Symulacja. Wyjście z ukrytego programu, który więzi ludzkość - ebook
Symulacja. Wyjście z ukrytego programu, który więzi ludzkość - ebook
Prawda, której nie pokazują w wiadomościach
Wyobraź sobie, że twoje życie to gra. Nieświadomie bierzesz w niej udział. Codziennie. Myślisz, że masz wybór. Myślisz, że widzisz rzeczywistość. Ale to tylko... symulacja.
Z czego naprawdę składa się świat, który uważamy za realny? Czy „Matrix” był jedynie filmem, czy może – ostrzeżeniem? Kto i dlaczego zaprogramował rzeczywistość, w której tkwimy?
David Icke – mistrz niewygodnych pytań i kontrowersyjnych odpowiedzi – wraca z prawdopodobnie najmocniejszą książką w swojej karierze. Po „Największym sekrecie” i „Pułapce iluzji” czas na podróż jeszcze głębiej: do wnętrza systemu kontrolującego nasze myśli, emocje i wybory.
To książka dla tych, którzy czują, że świat jest czymś więcej niż tym, co widać. Dla tych, którzy chcą się obudzić z koszmaru iluzji.
Prawda nie zawsze jest wygodna. Ale daje wolność. Czy jesteś gotów... wyjść z symulacji?
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Literatura faktu |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8417-230-8 |
| Rozmiar pliku: | 9,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Małe pudełka na wzgórzu
Małe pudełka z byle czego
Małe pudełka na wzgórzu
Małe pudełka wszystkie identyczne.
Jest jedno różowe i jedno zielone
Jedno niebieskie i jedno żółte
I wszystkie zrobione z byle czego
I wszystkie wyglądają tak samo.
Każdy mieszkaniec pudełka
Poszedł na uniwersytet
Gdzie wpadł w kolejne pudełko
I wszyscy wyszli tacy sami.
I są lekarze i prawnicy
I dyrektorzy biznesowi
I wszyscy są zrobieni z byle czego
I wszyscy wyglądają tak samo.
I wszyscy grają na polu golfowym
I piją swoje martini w wersji dry
I wszyscy mają ładne dzieci
A te dzieci chodzą do szkoły.
I dzieci jadą na obóz letni
A potem na uniwersytet
Gdzie są wkładane do pudełek
I wszystkie wychodzą takie same.
A chłopcy zakładają firmy
I żenią się i zakładają rodziny
W pudełkach zrobionych z byle czego
I wszyscy wyglądają tak samo.
MALVINA REYNOLDS (1900–1978)CO SIĘ DZIEJE?
Biblioteka to dobre miejsce, do którego możesz się udać, gdy się czujesz zdezorientowany lub niezdecydowany, ponieważ w książce znajdziesz odpowiedź na swoje pytania.
E.B. White
Pamiętam piosenkę z lat 60. zatytułowaną _For What It’s Worth_ kanadyjsko-amerykańskiego zespołu __ Buffalo Springfield. W tekście był fragment: „Coś się tu dzieje (…) Co nie do końca jest jasne”. Refren brzmiał: „Wszyscy spójrzcie, co się dzieje”. Inspiracją dla tej piosenki była podróż członka zespołu Stephena Stillsa do Hollywood na koncert. Na Sunset Strip natknął się na wielki protest młodych ludzi przeciwko godzinie policyjnej i zamknięciu klubu znanego jako Pandora’s Box. Stills wspominał w 1971 roku:
Grupa młodych ludzi zebrała się na rogu ulicy i stwierdziła, że nigdzie się nie ruszy. Przyjechały jakieś trzy autobusy policjantów wyglądających na oddziały szturmowe (…) Spojrzałem na to i powiedziałem: „Jezu, Ameryka jest w wielkim niebezpieczeństwie”.
Stills napisał _For What It’s Worth_ po tym, co zobaczył tamtej nocy. W tekście zawarł słowa: „To się zaczyna, gdy żyjesz w strachu (…) wystarczy, że wyjdziesz za linię, a zaraz cię zabiorą (…)” Ta piosenka stała się hymnem „kontrkultury” lat 60., gdy młodzi – a przynajmniej niektórzy z nich – podążali drogą wolnej miłości, wolności słowa i wolności od wojny, zwłaszcza masowych morderstw i brutalności Wietnamu. Pięćdziesiąt sześć lat po wydaniu tej piosenki ironia jest uderzająca, a przesłanie nadal aktualne. Wolności na całym świecie zostały zniszczone wraz z nastaniem ery „covidu” i są niszczone nadal, podczas gdy zbliżamy się do zaplanowanej od dawna dystopii, na skalę nigdy wcześniej niespotykaną w historii ludzkości. Wspominam o uderzającej ironii z powodu kolejnego „wydarzenia”. Wielkie grupy młodych ludzi nie obnażają już tyranii, jak członkowie kontrkultury czasów Stephena Stillsa. Zamiast tego stały się niezbędnym elementem jej narzucania. Ameryka (i cały świat) nigdy nie była w tak wielkim niebezpieczeństwie, a mimo to (teoretyczni) następcy „kontrkultury”, obecnie nazywani ruchem Woke, nie sprzeciwiają się wojnie i niszczeniu wolności. Oni tego żądają. Nie protestują przeciwko godzinom policyjnym. Protestują natomiast przeciwko tym, którzy protestują przeciwko godzinom policyjnym, lockdownom i dystopii. Ruch Woke twierdzi, że osoby obnażające tyranię są demonizowane, marginalizowane i uciszane, ale dzisiaj to Woke jest tyranią. Nowa „lewica” jest nową „skrajną prawicą”. To nie współcześni następcy „kontrkultury”. To następcy Stalina i nazistów. Są szczytową formą grupowego myślenia i rządów tłumu. Od chwili, w której Stills wziął pióro do ręki, nastąpiło całkowite odwrócenie ról.
Programy percepcji, które wyznawcy Woke (Przebudzeni) ściągnęli od rządu poprzez szkoły, uniwersytety i myślenie grupowe, stworzyły formę skrajnej schizofrenii, w której język tożsamości jest całkowicie różny od zachowania. Identyfikują się oni jako tolerancyjni liberałowie, podczas gdy zachowują się jak nietolerancyjni faszyści, ale ta tożsamość – „jestem liberałem” – jest tak dominująca, że nie widzi faszyzmu. Niektórzy nawet identyfikują się jako „antyfaszyści”. To jest cholerne pranie mózgu _par excellence_ – nazistowski „Anioł Śmierci” Josef Mengele byłby niezmiernie dumny. Ten stan psychiczny jest spotęgowany przez usunięcie poczucia humoru i cechy najskuteczniej wprowadzającej równowagę – umiejętności śmiania się z samego siebie. W latach 60. establishment zmanipulował bardzo wiele tematów, ale „serce” było czymś znaczącym. Dzisiaj „kontrkultura” Woke to establishment. Pomimo swojego sygnalizującego cnotę samouwielbienia i poczucia moralnej wyższości jest ona w swojej tyranii zupełnie pozbawiona serca. Zrozumieć Woke to zrozumieć skalę i głębię masowej kontroli percepcyjnej, która przeniknęła ogromną część zbiorowej psyche i na której opiera się rozwój dystopii.
Co się stało z dawną „radykalną lewicą”? Została przejęta i zdominowana przez ruch Woke. Nie protestuje już przeciwko bezdusznym pomysłom narzucanym przez milionerów i samonapędzającej się klasie rządzącej, jak robili to młodzi dawno temu. Dziś lewica chętnie przyjmuje dolary od miliarderów i całuje ich tyłki. Jest finansowana przez System, aby promować System, jednocześnie twierdząc, że sprzeciwia się Systemowi. Mówię tu o Antifie, Black Lives Matter i ogromnej sieci marionetek oraz pionków, które domagają się „różnorodności”, niszcząc ją, i sprzeciwiają się „faszyzmowi”, działając jak podkuci piechurzy faszyzmu, tym razem na skalę globalną. „Elita”, kiedyś będąca celem „kontrkultury”, teraz krzyczy „skacz”, a wyznawcy Woke pytają: „Jak wysoko?”. Policja, którą Stephen Stills postrzegał jako podobną do „szturmowców”, jest witana z wiwatami, o ile jej celem są ci, którzy chcą przywrócić niemal zupełnie zadeptaną wolność. Kiedy natomiast policja reaguje na przemoc wyznawców Woke w ich stale rozwijających się formach, należy ją „pozbawić funduszy” i zdemontować. Jeśli nas wspierasz, jesteś dobry bez względu na to, co robisz. Jeśli nie, musisz zostać zniszczony. Dla zaprogramowanego, och, tak bardzo zaprogramowanego, umysłu Przebudzonego pokojowi protestujący promują faszystowską przemoc, podczas gdy faszystowska przemoc Przebudzonych broni „demokracji”, „różnorodności” i „równości”. Równość w naszym wywróconym do góry nogami świecie oznacza, że nie wszyscy ludzie są traktowani równo, a tym bardziej stworzeni równymi. Jakiż zwrot akcji nastąpił, gdy „elita” i fałszywa „postępowa” lewica zaczęły mówić tym samym językiem – językiem globalnej kontroli.
Niemniej jednak teksty Stillsa nadal są, a wręcz stają się coraz bardziej przerażająco aktualne w świetle bieżących wydarzeń: „Coś się dzieje (…) Co nie do końca jest jasne (…) Wszyscy spójrzcie, co się dzieje”. Różnica między czasami obecnymi a „kontrkulturą” ery Dzieci Kwiatów polega na tym, że teraz każdy o otwartych oczach i umyśle może dostrzec, co się dzieje. Cóż, przynajmniej w świecie „widzialnym”, który tak wielu postrzega jako jedyną rzeczywistość. Nic tu nie jest tajemnicą, cele i metodologia są wystawione na widok publiczny, są wyraźne i przejrzyste. Tylko ktoś bez mózgu tego nie dostrzeże.
Niestety – co szokujące, zadziwiające i zdumiewające – tak wielu nadal nie widzi tego, co ma dokładnie przed oczami, a najbardziej ze wszystkich nie widzą tego wyznawcy Woke. W tej książce przyjrzymy się temu, w jaki sposób można tak kompleksowo zablokować percepcję, żeby umysły były zamknięte na cholerną oczywistość, a dostawcy tyranii mogli uważać się za dostawców liberalnej wolności. Powody tego stanu rzeczy sięgają bardzo głęboko. Ruch Woke jest tylko powierzchniowym wyrazem czegoś, co przenosi nas do innych wymiarów rzeczywistości. To, co się dzieje, jest o wiele większe niż wszystko, co możesz zobaczyć, i prawie wszystko, co możesz sobie wyobrazić. Woke jest symptomem, nie przyczyną, jest czymś, co otwiera drzwi do przejęcia percepcji, indywidualnej i zbiorowej, i skierowania jej zgodnie z wolą istot ukrytych przed ludzkim wzrokiem. Jak w ciągu dwóch lub trzech pokoleń masowa percepcja może zostać obalona i przepisana? Kto to robi i dlaczego? Aby naprawdę pojąć, „co się tu dzieje” i co się wydarzyło w całej historii ludzkości, musimy zburzyć mury więzienia pięciu zmysłów. Musimy rozszerzyć naszą percepcję na poziomy świadomości i uważności, pozwalające nam zobaczyć to, co zazwyczaj jest zakryte przez klapki na oczy i słuchawki, które zniekształcają nasze poczucie rzeczywistości, zmieniając ją w mgłę, labirynt, zakamarki percepcyjnych ślepych zaułków i rozproszeń. Wtedy będziemy mogli otworzyć nasze umysły na bezmiar kontroli nad ludzkością i na to, jak to się dzieje, że nieliczni mogą decydować, jak mają żyć miliardy ludzi, pokolenie po pokoleniu. To niesamowita historia. Każdego, kto dopiero poznaje te informacje albo dostrzegł manipulację, ale nie jej przyczynę, na kolejnych stronach czeka potężne wyzwanie. Wymaga ono odłożenia na bok całej „wyuczonej” (zaprogramowanej) percepcji, aby umożliwić zupełnie nowemu światu i poczuciu rzeczywistości wejść przez drzwi w umyśle oznaczone „Niebezpieczeństwo – nie otwieraj”. Ale one muszą zostać otwarte – wszystko od tego zależy.
Ostatnie 34 lata przeżyłem wykpiwany i odrzucany przez główny nurt społeczeństwa, a nawet przez większość tego, co nazywa się „alternatywą”. Nie mam z tego powodu pretensji. Rozumiem, dlaczego tak się musi dziać w świecie „człowieka”. Jak definiuję „człowieka”? Jako postrzeganie bycia „człowiekiem”. To wszystko. To postrzeganie jest podparte „ciałem” nazwanym „człowiekiem” i dożywotnim programowaniem, które mówi nam, że jesteśmy „ludźmi”. Ale czy jesteśmy? Kto tak mówi? Cóż, to mówi System. Ale czym jest „System”? To globalna sieć komunikacji i manipulacji, która działa za pośrednictwem rządu, „edukacji”, środowiska akademickiego, „nauki”, „medycyny”, korporacji, religii, gigantów internetowych i mediów, programujących postrzeganie „człowieka” poprzez ciągłe powtarzanie mu, że nim jest. Sieć we wszystkich swoich formach jest kontrolowana z cienia, ze świata niewidzialnego, przez demoniczną siłę z ambicją, aby przekonać nas, że jesteśmy „ludźmi” i niczym więcej – „ludźmi”, którzy są podporządkowani przypadkowi lub woli jakiegoś osądzającego „boga”. To drugie jest bliskie prawdy, jeśli zastąpisz „boga” „bogami”, albo – jak się wkrótce dowiesz – bardziej precyzyjnie „fałszywym bogiem”. To jest sieć, „System”, mówiący nam, że jesteśmy ludźmi, i programujący nasze poczucie „normalności”, przez które wszyscy ludzie, wydarzenia i opinie są filtrowane i oceniane. To są twórcy ruchu Woke, który powstał po to, by służyć ich interesom.
Obserwuj świat, a zobaczysz, że rzeczywistość jest postrzegana poprzez symbiotyczną relację z tym, co jest uważane za „normalne”. Och, tak, „normalność” może się zmienić, tak jak w przypadku „nowej normalności”; ale jakakolwiek panująca w danym momencie „normalność” staje się filtrem, przez który możliwość i rzeczywistość są postrzegane na spektrum od wiarygodności do śmieszności. Na przykład Woke to mentalność, która jeszcze kilka lat temu byłaby uważana za śmieszną. Dziś, pod groźbą konsekwencji, zmusza się nas do akceptacji tego, co kiedyś było śmieszne, jako faktu. Mężczyzna może być kobietą, kobieta może być mężczyzną, a CO², gaz życia, bez którego wszyscy bylibyśmy martwi, zagraża naszemu istnieniu. Normalność może się bardzo szybko zmienić, podczas gdy uwielbienie panującej „normy”, jakakolwiek by ona była, jest stałą cechą ludzką. Spójrz na to, co historia uważała za „normalne”, a co teraz jest postrzegane jako absurdalne. Teraz wiemy lepiej, prawda? Zagłęb się w temat, tak jak zrobi to ta książka, a zobaczysz, że nasza „norma” jest równie absurdalna, a często nawet bardziej; ale powiedz cokolwiek, co poza tę „normę” wykracza, a będziesz traktowany tak jak ja przez te ostatnie trzy dekady, nie tylko przez wyznawców Woke, ale również przez niemających nic wspólnego z tym ruchem. Czym w ogóle jest „normalność”? To po prostu to, czego ludzie normalnie doświadczają i co System, sieć, mówi nam, że jest „normalne”. Tak było niezależnie od tego, która „norma” dominowała w jakiejkolwiek epoce lub kulturze ludzkiej.
Zamierzam w tej książce na nowo opisać „normalność”. WOW – na nowo opisać? Nie – zburzyć, rozmontować, zniszczyć, zmiażdżyć, unicestwić, zrównać z ziemią i rozbić. Nie będzie żadnej „normalności”, która pozostałaby nienaruszona, kiedy praca zostanie wykonana. Praktycznie żaden system wierzeń, religijny, „duchowy” czy „naukowy”, nie przetrwa tego zupełnie nowego sposobu patrzenia na „życie”. Nie robię tego, aby potępiać takie wierzenia, ponieważ rozumiem, dlaczego są tak zaciekle podtrzymywane, jak później wyjaśnię. Chcę tylko prawdy. Od początku mojego przebudzenia przez zmieniające postrzeganie doświadczenie w 1990 roku interesowało mnie tylko poszukiwanie wiedzy – gnozy – dokądkolwiek miało mnie to zaprowadzić. Nie domagam się oklasków ani pomników. Nie mam ochoty być fetowany jako „wiarygodny” i „wyjątkowy” przez fałszywą „normalność” ani stawiany na jej piedestale. Iluzja „czasu” przeważnie udowadnia, że tacy bohaterowie błądzili w spektakularny sposób, mylili się albo byli wręcz genetycznymi kłamcami. „Podążaj za nauką”, mówią. To chore, wręcz absurdalne, po tym jak ludzie wyniesieni na piedestał w erze „covidu” zostali ujawnieni jako nadzy cesarze, makiaweliczni manipulatorzy i dostawcy szaleństwa, zgodnie z tym, jak zawsze widzieli ich ludzie, którzy przełamali iluzoryczne mury „normalności”. Nie mam też potrzeby ani pragnienia, aby być lubianym. Z pewnością nie będę edytował i cenzurował tego, co mówię, aby uzyskać miłą i wspierającą reakcję od innych. Jedynym sposobem na to jest mówienie ludziom tego, co już myślą lub co chcą usłyszeć, a nawet wtedy nie da się zadowolić wszystkich. To nie jest metoda na dążenie do prawdy, gdyż z definicji oznacza ona dostosowanie się do zmanipulowanych nieprawd „normy”. Jeśli pragniesz być lubiany, to nie masz szans na odkrycie i przekazanie „tego, co się tu dzieje”. Większość ludzi nie chce znać prawdy. Ich percepcyjna pewność jest ich strefą komfortu, czy to religijną, czy „naukową”. Znajdują swoje bezpieczeństwo w tej pewności i bronią jej, dopóki nie zbieleją im knykcie. Wyznawcy Woke są skrajnym przypadkiem. Jeśli będziesz kwestionować strefy komfortu, poczucie bezpieczeństwa i pewności, to ludzie cię nie polubią; ale jeśli nie będziesz tego robić, to nigdy nie zbliżysz się do prawdy.
W tej książce docieram do naprawdę „odjechanych” koncepcji i informacji, uwierz mi. To, co tu opisuję, jest wynikiem dziesięcioleci moich badań połączonych z intuicyjną „wiedzą” i doświadczeniami w stanie snu, które utkały powtarzający się obraz tego, czym jest nasza rzeczywistość i w jaki sposób została zaprojektowana, po to by zniewalać i więzić. Obejmuje to cykl „reinkarnacji”. Przez dziesięciolecia potwierdzałem moją dokładność w przewidywaniu tego, co wydarzało się później. Jeśli myliłem się w tamtych kwestiach, to mógłbym też mylić się w tej głównej, ale się nie myliłem, aż do drobnych szczegółów. Działała przeze mnie siła chcąca przekazywać informacje, aby uwolnić ludzkość od uroku, pod którym żyje. Ta książka jest najnowszą wersją tego przekazu. Czeka nas niezła podróż i mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do tego, co będzie optymistycznym zakończeniem. Sytuacja wygląda źle, przez to, w co jesteśmy zmuszani wierzyć na temat świata i nas samych. Uwolnij się od umysłu, a „źle” może oznaczać okazję, aby się dowiedzieć, z czym naprawdę mamy do czynienia i dlaczego.
Ciesz się jazdą. Będzie wyboiście, ale ostatecznie pięknie.