Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • promocja

Świat Przeistoczonych. Tom 3. Spersonifikowane noa - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
19 grudnia 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Świat Przeistoczonych. Tom 3. Spersonifikowane noa - ebook

Gra mobilna, jakiej jeszcze nie było! To coś więcej niż przełom w branży. Wykaż się i sprawdź, czy zdołasz ocalić Ziemię. Przekonaj się, czy starczy ci sił, umiejętności i szczęścia, by odeprzeć inwazję potworów. Nie zwlekaj – dołącz do gry!

Ciąg dalszy „Świata przeistoczonych”!

Nadciąga niebezpieczny przeciwnik, a potwory wciąż panoszą się na Ziemi… Czy trzeba czegoś więcej, by pojawił się prawdziwy bohater, który wszystkich uratuje i ocali świat?

Mark Dervine ma jednak inne sprawy na głowie.

Najważniejsze dla niego jest odzyskanie siostry, Wiewiórki. Przy czym musi zrobić to tak, żeby pozostała człowiekiem, a nie zmieniła się w spersonifikowane noa. By to osiągnąć, Mark gotów jest się poświęcić i rozpocząć współpracę z grą.

Ale nie z jej Władcą. Do niego Mark ma mnóstwo pytań.

Wejdź do niezwykłego hybrydowego świata literatury LitRPG, łączącego to, co najlepsze w książkach i grach. Wasilij Machanienko, autor bestsellerowej serii Droga Szamana, powraca z nowym trójtomowym cyklem Świat Przeistoczonych. „Perła południa” to jego druga część, kontynuacja powieści „Bez prawa do błędu”.

Kategoria: Science Fiction
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68352-02-3
Rozmiar pliku: 5,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ADNOTACJA

Ciąg dalszy Świata Przeistoczonych! Zbliża się niebezpieczny przeciwnik, a potwory panoszą się na Ziemi… Czy trzeba czegoś więcej, żeby pojawił się prawdziwy bohater, który wszystkich uratuje? Mark Dervine ma inne sprawy na głowie. Najważniejsze dla niego jest odzyskanie siostry Wiewiórki. Przy czym musi zrobić to tak, żeby pozostała człowiekiem, a nie zmieniła się w spersonifikowaną grudkę noa. By to osiągnąć, Mark gotów jest się poświęcić i rozpocząć współpracę z grą. Ale nie z jej Władcą. Do niego Mark ma mnóstwo pytań.ROZDZIAŁ 1

Wszystko odbyło się tak szybko, że nikt nie zrozumiał, co się właściwie stało. Oczywiście poza mną. Wiele osób nazwałoby to, co zrobiłem, zdradą lub podłością, ale dla mnie była to jedyna słuszna decyzja. Gdybym dostał szansę, by taką „podłość” powtórzyć, skorzystałbym z niej bez namysłu. Ziemia musi należeć do ludzi i nie ma na niej miejsca dla kosmitów. Nawet jeśli bywają przydatni.

Zamknąłem oczy i odtworzyłem wydarzenia z niedalekiej przeszłości, oddając się wspomnieniom…

– Niefajnie jest być przypartym do muru, prawda, Marku Dervine? – Błysnęły ostre zęby zielonogębego Villiana, przywódcy grupy najemników Carter. Grupa ta stanowiła gwardię osobistą tajemniczego Władcy Gry, istoty będącej źródłem nieszczęścia, które zmieniło osiemdziesiąt procent ziemskiej populacji w oszalałe potwory; podobnie i resztę, tyle że ta zachowała rozum. Jakby tego było mało, pojawili się inni gracze wygenerowani przez system gry. O ile zadaniem przeistoczonych było przeżycie, o tyle przybysze z kosmosu mieli odmienny cel. Przybyli na Ziemię, by się wzbogacić. Interesowały ich zasoby, jeńcy oraz przedmioty znajdowane w grze. Wszystko, co mogło przynieść zysk i zwiększyć ich status w kolejnych jej wersjach. Najemnicy z grupy Carter byli zaś kosmitami wyspecjalizowanymi w likwidowaniu Ziemian osiągających zbyt dobre wyniki.

– Obiecałeś, że mi pomożesz. Jak chcesz to zrobić? – spytałem, patrząc, jak Villian rwie pancerz na strzępy i się z niego wydostaje. Całkiem niedawno razem z Grustem, innym Ziemianinem, udało się nam pokonać tego groźnego przeciwnika i zamknąć go w zaimprowizowanym więzieniu wewnątrz stalowego pancerza. Teraz jednak zielonoskóry gracz się go pozbywał, a ja nie mogłem nic z tym zrobić. Wiewiórka, moja siostra, znów została porwana i tym razem sytuacja była o wiele bardziej niebezpieczna. Gracz z niemożliwym do wypowiedzenia, złożonym z cyfr imieniem, którego wszyscy nazywali Drugim, postawił mi warunek. Albo będę dla niego pracować, albo Wiewiórka zostanie zabita bez możliwości odrodzenia. Nie mogłem do tego dopuścić, dlatego zdecydowałem się na coś, co mnie przerażało. Na współpracę z przeciwnikiem. Dla siostry byłem gotów wysłuchać nawet diabła, gdyby tylko zaproponował rozsądny plan działania.

– Najpierw wykonasz moje zadanie, a później udamy się do Olsena i ustalimy, czego chce Drugi – oświadczył Villian, przeciągając się i rozgrzewając mięśnie. – Może nie jest aż tak źle.

– Twoje zadanie? Moja siostra została porwana! – oburzyłem się.

– Dostałeś trzy dni na podjęcie decyzji! – zareagował ostro kosmita. – Przez ten czas nic się jej nie stanie, ale musisz zdobyć coś, co sprawi, że Generał będzie skłonny do negocjacji. Coś, na co chciałby wymienić twoją siostrę.

– Przecież mam perłę – powiedziałem ze zdziwieniem, na wszelki wypadek wsuwając rękę do kieszeni, by się upewnić. Perła wciąż tam była.

– Możemy przyjąć, że miałeś – prychnął Villian. – Obiecano mi już coś za nią, więc muszę ci ją odebrać. Potraktuj to jako zapłatę za to, że nie zabiłem cię zaraz po uwolnieniu się.

Skrzywiłem się, ale to przemilczałem. Kosmita z triumfem zachichotał i skierował ZPL na zachód, poza granice heksagonu. Przez jakiś czas lecieliśmy w ciszy. Każdy z nas myślał o swoich sprawach. Nieoczekiwanie Villian wskazał na Mary.

– Zabiorę też tę samicę.

Dziewczyna nie odzyskała jeszcze przytomności, ale wyglądała tak, jakby za chwilę miała się ocknąć.

– Po co ci człowiek? Kręci cię seks międzygatunkowy?

– Głupiś, Marku Dervine. Ta samica to morf-widmo. Gra automatycznie nadaje jej wygląd, dostosowując go do ideałów sczytanych z umysłów graczy. Jestem pewny, że dla ciebie wygląda jak tłusty, łysiejący facet, ale dla mnie jest atrakcyjną, zielonoskórą ślicznotką. Potraktuj to jako zapłatę za moje usługi.

– Perła nie wystarcza? – zakpiłem, ale najemnik cierpliwie odpowiedział:

– Perła jest zapłatą za to, że cię nie zabiłem, a Mary za mój czas. Myślisz, że nie mam nic do roboty? Ziemia wciąż nie jest aż tak rozgrabiona, żebym mógł spokojnie marnować cenne minuty na ciebie i twoją nędzną siostrę.

Bezsilnie zgrzytnąłem zębami. Wiedziałem, że wypuszczam dżinna z butelki, przy czym nie będzie to dobry, niebieski dżinn z Aladyna, a wokół nas nie zaczną nagle radośnie ćwierkać ptaszki. Pora się zamknąć i zacząć wykonywać polecenia Villiana. Dopóki to on miał moje przedmioty imienne, pozostawałem jego zakładnikiem. Było jednak coś, co mogłem zrobić.

– Musisz podać mi lokacje, w których przebywa drużyna Władcy.

– Nie będziesz miał na to czasu – próbował się wykręcić Villian, ale nalegałem:

– Pozwól, że sam zdecyduję, na co będę miał czas, a na co nie. Które lokacje są zamknięte? Wycofujesz się ze swoich słów? Ciekawe, jak zareaguje na to gra? Jak mam się do niej zwrócić? Ej, gro! Mam pewną…

– Dobrze, dobrze, dostaniesz te swoje lokacje! – Najemnik zareagował aż nazbyt emocjonalnie. Wnosząc po jego minie, gra rzeczywiście miała jakiś wpływ na kosmitów. Może nie na wszystkich, ale z pewnością na niego.

Następnie zrobiłem coś, czego mogłem pożałować.

Okazało się jednak, że była to dobra decyzja. Villian wystawił dłoń, a po chwili gra z unoszących się w powietrzu nanocząsteczek zmaterializowała w niej telefon.

– Popatrz – powiedział najemnik, pomrukując z niezadowoleniem, i były to jego ostatnie słowa w tej grze. Pochyliłem się nad ekranem, z zainteresowaniem obserwując przesuwające się obrazki, ale moja prawa ręka żyła własnym życiem. Mimo swej niezwykłej Zręczności i szybkości przywódca grupy Carter nie był w stanie zatrzymać mojego ciosu. Kieł z łatwością wbił się w mózg zielonego potwora i wypuścił ładunek nekrozy. Niepotrzebne było slow motion. Wszystko poszło gładko i sprawnie.

Jeden mały błąd popełniony przez tak potężnego gracza poskutkował dla niego ogromnymi problemami w przyszłości, o czym niezwłocznie poinformowała gra:

Gracz Villian Po został złożony w ofierze i otrzymał karę na czwartą wersje gry.
Masz prawo bezpłatnie otrzymać 4 dowolne przedmioty o maksymalnym dostępnym dla ciebie poziomie
(bieżący poziom przedmiotów: 7)
Poziom +5 (407).

Zabiłeś gracza z gwardii osobistej Władcy.
Masz prawo bezpłatnie otrzymać 1 dowolny przedmiot imienny ze Sklepu.
Poziom +20 (427).
Otrzymujesz 10 punktów Atrybutów do wykorzystania.

Zabiłeś gracza, który w bieżącej wersji gry miał 5 zobowiązań.
Za każde niewykonane zobowiązanie gracz Villian Po otrzymuje karę ważną przez 1 wersję gry. Za każde niewykonane zobowiązanie zabitego gracza masz prawo bezpłatnie otrzymać dowolny przedmiot o maksymalnym dostępnym dla ciebie poziomie (bieżący poziom przedmiotów: 7).
Z powodu utraty przywódcy na ponad 5 wersji gry grupa najemników Carter została rozwiązana.

Stopień: Prześladowca Grupy Carter został zmieniony na: Likwidator Grupy Carter.
Władca pozbawił grupę najemników Carter tytułu: Gwardia Osobista.
Otrzymujesz 20 punktów Atrybutów do wykorzystania.

Ciało Villiana skurczyło się niczym balonik, z którego gwałtownie uszło powietrze. Z martwych rąk najemnika wypadł telefon, a mi udało się go złapać w powietrzu. Miałem w dłoni powód rozpoczęcia współpracy z tym gnojkiem. Klucz do mojego ratunku.

Hakowanie Sklepu… Zakończone powodzeniem!
Otrzymujesz dostęp do przedmiotów 8 poziomu.
Hakowanie konta… Zakończone powodzeniem!
Gotówka: 788 227 000 Monet.
Hakowanie danych osobistych… Zakończone powodzeniem!
Hakowanie listy kontaktów… Zakończone powodzeniem!
Hakowanie mapy… Zakończone powodzeniem!
Hakowanie zawartości przechowalni… Zakończone powodzeniem!
Hakowanie telefonu… Zakończone powodzeniem!

Aby uniknąć problemów, od razu otworzyłem wirtualną przechowalnię i zabrałem się do drukowania całego majątku, który przywódca grupy Carter miał ze sobą. Zacząłem oczywiście od ulubionych i jakże miłych memu sercu przedmiotów imiennych.

Walkiria – pistolet maszynowy z sześcioma rodzajami amunicji, po 6600 nabojów każdego typu. Dwudziesty drugi poziom, a im wyższy poziom, tym większa pojemność magazynków i rzadsza konieczność ich przeładowywania. Dodatkowo broń miała podwieszany granatnik na dwadzieścia dwa granaty plazmowe. Całkiem przydatne narzędzie do zabijania.

Raptor – zamiennik telefonu, który można przymocować do ręki. Używany jako skaner dwudziestego drugiego poziomu potrafił wykryć przeciwnika ze sto dziesiątym poziomem Kamuflażu. Oprócz tego urządzenie pozwalało bez problemu hakować innych graczy w promieniu dwudziestu dwóch metrów, nie ograniczając przy tym bezpośredniej widoczności. Gdybym miał go w Podziemiach, rozwaliłbym tam wszystko i wszystkich!

Zelda – płaszcz maskujący, który zapewniał dwadzieścia dwie minuty niewidzialności i regenerował dwadzieścia dwie sekundy niewidzialności w ciągu pięciu minut. Zajebisty przedmiot, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że aby mnie dojrzeć, należałoby mieć poziom Percepcji i Wykrywania ukrytego powyżej sto dziesiątego.

I wreszcie on.

Ulbaron – moja twierdza. Mój pancerz. To, co dla mnie najważniejsze. Wbudowane pole ochronne mogące wytrzymać do tysiąca stu trafień, które wściekły Generał tego heksagonu zmniejszył aż siedmiokrotnie, do stu pięćdziesięciu siedmiu. Nic nie szkodzi, w innych heksagonach będę praktycznie nieśmiertelny! Nie ma nawet potrzeby wymieniać takich drobiazgów jak dwieście dwadzieścia minut pełnej hermetyczności, możliwość lotu na wysokości do stu dziesięciu metrów, lornetka z dwudziestoczterokrotnym powiększeniem czy przyjemna klimatyzacja. Chociaż o klimatyzacji na pewno warto wspomnieć. Strasznie mi jej ostatnio brakowało.

Kieł, mój ukochany zabijaka, wyróżniał się z kilku powodów. Po pierwsze, miałem go już wcześniej. Po drugie, to ja go stworzyłem, wykorzystując jako bazę klingę, która przypadkiem wpadła w moje ręce w Podziemiach. Po trzecie, Kieł nie miał żadnego szczególnego opisu. Po prostu potrafił złożyć w ofierze gracza, debuffując go. Lub też, jak w przypadku przywódcy najemników, zesłać na niego dodatkową karę z niebios. Tak naprawdę całkiem miło jest podłożyć świnię komuś, kto odpowiada za zabicie milionów Ziemian. Dziewięć wersji gry? Za mało! Gdybym mógł, wysłałbym Villiana na dożywotnią katorgę.

W końcu, gdy wszystkie przedmioty trafiły już na swoje miejsce, a twarz owiał mi świeży wietrzyk, zatrzymałem ZPL na wysokości jednego kilometra. Pomyślałem, że kiedyś Ulbaron też będzie w stanie osiągnąć taką wysokość. Teraz jednak nie interesowała mnie enigmatyczna przyszłość, a banalna teraźniejszość pod postacią wydrukowanych przedmiotów z przechowalni Villiana.

Było w niej wiele interesujących rzeczy. Przede wszystkim cała sterta przedmiotów imiennych. Z jednej strony do niczego się nie nadawały, nie znałem nawet ich właściwości. Z drugiej zaś, patrząc na nie, można było odgadnąć ich funkcje i odnaleźć identyczne w Sklepie. Villian nie wyglądał na kolekcjonera. Każdy z tych przedmiotów musiał zatem coś dla niego znaczyć.

Odpowiednik Walkirii, na wpół zniszczony Ulbaron, Raptor… Wszystkie te rzeczy widziałem już wcześniej, dlatego bez zbędnych wątpliwości zdematerializowałem je w przestrzeni, zwracając grze nanocząsteczki. Kilka przedmiotów mnie jednak zainteresowało. Przede wszystkim niewielkie pudełeczko, które sądząc po zaczepach, można było zamocować na ramieniu. Nie musiałem długo szukać i już po chwili czytałem opis podobnego przedmiotu, nie do końca rozumiejąc, po co Villian go nosił. Nie mógł się przecież do niczego przydać!

Szulma. Opis: uniwersalny generator rozszerzeń. Bieżący poziom Szulmy: 22. Pozwala zainstalować do 22 osobnych rozszerzeń. Nie podlega blokadzie w ramach świata gry. Wymagania: Rozszerzenie świadomości (100), Naprawa mechanizmów (100), Konstruowanie mechanizmów (100), Integracja (100). Koszt: 100 milionów Monet.

Długo nie mogłem dać wiary, że jakiś pusty pojemnik może kosztować tyle forsy, właściwie niczego przy tym nie robiąc! Dodatkowo wymagał po jednym brakującym Atrybucie i Umiejętności, które zdecydowanie nie zaliczały się do podstawowych, a nawet pomocniczych. Nie rozumiałem dlaczego, ale Sklep uparcie nie pokazywał mi dostępnych rozszerzeń, dopóki nie miałem Szulmy.

Powstała sytuacja z gatunku: „chcę, ale się boję”. Z jednej strony miałem prawo do ośmiu przedmiotów imiennych lub ich rozszerzeń, z drugiej zaś… Kto wie, co jeszcze mogło mi się spodobać? Zmarnować jeden bonus na bezużyteczne urządzenie jedynie po to, by się dowiedzieć, dlaczego jest tak piekielnie drogie… Raczej średnia inwestycja. Odłożyłem więc Szulmę na bok i zająłem się innymi przedmiotami. Większości z nich nie znalazłem w Sklepie, ale jeden szczególnie przykuł moją uwagę. Na tyle mocno, że od razu postanowiłem go kupić.

Fartira. Opis: uniwersalny przyrząd do ukrywania informacji o postaci w grze. Bieżący poziom Fartiry: 22. Pozwala ukryć informację o graczu. Potrafi oprzeć się Percepcji i Wykrywaniu ukrytego do poziomu 110 włącznie. Nie podlega blokadzie w ramach świata gry. Wymagania: Kamuflaż (100), Introwersja (100), Ukrywanie (100), Blokowanie świadomości (100), Bezszelestność (100), Wola (100), Niepozostawianie śladów (100), Podłączanie (100), Wewnętrzna harmonia (100), Sterowanie mechanizmami (100), Opór (100). Koszt: 200 milionów Monet.

Fartira kosztowała dwa razy więcej niż Szulma, wymaganiami zaś przewyższała nawet Zeldę. Przy czym nie miałem wątpliwości, że w swej czystej postaci przyrząd ten jest bezużyteczny i trzeba będzie dokupić dodatkowy bajer, który pozwoli ukryć jego posiadacza na liście najlepszych graczy lokacji. Tak à propos, wypadałoby podnieść Wykrywanie ukrytego do sto pięćdziesiątego poziomu, żeby uniknąć takich niespodzianek, jak w przypadku przywódcy grupy Carter. Zdecydowanie chciałem mieć coś takiego! No i spełniałem wszystkie wymagania! Postanowiłem: biorę!

Tak jak przewidywałem – wystarczyło, że przedmiot zajął swoje miejsce na prawym udzie, a Sklep otworzył dostęp do dodatkowych rozszerzeń. Nie było ich dużo, ale każde wymagało uwagi.

Pierwsze z nich pozwalało ukryć gracza na liście graczy lokacji, drugie – ukryć go w heksagonie, trzecie zaś – w całej grze. Nie można było jednak kupić od razu trzeciego, nie nabywając dwóch poprzednich. A każde kosztowało miliard! Masakra! Skąd oni biorą takie ceny?! Długo się łamałem, ale postanowiłem poprzestać jedynie na lokacji. Niech przeciwnicy wiedzą, że jestem gdzieś w heksagonie. Nie zmartwi mnie to zbytnio.

Rozszerzenie do Fartiry miało swoje dodatkowe wymagania, choć nie było wśród nich czegoś, czego już nie posiadałem: Hakowanie (100), Percepcja (100), Skanowanie (100). Nasuwało mi się kilka pytań odnośnie do tego ostatniego Atrybutu, ale w pobliżu nie było nikogo, komu mógłbym je zadać. Nie umiałem sobie wyobrazić, do czego przy ukrywaniu potrzebny jest skaner. Olać to! Najważniejszy jest efekt, a z niego byłem zadowolony. Gdy tylko zamocowałem zaktualizowaną Fartirę na udzie, Mark Dervine zniknął z listy graczy lokacji. Uściślając, zostałem na swojej liście, i to na samym jej szczycie, ale moje nazwisko wyświetlało się na wpół przezroczystą czcionką i bez podania konkretnego miejsca. Super!

Nawet nie poczułem żalu, gdy rozstawałem się z dwoma bonusami. Miałem ich jeszcze sześć. To powinno wystarczyć na kolejną aktualizację Ulbarona.

Nie podobało mi się, że w przypadku wybuchu termicznego mój pancerz staje się piekarnikiem, a ja pieczoną gęsią. Lub gdy ktoś mocno wali mnie w łeb. Pole ochronne oczywiście sobie z tym radziło, ale impuls szedł dalej i mózg doznawał intensywnych wstrząsów pozbawiających zdolności myślenia. Musiałem się przed tym zabezpieczyć.

Jednak nie dałem rady tego zrobić. Na liście nie było niczego, co mogłoby rozwiązać ten problem. W rezultacie rozzłościłem się i dokupiłem kilka dodatkowych płyt, zwiększając dwukrotnie liczbę możliwych trafień (dwa tysiące dwieście łącznie i trzysta czternaście w bieżącym heksagonie). Żeby je zainstalować, musiałem dokupić sobie Konstruowanie mechanizmów (100) i Integrację (100), zużywając na to tysiąc czterdzieści punktów. Nowe rozszerzenia wprowadzały swoje wymagania, ale szansa przeżycia nieco dłużej była tego warta. Oprócz tego Integracja była Atrybutem pomocniczym, zatem jej dalsze podwyższanie nie powinno być aż tak kosztowne.

Zrozumiałem, że nic tu więcej nie osiągnę, ale zdecydowałem się jeszcze na kupno Szulmy. Na szczęście aktualizacje pasowały. Sklep otworzył listę rozszerzeń, a mnie rozszerzyły się oczy. Chciałem mieć wszystko. I to natychmiast!

Blokada aktywności mięśniowej. Zastrzyk pozwalający całkowicie zablokować aktywność mięśniową gracza na 12 godzin, z wyłączeniem oddychania i pulsu.
Blokada regeneracji. Zastrzyk pozwalający całkowicie zablokować regenerację gracza na 12 godzin.

Zastrzyki, zastrzyki i jeszcze raz zastrzyki. Było ich dużo, na różne życiowe sytuacje, ale każdy z nich wymagał osobnego zakupu i to gówno kosztowało od stu milionów za sztukę. Jak podpowiadał opis, blokady można było ze sobą łączyć, zmniejszając w ten sposób czas ich działania. Przy czym zawsze wymagana była Blokada regeneracji, jeśli gracz dostający zastrzyk miał już ten Atrybut zupgradowany. Inaczej nic na niego nie działało.

Na wszelki wypadek postanowiłem zostawić sobie możliwość otrzymania jednego przedmiotu imiennego, kupując trzy blokady (aktywności mięśniowej, aktywności mózgu, regeneracji). Teraz już wiedziałem, że środki nasenne nie działają na wszystkich. Villian obudził się po podwójnej dawce, chociaż liczyłem, że na bank będzie kimał przynajmniej kilka godzin.

Pojąłem też, co muszę dokupić do Ulbarona. Niewielkie rozszerzenie sterowane mentalnie lub aktywujące się, kiedy mózg gracza stawał się nieaktywny. Urządzenie miało tylko jedną funkcję – wykonywało iniekcję regeneracyjną strzykawką, usuwając w ten sposób z organizmu wszystkie zbędne elementy. Zapas dwudziestu dwóch strzykawek i całkowita zgodność ze wszystkimi wymaganiami. Gdybym miał coś takiego podczas walki z przywódcą najemników, to wcale nie byłoby takie pewne, kto wyszedłby z niej zwycięsko.

Po skończeniu z przedmiotami imiennymi zająłem się resztą chłamu Villiana. Jakieś nic nie mówiące mi posążki… Zapewne drogie, ale komu i na co one potrzebne? Dobra, na razie mogły zostać. Kilka przedmiotów szóstego poziomu… Wkurzyłem się. Najemnik, a taka drobnica? Co to ma być? Moje zdziwienie zniknęło, kiedy znalazłem kilka części należących do Czwartego. Villian władował tu wszystko, co wpadło w jego łapy w Podziemiach, byle tylko nic mi nie oddawać. Nie spieszyłem się ze sprzedażą, chociaż wiedziałem, że tego żelastwa już raczej nie użyję. Upewniłem się, że nie znajdę już niczego cennego, i zająłem się telefonem.

Wirtualna przechowalnia-VIII. Opis: rozszerzenie telefonu. Pozwala umieścić w przestrzeni wirtualnej do 80 przedmiotów pochodzących z gry. Materializacja przedmiotu zajmuje 1 sekundę. Koszt: brak, funkcja ta jest nagrodą za otrzymany tytuł.
Wirtualny kantor-VIII. Opis: rozszerzenie telefonu. Pozwala wymienić przedmioty pochodzące z gry na Monety z prowizją 0%. Koszt: brak, funkcja jest nagrodą za otrzymany tytuł.

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. A jednak wpadłem na to, że nie warto od razu wszystkiego sprzedawać. Brak prowizji to przecież ogromny bonus! Wyprzedałem to, czego nie mogłem użyć, zwiększając w ten sposób swój majątek o kolejne pięćdziesiąt cztery miliony! Dużo! Oszałamiająco dużo!

Kontakty i historia zakupów w Sklepie były interesujące, ale nie przyniosły konkretnych korzyści. Zostały mi właściwie dwie rzeczy. Po pierwsze mapa. Jakiś czas temu Villian usunął z mojego telefonu wszystko, co tak pieczołowicie zbierałem. Pora zatem na rewanż. Pięć pełnowartościowych heksagonów ze szczegółową informacją, co i gdzie się znajduje. Poza tym siedem lokacji oznaczonych jako „Zamknięte”. Tam trzeba się udać w najbliższej przyszłości. Przywódca najemników był w wielu miejscach i nieźle tam narozrabiał, ale jedno się nie zmieniło. Sztab grupy Carter znajdował się dokładnie w tym miejscu, które zapamiętałem. U poprzednich graczy musiałem go lokalizować na mapie, u Villiana zaś był on oznaczony po prostu słowem „sztab”.

Właśnie tam postanowiłem się udać najpierw. Villian miał rację – Drugi dał mi trzy dni na podjęcie decyzji o współpracy i musiałem je maksymalnie wykorzystać. Przypuszczałem, że wystarczy mi czasu, by tam polecieć i wybadać, co się tam znajduje. Może uda mi się znaleźć coś na tyle cennego, by Generał oddał mi Wiewiórkę? Poza tym, jeśli dobrze zrozumiałem, każdy żołnierz grupy Carter posiadał harem niewolnic. Chciałem je wszystkie uwolnić i przetransportować do Strefy Bezpiecznej.

Zaciekawiło mnie coś jeszcze. Przypomniałem sobie, jak wrobiłem jednego z potomków Generała. Wszedłem jeszcze głębiej w ustawienia, szukając wiadomości. Nie było ich tak dużo, jak bym sobie życzył, ale to, co przeczytałem, sprawiło, że moje serce zaczęło bić szybciej.

Lirkun Po: Dowódco, znalazłem te Podziemia! Nikt z naszych nie był w stanie do nich wejść. To muszą być one!

Villian Po: Doskonale! Wyślij tam jeńców. Niech oni spróbują je przejść. Potrzebujemy więcej informacji.

Lirkun Po: Próbowaliśmy. Jeńcy zginęli, nie dochodząc nawet do połowy. Mamy bardzo mało informacji. Stopień trudności jest za wysoki, a jeńcy są zbyt słabo wyszkoleni. Przypuszczam, że potrzebny będzie naturalny gracz z odpowiednią klasą i wysoką liczbą zatwierdzonych poziomów.

Villian Po: Dobrze. Mam kogoś takiego na oku. Wygląda na to, że jego podklasa to Pirotechnik. Co do podstawowej, to nie jestem pewien, ale z dużym prawdopodobieństwem jest Dywersantem. Wszystko na to wskazuje. Jeśli się uda, będzie pracował dla nas. Powinien przejść Podziemia. Zajmij się bronią na miejscu i przerzuć ją do bazy.

Lirkun Po: Przyjąłem. Opowiesz mu o szczególnych właściwościach i konsekwencjach przejścia Podziemi?

Villian Po: Myślę, że tak. Planuję, by w kolejnej wersji gry został jednym z nas. Ma potencjał, ale trzeba go nauczyć wielu rzeczy. Zajmiesz się tym?

Lirkun Po: Znasz moje wymagania. Dwa czerwone rozbłyski i mogę szkolić nawet Szurwanów.

Villian Po: Dostaniesz je, gdy tylko wrócę do bazy.

Lirkun Po: Przyjąłem!

No nieźle! Villian rzeczywiście chciał, żebym wstąpił w ich szeregi! Teraz miałem współrzędne jakichś tajemniczych Podziemi, których, tak przy okazji, nie widać na mapie! To naprawdę ciekawe. Ale o jakich szczególnych właściwościach i konsekwencjach rozmawiali? Do diabła… Może za wcześnie go rozwaliłem? Trzeba było najpierw wypytać, a dopiero później zabić… A jednak znałem jeszcze jedną istotę posiadającą informacje. Lirkun Po. Z nim jeszcze nie miałem okazji się spotkać.

Przypuszczałem, że znajduje się w tajemniczej bazie Carter, a zatem właśnie tam musiałem się udać. Ale najpierw upgrade, jak zawsze. Już dawno zamierzałem doprowadzić wszystkie wartości do stu trzydziestu, lecz wciąż brakowało mi Monet. Z uwzględnieniem nowych Atrybutów i Umiejętności potrzebowałem teraz sześćdziesięciu sześciu i pół tysiąca punktów, czyli stu trzydziestu trzech milionów w Monetach. I to tylko na to, żeby podnieść swoje parametry do sto trzydziestego poziomu! Drogo jak cholera!

Zdecydowałem, że na tym nie poprzestanę. Kolejnym priorytetem było osiągnięcie wartości sto sześćdziesiąt. To pozwoliłoby mi bezboleśnie zwiększyć poziom przedmiotów imiennych do czterdziestego włącznie. Jednak gdy tylko oceniłem skalę katastrofy, musiałem się mocno zastanowić.

Żeby podnieść do tego poziomu wszystkie podstawowe Atrybuty, potrzebowałem stu dziewięćdziesięciu sześciu tysięcy punktów do wykorzystania lub trzysta dziewięćdziesięciu dwóch milionów Monet. Właśnie na tyle mogłem sobie pozwolić.

Z Atrybutami pomocniczymi było łatwiej, bowiem część z nich już miała wartość sto pięćdziesiąt. Do podwyższenia pozostałych potrzebowałem zaledwie stu dwudziestu tysięcy punktów lub dwustu czterdziestu milionów Monet… Zaledwie…

I jeszcze wisienka na torcie. Na pozostałe parametry trzeba było wydać ni mniej, ni więcej jak milion osiemdziesiąt tysięcy punktów lub dwa i dwie dziesiąte miliarda Monet! Skąd wziąć taką kasę? Masakra. Kilka sekund temu uważałem się za megabogatego gracza, ale po przeprowadzeniu paru prostych działań matematycznych uświadomiłem sobie, że brakuje mi jedynie… dwóch miliardów! Licząc już to, co miałem na koncie!

Szlag… Mnóstwo emocji, przy czym żadnych pozytywnych.

Dobra, nieważne. Postanowiłem, że podwyższę te podstawowe i pomocnicze parametry, a dodatkowo zdolność ukrywania się przed spojrzeniem poszukiwaczy noa. To nie będzie aż tak drogie. Poza tym coś trzeba zostawić partnerowi, żeby…

Straciłem cały humor, gdy tylko pomyślałem o Gruście i jego nowej ekipie. Teraz to on przywróci do życia Milady i Młodego. Żeby upgradować się do niezbędnego poziomu, będą potrzebować przedmiotów imiennych i strzykawek, czyli olbrzymich kwot, które ja już w siebie zainwestowałem. To co – miałem ich olać i zapomnieć? Mógłbym, tyle że…

Ten paskudny zwrot: „Tyle że”. Nienawidzę go. Nie, nie mogłem postąpić w ten sposób. Nie z Grustem. A więc żadnego upgrade’u do sto sześćdziesiątego poziomu, wszystko zostawiam na sto trzydziestym, a potem zobaczę, jak się ułoży.

Zawróciłem pojazd latający i skierowałem go do lokacji Verlovena. To tam został mój partner i niedokończone sprawy. Miałem jeszcze kilka zbędnych noa, którymi w razie potrzeby mogłem się rozliczyć z NPC-em. W najgorszym razie oddam mu sukkuba.

– Mark? A gdzie pozostali? – Dziewczyna, jakby słysząc moje myśli, odzyskała przytomność i usiadła, wpatrując się we mnie swoimi nieziemsko pięknymi oczyma. Gdzieś w okolicach podbrzusza poczułem ożywienie. Po jej jednym spojrzeniu!

– To ty mnie uratowałeś? Jesteś moim bohaterem!

I zanim zrozumiałem, co się dzieje, Mary zdjęła z siebie całe ubranie. Kompletnie straciłem głowę, dlatego też nie oponowałem, kiedy zarzuciła mi ręce na szyję. Zaczęła mnie pieścić jeszcze przez pancerz, szepcząc jakieś miłe, czułe i łagodne słowa. Wszystkie myśli zniknęły, wszystkie problemy odpłynęły gdzieś w przeszłość i…

Kontrola nad postacią została utracona.
Zastrzyk regeneracyjny. Z organizmu usunięto ciało obce.

Otrzeźwiałem jak po wzięciu zimnego prysznica. W ręce pojawiła się strzykawka z blokadą. Mary pisnęła, kiedy ostry przedmiot zagłębił się w jej jędrnym tyłku. Nieruchome nagie ciało osunęło się na dno pojazdu latającego, a ja mogłem wreszcie odetchnąć. Trzeba ją było od razu oddać Verlovenowi! Takie przygody nie są mi w ogóle potrzebne!
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: