- W empik go
Synagoga Szatana - ebook
Synagoga Szatana - ebook
Znakomicie napisana książeczka o psychologii czarownicy, o czarnej mszy, czci oddawanej złym mocom i o pełnym krwi i kultu Szatana sabacie. Autor wykazuje nadzwyczajną znajomość zarówno liturgii jak i gnozy. Jest doskonałym znawcą ezoteryki i okultyzmu, magii, czarów i seksu sakralnego. Satanizm nie ma przed nim żadnych tajemnic. Mimo upływu wielu lat od napisania tego opracowania informacje w nim zawarte są wciąż aktualne. Intrygująca, fascynująca lektura!
Spis treści
Motto
Powstanie i Tworzenie
Synagoga Szatana
Kategoria: | Ezoteryka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64145-87-2 |
Rozmiar pliku: | 163 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
»Wszystko, co widzisz na ziemi, moich słucha rozkazów. Gdy tylko zechcę, zwiędnie i zeschnie kwitnąca szata ziemi; gdy tylko zechcę, woda poleje się ze skały, a z twardych granitowych opok wytrysną obfite strumienie. Rwące wodospady są mi mostami, a wiatry pokornie kładą mi u stóp swoją potęgę. Mnie słuchają strumienie, mnie słucha tygrys hyrkański, a smok się nie poruszy, gdy ja go poskromię.»
(Petronius).
»Śpiewem moim kształty księżyca ściągam na ziemię, a gdy rozwichrzę krąg ziemski, sam Phebus powstrzyma słoneczne swe rumaki.«
(Vergilius).Powstanie i tworzenie
Tym dumnym językiem przemawiała czarownica, kiedy tajemną swą potęgą wznosiła się ponad fatum, kiedy jeszcze zły bóg żył w kształtach tysiąca bogów, co nagim swym przepychem królowali światu, kiedy jeszcze Phallus władał bez granic jako symbol odwiecznego rozpłodu i wiecznego odrodzenia w komnatach sypialnych, – kiedy Pan dłoń swą błogosławiącą rozpościerał nad wszelką miłością: nad miłością małżeńską, nad miłością rozpustną i miłością w gimnazyach.
Dumnie i przemożnie kroczyła pogańska czarownica przez świat. Jako Pythia kierowała losami ludów, jako Druida czytała z klejnotów gdyby z otwartej księgi przyszłe wydarzenia, a zawsze była świętą kapłanką, co swoją potęgą nadawała sobie godność bogini.
To było w czasach, kiedy dar jasnowidzenia był nadprzyrodzoną łaską Boga, kiedy czarownik był wysłannikiem nadziemskiej jakiejś potęgi i boskiej czci doznawał, kiedy jeszcze godnym zazdrości był ten, kto zdołał zniweczyć prawa natury, kto chwytał związek wszechrzeczy w najgłębszem przepastnem powiązaniu, ten, kto słoneczną jaśnią rozświetlał najgłębsze tajniki.
Bo wtedy jeszcze świętą była wszelkiemu stworzeniu nagość i świętą była dusza, w czemkolwiek się objawiała, w przyrodzie czy w człowieku. Poganin żył z przyrodą w najściślejszem zbrataniu. Żył bezpośrednio z nią i w niej, był jej cząstką, był cząstką nerwu, który na zewnątrz objawiał najdrobniejszą w niej zmianę. Był prajekcyą organów przyrody, ujawniającą się w błogosławiącej i niszczącej potędze, podobnie jak każdy wynalazek mechaniczny jest projekcyą organów samej istoty natury człowieczej. Swiętem mu było wszelkie objawienie duszy wszechświata, której sam czuł się atomem, a w każdym przejawie ludzkiej istoty, choćby najbardziej zbrodniczym, widział działanie pytagorejskiego praognia, w którym dusza ludzka rozpalała się do życia ziemskiego.
Dobrym i świętym był mu szał i chaos, dobrą i świętą ciekawość, co przedzierała mroki, osłaniające najskrytsze tajniki, dobrym i świętym był mu tytaniczny, hardy polot, co wszelkie prawa i normy niweczył nieokiełzaną swą pychą. Dobre i święte były dumne i jasnowidzące skoki w przyszłość, dobrem i świętem było twórcze nieokiełzanie, a nade wszystko Ja, jedyne zło w doktrynie chrześcijańskiej.
»Ja« było naówczas dobrem. Pycha była szlachectwem duszy, gniew i mściwość były świętemi cnotami królów, najskrytsza chytrość i najuleglejsza pokora były w owych czasach oznaką najwyższej mądrości.
Wzgardą i szyderstwem otaczano pokornego, co przebaczał obelgi – pokorny był tchórzem – wzgardą otaczano skromność jako oznakę uległego, płaszczącego się charakteru, wzgardą okrywano cnotliwość jako cnotę rzezańców.Synagoga Szatana
Aby ułatwić sobie psychologię czarownicy, trzeba rzucić okiem na straszne i dziwne choroby nerwów, które ludzkość średnich wieków trawiły i do obłędu doprowadzały.
W jedenastym stuleciu pojawia się tak zwany święty ogień.
Kronikarz twierdzi, że był to ukryty ogień, który z wolna przegryzał ciało, że członki odpadywały, a ciało w krwawych ochłapach i szmatach zwisało.
Przez dwadzieścia lat bez przerwy wyniszczył święty ogień jedną część całej ludzkości, a biada temu, który chorobę tę zmógł.
Całe wsie i miasta przepełnione były potwornymi kalekami, bez rąk, bez nóg, z wyżartymi nosami, czasami pozostał tylko tułów z chwiejącą się na wszystkie strony głową, bo choroba przegryzła wszystkie więźby i spójnie.