- W empik go
Światek Boży i życie na nim. 1 - ebook
Światek Boży i życie na nim. 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 332 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rzeszów.
Druk i nakład Księgarni J. A. Pelara.
1871.
Spis rzeczy.
Życie pospolite:
Wstęp… 1
Dał Bóg Radę powiatową… 3
Pożytki i kłopoty radziec w mieście… 19
Bada wiejska… 27
Życie potoczne:
Na podolu przed lat 20… 38
Wiedza, Przemysł – praca.:
Ign. Łukasiewicz, i ropa galicyjska… 50
Ropa w Bóbrce… 58
Przyroda: góry i lasy.
W Tatry. – Na szczyt Łomnicy… 66
W Tatrach: Juukry, Lachy, Skarby… 105
Z przeszłości:
Rozruchy ludu podgórskiego r. 1651… 111
Napierski na Czorstynie… 147
Uniwersał do chłopów. 177
Obwieszczenie województwa krakowskiego… 180
Ostatnie rozporządzenie Łętowskiego… 212WSTĘP.
To moje a to twoje: Tamto zaś będziemy posiadać pospołu.
To ja zrobię, tamto ty: ono zaś pospołu!
Odrożnione więc rzeczy osobiste od rzeczy pospolitych.
Ci którzy przystali na tę ugodę: należeli do pospólstwa.
Sprawy ich były sprawami pospolitemi: rzeczy, rzeczami pospolitemi. Pospólstwa zbiorowo tworzyły: społeczeństwo.
U niemców zwało się: moje mein; pospolite t… j… ono, do czego każdy miał prawo zwało się ge – mein. Boć przedsłówek ge w niemieckiem oznacza zbiorowość n… p. Wasser, ge – Wässer; Berg, ge – Birge; Bruder, ge – Bruder; Frank; ge – Fränke i t… p. Więc i mein, ge – mein ge – Meinde.
Z tego panowie plenis titulis tłómacze ustawy urobili przygrzywanke z niemiecka: gminę!
Po łacinie: res communa, communitas.
Szlachta w wiekach dawnych niemile patrząc na urządzenia, pospólstw miejskich, pogardzała tymi, którzy z pośród nich przyjęli: pospólstwo miejskie.
Oni spospolicieli!… mówiła szlachta.
Pisarze bezmyślni powtórzyli i w pogardę wszedł wyraz, a z wyrazem pojęcie: jasne i zrozumiałe, mianowicie ludowi! – Dziś łamią sobie głowy, jakoby w poić w lud pojęcie wyrazu obcego i mówią: lud głupi nie pojmuje!…DAŁ BÓG: RADĘ POWIATOWĄ!
(w Galicyi, w marcu 1867.)
Z trzech moździerzy dawano ognia! dzieci płakały od strachu, a przekupki zatykały sobie uszy. Tylko w pośród rynku nad studnią ustawiony św. Florjan kamienny, nietroszczył się o strzały i obojętnie spoglądał na ten boży światek i na ludek małomiejski, co go mianował patronem studni, w której nie ma wody! – Moździerze huczały na chwałe Bogu, bo w kościele ksiądz wicemarszałek "Rady powiatowej" błagalnem pieniem wzywał Ducha Świętego, aby oświecił i mądrością natchnął dwudziestusześciu panów radziec powiatowych.
Po nabożeństwie wszyscy obecni, którym należało, udali się w miejsce wieców: do browaru dworskiego. – Browar, gorzelnia, propinacya… sprawa propinacyjna… tać to wątek jeden! – W gronie wiecników powiatowych niebyło samego referenta sprawy tej w obec sejmu – lecz poważnie kroczył najgłośniejszy propinacyi obrońca. Przy karabeli pięknej i pod czaplą kitą postać Jego wyniosła w pośród fraczków i cylindrów nabierała powagi niejako hetmańskiej! Jakoż hetmanił i hetmani na polach popisów parnaskich, zarówno dzielnie, jak na polu praw i swobód społecznych: jest nestorem wieszczów naddunajeckich a to rymem i gędźbą zarówno; społeczność zaś obywatelska siedmią dostojeństwy obarczyła, nieprzebraną Jego gotowość służenia krajowi. Toć też: bronić od klęsk pogorzeli, oceniać mienie braci szlachty i oznaczać wagę żywą krów na polanach pasanych, naprawiać drogi i radzić na wiecach… i t… d… do tego w czasach ciężkich oblężenia na występie publicznym grać polonezy i zakazany mazurek Dąbrowskiego, a nadomiar organistując w kuligach rymy własne, własnemi wygłaszać usty – któż to podoła prócz Niego. O dziennikarstwie nawet zamilczę – jak zamilczę o znachorstwie w lekach – o chemij – malarstwie – botanice – a nawet o tokarstwie!!! –
Lecz zakończe! mimowolnie porwany i uniesiony prądem podziwu! – chciałem motywować porównanie z hetmany a świat gotów mnie pomówić o czołobitność schlebiającą.
Browar więc zmurowany piworobom, a wyniesiony do godności wiecowej, w niegdyś kadkarni (dziś w sali kasynowej) pomieścił wiecników i gości. W przód ze słodu jęczmiennego pryskały tu gazy i niedokwasy; obecnie miały trysnąć zdroje drogocennego soku winnego a po nich: myśli i mowy, czasem cierpkie czasem kwaśne – jak wypadnie.
Uczta powiatowa odbyła się wspaniale! – Korki pukały jak niesie obyczaj! najprzód na cześć Najjaśniejszego Pana – potem Namiestnika – Ustawy i swobód krajowych… i t… d…
i t… d…. W perłach gazu szumiącego z kieliszków, łączyły się umysły i serca. – Z ust świeckich i duchownych płynęły mowy zgody i miłości pełne a na zdrowie włościan jeden z radziec włościańskich podziękował życzeniem jedności. – Wszystkie serca były otwarte, wszystkie źrenice rospromienione, bo Wny Marszałek nietylko że ugaszczał wspaniale lecz samowtór z synem swym, własnoręcznie obsługując gości swych – zniewalał do ochoty i łamał zaporę zimnej grzeczności. Więc też wszystko oddychało swobodą – krom jednej istoty!
Józef! stary ulubiony kucharz marszałkowski, ku końcowi uczty wszedłszy na salą, spoglądnął na stół – opuścił głowę i założył ręce.
– Cóż tam Józefie, jak się macie?
– Dobrze – proszę łaski pana! – ale jak się też Wielmożnemu panu podobało nasze dzieło? – Rzekł ręką wskazując na stół zastawiony.
– Bardzo pięknie wszystko: udało Wam się!…
– Cóż? Wielmożny Panie! – kiedy się Panowie niepoznali na sztuce! – Bifsztyki pozjadali i kiełbaski a pasztety! to stoją nietknięte i torty. Niech też WPan szkosztuje tego paszteta z kwiczeli, przekona się Pan jaki doskonały! albo tamtego z kuropatw!… Oni się nie poznali na mojej pracy i sztuce…
Otarł łzę – i wyszedł! W tej śnieżnej bieli kuchennej z tą kędzierzawą głową zwieszoną smutnie i z tą rzewną łzą w oku – stoi mi ciągle przed oczyma – wyglądał gdyby posąg z marmuru białego, który ożył przed chwilą. – Świecie protekcyjny! gdy będzież stawiał posąg kucharstwu za wzór bierz Józefa poczciwego. Jest on genie ruthenus, natione polonus więc i w tej mierze odpowie wymogom galicyjskim.
Wysuszyły się butelki, przepełniły serca wzburzyły umysły; po dokonanej wymianie uczuć i serdeczności, zapowiedziano posiedzenie pierwsze o wieczorze.
* * *
Nie małać to trudność w zagajeniu posiedzenia pierwszego Rady powiatowej złożonej z obywateli posiadłości większej i mniejszej do niedawna zwanych: panami i chłopami. Panowie zasiedli przy stole i tną sobie pogadankę w najlepsze samowtór – samotrzeć; chłopi nie śmiało w chodzą do izby po jednemu i pukają, podkowkami jak szlachta po komnatach królewskich za czasów Bony… Mimo kilkukrotnych zapraszań nieśmieją usiąść wedle stołu, jeden drugiego potrąca przed siebie; w końcu razem wstali z ław i razem chcą siadać; w żaden sposób nie chcąc się rozdzielić ani wmieszać pomiędzy pany. Postawili na swojem i wyparłszy panów zasiedli razem. – Jeden tylko p. January nieustąpił lecz został się w pośrodku ich wołając, że jest wybranym nie od szlachty lecz od chłopów i wspólnie z nimi siedzieć musi, aby nie powiedziano, że zdradza wyborców swych! – Dowód ten przekonał i pozostawili go pomiędzy sobą.
Usadawiają się tedy na stołkach wąskich i szczupłych, któremi posuwają i skrzypią probując usiąść dogodnie; usiedli w końcu i siedzą gdyby mur! niemo i nieruchomo, oczekując rzeczy, które mają się zjawić. –
Panowie zaś po staremu szeptają mrukiem; drudzy z papierami urzędowymi i minami jeszcze urzędowszemi to wstają to siadają; – byli i tacy co gazety czytali i to niemiecką kassynową Presse a co najgorzej: feileton! o śpiewaczkach i tancerkach… jeden zaś znalazłszy koniec ołówka odłamany, rysuje po stole zawzięcie… niemogę jednak dojrzeć, czy postacie jakie, czy tylko zakręcane ideały piśmienne.
Marszałek biedzi się i puka i woła i prosi a w końcu podniesionym głosem mówi: – Panowie! proszę o spokój… o spokój proszemy!… bo inaczej będziemy musieli wybierać kwestorów dla utrzymania porządku!…
Uciszyli się panowie pod naciskiem groźby!….
Rospoczyna się czytanie regulaminu napisanego przez marszałka przejzranego przez wydział. Panowie galicyanie wychodząc z zasady: "walka z biurokracyą" – boją się paragrafów choćby przez siebie i dla siebie ułożonych. Stają więc w pogotowiu walki, chcą spierać się ząb za ząb z marszałkiem. Nie jednemu patrzy, z oczu: chęć nieustąpienia, Ledwie przeledwie! pojęli, że to własne prawo na siebie samych, które odmienić wolno każdej chwili…
Przyjęty tedy regulamin pod hasłem: Oba – czemy jak to będzie! – Natem koniec posiedzenia wstępnego.
Nazajutrz zgromadzone wiece powiatowe dały znaki życia, wnioski szły jeden za drugim żwawo i dobitnie. Chęci żywotnej snać niezbywało. Godna też aby wydrzeć z zapomnienia toni tę osnowę pierwiastku niemowlęctwa Rady, która w kolebce swej a już szła w zapasy z pomysły większemi aniżeli były: hydry ongi Herkulesa!
Wniosek I.
Składki pieniężne na utrzymanie Rady. – Jeden z inteligencyj skarbiąc sobie mir u chłopów, wielkim głosem twierdzi, żeby sekretarzowi dać jak najmniej! – Podoba się to włościanom, popierają, przegłosowali: – uchwalono 400 guldenów dla sekretarza a 120 czy cokolwiek więcej dla woźnego. Sekretarz nieborak ma zarządzać kancellaryą i skarbem; ma być rządzcą a oraz głównym pracownikiem w cynkowych pismotłokach powiatowych a prawdopodobnie będzie wyrabiał referaty panów radnych, którzy nieumieją pisać i tych, co niezechcą pisać. Niezdziwiłoby może nikogo, gdyby natomówiąc pięknego poranku – zapadł wniosek większości: "Dla oszczędzenia nakładów powiatowych zaprowadzą się mundury urzędowe, – zaś dla umniejszenia, wydatku na krawce sprawi się i sprowadzi maszyna do szycia. Nadzór nad jej czynnością Rada powiatowa porucza sekretarzowi swemu mając prawo ku temu zupełne a to z powodów: 1. Że jej przysłuża prawo wymagania wszelkich usług obywatelskich od każdego a więc i od sekretarza; – 2. że sekretarzowi płaci 400 guldenów. " –
Wniosek II.
Od władzy rządowej. – Ponieważ w ustawie nie przychodzi wyraz "marszałek" tylko "prezes" – żąda się: zaniechania wyrazu tego nielegalnego. – Wniosek ten wywołuje spór maleńki objaśniający: że Rady to nie sejmiki więc i prezesowie nie marszałki. Dla miłej zgody z ces. król… komisarzem a wczęści w skutek uwagi jednego z panów popularnych: Że panowie Feldmarszałki armij w używaniu tytułu tego przez prezesów powiatowych gotowiby może widzieć wdzieranie się w ich attrybucyę… " mniejszość parszkła śmiechem, większość zaś uchwaliła zaniechać tytułu, któryby ją mógł narazić na zajście jakie niemiłe z wodzami armij!…
Wniosek III.
Ksiądz wicemarsz… (przepraszam) wiceprezes wnosi: – Rada wybierze wysłanników gospodarczych, którzy objeżdżając powiat będą rozszerzać zasady i naukę polepszenia gospodarstwa, więc: apostołów gospodarczych
Wniosek IV.
Ponieważ becyrki w niczem nieprzygotowały ustroju gminnego, i gminy zupełnie nie są urządzone i de facto wcale nieistnieją: Rada wybierze delegatów, którzy objeżdżając gminy będą rozszerzać pojęcia gminne i powiatowe, aby przyspieszyć ustrój gminnokonstytucyjny… więc apostołów konstytucyjnych! – żąda mowca drugi.
– Proszę o głos!
– Pan x… x… ma głos!
– Ale ja proszę o głos! – wniosek mój łączy się z wnioskiem poprzedniego mowcy i uzupełnia – nawet obadwa wnioski poprzedzające.. Więc mam głos? prawda że mam??
Marszałek: – Czy mam dać głos panu J…?…
Głosy: Dać!… dać…
Pan J. czyta:
1. Armia! – Zważywszy że jakkolwiek armia jest siłą i potęgą kraju do utrzymania porządku i bezpieczeństwa na zewnątrz i wewnątrz koniecznie potrzebną. – Zważywszy jednak że ciało jest konsumentem nie zaś producentem… stawiam wniosek: – Rady powiatowe poczynią stosowne kroki do władzy najwyższej, aby wojsko konsystujące w kraju użyte być mogło do budowy dróg bitych, kolei żelaznych i t… p.
2. Proletaryat!… Rady powiatowe wyznaczą do każdej włości dziesiętników, taxatorów przysięgłych i pisarza gromadzkiego, którzy wypełnią rubryki następujące: a) Numer domu, b) Spis mieszkańców domu, c) Zatrudnienie i obyczaje onychże. d) Wartość budynków, e) Wartość bydła f) Czysty dochód każdego, g) Płaca służących i ile z tejże wnosi do szparkasy służbodawca. – A w uzupełnieniu wnoszę: Zaprowadzenie przymusowych książeczek oszczędności.. Groszem zarządzać ma Rada powiatowa… pożyczając fabrykom powiatowym… lub bankom powiatowym…
3. "Bank włościański" oparty na systemie pruskim i to koniecznie na pruskim – aby wszedł wżycie, wystara się Rada powiatowa.
4. Urządzić powiatowe zakłady pracy i rękodzielnie przymusowe…
– Oto wnioski, które przekładam! przyjęte i wykonane poprawią dobrobyt i gospodarstwo a urządzą gminy: jedno i drugie lepiej niż przez objeszczyków gospodarskich i konstytucyjnych stroicieli bez celu wytkniętego poszczególnie!… "
Marszałek. Mojem zdaniem wnioski te o wiele przechodzą kompetencyą Rady naszej…
J… – Co mi kompetencyą! Rada niema właściwie żadnej kompetencyj jak tylko: prosić! – Ja też nieżądam niczego innego. – Zwłasnej też kompetencyj proszę o przyjęcie wniosku i nieprzeszkadzanie mi w rozwoju mych dobrych chęci i zamysłów – inaczej i ja musiałbym w odwet sprzeciwiać się wszystkim wnioskom waszym. Nieubliżyłbym w tem parlamentaryzmowi, gdyż tak robią i w Raichsracie i wszędzie… Sądzę że krótsza droga: przyjąć wniosek…
Głosowanie: Przyjąć wnioski do przejźrenia…
Z kolei obradowano nad rozdziałem pracy mianowicie "w Wydziale Rady. " Postanowiono kolejną dniówkę, chodziło tylko oto: kto i kiedy.
Marszałek: Kto ma zasiadać dniówkę – i w kiedy? –
Głos: Jużcić miejscowi, dwa dni w tygodniu!…
Dr.: – To znaczy ja i pan Józef…! Ja! chętnie przyjmę na siebie! lecz wprzód nim zostałem radnym, składałem przysięgę lekarska: że będę na zawołanie każdego chorego – więc nie mogę być Da zawołanie każdego zdrowego. Przysięgi tej łamać mi nie wolno… gdyby mi już i niechodziło o zarobek…
Pan Józef. ..: Moje interessa nie pozwalają mi…
Marsz.: – Więc któż będzie?…
Dr.: – Za koleją, każden…
Glosy: Z kolei! z kolei…
Głos odrębny: – Ja niemogę bo mam już i tak 6 urzędów. nie mam czasu…
Głosowanie: – Za koleją mają odbywać dniówkę…
Marszałek: – Posiedzenie rozwiązane. –
Pogadanka! – –
– Ej! nie spodziałem się tego po po was! za żydem głosujecie a mój wniosek upadł! –
– Żyd nie żyd! tu my wszyscy równi! – zresztą doktor i umie robić i chce robić ale czemuż walić na biedaka wszystko – Za djabłem będę wszystko głosował byle był dobrym…
Dr. (posłyszawszy): – Cóż to jest? przecie wniosek to nie ręka ani noga a upadek wniosku nie amputacya… o co on się gniewa?…
– Księże! i wy za żydem głosowali nie za mną…
– Za słusznością Panie Dobrodzieju!…
– Nie spodziewałem się tego po was: że mnie opuścicie… bo to i na mnie za wiele. Oto siedm dekretów mam: Od serwitutów, od detaxacyi – od towarzystwa ogniowego – i od gospodarskiego – od wydziału drogowego – od Rady powiatowej – a tu jeszcze każecie zasiadać w Wydziale dniówkę – gdzie też to można, żeby na jednego walili wszystko, gdzież to podołać wszystkiemu może jeden człowiek?…
Rozeszli się! jedni tu drudzy tam! – mniejszość zdążała do sklepu korzennego na śniadanie.
Pan kupiec, brat szlachcic z dziada pradziada, klejnot herbowy zamienił za wagę i łokieć założył sklep w mieście powiatowem i sprzedaje co kto chce. Tuż obok drzwi (oczywiście szerokich oszklonych) jako kończynę prawicy rozsiadły się: pudełka z smarowidłem i czernidłem obok świec, atramentu, papieru i mydła. Środek sklepu zajęły bakalie t… j… cukier głowami górą a kawałkami w szufladzie, kawa, rodzenki, pieprz i t… d… – przyozdobione słojami bonbonków rozmaitych od cukierków miętowych aż do piszczałek cukrowych, więc i cykaty arystokratyczne: więc i widelce, noże, szczypce, lichtarze.. po nad gablotką z cackami mówiąc po staropolsku a biżuterją" po francusku – wszystko od krzyształów, macic perłowych, złota rzeszowskiego i japońskich czy chińskich sreber. – Lewica! jak zawsze i wszędzie demokratyczna i niepoprawna: kielichy, szklanki, talerze, dzbany, garnki nawet i kociołki, – więc też śledzie, sery, kiełbasy, oliwa, ocet; – a na samym skrzydle flaszki zwódkami, beczka piwa w lodzie a "boka" czarne plemię tęczyńskie zdradliwie poustawiane po kątach Tędy też wchód do pokoiku gościnnego, z którego widać plecy św. Florjana patrona wody i ognia więc choć kto pije wino lub piwo albo natomówiąc i wódkę, to św. Florjan nie widzi!…
Lecz nie tu udali się panowie wiecnicy!
Jest pokój inny obszerniejszy, z drugiej strony sieni – rodzaj jadalni czyli restauracyj. Przez sień wchód zwykły. Tam wali się szlachta, rozmawiając głośno, co bywa znakiem głodu zwłaszcza około 2giej godziny z południa…
Głosy: – Jeść! panie jeść!! jeść!!!
P. kupiec: – rzucając i wywijać rękoma (!) swemi, bo taki ma zwyczaj: – Ha! było zamówić obiad na 10 – 12 osób! o tortach, truflach, szampanach nawet!… na tę a tę godzinę! – byłby!! – Lecz tak – ni z tego ni z owego – toć trudno! z rękawa niewytrzęsę…
Głos: A niech pana wszyscy djabli!…
Głos: Ej! tego F… bodaj!… Co to jest? żeby tak grubiańsko człeka napastował! – alem mu też powiedział!…
P. kupiec:… Są sardynki!… jest salcesson.. szynka, kawior. ser.
– Co on ma wołać, że za żydem głosujemy… niech będzie i za djabłem! skoro słuszność za nim!… Co mi djabli do tego!…
P. kupiec:… – Bryndza przepyszna… Glos: Mnie! wymawia żem ksiądz! a za żydem trzymam!….
– Kupczyk…. Czy z jajkiem buljon czy czysty?…
Głos: Moi panowie! Stawiam wniosek: Kto pije wódkę!…
Jedni kaszlą na znak zgody z wnioskiem, drudzy wyraźnie przymawiają się… Wypili kminkówki po kieliszku, zakąsili… zapalają cygara., cisza chwilowa!…
Gość a sagóry – patrząc to cygaro zapalone: – … Przy wszystkiem mojem zatrudnieniu, jestem pisarzem trzech gmin sądeckich. Umarł podwójci! – jednogłośnie wybrali mnie chłopi i są kontenci zemnie… zupełnie!…
Pan J: – Stojemy na rozdrożu pomiędzy ludem a szlachtą; ale gmina zbiorowa byłaby zaradziła wszystkiemu… Daleko lepiej stało się we Francyi: – Jedni złączyli się z Kondeuszem, drudzy poszli pod gilotynę i skończyło się!… Ale te wszystkie półśrodki, to djabła wartają!…. Gmina zbiorowa byłaby nas zbawiła… kogoby djabli byli mieli wźjąść, byliby wzięli, a my reszta bylibyśmy wyszli czyści z pośród ludu…
– Oczywiście!… naturalnie!…
– … Tak zaś, zawsze jesteśmy co innego jak oni! – my zowiemy ich młodszą bracią, a onych to gniewa i klną: "Ja, stary siwy! co te bezkurcye mają mnie nazywać młodszym bratem! –" – Do stu djabłów – panowie – ja! zginę za moje przekonanie, bo go mam!…, każda idea ma swoich męczenników!…
Kupczyk:… Bulion jest… czysty bulion bez jajka!…
P. J…: – … Jak Boga kocham! marszałek tylko przez zazdrość niechciał przyjąć wniosku mego… że nie on go postawił… na honor Mości
Dobrodzieju! jak Boga kochani! przez zazdrość: Daj też to do gazet mój Szczęsny!… dasz?
– Dam! –
O tych wnioskach moich pisałem już do Najjaśniejszego Pana i wszystkich władz. i do generałów i marszałków różnych: Oto tak i tak!….
– I cóż?…
– I nic mi nieodpowiedzieli!… Mości Dobrodzieju!…
Do gościa z powiatu sąsiedniego: I cóż się pan nauczył u nas?…
Gość: Nic! bo my to już wszystko odbyli u nas w. My tam te rzeczy porządniej odbywali jak wy!… Istotnie nie żartuję! bo wszystko co wy tu gadacie my już dawno uchwalili … i to za jeden dzień…
Głos: W twoje ręce… po kiełbasie!…
* * *
Po wszystkiemu! –
Chłopi we wsi:.. Ależ to ta boi był boi!!…, na rynku strzelali z moździerzy… a jeść było i pić, że aż strach boski!…