-
W empik go
Stowarzyszenie Cuvarów - ebook
Stowarzyszenie Cuvarów - ebook
A gdybyś mógł wiedzieć więcej niż przeciętny widz w teatrze cieni?
A gdyby ktoś pozwolił Ci zajrzeć za kurtynę?
Student fizyki stosowanej zostaje zwerbowany do tajnego, paranormalnego stowarzyszenia, działającego ponad prawem.
Prawda to miraż.
Złudzenie to rzeczywistość.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Science Fiction |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-7564-619-1 |
| Rozmiar pliku: | 944 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Noc. Cztery osoby siedzą na małym drewnianym pomoście nad mazurskim jeziorem. Dookoła ciemność roztaczana przez las otaczający jezioro. Wpatrują się z lekkim niepokojem w konstelacje gwiezdne na ciemnym niebie. Ich miny zdradzają, że posiadają bardzo cenną wiedzę.
– Zdaje się, że musimy znaleźć inne rozwiązanie – powiedział Wiktor, nie spuszczając z oczu gwiazd.
– Zawsze można znaleźć inne rozwiązanie… tylko teraz pytanie, czy to konieczne – odrzekł Tomasz.
Zapanowałaby znowu cisza, gdyby nie nerwowe wiercenie się Dominiki, powodujące trzask starego drewna, z którego zbudowany był pomost. Wydawało się, że jest podniecona sytuacją na niebie. Tak jakby była o krok od wymyślenia czegoś naprawdę odkrywczego.
– Myślę, że jest szansa na to, co założyliśmy za pierwszym razem – powiedziała zniecierpliwiona.
– Szansa jest zawsze, nawet w beznadziejnym przypadku – odpalił w swoim stylu Tomasz.
– Zamknij się już! Nic nie dają te twoje pseudofilozoficzne gadki. Tylko denerwują wszystkich – oburzyła się Milka.
– Oburzyć można się zawsze, ale co to da? – kontynuował Tomasz.
– Jeszcze raz powiesz coś podobnego, a osobiście ochłodzę ci twarz wodą z możliwością obserwowania dna jeziora! – odrzekła Milka.
– Masz na myśli złapanie mnie za włosy i wsadzenie mojej pięknej facjaty do tego uroczego akwenu? – zapytał Tomasz z głupkowatym uśmiechem na twarzy.
– No i przegiąłeś, kolego.
Gdy Milka energicznie wstawała ze swojego miejsca, by wymierzyć karę Tomaszowi, jedna z gwiazd błysnęła tak jasno, że oświetliła nieco jezioro w środku lasu. Cztery osoby popatrzyły na siebie z fascynacją, ale i jednoczesnym przerażeniem.
– Spadamy stąd! – krzyknął Wiktor.
– Nie zapomnij o klepsydrze! – przypomniała Milka.
Na pierwszy rzut oka wydawało się, że ogarnęła ich panika, ale każdy ich ruch był przewidziany. Bez porozumiewania się każde z nich wiedziało dokładnie, kiedy skręcić, kiedy przyspieszyć. Po kilku sekundach na pomoście nie było nikogo, po kilkunastu cała czwórka znajdowała się już w lesie, a po minucie Wiktor się obudził.