Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Syndrom wybawcy - ebook

Format:
EPUB
Data wydania:
6 czerwca 2025
59,00
5900 pkt
punktów Virtualo

Syndrom wybawcy - ebook

Często przyciągasz osoby bezradne, zranione lub potrzebujące pomocy. Wierzysz w to, że twoja miłość może je uleczyć. Zbyt mocno angażujesz się w problemy partnera i czujesz, że w waszej relacji odgrywasz rolę opiekuna. Masz wrażenie, że cała odpowiedzialność w związku spoczywa na tobie. Często usprawiedliwiasz zachowania partnera i potrzebujesz ciągłego zapewniania o uczuciach, jakimi cię darzy. Jeśli w powyższym opisie dostrzegasz siebie, bardzo możliwe, że pełnisz w związku z drugim człowiekiem funkcję wybawcy, czyli osoby, która odczuwa ciągły przymus ratowania partnera. Wybawca pragnie uzyskać od partnera podziw, uznanie i miłość, w rezultacie jednak odbiera sobie szansę na stworzenie zdrowego emocjonalnie związku. Mary C. Lamia oraz Marilyn J. Krieger analizują mechanizmy, które prowadzą do powstania syndromu wybawcy, a także rozwoju typowego dla wybawców sposobu nawiązywania relacji. Omawiają przypadki pochodzące z ich wieloletniej praktyki klinicznej i pomagają zrozumieć, a przede wszystkim skutecznie przepracować, ten wzorzec zachowania. Syndrom wybawcy. Jak uwolnić się od potrzeby ratowania innych to książka, która pomoże ci: • odkryć, dlaczego przyciągasz osoby spragnione opieki i kruche emocjonalnie; • lepiej zrozumieć dynamikę relacji, które tworzysz; • budować zdrowe i satysfakcjonujące związki.

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-01-24288-6
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PODZIĘKOWANIA

Jesteśmy bardzo wdzięczne Matthew McKayowi za możliwość wydania książki pod egidą wydawnictwa New Harbinger. Dziękujemy Kayli Sussel, Melissie Kirk i Jess Beebe za wszelkie wskazówki i wsparcie. Chcemy podziękować naszym studentom i współpracownikom, którzy od wielu lat dzielą się z nami własnym doświadczeniem. Kilkoro z nich zasługuje na szczególne i osobiste wyrazy uznania, jednak w trosce o zachowanie poufności nie wymienimy tutaj ich nazwisk. Wyrazy miłości i wdzięczności należą się również naszym mężom, dzieciom i ich partnerom oraz przyjaciołom, którzy w trakcie naszej pracy wykazywali zaangażowanie, entuzjazm i zrozumienie dla całego procesu. Oczywiście składamy ogromne podziękowania osobom i parom, które powierzyły nam swoje historie i życia. W końcu chcemy podziękować sobie za wieloletnią przyjaźń – to wspaniałe, że możemy wspólnie pojawić się na stronach tej publikacji.WSTĘP

Sir Lancelot, Wonder Woman albo Superman to przykłady klasycznego archetypu rycerza na białym koniu: bezinteresownego, silnego i dzielnego bohatera lub bohaterki, którzy pojawiają się w ostatniej chwili, by ratować niewinnych i bezbronnych przed smokami, złoczyńcami oraz krzywdą. Od czasów średniowiecza określenie „rycerz na białym koniu” lub „rycerz w lśniącej zbroi” oznacza wybawcę. Archetyp ten pojawia się w legendach i folklorze, zwykle uosabiając atrakcyjność, romantyzm i siłę. W literaturze, teatrze, filmie i tekstach piosenek znajdziemy wiele postaci, które albo pragną zostać rycerzami wybawicielami, albo za takimi rycerzami tęsknią.

Współczesny rycerz wybawca

Wybawcami mogą stać się zarówno kobiety, jak i mężczyźni, niezależnie od wieku, rasy, orientacji seksualnej, pochodzenia czy statusu społeczno-ekonomicznego. Współczesny rycerz, nawet jeśli w roli partnera wydaje się prawdziwym skarbem, w rzeczywistości jest bohaterem tragicznym. Wybawcy nie tyle chcą, ile muszą ratować, i z tego powodu często nieświadomie wybierają na partnerów osoby spragnione opieki lub kruche emocjonalnie i podatne na zranienie. Dlatego w naszej konceptualizacji za podstawową charakterystykę syndromu wybawcy uznajemy przymus lub silną tendencję do ratowania innych.

Pomyślmy przez chwilę o różnych związkach, które znamy lub w których sami byliśmy. Prawdopodobnie każdy z nas spotkał się z relacją stworzoną przez osoby uzupełniające się w pragnieniu ratowania i potrzebie bycia uratowanym przed najróżniejszymi zagrożeniami: poczuciem nieszczęścia, katastrofą finansową, nadużywaniem substancji psychoaktywnych, krzywdzącym związkiem, problemami zdrowotnymi albo zranieniami z przeszłości. Być może wybawcy, których znamy, intuicyjnie wyczuli emocjonalne niezaspokojenie i kruchość swoich partnerów, nawet jeśli na początku znajomości te charakterystyki były skrzętnie skrywane.

Okazuje się, że wielu współczesnych rycerzy ratuje z opresji coraz to nowe osoby, jawiąc się kolejnym partnerom jako długo wyczekiwani wybawiciele. Na początkowych etapach znajomości wybawcy zdają się czerpać radość ze swojej wielkoduszności i bezinteresowności, jednak z biegiem czasu ich entuzjazm maleje, a nasilają się rozczarowanie, krytyczność i poczucie bezsilności. Po tym poznamy współczesnych rycerzy na białym koniu. Chociaż ten sam schemat może występować w różnych sytuacjach, między innymi w relacjach biznesowych albo przyjacielskich, w naszej książce skupimy się na jego działaniu w związkach intymnych.

Za potrzebą ratowania

Co się kryje za potrzebą wybawcy, by ratować partnerów? Odpowiedzi należy szukać w zrozumieniu celów, dla których wybawca wchodzi w relację i które mogą pozostawać nieuświadomione. Chociaż bohaterskie dokonania rycerzy polegają na uśmiercaniu symbolicznych smoków dręczących partnera, w rzeczywistości celem każdego rycerza jest pokonanie smoka z własnej przeszłości. Oczywiście towarzyszy temu nadzieja, że partnerzy nagrodzą ich podziwem, akceptacją i miłością, jednak na głębszym poziomie notoryczni wybawcy usiłują naprawić poczucie złego lub wadliwego Ja, wytworzone w dzieciństwie.

Niestety poprzez wybór partnera oraz sposób funkcjonowania w związku wybawca często odtwarza ten sam uraz, którego doświadczył jako dziecko, i zamiast reparacji doznaje kolejnego zawodu. Dopóki więc nie zrozumie prawdziwych kierujących nim motywów, dążenie do uzdrowienia poprzez nieustanne ratowanie innych będzie skazywało go na porażkę i poczucie nieszczęścia.

Dla kogo jest ta książka

Zrozumienie syndromu wybawcy pomoże uświadomić sobie przymus ratowania i zidentyfikować go w zachowaniu innych osób. Przedstawiając ogólny zarys zagadnienia oraz omawiając konkretne przypadki, stworzyłyśmy model, dzięki któremu można rozpoznać własne niezdrowe skłonności do ratowania. Przyjrzymy się mechanizmom, które doprowadziły do powstania tego syndromu oraz do rozwoju typowego dla wybawców sposobu nawiązywania relacji. Ta nowa perspektywa może wesprzeć w zmianie dokonywanych wyborów i powtarzających się wzorców, które utrudniają tworzenie zdrowych więzi i uniemożliwiają spełnienie w relacjach.

Proponowane przez nas rozumienie może się okazać pierwszym krokiem do uzdrowienia siebie, ruchem w stronę nowego sposobu tworzenia głębokich, pełnych ciepła relacji. Dopiero gdy zsiadamy z konia i przestajemy być rycerzami, jesteśmy w stanie wspierać innych w zrównoważony sposób, a przez to związać się z autentycznym i wartościowym partnerem.

Dlaczego napisałyśmy tę książkę

Przez ponad trzydzieści lat praktyki w zawodzie psychologa każda z nas niejednokrotnie pracowała z mężczyznami i kobietami, których teraz mogłybyśmy określić mianem wybawców. Zazwyczaj raz po raz znajdowali oni partnerów wymagających ratunku przed jakimiś okolicznościami życiowymi. Kiedy przedstawiałyśmy pojęcie syndromu wybawcy osobom wpisującym się w tę charakterystykę, dość szybko identyfikowały się z tym terminem i zaczynały nim określać siebie lub funkcjonowanie innych.

Ponieważ rozpoznanie problemu to dopiero pierwszy etap na drodze do rozwiązania, świeżo mianowani wybawcy musieli również odkryć źródło własnego zachowania, a także nauczyć się nowego sposobu myślenia o swoich związkach i partnerach. Jeśli jesteś wybawcą, mamy nadzieję, że treści zawarte w tej książce pomogą ci lepiej zrozumieć dynamikę relacji, które tworzysz, i wesprą cię w dokonywaniu korzystniejszych wyborów w związkach intymnych.

Co znajduje się w książce

W rozdziale pierwszym szczegółowo przedstawiamy nasze ujęcie syndromu wybawcy, opisujemy też różne typy współczesnych rycerzy na białym koniu oraz wprowadzamy pojęcie zrównoważonego ratownika. Rozdział drugi identyfikuje doświadczenia z pierwszych etapów życia i mechanizmy psychologiczne, które prowadzą do powstania syndromu wybawcy. W rozdziale trzecim omawiamy podstawowe teorie dotyczące altruizmu i empatii, wyjaśniamy także różnice i podobieństwa między pragnieniem niesienia pomocy a syndromem wybawcy. Rozdział czwarty koncentruje się na przyczynach oraz sposobach obrony, które stosują wybawcy. W rozdziałach od piątego do siódmego prezentujemy konkretne przypadki i analizujemy każdy z zarysowanych w rozdziale pierwszym typów: wybawcę nadmiernie empatycznego, rycerza ze skazą oraz strasznego/wystraszonego rycerza. Rozdział ósmy przybliża obraz partnerów, których zwykle wybierają wybawcy, natomiast rozdział dziewiąty zawiera dwa przypadki ilustrujące dojrzałe udzielanie wsparcia w prawidłowo funkcjonującej relacji. Rozdział dziesiąty przedstawia materiały do autorefleksji, wskazujące kierunek na drodze do uwolnienia się od przymusu ratowania. Na końcu każdego rozdziału załączamy zestaw pytań, które zachęcają do głębszego przemyślenia przeczytanych treści.

W różnych fragmentach książki zamieszczamy przykładowe opisy przypadków pochodzących z naszej praktyki klinicznej, z doświadczeń naszych koleżanek i kolegów po fachu oraz ze zwykłych rozmów z ludźmi, którzy zetknęli się z relacją „ratunkową”. Wszystkie informacje umożliwiające identyfikację opisywanych osób zostały zmienione. Podkreślamy też, że przypadki przedstawiane w książce są łączone, czyli składają się z kilku podobnych historii połączonych w jedną, aby zapewnić możliwie najlepszą ochronę tożsamości. W całej książce używamy na zmianę przykładów dotyczących mężczyzn i kobiet.

Zaczynamy

Mamy już zatem ogólne pojęcie o tym, czym jest „syndrom wybawcy”: to powtarzający się przymus ratowania drugiej osoby w związku intymnym, rozwijający się na bazie tych doświadczeń z wczesnych lat życia, które wywołały u przyszłego wybawcy poczucie wstydu, lęku lub krzywdy. Zapraszamy teraz do przeczytania zamieszczonego w ramce kwestionariusza i wsłuchania się w swoje reakcje na podane stwierdzenia. Odpowiedzi warto zanotować, żeby móc wrócić do nich w rozważaniach pod koniec rozdziału pierwszego.

Kwestionariusz: czy jesteś wybawcą?

Zaznacz, które z poniższych stwierdzeń mogą odnosić się do ciebie.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------- -------- -------
Prawda Fałsz
1. Na początku związku czułem/czułam się idealizowany/idealizowana przez partnera/partnerkę. _____ _____
2. Muszę bardzo uważać, żeby nie powiedzieć ani nie zrobić niczego, co zdenerwowałoby partnera/partnerkę. _____ _____
3. Czuję, że cała odpowiedzialność za życie moje i partnera/partnerki spoczywa na mnie. _____ _____
4. Pozostaję w związku z poczucia winy lub z troski o partnera/partnerkę. _____ _____
5. Na początku związku postrzegam partnera/partnerkę jako osobę niebezpiecznie pociągającą lub uwodzącą. _____ _____
6. Często wiem lepiej niż partner/partnerka, co jest dla niego/niej dobre. _____ _____
7. Ludzie często nie wiedzą, że jestem niezwykle samokrytyczny/samokrytyczna. _____ _____
8. Często nie zwracam uwagi na swoje potrzeby, skupiając się tylko na potrzebach partnera/partnerki. _____ _____
9. Często uważam, że partner/partnerka nie docenia tego wszystkiego, co dla niego/niej robię. _____ _____
10. Z perspektywy czasu widzę, że w wielu związkach próbowałem/próbowałam ratować swoich partnerów/partnerki. _____ _____
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------- -------- -------ROZDZIAŁ 1
PODSTAWOWE WIADOMOŚCI NA TEMAT WYBAWCÓW

Wszyscy wybawcy cierpią na przymus ratowania, ale mogą się różnić pod względem sposobów oraz przyczyn niesienia ratunku. W niniejszym rozdziale przedstawimy ogólną charakterystykę wspólną dla wszystkich notorycznych ratowników oraz indywidualne różnice między nimi, a także podzielimy ich na cztery typy: wybawców nadmiernie empatycznych, rycerzy ze skazą, strasznych/wystraszonych rycerzy oraz zrównoważonych ratowników. O każdym z nich będzie można przeczytać więcej w dalszych partiach książki. Na koniec tego rozdziału podsumujemy to, czego się dowiedzieliśmy o syndromie wybawcy, oraz omówimy odpowiedzi udzielone na pytania w kwestionariuszu, który zamieściłyśmy we wstępie.

Cechy wspólne wybawców

Wybawcy podchodzą do swoich partnerów altruistycznie, ale ich altruizm często jest przejawem nierozwiązanych konfliktów wewnętrznych oraz wynika z pragnienia pozostawania w nieustannej bliskości z partnerem. Czy to oznacza, że wybawcy spieszą na ratunek z pobudek, które nie są do końca altruistyczne? Odpowiedzi na to złożone pytanie postaramy się udzielić w dalszej części rozważań. Na razie skupimy się na świadomie podejmowanych decyzjach i działaniach ratunkowych, uznając je za altruistyczne z natury.

Ratownicy często mają za sobą doświadczenia utrat, porzucenia, traum lub nieodwzajemnionej miłości. Wielu z nich doznało urazów z powodu emocjonalnego lub fizycznego cierpienia opiekuna. Wybawcy, z którymi pracowałyśmy, okazywali się osobami wrażliwymi i podatnymi na zranienia, co dodatkowo narażało ich na krzywdy ze strony otoczenia.

Cechą niezwykle rozwiniętą u wszystkich wybawców jest empatia, zdolność do rozumienia przeżyć drugiej osoby i identyfikowania się z nimi. Umiejętność wczucia się w emocje partnerów może być wykorzystana do udzielania wsparcia, ale niestety również do kontrolowania lub ranienia. Zjawisko empatii omówimy szerzej w dalszych rozdziałach.

Po gruntownej analizie przypadków, które wpisują się w naszą definicję syndromu wybawcy, stworzyłyśmy listę cech i zachowań charakterystycznych dla notorycznych ratowników. W ich historiach życia zwykle napotkamy wiele z wymienionych sposobów funkcjonowania:

• zachowania autodestrukcyjne, w tym nadużywanie substancji psychoaktywnych;

• w dzieciństwie nadmiarowa świadomość trudności, z jakimi borykają się rodzice;

• zaniedbania w dzieciństwie;

• nadużycia emocjonalne, fizyczne lub seksualne w dzieciństwie;

• utrata lub zagrożenie utratą znaczącego opiekuna w dzieciństwie;

• wiązanie się z partnerami wymagającymi ratunku.

Wybawca zwykle przejawia wiele z poniższych cech:

• lęk przed dystansem emocjonalnym;

• wrażliwość i podatność na zranienia;

• skłonność do idealizowania partnera;

• silne pragnienie, by poczuć się ważnym lub wyjątkowym;

• skłonność do nadmiernej samokrytyki lub na odwrót – do nadmiernego obwiniania i deprecjonowania innych oraz manipulowania nimi.

W związkach intymnych wybawcy często funkcjonują w następujący sposób:

• pociągają ich partnerzy spragnieni opieki lub z doświadczeniami utrat, nadużyć, uzależnienia lub innych traum;

• obawiają się separacji od partnera, utraty jego miłości lub akceptacji oraz porzucenia przez niego;

• zachowują się w sposób kontrolujący, często pod pozorem udzielania pomocy;

• podtrzymują lub odbudowują więź z partnerem, udowadniając swoją niezwykłą przydatność i dobroć;

• reagują ambiwalentnie na sukcesy odnoszone przez partnera;

• mają poczucie „jedności” z partnerem;

• nie rozpoznają manipulacji ze strony partnera;

• dają się uwieść seksualnym lub teatralnym zachowaniom partnera;

• dążą do wywołania w partnerze silnych uczuć, aby uniknąć własnych trudnych emocji;

• podtrzymują nadzieję na udany związek, zaprzeczając rzeczywistości związanej z problemami partnera.

Typy wybawców

Próbując opisać różne typy wybawców, wzięłyśmy pod uwagę wiele przypadków, w których rozpoznawałyśmy zachowania ratunkowe w związkach intymnych. Przeanalizowałyśmy i porównałyśmy typy osobowości, sposób funkcjonowania w relacjach oraz doświadczenia z wczesnego okresu życia, po czym w wyniku tej pracy wyłoniłyśmy cztery rodzaje ratowników. Są to: wybawca nadmiernie empatyczny, rycerz ze skazą, straszny/wystraszony rycerz oraz zrównoważony ratownik. Te kategorie nie są zupełnie odrębnymi bytami, składają się raczej z wiązek różnych cech, które mogą na siebie zachodzić, chociaż w każdej kategorii zaobserwowałyśmy pewną dominującą dynamikę psychologiczną. Dynamika ta niekoniecznie jest jednak stała i nienaruszalna. Niektórzy wybawcy przechodzą z jednej kategorii do drugiej w miarę uzyskiwania wglądu i nowej perspektywy na skutek doświadczeń, zdarzeń oraz poważnych zmian życiowych.

Wybawca nadmiernie empatyczny

Wybawca nadmiernie empatyczny obawia się dystansu emocjonalnego. Jego lęk mogą wyzwalać różne czynniki, takie jak separacja, utrata miłości czy utrata akceptacji. Wybawca empatyczny próbuje podtrzymać lub odbudować emocjonalną więź z partnerem, wchodząc w rolę osoby przydatnej, dobrej i opiekuńczej oraz starając się wpłynąć dobroczynnie na jego emocje. Zazdrość i niepewność w sferze seksualnej również mogą wzbudzać obawę przed dystansem emocjonalnym, przez co wybawca nadmiernie empatyczny będzie chciał tym bardziej udowodnić, że jest wartościowym partnerem i kochankiem.

Ratownik tego typu wykazuje nadmierną troskę o partnera. Uwidacznia się ona najwyraźniej w czasie rozłąki lub gdy wybawca uważa, że partner potrzebuje pomocy bądź ochrony, również przed doświadczaniem jakiegoś trudu życiowego. Pewna kobieta martwiła się, że jej partner nie zaplanował odpowiednio pracy, przez co wkrótce będzie się bardzo stresował. Być może trafnie przewidziała ciąg wydarzeń, kiedy jednak stworzyła na komputerze arkusz, w którym rozpisała harmonogram zobowiązań partnera, aby pomóc mu lepiej się zorganizować, on odrzucił jej wsparcie, przeżywając je jako upokorzenie. W sytuacjach podobnych do tej wybawcy często czują się zranieni, a nawet rozzłoszczeni, gdy partnerzy zbywają ich próby pomocy lub odbierają je jako krytyczne i uciążliwe.

Wybawca nadmiernie empatyczny, podobnie jak inni ratownicy, w głębi ducha może przypisywać sobie sukcesy partnera, ale również żywić wobec nich mieszane uczucia. Ponieważ wybawcy boją się dystansu emocjonalnego, może dręczyć ich obawa, że partner po odniesieniu sukcesu nie będzie już potrzebował związku i zacznie dążyć do zakończenia relacji. U tego typu wybawców podstawowa dynamika psychologiczna to wysoki poziom empatii, nadmiarowe poczucie winy oraz intensywny lęk przed dystansem emocjonalnym. Te cechy przejawiają się na wiele różnych sposobów.

Sara

Trzydziestojednoletnia Sara podjęła psychoterapię po zakończeniu rocznego związku z Peterem. Sara pracowała jako doradczyni finansowa, a sukcesy zawodowe, które odnosiła, mocno kontrastowały z ubóstwem towarzyszącym jej w dzieciństwie. Gdy miała jedenaście lat, jej uzależniony od alkoholu ojciec stracił pracę, a ponieważ nie przestał pić i co pewien czas wpadał w ciągi alkoholowe, nie zdołał znaleźć stałego zatrudnienia, pracował więc dorywczo. Trudności finansowe spowodowały, że matka Sary musiała pracować ponad etat, a Sara przejęła odpowiedzialność za prowadzenie domu i opiekę nad dwoma młodszymi braćmi. Mimo tych obciążeń dobrze się uczyła i zdobyła stypendium, które umożliwiło jej kontynuowanie nauki. Wyjechała na studia, jednak od tamtej pory ciągle miała poczucie winy z tego powodu.

Z perspektywy czasu Sara uświadomiła sobie, że wszyscy mężczyźni, z którymi wiązała się podczas studiów, byli w jakiś sposób nieporadni, a ona zajmowała się ich wspieraniem. Pomagała pisać prace zaliczeniowe, robiła pranie, raz spłaciła nawet zaległą ratę na karcie kredytowej swojego chłopaka. Ten wzorzec funkcjonowania utrzymywał się również po zakończeniu nauki. Jako doradczyni finansowa Sara codziennie występowała w roli mentorki. Poznała Petera, gdy zaczęła świadczyć usługi w prowadzonym przez niego oddziale niewielkiej firmy.

Dezorganizacja i chaos, które Sara odkryła w oddziale, miały swoje odbicie w życiu osobistym Petera. Jego mieszkanie było w opłakanym stanie, sytuacja finansowa również nie najlepsza, a pozycja w firmie – bardzo niepewna. Sara zabrała się za porządkowanie oddziału i życia Petera. Stopniowo zbliżali się do siebie i z czasem Peter przekazywał Sarze coraz więcej obowiązków, twierdząc, że ona upora się z nimi lepiej i szybciej. Chociaż Sara lubiła pomagać, a wręcz uwielbiała czuć się potrzebna i doceniana przez Petera, powoli zaczynało ogarniać ją zniechęcenie.

Gdy zachorowała na mononukleozę i przez kilka tygodni nie miała na nic siły, bezradność Petera i jego brak zaangażowania w domowe obowiązki stały się nie do zniesienia. Poczucie winy nie pozwalało Sarze na zakończenie relacji, oznajmiła jednak, że powinni zrobić sobie przerwę w związku. Wtedy Peter obiecał zmianę, przekonywał też, że rozstanie będzie nie w porządku wobec niego i że nie poradzi sobie bez niej. Błagania partnera trafiły we wciąż żywe poczucie winy Sary, dlatego zgodziła się dać mu drugą szansę, choć niechętnie. Kiedy jednak Peter szybko wrócił na stary tor bezradności, Sara ponownie kazała mu się wyprowadzić. Wtedy Peter wpadł w szał i wykrzyczał: „Nigdy nie znajdziesz nikogo, kto cię tak bardzo pokocha jak ja!”.

Po tym wszystkim Sara stała się płaczliwa, miała problemy ze snem. Przerażała ją myśl, że popełniła błąd, kończąc relację z Peterem, i że już zawsze będzie sama.

Sara jest przykładem wybawcy nadmiernie empatycznego, który od dzieciństwa był sposobiony do roli ratownika. Podejmowanie wielu obciążeń w tak młodym wieku z jednej strony dawało jej poczucie mocy, ale z drugiej utrwalało przekaz, że jej własne potrzeby są drugorzędne wobec potrzeb innych osób – ponieważ rzeczywiście tak było. Problemy finansowe rodziców oraz konieczność, by matka pracowała ponad etat, wymogły na Sarze rezygnację z dużej części swobody przynależnej dzieciństwu na rzecz pomocy rodzinie. Chociaż wyjazd z domu zaowocował zdobyciem wyższego wykształcenia i dobrego zawodu, poczucie winy jej nie opuszczało. Dlatego nieustannie szukała związków, w których mogła uspokoić wyrzuty sumienia, a do tego stać się ratownikiem, którego sama kiedyś potrzebowała. Peter zauważył czułe punkty Sary i wykorzystał je, aby ją zranić, wypowiadając na głos jej najskrytszą obawę – że nigdy więcej nie będzie kochana.

Rycerz ze skazą

Rycerz ze skazą pragnie miłości i docenienia. Usiłuje skompensować i zreperować poczucie wadliwego Ja powstałe na wczesnym etapie życia. Osoby reprezentujące tę kategorię mogą w dzieciństwie zawstydzać rówieśników i wyśmiewać się z nich, żeby zamaskować pogardę odczuwaną wobec samych siebie. Rycerz ze skazą czuje się silny i sprawczy, gdy jest adorowany i idealizowany w związku. Funkcjonuje w taki sposób, aby ukryć podatność na zranienia, lęk przed porzuceniem, wstyd i poczucie niższości. Ogromną wagę przypisuje swojej sprawności i atrakcyjności seksualnej, a idealizowanie partnerów i erotyzowanie relacji służą gloryfikowaniu samego siebie w roli kochanka. Jeśli jednak jego potrzeba uznania na tym polu nie zostanie dostatecznie zaspokojona przez aktualnego partnera, rycerz ze skazą będzie inicjował nowe relacje seksualne poza związkiem.

Na partnerów często wybiera osoby, które wyraźnie nie mogą się z nim równać pod jakimś względem. Typowe przykłady takich różnic pojawiają się na poziomie wyglądu zewnętrznego, stanu zdrowia, statusu społecznego lub ekonomicznego. Zdarza się, że rycerz ze skazą buduje nierealistyczny lub przerysowany obraz tego, kim jest lub powinien być jego partner (wyolbrzymia jego przymioty).

Niezależnie od tego, w jakiej sferze występują te nierówności, cel rycerza jest niezmienny: pragnie miłości, zachwytu i zada sobie wiele trudu, by otrzymać w relacji uwielbienie, które ma za zadanie uzdrowić rany z przeszłości. Niestety ten sposób leczenia się nie sprawdza, ponieważ rycerz ze skazą zmaga się z emocjonalnym deficytem, którego nie zapełni nowa dawka miłości i podziwu, dlatego jego pragnienie opieki i frustracja nie mają końca.

Tom

Trzydziestotrzyletni Tom zgłosił się na terapię, gdy jego żona, Nicole, po czterech latach małżeństwa wniosła pozew o rozwód, twierdząc, że mąż jest „zbyt zaborczy w uczuciach”. Tom słyszał ten zarzut już wcześniej od innych kobiet i postanowił zwrócić się o pomoc, aby zrozumieć reakcje partnerek.

Tom cierpiał na nieokreślone trudności w uczeniu się, które wyróżniały go na tle dwóch braci osiągających doskonałe wyniki w nauce i tworzyły przepaść między nim a rodzicami, wykształconymi biochemikami. W dzieciństwie ojciec spędzał wiele godzin, powtarzając fakty i pojęcia, których Tom nie mógł zapamiętać, co kończyło się krzykami ojca oraz interwencją matki wołającej z drugiego pokoju: „Przestań. Wiesz, że Tom nie da rady!”. Ostatecznie ojciec dał za wygraną, nazywając syna „porażką”. W późniejszym czasie matka często upokarzała Toma, publicznie krytykowała nieudolność jego nauczycieli i w nietaktowny sposób organizowała dla niego zajęcia wyrównawcze.

W szkole średniej Tom odkrył w sobie talent sportowy i zaczął przodować w wielu dyscyplinach. Dzięki temu zyskał szacunek rówieśników i uznanie w oczach starszych braci, jednak rodzice uważali wychowanie fizyczne za stratę czasu i przychodzili na zawody Toma tylko wtedy, gdy przymusili ich do tego pozostali dwaj synowie. Osiągnięcia sportowe pomogły Tomowi dostać się na studia w pobliskiej szkole wyższej, którą ukończył na kierunku fizjoterapii, po czym podjął pracę w klinice odległej kilka godzin jazdy od rodzinnego miasta. W nowym miejscu zamieszkania zaczął grać w tamtejszych drużynach baseballowej i futbolowej, wkrótce stając się lokalną gwiazdą sportu.

Większość kobiet, z którymi umawiał się Tom, rekrutowała się spośród jego pacjentek, zwykle związanych ze światem sportu. Gdy kończyły rehabilitację, Tom chciał brać udział w ich treningach i udzielać im porad trenerskich, co było odbierane jako zachowanie kontrolujące i ograniczające. Niezadowolenie Toma, jego krytyczne nastawienie i nieustanne próby zawłaszczenia życia partnerek prowadziły do zakończenia kolejnych związków.

Tom poznał Nicole na przyjęciu. Nieco wcześniej kobieta miała wypadek, przez który cierpiała na przewlekły ból w kolanie, tak dotkliwy, że czasami nie mogła wstać z krzesła. Tom zauważył te trudności i dyskretnie przyszedł jej z pomocą. Spotykali się pół roku, po czym zdecydowali się na ślub. Nicole, zatrudniona w dziale administracji lokalnej gazety, była dumna z osiągnięć sportowych męża i z czasem wystąpiła do redaktorki naczelnej z propozycją prowadzenia cotygodniowej rubryki sportowej na temat miejscowych drużyn. Redaktorka wyraziła zgodę, a rubryka Nicole okazała się strzałem w dziesiątkę.

Nowe obowiązki wymagały od Nicole obecności na wielu imprezach sportowych, również tych, w których mąż nie brał udziału, co nie odpowiadało Tomowi, ponieważ uwaga żony przestała się skupiać na rozgrywkach jego drużyn. Zaczął otwarcie krytykować Nicole i prowadzoną przez nią rubrykę. Gdy pewnego dnia Nicole niezapowiedziana pojawiła się po meczu, nakryła męża na flirtowaniu i pocałunkach z fanką. Tom tłumaczył swoje zachowanie słabnącym zainteresowaniem ze strony Nicole i brakiem poszanowania dla tego, co on uważał za istotne. Po wielu kłótniach z tego powodu Nicole wniosła pozew o rozwód.

Trudności w uczeniu się, które wystąpiły w dzieciństwie Toma, połączone z egocentryczną reakcją rodziców na kłopoty syna, w znacznym stopniu przyczyniły się do zalegającego w nim uczucia wstydu. Odrzucenie ze strony ojca, który nazwał go „porażką”, oraz nieudolne próby pomocy za strony matki utwierdzały Toma w poczuciu niższości i nauczyły go winić innych za przeżywane trudności.

Za skłonnością Toma do wchodzenia w relacje z pacjentkami kryła się chęć sprawowania kontroli, pragnienie, by czuć się podziwianym i potrzebnym. Nicole jednak miała własne cele, które czasami okazywały się ważniejsze niż pragnienia męża. Kruche poczucie Ja, egocentryzm i odczuwany wstyd sprawiały, że Tom nie mógł znieść tego, co przeżywał jako odsunięcie na drugi tor, zaczął więc traktować Nicole w taki sam sposób, w jaki traktował go ojciec – krytykował ją i poniżał.

Straszny/wystraszony rycerz

Straszny/wystraszony rycerz najprawdopodobniej doznał jako dziecko obezwładniającego lęku i wstydu. Ratownicy tego typu często na wczesnych etapach życia doświadczyli traum, w których występowały nadużycia seksualne, emocjonalne lub fizyczne. Skrajnie trudne dzieciństwo ograniczyło ich umiejętności radzenia sobie z problemami natury psychologicznej.

W reakcji na doświadczenia wczesnodziecięce straszny/wystraszony rycerz uczy się manipulowania rodzicami, nauczycielami i rówieśnikami. Często oszukuje, nęka innych i zwykle uważa, że należy mu się szczególne traktowanie, a wszystko to służy chwilowemu zagłuszeniu wstydu i lęku bieżącym poczuciem mocy i wyjątkowości. Ślady tego niekonstruktywnego sposobu radzenia sobie można odnaleźć w dorosłej osobowości rycerza. Radzi on sobie z rzeczywistością, tworząc sytuacje, w których inni się boją lub wstydzą.

Straszny/wystraszony rycerz stosuje różne zabiegi, by przenieść na partnera własne uczucia pustki, zazdrości, upokorzenia, złości i lęku. Może oskarżać, krytykować lub ośmieszać, próbując uwolnić się od wstydu przez upokarzanie drugiej osoby. Często wykorzystuje seks i zazdrość do sprawowania kontroli w związku.

Lexie

Dwudziestopięcioletnia Lexie zgłosiła się na terapię z nakazu sądowego. Głośne awantury z użyciem przemocy fizycznej, które wszczynała ze swoim chłopakiem, Jasonem, doprowadziły do zniszczenia mienia oraz obrażeń ciała u Jasona. Lexie nie wykazała skruchy, gdy potwierdzała te zarzuty, zaczęła natomiast usprawiedliwiać swoje zachowanie, mówiąc: „Nie będę siedzieć jak cielę i znosić tego wszystkiego”.

Matka Lexie była prostytutką, zarabiała na utrzymanie swoje, córki i partnera, stręczyciela. Często zatrzymywała ją policja, ponieważ była również uzależniona od narkotyków. Pod nieobecność matki Lexie zostawała sama z jej partnerem, który dopuszczał się wobec niej nadużyć seksualnych i fizycznych. W wieku ośmiu lat córka powiedziała matce o molestowaniu ze strony mężczyzny, kiedy jednak ta zaczęła z partnerem rozmowę na ten temat, on uderzył ją tak mocno, że straciła przytomność i doznała wstrząśnienia mózgu.

Przerażona Lexie, patrząc na nieprzytomną matkę, przyrzekła sobie, że nigdy więcej nie poskarży się jej na nic. Kilka miesięcy później nauczycielka zauważyła siniaki na rękach i nogach dziewczyny, złożyła więc doniesienie w tej sprawie. Ostatecznie pomoc społeczna zabrała Lexie spod opieki matki i umieściła ją w rodzinie zastępczej, którą stworzył kuzyn matki, księgarz mieszkający w pobliskiej miejscowości. Wkrótce potem matka Lexie zmarła w wyniku przedawkowania narkotyków, za co Lexie obarczała winą jej partnera.

Chociaż wujek zapewnił dziewczynie kochający dom, w gimnazjum Lexie nieraz zawieszano w obowiązkach szkolnych za wdawanie się w bójki, używanie wulgaryzmów i nękanie innych uczniów. W wieku szesnastu lat dziewczyna wstąpiła do gangu, który zajmował się narkotykami i kradzieżą samochodów. W wieku siedemnastu lat zaraziła się rzeżączką, jednak zlekceważyła objawy, przez co choroba się rozwinęła, doprowadzając do niepłodności.

Z pomocą kuzyna matki Lexie założyła działalność, w której zajmowała się detailingiem samochodowym, i przez pewien czas trzymała się z daleka od znajomych z gangu, narkotyków oraz kontaktów seksualnych. Jednak po śmierci wujka wróciła do zażywania substancji psychoaktywnych i do rozwiązłych zachowań.

Poznała Jasona, dosłownie ratując go z ulicy. Stał na poboczu drogi wpatrzony w silnik samochodu, wydawał się bezradny, zagubiony i przytłoczony. Lexie, która akurat tamtędy przejeżdżała, zatrzymała się, żeby pomóc, i sprawnie uruchomiła silnik. Dwudziestodwuletni Jason pracował w miejscowym sklepie spożywczym. Jego rodzice uprawiali „swingowanie” i w przeszłości wielokrotnie wyśmiewali zażenowanie młodego syna spowodowane ich otwartymi zachowaniami seksualnymi. Przez to Jason miał kłopoty z nawiązywaniem relacji seksualnych i uzależnił się od pornografii w internecie. Lexie urosła w jego oczach do roli boginki, która wszystko potrafi i ze wszystkim sobie radzi. Ona z kolei uważała, że Jason jest „słodziutki jak szczeniaczek”, i cieszyło ją wprowadzanie partnera w świat erotyki oraz używek. Dość szybko zamieszkali razem.

Na początku wszystko dobrze się układało. Lexie pociągało niedoświadczenie Jasona i czerpała przyjemność z „dominacji”, jednak z czasem czuła się coraz bardziej sfrustrowana biernością partnera. Uważała, że Jason daje „pomiatać sobą” w miejscu zatrudnienia, i wpadała w złość, gdy wracał późno z pracy. Raz naraziła go na kłopoty, dzwoniąc do kierownika zmiany i nalegając, by zmienił grafik Jasona. Ostro sprzeciwiała się też wydawaniu pieniędzy na jedzenie, ponieważ uważała, że partner powinien „po prostu brać sobie” żywność ze sklepu. Jason załamywał się pod naporem krytyki, zaczął szukać wytchnienia w pornografii, przez co Lexie czuła się odtrącona, zraniona i jeszcze bardziej rozwścieczona. W rezultacie napastliwie obrażała Jasona, prowokując go do reakcji. Ich kłótnie często kończyły się wezwaniem policji przez sąsiadów.

Biorąc pod uwagę traumatyczne dorastanie Lexie, nie powinno dziwić, że wykształciła się u niej tak trudna postawa wobec świata. Jako dziecko radziła sobie z własnym przerażeniem, nękając i zastraszając inne dzieci. Przytłaczał ją również ciężar ogromnego poczucia winy i wstydu za to, że ujawniając nadużycia seksualne, których doznawała, naraziła matkę na wstrząśnienie mózgu. Na dodatek nie zdołała ukryć siniaków, przez co zabrano ją z domu rodzinnego, w którym matka została sama, bez żadnej ochrony. W wieku nastoletnim Lexie znalazła ukojenie i przyjaźń w gronie innych przerażonych rówieśników zastraszających swoje otoczenie.

Kolejną zlęknioną osobą w życiu Lexie był Jason, który jednak pod naporem swoich lęków nie wybuchał agresją, ale zapadał się w siebie. Chociaż Lexie pomogła mu odkryć seksualność i rozwinąć większą asertywność, ostatecznie konsekwencje wcześniejszych zdarzeń w życiu Jasona przerosły zarówno jego, jak i gotowość niesienia pomocy ze strony partnerki. Aby poradzić sobie z wycofaniem Jasona i własną bezsilnością, Lexie zareagowała tak samo jak przez większość życia: zamieniając lęk w złość i agresję.

Zrównoważony ratownik

Zrównoważony ratownik jest wrażliwy na potrzeby innych, a jego altruizm wypływa z bezinteresownych pobudek. Udziela wsparcia, nie oczekując niczego w zamian, sukcesy partnera nie wywołują w nim przeciwstawnych uczuć. To dojrzała, wielkoduszna osoba, która budzi szacunek otoczenia. Gdy zwiąże się z partnerem biorącym odpowiedzialność za własne życie, oczekuje wzajemności w relacji, a ich związek opiera się na sojuszu i współpracy niezależnie od okoliczności. Pomaga, jeśli jest o to proszony, ale potrafi również sam wychodzić z inicjatywą wsparcia, którego nie wykorzystuje do krytykowania ani do kontrolowania drugiej osoby. Wybawca może się czuć zagrożony osiągnięciami partnera, ale zrównoważony ratownik będzie w takich momentach przeżywał autentyczną radość. Nawet jeśli w głębi ducha jest dumny ze wsparcia, którego udziela w związku, zrobi wszystko, aby sukces partnera został słusznie przypisany jego autorowi.

Greg

Greg, czterdziestotrzyletni dyrektor szpitala, zgłosił się na konsultację razem z żoną, Lindą, która zachorowała na nowotwór macicy. Byli małżeństwem od dwunastu lat i teraz oboje, a zwłaszcza Greg, potrzebowali wsparcia w rozmowach z dziećmi o zbliżającym się leczeniu onkologicznym.

Gdy Greg miał sześć lat, u jego matki zdiagnozowano chłoniak. Ponieważ najnowsze metody leczenia oferował szpital w większym mieście, do którego jechało się cztery godziny, matka na czas rocznej terapii musiała się tam przeprowadzić. Co trzy tygodnie Greg wybierał się do niej w odwiedziny razem z ośmioletnią siostrą i ojcem, który na co dzień prowadził rodzinny sklep z nabiałem. Podczas pierwszej wizyty wygląd schorowanej matki tak bardzo przeraził Grega, że chłopiec nie chciał więcej jej widzieć, ale ojciec się uparł. Przekonywał syna do kolejnych odwiedzin, mówiąc, że mamie będzie bardzo smutno, jeśli Greg nie będzie do niej przyjeżdżał.

Matka Grega pokonała chorobę, zakończyła leczenie i wróciła do domu. Kilka lat później, gdy Greg był już nastolatkiem, jego ojciec zaczął nadużywać alkoholu, często rozmyślał o „niespełnionych marzeniach” i zasypiał przed telewizorem. Z kolei matka niespodziewanie zainteresowała się giełdą, dzięki czemu potrafiła tak dobrze zainwestować skromne oszczędności, by wysłać oboje dzieci na studia.

Greg zdobył wyższe wykształcenie na kierunku zdrowia publicznego i obronił pracę dyplomową. Wkrótce potem zmarł jego ojciec, a wtedy Greg zaczął pić w sposób szkodliwy. Kiedy jednak został skazany za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu, postanowił porzucić nałóg i skupić na karierze zawodowej. W tamtym czasie poznał Lindę, która miała dobrą pracę, przyjaciół, oszczędności, ale nie znalazła jeszcze odpowiedniego mężczyzny.

„Greg uratował mnie przed staropanieństwem”, stwierdziła Linda, chociaż Greg się z tym nie zgodził. W jego oczach żona zawsze była „silną, zdolną i wartościową kobietą”. Wzięli ślub, doczekali się dwóch córek i dobrze im się układało. Nauczyli się rozwiązywać sytuacje konfliktowe, omawiać różnice zdań, a czasami po prostu odpuszczać. Linda uważała, że mąż ją rozpieszcza: „Gdy pada, a mnie się zachce czegoś słodkiego, Greg pojedzie do sklepu i przywiezie ulubione ciastka”. Greg uznawał Lindę za wspaniałą towarzyszkę, która wprowadzała w jego życie radość i stabilizację. W sferze seksualnej raz było lepiej, raz gorzej, ale żadne z nich nie czuło się odrzucone, gdy druga osoba z jakiegoś powodu odmawiała współżycia.

Odkąd Linda zachorowała, Greg starał się być jeszcze bardziej pomocny i wspierający. Przeczesywał internet w poszukiwaniu informacji na temat choroby, korzystał z wiedzy specjalistów w szpitalu, żeby rozpoznać ewentualne drogi leczenia, i organizował grafik w pracy w taki sposób, by móc towarzyszyć żonie podczas wizyt lekarskich. Chociaż diagnoza go przerażała, za swój obowiązek uznał utrzymanie pozytywnego nastawienia i posuwanie spraw do przodu, ponieważ gdyby pozwolił sobie na zamartwianie się i rozpacz, nie potrafiłby wesprzeć żony. Dodał, że Linda „znosi to wszystko naprawdę dobrze”.

Greg był zrównoważonym ratownikiem. Wybrał odpowiednią partnerkę, przyjaciółkę i kochankę dla siebie, a dla swoich dzieci – dobrą matkę. Chociaż choroba żony mocno zaburzyła jego równowagę życiową, stanął na wysokości zadania i potrafił odsunąć na bok zobowiązania zawodowe, by postawić leczenie Lindy na pierwszym miejscu. Mając w pamięci bolesne wspomnienia z własnego dzieciństwa naznaczonego niepewnością z powodu choroby i nieobecności matki, wykazał się empatią wobec córek i przyszedł na konsultację, aby szukać pomocy dla nich.

Mimo że Greg prezentuje postawę zrównoważonego wsparcia, jego dzieciństwo nie było idealne, ponieważ przeszedł traumę tymczasowej utraty matki i ogromnej obawy o jej życie. Stała obecność ojca oraz duch walki u matki napełniały go jednak przekonaniem, że rodzice są silni, to zaś oznaczało, że on sam jest bezpieczny. Reakcja ojca na niechęć Grega do odwiedzin matki z jednej strony wywołała u chłopca poczucie winy, ale z drugiej pokazała, że jest wystarczająco silny, by poradzić sobie z tak trudną sytuacją i że czasami trzeba odsunąć własne lęki na bok, by pomóc drugiej osobie. Właśnie w ten sposób postępował teraz Greg, wspierając Lindę.

Po śmierci ojca picie Grega przykrywało żałobę, poczucie winy i bezsilność wobec nieszczęścia rodzica. Zachowując się jak on i nadużywając alkoholu, Greg symbolicznie podtrzymywał więź z ojcem. Na szczęście zidentyfikował się również z silniejszym ojcem zapamiętanym z wczesnego dzieciństwa oraz z „walczącą” matką. Zorientował się, że podąża w niebezpiecznym kierunku i w odpowiednim momencie zmienił kurs: przestał pić, nawiązał znaczącą więź.

Tymczasowy wybawca

Tymczasowy wybawca to osoba, która potrafi tworzyć prawidłowo funkcjonujące relacje, ale przy wystąpieniu nadzwyczajnych czynników stresogennych, takich jak utrata pracy czy choroba lub śmierć bliskiej osoby, zaczyna w niezdrowy sposób wchodzić w rolę ratownika w związku. Nasza definicja syndromu wybawcy zakłada stałą potrzebę ratowania partnerów. Tymczasowi wybawcy nie przejawiają takiej tendencji na stałe, dlatego nie wpisują się w żadną z prezentowanych wcześniej kategorii, jednak spotkałyśmy wiele osób, które chwilowo angażują się w relacje ratunkowe, i jeden z takich przypadków opiszemy. Natomiast w dalszej części książki nie będziemy wracać do ratowników tego typu.

Janice

Janice zgłosiła się na terapię w poczuciu uwikłania w ośmiomiesięczny romans z nauczycielem gry na gitarze, Adamem. Chociaż od dwudziestu pięciu lat była w szczęśliwym związku małżeńskim z Jimem, uważała, że z Adamem połączyły ją „szczere rozmowy i prawdziwe zrozumienie”. W historii życia Janice pierwsze traumatyczne zdarzenie nastąpiło, gdy jako pięciolatka znalazła w łóżeczku zwłoki swojej sześciomiesięcznej siostrzyczki. W rezultacie matka dziewczynek zapadła na ciężką depresję i kilka razy musiała jechać na leczenie do szpitala. Ze względu na jej fizyczną i emocjonalną nieobecność, do domu rodzinnego Janice wprowadziła się babka, matka ojca, i została przy rodzinie aż do śmierci, do której doszło, kiedy Janice była już na studiach.

Mimo tak trudnych doświadczeń Janice stworzyła udane małżeństwo, a Jima opisywała jako „kochającego ojca i męża”. Mieli podobne zainteresowania, dwóch zdrowych synów oraz okazywali sobie troskę i szacunek. Janice angażowała się w życie lokalnej społeczności, wdrażała w szkołach programy edukacyjne i kulturalne.

Niedługo przed pięćdziesiątymi urodzinami w życiu Janice pojawiły się silne czynniki stresujące: młodszy syn wyjechał na studia, ojciec złamał biodro, ale nie chciał przeprowadzić się do mieszkania wspomaganego, a do tego Janice przegrała wybory do rady szkoły, co spowodowało, że czuła się zdradzona przez społeczność i zastanawiała się, co zrobiła źle. Właśnie w tym czasie nawiązała romans z Adamem.

Adam miał za sobą co najmniej jedną hospitalizację na oddziale psychiatrycznym, nie stronił od substancji psychoaktywnych i często musiał pożyczać pieniądze na czynsz. Janice zdawała sobie sprawę z tego, że Adam nie jest osobą stabilną i że nierozsądne byłoby zostawić wszystko, co ma, dla mężczyzny takiego jak on. Jednak przy nim czuła, że żyje, i to uczucie było uzależniające. Kilkakrotnie usiłowała zakończyć tę relację, zamienić ją w platoniczną przyjaźń, ale nigdy nie trwało to długo. Miała nadzieję, że psychoterapia pomoże jej zrozumieć własne zachowanie i „uzależnienie” oraz znaleźć sposób na zerwanie tego związku.

We wczesnym dzieciństwie Janice doświadczyła znaczących utrat, poczucia winy i wstydu. Chociaż jako dorosła osoba rozumiała na poziomie racjonalnym, że nie ponosi odpowiedzialności ani za śmierć siostry, ani za depresję matki, jako dziecko czuła się za to wszystko odpowiedzialna, co jest typowym zjawiskiem w dziecięcej psychice. Stała obecność babki zapewniła jej stabilizację emocjonalną, dzięki czemu poślubiła Jima, stworzyła szczęśliwą rodzinę i wiodła spełnione życie. Można by się nawet zastanawiać, czy Janice w ogóle weszłaby w bliższą relację z Adamem, gdyby nie połączenie tych kilku konkretnych czynników stresujących, które symbolicznie reprezentowały traumy z jej dzieciństwa.

Odrzucenie kandydatury Janice do rady szkoły spowodowało, że odżyły uczucia wstydu i bezradności z dzieciństwa. Chociaż w rzeczywistości wyjazd syna na studia oznaczał rodzicielski sukces, bieżącą sytuację przysłoniły wspomnienia śmierci siostry oraz związane z tym poczucie winy. Dodatkowy stres dotyczący chęci opieki nad ojcem mógł wyzwolić dziecięce uczucie bezsilności w obliczu depresji matki i nieudanych prób jej pocieszenia. Myśli na temat własnej śmiertelności, które pojawiają się w okolicy pięćdziesiątych urodzin, dodatkowo spotęgowały obciążenia emocjonalne, z jakimi zmagała się Janice. Niedozwolony charakter związku z Adamem wywoływał ekscytację i dreszcz grozy, zdolne przyćmiewać bieżące trudności. Ewidentne objawy zaburzeń na tle psychicznym upodobniały Adama do matki Janice, stwarzając okazję do tego, by kobieta mogła wejść w rolę ratownika i spróbować swoich sił, „naprawiając” bliską osobę w teraźniejszości, skoro w dzieciństwie jej się to nie udało.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij