Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość
  • promocja

Świąteczny blef - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
12 listopada 2025
3009 pkt
punktów Virtualo

Świąteczny blef - ebook

Jeden udawany związek, dwa zadziorne koty i cała masa nieplanowanych uczuć… Święta zapowiadają się naprawdę fantastycznie!

On szukał sposobu na zostanie w Nowym Jorku. Ona – małżeństwa z rozsądku. Oboje dostali znacznie więcej, niż planowali.

Miles ma plan: przenieść się do Stanów, gdzie przeprowadziła się jego była razem z ich córką. Ellie też ma plan: zachwycać się magią świąt, utrzymać w ryzach dwa charakterne koty i… znaleźć męża. W przeciwnym wypadku rodzinny biznes ślubny przejmie jej brat Jordan. Właśnie zaręczył się z dziewczyną, która nie ogarnia niczego poza makijażem i kontem na Instagramie.

Gdy drogi Milesa i Ellie przecinają się w jednym z nowojorskich barów, rodzi się pomysł tak szalony, że aż… całkiem sensowny. Udawana relacja, świąteczna atmosfera, nieplanowana wycieczka do Londynu, kilka bardzo przekonujących pocałunków i mnóstwo rzeczy, które absolutnie, pod żadnym pozorem nie powinny się wydarzyć.

Ale kiedy w tle mrugają lampki londyńskiego Winter Wonderland, a w Nowym Jorku dwa koty spoglądają na swoich ludzi z podejrzliwą miną, wiadomo, że nic nie pójdzie zgodnie z planem.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8423-121-0
Rozmiar pliku: 1,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ DRUGI

Miles

Wszędzie dynie. Nie wiedziałem, że Amerykanie aż tak mocno kochają Halloween. Jestem tutaj od dwóch tygodni i wiem, że koniec października już zawsze będzie mi się kojarzył z pumpkin spice latte.

– Nie umiem się przyzwyczaić do tych kierunków – wyznaje Grace, kiedy rozgląda się przed przejściem, a samochody nadjeżdżają z innej strony niż u nas. – Myślisz, że mama i Vince kiedyś przeprowadzą się znowu do Londynu?

Chwytam mocno jej dłoń i przechodzimy po pasach, zmierzając do Central Parku, który swoim ogromem tłamsi nasz ukochany Hyde Park.

– Nie wiem, kochanie – odpowiadam córce. – Nie podoba ci się w Nowym Jorku?

– Jestem tu krótko, a już czuję się taka maleńka – oznajmia, a mnie coś ściska za serce. – Dobrze, że ty tu teraz jesteś, bo mama oszalała na punkcie urządzania domu i w ogóle nie ma dla mnie czasu. Prawie przegapiła rozpoczęcie roku szkolnego. Vince zawiózł mnie wtedy na miejsce i oprowadził po okolicy.

Ucisk się nasila. Nie powiedziałem jej, że mogę tu być jedynie trzy miesiące, zanim ktoś się zorientuje i zostanę deportowany do Wielkiej Brytanii. Na szczęście pracuję zdalnie, więc mogłem się po prostu spakować i polecieć za córką na inny kontynent. Co dalej? Kiedy znowu się spotkamy, jak już minie mój czas? Nawet nie chcę o tym teraz myśleć, bo widzę, że czuje się totalnie stłamszona przez nowe otoczenie.

– A jak w szkole? – chcę wiedzieć.

– W porządku. Mam fajną klasę. Już się nawet przyzwyczaiłam.

– Nie to co do ruchu prawostronnego – żartuję, a ona się lekko uśmiecha. – Niedługo pojawią się dekoracje świąteczne, to na pewno spojrzysz przychylniej na miasto.

– Odwiedzimy miejsca z filmów? – pyta, otwierając szeroko oczy.

– Jasne, wybierz tylko, z których.

– A polecimy do Londynu? Chciałabym zobaczyć babcię i dziadka. No i ciocię. A za miesiąc będzie już otwarty Winter Wonderland.

Jestem zły na April, że odebrała mi możliwość spędzenia przedświątecznego czasu w Londynie razem z Grace. Nie mogę odrywać córki od szkoły, więc wyjazd stąd na miesiąc nie wchodzi w grę. Nie mam też pomysłu, jak załatwić sobie pobyt, żeby móc być blisko mojego dziecka. Ma już dziesięć lat i możliwe, że za kilka kolejnych stwierdzi, że tęskni za Anglią. Może któregoś dnia wróci do Londynu na stałe. Obawiam się jednak, że Nowy Jork ma zbyt dużo do zaoferowania, aby nie zatrzymać tutaj mojej córki. Szkoda tylko, że nie ma legalnego sposobu, aby zatrzymać tu mnie.

– Pogadam z mamą – obiecuję, a Grace się rozpromienia. – Może pospacerujemy i pójdziemy na obiad? – proponuję, zmieniając temat.

– Ale ty wybierasz knajpę. Ja ostatnio kiepsko trafiłam. – Krzywi się, zapewne na wspomnienie mało smacznego mięsa, które dwa dni temu jedynie dziabała na talerzu. – Może coś z makaronem?

– Postaram się – obiecuję, a potem wciągam ją w dyskusję o tegorocznych świątecznych filmach, na które wybierzemy się do kina.

Kiedy kilka godzin później samotnie przemierzam nowojorskie przecznice, zaczyna prószyć śnieg. Nie wiem, czy to tutaj norma na początku listopada, ale postanawiam się nad tym nie rozwodzić, bo przecież w przyszłym roku może mnie tu nie być. Z westchnieniem oraz poczuciem bezradności wchodzę do knajpy znajdującej się blisko wynajmowanego przeze mnie mieszkania. Zamawiam alkohol i siadam przy barze, aby obserwować ludzi. To pomaga mi się oderwać od moich własnych problemów.

Z baru zniknęła dynia, która uśmiechała się do mnie jeszcze przedwczoraj. Domyślam się, że lada dzień pojawią się tutaj dekoracje bożonarodzeniowe. Może chociaż to osłodzi mi czas w obcym mieście, z którego będę musiał wyjechać bez córki.

– Cześć, Colin – odzywa się jakaś kobieta, stanąwszy przy barze.

– Hej, co dla ciebie? – zagaduje ją barman.

Ona gramoli się na krzesło obok mnie i przeciągle wzdycha.

– Zaskocz mnie – odpowiada. – Mam kiepski dzień. W dodatku Cheryl mnie wystawiła.

– Znowu jakaś randka znienacka? – pyta wesoło chłopak.

– Nie wiem, jak ona to robi – informuje kobieta. – Ja ledwo znajduję czas na golenie nóg.

W reakcji na jej deklarację parskam śmiechem i opluwam alkoholem brodę.

– Przepraszam – mówię, sięgając po serwetkę. – Nie chciałem podsłuchiwać, ale sama pani rozumie.

Ona tylko macha dłonią, ale niejaki Colin ma ze mnie niezły ubaw. Gdy barman się oddala, nieznajoma zwraca się do mnie:

– Mam nadzieję, że nie zrobił pan sobie krzywdy przez moje wyznanie.

– Wszystko w porządku – odpowiadam. – Obiecuję też nie zdradzać pani sekretu.

Uśmiecha się, po czym wyciąga w moją stronę dłoń i przedstawia się:

– Jestem Ellie.

– Miles.

– Brytyjczyk? – Marszczy brwi i posyła mi tajemniczy uśmiech.

– Trudno mi to ukryć. – Wzruszam ramionami i robię minę niewiniątka.

W tej chwili wraca barman i podsuwa mojej nowej znajomej szklankę z kolorową zawartością.

– Coś mocnego na poprawę humoru – oznajmia.

– To chyba możesz od razu zrobić kolejny – zapowiada Ellie i kosztuje drinka. – Dobry. Za godzinę mój dzień powinien stać się nieco lepszy.

– Aż tak źle? – rzucam, gdy znów zostajemy sami.

– Szczerze mówiąc, moja sytuacja jest beznadziejna.

– Miałem wrażenie, że to ja się w takiej znajduję – stwierdzam i sączę swój alkohol.

– Twój brat chce przejąć i zniszczyć rodzinną firmę? – pyta, opiera policzek na dłoni i robi naburmuszoną minę.

– Nie, ale moja była wyszła za Amerykanina i zabrała tutaj naszą córkę, a mój pobyt dobiegnie końca za siedemdziesiąt sześć dni i stracę kontakt z dzieckiem.

– Opowiadaj – zachęca.

– Panie mają pierwszeństwo.

Dopija drinka kilkoma łykami, a potem się uzewnętrznia. Chyba bardzo tego potrzebuje, bo wyrzuca z siebie słowa niczym karabin naboje. Mówi o firmie, którą bez wątpienia kocha, o rodzicach oddanych biznesowi, a także o bracie, który w tajemnicy przed wszystkimi najprawdopodobniej sprzeda świetnie prosperujący interes i przerwie rodzinną tradycję. Widzę, że praca jest dla niej bardzo ważna, bo opowiada o niej z wielką pasją. Nic nie mówi mi nazwa jej firmy, ale może dlatego, że nigdy nie brałem ślubu i ta branża jest mi zupełnie nieznana. Jestem grafikiem, a moi klienci to głównie przedsiębiorstwa brytyjskie, nie amerykańskie.

– Już wiesz, że mój brat to palant – kwituje Ellie. – Teraz słucham twoich zwierzeń. Mów.

I opowiadam obcej kobiecie o ostatnich miesiącach, podczas których wydarzyło się cholernie dużo. Najpierw w grudniu April powiedziała mi o zaręczynach. W maju odbył się ślub, a wkrótce potem moja była dziewczyna zaczęła przygotowywać się do wyjazdu za wielką wodę. Grace nie była zachwycona, ale zgodnie z prawem ma mieszkać tam, gdzie jej matka, więc póki moje dziecko jest nieletnie, musi dopasowywać się do kaprysów April oraz Vince’a. Końcem sierpnia wyjechali. Półtora miesiąca później zjawiłem się w Nowym Jorku, aby spędzić przedświąteczny czas z córką i zyskać wspólne wspomnienia, które pozwolą nam przeżyć rozłąkę, do jakiej niebawem dojdzie.

Kiedy kończę swoją historię, Ellie marszczy czoło, przygryza wargę i wygląda, jakby nad czymś intensywnie myślała.

– Wygrałeś – komentuje po chwili. – Twoja sytuacja wydaje się bardziej chujowa niż moja.

– Dziękuję za podium, ale wolałbym z niego zejść, znajdując rozwiązanie problemu.

– Może uznasz mnie za wariatkę – zaczyna i przysuwa się bliżej – ale jest coś, co pomogłoby nam obojgu.

Nie ukrywam, że wzbudziła moją ciekawość. Unoszę brwi i z zainteresowaniem spoglądam na moją nową znajomą.

– Tak? – dociekam. – A co to takiego?
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij