- W empik go
Stracona tożsamość - ebook
Stracona tożsamość - ebook
Kontynuacja Nowej tożsamości, porywającego debiutu Eweliny Dobosz
Emily nie potrafi poradzić sobie z traumatycznymi wspomnieniami sprzed dwóch lat. Ucieka w zakupoholizm, przestaje angażować się w wychowywanie syna.
Igor namawia żonę na terapię, jednak ona zdecydowanie odmawia. Zaczynają się od siebie oddalać, a ich małżeństwo zostaje wystawione na próbę. Emily przyjmuje pracę w firmie byłego kochanka, natomiast Igor pozwala się uwodzić koleżance z pracy, pełnej seksapilu Isabelli.
Czy ta próba okaże się dla Emily i Igora zbyt ryzykowna?
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66654-40-2 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Stałam w ciemnym pomieszczeniu. Nikt nie chciał otworzyć mi drzwi, do których pukałam. Czułam niezidentyfikowane zagrożenie.
Nikt nie chciał mnie wpuścić. A może tak naprawdę w środku nikogo nie było? Kto tam mieszka?
Odwróciłam się, by zapalić światło. Znalazłam włącznik, ale nie zadziałał. Nagle usłyszałam kroki.
Znalazłam drugi włącznik. Światło rozproszyło się po pokoju hotelowym, w którym się znajdowałam. Już w nim kiedyś byłam. W Krakowie. Z Igorem.
Weszłam do łazienki, skąd dochodziły hałasy. Jakaś kobieta siedziała na wannie i tupała nogami. Nie mogłam jej rozpoznać, miała rozmazaną twarz. Tarłam oczy, ale to nie pomagało.
Coraz mocniej uderzała stopami o podłogę, nacinając nożem swoje nadgarstki. Musiałam jej pomóc. Wybiegłam na korytarz, gdzie zobaczyłam Igora.
– Przyniosłem dokumenty rozwodowe – powiedział beznamiętnym głosem.
– W naszym pokoju jest kobieta. Robi sobie krzywdę! Pomóż jej! – krzyknęłam, szarpiąc go za koszulę.
– To nie jest nasz pokój, Emily. Nas już nic nie łączy. Ściągasz na nas tylko kłopoty. Obudź się!
Przerażona otworzyłam oczy, gdy poczułam, jak stewardesa delikatnie potrząsa moim ramieniem. Wyjęłam z ucha słuchawkę i czekałam, aż kobieta się do mnie odezwie. Byłam jej ogromnie wdzięczna za wyrwanie mnie z tego okropnego koszmaru. Ostatnio zdarzały się one coraz częściej.
– Pani Pink, za dwadzieścia minut będziemy podchodzić do lądowania. Prosiła pani o taką informację. – Śliczna blondynka posłała mi szczery uśmiech, ale czułam się zbyt zmęczona, by go odwzajemnić.
– Jasne, bardzo dziękuję. – Wyprostowałam się na siedzeniu i rozejrzałam po samolocie.
– Czy mogę coś jeszcze dla pani zrobić? – zapytała stewardesa.
– Nie trzeba. Dziękuję. – Patrzyłam, jak kobieta odchodzi i zatrzymuje się dwa miejsca dalej, żeby porozmawiać z innym pasażerem.
Odwróciłam głowę w lewo i opierając się o fotel, obserwowałam śpiącego Igora. Przed wylotem z Miami znowu pokłóciliśmy się o jakąś mało ważną sprawę. Ostatnio niemal wszystko potrafiło nas wyprowadzić z równowagi. Wpatrywałam się w jego spokojną twarz i z żalem wspominałam lepsze czasy, gdy się dogadywaliśmy.
Minęły ponad dwa lata, od kiedy uwolniono go od oskarżeń o morderstwo byłej żony, w co próbowała go wrobić jego szwagierka Justyna. Minęły też dwa lata od mojego porwania. Zdążyłam już uwierzyć, że doszłam do siebie po tych strasznych przeżyciach, jednak dopiero miałam się przekonać, w jak wielkim byłam błędzie.
Wierzyłam, że gdy wrócimy do Nowego Jorku, będziemy już tylko „żyli długo i szczęśliwie”. Niestety w rzeczywistości nigdy się tak nie dzieje. Musieliśmy się zmierzyć z demonami przeszłości. Tak naprawdę dopiero gdy chemia pomiędzy nami ustąpiła czystej miłości, zaczęliśmy prawdziwe życie. I nie było ono tak idealne, jak oczekiwałam. Myślę, że Igor również miał zupełnie inną wizję naszego małżeństwa, które w tamtym momencie było dalekie od ideału.
Któryś z pasażerów, przechodząc do toalety, szturchnął mnie w ramię. Otrząsnęłam się z nieprzyjemnych wspomnień. Miałam ochotę przelać złość na niezdarnego człowieka, zrezygnowałam jednak z niepotrzebnego komentarza i z powrotem skierowałam swoją uwagę na Igora.
– Obudź się. – Dotknęłam jego ręki, a on powoli uniósł powieki, aby na mnie spojrzeć. Mrugnął kilka razy, by rzeczywistość do niego dotarła.
– Dolatujemy już? – zapytał cicho.
– Tak.
Igor potarł oczy, usiadł i zapiął pasy. Widziałam smutek, który malował się na jego twarzy, jak tylko całkowicie się rozbudził. Zaciśnięta szczęka sugerowała, że nie ma ochoty na rozmowę, zresztą gdy tylko przyjął idealną pozycję, skierował głowę do okna i uniósł zasłonkę, by obserwować Nowy Jork z lotu ptaka.
– Chciałabym cię przeprosić za swoje zachowanie. Nie powinnam mieć do ciebie pretensji o to, że kupiłeś bilety w gorszych liniach – powiedziałam, a przechodząca obok stewardesa rzuciła mi krótkie, znaczące spojrzenie.
– Kupiłem bilety w pierwszej klasie – wysyczał, a potem westchnął i kontynuował już opanowany: – Nie wiem, czego ty jeszcze chcesz.
Zmieszana opuściłam głowę, bo Igor nie miał do mnie pretensji. W jego głosie wyczuwałam jedynie zrezygnowanie, które od pewnego czasu obezwładniało nasze małżeństwo.
Faktycznie ostatnio przesadzałam z wymaganiami. Igor miał na koncie miliony dolarów ze sprzedaży dobrze prosperującej firmy swoich zmarłych rodziców, a ja polubiłam wydawanie tych pieniędzy. Były dla mnie łatwym środkiem do osiągnięcia psychicznej równowagi, czego bardzo potrzebowałam. Poza tym zasługiwaliśmy na dostatnie życie po horrorze, który przeżyliśmy przed dwoma laty. Tak przynajmniej uważałam.
– Jeszcze raz cię przepraszam. Ja chyba w ten sposób odreagowuję swoją kolejną porażkę – powiedziałam.
Przed wyjazdem na długi weekend porzuciłam kolejne miejsce pracy. Nie mogłam się odnaleźć w kancelarii, w której byłam zatrudniona przez ostatni miesiąc, i postanowiłam, że nie będę robić czegoś, co mnie nie satysfakcjonuje. Mieliśmy wystarczająco dużo środków do życia, bym nie musiała pracować. Poza tym miałam teraz więcej czasu dla naszego półtorarocznego synka Philipa.
Ukochany nachylił się nade mną i delikatnie chwycił dłonią moją twarz.
– Co by się nie stało, jesteś i zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. Kocham cię – powiedział.
Zamknęłam oczy i poczułam jego wargi na swoich. Jego język delikatnie pieścił moje usta, prosząc w ten sposób, bym je dla niego otworzyła. Od razu poczułam, że go pragnę, ale wtedy w samolocie został nadany komunikat, że podchodzimy do lądowania. Uśmiechnęłam się do męża i zapięłam pasy. Oparł głowę o zagłówek i widziałam, jak mnie obserwuje. Gdy oblizałam usta, na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, który w ostatnim czasie widywałam dosyć rzadko. Ucieszyło mnie to.
Po wyjściu z samolotu szłam obok swojego seksownego mężczyzny. Gdy lewą ręką nakładał ciemne okulary, byłam dumna, że na jego serdecznym palcu lśni obrączka. Widziałam kobiety, które wodziły za nim wzrokiem. Był nieprzyzwoicie przystojny. I mój. W tej opiętej koszuli wyglądał zjawiskowo. Chciało mi się śmiać, gdy przypomniałam sobie, że rok temu wzięliśmy ślub po raz drugi i według prawa jest moim drugim mężem. Poprzednio pobraliśmy się, gdy miał fałszywe dokumenty. Dzięki temu łatwiej przekroczyliśmy granicę Polski.
Po powrocie do Stanów udało mi się rozwieść z człowiekiem, który tak naprawdę nie istniał. Teraz jednak Igor naprawdę był moim mężem i ojcem mojego syna.
Odwrócił się do mężczyzny z obsługi lotniska i przejął od niego wózek z bagażami. Udaliśmy się na lotniskowy parking, gdzie przed wylotem zostawiliśmy naszego mercedesa. Gdy usiadłam na miejscu pasażera, zdjęłam wysokie szpilki. Nawet po krótkich lotach moje stopy błagały o litość. W takich momentach zawsze obiecywałam sobie, że następnym razem nałożę wygodne trampki. Nigdy do tego nie dochodziło. Uwielbiałam dobrze wyglądać. Wystarczyło, że moje uda były naznaczone szramami po nożu zwyrodnialca, który, mam nadzieję, zgnije w więzieniu. Chciałam czuć się ze sobą dobrze, na ile tylko mogłam.
Ruszyliśmy w stronę luksusowego penthouse’u, który Igor kupił na Manhattanie, przy samym Central Parku. Kosztował majątek, ale w mojej ocenie był idealny. Gdy weszliśmy do środka, wyszła do nas pani Elena. Ta przesympatyczna kobieta po pięćdziesiątce zajmowała się Philipem podczas naszej nieobecności.
– Witam w domu! – przywitała nas. – Państwa syn właśnie zasnął – dodała zasmuconym głosem. – Próbowałam go przetrzymać, ale był bardzo zmęczony.
– Zajrzę do niego, żeby go chociaż zobaczyć – powiedział Igor. Zostawił bagaże i ruszył do pokoju dziecięcego na końcu korytarza. – Bardzo się stęskniłem.
Obie z nianią patrzyłyśmy na mojego męża, zanim nie zniknął w ciemnym pomieszczeniu, a później zwróciłam się do niej z uśmiechem:
– Jak było?
– To raczej pani powinna opowiedzieć, jak było. – Przesłała mi szczery uśmiech. – Państwa synek to anioł. Przez te trzy dni nawet nie zdążył zatęsknić. Dużo chodził, bawił się…
– Jasne… – przerwałam jej. Wiedziałam przecież, jakie są zajęcia półtorarocznego dziecka. Chwyciłam portfel i wyjęłam plik banknotów. Podałam kobiecie pieniądze, widząc zdezorientowanie na jej twarzy.
– To za dużo. Dwa razy więcej, niż się umawiałyśmy – powiedziała.
– Proszę wziąć. – Westchnęłam i ruszyłam w stronę drzwi, by ostentacyjnie pokazać jej, że powinna już iść. Kobieta pochyliła głowę i wyszła, dziękując za premię. Wiem, zachowałam się jak zdzira, ale czułam się naprawdę zmęczona po locie, a ona też zasługiwała na odpoczynek. Philip czasami dawał popalić, nawet jeśli z grzeczności próbowała mi wmówić, że jest inaczej.
Wróciłam do salonu, gdzie był Igor. Zdejmował zegarek i niespokojnie na mnie patrzył.
– Pani Elena już wyszła? Nie poopowiadała nam nic o małym? – zapytał, rozpinając koszulę.
– Porozmawiamy z nią innym razem. Teraz jest już przecież późno. Była wykończona.
Delikatnie pokiwał głową.
– Jasne. A ty? Nie idziesz do niego?
– A co, nie śpi? – zapytałam, udając zainteresowanie. – Pójdę później.
– No śpi, śpi – burknął cicho, marszcząc czoło. Znowu był niezadowolony, więc musiałam mu jakoś poprawić humor.
Uśmiechnęłam się i ruszyłam do kuchni, kokieteryjnie kołysząc biodrami.
– Jesteś głodny?
– Oj, jestem – odpowiedział, ale gdy na niego spojrzałam, wiedziałam, że nie chodzi mu o jedzenie. Ściągał koszulę, idąc w moją stronę.
– Coś ty… – Oparłam się o meble i zagryzając usta, obserwowałam pracę jego mięśni.
– Co? Znowu coś pani nie pasuje? – Uniósł jeden kącik ust. – Bardzo mnie dzisiaj wkurzyłaś i mam zamiar teraz to sobie odbić. Jesteś ostatnio irytująca, pyskata i nieznośnie humorzasta.
– Masz zamiar mnie teraz utemperować? Przecież to dla mnie jak nagroda. – Uniosłam wysoko brodę i patrząc mu głęboko w oczy, lekko się uśmiechnęłam.
Nie usłyszałam jednak odpowiedzi.
Mimowolnie zacisnęłam uda i uniosłam sukienkę na tyle, żeby chwycić swoje figi i je zsunąć. Igor się uśmiechnął. Podszedł i mocno złapał mnie za nagie pośladki. Ścisnął, aż zabolało, a potem podniósł mnie, bym mogła objąć go nogami. Od razu poczułam, że już jest twardy. Uwielbiałam to, że nadal mogę go pobudzić w kilka sekund. Seks nas scalał, kiedy tylko tego chcieliśmy.
Była ciepła noc, a my mieszkaliśmy na ostatnim piętrze. Wyniósł mnie na taras i położył na rattanowej kanapie z miękkimi poduszkami. Miałam idealny widok na Central Park, a jednocześnie byłam pewna, że ten spektakl jest jednostronny i nikt nas nie podgląda. Igor związał mi ręce paskiem do spodni, które bez niego stały się delikatnie zbyt luźne. Zsunęły się na tyle, by uwypuklić mięśnie dolnej części jego brzucha. Zauważyłam, że jego penis jest już mocno naprężony. Od samego widoku przeszły mnie ciarki. Położył moje skrępowane dłonie nad głową i zwinnym ruchem podciągnął mi sukienkę. Uśmiech na jego twarzy zdradził mi, że podoba mu się moja uległość. Na co dzień dawałam mu popalić, więc doceniał moją subordynację w łóżku. Poczułam, gdy się we mnie wsunął. Jego biodra od razu zaczęły się poruszać w szaleńczym tempie. Zawsze czułam, kiedy jest na mnie zły, bo pieprzył mnie wtedy wściekle i agresywnie.
Uwielbiałam to. Podniecało mnie to.
Gdy zaczęłam zbyt głośno jęczeć, zakrył mi usta materiałem sukienki i groźnym spojrzeniem przeszywał mnie na wylot. To jego przedstawienie, a ja brałam w nim udział tylko dlatego, że takie było jego życzenie. Chciał mnie w ten sposób ukarać, ale moje ciało za bardzo uwielbiało to, co z nim robił. Kochałam go bezgranicznie i dla niego zrobiłabym wszystko.
Gdy wzrok Igora stał się mglisty, poczułam, że ja również jestem już blisko. Zacisnęłam się wokół niego, a wtedy on schował twarz w zagłębieniu mojej szyi.
– Emily…
Doszliśmy niemal jednocześnie.Igor
Wstałem, uspokajając oddech, i patrzyłem, jak Emily z wesołym wyrazem twarzy opuszcza sukienkę. Zapiąłem zamek w spodniach, a potem wytarłem ręką wilgotne czoło i poczułem, że cholernie potrzebuję się napić. Rzuciłem jej szybki uśmiech i wróciłem do ogromnego apartamentu, który kupiłem jakiś czas temu.
Na życzenie Emily.
Ostatnio ciągle miała jakieś życzenia. Z niepokojem obserwowałem, jak żona zachłystuje się moimi pieniędzmi. Bo oficjalnie nadal były tylko moje. Dostałem je przed ślubem i nie zamierzałem tłumaczyć jej się z tego, jak dużo ich zostało. Nie gdy okazało się, że ma do nich bardzo lekką rękę. Zamiast tego dostawała, czego tylko chciała. Na początku czułem się męsko, że mogę spełnić każdą zachciankę swojej kobiety, ale po jakimś czasie zaczęło się robić mniej komfortowo. Miała pretensje o zbyt tanie linie lotnicze, hotele nie spełniały jej oczekiwań, a limity na koncie, z którego mogła korzystać, były za małe. Pieniędzy miałem dostatecznie dużo, by wystarczyło na całe życie na luksusowym poziomie, lecz nie chciałem być skarbonką żony. Dobijało mnie to. Obserwowałem też coś, co o wiele bardziej mnie martwiło. Teoretycznie Emily była dobrą matką, ale nie miała zbyt silnej więzi z dzieckiem. Nie czuła potrzeby przebywania z małym. Macierzyństwo traktowała jak obowiązek. Czułem, że rywalizuje z Philipem o moje względy. Takie rzeczy przecież zdarzają się niezmiernie rzadko. Gdy w rodzinie pojawiają się dzieci, zwykle to ojciec obawia się, że straci żonę, lecz u nas było odwrotnie.
Wyjąłem z szafki jedną z butelek whisky single malt i nalałem sobie do szklanki z grubym dnem. Od razu wziąłem dwa głębokie łyki i poczułem w ustach ostry, pieprzny smak dobrego alkoholu. Chciałem delektować się smakiem bursztynowego napoju, więc wziąłem kolejny łyk. Kilka lat wcześniej, gdy zalewałem każdego drinka colą, nie spodziewałbym się, że stanę się takim smakoszem.
– Mnie nie nalejesz? – usłyszałem za sobą głos Emily, która weszła do kuchni w radosnym nastroju. Nie miała pojęcia, o czym myślę, i zdawała się w ogóle nie przejmować moim gorszym nastrojem. Sama była pod wpływem endorfin wywołanych orgazmem.
Usiadła naprzeciwko mnie przy blacie, a ja wpatrywałem się w szkło, które kurczowo trzymałem w obu dłoniach.
Unikałem kontaktu wzrokowego z żoną, zamiast tego chwyciłem pustą szklankę z czarnej tacy i nalałem alkoholu. Podniosłem się i okrążyłem marmurowy blat, by podać Emily szklankę. Oparłem się o szafki kuchenne i obserwowałem żonę. Kochałem ją do szaleństwa i chyba dlatego to wszystko znosiłem. Wziąłem łyk, nie spuszczając z niej wzroku.
– Dobra – powiedziała po skosztowaniu. – Co to?
– Kosztowała dwa tysiące dolców. – Przekrzywiłem głowę, obserwując jej zachowanie. Nie miałem pojęcia, czy to prawda, bo zupełnie nie zwracałem na to uwagi. Po prostu byłem ciekawy jej reakcji.
– Wow! To mi się podoba. – Jej oczy się zaświeciły, a wtedy się roześmiałem. Dołączyła do mnie, choć rozśmieszyło nas coś zupełnie innego.
Odstawiłem do zlewu pustą szklankę i pokiwałem głową.
– Wiesz, pójdę się położyć. To był ciężki dzień.
– Jasne. – Wstała, by dać mi przelotnego całusa. Z radością dolała sobie alkoholu i poszła do salonu oglądać telewizję.
Ruszyłem do sypialni, która była wielkości małego mieszkania. Rozebrałem się, rzuciłem ubrania na podłogę i rozsunąłem szklane drzwi do łazienki. Puściłem wodę i wszedłem pod prysznic. Pozwoliłem, by woda zmyła ze mnie resztki słońca z urlopu, na który zabrałem Emily po tym, jak rzuciła pracę w kolejnej kancelarii. Nie chciała zaoferowanych jej pieniędzy, bo uważała, że jest warta znacznie więcej. Próbowała zdobyć stanowisko podobne do tego, które zajmowała w Dorn & Spencer, ale nie mogła zrozumieć, że to nie jest takie proste. Tamto stanowisko zdobyła dzięki znajomościom, a Nowy Jork rządzi się swoimi prawami.
Patrzyłem na obrączkę, która po raz kolejny przynosiła mi pecha. To była moja druga żona i znowu czułem się jak narzędzie do spełniania marzeń. Problem polegał na tym, że Emily była całym moim światem, nie to co Magda. Kochałem ją najmocniej, jak mogłem, ale nie radziłem sobie z kryzysem w związku. Miałem ogromną wadę, której nie potrafiłem nazwać, ale przez tę słabość zbyt szybko się poddawałem. Potrząsnąłem mocno głową, jakbym chciał, by myśli ze mnie uleciały. Nie miałem ochoty dłużej analizować swojego życia. Gdy wyszedłem owinięty ręcznikiem kąpielowym, Emily siedziała już na łóżku i wpatrywała się w laptop.
– Nic ciekawego nie ma w telewizji – powiedziała, mimo że nie pytałem.
– Łazienka jest już wolna, jeśli jesteś zainteresowana. Jestem zmęczony i kładę się spać. Co robisz? – zapytałem.
Podniosła wzrok i odwróciła ekran w moją stronę.
– Co powiesz na to, byśmy w przyszłym tygodniu znowu polecieli na małe wakacje? Zwolnił się cudowny apartament na Santorini. Zobacz – powiedziała, a ja przewróciłem oczami.
– Kilka godzin temu wylądowaliśmy w Nowym Jorku, nie przesadzasz? Jest też inne życie poza podróżami – odpowiedziałem, wycierając mokre włosy mniejszym ręcznikiem.
– Jakie życie? – Zamknęła komputer. – Nie pracuję.
– Ale ja pracuję! – krzyknąłem tak, że aż się wzdrygnęła. Popatrzyła na mnie urażona. – Mam umówione pacjentki, Emily. Zwolnij trochę.
Kiedy po przeprowadzce na stałe do Stanów udało mi się nostryfikować swój dyplom lekarza, od razu wiedziałem, co chcę robić już do końca życia. Rok temu otworzyłem niewielką klinikę, gdzie pracowałem jako ginekolog. Zatrudniłem sztab specjalistów i kobiety mogły tam liczyć na kompleksową opiekę. Byłem zaskoczony tym, jak dobrze klinika prosperuje, i nie chciałem tego zepsuć, a niestety czułem, że przez częste wyjazdy tam też tracę kontrolę. Nie miałem zamiaru do tego dopuścić.
– Masz ludzi, którzy mogą cię zastąpić. Powinieneś żyć ze mną. – Klęknęła na łóżku. – Powinniśmy cieszyć się chwilą. Zobacz, jak wiele przeszliśmy. – Dotknęła swoich blizn na nogach. Zwyrodnialec, który jej to zrobił, dostał dożywocie i miałem nadzieję, że rzeczywiście nigdy nie przestanie oglądać krat więzienia. Poczułem wewnętrzny ból, że to po części przeze mnie Emily została skrzywdzona. Może teraz po prostu wszystko odreagowywała. Próbowałem wszelkimi sposobami usprawiedliwić jej zmianę na gorsze. Jednak nie mogłem pozwolić, by wykorzystując traumatyczne wspomnienia, przeprowadzała ze mną jakieś negocjacje. To nie było dobre.
Nie igraj ze mną w ten sposób.
Wszedłem do garderoby, by włożyć spodnie dresowe i luźny T-shirt. Wróciłem do sypialni, a Emily w oczekiwaniu na odpowiedź nadal mnie obserwowała. Otworzyła szeroko oczy.
– Co? – burknąłem.
– No odpowiedz mi coś! – dodała piskliwym, zirytowanym głosem.
– Kurwa mać… – Westchnąłem i stanąłem naprzeciwko niej, kładąc dłonie na biodrach. – Nie polecimy do Grecji w przyszłym tygodniu! Nie będę zawalać swojej pracy, bo ty masz kolejne zachcianki! Poza tym mamy dziecko, które więcej czasu spędza z nianią niż z nami!
– Jesteś niesprawiedliwy! Po co nam tyle pieniędzy, skoro nie możemy ich wydawać! Zabiorę je do grobu?! Tam mi nie będą już potrzebne! Ciągle tylko ta twoja praca! – Założyła ręce na piersi i udawała albo, co gorsza, naprawdę była obrażona. Miałem to w dupie.
– Ja! – Nie wytrzymałem i wskazałem palcem na siebie. Straciłem nad sobą panowanie i podniosłem głos. – Ja je, kurwa, zabiorę do grobu! Bo to są ciężko zarobione pieniądze moich rodziców! Ty tylko wymagasz! Żądasz! Wydajesz je na prawo i lewo i traktujesz mnie jak kartę kredytową z fiutem! Mam tego, kurwa, dosyć! Ciebie mam dosyć!
Chwyciłem papierosy i wyszedłem na taras.Emily
Zaśmiałam się z bezsilności, nie wierząc w to, co przed chwilą się wydarzyło.
Jak on mógł się do mnie odezwać w taki sposób? Po wszystkim, co razem przeszliśmy. Nie zamierzałam tak tego zostawić. Nikt nie ma prawa tak do mnie mówić! Wstałam i wyszłam za nim na taras, gdzie stał oparty o barierkę z papierosem w ręce. Zawsze palił te pieprzone papierosy, gdy był zły i ode mnie uciekał.
– Zostaw mnie samego, Emily. – Jego głos drżał z nerwów. – Nie ingeruj w moją prywatną przestrzeń. Nie teraz. – Ostrzegawczo uniósł jedną rękę.
– Igorze… – Położyłam dłoń na jego bicepsie. Był spięty, a od mojego dotyku zrobiło się jeszcze gorzej. Zachowywał się, jakby moja ręka go parzyła, bo odsunął się, bym go zostawiła w spokoju. – Kocham cię do granic możliwości. Nie chcę, byś myślał, że jestem z tobą dla pieniędzy. To boli.
Zwrócił na mnie seksowne oczy, ale nie było w nich pożądania, które widziałam godzinę wcześniej. Oddalał się ode mnie. Znowu. Zastanawiałam się, jak wiele jestem w stanie uratować samym seksem. To był dobry seks, ale jednak tylko seks.
– Powinnaś pójść na terapię – wydusił z siebie, po czym mocno zacisnął szczękę.
– Co proszę? – pisnęłam z niedowierzaniem.
– Masz depresję, Emily. Odrzucasz nasze dziecko, popadasz w zakupoholizm. Nie widzisz tego? – Popatrzył na helikopter, który leciał nad miastem. – To małżeństwo się za chwilę rozpierdoli, a ja już nie wiem, co robić. – Rozłożył szeroko ręce.
– Nieprawdopodobne! – Złość zalała moje ciało. – Ty jesteś nieprawdopodobny! Co ty sobie uroiłeś?! – Złapałam się za głowę. – I dlaczego uważasz, że to wszystko moja wina?!
– Ja sobie uroiłem? Kurwa. – Oparł głowę o barierkę. – Nie mam siły. Jeżeli nic z tym nie zrobisz, nasz związek nie przetrwa. – Skierował na mnie smutne oczy. Ja czułam wściekłość, on tylko smutek. – I absolutnie nie twierdzę, że to twoja wina. Też chcę współpracować i ratować naszą rodzinę, ale uważam, że potrzebujemy dobrego specjalisty. Ktoś musi nam pomóc. Przecież to nie jest wstyd!
– Masz rację. Powinniśmy zakończyć tę rozmowę.
Odwróciłam się i weszłam do mieszkania. Skierowałam się do salonu, po drodze nalewając sobie kolejną porcję whisky. Otuliłam się miękkim kocem i włączyłam film nagrany kilkanaście dni wcześniej. Patrzyłam w ekran, ale niczego nie rozumiałam. Chwyciłam komórkę i wybrałam numer swojej przyjaciółki Anny.
– Hej. Wróciliście już? – Wesoły głos ukochanej powierniczki sekretów zawsze działał na mnie kojąco. Jednak w tamtej chwili niespecjalnie mi to pomogło.
– Tak, stęskniłam się za tobą. Musimy się umówić.
– Dobrze, Emi. Dla ciebie zawsze znajdę czas. Co się dzieje? Słyszę, że masz smutny głos. Coś z Igorem? – zapytała Anna.
– Niestety tak. An, mamy kryzys. Nie wiem, co mu się stało. Nie patrzy na mnie tak jak kiedyś. Boję się, że mu się znudziłam. – Łzy zaczęły rozpuszczać mój makijaż, co powodowało nieprzyjemne pieczenie oczu. Potarłam je, co jeszcze pogorszyło sytuację.
– Nigdy w to nie uwierzę – burknęła Anna.
– Spotkaj się ze mną. Nie chcę teraz rozmawiać. – Rozejrzałam się po pomieszczeniu. – On jest w domu, mógłby mnie usłyszeć.
– Dobrze. Zadzwoń jutro po mojej pracy. Spotkamy się.
Rozłączyłam się i przez moment zastanawiałam, czy Igor mógł usłyszeć tę rozmowę. Po chwili nabrałam pewności, że położył się spać. Rozpłakałam się, gdy alkohol zaczął wzbudzać we mnie wyrzuty sumienia. Czułam, że ten bajkowy związek się rozpada. Do tej pory mąż szalał na moim punkcie, lecz ostatnio wszystko się zmieniło. Opadły emocje i zniknęła silna chemia, pozostała jedynie szara rzeczywistość.
Dziecko i praca.
Igor wszystko poświęcał dla dziecka. Sama nie mogłam się w tym odnaleźć. To niemal królewskie życie, które wiedliśmy, ginęło gdzieś w codzienności, ale biorąc pod uwagę, jak naprawdę wygląda życie w pałacu, może nasze dopiero się zaczynało? Wystarczy obejrzeć jakikolwiek film o brytyjskiej rodzinie królewskiej, by uzmysłowić sobie, że bajkowo to wszystko wygląda jedynie z zewnątrz, a za murami pałaców rozgrywają się prawdziwe dramaty.
Niemalże każdy film romantyczny kończy się szczęśliwie, ale nigdy nie pokazują, jak dalej wyglądają relacje głównych bohaterów. Czy się dogadują? Czy się wspierają? Czy mogą na siebie liczyć? Czułam się, jakby o moim życiu powstawała właśnie druga część filmu, i jak to zwykle bywa, miała być gorsza od pierwszej.
Gdy po zakończeniu terapii w Krakowie dowiedziałam się, że jestem w ciąży, czułam się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Podczas ciąży Igor poświęcał mi jeszcze więcej uwagi. To było fantastyczne. Czułam się anielsko. Byłam dla niego najważniejsza, chwilę wcześniej uratował mi życie, a potem stworzył we mnie nowe. Traktowałam go niczym boga. Po porodzie wszystko się zmieniło. Kochałam Philipa, bardzo go kochałam, ale zabierał mi męża, który poświęcał uwagę głównie jemu. Pieniądze dawały mi ukojenie po przejściach sprzed dwóch lat, a atencja męża sprawiała, że nadal czułam się kobieco. Obawiałam się, że nowy członek rodziny zaburzy mój idealny świat, dlatego chciałam być coraz piękniejsza. Pragnęłam wakacji tylko we dwoje. Odrzucałam swoje dziecko, by nie stracić męża.
Gdy te myśli pojawiły się w mojej głowie, rozpłakałam się jak mała bezbronna dziewczynka.
Jestem okropnym człowiekiem! Okropną matką!
Wyłączyłam telewizor i zasnęłam na kanapie, tonąc we łzach.
Wcześnie rano obudził mnie Igor – usiadł obok w samych spodniach od piżamy i zaczął głaskać mnie po włosach.
– Dlaczego spałaś tutaj? Przecież mamy sypialnie dla gości, jeśli nie chciałaś spać ze mną. – Jego słowa mnie zabolały. Nie było mu żal tego, że spał sam, martwił się tylko, że spędziłam noc na niewygodnej kanapie.
– Nie planowałam tego. Po prostu zasnęłam. – Kiwnął głową, a potem wstał i skierował się do kuchni. Usiadłam okryta kocem i obserwowałam, jak uruchamia ekspres i opiera się o blat. Tarł zaspane oczy. Było jeszcze bardzo wcześnie. – Idziesz do pracy?
– Tak, o siódmej muszę być w klinice, mam planowy zabieg. Zrobić ci kawy? – Spojrzał na mnie, wyczekując odpowiedzi.
– Weź prysznic, przygotuję ci śniadanie i kawę. – Podeszłam do niego, a on podziękował mi uśmiechem. Poszedł do łazienki, a ja przyrządziłam omlet z warzywami. Gdy wrócił, stałam przy Philipie i karmiłam go kaszką.
– Smacznego – dodałam, podsuwając mu talerz.
Igor bez słowa, z uśmiechem podszedł do synka i zaczął robić zabawne miny. Mały od razu roześmiał się w głos, czym dodatkowo rozbawił ojca. Gdy oczy mojego mężczyzny skierowały się na mnie, jego uśmiech powoli zniknął. Ból rozsadzał mnie od wewnątrz. Po takiej sytuacji zwykle nie miałam ochoty na spędzanie czasu z dzieckiem. Philip był bardzo podobny do swojego ojca. Odziedziczył jego urodę, a mnie zabierał męża. Nienawidziłam się za to, co czułam. Byłam beznadziejną osobą.
– Powinienem wrócić około szóstej – powiedział Igor, pakując kanapki do papierowej torby.
– Tak późno?
Zdziwiony uniósł brwi.
– Wiesz przecież, jaką mam pracę. Nie pracuję w urzędzie.
Nie mogłam sobie wybaczyć, jak często bywam zazdrosna o jego zawód. To było irracjonalne i dziecinne. Wyobraźnia podsuwała mi jednak chore scenariusze. Wiedziałam, jak reaguje na mnie, gdy zdejmuję bieliznę, i nie potrafiłam uwierzyć, że inne kobiety nie działają na niego podobnie.
– Tak, pełną ślicznych panienek. – Przegrałam sama ze sobą i znowu rzuciłam niepotrzebnym komentarzem, choć wiedziałam, że on tego nie znosi. Usłyszałam jego zirytowany śmiech i zobaczyłam, jak kręci głową z niedowierzaniem. Wstał i wstawił talerz do zlewu. – Czemu mi nie odpowiadasz? – dorzuciłam jeszcze trzy grosze.
– Bo, kurwa, nie mam siły na taką rozmowę. Mam cię za inteligentną kobietę, ale w takich chwilach… – Machnął ręką i ruszył w stronę sypialni. – Poszukaj pracy, bo zaczyna ci odbijać.
Nie podobał mi się jego ton. Z jednym jednak musiałam się zgodzić – powinnam znaleźć sobie jakieś zajęcie.
Chwyciłam telefon, by zadzwonić po nianię.