- W empik go
Świąteczna intryga – opowiadanie erotyczne - ebook
Świąteczna intryga – opowiadanie erotyczne - ebook
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia Zuzanna popada w spore kłopoty finansowe. Dzięki namowom najlepszej przyjaciółki zgadza się wynająć pokój nowemu koledze z pracy. Życie pod jednym dachem z bardzo atrakcyjnym i niestereotypowym sublokatorem okazuje się dla niej nie lada wyzwaniem. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, kiedy wychodzi na jaw, że mężczyzna nie powiedział Zuzannie całej prawdy o sobie...
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-280-7177-9 |
Rozmiar pliku: | 251 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
O nie! Nie znowu! Patrzyłam z niedowierzaniem na ekran smartfona. Fakty jednak nie kłamały. Wynagrodzenie wpłynęło, lecz nie było widoczne w zestawieniu dostępnych środków na koncie. To mogło oznaczać tylko jedno. Zajęcie! Ze zdenerwowania zadrżały mi dłonie, a z oczu popłynęły łzy. Jak zapłacę rachunki? O czym jeszcze nie wiedziałam?
Przez ostatnie lata spłacałam długi po byłym mężu. Od kilku miesięcy mogłam nareszcie odetchnąć pełną piersią i zadbać o siebie oraz własne potrzeby. Wszystko już układało się idealnie. Aż do tej chwili.
Musiałam wziąć kilka głębszych oddechów, by się uspokoić.
‒ Myśl ‒ napomniałam się na głos. Wciąż trzęsącymi się palcami wystukałam w aplikacji bankowej numer obsługi klienta. Już po chwili wszystko stało się jasne. Mój cholerny eks!
Dochodziła dopiero piętnasta. Do końca pracy w home office pozostała jeszcze godzina. Dziękowałam w myślach stwórcy, że nie muszę odbierać telefonów, tylko wykonuję pracę w tak zwanym tle. Kiedy pierwszy szok minął, po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie było sensu po raz tysięczny pytać, dlaczego takie rzeczy spotykają właśnie mnie. Nawet nie znajdowałam sił, aby przeklinać. Zaraz gdy skończyłam pracę, sięgnęłam po telefon i wybrałam numer mojej najlepszej przyjaciółki. Po kilku sygnałach usłyszałam kochany głos:
‒ Taa… ‒ Wero najwyraźniej coś przegryzała. ‒ Cześć, laska. Co tam?
‒ Pomóż ‒ jęknęłam tylko. Nic więcej nie udało mi się powiedzieć, bo zaniosłam się płaczem.
‒ Co znowu? Nie mów, że coś stało się piesi. ‒ Spojrzałam w tej samej sekundzie z czułością na małą, śpiącą pod biurkiem, tuż przy moich nogach, czarną kuleczkę. Adoptowałam szkraba w ubiegłym tygodniu i wciąż nie mogłam zdecydować się, jakie mam nadać jej imię. Nazywałyśmy ją po prostu „piesia”.
‒ Nie. Marek musiał coś kombinować i nic nikomu o tym nie powiedział. Nie mam wypłaty. To znaczy dostałam, ale nie mam. Skarbowy wziął.
Słyszałam, jak Werka podnosi się i szybko przełyka to, co ma w ustach.
‒ Już do ciebie jadę. Potrzeba ci coś?
‒ Strzelby albo sznurka ‒ powiedziałam smętnym głosem i zaraz zaśmiałam się przez łzy.
‒ Ach, nie pleć głupstw. Zamiast tego wezmę sushi i dwa półsłodkie. Nara.
‒ Na razie ‒ rzuciłam do samej siebie, bo po drugiej stronie słyszałam już tylko ciszę. Spojrzałam jeszcze na wyświetlacz. Przed oczami zdążyła mignąć mi informacja: „połączenie zakończone”. No tak, cała Wera. Szybka jak błyskawica.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.