Świeżo malowane - ebook
„Świeżo malowane” to książka pisana prostymi słowami, niemal dziecięcą lekkością. Ciekawostką jest to, że autor zamieścił w niej skany ze swojego notesu.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8126-822-6 |
| Rozmiar pliku: | 5,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Słowo wstępu
Złożyło się szczęśliwie, że dostąpiłem zaszczytu napisania paru słów wstępu do tomiku wierszy, który trzymasz właśnie, czytelniku, w dłoniach. Nie chcę zapowiadać ani obiecywać, gdyż literatura, zwłaszcza poezja, jest silnie zakotwiczona w emocjach i byłoby grzechem zgadywać, co autor miał na myśli. Nie odmówię jednak sobie przyjemności zdradzenia pewnych istotnych faktów. Poznałem Michała całkiem przypadkowo, bo po konkursie organizowanym przez księgarnię Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Warszawie. Razem z właścicielem stwierdziliśmy, że był bezkonkurencyjny. Egzemplarz mojej książki trafił w jego ręce. Później, co ciekawe, złapaliśmy kontakt, który utrzymał się do dzisiaj. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że podczas pisania drugiej części bardzo potrzebowałem wiersza, a ponieważ Michał do tego najlepiej się nadawał, poprosiłem go o pomoc. Jak się domyślacie, nie odmówił. Co istotniejsze, sądzę, że wtedy po raz pierwszy naprawdę w siebie uwierzył. Prawdopodobnie wcześniej nosił się z zamiarami wydania wierszy, ale z tego co mi wiadomo, nic konkretnego nie planował. W każdym razie zrobił najtrudniejszy, pierwszy krok: pokonał strach. Być może to jego pierwszy i ostatni tomik. Być może już nigdy więcej niczego nie napisze. Ale tu i teraz macie przed sobą autora na tacy. Przypatrzcie mu się, podumajcie, napiszcie swoje wrażenia. Resztę rozstrzygnie czas.
Kamil Dziadkiewicz
Wiersze, które zawarłem w tomiku, może nie zmienią losów świata ani nie posłużą do walk politycznych czy światopoglądowych, ale spróbują na prosty język przetłumaczyć zawiłość ludzkich uczuć i zachowań. To szara proza życia podana w formie poezji. Z bukietem wartościowych słów i z nutą nadziei.
Prosto z serca.
Tataraki późnym latem
Jeszcze przez chwilę na tafli wody
Szklić będzie się zachód słońca.
Gęste sitowia szumią nad głową,
Nadchodzi początek końca.
Jeszcze przez moment na trzcinach złotych
Posiedzą muszki i ważki.
Gdy zimne deszcze wbiją je w ziemię,
To zasmakują porażki.
Umiera lato na moich oczach
Na ciemnych bagnach, szuwarach,
Gnije na brzegu wśród tataraku
W białych jak śnieg nenufarach.
Niczym na alarm o taflę wody
Skrzydłami biją łabędzie.
I koncert świerszczy słychać o zmroku:
O tym, jak trudno żyć będzie.
Złożyło się szczęśliwie, że dostąpiłem zaszczytu napisania paru słów wstępu do tomiku wierszy, który trzymasz właśnie, czytelniku, w dłoniach. Nie chcę zapowiadać ani obiecywać, gdyż literatura, zwłaszcza poezja, jest silnie zakotwiczona w emocjach i byłoby grzechem zgadywać, co autor miał na myśli. Nie odmówię jednak sobie przyjemności zdradzenia pewnych istotnych faktów. Poznałem Michała całkiem przypadkowo, bo po konkursie organizowanym przez księgarnię Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Warszawie. Razem z właścicielem stwierdziliśmy, że był bezkonkurencyjny. Egzemplarz mojej książki trafił w jego ręce. Później, co ciekawe, złapaliśmy kontakt, który utrzymał się do dzisiaj. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że podczas pisania drugiej części bardzo potrzebowałem wiersza, a ponieważ Michał do tego najlepiej się nadawał, poprosiłem go o pomoc. Jak się domyślacie, nie odmówił. Co istotniejsze, sądzę, że wtedy po raz pierwszy naprawdę w siebie uwierzył. Prawdopodobnie wcześniej nosił się z zamiarami wydania wierszy, ale z tego co mi wiadomo, nic konkretnego nie planował. W każdym razie zrobił najtrudniejszy, pierwszy krok: pokonał strach. Być może to jego pierwszy i ostatni tomik. Być może już nigdy więcej niczego nie napisze. Ale tu i teraz macie przed sobą autora na tacy. Przypatrzcie mu się, podumajcie, napiszcie swoje wrażenia. Resztę rozstrzygnie czas.
Kamil Dziadkiewicz
Wiersze, które zawarłem w tomiku, może nie zmienią losów świata ani nie posłużą do walk politycznych czy światopoglądowych, ale spróbują na prosty język przetłumaczyć zawiłość ludzkich uczuć i zachowań. To szara proza życia podana w formie poezji. Z bukietem wartościowych słów i z nutą nadziei.
Prosto z serca.
Tataraki późnym latem
Jeszcze przez chwilę na tafli wody
Szklić będzie się zachód słońca.
Gęste sitowia szumią nad głową,
Nadchodzi początek końca.
Jeszcze przez moment na trzcinach złotych
Posiedzą muszki i ważki.
Gdy zimne deszcze wbiją je w ziemię,
To zasmakują porażki.
Umiera lato na moich oczach
Na ciemnych bagnach, szuwarach,
Gnije na brzegu wśród tataraku
W białych jak śnieg nenufarach.
Niczym na alarm o taflę wody
Skrzydłami biją łabędzie.
I koncert świerszczy słychać o zmroku:
O tym, jak trudno żyć będzie.
więcej..