Szczeka, merda, mówi. Jak być najlepszym człowiekiem swojego psa - ebook
Szczeka, merda, mówi. Jak być najlepszym człowiekiem swojego psa - ebook
ZROZUM, O CZYM SZCZEKA TWÓJ PIES… I ZOSTAŃ JEGO NAJLEPSZYM CZŁOWIEKIEM
Dlaczego twój pies podbiega do zupełnie obcych osób?
Co powiedziałby o psich parkach?
Czy istnieje coś takiego jak charakter rasy?
Nawet najwięksi psiarze mogą mieć kłopoty ze zrozumieniem swoich podopiecznych i ich zachowań. Psy to istoty wrażliwe i skomplikowane. Potrafią odczuwać złość, smutek, radość. Bywają zazdrosne, mogą czuć się winne, a emocje okazują na wiele różnych sposobów. Dobry opiekun pamięta o potrzebach swojego przyjaciela i uczy się jego języka.
Zofia Zaniewska-Wojtków i Piotr Wojtków przedstawiają świat z perspektywy psów i pokazują, jak się dogadać ze swoim pupilem. Autorzy pomogli już setkom tysięcy czworonogówprzełamać lęki i ograniczyć zachowania agresywne. Dzięki ogromnej wiedzy oraz latom praktyki rozumieją, o czym szczeka pies.
W książce opowiadają o tym, dlaczego psy są tak różnorodne, przypominają długą historię przyjaźni ludzi i zwierząt i uczą, jak być najlepszym człowiekiem swojego psa.
***
Szczeka, merda, mówi to kompendium wiedzy o psach i absolutny must have każdego miłośnika tych zwierząt. Znajdziesz tu:
· fascynującą historię psich ras,
· opisy nowoczesnych metod treningowych dostosowanych do indywidualnych potrzeb twojego psa,
· przełomowe wskazówki dotyczące komunikacji z pupilem,
· kompleksową wiedzę na temat psiej emocjonalności.
Dzięki książce dużo lepiej poznasz swojego psa i staniesz się jego najlepszym przyjacielem!
***
Zofia Zaniewska-Wojtków i Piotr Wojtków to praktykujący trenerzy i behawioryści psów. Autorzy bestsellera Słuchając psa oraz założyciele dwóch szkół: Psiedszkola – szkoły dla psów i ich opiekunów – oraz Wojtków Szkolenia – ośrodka, który kształci przyszłych trenerów i behawiorystów. Uwielbiają dzielić się swoim wieloletnim doświadczeniem i przekazywać aktualną wiedzę, która pomaga ludziom lepiej zrozumieć potrzeby i emocje psów. Prywatnie rodzice dwóch chłopaków i dosyć znanego białego owczarka szwajcarskiego o imieniu Bordo.
Kategoria: | Podróże |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-8408-1 |
Rozmiar pliku: | 14 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Polecam nie tylko debiutującym opiekunom psów. Również tym doświadczonym książka odsłoni nowe perspektywy.
AGNIESZKA HOLLAND
Najwyższy czas na taką książkę! Czas, aby przestać tylko wymagać od psów i rozkazywać im. Zamiast tego pora zrozumieć ich perspektywę i emocje. _Szczeka, merda, mówi_ to fascynująca podróż, która daje szansę na stworzenie prawdziwie bliskiej, opartej na miłości i akceptacji relacji z naszym psem.
AGATA BUZEK
Każdy, kto ma pod opieką kudłatych przyjaciół, powinien przeczytać _Szczeka, merda, mówi_. Nie tylko po to, by ich zrozumieć, ale także by dać się zrozumieć! Będę wracać do tej książki jeszcze nie raz.
PAULINA MŁYNARSKA
_Szczeka, merda, mówi_ zabierze cię w podróż do wspaniałego świata pełnego psich emocji, sygnałów, potrzeb i rytuałów. Nadstaw ucha. Twój pies szczeka do ciebie – nie na ciebie! Dzięki tej wspaniałej książce nauczysz się go słuchać.
MAGDALENA ŁĘCZYCKA-MRZYGŁÓD
behawiorystka zwierzęca, instruktorka i zawodniczka obedience, założycielka klubu sportowego Team SpiritWSTĘP
Co sprawiło, że pies został najlepszym przyjacielem człowieka? Czy trwająca od tysięcy lat historia tej międzygatunkowej przyjaźni rozpoczęła się od wspólnego polowania? No i jak to się stało, że nauczyliśmy się skutecznie psy trenować i zaczęliśmy się nazywać ich opiekunami, a nie panami?
W tej książce postaramy się odpowiedzieć na te pytania i wiele innych. Uważamy, że aby nawiązać trwałą i głęboką relację z psem, opiekun powinien najpierw zrozumieć swojego czworonoga, czyli poznać jego charakter, wsłuchać się w potrzeby i starać się trafnie odczytywać zachowania. Zaczniemy więc od wyjaśnienia, dlaczego współczesne psy są tak różne – skąd pochodzą poszczególne typy i rasy, w jakich celach były hodowane, jak wyglądał ich łańcuch łowiecki i jak historia ich ewolucji wpłynęła na dzisiejszy charakter oraz wygląd mopsów, jack russell terrierów czy owczarków podhalańskich.
Wierzymy jednak, że ostateczne usposobienie psiaka wynika z jego osobistej historii, cech osobniczych i procesu socjalizacji – aby zrozumieć danego czworonoga, należy go najpierw poznać. Dlatego też nie znajdziecie w tej książce uogólnień i rad. Nie powiemy wam, która rasa sprawdzi się w domu z małymi dziećmi albo fajnie odnajdzie się w dużej rodzinie. Podpowiemy natomiast, jak zabrać się do poszukiwania wymarzonego psa i dlaczego kluczowym kryterium przy wyborze takiego towarzysza powinien być nasz tryb życia (zależnie od tego, czy kochacie bieganie po górach, czy może wolicie spędzać wieczory na kanapie przy Netflixie).
No dobrze, ale co dalej? Załóżmy, że ten wymarzony i wyczekany pupil zawitał już w nasze progi. Jak sprawić, żeby codzienne życie z psem przebiegało bezproblemowo i było satysfakcjonujące dla obu stron? Kluczem do tego jest zrozumienie psich emocji, a te bywają bardzo różnorodne i skomplikowane. Emocje motywują zachowania naszych podopiecznych, od nich zależy także powodzenie treningu. Pokażemy wam, jak dostrzec, co pies czuje w danej sytuacji, i jak wykorzystać tę wiedzę, aby nauczyć go zachowań, których oczekujemy. W książce znajdziecie mnóstwo praktycznych wskazówek szkoleniowych, które będziecie mogli wypróbować z waszymi podopiecznymi.
Bardzo nam zależy, żeby ludzie traktowali psy z większym szacunkiem. Dotyczy to zarówno respektowania fizycznej strefy komfortu psa, jak i dbania o jego dobrostan psychiczny i zaspokajania podstawowych potrzeb, o których szczegółowo wam opowiemy. Relacja człowieka z psem przypomina jego związek z drugim człowiekiem, który opiera się na szacunku, cierpliwości, skutecznej komunikacji i wzajemnej opiece. Obustronne zaufanie pozwoli nam także zaoferować psu możliwość wyboru, podejmowania decyzji w określonych sytuacjach. Wszystko to wymaga od nas zrozumienia psiego języka i sposobu, w jaki te wspaniałe zwierzaki postrzegają świat. Chcemy zachęcić was do głębszego poznania zarówno całego psiego gatunku, jak i osobowości waszego towarzysza.
Pies to wspaniały kompan. Daje nam swoją przyjaźń i czułość, zapewnia towarzystwo, podnosi na duchu niezależnie od okoliczności. Aby jednak relacja z naszym podopiecznym była naprawdę udana, powinniśmy przygotować się na poświęcenia oraz zaakceptować fakt, że czasem trzeba będzie pójść na kompromis. Jeśli chcemy, żeby życie z psem było fajne, ciekawe i pełne prawdziwej bliskości, musimy być gotowi na zmiany.
Jeżeli uważnie wsłuchamy się w to, co zwierzak chce nam powiedzieć, i nauczymy się mu odpowiadać, pies będzie szczęśliwy. A my wraz z nim.
Zosia i PiotrekDawno, dawno temu
Śledząc doniesienia medialne z miejsc, w których świat ludzki krzyżuje się ze światem zwierzęcym, możemy zobaczyć wiele scen wywołujących różne emocje. Widzimy świetnie wyszkolone psy, które na zawodach agility bez trudu pokonują tor przeszkód, przemierzając tunele i slalomem omijając tyczki. Oglądamy też psy, które idealnie w tempo wykonują ćwiczenia, startując ze swoimi opiekunami w zawodach z dog dancingu (psiego tańca), czy te wpatrzone w swoich opiekunów, perfekcyjnie sprostające zadaniom podczas treningów obedience, kiedy prezentują światu swoje posłuszeństwo – aportują, chodzą przy nodze, zmieniają pozycje w odległości od przewodnika czy biegną do wyznaczonego pola.
Tak, psy potrafią znakomicie współpracować z człowiekiem, i za to je podziwiamy. Z drugiej jednak strony widujemy czasem inne, także świetnie wytresowane zwierzęta, na przykład lwy, słonie i tygrysy w cyrkach reagujące na jedno skinienie tresera. Przykładem światowej sławy poskramiaczy tygrysów są Siegfried i Roy. Być może słyszeliście o wypadku, któremu uległ Roy w 2003 roku. Podczas jednego z występów treser został zaatakowany przez swojego podopiecznego – tygrysa. Mężczyzna ledwie uszedł z życiem. Dlaczego tak się stało? Czym różnią się świetnie wyszkolone psy od świetnie wyszkolonych tygrysów? W tym drugim przypadku nie tworzy się wyjątkowa więź człowieka ze zwierzęciem, którą możemy podziwiać u psów. Relacja tygrysa czy lwa z opiekunem opiera się przeważnie na strachu. Zwierzę wykonuje polecenia, aby uniknąć kary. Trudno ich związek określić mianem relacji, słowo „współpraca” także wydaje się nieodpowiednie. To po prostu wypełnianie rozkazów.
Udomowienie
Oswojenie
Dlaczego zatem te świetnie wyszkolone psy startujące w zawodach agility, obedience czy dog dancing po godzinach są wspaniałymi przyjaciółmi swoich opiekunów? Odpowiedź znajdziemy, jeśli przyjrzymy się procesowi ewolucji. Psy zostały udomowione, a nieliczne lwy i tygrysy – tylko oswojone. Na początku warto wyjaśnić, co rozumiemy przez udomowienie zwierząt, ponieważ wiele osób wciąż myli te pojęcia. Udomowienie, czyli domestykacja, to proces, w trakcie którego u zwierzęcia dochodzi do wielu zmian na poziomie fizjologicznym, morfologicznym, rozwojowym oraz psychicznym. Te zmiany są wywołane długotrwałym oddziaływaniem człowieka, czynników genetycznych i środowiskowych. Udomowione zwierzę ma już na starcie zupełnie inny potencjał pozwalający na wykształcenie pewnych cech. Dochodzi do zmiany na poziomie genetycznym, nie tylko w zachowaniu zwierząt. Tymczasem oswojenie to proces osobniczy, dotyczy jednostki. Polega na stopniowym zmniejszaniu lęku przed ludźmi u dzikiego zwierzęcia trzymanego w środowisku człowieka. Oswojone zwierzę będzie prawdopodobnie akceptowało obecność człowieka, ale wciąż pozostanie nieufne, a jego potomstwo także trzeba będzie oswajać.
Kiedy nastąpiło udomowienie psów? Nad tym wciąż się zastanawia wielu naukowców. Doniesienia nie są jednoznaczne, nadal pojawiają się nowe ślady i przesłanki. W badaniach nie brak też sprzeczności – dziś wiemy jedynie, że do udomowienia doszło od 20 do 40 tysięcy lat temu. Badacze nie ustalili dokładnego przedziału czasowego, gdyż był to proces długotrwały i niejednorodny.
Czy można udomowić wilka?
Naukowcy wciąż się spierają, z których gatunków zwierząt wyewoluował pies. Przypuszcza się, że z krzyżówek wilka szarego i innych zwierząt psowatych: kojota, dingo, szakala. Raymond i Lorna Coppingerowie, słynni biolodzy i etologowie, przyznali, że nie wiemy dokładnie, kiedy to się stało. Nie przywiązują jednak do tej kwestii większej wagi, bo uważają, że to zagadnienie medialne, a wiedza na ten temat nie wniesie żadnej wartości do dyskusji na temat zachowań współczesnego psa. Coppingerowie koncentrowali swoje badania na psach wolno żyjących. Przez lata szukali odpowiedzi na pytanie, dlaczego psy wyewoluowały do postaci, jaką obserwujemy dziś, dlaczego mają taką budowę ciała i przejawiają zachowania, dzięki którym możemy je dziś określić jako zwierzęta domowe. Zajmowało ich to, jak wyglądają psy, w jaki sposób udaje im się przetrwać i co sprawia, że tak łatwo adaptują się do różnych warunków. Dziwić może fakt, że aż 85 procent miliardowej populacji psów żyje w naturalnych dla siebie warunkach! Co to oznacza? Psy zwykle żyją w środowisku człowieka, ale bez żadnej kontroli czy troski z jego strony, zupełnie tak samo jak gołębie czy szczury. Nam – osobom uznającym psa za zwierzę domowe – może się to wydawać niepojęte, ale wystarczy pojechać do jednego z krajów azjatyckich lub afrykańskich, aby zobaczyć, w jakich warunkach żyją psy i jak sobie radzą w tamtejszym środowisku. Najczęściej żyją samotnie lub w niewielkich grupach, żerując na śmietnikach w pobliżu wiosek i miast. Nie mają ciepłych domów z wygodnymi kanapami, żyją raczej przy człowieku niż z nim. Sami pamiętamy, jak podczas jednej z naszych wycieczek spacerowaliśmy afrykańską plażą. Zauważyliśmy tam dziko błąkające się psy. Kucnęliśmy, zwierzęta podeszły do nas, zaczęły nas lizać po dłoniach i przewracać się do góry brzuchem. Gdybyśmy spotkali wtedy stado wilków, sytuacja wyglądałaby zgoła inaczej. I to jest właśnie efekt ewolucji. Dzisiejsze psy potrafią zredukować dystans i podejść do człowieka ze społecznym nastawieniem. Właśnie te cechy pozwalają dzikim psom w Afryce przetrwać i czerpać korzyści z bliskiej obecności człowieka.
UDOMOWIENIE (domestykacja) to proces, w trakcie którego u zwierzęcia dochodzi do wielu zmian na poziomie fizjologicznym, morfologicznym, rozwojowym oraz psychicznym. Te zmiany są wywołane długotrwałym oddziaływaniem człowieka, czynników genetycznych i środowiskowych. Zmiany obejmują nie tylko zachowanie zwierząt, dochodzi do nich również na poziomie genetycznym. Proces ten trwa tysiące lat i przechodzą przez niego kolejne pokolenia.
—
OSWOJENIE to proces osobniczy, dotyczy jednostki. Polega na stopniowym zmniejszaniu lęku przed ludźmi u dzikiego zwierzęcia trzymanego w środowisku człowieka. Oswojone zwierzę będzie prawdopodobnie akceptowało obecność człowieka, ale wciąż pozostanie nieufne, a jego potomstwo też trzeba będzie oswajać.
Wolno żyjące psy z zanzibarskiej plaży od razu chciały zredukować dystans. Zaczęły nas lizać po dłoniach i przewracać się do góry brzuchem. To właśnie efekt ewolucji tego gatunku.
Psy a ekologia behawioralna
Nas, podobnie jak Coppingerów, bardziej interesuje ekologia behawioralna, czyli nauka, która zajmuje się przystosowawczymi konsekwencjami zachowania zwierząt, biologią ewolucyjną i ekologią populacji. Wiedza z tej dziedziny pomaga nam w szukaniu odpowiedzi na temat różnych zachowań psów i kształtowania się ras.
Coppingerowie nie zgadzali się z popularnym poglądem, że ludzie wzięli szczeniaki wilków do domu, oswoili je i w ten sposób udomowili psy. Sami przeprowadzili badania w wilczych parkach w Battle Ground i okazało się, że proces oswajania wilków jest bardzo trudny i pochłania mnóstwo czasu. Stąd wniosek, że udomowienie nie nastąpiło raczej w opisany powyżej sposób w mezolitycznych wioskach.
Ewolucyjne źródła ras psów
Naukowcy skłaniają się ku teorii mówiącej, że to najpewniej symbiotyczna relacja ludzi i wilków doprowadziła do udomowienia. Bardziej śmiałe wilki korzystały z dobrodziejstwa bliskości, na przykład zjadały resztki jedzenia, żerowały na odpadkach, człowiek zaś korzystał z ich mięsa i futra. W procesie udomowienia najprawdopodobniej ogromną rolę odegrały zmiany w genotypie. Biolożka ewolucyjna Bridgett von Holdt oraz behawiorystka Monique Udell zlokalizowały u psów geny, które odpowiadają za ich towarzyskość wobec ludzi. Być może wilki ze zmianami w genach o nazwie WSBCR17, GTF21 oraz GTF21RD1 były bardziej przyjazne i to właśnie one dały początek pierwszym psom. Co ciekawe, zmiany w rejonie tych genów u ludzi często wiążą się z zachorowaniem na zespół Williamsa, czyli chorobę genetyczną, która charakteryzuje się nadmierną towarzyskością. Badaczki odkryły, że odmienne postaci wyżej wymienionych genów, które odróżniają poszczególne rasy psów, mają związek z ich przyjacielskością. Być może te zmiany występowały już podczas kształtowania się pierwszych ras. Nie wiadomo też dokładnie, w którym momencie po udomowieniu człowiek zaczął selekcjonować różne cechy zwierząt i doprowadził do powstania różnych typów psów. Na początku działo się tak głównie na skutek doboru naturalnego. W wyniku ewolucji głowa i pysk psa stały się krótsze i szersze. Współcześnie znane nam rasy wywodzą się od tych pierwotnych psów, więc nie można powiedzieć, że któraś z nich jest mniej lub bardziej spokrewniona z wilkiem, choć wśród zwierzolubów wciąż żywy jest mit, że owczarek niemiecki to w linii prostej potomek wilka. Spośród śmielszych zwierząt ludzie wybierali te, które najprawdopodobniej broniły stad i brały udział w polowaniach. W wyniku tego doboru powstało wiele ras różniących się cechami morfologicznymi i użytkowymi.
Na początku cechy charakteru i wyglądu selekcjonowane były pod kątem siły, wielkości i zdolności psa. Zwierzęta pracujące były wybierane dlatego, że efektywnie odgrywały swoje role. Niektóre z cech były mutacjami – na przykład psy o krótszych nogach, czyli karłowate, były przydatne, ponieważ mogły się dostać do nor podczas polowań.
Udomowienie ma też inny aspekt, niezmiernie dla nas ciekawy. Psy nie zostały udomowione jedynie w celach użytkowych, tak jak drób, bydło, owce lub kozy. Zapewniały ludziom nie tylko bezpieczeństwo czy pomoc przy polowaniu, lecz także towarzystwo. Pies stał się przyjacielem człowieka – świadczą o tym odnajdowane przez archeologów ślady pochówków tych zwierząt. Mniej więcej w połowie XIX wieku proces hodowli psów zaczął koncentrować się raczej wokół umaszczenia, oklapłych bądź stojących uszu i innych cech wyglądu, nie zaś funkcjonalności i predyspozycji do pracy.
Niemal każdy psi opiekun uśmiecha się od ucha do ucha, gdy wraca po ciężkim dniu z pracy i widzi swojego pupila biegnącego na powitanie. Psy doskonale wiedzą, jak nas rozczulić, jak się zachować, aby sprawić nam radość. Potrafią nawet nam pomóc, gdy mamy kiepski nastrój. Obserwujemy to u naszego Borda, gdy Zosia ma gorszy humor i zaczyna wzdychać w charakterystyczny sposób. Bordo natychmiast podnosi głowę do góry i nastawia uszy. Kiedy wyczuwa, że jest potrzebna jego pomoc, podchodzi, zaczyna się łasić i domagać głaskania. Zachowanie psa wywołuje uśmiech na jej twarzy. To niesamowite – za każdym razem reakcja Borda zadziwia nas tak samo. Na pewno wielu z was obserwuje podobne zachowania u swoich psów. To piękne chwile, które pokazują nam efekty ewolucji.
Psy nie zostały udomowione jedynie w celach użytkowych, tak jak drób, bydło, owce lub kozy. Zapewniały ludziom nie tylko bezpieczeństwo czy pomoc przy polowaniu, lecz także towarzystwo. Pies stał się przyjacielem człowieka – świadczą o tym odnajdowane przez archeologów ślady pochówków tych zwierząt.Profesjonaliści, przyjaciele psów
Na całym świecie, także w Polsce, jest wielu wspaniałych behawiorystów i trenerów psów. Są osoby, które specjalizują się w niuansikach i szczegółowych aspektach pracy z psami. Ogromnym przywilejem jest dla nas to, że możemy rozmawiać z tymi osobami, uczyć się od nich i się nimi inspirować. Bardzo nas cieszy i to, że specjaliści przychodzą na nasze wykłady i kursy doszkalające. Chcemy promować i wspierać dzielenie się wiedzą i doświadczeniami, wzajemny szacunek, współpracę, chęć niesienia pomocy psom oraz ich ludziom. Postanowiliśmy więc podzielić się z wami rozmowami z wyjątkowymi ludźmi, specjalistami z różnych psich dziedzin. Poznacie punkt widzenia znanych behawiorystów, trenerów, lekarek weterynarii, zoofizjoterapeutki, trenerki obedience, specjalistki żywienia i dietetyczki. Kolejne wywiady wpleciemy pomiędzy rozdziały teoretyczne tej książki.KAROLINA HOŁDA
Pies je tak, jak lubi, a opiekun powinien wiedzieć lepiej!
Karolina Hołda to doktor nauk zootechnicznych, specjalistka w dziedzinie dietetyki zwierzęcej, edukatorka, certyfikowana trenerka nauki. Jest niezależną ekspertką z dziesięcioletnim doświadczeniem na rynku zoologicznym. Prowadzi szkolenia, współpracuje z producentami karm i przysmaków. Uczestniczka międzynarodowych kongresów, targów i seminariów. Wykładowczyni akademicka, prelegentka na konferencjach naukowych, autorka ponad 70 publikacji i artykułów branżowych. Należy do European Society of Veterinary and Comparative Nutrition. Opiekunka Finki, suczki adoptowanej ze schroniska „Na Paluchu”. Więcej informacji o Karolinie znajdziecie na stronie karolinaholda.com.
Na jakich zasadach powinniśmy dobierać karmę dla naszego psa?
Dietę musimy dostosowywać odpowiednio do wieku psa, masy ciała, kondycji, ale także do naszego stylu życia oraz możliwości finansowych. Dziś mamy do wyboru wiele karm, które różnią się rodzajem, jakością, ceną. Przy doborze pożywienia dla naszego pupila warto też rozważyć codzienną logistykę. Dieta domowa, czyli gotowanie psu, jest czasochłonna i wymaga więcej przygotowań. Jeśli mamy dużego psa lub kilka czworonogów, trzeba robić spore zapasy i dysponować miejscem do przechowywania produktów. Karmienie mieszankami komercyjnymi jest dla nas łatwiejsze. Suche karmy są najwygodniejsze w przechowywaniu i podawaniu, nie trzeba ich trzymać w lodówce – wystarczy ciemne miejsce o temperaturze pokojowej. Jeśli jednak mamy chęci i czas, dieta domowa będzie z pewnością najmniej przetworzoną i najkorzystniejszą metodą żywienia. Pamiętajmy, że w takim wypadku to na nas spoczywa obowiązek odpowiedniego zbilansowania dawki pokarmowej, a nie na producencie, tak jak w przypadku karm gotowych. Przy bilansowaniu domowego pożywienia warto zwrócić się o pomoc do specjalisty żywienia, ponieważ bardzo trudno to zrobić samodzielnie bez odpowiedniej wiedzy.
Co robić, gdy nasz pies jest niejadkiem?
Sama mam niejadka. I to ze schroniska! Ale kiedy Finka była szczeniakiem, rzucała się na jedzenie. Potem jednak przestała jeść tak chętnie. Po latach obserwacji już wiem, co lubi, jakie smaki, tekstury, ilości, o jakich porach najchętniej je. Dlatego powtarzam wszystkim, że naprawdę warto obserwować psa, poznawać jego preferencje. Nie ma złotego środka. Każdy pies jest inny i musimy podejść do niego indywidualnie. Psa nie zmusimy do zjedzenia karmy, którą dla niego wybraliśmy i którą chcemy mu podawać, tylko dlatego, że gdzieś usłyszeliśmy, że jest najlepsza. Może się zdarzyć, że pies nie będzie chciał jeść tego, co wybraliśmy, więc nie róbmy niczego na siłę. Często się zdarza, że powodem braku zainteresowania karmą jest nasz błąd, na przykład dokarmianie smakołykami lub resztkami ze stołu w takich ilościach, że nasz czworonożny przyjaciel (szczególnie małej rasy) po prostu nie jest już głodny. Jedzenie z ręki opiekuna, najczęściej tłuste i słone, jest dużo atrakcyjniejsze niż podstawowa karma. Dlatego zaleca się ograniczyć liczbę przekąsek w ciągu dnia do 10 procent dziennej dawki pokarmowej i nie zostawiać pełnej miski z karmą na cały dzień. Pokarm powinien być podawany o stałych porach i w ilościach odmierzonych na wadze kuchennej, zgodnych z zapotrzebowaniem zwierzęcia. Przy zmianie systemu żywienia ze stałego dostępu na porcjowany trzeba wykazać się konsekwencją. Podajemy porcję karmy o określonej porze, zazwyczaj 2–3 razy dziennie, i po 20–30 minutach zabieramy miskę, niezależnie od tego, czy pies zjadł, czy nie. Niezjedzona porcja przepada. Psy są w stanie czekać na przekąski, do których są przyzwyczajone, i nie jeść swojej podstawowej karmy przez jakiś czas, ale zazwyczaj już po 2–3 dniach zaczynają rozumieć, że nic im nie spadnie ze stołu i że trzeba zjeść swoją porcję karmy, bo później nie będzie. Oczywiście tutaj kluczowa jest współpraca wszystkich domowników – żaden z opiekunów nie może się ugiąć i podać smakowitego kąska, „bo pies przecież umrze z głodu”. Nie umrze. Rzecz jasna możemy tak robić tylko pod warunkiem, że zwierzak chętnie jadł podawaną wcześniej karmę, a my jesteśmy pewni, że jest zdrowy i tylko grymasi.
Pamiętajmy też, że nową karmę zawsze wprowadzamy stopniowo. Gwałtowne zmiany pokarmu mogą prowadzić do neofobii lub awersji. Standardowo zaleca się, aby okres przejściowy trwał 7–10 dni. Rozwiązaniem dla skrajnie wybrednych psów mogą być także posiłki domowe, które są znacznie bardziej smakowite niż suche karmy.
Przy wyborze karmy zawsze uwzględniajmy preferencje zwierzęcia. Dobra karma to taka, która psu smakuje, po której jego skóra i sierść wyglądają zdrowo, a zwierzak cieszy się dobrym samopoczuciem, nie ma problemów z trawieniem, czyli biegunek, wymiotów i gazów, a w dłuższej perspektywie wybrany przez nas model karmienia nie powoduje niedoborów pokarmowych.
Jakie błędy popełniamy najczęściej, karmiąc psa?
Opiekunowie, szczególnie jeśli to ich pierwszy pies, chcą się odpowiednio przygotować do opieki nad nim. I bardzo dobrze. Szukając jednak porad w internecie czy rozmawiając z innymi „psiarzami”, otrzymują różne, czasem sprzeczne informacje. Każdy ma swoje doświadczenia, jedni coś zachwalają, inni odradzają. Ktoś zasugeruje nam jakąś markę karmy komercyjnej, ktoś inny tylko BARF. Jeszcze inny powie, że tylko gotowanie świeżych posiłków jest dla psa zdrowe i dobre… Można zwariować, prawda? Wcale się nie dziwię, że opiekun ma mętlik w głowie i zastanawia się, co zrobić. W takich sytuacjach często zaczyna zmieniać pupilowi karmę lub sposób żywienia. To jednak, w połączeniu z nieregularnym podawaniem posiłków, źle wpływa na psa. Jego przewód pokarmowy jest dość krótki i źle reaguje na zmiany. Częste i nagłe zmiany pokarmu obniżają zdolności adaptacyjne przewodu pokarmowego.
Jeśli zatem już na coś się zdecydowaliśmy, nie zmieniajmy tego co kilka dni ani nawet tygodni. Dopiero po pierwszych pięciu, sześciu tygodniach będzie można ocenić wpływ karmy na psa. Zdrowy pies przy prawidłowo dobranym żywieniu ma błyszczącą sierść, zdrowe pazury, prawidłowo uformowany stolec i ogólnie czuje się dobrze. Jeśli wszystko jest w porządku również w wynikach badań krwi i moczu i nic nas nie niepokoi, to nie kombinujmy!
Nieraz opiekunowie martwią się i nie wyobrażają sobie, że pies może ciągle jeść to samo.
Jeśli pies lubi swoją karmę, a ta zawiera wszystkie potrzebne mu składniki pokarmowe, to może ją jeść przez długi czas. My, ludzie, myślimy, że po kilku dniach psu się to nudzi, ale to tylko nasza błędna percepcja. Za bardzo uczłowieczamy nasze zwierzęta. Porównujemy je do siebie i do swojej diety, która jest bardziej różnorodna. Zwierzęta jednak nie odczuwają potrzeby zmiany smaku tak jak my. Prawdą jest jednak, że każda nowa karma jest z reguły bardziej atrakcyjna i pies po częstych zmianach może zacząć wybrzydzać. Będzie miał w głowie myśl, że jak nie zje tego, co mu podaliśmy, to zaraz dostanie coś nowego, może bardziej atrakcyjnego. Niektóre psy naprawdę kombinują! Potrafią się przegłodzić, żeby opiekun „zmiękł” i pobiegł do sklepu po nową karmę. Jak wspomniałam, tutaj liczy się nasza konsekwencja.
Kiedy warto skonsultować się z dietetykiem weterynaryjnym?
Dietetyk pomaga kompleksowo w kwestiach żywienia zdrowych zwierząt, ale także przy chorobach dietozależnych psów. Doradza w kwestii wyboru karmy czy suplementów, bilansuje diety i monitoruje, na przykład w procesie odchudzania, u pacjentów z cukrzycą, chorobami nerek czy zaburzeniami przewodu pokarmowego, i na bieżąco dostosowuje dietę do stanu zdrowia pacjenta. Warto kontaktować się ze specjalistą zawsze, kiedy mamy wątpliwości co do wyboru metody żywienia lub gdy stosujemy tak zwane alternatywne sposoby żywienia (dieta domowa gotowana, surowa, dieta wegetariańska). Przy stosowaniu niekonwencjonalnych metod żywienia łatwo popełnić błąd, dlatego psy, które odżywiamy w ten sposób, powinny być pod opieką dietetyka. Takie zwierzęta muszą też przechodzić badania kontrolne częściej niż psy żywione zbilansowanymi karmami komercyjnymi.
Jak dobierać smaczki, nagrody?
Do całodziennej diety powinniśmy wliczać też posiłki uzupełniające, czyli przekąski, gryzaki, nagrody. Opiekunowie podczas spacerów czy ćwiczeń podają swoim pupilom kaloryczne przekąski i często tracą kontrolę nad ich liczbą. Dużo drobnych smaczków sumuje się i robi się z tego spora liczba kalorii, która często przekracza dobowe zapotrzebowanie energetyczne zwierzęcia (przypominam o regule 10 procent!). Jeśli mamy psa z tendencją do nadwagi, idealnym rozwiązaniem będzie wykorzystywanie jako nagrody suchej karmy, którą podajemy na co dzień. Można ją wziąć na szkolenie i wykorzystać jedną porcję. Jednak nie wszystkie psy dają się na to nabrać! Zwracajmy uwagę na wybór przekąsek i czytajmy, jaką mają wartość kaloryczną, czy nie są za tłuste, czy nie mają za dużo konserwantów lub dodatków. Producenci dodają do smakołyków tłuszcz, aby przekąski były smaczniejsze i bardziej interesujące dla psa (tłuszcz jest nośnikiem smaku i zapachu). Możemy też sami zrobić nagrody, na przykład ugotować na parze pierś indyka lub kurczaka i pokroić ją na kawałeczki albo ususzyć chude mięso. Jeśli pies lubi marchewkę lub jabłko, to z punktu widzenia żywieniowego to najlepsza przekąska. Kaloryczność domowych przekąsek możemy z łatwością sprawdzić w internecie.
Czy przewód pokarmowy psa jest nadal podobny do przewodu pokarmowego jego dzikich przodków, czy przez tysiące lat uległ zmianom?
Systemy trawienne psa i wilka różnią się na tyle, że pies nie ma większych problemów z trawieniem zbóż czy innych źródeł węglowodanów (po odpowiedniej obróbce termicznej). Istnieją badania porównujące genom psa i wilka. Genom psa okazał się zmieniony w miejscach odpowiadających za udomowienie. Przez tysiąclecia doszło do zmian związanych z zachowaniem psów i ich możliwościami trawiennymi. W procesie domestykacji zwierzęta te nabyły zdolności trawienia pokarmów zawierających węglowodany złożone dzięki wytwarzaniu enzymu amylazy odpowiadającego za trawienie skrobi. To dowód na to, że psy przystosowały się do życia z człowiekiem. Ludzie uprawiali zboża, a psy, zbliżając się do ich osad, zjadały resztki. W ten sposób nabyły zdolności trawienia skrobi, która jest obecna między innymi w zbożach i ziemniakach. Psy wytwarzają amylazę, która wydziela się stopniowo, gdy w diecie pojawi się skrobia. Węglowodany są źródłem energii w diecie psa i jeśli są podawane w umiarkowanych ilościach oraz odpowiednio przetworzone, nie są szkodliwe i nie powodują działań niepożądanych. Rzadko zdarzają się uczulenia pokarmowe na białko roślinne, na przykład alergia na pszenicę czy kukurydzę. W takich sytuacjach oczywiście musimy unikać składnika będącego alergenem.
Jakie są inne mity związane z żywieniem psów?
Wciąż jeszcze można spotkać się z przekonaniem, że w diecie szczeniąt należy suplementować wapń. A zdrowa, pełnoporcjowa karma posiada już wystarczającą ilość tego składnika mineralnego. Jeśli dodamy do pokarmu preparat witaminowo-mineralny, to wapnia będzie zdecydowanie za dużo. To może być przyczyną objawów chorób ortopedycznych obserwowanych najczęściej u szczeniąt dużych ras. Nadmiar wapnia jest jeszcze bardziej niebezpieczny niż niedobór. Jeśli zaś karmimy psy dietą domową, musimy zadbać o dostarczenie odpowiedniej ilości wapnia, na przykład w postaci zmielonych skorupek jaj, mączki kostnej czy gotowego preparatu. Podaż wapnia i innych składników mineralnych musi być zbilansowana, nie podawajmy psu niczego „na oko”.
Czy można dać psu kość?
Ta kwestia to, nomen omen, prawdziwa kość niezgody między miłośnikami psów. Rozumiem lekarzy weterynarii, którzy kategorycznie odradzają podawanie psom jakichkolwiek kości i twardych, ostrych przedmiotów, ponieważ to oni później leczą te biedne zwierzęta, które trafiają na stół operacyjny po tym, jak ostra kość wbiła się w przewód pokarmowy. Więcej szczęścia mają te, które trafiają do gabinetów weterynaryjnych „jedynie” z niedrożnymi jelitami lub złamanymi zębami. Opiekunowie z kolei chcą sprawić psu przyjemność lub zająć go na dłużej, bo taka kość to przecież całkiem wytrzymały gryzak. Innym powodem podawania kości jest chęć dostarczenia psu wapnia, na przykład w dietach surowych typu BARF. Na szczęście istnieją bezpieczniejsze sposoby. Diety domowe można uzupełniać w wapń poprzez podawanie go w postaci proszku, choćby dokładnie zmielonych skorupek jaj. Uważam, że podawanie kości zawsze wiąże się z ryzykiem. Może być ono mniejsze, gdy podajemy kości surowe (tak zwane mięsne kości), dostosowane do wielkości zwierzęcia, większe zaś w przypadku kości gotowanych, szczególnie drobiowych, których powinniśmy bezwzględnie unikać. Na surowych są jednak bakterie, więc jeśli w domu jest dziecko, kobieta w ciąży lub osoba z obniżoną odpornością – lepiej zrezygnować z kości, ponieważ patogeny są roznoszone przez psa i znajdują się w jego odchodach nawet tydzień po zjedzeniu surowego mięsa czy kości. W sklepach zoologicznych można dostać znacznie bezpieczniejsze gryzaki, ewentualnie robić smaczki domowym sposobem. W celu zapewnienia stymulacji umysłowej i zajęcia czymś zwierzaka zawsze zachęcam do stosowania zabawek interaktywnych. Jeśli jednak opiekun chce podjąć to ryzyko i podawać kości, musi najpierw przyzwyczaić psa do tego rodzaju pożywienia. Aby pies jadł kości spokojnie i bezpiecznie, a więc umiał z nich korzystać, trzeba go do tego przyuczać już od wczesnej młodości.
Co robić, jeśli pies jest wiecznie głodny?
Jeśli mamy psa głodomora, lepszym wyborem będzie podawanie karmy mokrej lub domowej gotowanej. Wysoka wilgotność takich posiłków daje uczucie sytości, ponieważ woda zwiększa objętość karmy. Możemy też stosować dodatki niskokalorycznych warzyw, na przykład marchewki lub dyni jako źródła błonnika (włókna pokarmowego). W przypadku podawania karm suchych warto rozważyć produkty o zwiększonej zawartości włókna nierozpuszczalnego. Są to najczęściej produkty typu _light_, które charakteryzują się także obniżoną kalorycznością, a co za tym idzie – dawka pokarmowa może być większa.
Warto też podzielić pokarm na więcej posiłków w ciągu dnia. U wiecznie głodnych psów mogą to być 3–4 posiłki dziennie, w tym przynajmniej jeden podany interaktywnie.
Dziś często zwraca się uwagę na mikrobiom człowieka (ogół mikroorganizmów zasiedlającym dane środowisko) oraz jego wpływ na nasz stan psychiczny. Czy mikrobiom wpływa także na psy?
W środowisku naukowym coraz częściej mówi się o związku między mikrobiotą jelitową a funkcjonowaniem mózgu u ludzi i zwierząt. Badania wskazują na liczne związki pomiędzy dysbiozą a schorzeniami takimi jak otyłość, zmiany kognitywne oraz stany lękowe u psów. Okazuje się, że skład mikrobiomu u psów różni się w zależności od przejawianych problemów behawioralnych. Ujawniono, że w kale psów agresywnych obecnych było znacznie więcej bakterii rzadko występujących u tych zwierząt, a związanych – według badań przeprowadzonych na ludziach – z metabolizmem kwasów żółciowych, i to one mogą być odpowiedzialne za bóle brzucha. Kluczowym elementem modelującym mikrobiotę jest codzienna dieta. Dotyczy to jej całokształtu, na który składa się nie tylko to, co pies je, ale także to, w jakich proporcjach pożywienie jest podawane i z jaką częstotliwością.
Czy karma i odżywianie mogą mieć wpływ także na inne aspekty zachowania psa?
Oczywiście! Jakość i liczba posiłków także wpływają na psa. Nawet sposób, w jaki podajemy mu pokarm, ma znaczenie. Jeśli pies ma stały dostęp do jedzenia, przestaje być ono dla niego atrakcyjne. Jeśli zaś karma jest podawana o nieregularnych porach, zwierzak może zachowywać się niespokojnie, ponieważ nie ma poczucia bezpieczeństwa (rutyna jest dla zwierząt bardzo ważna). Gdy jest karmiony suchą karmą, a nie był do tego wcześniej przyzwyczajony, jego żołądek nie jest wypełniony i pies może czuć się głodny mimo dostarczenia odpowiedniej ilości energii i składników pokarmowych. W związku z tym bywa niespokojny. Na spacerach może szukać jedzenia, a w domu żebrać. Pamiętajmy, że powtarzalność i wielkość posiłków wpływają na wydzielanie się hormonów regulujących pobieranie pokarmu poprzez ośrodki głodu i sytości zlokalizowane w ośrodkowym układzie nerwowym. Długotrwała głodówka wywołuje wydzielanie w żołądku greliny – hormonu odpowiedzialnego za apetyt i pobranie pokarmu. Badania dowodzą, że zbyt wysoki poziom greliny może zwiększać odczuwanie niepokoju, wpływa na aktywność serotoniny i dopaminy, zwiększa długość i intensywność zachowań agresywnych. Zmiana rodzaju pokarmu i częstotliwości posiłków tak, by zapewnić zwierzęciu długotrwałą sytość, może być pomocna w zmniejszeniu jego drażliwości, impulsywności oraz częstotliwości i nasilenia zachowań agresywnych.