- W empik go
Sprawa Jarosława Ziętary - ebook
Sprawa Jarosława Ziętary - ebook
Zbrodnia, której nie chciano wyjaśnić.
Jedyne w Polsce zabójstwo dziennikarza na zlecenie.
Jarosław Ziętara, poznański dziennikarz śledczy, natrafił jesienią 1991 roku na trop wielkiej afery gospodarczej, podobnej do słynnej afery alkoholowej z lat 1989–1990. Korzyści czerpali z niej biznesmeni z zachodniej części kraju, należący do najbogatszych ludzi w Polsce, którzy wykorzystywali swoje powiązania z ludźmi z kręgów władzy. Dziennikarza zamordowano, bo jego publikacja zablokowałaby dalsze prowadzenie przynoszących kolosalne zyski nielegalnych interesów i obnażyłaby powiązania okresu transformacji ustrojowej Polski.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7949-209-1 |
Rozmiar pliku: | 621 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Odpowiedzi na pytania najczęściej zadawane w związku ze sprawą zabójstwa Ziętary.
Kim był Jarosław Ziętara?
– Był młodym, bardzo ambitnym dziennikarzem. Mimo młodego wieku (kiedy go zamordowano w 1992 roku miał zaledwie 24 lata) posiadał spore doświadczenie zawodowe. Pracował jako dziennikarz przez cały okres studiów, w tym na etacie w tygodniku Wprost, a po okresie współpracy z Gazetą Wyborczą pracował w Gazecie Poznańskiej, wówczas wysokonakładowym wielkopolskim dzienniku regionalnym.
Czy Ziętara miał jakieś dokonania dziennikarskie?
– Pracując w tygodniku Wprost, był autorem mających wysoką rangę publikacji. Zajmował się tematyką gospodarczą, służbami specjalnymi i przestępczością. Ziętara był m.in. autorem jednego z pierwszych artykułów dotyczących Art B, pisał dociekliwe reportaże na temat przemytu i nielegalnego przekraczania polskich granic. Niedługo przed śmiercią ujawnił w Gazecie Poznańskiej potężne nieprawidłowości dotyczące przekształceń własnościowych w państwowych bazach transportowych. Jego artykuł przedrukował dziennik Rzeczpospolita.
Dlaczego zabito tego dziennikarza?
– Ziętara natrafił jesienią 1991 roku na trop wielkiej afery gospodarczej, podobnej do słynnej afery alkoholowej z lat 1989–1990. Korzyści czerpali z niej biznesmeni z zachodniej części kraju, należący do najbogatszych ludzi w Polsce, którzy wykorzystywali swoje powiązania z ludźmi z kręgów władzy. Dziennikarza zamordowano, bo jego publikacja zablokowałaby dalsze prowadzenie przynoszących kolosalne zyski nielegalnych interesów i obnażyłaby powiązania okresu transformacji ustrojowej Polski.
Dlaczego nie ograniczono się do zastraszenia Ziętary?
– Dziennikarza najpierw próbowano zastraszyć. Został pobity, dokonano też na niego napaści w mieszkaniu. Mimo tego nie zrezygnował z realizacji swojego tematu. Wtedy zdecydowano się go zlikwidować.
Dlaczego Ziętary nie zabito od razu, tylko porwano i przetrzymywano?
– Zleceniodawcy zbrodni chcieli mieć pewność, że ustalenia Jarosława Ziętary nie wyjdą na jaw. Dziennikarz był przez kilka dni torturowany po to, by ujawnił przestępcom, czy z kimś współdziałał, czego i od kogo się dowiedział oraz gdzie znajdują się zgromadzone przez niego materiały potwierdzające przekręty. Zostały one przejęte podczas przeszukania jego mieszkania i biurka w redakcji.
Jeśli przestępcy przywłaszczyli materiały zebrane przez Jarosława Ziętarę, to skąd wiadomo, czym się on zajmował?
– Zasadniczą dokumentację zgromadzoną przez dziennikarza przejęto, ale zostały fragmentaryczne zapiski znajdujące się w np. w starych kalendarzach używanych przez dziennikarza do notowania.
Dlaczego nie znaleziono zwłok lub szczątków dziennikarza?
– Przestępcy chcieli maksymalnie utrudnić wyjaśnienie zabójstwa. Dlatego zdecydowano o zlikwidowaniu podstawowego dowodu zbrodni, czyli zwłok ofiary. Według ustaleń prowadzonego w latach 2011–2015 śledztwa, po zabiciu dziennikarza jego ciało rozpuszczono w kwasie, a pozostałe szczątki rozdzielono i ukryto.
Czy wiadomo, kto jest zamieszany w zamordowanie Jarosława Ziętary?
– Śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Apelacyjną w Krakowie wykazało, jakie osoby były zainteresowane zabiciem dziennikarza oraz kto miał brać udział w jego porwaniu, przetrzymywaniu i zamordowaniu.
Czy wszystkie te osoby otrzymały zarzuty? Czy postawiono je przed sądem?
– Część osób zamieszanych bezpośrednio w zabójstwo Ziętary już nie żyje, zginęły gwałtowną śmiercią w okolicznościach wskazujących na to, że mogły zostać zamordowane. Zarzuty bezpośredniego udziału postawiono tylko dwóm osobom. Natomiast z kręgu osób, które miały być zainteresowane zabiciem dziennikarza (podżegały do tej zbrodni lub w inny sposób się do niej przyczyniły), oskarżono i postawiono przed sądem tylko jedną osobę. Śledztwo nadal trwa.
Jaki związek ze sprawą miały służby specjalne?
– Służby wiedziały, czym zajmuje się Ziętara, korzystał on m.in. z informacji od nich. Urząd Ochrony Państwa (jego kontynuacją są ABW i Agencja Wywiadu) w latach 1991–1992 próbował zwerbować dziennikarza do pracy, a kiedy odmówił – zachęcały go do współpracy, co było nielegalne. Żeby te okoliczności nie wyszły na jaw, po morderstwie specsłużby podjęły działania utrudniające śledztwo. Tym samym postępowały w sposób korzystny dla odpowiedzialnych za zbrodnię.
Czy ze sprawą miały związek osoby z służb specjalnych z czasów PRL?
– Tak. Takie osoby pracowały na rzecz biznesmenów prowadzących ciemne interesy, które tropił Jarosław Ziętara. Zarazem byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, zatrudnieni w policji, zajmowali się sprawą zniknięcia dziennikarza. Do tego wielu pracowników bezpieki zatrudniał UOP. Nieformalne kontakty między nimi sprzyjały utrudnianiu wyjaśniania zabójstwa Ziętary.
Dlaczego pierwsze śledztwo w sprawie porwania dziennikarza podjęto dopiero po ponad roku?
– To skutek działania dwóch czynników. Z jednej strony wpływ na organy ścigania wywierały osoby z kręgów odpowiedzialnych za zbrodnię. Z drugiej strony zakulisowe działania destrukcyjne prowadziły służby specjalne, które chciały w ten sposób ukryć swoje nadużycia dotyczące próby zwerbowania dziennikarza.