Strażniczki moralności - ebook
Pogrzeb w sobie rodzica– dopiero wtedy będziesz dorosły.
Jaga Branson ma wszystko – sukces zawodowy, udany związek, bliską relację z córką, ciepły dom. Jest cenioną psycholożką i autorką najpoczytniejszych poradników. Każdego dnia pomaga innym wyzwalać się z bolesnych więzów. Ale czy potrafi pomóc samej sobie? Naznaczona jest bowiem trudną do zagojenia raną. Tym dotkliwszą, że zadaną przez kogoś, kto powinien chronić i kochać bezwarunkowo – własną matkę.
W głębi duszy Jaga wciąż jest małą dziewczynką czekającą na jedno dobre słowo, gest akceptacji. Zamiast tego spotyka się z ciągłym odrzuceniem i osądem ze strony tej, która wydała ją na świat, oraz jej przyjaciółek – samozwańczych strażniczek moralności. Śledzą one każdy krok Jagi i roszczą sobie prawo do komentowania jej życiowych wyborów.
Poruszająca do głębi, pełna napięcia powieść opotrzebie miłości, której brak boli przez całe życie. O relacjach, które zamiast budować – niszczą. O destrukcyjnym wpływie nienawistnych komentarzy i cenie, jaką płacą za nie ofiary hejtu.I wreszcie o tym, że siła rodzi się wtedy, gdy odcinamy się od przeszłości i opinii innych na nasz temat.
***
Anna H. Niemczynow z niesamowitą przenikliwością wnika w świat dramatycznych doświadczeń rodzinnych i emocji, które dochodzą do głosu, gdy to bliscy krzywdzą najbardziej. Bestsellerowa autorka powraca z historią, która chwyta za serce i zostaje w nim na zawsze.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Obyczajowe |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-68381-75-7 |
| Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Marzymy bezproduktywnie, uważając własną śmierć za bardzo odległą abstrakcję, ze strachu przed nią tworzymy listy zadań do wykonania, mające zbliżyć nas do określonego celu. W rzeczywistości nie przybliżamy się do niego ani o milimetr, nakreślenie bowiem czegoś na kartce to stanowczo za mało, by zmieniło się w prawdę. Listy jednak pozwalają tkać iluzję, która raczej na pewno spowoduje wyrzuty sumienia i żal nad upływającym zmarnowanym czasem. Co poniektórzy szczęśliwcy mają zdolność do autorefleksji. Do przyznania się przed sobą z wielką odwagą: „Tak, nie udało mi się”. Pokonały mnie lenistwo, brak wiary, samozaparcia tudzież wiara w słowa ludzi mi nieprzychylnych.
O ileż łatwiej syknąć przez zęby: „Gdyby nie oni, to...”. I tu następuje skrupulatne zrzucenie odpowiedzialności za własne decyzje na kogoś innego. To pozwala czuć krótkotrwałe szczęście. A szczęściu niewielu jest w stanie się oprzeć.
Właśnie tak wyglądało wczesne dzieciństwo Jagody Broniewskiej. Zdawało się, że zazdrościła wszystkim wszystkiego. Pierwsze dźgnięcie zazdrości, które zdołała sobie dziś, jako dorosła, przypomnieć, nastąpiło już w piaskownicy, kiedy to ujrzała Madzię w spódniczce do lambady, odsłaniającej szczupłe, gołe nogi. Ileż by dała, by zedrzeć z siebie pocerowane przez babcię grube rajtuzy z wypchanymi kolanami i wskoczyć właśnie w taką spódniczkę. Mogła godzinami oglądać teledysk znanego wówczas przeboju i rozmyślać o kołyszącej się falbanie materiału wprawianej w ruch za sprawą jej roztańczonych bioder.
Nikt poza nią samą zdawał się nie dostrzegać tych pragnień. Przynajmniej tak wtedy czuła. Była zbyt mała, aby w ciepłym ubraniu dostrzec troskę i miłość, jakimi darzyła ją babcia.
Kolejnych przypływów zazdrości nie potrafiła uporządkować chronologicznie. Nie miało to jednak zbytniego znaczenia. Istotne było, że zazdrość Jagody rozwijała się proporcjonalnie do jej wieku. Gdy wyrosła z piaskownicy i zaczęła uczęszczać do szkoły podstawowej, zazdrościła koleżankom kanapek ułożonych równo w kolorowych śniadaniówkach. Obok tych kanapek zawsze był jakiś pokrojony na kawałki owoc. Najczęściej jabłko bądź gruszka. Najpiękniejsze kanapki zawsze miała Kasia. Zresztą, nie tylko kanapki. Kasia miała wszystko! Począwszy od zakochanych w niej bez pamięci rodziców, poprzez modne ubrania, skończywszy na urodzie, wdzięku i doskonałych stopniach. Była mądrą dziewczynką. Jagoda zazdrościła jej tej mądrości, wpisując ją na listę celów do zdobycia.
Pewnego dnia mądra i śliczna Kasia zaprosiła Jagodę na swoje urodziny. Jakaż to była impreza! Jagoda po raz pierwszy w życiu na własne oczy zobaczyła aż tyle balonów. Stół uginał się od wymyślnych słodyczy i słonych przekąsek, a kiedy podano tort, zazdrość Jagody sięgnęła zenitu, wbijając strzałę w serce dziewczynki, która nie miała pojęcia, że obecność tortu to coś... normalnego w dniu urodzin. Tak samo jak świeczki. Przyglądała się Kasi zdmuchującej te świeczki, usiłując odgadnąć jej marzenia. Gdy rozległy się brawa, a zaproszeni goście zaczęli śpiewać _Sto lat_, do oczu Jagody napłynęły łzy. Zapytana przez gospodynię, czy wszystko w porządku, uśmiechnęła się, odparłszy, że to ze wzruszenia.
Nie mogła przecież przyznać się do swojej zazdrości. Co by o niej pomyślano? Tak bardzo chciała być lubiana, szanowana, zapraszana do innych koleżanek na podobne przyjęcia. Zależało jej na byciu akceptowaną. Chciała być częścią społeczeństwa, z którego nader często ją wykluczano. Dlaczego? W skrytości ducha znała odpowiedź. Jednak pilnie strzegła, by nie wybrzmiała ona na głos.
Madzi zazdrościła spódnicy, Kasi – wiadomo czego, a Marysi, że dostrzeżono jej muzyczny talent. Ona też chciała zaśpiewać hymn Polski na rozpoczęciu bądź na zakończeniu roku szkolnego. Tych braw, jakimi nagrodzono Marysię, zazdrościła najbardziej. Pragnęła atencji, uznania, chwalenia, jakich próżno było szukać w domu. Migreny i bolesne miesiączki nader mocno wytrącały z życia jej matkę, wciąż poddawaną krytyce ze strony ojca. Ponadto ogromnego zaangażowania emocjonalnego wymagała od matki jej druga córka.
Pewność siebie, przebojowość, agresywna asertywność i niebywała uroda cechowały o pięć lat starszą od Jagody Melanię Broniewską. Gdy przemieszczała się korytarzami małomiasteczkowej podstawówki, wzrok mijanych uczniów ślizgał się po jej idealnie szczupłym i nader długim ciele. To Melanię jako pierwszą matka całowała na dobranoc. Melania zawsze miała nowe ciuchy, które następnie, jeśli pasowały, dziedziczyła nieco pulchniejsza Jagoda. Melania miała wielu przyjaciół, umiała odnaleźć się w towarzystwie i gdy opowiadała dowcipy, wszyscy zaśmiewali się do łez. Jagoda, chociaż próbowała naśladować starszą siostrę, nie potrafiła rozbawić nikogo. Podczas szkolnych dyskotek wszyscy chłopcy chcieli tańczyć z Melanią. Jagoda, cóż, podpierała ściany. Było jednak coś, czego zdaniem nauczycieli Melanii brakowało. I jak na złość brak tejże cechy zamiast w Melanię zdecydowanie bardziej uderzał w Jagodę.
– Oj, Jagoda, Jagoda – mawiały nauczycielki z politowaniem w głosie, gdy dziewczynka dostawała słabsze stopnie. – Jesteś taka sama jak twoja siostra, rozumem to ty nie grzeszysz.
Dziewczynka nie znosiła tych porównań. Uważała je za nieprawdziwe. Jej zdaniem była tak bardzo inna od Melanii, jak tylko inną mogła być. A mimo to niemal każdego dnia słyszała jakiś przytyk w swoją stronę i nawiązanie do siostry.
Wracając do urodzin Kasi, na które to zaproszono Jagodę. Tych urodzin, na których po raz pierwszy dziewczynka posmakowała rozpływającego się w ustach tortu. Matka solenizantki zapytała, czy ktoś ma ochotę na dokładkę. Chociaż Jagoda nigdy nie była nader szybka, to teraz jako pierwsza podniosła rękę i tuż po tym podsunęła gospodyni talerzyk z nadzieją na dodatkową porcję.
– Jagódko, ty tak dobrze wyglądasz. Pozwolisz, że oddam ostatni kawałek Madzi? – zapytała mama Kasi.
Madzia, ta od spódnicy do lambady, posłała Jagodzie przepełnione chwałą zwycięzcy spojrzenie, po którym ta spłonęła rumieńcem, słowem się nie odzywając. Do końca przyjęcia biczowała się smutnymi myślami. Była zła, że w kluczowym momencie nie stanęła we własnej obronie. Jakiś czas później, szykując się do wyjścia, schyliła się, by włożyć wysłużone, po siostrze rzecz jasna, relaksy i właśnie wtedy mama Kasi, podając jej kurtkę, rzekła:
– Jagódko, ale ty masz pupsko. No, no! – Zachichotała dziwacznie, jakby właśnie powiedziała jej najpiękniejszy komplement.
Do tego, by ponownie odwiedzić mądrą i śliczną Kasię, zmusiła Jagodę choroba, a ściślej mówiąc, konieczność odpisania zaległych lekcji. Matka Kasi, otworzywszy drzwi ruchem dłoni, jak gdyby nigdy nic, zaprosiła ją do środka.
Może przesadzam? Może jestem nadwrażliwa? Może nie powinnam się tak wszystkim przejmować – myślała dziewczynka, krocząc w stronę pokoju koleżanki i błagając w duchu, by pani domu ponownie nie skomentowała jej pośladków.
W domu Jagody nigdy się nie przelewało, ale też nigdy nie było sytuacji, aby chodziła głodna. Mama gotowała nieźle, chociaż bardzo tłusto. Jej popisowymi daniami były zapiekanka z ziemniaków i smalec ze skwarkami, który zajadali z czerstwym chlebem, odzyskującym świeżość na patelni. A gdy razem z Melanią miały ochotę na coś słodkiego, mama przyrządzała waniliowy i czekoladowy kogel-mogel. Ten drugi powstawał w wyniku dosypania do pierwszego kakao. Na wspomnienie tego smaku dorosła dziś Jagoda czuła ukłucie żalu w sercu.
Uczucia bywają skomplikowane.
Jako że mama raczej nie była czynna zawodowo, poza kilkoma krótko trwającymi epizodami, tato, chcąc nie chcąc, zyskał miano jedynego żywicielem rodziny. Stąd te relaksy po siostrze, kurtka po siostrze, szersze swetry, w które Jagoda się mieściła. Na szczęście o spodniach po siostrze nie było mowy. Nie wcisnęłaby w nie nawet połowy nogi.
Tego dnia, kiedy przyszła do mądrej Kasi po lekcje, zobaczyła ją siedzącą przy biurku ustawionym pod oknem. Szerokie błękitne jeansy rzuciły się jej w oczy niemal natychmiast, gdy tylko Kasia odwróciła się na swoim nowoczesnym, obrotowym krześle, którego zdobycie w latach osiemdziesiątych stanowiło nie lada gratkę.
– Wow, ale wyglądasz! – powiedziała Jagoda, z uznaniem kręcąc głową. Jej źrenice rozszerzyły się do wielkości pięciozłotówek. Zaczęła wypytywać koleżankę, skąd wzięła to cudo.
Nim Kasia zdążyła otworzyć usta, jej mama zawołała z drugiego pokoju, że spodnie pochodzą z pewexu. Tato Kasi miał przyjaciela, który miał przyjaciela, który miał przyjaciela i tak oto jeden przez drugiego zdobyli niemożliwe do zdobycia spodnie.
– Są świetne, prawda, Jagódko? Powiedz mamie, żeby też ci takie strzeliła – dorzuciła z drugiego pokoju matka.
Dziś szafa dorosłej już Jagody pękała w szwach. Lecz gdzieś tam na dnie serca tliło się wspomnienie słów tamtej kobiety, prowokując ciche refleksje nad przewrotnym życiem.
Ludzie pragną rozumieć i być rozumiani, lecz dla większości problemem jest to, że sami nie wiedzą, jaki mają problem. Każdy nosi w sobie tęsknotę poznania siebie samego i jednocześnie bycia poznanym, akceptowanym, przynależnym. Jagoda od wczesnego dzieciństwa odczuwała brak tego wszystkiego. Tato dużo pracował, mama była zajęta sobą, Melania, jak tylko mogła, utrudniała codzienność Jagodzie, która dorastając, nie chciała, by jej przeszłość zaważyła na przyszłości. Jedno po drugim zmieniała wyniesione z domu przekonania, czyniąc to jak prawdziwa lwica. Ogrom pracy, jaki włożyła w siebie, musiał przynieść sukces.
To miłość potęguje uczucie spełnienia, a spełnienie miażdży zazdrość. W dzieciństwie łaknąca spełnienia Jagoda doświadczyła wielu braków – jedynym, czego nigdy jej nie zabrakło, była zazdrość. Zdawałoby się, że ją to zniszczy, wszak zazdrość, zdaniem wielu, to uczucie, z którym trzeba walczyć, wyzbyć się go, zakopać gdzieś w miejscu przez nikogo nieodwiedzanym. Tymczasem Jagoda bardzo szybko, rozpoznawszy u siebie zazdrość, poczuła się jak prawdziwy zwycięzca. Tęsknotę zbliżenia się do ludzi, którzy zdawali się idealnymi, przekierowała na chęć zbliżenia się siebie. I dokonała tego!
Zazdrość, jaką żywiła do innych ludzi i rzeczy, stała się jej życiowym drogowskazem.
„Podążajcie za zazdrością” – napisała wiele lat później, jako ceniona psycholożka, psychoterapeutka, dziennikarka i pisarka, z Jagody Broniewskiej zmieniwszy się w Jagę Branson.
_Nie ma chwili do stracenia, żyjesz tu i teraz._
_Na szukanie szczęścia w innych światach szkoda nas._
_Tyle jest piękna, gdy umiesz patrzeć._
_Kłaniaj się chwili, która trwa._
_Masz świat u stóp,_
_Masz życia CUD,_
_Masz wolność,_
_Zew krwi,_
_Obudź się i żyj._
_Nie odpływaj w inny wymiar, tu jest nasze miejsce._
_Nie pamiętaj i nie planuj – nie musisz nic._
_Tyle jest piękna, gdy umiesz patrzeć._
_Kłaniaj się chwili, która trwa._
------------------------------------------------------------------------
ZAPRASZAMY DO ZAKUPU PEŁNEJ WERSJI KSIĄŻKI
------------------------------------------------------------------------