- W empik go
Sympatyczne Wiedźmy z Księżyca - ebook
Sympatyczne Wiedźmy z Księżyca - ebook
„Sympatyczne Wiedźmy z Księżyca” — jest to bajka kwantowa dla dzieci i młodzieży. Inspiracją do napisania tej bajki są prace prof Wojciecha Żurka z zakresu darwinizmu kwantowego. Cała historia rozgrywa się w setną rocznicę lądowania pierwszych ludzi na Księżycu, czyli w 2069 roku. Grupa dzieci z przedszkola leci LunaBusem na Księżyc, obejrzeć rezerwat Wiedźm Księżycowych. Powrót na Ziemię jest jednak zaskakujący, pełen humoru, i kosmicznych zwrotów akcji.
Kategoria: | Fantasy |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8189-538-5 |
Rozmiar pliku: | 642 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
za kwantów blask
Oto główni bohaterowie:
• Sympatyczne Wiedźmy z Księżyca:
jest ich pięć — Wiedźma Królewska, Wiedźma Tańcząca,
Wiedźma Smutna, Wiedźma z Zębem
i Wiedźma bez Miotły;
• niesforne zwierzęta kosmiczne:
czyli jubki zębowe i zębole jubowate;
• panie z przedszkola:
nasza pani Ania i pani Iwonka;
• kierowca SpaceBusów i LunaBusów,
niezastąpiony pan Marek;
• Lukrecja, moja wspaniała Rybka;
• dzieci z przedszkola:
koleżanki i koledzy z grupy Misiowej,
i oczywiście ja — Michalina.
CAŁA HISTORIA ROZGRYWA SIĘ
W 2069 ROKU,
W SETNĄ ROCZNICĘ
LĄDOWANIA LUDZI NA KSIĘŻYCU
Dzień jak co dzień.
Dzisiaj ma być wyjazd z naszego przedszkola.
Ja, czyli Michalina, wraz całą naszą grupą Misiową czekamy i czekamy, gdzie dzisiaj w końcu polecimy. Chłopaki chcą jak zwykle na Marsa. My, wszystkie dziewczyny, oczywiście na Księżyc. Może w końcu zwiedzimy ten słynny rezerwat Wiedźm Księżycowych. Ale nie, chłopaki tylko na Marsa i tam skakać, biegać. Nudy.
Wreszcie przychodzi nasza pani Iwonka i pyta:
— I jak, kochani, co wybraliście?
— Mars — mówią chłopcy.
— Nieee, Księżyc — mówimy jeszcze głośniej. A dodam, nas dziewczyn jest dwa razy więcej.
Pani Iwonka zamyśla się, ale widzimy, jak wchodzi do naszej sali pani Ania:
— Słyszałam. Jednak SpaceBus nie działa, więc na Marsa dzisiaj nie da rady. Pan Mareczek mówi, że nie naprawią, możemy dostać w zamian LunaBusa, taki mniejszy i, jak pewnie wiecie, z niewielkim zasięgiem, czyli tylko na Księżyc i z powrotem. Wracamy na obiad, mamy dzisiaj świeże i pyszne letnie warzywa, może być?
— Taak — krzyczymy głośno. A ja wstaję i skaczę z radości.
Po minach chłopaków widać, że nie są zadowoleni, a Jurek, ten, co jeszcze sepleni, pyta:
— Pani, prose, a mose, a mose z okazji rocnicy lodowania… to mose do obosu księzowego?
— Księżycowego — poprawia pani Ania.
— Księzowego, tam gdzie lodowali, coo?
— Tak, prawda, w tym roku mija setna rocznica lądowania na Księżycu, ale, jak pamiętacie, byliśmy tam już nie raz, nie dwa, a w rezerwacie Wiedźm nie byliśmy, a trudno dostać tam bilety. Nasza pani dyrektor je wywalczyła za punkty w budowaniu pojazdów latających, warto tam lecieć, zapraszam kochani. No, postanowione, to toaleta i do busa!
Tak trochę smutno mi się robi z powodu chłopaków. Podbiegam szybko do pani Ani:
— Proszę pani, jak będziemy wracać, to możemy chociaż przelecieć nad miejscem pierwszego lądowania na Księżycu, chłopakom na pewno to się spodoba.
— Dziękuję, Michalinko, zobaczymy, jak z czasem będzie, musimy dzisiaj wrócić na obiad, nie chcemy się spóźnić przecież. Porozmawiam z panem Mareczkiem, ale bardzo dziękuję.
Nasza pani przytula mnie mocno i po mojej rozmowie widzę o wiele lepsze miny naszych chłopaków. Czyli nie będzie tak źle.
Kiedy w końcu siedzimy w naszym autobusie LunaBusie, jestem już spokojna. No, wreszcie poznam te sympatyczne istoty z ciemnej strony Księżyca! Mamy wszyscy zapięte pasy jak trzeba, nasmarowani jesteśmy kremem grawitacyjnym, który zastępuje kombinezony kosmiczne, które są, jak już wiadomo, zbędne, i wszelakie stany nieważkości, wibracji, przeciążenia są nam ogólnie niegroźne. A kiedy pan Mareczek włącza nam bajeczkę, najnowszego Króla Jowisza 4, jesteśmy w całkowicie kosmicznych nastrojach.
To lecimy.
Na Księżyc.
Na ciemną stronę Księżyca.
Do rezerwatu Wiedźm.
Lecąc LunaBusem, śpiewamy naszą ulubioną piosenkę księżycową.
Początek piosenki brzmi tak:
Lećmy tam, lećmy tam,
Gdzie Księżyca blask, Księżyca blask,
Rozświetli wszystko wokół nas, wokół nas.
Bum, plusk, luna loop,
Luna loop.
Nawet nie mamy czasu dokończyć oglądania bajki, a nasze panie z przedszkola oznajmiają, że dolatujemy na Księżyc. Jejku. Znowu tak szybko. No szkoda. Ciągle nie mogę zobaczyć zakończenia Jowisza czwórki.
Z oddali widać już tę ogromniastą miotłę, w której mieszkają wszystkie Wiedźmy Księżycowe. Tak je ktoś kiedyś nazwał. I tak już zostało. A one przecież nic złego nie robią. Tylko mieszkają sobie w domku, który zmienia kolory. I do tego jedzą duże ilości cukierków, które same produkują. I pewnie dlatego nie mają zębów, poza jedną Wiedźmą.
A mieszkają tu:
Księżycowa Wiedźma Królewska — jest szefem i ciągle się uśmiecha, chociaż stara się ukryć brak uzębienia;
Księżycowa Wiedźma bez Miotły — tak ją zwą, bo ciągle zapomina właśnie miotły;
Księżycowa Wiedźma z Zębem — nic szczególnego, każda nie ma zębów, ale ta ma jeden,
Księżycowa Wiedźma Smutna — jest bardzo smutna, jej miotła jest koloru różowego;
Księżycowa Wiedźma Tańcząca — kocha tańczyć, nawet kiedy lata.