optymizmem.
Jednak przeznaczenie okazało się dla niego łaskawe i ponad półtora roku temu postawiło na jego drodze Roksanę. Ich historia była zawiła; gdyby chciał ją komuś opowiedzieć, słuchacz mógłby uznać, że Hektor relacjonuje fabułę kiepskiej telenoweli. Mimo to Cichy miał w nosie, co inni pomyśleliby o ich związku. Dla niego najważniejsze było, że był szczęśliwy, i tym razem zamierzał zrobić wszystko, aby tego nie utracić.
Pięć miesięcy temu, przed narodzinami Lili, oświadczył się Roksanie, a ona zgodziła się zostać jego żoną. Hektor był równie poruszony tym wydarzeniem jak ona. Znów miał żonę i cudowną córeczkę. Był pewien, że Ola, jego pierwsza żona, byłaby zadowolona, gdyby widziała, że udało mu się wyjść z zapaści i po wielu trudnościach dał sobie nową szansę.
Roksana nie zmieniła nazwiska po ślubie, ponieważ jej było już rozpoznawalne w branży modelingowej, a to mogłoby wprowadzać zamieszanie. Hektor nie miał z tym problemu i rozumiał jej decyzję.
– Pomóc ci, słonko? – zapytał, obserwując, jak dziewczynka zaczyna się denerwować, ponieważ po kilku próbach nadal nie udało jej się przyjąć właściwej pozycji. Lili uśmiechnęła się na jego słowa, a on zbliżył się do niej i delikatnie popchnął ją w bok. Dzięki temu dziewczynka wkrótce leżała na brzuchu. – No i proszę, udało się – powiedział radośnie.
– Tor, potrzebuję twojej rady – odezwała się Aurora Malczewska, siedząca przy kuchennym stole razem z Roksaną. Miała przed sobą rozłożone dokumenty.
Aurora bywała u nich często, czasami nawet codziennie, ponieważ mieszkała niedaleko. Przed narodzinami Lili Hektor i Roksana przeprowadzili się do większego mieszkania położonego w bliskim sąsiedztwie Malczewskiej. Młoda wdowa, mająca podobnie tragiczną historię jak Cichy, pomagała im przy Lili, za co Roksana była jej wdzięczna. Konieczność bycia cały czas z małym dzieckiem czasami nużyła, irytowała, a nawet męczyła. Obecność drugiej osoby w pobliżu sprawiała, że drobne niedogodności były mniej dotkliwe niż w pojedynkę.
Roksana pracowała niemal do samego rozwiązania. Czuła się dobrze, więc agencja modelek znajdowała dla niej zlecenia, wykorzystując fakt, że mogła reklamować produkty, które nie były dostępne dla zwykłych modelek.
Gdy Lili przyszła na świat, Hektor spędził z Roksaną pierwsze dwa tygodnie w domu, ale potem musiał wrócić do pracy, a ona przez większość dnia zostawała sama z maluszkiem. To była ogromna zmiana w jej życiu. Mimo że bardzo kochała Lili, czasami czuła ciężar ograniczeń, jakie niesie macierzyństwo. Dlatego wizyty Aurory były dla niej jak zbawienie. Kobiety się lubiły i miały podobne poglądy na wiele spraw, co sprawiało, że często rozumiały się bez słów.
Hektor na początku patrzył na to z pewnym niepokojem, bo pamiętał, że gdy poznał swoją obecną żonę, była w związku z inną kobietą. Dlatego pewnego dnia postanowił zapytać Roksanę bezpośrednio, czy Aurora wzbudza w niej jakieś inne uczucia niż tylko przyjaźń. Musiał to ustalić, żeby nie snuć dziwnych domysłów.
Przybylska zaczęła się śmiać, gdy usłyszała jego pytanie. Najpierw zapytała, czy Hektorowi marzy się trójkąt, ale kiedy zrozumiała, że mówi poważnie, zapewniła go, że nie ma się czego obawiać, bo z Malczewską łączy ją coś w rodzaju siostrzanej więzi. Niby te słowa trochę go uspokoiły, ale i tak nie tracił czujności, zwłaszcza gdy kobiety chichotały, a on nie miał pojęcia, o co chodzi.
– Na jaki temat? – zapytał, nie odrywając wzroku od córeczki, która znów próbowała się obrócić. Jej starania były rozkoszne.
– Byłam wczoraj na akcji, a facet, z którym negocjowałam, jest ci znany – wyjaśniła. – Pięć lat temu go zamknąłeś.
Aurora, po zakończeniu zadania w Raju Dantego, wróciła do pracy w policji jako negocjatorka, ale czasami proszono ją o pomoc przy profilowaniu sprawców różnych przestępstw. Była zadowolona ze swojej pracy. Dzięki niej oraz Hektorowi i Roksanie nie czuła się tak samotna jak zaraz po śmierci męża.
Dodatkowo cały czas ciągnęła się sprawa grupy Ireneusza Matuszkiewicza, znanego jako Dante. Aurora liczyła, że proces i jego zakończenie pójdą szybciej, ponieważ zaczęła się zastanawiać, czy nie dać się ponieść fali szaleństwa i choć na chwilę zaszyć się gdzieś z dwudziestojednoletnim Maciejem Kosińskim, zwanym Kłem, który był małym świadkiem koronnym w sprawie Raju Dantego. Niestety, dopóki sprawa nie zostanie zamknięta, Malczewska nie mogła się z nim spotykać. Ostatnie dwa miesiące były trudne, bo nawet ich kontakt telefoniczny był mocno ograniczony. Kieł przebywał w miejscu, o którym Aurora nie miała pojęcia.
– Chciałabym, żebyś powiedział mi, co o nim wiesz, bo mam napisać kilka zdań na jego temat – tłumaczyła. – Rozmawiałam z nim wczoraj długo, ale nadal nie wiem, co o nim sądzić.
Hektor, zanim się podniósł, wziął Lili na ręce i ruszył z nią w kierunku części kuchennej. Dziewczynka cieszyła się, że jest na rękach u taty. Małymi rączkami dotykała jego twarzy, a on udawał, że chce ją ugryźć, co sprawiało, że piszczała z radości.
– Dlaczego zabrałeś ją z maty? – zapytała Roksana. Czasami była zła na Hektora, ponieważ starała się uczyć córeczkę samodzielności, a on wracał z pracy wieczorem i od tego momentu mała ciągle była na jego rękach. Kiedy tylko go widziała, nie było mowy o tym, żeby została sama w łóżeczku, na macie czy w foteliku.
– Nie mogła zostać tam sama, zaczyna się teraz przewracać na boki – mówił, śmiejąc się do małej dziewczynki o ciemnych kręconych włosach.
– Nie przesadzaj, nie miała zostać nad przepaścią, tylko na macie, na którą ciągle patrzymy – stwierdziła Roksana z lekkim poirytowaniem.
Wspaniałe było to, że Hektor tak się angażował i pilnował Lili. Jednak Roksana zdawała sobie sprawę, że nie wynikało to tylko z miłości do dziewczynki, ale także z jego wewnętrznego lęku, który był efektem traumy sprzed sześciu lat. Rozmawiała o tym z Jakubem Janiszewskim, przyjacielem Hektora i psychoterapeutą. Kuba obiecał, że będzie pracował z Hektorem nad tym tematem. Jednak okazało się, że było to trudniejsze, niż Janiszewski się spodziewał. Cichy miał własne argumenty, z którymi ciężko było dyskutować.
– Dobrze jej na moich rękach, prawda? – Spoglądał w ciemne oczy dziewczynki, która rączką dotknęła go w nos.
– Daj mi ją, a tymczasem przeczytaj to – powiedziała Aurora i przejęła Lili, która lekko się skrzywiła.
– Przemysław Głowa. – Hektor przeczytał nazwisko mężczyzny na głos. – Tak, pamiętam go. Poznałem go przez przypadek, gdy przyjechaliśmy do sąsiadów w sprawie trupa. Przyszedł, żeby wyrazić swoją opinię o zmarłym, był agresywny i pijany. Wkrótce wyszło na jaw, że rzadko bywał trzeźwy. A gdy był pijany, co zdarzało się prawie codziennie, bił żonę i dzieci – relacjonował. – Niby to nie była sprawa krymu, ale nie mogłem o nim zapomnieć. Zamknąłem go po tym, jak złamał rękę żonie i okazało się, że to nie był pierwszy raz – kontynuował. – Gdyby nie zeznania dzieci, nie trafiłby do więzienia, bo żona nie chciała nic złego na jego temat powiedzieć.
– Bała się? – zapytała słusznie Aurora, odciągając ręce Lili od swoich kolczyków. Zwykle ich nie nosiła lub zdejmowała po wejściu do Cichych, ale dzisiaj wpadła tutaj zaraz po pracy i o nich zapomniała.
– Bardzo – odpowiedział pewnie komisarz. – Powtarzała, że jeśli coś na niego zezna, to kiedy wyjdzie, zabije ich wszystkich. Myślała, że w ten sposób chroni dzieci – westchnął, przeglądając opis wczorajszego zdarzenia. – Dostał siedem lat i już wyszedł? – zdziwił się.
– Taaa, za dobre sprawowanie – rzuciła z przekąsem Malczewska. – I pierwsze, co zrobił, to poszedł do domu, w którym żył z rodziną, mimo że obowiązywał go zakaz zbliżania się do nich. Okazało się, że jego żona wyjechała z jakimś facetem za granicę do pracy i już nie wróciła. W domu została najstarsza córka z mężem, dzieckiem i najmłodszym rodzeństwem – opowiadała. – Oczywiście nie wpuściła go i powiedziała, że jeśli wróci, to wezwie policję.
– Ale olał jej ostrzeżenie – przerwał jej Hektor.
– Dokładnie – przyznała. – Wrócił następnego dnia, kompletnie pijany. Przed domem siedziała jego najmłodsza, piętnastoletnia córka z rocznym dzieckiem najstarszej siostry. Dziewczyna nie spodziewała się jego powrotu, a tym bardziej ataku z jego strony. Głowa wyrwał jej dziecko i zagroził, że jeśli go nie wpuszczą do domu i nie powiedzą, gdzie jest ich matka, to wrzuci dziecko do studni.
Hektor, słysząc to, automatycznie skierował wzrok na Lili. Jego córeczka miała zaledwie cztery miesiące i była całkowicie bezbronna. Roczne dziecko nie było dużo bardziej samodzielne niż jego maleństwo.
– Na szczęście najstarsza córka okazała się odważniejsza niż matka, więc od razu zadzwoniła po nas – kontynuowała Malczewska. – Rozmowa z nim nie była łatwa, bo był pijany. Groził i wymachiwał dzieckiem nad studnią. Maluch płakał wniebogłosy, co tylko bardziej go irytowało – westchnęła. – Po godzinie negocjacji, w które włączyły się jego dzieci, oddał malucha i został zakuty w kajdanki. Potem z nim rozmawiałam. Twierdził, że chciał, aby dali mu drugą szansę, bo w więzieniu miał czas na przemyślenia. Jednak oni nawet nie chcieli mu otworzyć drzwi. Nie zamierzali go wysłuchać, co go załamało, a kiedy się napił, to dodatkowo go rozwścieczyło.
– No i w czym problem? – zapytał Hektor.
– Ma wrócić do więzienia, a ja mam zdecydować, czy zalecić przedłużenie wyroku i terapię – odrzekła, ale Hektor jej przerwał:
– I co cię powstrzymuje? – Dalej nie rozumiał, skąd u niej te wątpliwości.
– Nie wiem, czy przedłużanie mu wyroku, choćby o rok, ma sens. Może gdyby odsiedział te dwa lata, które mu jeszcze zostały z pierwszego wyroku, plus odbył terapię, to przyniosłoby lepsze rezultaty – tłumaczyła. – Jeśli dostanie dłuższy wyrok, może się całkowicie załamać.
– Ra, czy ty siebie słyszysz? – rzucił poważnie Hektor. – Ten człowiek przez lata znęcał się nad swoją rodziną. Wyszedł warunkowo na wolność, ale nie wytrzymał nawet tygodnia bez zakłócania spokoju. Dla jego rodziny najlepiej byłoby, gdyby został w więzieniu na stałe. – Jego pewność zaniepokoiła Malczewską. – On nie przestanie pić, bo nie uważa, że to jego problem. A gdy pije, traci kontrolę. Myślę, że czas, aby jego dzieci mogły żyć w spokoju. Jeśli nie zostanie zamknięty, uczyni z ich życia piekło. Jesteś gotowa na takie ryzyko? – Spojrzał na nią pytająco. – To nie jest tylko recydywa, to kolejny poważny zarzut. Tego nie da się zbagatelizować. Mógł zabić swojego wnuka, a cokolwiek ci powiedział, to były brednie – dodał stanowczo Cichy.
Roksana siedziała, słuchając ich rozmowy. Była zmęczona i cieszyła się, że są osoby, które mogą przejąć opiekę nad Lili. Ciągła czujność i gotowość do działania zaczynały ją przytłaczać. Nie była przyzwyczajona do tego, że wiele spraw musiała załatwiać w pośpiechu lub niedokładnie.
– Dobrze, wydam negatywną opinię i zasugeruję przedłużenie wyroku – powiedziała Aurora.
Cichy skinął głową. Czasem był zaskoczony podejściem przyjaciółki. Miała już doświadczenie jako negocjatorka, doskonale sprawdziła się w zadaniu pod przykrywką, a jednak czasem zdawało się, że nie dostrzegała zła, jakie ludzie potrafią wyrządzać. Hektor miał wrażenie, że potrzebuje czasem, by ktoś wskazał jej właściwą drogę. To nie pierwszy raz, kiedy pytała go o zdanie w związku ze swoją pracą. Nie przeszkadzało mu to. Chętnie dzielił się z nią swoją wiedzą i doświadczeniem.
Nagle telefon Aurory zaczął dzwonić. Zerknęła na wyświetlacz:
– Teściowa – oznajmiła, podając Lili Hektorowi. Dziewczynka z uśmiechem wróciła na jego ręce, a Cichy sięgnął do szafki po kolorową zabawkę i pokazał ją małej.
– Wiesz, po co dzwoni? – zapytał Roksanę, wiedząc, że kobiety dzielą się codziennymi sprawami.
– Pewnie rutynowo – odpowiedziała obojętnie. Cichy jej się przyglądał. Wydawała się niewyspana. – Raz na jakiś czas dzwoni, żeby sprawdzić, jak się ma Ra – dodała.
Hektor wiedział, że teściowa Aurory przypomina jego własną byłą teściową. Mama Oli też regularnie do niego dzwoniła, aby sprawdzić, jak sobie radzi. Ona nigdy nie pozbierała się po śmierci córki i wnuczka, mimo że miała inne dzieci i wnuki. Tragiczna śmierć Oli ją zdruzgotała.
Dlatego na początku Hektor obawiał się powiedzieć jej, że spotyka się z Roksaną i że będą mieli dziecko. Wiedział jednak, że nie może tego odwlekać w nieskończoność. Kiedy Roksana była w połowie ciąży, ostrożnie podzielił się tą wiadomością z byłą teściową. Zdziwiła go jej pozytywna reakcja. Zadeklarowała pomoc i rzeczywiście kilka razy ich odwiedziła. Roksana początkowo była sceptyczna, czuła się dziwnie w obecności matki zmarłej żony Hektora. Jednak z czasem kobiety się polubiły. Modelka miała przyjazny charakter i radosne usposobienie, które sprawiły, że trudno było jej nie lubić. Teraz nawet była teściowa częściej dzwoniła do Roksany niż do Hektora, a ich relacje były przyjacielskie.
Rodziny Hektora i Roksany mieszkały daleko od nich. Cichy miał słaby kontakt z rodzicami, ponieważ był przekonany, że odsunęli się od niego po śmierci Oli, kiedy zaczął odcinać się od wszystkich. Nie walczyli o niego, po prostu odpuścili, bo tak było im łatwiej.
Obecnie wiedzieli, że Hektor ma nową żonę i małe dziecko, ale komisarzowi nawet nie przyszło do głowy, żeby zaprosić ich na ślub cywilny, na który zdecydowali się z Roksaną. Bliscy Roksany przyjechali na uroczystość, ale między nimi a Hektorem nie nawiązała się na tyle bliska relacja, by spotykali się częściej niż przy rodzinnych okazjach czy świętach.
Hektor i Roksana byli związani przede wszystkim z przyjaciółmi, to oni byli najważniejsi w ich życiu, i oboje czuli się z tym dobrze.
Po chwili Aurora wróciła do kuchni.
– Co się dzieje? – zapytała Roksana.
– Teściowa chciała się upewnić, czy na pewno nie mam nic przeciwko temu, żeby Kajetan zamieszkał u mnie od jutra – wyjaśniła Aurora, a oni spojrzeli na nią w milczeniu. Nie wiedzieli, o kim mówi.
– Kajetan? – dopytał w końcu Hektor.
Malczewska przez chwilę nic nie mówiła, jakby myślała nad odpowiedzią.
– Cholera, nie mówiłam wam? – odpowiedziała pytająco, a oni pokręcili głowami. – Nie wiem, jak to się stało. – Wzruszyła ramionami. – Brat mojego męża przeniósł się tutaj na studia. Zdecydował się na to w ostatniej chwili, więc nie udało mu się znaleźć sensownego mieszkania. Teściowa zadzwoniła, żeby zapytać, czy na razie mógłby mieszkać u mnie. A że moje mieszkanie jest duże i należało też do Marcela, to się zgodziłam.
– I będziesz się bujać ze studenciakiem? – zapytał z niedowierzaniem Cichy, podtrzymując zabawkę dla Lili, żeby dziewczynka mogła ją dobrze widzieć.
– Kajetan ma dwadzieścia trzy lata i zaczyna czwarty rok prawa – wyjaśniła Aurora. – Znam go od dziecka. Jest spokojny, rozsądny, mądry i skupiony na studiach – opowiadała. – Nie spodziewam się żadnych kłopotów – dodała z uśmiechem. – Lubię go, będzie mi raźniej.
– Okej – powiedziała niepewnie Roksana. – A kiedy ostatni raz go widziałaś?
Malczewska znów się zamyśliła.
– Na pogrzebie Marcela – odparła w końcu. – Od tego czasu kilka razy do mnie pisał.
– Aha – rzuciła Roksana tonem, który zdradzał, że coś jeszcze jej chodzi po głowie.
– Co? – zapytała Aurora, zgodnie z przewidywaniami.
– Młody chłopak, którego nie widziałaś od czterech lat, chce z tobą zamieszkać. Hmmm – wyjaśniła Roksana. – Nie wiesz, czy się nie zmienił. Może teraz imprezuje i pije.
– Wiem, że taki nie jest – stwierdziła Aurora z pewnością. – Sprawdźcie jego profil na stronie uczelni. Przez trzy lata był jednym z najbardziej zaangażowanych studentów. Brał udział w licznych konferencjach naukowych, publikował teksty w branżowych czasopismach i książkach. Jest skupiony, aby być dobry w tym, co robi.
Zapadła chwila ciszy, którą przerwał chichot Lili.
– Dobra, nie ma co snuć scenariuszy. Miejmy nadzieję, że tak będzie. A jeśli nie, to jakoś sobie poradzimy – zapewnił Cichy, a obie kobiety przytaknęły.
– Pójdę już. Muszę jeszcze napisać kilka pism i przygotować pokój dla Kajetana – oznajmiła Aurora, wkładając swoje rzeczy do kieszeni kurtki. – Zadzwonię jutro. – Pożegnała się najpierw z Lili, dając jej buziaka w policzek, potem z Hektorem, a na końcu z Roksaną, która odprowadziła ją do drzwi.
Chwilę jeszcze o czymś rozmawiały, ale Cichy nie słyszał, o czym. Zresztą nie interesowało go to, bo właśnie kładł się na macie edukacyjnej obok córki.
Roksana wróciła do salonu i uśmiechnęła się na ten widok.
– Idź się zdrzemnąć. Ja się zajmę małą – zaproponował, widząc, że żona walczy z ziewaniem.
– Ale ona za godzinę powinna coś zjeść – zauważyła.
– Jeśli ten posiłek nie wymaga twojego udziału – wskazał na jej piersi – to dam radę.
Roksana kiwnęła głową na zgodę.
– W lodówce jest butelka z mlekiem. Lekko ją podgrzej – powiedziała, a Hektor potaknął. – Dzięki.
– Nie ma za co – odparł lekko, uśmiechając się. – To też moje dziecko.
Roksana uśmiechnęła się na jego słowa i ruszyła do sypialni. Słyszała jeszcze, jak Hektor mówi do córki, że będą się fajnie razem bawić. Rozczulało ją, jak mąż przemawiał do Lili. Dziewczynka była jeszcze malutka, dopiero co nauczyła się rozpoznawać ich twarze, lubiła bawić się nóżkami i ciągle wkładała rączki do buzi. Nie można było na razie oczekiwać od niej zbyt wiele interakcji, a Hektor czasem mówił do niej, jakby miała przynajmniej trzy lata. To było urocze.MAJ
– Kto prowadzi? – zapytał Jett po tym, jak udało im się ubrać wpółprzytomną dziewczynę i zanieść ją do SUV-a. – Ja nadal czuję się nawalony.
– Pojadę – postanowił Doro. – To tylko dwa kilometry, dam radę.
Jett niepewnie spojrzał na kolegę. Wyglądał tak samo kiepsko jak on i nie wydawało mu się, by czuł się lepiej. Lecz zawsze był odważniejszy. Nie bał się iść pod prąd i robić tego, co uważał za słuszne.
Wsiedli do czarnego SUV-a Dodge’a. Na tylnej kanapie leżała młoda blondynka w jaskrawej puchowej kurtce i czarnych spodniach. Coś mamrotała pod nosem, ale nie odzyskała pełnej świadomości.
Ruszyli, a Doro starał się skupić wszystkie zmysły, aby pokonać krótki odcinek drogi do pubu.
– Przegiąłeś z tym gównem! Niepotrzebnie dodawałeś jej ten syf do alko – odezwał się Jett, gdy tylko ruszyli. – Piła i paliła tak jak my, nie potrzebowała dodatkowego znieczulenia. – Co chwilę spoglądał na tylną kanapę i czuł, jak jego wnętrzności się ściskają. Sam brał udział we wczorajszych wydarzeniach, ale teraz, z dzisiejszej perspektywy, wydawały mu się obrzydliwe. – Skąd ty to wszystko bierzesz?
– Tak samo łatwo to zdobyć jak zioło – odpowiedział poważnie Doro.
– Co będzie, jeśli sobie przypomni? – Zerknął na kolegę. – Jak sobie przypomni nas? Będziemy mieli przejebane.
– Nawet jeśli tak się stanie, to będzie jej słowo przeciwko naszemu – mówił spokojnie Doro, co niepokoiło Jetta. Zwykle opanowanie przyjaciela było czymś korzystnym, ale dzisiaj dawało obraz osoby bezwzględnej. – Nie ma żadnych dowodów na to, że zrobiliśmy jej coś, czego nie chciała.
– Ma siniaki na szyi, udach i chuj wie gdzie jeszcze – rzucił ze złością pasażer.
– No i chuj to znaczy. Jak udowodni, że to my jej to zrobiliśmy? – zapytał poirytowany kierujący.
– Każdy z nas ją pieprzył, a jeśli zostały w niej nasze ślady?
– Nie ma szans, mieliśmy gumki. – Opanowanie i racjonalne myślenie Doro przyprawiało Jetta o ciarki na całym ciele, ale jednocześnie podnosiło mu ciśnienie.
– A zdjęcia i nagrania?
– Masz mnie za debila? – Kierowca spojrzał na kolegę ze złością. – Zabrałem jej telefon, wyłączyłem go i schowam u siebie w bezpiecznym miejscu – wyjaśnił.
Jett zamilkł, patrząc przez okno.
– Nie, nie, nie – nagle usłyszeli ciche szepty dziewczyny.
Jett gwałtownie się obrócił, myśląc, że dziewczyna się obudziła. Jednak nadal miała zamknięte oczy.
– Zrobiliśmy jej krzywdę – powiedział, czując, jak wielka gula ściska go w gardle.
– Nie pierdol! – krzyknął Doro. – Dosiadła się do nas, piła z nami, prowokowała i pozwalała się dotykać. Nie sprzeciwiła się, gdy zabraliśmy ją do pokoju – przekonywał. – Było jej dobrze – orzekł.
Jednak siedzący obok kolega nie był do końca przekonany co do jego słów, ponieważ sam niewiele pamiętał. Miał tylko przebłyski, w których widział, jak wrócili do domu i zaczęli grać w grę „prawda czy wyzwanie”. Ustalili zasadę, że jeśli ktoś wybierze wyzwanie, to będzie oznaczać, że chce zdjąć jedną część ubrania. Nowa sprawiała wrażenie, jakby zależało jej na tym, aby być pierwszą, która zaprezentuje się im bez odzieży. W głowie chłopaka migały obrazy, w których dziewczyna uśmiechała się, siadając na kolanach kolejnych chłopaków. Być może naprawdę lubiła takie zabawy?
Zatrzymali się przy dużym stole usytuowanym przed pubem.
– To może niepotrzebnie ją tu zostawiamy – odezwał się, kiedy wyszli z samochodu. – Skoro sama zaproponowała, żebyśmy się zabawili, to może nie będzie miała pretensji?
– Może tak, a może nie – odparł Doro, otwierając tylne drzwi, po czym pociągnął dziewczynę za ręce, aby usadzić ją na siedzeniu. Czuł, że trochę kręci mu się w głowie, ale liczył, że uda mu się ją przenieść na odległość trzech metrów. Była szczupła i lekka. – Może na trzeźwo nie jest taka otwarta i zrobi z tego aferę. Potrzebujesz tego?
Jett pokręcił głową.
Doro wyciągnął ją z auta, starając się utrzymać równowagę, i ruszył powoli. Potem posadził ją na ławce i położył jej głowę na rękach opartych o stół. Wyglądała, jakby zasnęła, zmęczona po nadmiernym piciu.
Przyglądali się jej chwilę w milczeniu. Jett czuł zaniepokojenie, nie podobało mu się to, co robili.
– Nie możemy ryzykować, że zacznie o tym gadać – powiedział Doro, kiedy ponownie wchodzili do samochodu.
– Myślisz, że nic jej się tu nie stanie? – zapytał Jett, gdy odpalili auto.
– Jest ciepło, słońce świeci, a niedługo otwierają pub, ktoś ją zobaczy i obudzi – zapewnił Doro, ruszając.
– Co zrobimy z Bee? – dopytywał Jett. – Ona nie da nam spokoju.
– O nią się nie martw. Biorę ją na siebie – zapewnił kierowca.
– Nie uwierzyła, że to była zabawa – rozważał Jett, bo i sam zaczynał mieć co do tego wątpliwości.
– Kurwa! To była impreza, nieraz robiliśmy akcje, które potem na trzeźwo wydawały się krzywe. Tym razem jest tak samo, po co robić z tego większą zadymę, niż trzeba.
– Nigdy wcześniej aż tak nas nie poniosło – stwierdził Jett i obrócił głowę, aby patrzeć przez okno. Zbliżali się ponownie do miejsca, w którym spędzili ostatnie dwa dni. Czuł strach, niepewność i złość. Miał nadzieję, że dziewczyna rzeczywiście nie była zbyt cnotliwa, a wczorajsza noc nie była dla niej niczym nowym.
Na ułamek sekundy przyszło mu do głowy, że gdyby poczuła się wykorzystana lub skrzywdzona i nagłośniła sprawę, mógłby nawet stracić stypendium sportowe. A wtedy ojciec wpadłby w szał, a jego życie zamieniłoby się w piekło. Dlatego liczył, że tym razem im się uda, ale na kolejny taki wybryk już się nie zdecyduje.
Zaparkowali przed drewnianym domkiem.
– Załatwię to z Bee – powtórzył stanowczo Doro, po czym wysiadł z samochodu i wszedł do środka.28 WRZEŚNIA 2018 ROKU. PIĄTEK
Hektor wszedł do sypialni około dwudziestej drugiej. Roksana leżała na plecach, przeglądając coś na telefonie. On sam dopiero co wziął prysznic, więc był w samych bokserkach. Wyglądał naprawdę dobrze – cały czas dbał o formę, podobnie jak Przybylska. Niedługo po ciąży wróciła do treningów, a nawet kupili specjalny wózek, aby mogła biegać z małą.
Modelka przyglądała mu się z błyskiem w oczach.
– Śpi? – zapytał.
– Tak, nie chciała zasnąć po południu, więc była padnięta – odparła, odkładając telefon na półkę. – Może da nam nawet pięć godzin luzu. – Uśmiechnęła się zalotnie.
Cichy położył się obok żony i na nią spojrzał.
– Może powinna spać z nami? – zasugerował. Od momentu gdy dziewczynka przyszła na świat, nieustannie wracał do tego pomysłu.
– Nie, powinna mieć własną przestrzeń – stwierdziła stanowczo Roksana, przygryzając wargę. Po czym podniosła się i usiadła na nim okrakiem. Od kiedy urodziła się Lili, ich życie erotyczne się zmieniło. Albo byli zmęczeni, albo starali się odespać. Rzadko mieli ochotę na seks, dlatego kiedy nadarzały się takie momenty, warto było je wykorzystać.
Nachyliła się, zaczęła delikatnie całować go po szyi i wzdłuż torsu.
– Czekaj. – Zatrzymał ją w pół ruchu, kiedy kreśliła językiem kółka wokół jego sutków. – Nie wiem, czy nie płacze.
– Gdyby płakała, usłyszelibyśmy to przez nianię – wyjaśniła Roksana, zdejmując koszulkę.
Przez to, że karmiła piersią, jej biust stał się pełniejszy i bardziej kształtny niż wcześniej.
Jedną rękę wsunęła do jego bokserek, nie przestając go całować.
– Może pójdę sprawdzić? – szepnął między pocałunkami, co momentalnie ją poirytowało.
– Hektor, do cholery, chcę się z tobą pieprzyć, robię ci dobrze, a ty nasłuchujesz, czy dziecko nie płacze? – Zeszła z niego wściekła i usiadła na brzegu łóżka, krzyżując ręce na piersiach. Była zła, rozgoryczona i spragniona jego uwagi. Od dwóch tygodni się nie kochali. – Czy to już zawsze tak będzie wyglądać? – Spojrzała na niego z pretensją. – Lili jest najważniejsza, to wiadomo, ale teraz śpi, smacznie i bezpiecznie – mówiła z irytacją. – Brakuje mi ciebie. Potrzebuję raz na jakiś czas poczuć się jak kobieta, a nie jak mleczarnia. – Teraz w jej oczach stanęły łzy, na co natychmiast zareagował.
– Przepraszam. Masz rację – powiedział, chwytając ją za rękę i przyciągając do siebie. – Wiem, że przesadzam, i obiecuję nad tym pracować. – Teraz leżała na nim, a jej nagie piersi spoczywały na jego torsie. – I z wielką chęcią będę cię pieprzył do końca życia – powtórzył jej słowa z rozbawieniem, na co zachichotała.
– Kocham cię – wyszeptała, a on od razu wpił się w jej usta, po czym odpowiedział:
– Ja ciebie też. – Obalił ją na plecy i zawisł nad nią. Była piękna jak zawsze. W ciągu dnia wyglądała na zmęczoną, ale po trzech godzinach snu znów prezentowała się doskonale, jak to ona. – A tak w ogóle – odezwał się między pocałunkami – jesteś najładniejszą mleczarnią, jaką kiedykolwiek widziałem.
Roksana wybuchła śmiechem i pozwoliła mu zsunąć sobie figi.MAJ
– Bee, nie histeryzuj, nic się nie stało – uspokajał Doro.
– Orgię z czwórką chłopaków nazywasz niczym? – zapytała z niedowierzaniem siedząca po turecku na środku dużego łóżka dziewczyna. – Ona ma tyle lat co my!
– No i co z tego? – prychnął chłopak.
– Ja bym nie chciała, aby czterech pijanych facetów wkładało mi fiuty gdzie popadnie! – uniosła się wulgarnie. Była przerażona tym, co sobie wyobrażała.
– A może ona lubi takie zabawy. Nie kumasz, że nie miała nic przeciwko?
– Dlaczego zamknęliście się z nią w pokoju?! – mówiła, niemalże płacząc. – Nie miała szansy się wam sprzeciwić – rozważała. – Była pijana i naćpana. Nie kontrolowała tego, co robi.
– Tak jak my wszyscy – odbił piłeczkę Doro. – Przecież to nie było tak, że my byliśmy trzeźwi, a ona nie i to wykorzystaliśmy. Bawiliśmy się razem, piliśmy i paliliśmy zioło. Ty też – przypomniał. – Filmiki jasno wskazują, że to ona zainicjowała odważne zabawy.
Bee naciągała rękawy swetra na rękach i ściskała je ze stresu.
– Pamiętasz, jak opowiadała, z iloma facetami już spała? – Zerknął na nią pytająco, a ona patrzyła na niego niepewnie. Dlatego wyjął z kieszeni spodni smartfona, poszukał odpowiedniego nagrania i włączył. Podał jej telefon, a ona przyglądała się, jak pijana dziewczyna zaczyna się rozbierać, wykonując obsceniczne ruchy.
– Może nie pochodzę z miasta, ale potrafię się dobrze bawić. Tutaj nie ma wiele do roboty, więc zostaje tylko pić i się pieprzyć – mówiła, tańcząc, zdejmując kolejne części garderoby i śmiejąc się.
– Potrzebujesz trochę nowych wrażeń – usłyszała głos z offu, należący do Doro. – Możemy ci je zapewnić.
– Ekstra – odpowiedziała dziewczyna do kamery, po czym nagranie się zakończyło.
– Widzisz! – rzucił, spoglądając na przyjaciółkę.
– Dlaczego dzisiaj była bez kontaktu i do tego była cała posiniaczona? Wiesz, jak to wygląda! – dodała, unosząc się. – Naćpałeś ją czymś jeszcze?
– Brała to, co my – zapewnił ją chłopak. – Nie znamy jej, nie wiemy, jak reaguje na dragi, ale nie zrobiliśmy niczego, na co się nie zgodziła – tłumaczył.
– Robiliście jej okropne zdjęcia – przypomniała sobie.
– Chciała aktów, więc je zrobiłem – wyjaśnił.
– A prosiła też o zdjęcie, na którym wkładasz jej penisa do ust? – zapytała ze złością. – Musisz usunąć te zdjęcia – zażądała.
– Już ich nie ma – zapewnił. Choć tak naprawdę nie zamierzał ich niszczyć, podniecały go.
– Powinniśmy później się dowiedzieć, jak się czuje – postanowiła Bee.
– Niczego takiego nie będziemy robić – stanowczo odparł Doro. – Pakujemy się, wracamy do domu i zapominamy o imprezie.
Dziewczyna zacisnęła usta w wąską linię.
– Może chcesz porozmawiać z Jettem? Uważasz go za bardziej uprzejmego w stosunku do dziewczyn niż mnie. Opowie ci to, co pamięta.
Bee pokręciła głową. Nie wiedziała, co o tym myśleć. Czuła, że to, co wydarzyło się w nocy, nie było zwykłą zabawą, ale przekroczeniem granic. Dlatego nie zamierzała zapomnieć ani o dziewczynie, ani o imprezie. Chciała dowiedzieć się, czy wszystko z nią w porządku.
Zanim chłopacy ją ubrali i wynieśli, Bee wyjęła z saszetki dziewczyny jej legitymację szkolną. Musiała dowiedzieć się, kim była i czy wydarzenia ostatniej nocy nie miały dla niej tragicznych skutków.MAJ
Kiedy taksówka z przyjaciółką zniknęła z pola widzenia, wrócił do lokalu. Jej wątpliwości zakłóciły jego spokój. Także wracał myślami do wyjazdowej imprezy, ale nie zagłębiał się w to tak jak ona. Sądzili, że gdyby Nowa poczuła się pokrzywdzona, to już by się o tym dowiedzieli. Z drugiej strony, dziewczyna nie wiedziała o nich nic poza tym, jak mają na imię, i trudno było przewidzieć, czy zapamiętała te szczegóły. Wypiła dużo alkoholu, paliła z nimi zioło, a Doro, chcąc mieć pewność, że będzie chętna do zabawy, jaką wymyślił, dodał jej GHB do drinka.
Czy pod wpływem tylu różnych środków była w stanie świadomie zgodzić się na seks z nimi wszystkimi?
On także sporo pił i palił, dlatego pamiętał tamtą noc tylko fragmentarycznie, ale wiedział, że dziewczyna otrzymała jeszcze jedną substancję. A była drobna i szczupła, więc musiała mocno odczuć działanie tej mieszanki.
Wrócił do klubu, do loży, w której jeszcze niedawno siedział. Jego wzrok padł na drinka, który zostawił na stoliku. Przez chwilę rozważał, czy go dopić, ale ostatecznie postanowił, że go nie tknie. W pamięci wciąż miał obrazy, kiedy widział, jak Doro dodawał narkotyki do drinków dziewczynom, które poznawał w klubie. To zawsze ułatwiało mu później manipulowanie nimi, robił z nimi, co chciał, gdy były pod wpływem. Jett nie mógł tego pojąć. Dziewczyny i tak były na niego napalone, niemal ustawiały się w kolejce, żeby spędzić z nim noc. A jednak Doro miał tę wewnętrzną potrzebę pełnej kontroli i dominacji – nie chodziło tylko o seks, ale o władzę nad drugim człowiekiem.
Jett dotąd ignorował to, co robił Doro – nie wtrącał się, bo nie czuł, że go to bezpośrednio dotyczy. Ale teraz było inaczej. Tym razem sam wziął udział w erotycznej zabawie, którą Doro wymyślił i zaaranżował. Poczuł dziwne ukłucie niepokoju, jakby przekroczył granicę, której nie powinien był przekraczać. Zdał sobie sprawę, że to, co dotąd wydawało się niewinne, przestało takim być. Sytuacja wymknęła się spod kontroli.
– Poszła? – przerwał jego myśli Doro, siadając obok z tacą szotów, które balansowały w jego rękach z charakterystyczną pewnością siebie.
– Pojechała taksówką – odparł Jett, rzucając szybkie spojrzenie na pusty stolik, gdzie jeszcze niedawno siedziała dziewczyna.
– Podoba ci się, co? – zapytał Doro z tym swoim zadziornym uśmiechem, który zawsze zwiastował jakąś prowokację.
Jett westchnął z niechęcią.
– Już o tym rozmawialiśmy. Jest zabujana w tobie, a mnie nie bawi rola drugoplanowa.
Doro oparł się wygodniej, nie tracąc dobrego humoru.
– Mogę się nią podzielić – powiedział półżartem, z przekornym uśmiechem na ustach. – Trochę trzeba ją jeszcze podszkolić w sprawach łóżkowych. Musi opanować różne techniki. Ty możesz być tym delikatnym, a ja tym bardziej stanowczym. – Zaśmiał się, jakby opowiadał najlepszy dowcip. Bez namysłu podał Jettowi pierwszy z kilku kieliszków. Wypili do dna, zamykając rozmowę.
Jett odstawił kieliszek i spojrzał na przyjaciela z powagą.
– Nie mam zamiaru z nią spać – oświadczył. – Po prostu ją lubię, jest mądra, miła i ładna.
– Czyli jednak ci się podoba. – Doro nie odpuszczał, jego uśmiech tylko się pogłębił. – Ale najpierw chciałbyś z nią pójść na spacer, potrzymać ją za rękę, a może nawet pocałować, co? A dopiero potem… zająć się czymś bardziej konkretnym? – rzucił kpiąco, jakby sama myśl o takim podejściu była dla niego obca.
Jett zacisnął zęby, zirytowany nieustanną grą przyjaciela.
– Chciałbym, żeby nie myślała cały czas o tobie – wyrzucił z siebie, nie kryjąc frustracji.
Doro zaśmiał się głośno, ta odpowiedź jeszcze bardziej go rozbawiła. Trącił Jetta ramieniem i wskazał na parkiet, gdzie kilka dziewczyn tańczyło beztrosko, wirując w rytmie muzyki.
– Stary, daj spokój! Spójrz na nie. Życie jest krótkie, a one tylko czekają na nas – powiedział, obserwując dziewczyny na parkiecie. – Patrz na tę blondynę, ma niezłe cycki – ocenił Doro z typowym dla siebie bezczelnym uśmiechem, a Jett westchnął.
– Dlaczego nie skupisz się na Bee, tylko ciągle szukasz nowych? – zapytał, mając nadzieję, że może tym razem jego przyjaciel się zastanowi.
Doro się roześmiał.
– Kiedy jest, to się na niej skupiam, i to bardzo. – Mrugnął porozumiewawczo. – Ale teraz ma okres, a my jesteśmy na imprezie, więc dlaczego marnować okazję na dobrą zabawę? – dodał nonszalancko, podając Jettowi kolejnego szota. Wypili bez wahania.
Doro znów zerknął na parkiet i skinął głową w stronę dwóch dziewczyn tańczących w rytm głośnej muzyki.
– Zobacz te dwie. Jedna w czerwonej sukience, a druga z odsłoniętym brzuchem. Uderzamy do nich?
Jett rzucił okiem w wskazanym kierunku. Były ładne, trudno było temu zaprzeczyć.
– Dobra – zgodził się po chwili, ale zastrzegł surowym tonem: – Ale żadnych dragów. Pijemy tylko czysty alkohol, bez żadnych dodatków!
Doro przewrócił oczami z rozbawieniem.
– Niech ci będzie, dzisiaj jesteśmy grzeczni – odpowiedział z uśmiechem, wstając z miejsca i kierując się w stronę dziewczyn, które sobie upatrzył.
Jett pozostał jeszcze chwilę przy stoliku, patrząc na przyjaciela. Przysięgał sobie, że będzie czujny. Nie chciał, by Doro znowu posunął się za daleko, jak to miał w zwyczaju. Impreza mogła być beztroska, ale on nie zamierzał pozwolić, by jego przyjaciel skrzywdził kogoś tego wieczoru.