- W empik go
Stypendia podróżne. Część druga. Pełny polski przekład - ebook
Stypendia podróżne. Część druga. Pełny polski przekład - ebook
Antilian School jest słynnym londyńskim koledżem, który przyjmuje wyłącznie młodych ludzi urodzonych na Antylach. Dziewięciu jego uczniom, za dobre wyniki w nauce, przyznano stypendia podróżne, przyznane przez bogatą właścicielkę z Barbados. Harry Markel – eks-kapitan żeglugi wielkiej, który stał się piratem – został schwytany i przekazany w Anglii. Zmawia się swymi kamratami i opanowuje „Alert”, trójmasztowiec będący w gotowości do odpłynięcia, po uprzednim zamordowaniu kapitana i załogi. Otóż, dokładnie na tym statku, mają odbyć swą podróż laureaci szkoły, którym ma towarzyszyć ich mentor, Horatio Patterson, rządca szkoły. Zaczyna się długa przeprawa przez Atlantyk i Markel, który wcielił się w postać zamordowanego kapitana Paxtona, przygotowuje się do wyrżnięcia swoich pasażerów. Jednak w międzyczasie dowiaduje się, że ci mają otrzymać znaczną sumę pieniędzy z rąk ich dobroczyńcy, po ich dotarciu na Barbados. Powodowany chciwością zgadza się, by tymczasowo oszczędzać gimnazjalistów. Płynąc od portu do portu, uczniowie będą odwiedzać wyspy, na których się urodzili, będąc żarliwie przyjmowani przez swych rodziców i ich przyjaciół. Podróż po archipelagu jest oczarowująca, ale istnieje ryzyko, że skończy się tragicznie. Rzeczywiście, gdy Markel zdobywa pewność, że młodzi ludzie stali się posiadaczami pieniędzy zaoferowanego przez mistress Seymour, ma zamiar popełnić swoją potworną, wcześniej zaplanowaną zbrodnię. Marynarz, nazywający się Will Mitz, który na polecenie mistress Seymour zajął miejsce na pokładzie „Alerta”, odkrywa zbrodniczy projekt fałszywego kapitana. Korzystający z mroków nocy próbuje z gimnazjalistami ucieczki, która jednak się nie udaje> Wówczas obejmuje dowództwo statku, wcześniejszym po zamknięciu piratów. Ci ostatni, mimowolnie wywołując pożar, który doprowadza do zatonięcia, marnie kończą swoje życie. Mitz i jego podopieczni zdołają uciec w szalupie okrętowej i momentami przeżywać ciężkie chwile zanim zostaną podniesieni na pokład pewnego statku parowego i przewiezieni do Wielkiej Brytanii. Po takiej podróży, równie pasjonującej co bardzo niebezpiecznej, gimnazjaliści powrócą do swej szkoły, by przez kolejny rok kontynuować w niej naukę.
Seria wydawnicza Wydawnictwa JAMAKASZ „Biblioteka Andrzeja” zawiera obecnie już ponad 35 powieści Juliusza Verne’a i każdym miesiącem się rozrasta. Publikowane są w niej tłumaczenia utworów dotąd niewydanych, bądź takich, których przekład pochodzący z XIX lub XX wieku był niekompletny. Powoli wprowadzane są także utwory należące do kanonu twórczości wielkiego Francuza. Wszystkie wydania są nowymi tłumaczeniami i zostały wzbogacone o komplet ilustracji pochodzących z XIX-wiecznych wydań francuskich oraz o mnóstwo przypisów. Patronem serii jest Polskie Towarzystwo Juliusza Verne’a.
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65753-30-4 |
Rozmiar pliku: | 4,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Antigua
Takiego wywłaszczenia, jak w przypadku wyspy Saint Barthélemy na rzecz Francji, które pozbawiło Szwecję jej jedynej kolonii antylskiej, nie należało się objawiać wobec Antigui, którą straciłoby wtedy Zjednoczone Królestwo. Jeśli Magnus Anders nie zastał już swej rodzinnej wyspy pod panowaniem skandynawskim, to Hubert Perkins miał zastać swoją we władztwie kolonialnym Wielkiej Brytanii.
Anglia nie wyzbywa się chętnie swych posiadłości: ma długie zęby i dąży raczej, zarówno instynktownie, jak i z wyrachowania, do przejmowania podbojów innych, tak wyspiarskich jak i kontynentalnych. To ona zresztą posiadała i będzie dalej posiadać największą liczbę wysp Indii Zachodnich, i kto wie, czy w przyszłości jakieś inne nie znajdą się pod osłoną sztandaru Wysp Brytyjskich1…?
Antigua nie zawsze wszakże należała do zaborczego Albionu. Była najpierw zamieszkiwana przez Indian Karaibów2, aż na początku XVII wieku wpadła w ręce Francuzów.
Powód jednak, który kazał ostatecznie tubylcom opuścić Antiguę, skłonił również Francuzów, po kilku miesiącach jej zajmowania, do powrotu na wyspę Saint Christophe, skąd przybyli. Na Antigui brakuje zupełnie rzek. Napotyka się ledwo potoki, które zasilają na chwilę wody deszczowe. I dlatego potrzeby kolonii wymagają, w celu gromadzenia wody, budowania ogromnych cystern.
To właśnie pojęli i uczynili Anglicy w roku 1632, kiedy osiedlili się na Antigui. Cysterny zbudowano w najbardziej korzystnych miejscach. Pola mogły być obficie nawadniane, a ponieważ gleba sprzyjała uprawie tytoniu, tym właśnie zajmowali się głównie plantatorzy – co od tej epoki zapewniało dobrobyt wyspy.
W roku 1668 wybuchła wojna3 między Anglią i Francją. Wyprawa zorganizowana na Martynice pożeglowała na Antiguę. Najeźdźcy zniszczyli plantacje, zabrali czarnych i przez cały rok wyspa była tak pusta, jakby nigdy nie miała ani jednego mieszkańca.
Bogaty ziemianin z Barbadosu, pułkownik Codrington4, nie chciał, aby przepadły prace wykonane na Antigui. Popłynął tam z wieloma ludźmi, ściągnął osadników i uzupełniwszy uprawę tytoniu o trzcinę cukrową, przywrócił dawny dostatek wyspy.
Pułkownik Codrington został wtedy mianowany kapitanem generalnym wszystkich Wysp Podwietrznych które należały do Anglii5. Energiczny zarządca wprowadził w koloniach angielskich wielkie ożywienie w produkcji rolnej i handlu, ożywienie, które po nim nie osłabło.
Tak więc przybywający na pokładzie „Alerta” Hubert Perkins ujrzy Antiguę równie kwitnącą jak w dniu, kiedy ją opuszczał pięć lat wcześniej, aby odebrać wykształcenie w Europie.
Odległość między Saint Barthélemy i Antiguą wynosi najwyżej siedemdziesiąt do osiemdziesięciu mil. Kiedy jednak „Alert” wyszedł w morze, uporczywe cisze, po których nastąpił bardzo słaby wiatr, opóźniły jego żeglugę. Minął po drodze Saint Christophe, wyspę, o którą spierali się Anglicy, Francuzi, Hiszpanie, i którą w roku 1713 pokój w Utrechcie6 przekazał Anglikom w ostateczne posiadanie. Noszona przez nią nazwa Christophe7 pochodzi od Kolumba, który ją odkrył po Désirade8, Dominice, Gwadelupie i Antigui. To podpis wielkiego nawigatora genueńskiego na tej wspaniałej stronicy Indii Zachodnich.
Saint Christophe, mająca kształt gitary, przez tubylców nazywana „żyzną”9, była dla Francuzów i Anglików „matką Antyli”10. Młodzi pasażerowie mogli podziwiać piękno jej przyrody, kiedy płynęli wzdłuż wybrzeża w odległości prawie ćwierci mili. Saint Kitts11, stolicę wyspy, zbudowano u stóp góry Singes12, nad zatoką na brzegu zachodnim, wśród ogrodów i gajów palmowych. Wulkan, którego nazwę Misery zmieniono na Liberty po wyzwoleniu Murzynów, wznosi na tysiąc pięćset metrów swą masę, której zbocza wyrzucają fumarole13 siarkowego gazu. Na dnie dwóch wygasłych kraterów gromadzi się deszczówka, która zapewnia żyzność wyspy. Jej powierzchnia wynosi sto siedemdziesiąt siedem kilometrów kwadratowych14, a ludność około trzydziestu tysięcy, główną zaś uprawą jest trzcina, dająca cukier o najwyższej jakości.
Oczywiście byłoby bardzo przyjemnie zrobić na dwadzieścia cztery godziny postój na Saint Christophe, zwiedzić jej pastwiska i uprawy. Oprócz jednak tego, że Harry Markel wcale tego nie chciał, trzeba się było trzymać planu, a przecież żaden z uczniów Antilian School nie urodził się na tej wyspie.
Rankiem dwunastego kwietnia „Alert” został zapowiedziany semaforami Antigui15, którą to nazwę Krzysztof Kolumb nadał jej na pamiątkę jednego z kościołów w Valladolid16. Nie można jej dostrzec z wielkiej odległości, gdyż mało się wynurza, a jej najwyższy punkt nie przekracza wysokości dwustu siedemdziesięciu metrów17. Natomiast rozmiary Antigui są dość znaczne w porównaniu z innymi wyspami Antyli, ma ona bowiem dwieście siedemdziesiąt dziewięć mil kwadratowych powierzchni18.
Dostrzegłszy flagę brytyjską u wejścia do portu, Hubert Perkins przywitał ją pełnym życia okrzykiem „hurra”, do którego dołączyły wiwaty jego kolegów.
„Alert” pojawił się u północnego brzegu Antigui, aby przybić tam, gdzie otwiera się jej port i miasto19.
Harry Markel znał dobrze te okolice20. Dlatego nie zwrócił się o usługi pilota. Pomimo trudności, jakie sprawiały podejścia do zatoki, wpłynął do niej śmiało, zostawiając fort James21 na bakburcie, przylądek Loblolly22 na sterburcie, i rzucił kotwicę tam, gdzie statki znajdują doskonałe miejsce, pod warunkiem, że ich zanurzenie nie przekracza czterech, pięciu metrów.
W głębi zatoki pojawiła się stolica, St. John’s23, o liczbie mieszkańców wynoszącej szesnaście tysięcy. Miasto to, o zabudowie w szachownicę, z ulicami przecinającymi się pod kątem prostym, ma przyjemny wygląd i kryje się w bujnej zieleni pośród wspaniałości strefy tropikalnej.
Ledwo „Alert” pojawił się u wejścia do zatoki, gdy od nabrzeża portu odbiła łódź i napędzana czterema wiosłami popłynęła do trójmasztowca.
Nie trzeba mówić, że Harry Markel i jego towarzysze odczuli w tej chwili nowe obawy, niewątpliwie całkowicie uzasadnione. Czyż nie mogli się niepokoić, że policja angielska dowiedziała się o krwawym dramacie, do jakiego doszło na „Alercie” w zatoczce Farmar, że odnaleziono inne zwłoki, może nawet kapitana Paxtona…? A wobec tego kim jest człowiek pełniący jego funkcje na pokładzie „Alerta”…?
Wszyscy oni szybko odetchnęli z ulgą. Łódź przywiozła rodzinę młodego pasażera. Jego ojciec, matka, dwie małe siostry nie mieli cierpliwości czekać na nabrzeżu. Od wielu godzin wypatrywali przybycia statku, wsiedli do łodzi, gdy tylko „Alert” rzucił kotwicę, i Hubert Perkins wpadł w ramiona rodziców.
Z administracyjnego punktu widzenia Antigua jest siedzibą prezydencji obejmującej także jej sąsiadki, wyspy Barbuda i Redonda24. Jednocześnie stanowi stolicę grupy Antyli angielskich, mającej wspólną nazwę Leeward-Islands25, czyli Wysp Nawietrznych, ciągnących się od Wysp Dziewiczych aż do Dominiki.
To na Antigui przebywa gubernator, przewodniczący Rady Wykonawczej i Rady Ustawodawczej, które są w połowie mianowane przez Koronę, a w połowie wyznaczane przez wyborców cenzusowych26. Zauważmy, że mieszka tam mniej uprawnionych elektorów niż urzędników. Można dodać, że taki skład ciał wybieralnych nie ogranicza się zatem do kolonii francuskich.
Pan Perkins, jeden z członków Rady Wykonawczej, pochodził od dawnych osadników, którzy przybyli z pułkownikiem Codringtonem, a jego rodzina nigdy nie opuściła wyspy. Po zawiezieniu syna do Europy wrócił do swej posiadłości na Antigui.
Jak wypadało, kiedy Hubert Perkins uściskał już ojca, matkę i siostry, nastąpiła wzajemna prezentacja. Pan Horatio Patterson przed wszystkimi innymi uścisnął rękę pana Perkinsa, a jego młodych towarzyszy spotkał ten sam zaszczyt. Mentor spotkał się z pochwałami Mrs Perkins za kwitnący stan zdrowia pasażerów „Alerta” – pochwałami, na które zdaniem mentora w dużej mierze zasługiwał kapitan Paxton.
Harry Markel przyjął je zresztą ze zwykłym mu chłodem. Potem, ukłoniwszy się, poszedł na dziób wydać polecenia dotyczące zakotwiczenia statku.
Pan Perkins spytał najpierw pana Pattersona, ile czasu potrwa postój na Antigui.
– Cztery dni, panie Perkins – oświadczył pan Patterson. – Nasze dni są policzone, jak mówi się ogólnie o życiu ludzkim, i podlegamy programowi, od którego nie wolno nam odstąpić.
– To bardzo krótko – zauważyła Mrs Perkins.
– Na pewno, moja droga – potwierdził pan Perkins – ale czas rejsu jest ograniczony, a podróż ma objąć jeszcze wiele wysp Antyli…
– Ars longa, vita brevis27 – dodał pan Patterson, który uznał tę okazję za stosowną do wtrącenia owego łacińskiego przysłowia.
– W każdym razie – powiedział pan Perkins – pan Patterson i koledzy mojego syna podczas swego postoju będą naszymi gośćmi…
– Panie Perkins – zauważył teraz Roger Hinsdale – na pokładzie jest nas dziesięciu…
– Rzeczywiście – zgodził się pan Perkins – mój dom będzie za mały, aby pomieścić was wszystkich, młodzi przyjaciele…! Dlatego wynajęto pokoje w hotelu i będziecie z nich przychodzić, aby jadać przy naszym stole.
– W takim razie, panie Perkins – zaproponował Louis Clodion – może lepiej będzie, jeśli zostaniemy na „Alercie”, z wyjątkiem Huberta…? W dzień będziemy przebywać z wami od wschodu aż do zachodu słońca.
Było to najlepsze rozwiązanie i zyskało zgodę pana Pattersona. Natomiast Harry Markel wolałby oczywiście, aby pasażerowie zamieszkali na lądzie. Statek byłby mniej narażony na przyjmowanie gości, których przybywania zawsze się obawiał.
Ponadto kapitan został również zaproszony do stołu rodziny w domu pana Perkinsa. Wymówił się jak zwykle, i Hubert wytłumaczył ojcu, że nie powinien nalegać.
Łódź odpłynęła z Hubertem, pasażerowie zajęli się swoimi sprawami, potem napisali listy, które tego jeszcze wieczoru statek kurierski miał zabrać do Europy. Spośród nich należy wspomnieć entuzjastyczne pismo pana Horatia Pattersona, które pani Patterson otrzyma za dwadzieścia dni. Było i inne, zaadresowane do dyrektora Antilian School, 213, Oxford Street, London, Great Britain, w którym pan Julian Ardagh znajdzie równie dokładne co wyczerpujące informacje na temat stypendystów Mrs Kethlen Seymour.
Tymczasem Harry Markel zakończył manewry, zadbawszy, jak podczas poprzednich postojów, aby „Alert” zakotwiczył na środku portu. Ludzie, którzy mieli przewozić pasażerów na brzeg, nie uzyskali pozwolenia na opuszczenie pokładu łodzi. On sam zejdzie na ląd tylko w dniu przybycia i w dniu odpłynięcia, w celu dopełnienia formalności w urzędzie morskim.
O jedenastej spuszczono wielką szalupę. Z dwoma marynarzami przy wiosłach i Cortym przy sterze, wysadziła na nabrzeżu gości pana i pani Perkins.
Kwadrans później, zebrani w wygodnym domostwie w centrum miasta, wszyscy oni zasiedli przy stole obficie zastawionym, a rozmowa dotyczyła różnych wydarzeń zaszłych podczas podróży.
Czterdziestopięcioletni pan Perkins, o siwiejących brodzie i włosach, miał godny wygląd, miły charakter, łagodną twarz, wszystkie cechy, które pojawią się kiedyś u jego syna. Nikogo od niego nie szanowano w kolonii bardziej, chociażby za usługi, jakie oddawał jako członek Rady Wykonawczej. Był przy tym człowiekiem o dobrym smaku, bardzo dobrze znającym historię Indii Zachodnich, mógł zatem panu Horatiowi Pattersonowi dostarczać w tej dziedzinie dokładnych wiadomości i autentycznych dokumentów. Na pewno będzie mógł się on zwracać do pana Perkinsa i wzbogacać dzięki temu swój dziennik podróży, prowadzony równie metodycznie jak księgi rachunkowe.
Mrs Perkins, pochodzenia kreolskiego28, dobiegała czterdziestego roku życia. Kobieta ta, miła, uprzejma, dobroczynna, poświęcała się cała wykształceniu dwóch córeczek, Berthy i Mary, mających dziesięć i dwanaście lat. Można sobie wyobrazić, jaka była radość tej wspaniałej matki, kiedy po czterech latach nieobecności zobaczyła syna, wzięła go w ramiona. Jak jednak powiedziano przy śniadaniu, zbliżała się chwila powrotu Huberta Perkinsa na Antiguę, której jego rodzina nie chciała nigdy porzucić. Za rok zakończy naukę w Antilian School.
– Wolelibyśmy – oświadczył John Howard – aby spędził jeszcze dwa lata w uczelni przy Oxford Street. Hubert jest dobrym kolegą.
– Którego będziemy bardzo miło pamiętali – dodał Clodion.
– Kto wie, czy nie będziecie później mieli okazji spotkać się jeszcze…? – zauważył pan Perkins. – Może któryś z was, młodzi przyjaciele, powróci na Antyle…? Kiedy Hubert zacznie pracę w przedsiębiorstwie handlowym na Antigui, to go ożenimy…
– Możliwie jak najszybciej – potwierdziła Mrs Perkins.
– Hubert żonaty…! – zawołał Tony Renault. – Och! Chciałbym to zobaczyć…!
– Ach! Czemu nie miałbyś zostać moim świadkiem…? – odparł Hubert ze śmiechem.
– Nie kpijcie, młodzieńcy – powiedział stanowczo pan Patterson. – Jako podstawa każdego społeczeństwa, małżeństwo jest najbardziej szanowaną instytucją świata.
Nie rozmawiano więcej na ten temat. Mrs Perkins skierowała jednak oczywiście rozmowę na Mrs Patterson. Zapytała o tę damę. Mentor odpowiedział z nieskazitelną grzecznością. Wyczekiwał otrzymania od niej listu i może zastanie go na Barbadosie, przed wypłynięciem w rejs powrotny. Następnie zaś, wyjąwszy z kieszeni fotografię, z którą się nigdy nie rozstawał, pokazał ją nie bez pewnej dumy.
– To portret dobrej i czarującej kobiety – powiedziała Mrs Perkins.
– I godnej małżonki pana Horatia Pattersona – dodał pan Perkins.
– Jest towarzyszką mego życia – odparł pan Patterson lekko wzruszony – i jedyne, o co proszę niebo, to by odnaleźć ją po powrocie… żeby była hic et nunc29…!
Co znaczyły te ostanie słowa. Co chciał przekazać pan Patterson…? Wypowiedział to ściszonym głosem, i nie zwrócono na niego uwagi.
Po śniadaniu mieli zwiedzać St. John’s, a potem odbywać wycieczki po jego okolicach. Pozwolono sobie jednak na godzinę sjesty w pięknym ogrodzie, pod wielkimi drzewami willi. Pan Perkins podał panu Pattersonowi ciekawe wiadomości o zniesieniu niewolnictwa na Antigui. Anglia ogłosiła akt wyzwolenia w roku 1834, i inaczej niż w pozostałych koloniach – bez kroków pośrednich30, bez wdrażania Murzynów do tego nowego życia.
Akt ten narzucił pewne zobowiązania, które miały osłabiać jego złe skutki; lecz Murzyni, niemal natychmiast uwolnieni od tych zobowiązań, zyskali wszystkie korzyści i niekorzyści całkowitej swobody.
Co prawda tę nagłą zmianę łagodziły wzajemne stosunki panów i niewolników, którzy stanowili prawdziwe rodziny31. Dlatego, choć akt abolicji32 uczynił od razu wolnymi trzydzieści cztery tysiące Murzynów, gdy kolonia liczyła tylko dwa tysiące białych, nie doszło do żadnych nadmiernych wybryków, żadnych scen przemocy, których by żałowano. Między obiema stronami panowała doskonała zgoda, a wyzwoleni chcieli jedynie pozostać na plantacjach jako służący albo pracownicy najemni. Należy dodać, że osadnicy wykazywali wielką troskę o dobrobyt dawnych niewolników. Zapewniali im środki do życia, dając stałą i płatną pracę; budowali dla nich domy wygodniejsze od wcześniejszych chat. Murzyni ci, lepiej ubrani, zamiast żywić się niemal wyłącznie korzonkami i solonymi rybami, przywykali do świeżego mięsa, a w ich sposobie jedzenia nastąpiła korzystna zmiana.
Skutki były doskonałe dla kolorowych, ale także dla kolonii, której dobrobyt znacznie wzrósł. Dochody skarbca publicznego nie przestawały rosnąć, wydatki administracji zaś na wszystkie świadczone przez nią usługi spadały.
Podczas swych wycieczek po wyspie pan Patterson i jego młodzi towarzysze oglądali z podziwem doskonale uprawiane pola. Jakaż żyzność gleb płaskowyżów złożonych z warstw wapiennych! Wszędzie dobrze utrzymane gospodarstwa, stosujące wszelkie usprawnienia w rolnictwie!
Nie zapominajmy, że sieć hydrograficzna była na Antigui niedostateczna i należało zakładać rozległe cysterny zbierające wody deszczowe. Z tej okazji pan Perkins miał sposobność powiedzieć, że jeśli tubylcy nadali wyspie nazwę Yacama33 „Potokowa”, to musiała być ona ironiczna. Obecnie jej zbiorniki wystarczają na różne potrzeby miasta i wsi.
Gospodarowanie wodami, mądrze pomyślane, odbywa się ku powszechnemu zadowoleniu. Nie tylko zapewnia zdrowotność Antigui, ale też zabezpiecza wyspę na przyszłość przed jej brakiem, który dwukrotnie, w roku 1770 i 1784, przyniósł niezmierne katastrofy. Osadnicy byli w położeniu rozbitków, którzy nie mogą zapobiec męczarniom pragnienia, i na wyspie zginęły tysiące zwierząt hodowlanych, choć nie ludzi.
Opowiadał o tym pan Perkins, pokazując swym gościom nie bez uzasadnionej dumy owe cysterny o pojemności dwóch milionów pięciuset tysięcy metrów kwadratowych, dostarczające St. John’s średnią wyższą ilość wody, niż ma niejedno wielkie miasto europejskie.
Wycieczki prowadzone pod kierunkiem pana Perkinsa nie ograniczały się do okolic stolicy. Zresztą były zawsze pomyślane tak, że każdego wieczoru pasażerowie mogli wrócić na „Alert”.
Tak więc turyści zwiedzili inny port Antigui, English Harbour34, leżący na wybrzeżu południowym. Port ten, lepiej osłonięty niż St. John’s, był kiedyś siedzibą budowli wojskowych, koszar, arsenałów mających bronić Antiguę. W istocie powstał on z grupy kraterów, których poziom powoli się obniżał, aż zalały je wody morza.
Wypełnione tak wycieczkami, jak posiłkami i sjestami w willi Perkinsów, cztery dni przeznaczone na postój upłynęły szybko. Z samego rana wyruszano w drogę i chociaż o tej porze roku upał był wielki, chłopcy zbytnio nie cierpieli. Potem, gdy Hubert Perkins zostawał z rodzicami, jego koledzy wracali na pokład, aby odpoczywać po trudach na kojach swych kabin. Zresztą Tony Renault twierdził, że Hubert nie wracał z nimi, gdyż miał „coś innego” do zrobienia – na przykład zawrzeć małżeństwo z młodą Kreolką z Barbadosu, a zaręczyny nastąpią przed wyruszeniem do Europy…
Śmiano się z jego wymysłów, które poważny pan Patterson brał na serio.
W przeddzień wypłynięcia, piętnastego sierpnia, Harry Markel w następujących okolicznościach przeżył chwile strachu.
Po południu do statku przybiła szalupa, która oderwała się od angielskiego brygu „Flag”35, przybyłego z Liverpoolu. Jeden marynarz z tego brygu wszedł na pokład i poprosił o rozmowę z kapitanem.
Trudno mu było odpowiedzieć, że kapitana nie ma teraz na pokładzie, gdyż od zakotwiczenia Harry Markel tylko jeden raz zszedł na ląd.
Harry Markel przyjrzał się temu człowiekowi przez okno swej kabiny. Słyszał go nawet, ale uważał, aby się nie pokazać. Zresztą nie znał go i najprawdopodobniej nie był znany przez tamtego. Było jednak możliwe, że ów marynarz, żeglujący kiedyś z kapitanem Paxtonem, dowódcą „Alerta”, chciał go odwiedzić.
Było to zagrożenie – obecne podczas wszystkich postojów – które skończy się dopiero w dniu, w którym „Alert”, opuściwszy Barbados, nie będzie już więcej żeglował po Antylach.
To Corty porozmawiał z tym marynarzem, gdy ten stanął na pokładzie.
– Chcecie rozmawiać z kapitanem Paxtonem…? – zapytał.
– Tak, kolego – odparł marynarz – jeśli to on dowodzi „Alertem” z Liverpoolu…
– Znacie go…?
– Nie, ale mam przyjaciela, który powinien pływać w jego załodze…
– Aha! A jak się nazywa…?
– Forster… John Forster.
Harry Markel, usłyszawszy te słowa, wyszedł teraz równie uspokojony jak Corty.
– Jestem kapitan Paxton – powiedział.
– Panie kapitanie…? – zapytał marynarz, przytykając rękę do beretu.
– Czego chcecie…?
– Uścisnąć rękę koledze…
– Jak się nazywa…?
– John Forster.
Harry Markel przez chwilę się zastanawiał, czy nie odpowiedzieć, że John Forster utonął w zatoce Cork. Przypomniał sobie jednak, że nadał imię Bob biedakowi, którego trupa morze wyrzuciło na brzeg. Dwaj marynarze zmarli przed wypłynięciem na pewno wydaliby się podejrzani pasażerom „Alerta”.
Harry Markel poprzestał więc na powiedzeniu:
– Johna Forstera nie ma na pokładzie…
– Nie ma…? – powtórzył bardzo zdumiony marynarz. – Myślałem, że go tu zastanę…
– Nie ma, mówiłem wam, czy raczej: już go nie ma…
– Czy spotkało go jakieś nieszczęście…?
– Był chory w chwili wypływania i musiał zejść na ląd.
Corty mógł tylko podziwiać przytomność umysłu swojego dowódcy. Gdyby jednak marynarz z „Flaga” znał kapitana Paxtona, wszystko na pewno skończyłoby się źle dla Harry’ego Markela i jego towarzyszy.
Marynarz dodał więc jedynie:
– Dziękuję, panie kapitanie!
Po czym zszedł do szalupy, bardzo zmartwiony, że nie spotkał się z kolegą.
A kiedy był daleko, Corty zawołał:
– Niewątpliwie gra, w która gramy, jest trochę zbyt niebezpieczna…!
– Możliwe, ale jest tego warta!
– Nieważne…! Do wszystkich diabłów, Harry, chciałbym już być na pełnym Atlantyku…! Tam nie będzie trzeba się bać kogoś niedyskretnego…
– Tak będzie, Corty… Jutro „Alert” wychodzi w morze…
– Na…?
– Na Gwadelupę, a przecież kolonia francuska jest dla nas mniej niebezpieczna aniżeli angielska!
1 Stało się tak już w roku 1889, dwa lata po opisywanych wydarzeniach, kiedy to Wielka Brytania objęła w posiadanie Trinidad i Tobago.
2 Pierwotnymi mieszkańcami Antigui byli Indianie Siboney i Arawakowie (I-X w. n.e.), Karaibowie zdobyli wyspę na początku XII wieku, zamieszkiwali ją jeszcze w XVII wieku, walcząc z próbami zasiedlania Antigui przez Europejczyków, pokonali Hiszpanów w roku 1520, i Francuzów w 1629, dopiero w roku 1632 wyspę zdobyli Anglicy, którzy założyli pierwszą stałą kolonię; Francuzi później zajęli ją na krótko w roku 1666.
3 Druga wojna angielsko-holenderska (1665-1667) o panowanie na morzach, w roku 1666 włączyła się do niej Francja jako sojuszniczka Holandii, zakończona nieznacznym zwycięstwem Holandii, jej działania toczyły się także na Antylach; zawarty 31 lipca 1667 roku pokój w Bredzie przewidywał m.in. zwrot Antigui Anglii.
4 Christopher Codrington (ok. 1640-1698) – u J. Verne’a Codington; angielski pułkownik i plantator, w latach 1663-1672 zastępca gubernatora Barbadosu, potem właściciel wielkiej plantacji trzciny cukrowej na Antigui, dowódca podczas walk z Francuzami w latach 1683-1697; Anglicy na Antiguę wrócili przed nim, w roku 1667, zbudowali tam port St. John’s oraz forty Blake Island i Rat Island.
5 Kolonia angielska (British Leeward Islands), założona w roku 1671, obejmowała Antiguę, Barbudę, Montserrat, Saint Christopher, Nevis, Anguillę i Wyspy Dziewicze, w latach 1816-1833 podzielona na dwie części, stolicą była Antigua, kolonia istniała do roku 1958; Christopher Codrington był jej gubernatorem w latach 1671-1686 i 1689-1699.
6 Pokój w Utrechcie – traktat z 11 kwietnia 1713 roku, zakończył hiszpańską wojnę sukcesyjną (1701-1714), podpisany m.in. przez Wielką Brytanię, Hiszpanię, Francję, Holandię i Prusy; przewidywał przekazanie przez Francję Wielkiej Brytanii wyspy Saint Kitts (Saint Christopher).
7 W istocie nazwa pochodzi od świętego Krzysztofa, będącego także patronem Kolumba, który po odkryciu wyspy podczas swej drugiej wyprawy w roku 1493 nazwał ją San Jorge (Święty Jerzy).
8 Désirade – wysepka (20,6 km2) leżąca ok. 10 km na wschód od Gwadelupy, najstarsza geologicznie w Małych Antylach, odkryta przez Kolumba w roku 1493, potem siedziba piratów i miejsce kolonii trędowatych, obecnie należy do Francji.
9 Karaibowie, którzy zajęli wyspę ok. roku 1300, pokonując Indian Igneri z grupy Arawaków, nazwali ją Liamuiga, co znaczy „żyzna (wyspa)”.
10 Matka Antyli – nazwa ta pochodzi stąd, że na Saint Christopher powstały pierwsze kolonie angielskie i francuskie na obszarze Antyli.
11 Saint Kitts – taką nazwę nosi współcześnie wyspa Saint Christopher, Kitts to angielskie zdrobnienie imienia Christopher; stolicą wyspy jest Basseterre, port na jej południowo-wschodnim wybrzeżu, a nie zachodnim, nad zatoką Basseterre Bay, założony przez Francuzów w roku 1627, obecnie stolica państwa St. Kitts and Nevis.
12 Singes (fr. Małpy) – francuska nazwa małego wzgórza Monkey Hill (Wzgórze Małp), 2 km na północ od Basseterre, obecnie znajduje się na nim wioska Monkey Hill; większe wzgórza otaczające Basseterre to Olivees Mountain od północy i Conaree-Morne od wschodu.
13 Fumarola – wyziewy gorących gazów i par czynnych wulkanów, wskazują na bliskość wybuchu, także otwór, którymi się wydostają.
14 Obecnie powierzchnię wyspy ocenia się według różnych źródeł na od 168 do 174 km2.
15 Nazwa wyspy pochodzi od średniowiecznego obrazu Matki Bożej z Dzieciątkiem w katedrze w Sewilli (a nie Valladolid) Santa Maria de la Antigua, (Święta Maria ze Starej (katedry), nazwą rodzimą było Waladii, „Nasza (wyspa)”.
16 Valladolid – miasto w północno-zachodniej Hiszpanii, stolica krainy Kastylia i Leon, założone przez muzułmanów.
17 Najwyższym wzniesieniem Antigui jest wzgórze Boggy Peak, w roku 2009 przemianowane na Mount Obama na cześć ówczesnego prezydenta USA, ma wysokość 402, a nie 270 m.
18 Podana wartość dotyczy kilometrów kwadratowych, w milach kwadratowych wynosi ona 108.
19 Chodzi o stolicę Antigui, St. John’s, nad zatoką St. John’s Harbour, doskonałym, głębokim portem naturalnym na północno-zachodnim wybrzeżu wyspy.
20 Nigdzie wcześniej autor nie wspomina, że Markel znał Antyle, dziwi, że nie obawiał się pojawić w porcie, gdzie mógł być znany, a jako kapitan musiał załatwiać formalności u władz portowych.
21 Fort James – warownia na przylądku zamykającym od północy wejście do zatoki St. John’s Harbour, jedna z wielu zbudowanych dla obrony wyspy przed Francuzami, rozpoczęcie prac nad nią w roku 1706, koniec w 1776, obecnie zostały po niej ruiny.
22 Loblolly Point – u J. Verne’a: Loblolly; przylądek na południowym brzegu zatoki St. John’s Harbour, 1 km na południe od fortu James.
23 St. John’s – u J. Verne’a: Saint John; główna osada Antigui od roku 1632, w głębi zatoki St. John’s Harbour, od roku 1981 stolica państwa Antigua i Barbuda, jedno z najważniejszych miast całych Antyli.
24 Redonda – wulkaniczna wysepka (1,5 km2) 55 km na południowy zachód od Antigui, odkryta przez Kolumba w roku 1493, niezamieszkana, przebywali na niej jedynie czasowo robotnicy eksploatujący bogate pokłady guano, używanego jako nawóz, obecnie w składzie państwa Antigua i Barbuda.
25 Leeward Islands – u J. Verne’a: Lieward-Island; angielska kolonia założona w roku 1671, obejmowała wyspy Antiguę, Barbudę, Montserrat, Saint Christopher, Nevis, Anguillę i Wyspy Dziewicze, w latach 1816-1833 podzielona na dwie części, stolicą była Antigua, kolonia istniała do roku 1958.
26 Wyborcy cenzusowi – w niektórych systemach wyborczych, zwłaszcza dawnych, prawa wyborcze ograniczone były cenzusem, przysługiwały tylko niektórym grupom obywateli, np. osiągającym określony dochód, mającym średnie wykształcenie bądź należącym do wyższych klas społecznych.
27 Ars longa, vita brevis (łac.) – sztuka jest długotrwała, życie krótkie; łaciński przekład greckiego aforyzmu Hipokratesa dokonany przez Senekę (O krótkości życia, I).
28 Kreolami w Indiach Zachodnich nazywano ludzi pochodzenia europejskiego, głównie francuskiego i hiszpańskiego, urodzonych tam potomków pierwszych osadników.
29 Hic et nunc (łac.) – tu i teraz.
30 Akt wyzwolenia niewolników (Slavery Abolition Act) w posiadłościach kolonialnych Wielkiej Brytanii został uchwalony w roku 1833, a w 1834 wszedł w życie, przewidywał on, że przez cztery lub sześć lat będą oni nadal pracowali u swych dawnych panów w zamian za utrzymanie, a dopiero potem uzyskają całkowitą swobodę, wyjątkiem były Antigua i Bermudy, gdzie nastąpiło to od razu.
31 Sytuacja niewolników jest tu bardzo wyidealizowana, w istocie ich właściciele mogli ich np. dowolnie karać, nawet śmiercią, złe traktowanie doprowadziło do prób powstań niewolników na Antigui w latach 1729 i 1736.
32 Abolicja – zniesienie jakiegoś prawa, tu zniesienie niewolnictwa.
33 Według danych współczesnych tubylcy nazywali Antiguę Waladii lub Wadadii, „Nasza”; według É. Reclusa (La Nouvelle Géographie universelle) jej pierwotna nazwa to Yamaca, „Pełna wody”; źródłem pierwotnym jest dzieło Ferdynanda Kolumba, syna i biografa Krzysztofa, ale ten nazwę Yamaica (stąd Jamajka) lub Yamaca wiązał z wyspą St. Kitts; w języku Arawaków Xaymaca znaczy „Kraina lasu i wody” albo „Kraina źródeł”.
34 English Harbour – miasteczko na wschodnim brzegu zatoczki Falmouth Harbour, na południowym wybrzeżu Antigui, stanowiącej naturalny port, od XVII wieku używany przez brytyjską marynarkę wojenną, po roku 1730 powstała tam stocznia wojenna i baza okrętów, jednym z jej komendantów był admirał Horatio Nelson, rozbudowana w czasach wojen napoleońskich, po nich podupadały, aż do likwidacji w roku 1889.
35 Flag (ang., Flaga) – nazwę tę nosił również statek, którym wróciła do ojczyzny część rozbitków w powieści J. Verne’a Druga ojczyzna (Seconde patrie), napisanej w latach 1897-1898, tuż przez Stypendiami podróżnymi.