Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość

Syn Szewca 2: Niedokończony ścieg - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
4 grudnia 2025
19,98
1998 pkt
punktów Virtualo

Syn Szewca 2: Niedokończony ścieg - ebook

Kiedy w mieście pojawia się pierwsza ofiara z odciętym uchem i wypaloną literą, komisarz Sławomir Wilk wie jedno: koszmar sprzed lat powrócił. A wraz z nim ktoś, kto — według wszystkich — już dawno nie żyje. Kolejne ciała, kolejne litery i kolejne tropy prowadzą coraz bliżej prawdy, której nikt nie chce wypowiedzieć na głos. Bo wszystkie ślady wskazują na człowieka, który nigdy nie przestał nienawidzić… i który wraca, by dokończyć to, co kiedyś przerwano. W mroku Młynowa zaczyna wyłaniać się przerażający wzór. Sprawca działa metodycznie, zostawia znaki, prowadzi policyjnych śledczych tam, gdzie najmniej chcą trafić — do przeszłości, o której Wilk próbował zapomnieć. „Nie da się uciec od tego, co zostało stworzone w ciemności. Zło wraca.” Niedokończony ścieg to drugi tom brutalnej, pełnej napięcia serii kryminalnej Tomasza Roga — opowieść o zemście, nienawiści i demonach, które zawsze odnajdują drogę do tych, którzy próbują od nich uciec.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788397881716
Rozmiar pliku: 508 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Syn Szewca 2

Niedokończony szew

Autor: Tomasz Rog

SPIS TREŚCI

Wstęp

……………………………………………………… ……… 4

Rozdział 1 — Zapach starych spraw ………………………… 6

Rozdział 2 — O jak Odwet ……………………………………….. 18 Rozdział 3 — Ł jak Łowca ………………………………………… 32 Rozdział 4 — Warsztat

……………………………………………. 49

Rozdział 5 — Cisza przed uchem ………………………………. 62

Rozdział 6 — Echo z Jastrzębia …………………………………. 74 Rozdział 7 — Litera A

……………………………………………… 87 Rozdział 8 — Piąty znak

…………………………………………… 98 Rozdział 9 — Kret w cieniu …………………………………….. 109 Rozdział 10 — Niepokojące zbieżności ………………….. 129

Rozdział 11 — Linia krwi

………………………………………… 143 Rozdział 12 — Ona to haczyk ………………………………….. 154 Rozdział 13 — Pułapka, która już czekała 172 Rozdział 14 — Ostatni strzał ………………………………….. 179 Epilog — Trzy ślady po ciszy ……………………187WSTĘP

Minęły dwa lata.

Dwa lata od tamtej nocy, gdy cisza wreszcie pękła, a to, co miało zostać pogrzebane, znów wypłynęło na powierzchnię.

Niektórzy twierdzą, że zło można zamknąć — w celi, w akcie sprawy, w pamięci. Ale zło, które potrafi czekać, zawsze znajdzie sposób, by wrócić.

Nie potrzebuje powodu. Wystarczy mu szew, który nigdy nie został

dokończony.

Komisarz Wilk od dawna nie wierzył w przypadki.

Magda Sobczak przestała wierzyć w ludzi.

A Artur Pietrzak… on dopiero zaczynał rozumieć, że w tym zawodzie nie da się pozostać czystym.

4

Wrocław znowu milczał.

Tylko śnieg przykrywał to, co ktoś próbował ukryć — i to, co ktoś inny znów postanowił odsłonić.

Bo niektóre sprawy nie kończą się w aktach.

Niektóre po prostu… czekają.

5

ROZDZIAŁ 1 — Zapach starych spraw Poranek jak

każdy inny.

Zimny, szary i jebiąco poniedziałkowy.

Komenda przy Podwalu w 2012 roku

wyglądała, jakby nikt jej nie odmalował od czasów, kiedy w „Teleexpressie”

nadal leciało disco polo. Ściany w kolorze rozmytej musztardy, podłoga pamiętająca erę gierkowską, a pod

sufitem świetlówki, które brzęczały tak, jakby codziennie żegnały się z życiem.

Maszyna do kawy znów pluła brązową breją. Ktoś walił w nią pięścią i darł się na cały korytarz:

— No dawaj, kurwo, chociaż pół kubka! Z pokoju techników poleciało:

— Kto, kurwa, ruszał mój pędzelek do

6

odcisków?! Powtarzam: kto go, ja

pierdolę, ruszał?!

Policyjna orkiestra symfoniczna w pełnym składzie.

Komisarz Sławek Wilk siedział za biurkiem, ze starym, niedopalonym papierosem w ustach i spojrzeniem, które mogło zatrzymać ruch na skrzyżowaniu Powstańców Śląskich. Na blacie piętrzyły się raporty z

poprzedniego tygodnia: włamania, domowe awantury, podejrzane garnki w garażach, jeden pies biegający po

dachu bloku — standard poniedziałku.

Wilk dmuchnął w kartkę, żeby odgonić popiół, i mruknął do siebie:

— Jak ja kurwa nie cierpię poniedziałków.

7

W tej samej chwili drzwi otworzyły się z hukiem.

Magda Sobczak wpadła do pokoju jak burza, w jednej ręce trzymając kubek kawy z automatu, w drugiej teczkę, a jej mina wyglądała tak, jakby właśnie dowiedziała się, że świat jednak się kończy — i to dziś.

— Wstawaj, Wilk. Mamy trupa.

Sławek nawet nie spojrzał w jej stronę, tylko uniósł lekko brwi.

— Znowu? — mruknął. — Kurwa, Magda, nawet kawy nie dopiłem.

— I już nie dopijesz. — Rzuciła kubek na biurko. — Kobieta. Pięćdziesiąt siedem lat. Jastrzębie, ten stary

budynek po dawnym domu dziecka. Wilk zatrzymał się w pół ruchu.

8

Zerknął na nią wolno, ciężko, jakby jego ciało sprzeciwiało się tej informacji całym sobą.

Jastrzębie? To przecież…

— Wiem. — przerwała mu cicho, bez cienia irytacji. — Ten sam rejon.

Zapadła cisza.

Taka, której w komendzie prawie nigdy nie było.

Wilk zgasił papierosa w przepełnionej popielniczce i westchnął, jakby ktoś po raz kolejny wcisnął w niego klucz

francuski.

— No to, kurwa… zaczynamy od mocnego poniedziałku.

Stare Jastrzębie

9

Zajechali na miejsce starym policyjnym passatem, który przy każdym zakręcie jęczał, jakby prosił o dożywotni urlop. Budynek po dawnym domu dziecka górował nad okolicą jak zapomniany grobowiec — obdarty tynk, brudne mury, okna zabite deskami, chaszcze po pas. Deszcz wisiał w powietrzu, ale

jeszcze nie spadał — idealna pogoda na zwłoki.

Makowski i młody Pietrzak byli już na miejscu. Makowski w kombinezonie

wyglądał, jakby życzył sobie, żeby był to już koniec zmiany. Pietrzak natomiast próbował wyglądać profesjonalnie, ale zdradzały go nerwowe ruchy i wzrok

uciekający gdzieś za taśmę policyjną.

— Witamy w raju po godzinach — mruknął Makowski, gdy Magda i Wilk podeszli.

10

— Co mamy? — Wilk zajrzał do środka przez uchylone drzwi.

— Kobieta — odpowiedział Adam. — Leży w głównym korytarzu. Jadwiga Moszczuk. Według papierów była sprzątaczką w domu dziecka.

— Moszczuk… — Magda zmarszczyła brwi. — Kojarzę nazwisko.

— No powinnaś, pani detektyw. — Makowski wzruszył ramionami. —

Wtedy, w Jastrzębiu, pracowała w tym samym domu dziecka.

Wilk nic nie powiedział.

Jego twarz stężała, jakby ktoś docisnął w nim niewidoczny spust.

11

Weszli do środka. Uderzył ich zapach stęchlizny, wilgoci i czegoś, co tylko w

raportach nazywa się „prawdopodobną krwią”.

Ciało leżało na posadzce.

Kobieta była ułożona starannie — za starannie. Jakby ktoś dbał o każdy detal.

Twarz zasłonięta włosami.

Dłonie splecione na piersi. Cisza wokół. A na plecach — litera O.

Wycięta precyzyjnie, równiutko, jednym ruchem.

Prawe ucho — odcięte. Wilk zamarł.

Jakby ktoś uderzył go w żołądek wspomnieniem, którego nie chciał.

12

— Nie… — wyszeptał. — Tego się nie da pomylić.

— Chyba że mamy naśladowcę — stwierdził Makowski, robiąc zdjęcia starą,

wyeksploatowaną lustrzanką.

— Albo sam mistrz wrócił z urlopu — dorzucił Pietrzak, próbując żartować, ale głos mu drgnął.

— Magda spojrzała na niego ostro.

— Nie żartuj z tego, Artur.

Aparat Makowskiego „cykał” regularnie, jak metronom odliczający powrót

koszmaru.

— Teren, wejścia, okna, ślady opon — rzucił Wilk zaciętym tonem. — I

13

wołajcie patologów.

— Jasiński już jedzie — odparł Makowski. — Ale ostrzegam: humor ma jak po rozwodzie. Córka mu wczoraj

oznajmiła, że zostaje weganką. Wilk prychnął pod nosem.

— To trup ma przejebane.

Pół godziny później na sygnale podjechała naczelniczka Lidia Nowacka.

Krótko ścięte włosy, płaszcz jak z wojskowego defiladowego zestawu, spojrzenie, które mogło wybijać szyby.

Wysiadła z auta bez słowa, nawet nie patrząc na ciało.

— Długo mnie tu będziecie trzymać na tym zadupiu? — rzuciła.

14

— Dopiero zaczynamy, pani naczelnik — odparł Wilk, zachowując neutralny ton.

— To skończcie szybko. I znajdźcie mi tego popierdoleńca, zanim znowu zrobi medialny cyrk.

Obróciła się na pięcie i odeszła, zostawiając po sobie zapach drogich

perfum i jeszcze droższego wkurwienia. Powrót do przeszłości

Wilk patrzył na ciało jeszcze chwilę, jakby próbował poskładać w głowie coś, czego nikt nie chce składać.

— Magda… jeśli to on…

Jej odpowiedź była natychmiastowa. Cicha, twarda. — Wiem.

— Myślałem, że ten rozdział mamy zszyty.

15

Magda zaciągnęła się papierosem i wypuściła dym wolno, jakby liczyła każde słowo.

— Może ktoś właśnie postanowił go odpruć.

Końcówka, która pachnie niedopowiedzeniem

W drodze do auta Magda odpaliła kolejnego papierosa, mimo że przed chwilą mówiła, że rzuca.

— Wiesz, co jest najgorsze w takich poniedziałkach? — rzuciła przez ramię.

— Co? — zapytał Wilk, zamykając drzwi passata.

— Że zaczynają się od kawy… a kończą na trupie.

Wilk uśmiechnął się krzywo.

— A czasem na odwrót.

16

Silnik zawarczał, wydech zadymił jak stara lokomotywa PKP.

Komenda czekała.

A z nią — sprawa, która miała nigdy nie wrócić.

Ale wróciła. Z

hukiem.

17

ROZDZIAŁ 2 — O jak Odwet

Kawa na komendzie smakowała tak, jak zawsze — jakby ktoś ją parzył w

wiadrze po farbie, które wcześniej służyło do mieszania smoły.

Pokój przesłuchań na parterze pamiętał jeszcze czasy milicji.

Blat stołu był porysowany inicjałami, krzesła nie do pary skrzypiały przy

każdym ruchu, a nad wszystkim wisiała lampa, która mrugała jakby za chwilę miała się przepalić, ale robiła tak od

pięciu lat.

Wilk siedział z Magdą przy stole, nogi miał wyciągnięte i oparte o wolne

krzesło, w jednej ręce kubek kawy, w drugiej zdjęcia z miejsca zbrodni. Na stole leżał wachlarz

18 wydruków — fotografie pleców Jadwigi Moszczuk, zbliżenia litery na skórze, brakującego ucha, śladów krwi.

— Litera „O”, brak prawego ucha… — mruknął, przewracając kolejne zdjęcie. — Jakby czas się, kurwa, cofnął.

Magda siedziała po drugiej stronie, półdupkiem na oparciu krzesła, z papierosem przyklejonym do dolnej wargi, chociaż w pokoju oficjalnie „obowiązywał zakaz palenia”.

Stuknęła paznokciem w raport techników.

— Albo ktoś postanowił zrobić powtórkę z rozrywki. — Podeszła bliżej,

przesunęła dokument w jego stronę. — Zobacz. Głębokość rany, kąt cięcia,

sposób ułożenia ciała… szczegóły się zgadzają co do

19

przecinka.

Wilk cmoknął z niesmakiem.

— Styl sygnowany krwią.

Drzwi otworzyły się gwałtownie, uderzając o ścianę tak, że odpadł mały kawałek tynku. Do środka wpadł Adam Makowski, z plikiem świeżo wywołanych zdjęć w jednej ręce i kubkiem kawy w

drugiej.

Kawa była bardziej szara niż brązowa.

— No, to mamy piękną rzeźbę — oznajmił wesoło, jakby właśnie przyniósł ciasto z cukierni. Rzucił zdjęcia na stół, a kubek postawił tak, że zdążył już zostawić okrągły ślad na

protokole.

Wilk zgasił papierosa w pustym plastikowym kubeczku po jogurcie i sięgnął po

20

pierwszą fotografię.

Makowski opierał się o framugę, kiwając głową jak dumny autor.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij