Stary zegar - ebook
Stary zegar - ebook
Stary zegar kreuje zrozumiały dla dziecka świat, w którym magiczność nie zaprzecza realnym doświadczeniom. Pomaga dziecku zbudować pełny marzeń obraz świata. Daje poczucie bezpieczeństwa.
Bohaterką książki jest Zosia Strzelecka. Dziewczynka nie przypuszczała, że przypadkowa wizyta w antykwariacie, aż tak zmieni życie jej i jej rodziny.
Tajemnicza podróż stanie się ogromną próbą miłości, przyjaźni i przetrwania dla dziesięcioletniej Zosi i jej najbliższych. Co czeka ich po drugiej stronie, w tym innym i jakże przedziwnym świecie? Czy uda im się dotrzeć na miejsce i odnaleźć to po co zdecydują się wyruszyć?
Książka jest napisana w przystępnym i zrozumiałym języku. Autorka w tej publikacji potrafiła połączyć tak wiele istotnych i niełatwych tematów. Bo przecież jest tu i miejsce na przyjaźń, i na zmiany, które zawsze są trudne, i także na otwieranie się na to, co nowe, a to umiejętność niełatwa, nie tylko w przypadku dzieci. To książka, która zachwyca. Całość jest ciekawym sposobem na rozpalenie w młodym czytelniku ciekawości, nie tylko czytelniczej.
Spis treści
1. Niespodziewany zakup
2. Długo skrywana tajemnica
3. Nadzwyczajne skutki sprzątania
4. Przeprosiny
5. Detektywi w akcji
6. Poczucie winy
7. Nocne czuwanie
8. Po drugiej stronie
9. I co dalej?
10. Iskierka nadziei
11. A co tam w domu?
12. Stara szafa babci
13. Na skróty
14. Nowi przyjaciele
15. Zagubieni
16. W wiosce tubylców
17. Plan działania
18. Czy to jawa, czy to sen
19. Czy zdążymy?
20. Czas do domu
21. Ostatnia rozgrywka
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66149-74-8 |
Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Babciu! Babciu! – zawołała Zosia mijając wejście do sklepu – Wejdziemy tam? Proszę Babuniu, proszę.
– Ależ po cóż, kochanie? – zapytała starsza pani, spoglądając na szyld wiszący nad drzwiami, z napisem – „Zakątek Staroci’’.
– Pamiętasz, jak kiedyś mama chciała wyrzucić ten stary fotel, i pamiętasz, jak było ci bardzo, ale to bardzo przykro. Mówiłaś, że te stare przedmioty mają duszę i nie pozwoliłaś go wyrzucić, pamiętasz?
– Tak myszko. Tak mówiłam i dalej tak uważam.
– No właśnie, to wejdziemy tam? Tu na pewno jest wiele takich rzeczy z duszą, prawda?
– Pewnie tak.
– To chcę je zobaczyć. Może coś tu kupimy, proszę cię, babciu?
– Ale wiesz, że mama nie znosi takich staroci. I tak ledwo toleruje to, co jest w domu.
– Oj, babciu...
– No dobrze, ale na chwilkę, bo spóźnimy się na obiad – zgodziła się w końcu babcia, uśmiechając się szeroko do ukochanej wnuczki.
Podekscytowana Zosia, aż podskoczyła z radości. Nacisnęła dużą, ciężką klamkę i stare, ogromne drzwi z mosiężnymi okuciami przeraźliwie skrzypiąc, bardzo powoli się otworzyły.
Weszły do środka…
– Ojej! babciu, zobacz tu jest magicznie – pisnęła przejęta. – Dzień dobry – powiedziała i ukłoniła się grzecznie, rozglądając się dookoła.
– Dzień dobry – odezwał się głos zza starej szafy.
– Witaj młoda damo – starszy pan z bardzo długą i siwą brodą stanął na środku sklepu.
– No, no, on chyba jest taki stary jak wszystko tutaj – pomyślała Zosia, uśmiechając się nieco sztucznie do starszego mężczyzny.
– A czegóż tu szukasz w moim sklepie młoda damo? – odrzekł sklepikarz odwzajemniając uśmiech.
– Babcia mówi, że stare rzeczy mają duszę. Czy mogę je obejrzeć?
I nie czekając na odpowiedź znikła między meblami.
– Zosiu, proszę bądź ostrożna, abyś czegoś nie przewróciła, dobrze? – łagodnym głosem upomniała ją babcia. Z zatroskaną miną popatrzyła na mężczyznę i bezradnie wzruszyła ramionami.
Nieduży, z pozoru zagracony, sklep miał swego rodzaju tajemniczy i niepowtarzalny urok.
Zachwycona tym wszystkim Zosia, bardzo cichutko kroczyła pomiędzy starociami z obawą, że zaraz je obudzi z ich niezwykle cudownego i głębokiego snu. Przechadzała się dookoła szaf z drewnianymi rzeźbieniami i złotymi okuciami, które opierając się o siebie i o ściany trzeszczały od czasu do czasu, dając o sobie znać. Delikatnie skulona, z zabawnie przesadną ostrożnością mijała fotele i krzesła z wygiętymi nogami i aksamitnymi obiciami, wręcz zapraszające, by na nich spocząć. Zosia uśmiechnęła się rozkosznie, delikatnie dotykając palcem mięciutkiego obicia jednego z nich. Szła dalej w głąb. Na podłodze i okrągłych stolikach kawowych oraz kredensach i sekretarzykach o grubych dębowych nogach pozowało mnóstwo równie starych posrebrzanych i pozłacanych lamp. Aż trudno było je minąć. Ich światło, załamując się na kryształowych bibelotach, przybierało bajecznie tęczowe kolory, subtelnie oświetlając wszystko dookoła. Dziewczynka z zachwytu co chwilę wstrzymywała oddech. Zerkając na prawo spostrzegła tam wiele nagromadzonych świeczników, a także srebrnych, oraz porcelanowych ozdób i jakże cudowne porcelanowe, delikatne laleczki, których Zosia nawet nie śmiała dotykać. Na ścianach nad nimi wisiały obrazy i zegary z wahadłami. Jedne tykały głośniej, inne cichutko, jakby nie chciały zagłuszać tamtych. Na regale w głębi sklepu przykuwały uwagę zakurzone i, jakby celowo, niedbale poustawiane książki. To wszystko sprawiało wrażenie niesamowicie tajemniczego. Dziewczynka jak zahipnotyzowana wpatrywała się w te wszystkie antyki. Zatrzymała się na chwilę, zamknęła oczy i wciągnęła głęboko w nozdrza rozchodzący się po całym wnętrzu zapach tej nieznanej, tajemniczej historii.
Wtem, wyrwana z zadumy, odwróciła się gwałtownie o mało nie tłukąc łokciem jednej z porcelanowych laleczek, która zakołysała się niebezpiecznie na hebanowym małym stoliku.
– Co to? – aż pisnęła zaintrygowana, słysząc melodię tak delikatną i piękną zarazem. Na chwilę zatrzymała jednak wzrok na lalce, by upewnić się, że nic się nie stało. Odetchnęła z ulgą.
– To zegar. Bardzo stary zegar – odparł sklepikarz, zauważając jej reakcję. I nie tylko jej.
– Ojej, jakie to piękne. Babciu, babciu, czy ty to słyszysz? – pojękiwała wzdychając.
Sklepikarz bacznie obserwując starszą panią ciągnął dalej – Ten zegar nigdy nie był nakręcany, a mimo to chodzi i wybija tę melodię zawsze o północy i o dwunastej w południe, ale czasami… – uśmiechnął się znacząco – nie wiadomo, dlaczego uruchamia się również w najmniej spodziewanych momentach. Wieść niesie, że jest zaczarowany – dodał nieco ściszonym i tajemniczym głosem.
– Och! Babciu, babciu! Musimy go kupić!
Rozentuzjazmowana Zosia stała już przy zapatrzonej w zegar babci i szarpała ją za rękaw. Po chwili zapytała przejęta – Babuniu, co się dzieje? Ty płaczesz?
– Nie, nie, kochanie. Coś mi tylko wpadło do oka. To nic. Ojej, ileż tu jest kurzu.
Przecierając oczy babcia obruszyła się teatralnie.
Sklepikarz popatrzył na starszą panią z lekkim uśmieszkiem, jakby poznał jej myśli.
– Idziemy już Zosiu, zrobiło się późno – powiedziała łamiącym się głosem.
– Nie! Poczekaj, jeszcze chwilkę. Proszę... Ta melodia jest taka piękna, a w tym magicznym miejscu wydaje się jeszcze piękniejsza. Posłuchaj. Babciu proszę, zamknij oczy, o tak.
Rozmarzona dziewczynka stała, kołysząc się w rytm melodii.
– Zosieńko, proszę chodźmy już – nalegała kobieta.
– Babciu, proszę, kupmy ten zegar? On na pewno ma piękną duszę i niejedno przeżył, i podobno jest zaczarowany, słyszałaś. Tak bardzo chciałabym go mieć. Proszę, proszę? – błagała.
– Oj ma, ma duszę i na pewno wiele przeżył – spokojnie oznajmił sklepikarz nie odrywając oczu od kobiety.
– Ależ kochanie, ten zegar jest na pewno bardzo, bardzo drogi – oznajmiła babcia, ciężko wzdychając.
– Sprzedam go wam za naprawdę niewielkie pieniądze – szybko odparł starzec. – Czasami się zacina i przestaje chodzić. Więc jak?
– No…, no…, no dobrze – odparła drżącym głosem. – To, ile on kosztuje? – Z ogromną delikatnością drżącą dłonią musnęła stare drewno.
Zosia z ogromnym zainteresowaniem wpatrywała się w zmienioną na twarzy babcię.
Po chwili wracały do domu z nowym, a raczej starym nabytkiem.
– Babciu, czy gniewasz się na mnie, że namówiłam cię na ten zakup? – trajkotała mała, podskakując dookoła babci i zegara, który kobieta trzymała pod pachą – Ja wiem, że mama nie cierpi takich rzeczy i będzie wściekła, ale ty baaa…
– Nie, nie – przerwała jej staruszka – Nie gniewam się na ciebie, co ty mówisz kochanie? Bardzo się cieszę, że go kupiłyśmy. Coś mi się tylko przypomniało i zamyśliłam się na chwilkę. A ty idź normalnie, bo zaraz się przewrócisz i zniszczysz nowiuśką sukienkę i wtedy dopiero mama się rozzłości – babcia popatrzyła na Zosię z udawanie srogą miną, za którą krył się ciepły uśmiech. Zatrzymała się na chwilę, poprawiła zegar, który był dość ciężki i ruszyły w stronę domu.
Powiesimy go tu w salonie, dobrze babciu. O tam, na tej dużej ścianie obok twojego portretu – po powrocie oznajmiła zadowolona Zosia.
– Mamo, tato zobaczcie co kupiłyśmy z babcią! – zawołała, idąc tanecznym krokiem w stronę rodziców wchodzących właśnie do domu.
– Czyż nie jest piękny? Musicie posłuchać, jaką cudowną melodię wygrywa. La, la, la!
– Zosiu uspokój się, nie jesteś na balu – skarciła córkę mama, zatrzymując się na środku salonu.
– No nie wytrzymam. Naprawdę nie macie na co wydawać pieniędzy? Co w nim pięknego?
I już miała wyjść, gdy nagle odwróciła się i jeszcze raz spojrzała na zegar, marszcząc czoło. Ogarnęła ją jakaś taka dziwna tęsknota, której nie była w stanie zrozumieć, aż przeszedł ją dreszcz...
– Oj, kochanie nie złość się, ten zegar na pewno ma piękną duszę – zaśmiał się tato, idąc w stronę składziku po narzędzia, by powiesić zegar w wybranym przez córkę miejscu. – Zimno ci? – uśmiechnął się i rzucił z przekąsem. – Nie rozumiem, dlaczego tak cię wzdryga na widok antyków. Naprawdę. – I dodał już całkiem poważnie – Zobacz on jest całkiem ładny, zachowany w bardzo dobrym stanie. Właściwie to ciekawe jak bardzo jest stary? Jak myślisz?
Pani Natalia tylko przewróciła oczami i usiadła na kanapie ciężko wzdychając. Przez moment patrzyła na ścianę, na której właśnie zawisł zegar. Po chwili skuliła się i schowała głowę w dłoniach.
Zosia tańczyła dalej, nie zwracając uwagi na rozbitą wewnętrznie mamę. Zerkała tylko co chwilę na babcię, która od powrotu ze sklepu wydała jej się niepokojąco cicha i zamyślona.
– „Muszę się dowiedzieć o co chodzi – pomyślała. – Oj babuniu, będziesz musiała wnusi wszystko wyśpiewać” – uśmiechnęła się łobuzersko, odwracając wzrok i nucąc coś pod nosem.
2. DŁUGO SKRYWANA TAJEMNICA
W niedzielny poranek Zosia obudziła się wyspana i w bardzo dobrym nastroju. Przeciągnęła się porządnie, usiadła wygodnie na łóżku i przetarła oczy.
– Ojej, jak wcześnie – szepnęła sama do siebie, patrząc na budzik stojący na stoliku przy łóżku.
Właśnie minęła siódma.
– W sumie to mogłabym jeszcze trochę pospać – pomyślała. I właśnie miała się jeszcze na chwilę położyć, gdy przypomniała sobie o starym zegarze, i w tej samej chwili wyskoczyła z łóżka jak poparzona. Wybiegając z pokoju, wpadła z impetem do salonu, ledwo wyrabiając się na zakręcie i o mało nie tłukąc w holu chińskiego wazonu.
W starym fotelu, wpatrując się w tykający zegar, siedziała babcia.
W salonie panował półmrok. Zasłony były częściowo zasłonięte. Delikatne promienie światła padały tylko na staruszkę i na zegar, jakby celowo chciały ich rozświetlić. Wyglądało to tak bajkowo i tajemniczo. Czas jakby stanął w miejscu.
– Ona chyba wcale nie mruga – pomyślała zasapana Zosia przypatrując się staruszce.
Powoli, najciszej jak tylko potrafiła, starała się podejść bliżej, nie odrywając oczu od babci, której po policzku właśnie popłynęła łza. I w tym momencie Zosia potknęła się o zadarty dywan, lądując jak długa pod nogami staruszki.
– Ojej! Kochanie! – wyrwana z zadumy kobieta, zerwała się z fotela. –
Zosiu, na litość Boską, dziecko! Co ty robisz?! Dlaczego nie śpisz? Przecież jest tak późno.
– A, tak sobie pomyślałam, że poleżę troszeczkę przy tobie kochana babuniu – zachichotała rozbawiona swoim niezamierzonym
wyczynem. – A tak w ogóle, to nie jest bardzo późno, tylko bardzo wcześnie. Jak długo tu siedzisz babciu? – zainteresowała się wnuczka, kokosząc się już na jej kolanach.
– No… chyba... bardzo długo...? Całą noc? – odpowiedziała pytająco, zerkając na okno.
– O ja cię... Babuniu i tak tu siedzisz, nie śpisz całą noc?
– Hmm… – zerknęła na zegar. – Nic ci nie jest kochanie? – kobieta szybko zmieniła temat, oglądając Zosię i jej ewentualne siniaki.
– Nie, nie, nie martw się. Przecież wiesz jaka ze mnie łajza. Ciągle w coś wpadam albo coś przewracam. Taka moja natura.
– Oj, Zosieńko musisz spoważnieć, bo kiedyś doszczętnie się połamiesz. Czasami trudno mi uwierzyć, że masz już dziesięć lat – westchnęła babcia, głaszcząc wnuczkę po jej długich czarnych włosach.
– Babciu, powiedz, proszę, o co chodzi z tym zegarem? – już całkiem poważnie zapytała Zosia. – Bo ty już kiedyś go widziałaś. Mam rację?
Babcia zamyśliła się na chwilę.
– Tak myszko – odparła po chwili. – Widziałam. Mało tego, kiedyś, dawno, dawno temu ten zegar należał do mnie.
– O, ja cię... babciu! To dlaczego nie chciałaś go kupić?
– Chciałam, tylko trochę się przestraszyłam. Przypomniało mi się jak go straciłam. Poza tym ten zegar jest naprawdę bardzo cenny, a dla mnie ma szczególną wartość. Nie wiem, dlaczego ten sklepikarz sprzedał go nam za tak niską cenę.
– To już teraz nieważne. Najważniejsze, że go odzyskałaś – odrzekła Zosia najpoważniej jak tylko potrafiła.
– Opowiesz mi o tym? Proszę?
– Opowiem, ale innym razem, dobrze. Teraz to musimy zjeść śniadanie, bo zrobiło się całkiem późno. O i rodzice już wstali. Biegnij do kuchni, tylko się znów nie przewróć.
Zaśmiała się babcia.
– Śniadanie było przepyszne – z jeszcze pełnymi ustami, oblizując się, stwierdziła Zosia.
Babcia gotowała wręcz obłędnie. Każda potrawa, nawet ta najzwyklejsza zawsze zamieniała się w wykwintne i wyjątkowe danie.
– To co Zosieńko, śniadanie zjedzone, w kuchni posprzątane, w takim razie idziemy do parku – zaproponowała babcia.
– Idźcie, idźcie, jest zbyt pięknie, żeby siedzieć w domu. Ależ wam zazdroszczę. Chętnie bym z wami poszedł, ale mam jeszcze tyle pracy – odparł tato dopijając kawę i wyginając usta w podkówkę.
– Dobry pomysł. W końcu w ciszy i spokoju poczytam książkę – wtrąciła mama.
– Do obiadu wrócimy – wychodząc, odparła Zosia, obejmując mamę i cmokając głośno w policzek.
– Pa, pa – z wlepionym w książkę wzrokiem, odpowiedziała mama i pomachała im na pożegnanie.
Park, do którego wybrała się Zosia i jej babcia oddalony był trzy kilometry od ich domu. Obydwie wysiadły z autobusu, który dowiózł je na miejsce i uśmiechnęły się do siebie znacząco. Słonko rozkosznie przygrzewało, a lekki ciepły wiaterek rozwiewał delikatnie włosy. Dzień w parku zapowiadał się wspaniale.
– Wiesz babciu, uwielbiam te spacery z tobą. Wiem, że mam koleżanki i kolegów i lubię się z nimi bawić, ale tak naprawdę to z tobą czuję się najlepiej, wiesz – zaświergotała Zosia podskakując po żwirowej ścieżce na swoich chudych nóżkach.
– Oj ty mój mały cudaczku – zaśmiała się babcia – To co lody?
– Taaak! Tylko duże!
Gdy tak spacerowały, zajadając się lodami, w pewnym momencie Zosia zagadnęła – Opowiesz mi w końcu tę historię z zegarem? Strasznie jestem ciekawa. Proszę, nie każ mi dłużej czekać.
– No, nie wiem, czy powinnam. Jesteś jeszcze dzieckiem skarbie, a to jest bardzo dziwna i trochę nieprawdopodobna historia. Hmm… – zastanowiła się kobieta i westchnęła. – No, dobrze, chodź usiądziemy sobie, o tam na ławce w cieniu. Jeszcze nigdy nikomu o tym nie opowiadałam. To było tak dawno temu – spojrzała w niebo. – Wiesz, dlaczego nie
pozwoliłam mamie wyrzucić tego starego fotela?
Zosia wpatrzona w babcię pokręciła tylko głową.
– Dostałam go od twojego dziadka bardzo dawno temu. Dziadek był podróżnikiem, zwiedził chyba cały świat. Uwielbiał to, ale nigdy zbyt wiele o tym nie mówił. Twierdził, że nie może, że to zbyt skomplikowane, no i mogłabym pomyśleć, że zwariował. Ha, ha! Naprawdę był szalony, cały dziadek. Ze swych wojaży wracał zawsze taki podekscytowany, tajemniczy i stęskniony zarazem, a ja nigdy nie pytałam, słuchałam tylko tego o czym chciał mówić. Zawsze najważniejsze dla mnie było to, że znów był w domu. No i z każdej podróży przywoził mi jakąś pamiątkę – uśmiechnęła się delikatnie. – Było ich naprawdę wiele, na przykład ten piękny chiński wazon bez dna, śmieszne prawda? Albo dywan w moim pokoju, czy figurka Zezi Tuki. Dziadek powiedział mi, że to najmilszy i najśmieszniejszy wódz jakiego kiedykolwiek spotkał. No, a poza fotelem i zegarem najbardziej cenny dla mnie jest ten wisiorek.
Dalszy ciąg przygód Zosi i jej babci w pełnej wersji książki.
Książka posiada 21 rozdziałów:
1. Niespodziewany zakup
2. Długo skrywana tajemnica
3. Nadzwyczajne skutki sprzątania
4. Przeprosiny
5. Detektywi w akcji
6. Poczucie winy
7. Nocne czuwanie
8. Po drugiej stronie
9. I co dalej?
10. Iskierka nadziei
11. A co tam w domu?
12. Stara szafa babci
13. Na skróty
14. Nowi przyjaciele
15. Zagubieni
16. W wiosce tubylców
17. Plan działania
18. Czy to jawa, czy to sen
19. Czy zdążymy?
20. Czas do domu
21. Ostatnia rozgrywka