Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Szczęście jest chwilą - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
3 marca 2006
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Szczęście jest chwilą - ebook

Kto powiedział, że internetowe fora, czaty, randki to rzecz tylko dla młodzieży? Gdy doskwiera samotność, nawet ci, dla których komputer był do tej pory nieodgadnioną "magiczną skrzynką", zbierają się na odwagę i... czasami znajdują szczęście, choćby tylko na chwilę...

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7564-145-5
Rozmiar pliku: 928 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Dedykacja

Książkę tę dedykuję wszystkim wirtualnym rozmówcom

Motto:

Serce wciąż miłości szuka (…) Może w świecie wirtualnym?

Ala Pisarska

Wstęp

Nigdy nie należy się dziwić niczemu, gdyż rozum pozwala człowiekowi ujrzeć świat na podobieństwo teatru, w którym odbywa się spektakl ludzkiego życia, gdzie każdy jest aktorem odtwarzającym wyznaczoną rolę przez najdoskonalszego reżysera, jakim jest ludzki los czy Bóg…

Planety krążą po orbitach w rytmie nieziemskiej melodii, która trafiając do romantycznej duszy człowieka porusza jej najgłębsze, najbardziej skrywane zakamarki, i wtedy wyobraźnia zaczyna brać jego życie w swoje ręce. Więc wszystko zdarzyć się może, bo ludzki świat wypełniony jest marzeniami o szczęściu, o miłości.

Każdy z nas bez względu na to, czy jest piękny czy brzydki, bogaty czy biedny, młody czy stary, chce kochać i być kochany.

Czy możemy żyć bez miłości?

Nie, bo zwiędniemy, tak jak kwiat bez wody.

Ale zwiędnięty kwiat bywa talizmanem. Zasuszony między kartkami pamiętnika ożywia się nagle po otwarciu strony i budzi wspomnienia.

Rozdział I PRZYJACIÓŁKI

Wioletta i Marysia poznały się przed gmachem Uniwersytetu Warszawskiego, tuż przed ogłoszeniem wyników egzaminów wstępnych. Od pierwszego spojrzenia na siebie, pierwszego kontaktu słownego przypadły sobie do serca i wiedziały, że to spotkanie połączy je na długo. Obydwie oczekiwały niecierpliwie na listę, gdyż zaszczytem było studiować modny w owym czasie kierunek – handel zagraniczny.

W momencie sprawdzania listy Wioletta szybko ujrzała swoje nazwisko, bowiem osiągnęła najlepszy wynik spośród wszystkich kandydatów i zajmowała na niej pierwsze miejsce. Jednak nazwiska Marii na próżno szukały, śledząc kilkanaście razy listę nazwisk. Maria rozpłakała się, rzucając się w objęcia Wioletty, nie dlatego, że czuła się przegrana czy poniosła porażkę, tylko dlatego, że nie spełniła oczekiwań swoich rodziców, którzy wymarzyli sobie, że ich córeczka podejmie właśnie ten kierunek studiów.

Wioletta to przebojowa i pewna siebie osoba, wzięła za rękę zagubioną i nieśmiałą nowo poznaną koleżankę i poprowadziła ją do dziekanatu.

Wstawiennictwo Wioletty okazało się strzałem w dziesiątkę, bowiem Marii brakowało niewielu punktów, więc mogła się odwoływać od decyzji komisji. W odwołaniu dołączyła zaświadczenie o tym, że jej rodzice prowadzą dosyć dobrze prosperujące gospodarstwo rolne, a to wówczas dawało jej dodatkowe punkty za pochodzenie.

I w taki to sposób Maria otrzymała indeks wymarzonej przez jej rodziców uczelni, a Wioletta zyskała dozgonną przyjaciółkę i nową rodzinę, gdyż rodzice Marii polubili tę sympatyczną dziewczynę jak własną córkę.

Wioletta nie miała prawdziwej rodziny, wychowywała się w domu dziecka, więc uczepiła się Marii jak rzep psiego ogona.

Cały czas studiów trzymały się razem – takie papużki nierozłączki. Jedni znajomi żartowali, że są dwujajowymi bliźniaczkami, a inni, że lesbijkami. Ale dla Wioletty i Marii nie liczyło się zdanie innych. One wiedziały, że więź, która istnieje między nimi, jest czysta i fenomenalna. To pewien rodzaj miłości zwanej przyjacielską lub siostrzaną.

Wioletta interesowała się buddyzmem, a nawet uważała się za jego wierną zwolenniczkę, wierzyła w reinkarnację i prawo karmy.

Maria, wychowana w rodzinie z tradycjami chrześcijańskimi, pozostawała im wierna. Obydwie miały w sobie głęboko zakorzenione poczucie tolerancji i miłości do bliźniego.

Pomimo iż los wyznaczył im różne kierunki dalszych dróg życia, to wciąż pozostają w bardzo bliskim kontakcie ze sobą. Spotykają się kilka razy w roku.

Przeważnie Wioletta odwiedza Marię z okazji ważnych rodzinnych uroczystości i świąt. Dzielą się swoimi radościami i smutkami oraz zwierzają z najskrytszych tajemnic swojego życia.

Maria twierdzi, że księdzu podczas spowiedzi nie powie tego, co swojej przyjaciółce Wioll (tak nazywa Wiolettę od chwili pierwszego uścisku ręki).

Podobnie jest z Wiolettą – nie chodzi do kościoła, Maria jest jej spowiednikiem.

Rozdział II WIOLETTA

Był deszczowy poranek, kiedy Wioletta przebudziła się z niespokojnego snu po wczorajszym czatowaniu prawie do rana. Głowa pękała jej od niewyspania i nadmiaru wrażeń.

Przymknęła na chwilę jeszcze ciężkie powieki. Opuchniętymi od wielogodzinnego stukania w klawiaturę opuszkami palców delikatnie masowała swoje skronie, próbując w ten sposób pozbyć się dokuczliwego bólu głowy.

Czy ja mam wirtualnego kaca? A czy coś takiego w ogóle istnieje? Czy można się upić wirtualnym drinkiem lub odurzyć wirtualnym skrętem?

Widocznie nasze myśli mają większą moc, niż nam się wydaje. Pierwszy w życiu wieczór spędzony na czacie spowodował w jej dotychczas spokojnych, poukładanych równiutko myślach spory chaos.

Jak dobrze, że nie muszę dzisiaj iść do pracy – pomyślała z ulgą, na chwilę zapominając o porannych dolegliwościach. Nie tylko dzisiaj! Już wcale! I w ogóle nic nie muszę! – rozkoszowała się myślą o swobodzie, którą przyniosło jej rozstanie się z codziennym obowiązkiem pracy.

***

Rozpoczynał się nowy miesiąc i nowy okres w życiu Wioletty. Budził ją nowy dzień, w którym Wioletta otwierała nowy rozdział swojego życia.

Postanowiła zrezygnować z pogoni za karierą. Nie dlatego, że nie lubiła swojej pracy, wręcz przeciwnie, praca dawała jej wiele satysfakcji, ale dlatego, że uświadomiła sobie, iż zatraciła się w wirze awansów, pogoni za sukcesem. Osiągnęła wiele. Wspinała się po szczeblach kariery bez większych przeszkód, nie zawsze wierna swoim zasadom moralnym, a szczególnie tym, które przejęła od Marka Aureliusza, cesarza rzymskiego i wielkiego mędrca:

„Wielką radość, jak i nieszczęście przyjmować ze spokojem. Spokój odnajdywać w pracowitości, życzliwym stosunku do innych, sumiennym wypełnianiu swoich obowiązków. Pamiętać, że świat jest teatrem, a ludzie aktorami wyznaczonymi do odegrania swojej roli. Powinniśmy w każdej chwili być przygotowani do opuszczenia sceny, nie buntować się, nie lękać nawet śmierci, która mieści się w naturalnym porządku świata”.

Wioletta uznała, że spektakl, w którym grała główną rolę, dobiegł końca i nadeszła pora zejść ze sceny dotychczasowego życia. Czas na zmianę ról, zmianę sceny teatru, pora poszukać innego gatunku sztuki życia.

To dobry czas, bowiem w życiu każdej kobiety czas menopauzy to czas zmian nie tylko fizjologicznych, ale także osobowościowych. Wioletta zrobiła zwrot w swoim życiu – zwrot w stronę natury, nie rezygnując z dobrodziejstw, które stworzone zostały z myślą o ułatwieniu życia człowiekowi, czyli z osiągnięć techniki.

Komputer, dotychczasowe narzędzie pracy, postanowiła wykorzystać w inny sposób.

Jej serdeczna przyjaciółka Marysia, osoba, którą Wioletta darzyła i wciąż darzy największym zaufaniem, już dawno wspominała jej, że ludzie wykorzystują komputery w innych celach niż tylko jako narzędzie pracy. Znała to z autopsji, bowiem sama od dawna komunikowała się z wielkim światem za pomocą właśnie tej elektronicznej skrzynki.

To niesamowite, jakich przeżyć może dostarczyć noc spędzona na czacie. Muszę koniecznie opowiedzieć o tym Marysi – pomyślała Wioletta.

Obejmując dłońmi ciężką, wciąż obolałą głowę, zsunęła nogi na podłogę i leniwie nimi powłócząc skierowała swoje kroki w stronę domowej apteczki. Wyciągnęła z niej lawendowy olejek i udała się do łazienki, aby oddać się relaksującej, aromatycznej kąpieli. Zapach, jak żaden inny bodziec zewnętrzny, ma siłę tworzenia nastroju, potrafi budzić w nas wspomnienia, skłaniać do marzeń, przywoływać chwile radości i szczęścia, wyciszać lub pobudzać do działania. Wioletta wiedziała, że woń lawendy działa uspokajająco i przeciwbólowo, miała nadzieję, że po piętnastu minutach poczuje się znacznie lepiej.

Relaksacyjne kąpiele Wioletty związane były zawsze z pewnym rytuałem przez nią samą ustanowionym i strzeżonym pilnie przed całym światem. Nawet jej najwierniejsza przyjaciółka, Maria, nie wiedziała o istnieniu tej słodkiej tajemnicy.

Cóż w tym dziwnego? Każdy przecież ma swoje skarby, sekrety, o których nie wie nikt inny.

Zatkała gumowym korkiem wylot w wannie. Wlała sporo ulubionego płynu do kąpieli o delikatnym zapachu lawendy i puściła mocny strumień ciepłej wody.

Aby wzmocnić oddziaływanie zapachu, zapaliła świece, które zawsze stały na brzegu wanny, oraz lampkę oliwną, do której dodała sporo olejku lawendowego, i włączyła muzykę relaksacyjną.

Rytuał rozpoczęła od tańca, w którym harmonizowała się z muzyką do momentu, kiedy miała uczucie, że rozpływa się w przestrzeni, a ciało porusza się w sobie tylko znanym rytmie.

W tym tanecznym transie pozostawała tak długo, aż piana w wannie sięgnęła brzegów. Dopiero teraz powoli zanurzała się w niej i ulubioną myjką rozprowadzała po całym ciele delikatne jak dmuchawce, mieniące się kolorami tęczy, mydlane molekuły. Dotknęła swoich sterczących z podniecenia sutek i dreszcz namiętności przeszył jej ciało. Uwielbiała to uczucie.

Oddawała się więc w pełni swym igraszkom cielesnym do momentu, kiedy płomienie świec, jej ciało i rytm muzyki stały się jednością. Woda w wannie wznosiła się i opadała, a ona jak fala bez poczucia miej sca i czasu wiła się z rozkoszy.

Po tak ekscytującej kąpieli Wioletta poczuła się jak nowo narodzona. Mogła teraz spokojnie zabrać się do codziennych czynności upiększających wygląd, gdyż nawet wówczas, gdy nie musiała z nikim się spotykać, chciała ładnie wyglądać i podobać się sobie. Za każdym razem, kiedy spoglądała w lustro, patrząc prosto w swoje oczy mówiła:

– Kocham cię, Wioll!

Słowa te pomagały jej przetrwać wiele trudnych chwil w życiu.

A los nie był dla niej zbyt łaskawy. Jednego jej tylko nie poskąpił – fenomenalnej pamięci. Dzięki niej zawsze osiągała najlepsze wyniki w nauce. Natomiast nie zadbał wcale o jej wygląd zewnętrzny i nie dał ani kropli urody.

Nie dość, że kolor jej włosów przypominał „świńską szczecinę”, to jeszcze w dodatku była niska, chuda, piegowata i z wadliwym zgryzem. Taka „paskuda”, jak nazywano ją w bidulu.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: