Szczelinami - ebook
Szczelinami - ebook
Wit Szostak Szczelinami
założenie jest czysto powieściowe:
spisać życie – autoportret poetki
lecz zrobić to z założenia
za pomocą form niepowieściowych
krótkich i pełnych przemilczeń
a potem czytelnika zaprosić
do niezwykłej gry w sklejanie
życia narratorki z okruchów
jej najintymniejszych doświadczeń:
dojrzewania, miłości i rozstań
rozczarowań i macierzyństwa
trudnych relacji rodzinnych
długiego cienia przeszłości
losu kobiety w świecie
rządzonym przez mężczyzn
zmysłowa i cielesna
niedopowiedziana i bezkompromisowa
nieoczywista i prawdziwa
ta książka jest jak kobieta
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66178-73-1 |
Rozmiar pliku: | 822 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
w tramwaju podobno mówili
że dzieciństwo jest najważniejsze
a dalsze życie to tylko
egzegeza symboli i znaków
tylko co można wywieść z banału
dzieciństwa na zwykłym osiedlu
gdzie znaki nie miały znaczenia
może do swego dzieciństwa
trzeba się brzydko zestarzeć
wciąż tkwię na tym osiedlu choć prędzej
umrę niż tutaj umrę lecz
opuściłam już chyba dzieciństwo
(nic się za tym nie kryje prócz win
tanich i pitych w nadmiarze)
bo z okien tramwaju dostrzegam
ludzi grzebiących w śmietnikach
oraz bezdomnych na ławkach
i wiem że takich obrazów
nie było w moim dzieciństwie
to nie jest moja uważność
ani dojrzałość spojrzenia
tylko coś się zmieniło
zamiast egzegezy mam egzemę
która nic nie znaczy tylko
swędzi i boliXIII
dawniej śmierć przemawiała przez mleko
kiedy od ściętego oddzielała się serwatka
wiadomo było że przyszła w każdym razie
tak było w przypadku pani Marii
z trzeciego piętra za windą na lewo
po trzech dniach ją znaleźli a teraz już
nie roznoszą mleka o świcie i czasem
ludzie leżą tygodniami a życie
toczy się dalej
w sąsiedztwie
w innej pieśni pani Maria mogła mieć
swoje żale i dumy może winy i wrzody
może kogoś ratowała a może wydawała
ale to nie ta pieśń ta jest o ściętym mleku
po prostu ją wynieśliXVI
pamiętam wierszyki ze szkoły
(wspomniał wojny dni)
więc młodość też zapamiętam
niestety
gdyż potem nie starcza miejsca
na inne ważne sprawy
(co widzę po swoim ojcu)
na które mam jednak nadzieję
więc obok tych głupich piosenek
przechowam jak pokochałeś
letnie spacery w deszczu
koniecznie bez parasola
zwłaszcza gdy nie zakładam
stanika i dla jasności:
nie mam o to pretensji
ani że skrzętnie ukrywasz
swoje prawdziwe motywy
martwi mnie raczej że z całej
naszej tak zwanej miłości
(to chyba twoje słowa)
zostaną mi mokre cyckiXVII
ktoś przypomniał sobie że żyję
i napisał długi list (jak miło)
że broczy i cierpi zdradzona
i że wiele chorób ją toczy
i jak zawsze potrzebuje pomocy
i wystarczy mój udział w akcie
wyborczym i oddanie głosu
dawanie i branie mam we krwi
i lubię nawet swe akty
sprzeciwu gdyż właśnie
troszczę się o głos własny
i wpuszczam sobie w żyły
dawki cudzych wierszy
i czekam aż się rozejdą
po kościach i narządach
więc głos o który mnie proszą
uważam za bardzo nieważny
i stawiam na nim krzyżyk
i znów pozwolę zginąć
mojej biednej ojczyźnie
(choć list nazywa ją dumnie
macierzą dla niepoznaki)XIX
dawniej pustki były na półkach
(pamiętam i wcale nie tęsknię)
ale pustka nie znosi próżni
i gdy półki się zapełniły
pustki ruszyły w tułaczkę
i zamieszkały w portfelach
(wtedy nam powiedzieli
że mamy budżety domowe
i każdy się troszczy o siebie)
a potem jak czary-mary
niektórym budżety spuchły
(choć na ulicach straszyły
widma starych portfeli)
i pustki zostały bez domu
więc wlazły w nasze otwory
i odtąd je penetrują
i tak chodzimy z pustkami
w napełnionych żołądkach
a one rosną i jeszcze
wypróżnią nas na amenXXIV
nie ma sensu debiutować
byle czym mówią mi dorośli
i ja się z nimi zgadzam
(choć chowam zdania odrębne
w innych kwestiach jak choćby
wiązania nadziei z seksem)
a nawet mówię mocniej
że nie ma sensu w ogóle
debiutować bo to
karta wstępu do klubu
walki o ciągłe uznanie
udział w grze w której nie ma
zwycięzców (choć jeden pan twierdzi
w wywiadach że właśnie wygrał
a ja mu nawet współczuję)
sama zadebiutowałam z byle kim
(może stąd wzięłam te nogi i krew)
ale potem umyłam się i wyprałam
z wyrzutów więc dobrze rozumiem
że może stać mnie tylko
na byle co i cokolwiek bądź
ale przecież nie w tym chyba rzecz
by szlifować i błyszczeć bo to trochę
oszukiwanie innych i samej siebie
że możliwa jest ścisłość i dokonanie
w świecie nieścisłości i niedokonania
więc mimo tych dwuznacznych obaw
jestem gotowa do wzięcia
udziałuXXV
wszyscy mądrzy stąd uciekają
a osiedla zmienią się w slumsy
(taki wybrał sposób by powiedzieć
że się przeprowadza bo rodzice
kupili dom pod miastem
profesorski synek) nie wiem
czy moi rodzice są głupi ale matka
urzędniczka na stanowisku bez ekspozycji
na korupcyjne pokusy i ojciec były nauczyciel
spłacający żuka z którego sprzedaje kible na placach
raczej dożyją w tym bloku do śmierci
więc chłopiec nie jest już moim chłopcem
choć podobało mi się w nim to i owoXXVIII
ta knajpa jeszcze długo pozostała nasza
on przyprowadzał tam kolejne dziewczyny
(zgoda, mówimy o dwóch laskach)
usadzał je w naszej wnęce
i wędrował dłońmi jak po mnie
i tu niespodzianka: zza baru
wszystko widać jak na dłoni
ja przychodziłam codziennie
stałam i lałam piwo
(ojcu znów biznes nie wyszedł
a konkretnie handel obwoźny)
ale kiedy szedł po kolejkę
wąchając opuszki palców
akurat czyściłam kible
a potem pojawił się nowy kierownik
miał tupecik i breloczek z papieżem
przejął dystrybucję napiwków
i gorąco odradzał mi golfy
więc odeszłam i ja
i już nic nas nie łączyXXXII
smucą mnie wielkie idee
gdyż noszą złe garnitury
i taszczą zbyt wielkie brzuchy
by mogły się wyżej unieść
(niezależnie od tego
co powiada się o nich w tramwajach)
więc nie rozumiem zdziwienia
że zamiast latać siedzą
na kanapach i dzielą
się na coraz mniejsze
kanapki koła i kółka
poselskie i jeszcze mniejsze
aż znikną (to wzruszające
że każdy pan chce założyć
własną partię i zostać
jej samotnym przywódcą)XXXV
podglądam życie tramwaju
po ludziach zostają na siedzeniach
widma których trzeba się
domyślać z cieni
fryzjerka z odrostami (widziałam)
i paskudną egzemą (słyszałam)
urzędnik (najpewniej) z gazetą
lektorka martwego języka
z nadwagą rozwiedziony barman
starszy pan o uśmiechu anioła
(nie wykluczam że wyrywał paznokcie)
i mała matka małego dziecka
zagubiona w jego płaczu
epizody rozrywane przez przystanki
czasem myślę że poza tramwajem
nic lepszego z życia nie mamy
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki