Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Status: To skomplikowane. Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
17 stycznia 2025
47,90
4790 pkt
punktów Virtualo

Status: To skomplikowane. Tom 1 - ebook

Wiktoria nie należy do osób towarzyskich i nie cieszy się popularnością wśród znajomych. Nie ma przyjaciół, nie imprezuje, dobrze się uczy i ma plany na przyszłość. Skazą jej idealnego życia jest przeszłość, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Wszystko się zmienia, gdy do jej pokoju wkrada się kot. A wraz z nim Aleks – wytatuowany blondyn, niezbyt wylewny, bezczelny i oceniający po pozorach. Życie dziewczyny nabiera tempa. Problem w tym, że demony przeszłości nie śpią, tylko cierpliwie czekają.

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8290-669-1
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Spis treści

PROLOG

ROZDZIAŁ 1

ROZDZIAŁ 2

ROZDZIAŁ 3

ROZDZIAŁ 4

ROZDZIAŁ 5

ROZDZIAŁ 6

ROZDZIAŁ 7

ROZDZIAŁ 8

ROZDZIAŁ 9

ROZDZIAŁ 10

ROZDZIAŁ 11

ROZDZIAŁ 12

ROZDZIAŁ 13

ROZDZIAŁ 14

ROZDZIAŁ 15

ROZDZIAŁ 16

ROZDZIAŁ 17

ROZDZIAŁ 18

ROZDZIAŁ 19

ROZDZIAŁ 20

ROZDZIAŁ 21

ROZDZIAŁ 22

ROZDZIAŁ 23

ROZDZIAŁ 24

ROZDZIAŁ 25

ROZDZIAŁ 26

ROZDZIAŁ 27

ROZDZIAŁ 28

ROZDZIAŁ 29

ROZDZIAŁ 30

ROZDZIAŁ 31

ROZDZIAŁ 32

ROZDZIAŁ 33

ROZDZIAŁ 34

ROZDZIAŁ 35

ROZDZIAŁ 36

ROZDZIAŁ 37

ROZDZIAŁ 38

ROZDZIAŁ 39

ROZDZIAŁ 40

ROZDZIAŁ 41

EPILOG

PODZIĘKOWANIAPROLOG

Muzyka dudni w uszach. W panice rozglądam się po zadymionym pomieszczeniu, próbując dostrzec przyjaciółkę. Widziałam ją jakiś czas temu, kiedy rozmawiała z kolegą. Potem wypiłam z moim facetem dwa drinki i straciłam ją z oczu. Mam cholernie złe przeczucia, bo każda impreza kończy się w ten sam sposób.

Ignoruję zaczepki własnego chłopaka, który próbuje mnie przyciągnąć i objąć. Stanowczym ruchem odpycham jego dłonie, rzucając mu zirytowane spojrzenie. Śmieje się głupkowato, a potem odwraca plecami, jakbym go uraziła, ale mam to w dupie. Muszę odnaleźć przyjaciółkę.

Na parterze sprawdzam po kolei wszystkie pomieszczenia. Nakrywam parę, która nie zraża się moim widokiem i ostro „idą” do przodu. Krzywię się, wycofuję i wbiegam szybko po schodach. Na górze są jeszcze trzy pokoje, które muszę przeszukać. Do pierwszego nie mogę się dostać i aż prycham z frustracji, bo to przecież sypialnia mojego faceta.

W drugim – kolejna para, tym razem dwie dziewczyny, które najwyraźniej nie wyrwały żadnych chłopaków i postanowiły same się zabawić. W trzecim wreszcie ją widzę – leży bezwładnie na łóżku, a nad nią stoi najgorszy typ mężczyzny, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi. Właśnie rozpina spodnie, więc podchodzę do niego i uderzam w ramię, popychając na biurko.

– Co jest, kurwa? – warczy, zapinając w pośpiechu rozporek. – Nie jarają mnie trójkąciki.

Nie zamierzam wdawać się z nim w dyskusję. Klękam na łóżku i próbuję ocucić przyjaciółkę. Nie reaguje ani na głos, ani na szczypanie po rękach. Z mocno bijącym sercem nachylam się nad jej twarzą. Strach ciśnie mi łzy do oczu.

– Co wzięła? – pytam, chociaż wcale nie spodziewam się odpowiedzi. – Ja pierdolę, co brała?!

– Chuj mnie to obchodzi. – Prycha „typ”, zakładając koszulkę. – Następnym razem lepiej pilnuj przyjaciółeczki, bo inaczej skończy w jakimś podrzędnym burdelu.

Gdyby nie fakt, że ona ledwo żyje, pewnie zabiłabym go na miejscu.

– Hej, słońce – szepczę jej do ucha. – Obudź się, słyszysz?

Nie reaguje, więc kładę dłonie na jej ramionach i delikatnie potrząsam. Bez skutku. Ręce zaczynają mi drżeć, ale wiem, że jeśli spanikuję, ona z tego nie wyjdzie.

– Zawołaj kogoś – rzucam w stronę debila, który stoi jak słup soli i gapi się na mnie. – Słyszałeś, łajzo?

– Kurwa, odczep się ode mnie, dobra?

– Jeśli nie ruszysz swojej dupy, to uwierz mi, już więcej nie przelecisz żadnej laski, bo nie będziesz miał czym, zrozumiałeś?!

Posyła mi lodowate spojrzenie, ale wychodzi z pokoju.

Odgarniam rude loki z twarzy przyjaciółki. Pamiętam, jak jej rodzice byli na mnie źli, że nakłoniłam ją do zmiany koloru.

– Co jest? – pyta mój facet, od razu podchodząc do łóżka. Łapie ją za rękę, a potem spogląda na mnie z przerażeniem. – Wiesz, co wzięła?

Kręcę głową, czując potworne wyrzuty sumienia.

– Nie wiem. – Biorę głęboki oddech. – Obiecałam jej, do cholery, że tym razem będzie normalnie… Spokojnie, zwyczajnie i co?

Czuję jego wargi na skroni, a potem pozwalam mu ją wziąć na ręce.

– Musisz ją zawieźć do szpitala.

– Ja?!

Prostuje się, ale z jego oczu nie znika strach.

– Wszyscy jesteśmy naćpani, oprócz ciebie.

– Nie mam prawa jazdy – mówię szybko, niezgrabnie wstając z łóżka.

– Przecież jeździłaś… Z pewnością coś pamiętasz. – Posyła mi naglące spojrzenie. – Uczyłem cię.

Po krótkiej chwili namysłu, zgadzam się, kiwając głową.

Zrobię wszystko, aby wyszła z tego bez szwanku.

***

Obiecałam, że będę miała na nią oko i pod żadnym pozorem, nigdy w życiu, nie sprowadzę na nią kłopotów. Zarzekałam się przed jej rodzicami, że nie będziemy piły ani brały czegokolwiek. Przysięgałam, że odprowadzę ją do domu w nienaruszonym stanie, a przez całą imprezę włos jej z głowy nie spadnie.

Miała mnie za przyjaciółkę.

A teraz siedzę w szpitalu i czekam na naszych rodziców. Cały czas gapi się na mnie policjant, który został wezwany, jak tylko pojawiło się podejrzenie posiadania narkotyków i jazdy po pijaku. Nagrabiłam sobie u lekarza dyżurującego brakiem cierpliwości i niewyparzonym językiem, więc wysłał mnie na badania krwi.

Cały czas mam nadzieję, że to nie dzieje się naprawdę. Co chwilę zamykam oczy, licząc, że zaraz się obudzę, a ta cała szopka okaże się tylko koszmarem.

Obracam głowę i patrzę w głąb korytarza. Moje wnętrzności wywracają się do góry nogami. Mam sucho w ustach, bo nawet z kilku metrów czuję na sobie potępiający wzrok ojca, którego znowu zawiodłam. Za nim wlecze się matka, jak zwykle trzymając się za serce.

To nie pierwszy raz. Znając mnie, z pewnością też nie ostatni.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij