Szczęśliwy kot - ebook
Szczęśliwy kot - ebook
"Szczęśliwy kot" to doskonała lektura dla wszystkich miłośników kotów. Przeczytasz tu nie tylko o tym, jak należy, ale i jak nie wolno żywić kota. A może Twój kot nie potrafi jeszcze korzystać z toalety? Zajrzyj do książki, a dowiesz się, jak go tego nauczyć...
Przekonasz się, że rasa to nie tylko wygląd kota, ale także określony charakter i temperament. Nauczysz się czegoś o pielęgnacji swojego ulubieńca, która nie polega przecież wyłącznie na czesaniu. Uświadomisz sobie, że nuda i samotność mogą być dla kota groźniejsze nawet niż choroba. Zapoznasz się z problemami związanymi z rują, rozmnażaniem i odchowywaniem kociąt.
Książka zawiera sporo niepublikowanych dotąd informacji z dziedziny weterynarii, hodowli, a także dotyczących antykoncepcji i sterylizacji kotów. Autorka podpowiada, jak zrozumieć swojego kota i jak być przez niego zrozumianym. Znajdziesz tu odpowiedzi na wiele nurtujących Cię pytań.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7579-572-1 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
To jedna z najstarszych ras, obecny wygląd tych kotów różni się bardzo od syjama starego typu. Dawne koty syjamskie były krępe, duże, z dość dużą okrągłą głową. Obecnie syjamy są smukłe i delikatne, a głowa ma kształt klina. Koty orientalne mają sylwetkę identyczną jak syjamy. Różnią się kolorem oczu i umaszczeniem sierści. Syjamy mają oczy niebieskie i znaczenia na twarzy, uszach, łapach i ogonie, a orienty oczy zielone, a umaszczenie w jednolitym kolorze. Istnieje jednak wyjątek – jednolicie biały syjam, zwany foreign white.
Koty perskie i egzotyczne
Koty perskie znane były już w XVI wieku. Te puszyste, przemiłe istoty o bardzo spłaszczonej twarzy z jakby cofniętym nosem skrzyżowano w latach 60. ubiegłego wieku z kotami brytyjskimi krótkowłosymi, co dało koty egzotyczne. Koty egzotyczne różnią się od persów długością sierści – ich futro jest krótkie i bardzo „pluszowe”. Zarówno persy, jak i „egzotyki”, to koty bardzo spokojne i niekłopotliwe, jedynie specyficzna budowa czaszki może powodować u nich pewne kłopoty zdrowotne. Szczególną uwagę należy zwrócić na nos, oczy i uzębienie. „Zagłębiony” w część twarzową nosek może utrudniać oddychanie, włosy rosnące na fałdzie nad nosem mogą drażnić oczy, a duże skrócenie żuchwy i szczęki może powodować nieprawidłowy zgryz.
b) DWA, A MOŻE TRZY KOTY
Jeżeli już zdecydujemy się na kota, namawiam, aby od razu skoczyć na głęboką wodę i wziąć dwa kociaki. Proszę mi wierzyć, że obowiązków wcale nie przybędzie, a radość z posiadania dwóch jest proporcjonalnie większa niż przy jednym kocie. Poza tym nasz podopieczny nigdy nie będzie samotny, a my będziemy mogli wyrzucić telewizor i bez końca podziwiać kocie harce. Wyobrażam sobie minę Czytelnika, kiedy powiem, że mając już dwa koty, łatwiej nam będzie przyjąć do domu trzeciego, a radość będzie potrójna. Nie żartuję, sama mam dziesięć kotów (a także dziesięć psów), a zaczynałam wiele lat temu od maleńkiej koteczki, która przybyła do „spsiałego domu”, gdzie przywitała ją piątka psów. Koty są zwierzętami mało kłopotliwymi przede wszystkim dlatego, że nie trzeba ich wyprowadzać na spacer. Czują się świetnie nawet w niewielkim mieszkaniu, choć nie ukrywam, że naprawdę szczęśliwe koty to te, które mogą korzystać z ogrodu, polując na koniki polne i myszy. Zapewniam jednak, że koty żyjące w miejskim mieszkaniu też będą szczęśliwe, jeśli zapewnimy im ruch podczas zabaw z nami i innymi członkami zwierzęco-ludzkiego stada.
c) KOT I PIES
Wspaniale, kiedy kot i pies to kociak i szczeniak; dwójka „dzieci”, nawet różna gatunkowo, zawsze się dogada. Jeszcze lepiej, jeśli szczeniak jest rasy uważanej za łagodną lub zwyczajnym kundelkiem.
Są rasy psów, które w pierwszych miesiącach życia nie wykazują cech agresywnych, ale później mogą niechętnie tolerować inne zwierzęta w domu. Najczęściej jednak przyjaźnie zawarte w „dzieciństwie” trwają całe życie.
Sytuacja zmienia się, gdy w domu jest już kot lub koty, a chcemy wprowadzić do domu psa. Najlepiej wybrać starszego, spokojnego, i jeśli koty nie atakują go, tylko uciekają, zostawić zwierzęta w spokoju. Koty bardzo pilnują swego terytorium i trudno godzą się na nowego członka rodziny, ale tylko gdy jest on kotem. Na psa godzą się dużo łatwiej, bo nie jest on zagrożeniem dla kociego poczucia terytorialnej własności. Oczywiście są różne koty i psy, zdarza się, choć rzadko, że stary kot absolutnie nie godzi się na intruza bez względu na jego gatunek. Jeżeli w domu znajduje się już pies lub psy, a chcemy mieć kota, jest jeden warunek: psy nie mogą być „psami na koty”. Są rasy psów, które nie akceptują innych zwierząt w domu i trudno od nich wymagać, aby stały się czułe dla kota, jeśli przez wiele pokoleń selekcjonowano je do zabijania innych zwierząt.
Oczywiście od każdej reguły są wyjątki i znam psy bardzo agresywne w stosunku do obcych zwierzaków, które bardzo czule odnoszą się do „własnych” kotów. Nawet najłagodniejsze psy są ciekawskie i natychmiast muszą sprawdzić, co takiego przynieśliśmy do domu. Dlatego właśnie najlepiej, gdy jest to kot, który nie zaznał nic złego ze strony psów, lub kociak, który jeszcze nie zdążył się ich przestraszyć i nie podrapie im nosów przy próbie powąchania. Bardzo ważne, aby kot miał się gdzie schować, kiedy wszyscy członkowie nowej rodziny będą chcieli go poznać. Mogę dać przykład mojego psio-kocio-ludzkiego stada, do którego co pewien czas przybywa nowy członek.
Parę tygodni temu przywiozłam do domu czteromiesięcznego kociaka Mundka, który panicznie bał się psów, a psów przecież u mnie dostatek. Ciapek 80 kg, Drapek 30 kg, Picuś, Bombik i Cypka niewiele większe od kota, prócz tego cztery dorosłe koty i wszyscy bardzo ciekawi: „Co siedzi w koszyku?”
To, co siedziało w koszyku, wydawało z siebie dźwięki godne lwa, czym wzbudzało jeszcze większe zainteresowanie. Mundek wraz z posłaniem, miską i małą kuwetą pozostał w transporterze (koszyku), tyle że pojemnik ten postawiłam w kuchennym kącie i otworzyłam drzwiczki. Domownicy po kolei zaglądali do środka i zniechęceni kocimi obelgami odchodzili. Po pewnym czasie ciekawski kociak zaczął wyglądać z ukrycia, a nawet wychodzić na zewnątrz, dając nura do środka, gdy tylko zauważył psa (koty nie przerażały go tak bardzo jak psy). Stan taki trwał parę dni, w końcu kot stwierdził, że pies to też „kot” i pozwalał się wąchać.
Po 2-3 tygodniach narodziła się prawdziwa przyjaźń między kotem Mundkiem a psem Drapkiem, zaś inne koty zgodnie stwierdziły, że Mundek może zostać.
Zaznaczam, że moje psy są niesłychanie przyjazne w stosunku do innych zwierząt. Kiedy przyniosłam jeża, poparskały i zajęły się swoimi sprawami.
Kiniusia
Chodziłam wtedy do pierwszej czy drugiej klasy podstawówki. Los tak sprawił, że zamieszkałam znów w mieszkaniu babci przy ul. Wspólnej w Warszawie. Podwórko było wspaniałym miejscem do spędzania wolnego czasu, tym bardziej że bawiła się tam większość dzieci z mojej klasy.
I to małe podwórko, które wtedy wydawało mi się olbrzymie, podarowało mi czarnego kota, a właściwie kotkę. Była malutka, chuda, brudna, miała biegunkę – to wszystko norma kociego nieszczęścia, ale jedno było niezwykłe: futerko jak u persa.
Siedziała przy pojemniku na śmieci i rozpaczliwie wzywała matczynej pomocy. Zamiast prawdziwej kociej mamy przybiegła dwunożna istota i zabrała ją do domu, ku niezadowoleniu Beby.
Mieszkała wtedy z nami suczka yagt terier. Gdy zwietrzyła kota, odezwał się jej łowiecki instynkt. I tak moja biedna babcia została strażniczką Kiniusi – te drzwi zamknąć, potem tamte otworzyć, aby Wiwa (tak nazywała się suczka) nie złapała kociaka. Ja do szkoły, mama do pracy, a babcia na posterunek. Kochana Bebunia była intelektualistką, dla której większość czynności wymagających refleksu i sprawności fizycznej była niewykonalna. I stało się. Wracam ze szkoły, biegnę do kota zamkniętego w kuchni, a tu drzwi otwarte. Już płacząc, szukam kocich zwłok, a tu widzę, jak Wiwa i Kiniusia śpią sobie smacznie wtulone w siebie.
Tak narodziła się wielka psio-kocia czy kocio-psia miłość. Miłość prawdziwa, bezinteresowna, wielu ludziom nieznana. Myśliwski pies, który na dworze zajadle gonił koty, kładł głowę na fotelu, na którym siedziała Kiniusia i z rozanieloną miną poddawał się kociej toalecie. Mycie oczu, uszu, iskanie, najczulsze kocie pieszczoty. Wspólne zabawy, ze ściśle opracowanym scenariuszem. Kot za firankę, pies udaje, że go szuka, choć wie doskonale, gdzie się ukrył. Nagle kot wypada zza firanki i ucieka wspinając się na tzw. matę (pokrycie mebli i ścian w średnim PRL-u) ku oburzeniu Beby, która bardzo dbała o schludny wygląd wnętrza. I tak parę razy dziennie, aż zamiast maty wisiały strzępy.
Ten niezwykle udany kocio-psi związek miał wszak jeden słaby punkt. Torby z zakupami. Każdy pakunek, siatka z kartoflami, walizka wywoływały w Wiwuni instynkt stróża i nawet jej ukochana przyjaciółka Kiniusia nie miała prawa podejść do pilnowanego obiektu.
d) KOCIA JADALNIA I TOALETA
Najczęściej spotykanym kłopotem właścicieli kotów jest tzw. brudzenie w domu. Kot jest z natury bardzo czystym zwierzęciem i załatwia swoje potrzeby fizjologiczne w określonych miejscach, tzn. takich, gdzie można zakopać swoje odchody. Musimy jednak pamiętać, że koty używają moczu i kału w swoistym „języku” komunikacji ze światem, tym jednak zajmiemy się następnych rozdziałach. Odpowiednio przygotowana kocia toaleta w bardzo dużym stopniu gwarantuje nam zachowanie domu nie zanieczyszczonego przez kota. Co to znaczy odpowiednio przygotowana? Jeśli kot pochodzi z innego domu, gdzie został nauczony przez matkę załatwiania potrzeb fizjologicznych do określonego rodzaju żwirku czy kuwety, np. z papierem, powinniśmy w pierwszych dniach zapewnić mu w miarę możliwości podobną toaletę w miejscu zawsze dla kota dostępnym i dającym mu poczucie bezpieczeństwa. Najczęściej ustawiamy kocie kuwety w łazience. Jest to całkiem dobre usytuowanie, pod warunkiem że drzwi do łazienki są zawsze otwarte i że kot zaakceptuje naszą toaletę jako swoją. W przypadku kociąt namawiam do ustawiania kuwet jak najbliżej ulubionego legowiska kociaka. Kuweta musi być duża i łatwo dostępna, mam na myśli wysokość jej ścianek, które dla małego kociaka mogą stanowić nie lada przeszkodę.
Polecam kuwety kryte, w formie „domków”. Koty zagrzebują swoje odchody w takiej kuwecie i nie mają możliwości rozsypywania żwirku na wszystkie strony.
Równie ważna, jak toaleta jest kocia jadalnia. Ponieważ koty jedzą bardzo często i po troszku, ważne jest, aby stabilnie ustawiona miseczka zawierała zawsze trudno psujący się pokarm. Najlepiej nadaje się do tego – odpowiedni dla wieku, płci i rasy – suchy pokarm, pełniący rolę „dyżurnego posiłku”. Druga miseczka służy do zapełniania kilka razy dziennie pokarmem wilgotnym w takiej ilości, aby został od razu zjedzony i nie zdążył wyschnąć. Trzecia miska powinna być zawsze napełniona świeżą czystą wodą.
Usytuowanie kociej jadalni zależy od tego, czy w domu poza kotem jest np. pies. W takiej sytuacji kocie miseczki muszą stać wyżej, w miejscu niedostępnym dla psa, np. na parapecie okna, na czymś w rodzaju barku lub szerokiej półki.
Poza toaletą i jadalnią przygotowujemy dla kota posłanie, pamiętając, że wcale nie musi z niego korzystać. Może wybrać sobie poduszkę na kanapie lub miękki fotel. Równie ważne jest kupienie odpowiedniej klatki, np. plastikowego transportera, z którym kot powinien się zaprzyjaźnić, zanim zaczniemy go doń wsadzać, choćby w celu odbycia wizyty u lekarza weterynarii.
JAK ZAPRZYJAŹNIĆ SIĘ Z KOTEM
Przede wszystkim należy dać mu towarzysza tego samego gatunku.
a) KOCIAK
Częściowo już odpowiedziałam na to pytanie w poprzednim rozdziale. Kociak, który trafia do nowego domu, musi mieć czas na poznanie i miejsca, i domowników. Bardzo ważne jest, aby kocięta będące jeszcze przy matce nie były izolowane od reszty świata. Już od pierwszych dni należy uczyć je dotyku ludzkich rąk. Jeśli kotka-mama nie jest płochliwa, trzeba ślepe jeszcze kocięta brać na ręce, mówić do nich, po to, by w przyszłości czerpały przyjemność z ludzkich pieszczot. Jeżeli w domu rodzinnym kotków są psy, to świetnie, poznawanie świata innych gatunków zaczyna się już od „kołyski”, co znacznie ułatwi późniejsze kontakty. W bardzo wielu krajach do kocich azyli przychodzą wolontariusze, których jedynym zadaniem jest dopieszczanie kociąt tylko po to, aby ułatwić przyszłym właścicielom kontakty z kotem. Kociaki mają dużo trudniejsze zadanie niż szczenięta. Pamiętajmy, że w wychowywaniu psowatych bierze udział całe stado, w którym najczęściej szczeniak pozostaje przez całe życie. Nauka trwa miesiące, a nawet lata. Psy są zwierzętami społecznymi i z natury swojej potrzebują współpracy, którą doskonalą w ciągu całego życia. Kot jest samotnym łowcą, który ma zapewnić sobie pokarm, kontrolować teren łowiecki i bronić go. Kocia mama ma niewiele czasu, aby nauczyć swoje dzieci sztuki przetrwania. Kocięta bardzo wcześnie uczą się od matki zachowań, którym zostaną wierne do końca. Dlatego tak ważne jest, abyśmy uczestniczyli w ich wychowaniu już w pierwszych tygodniach życia. Zabawa z kociakiem to dla nas przyjemność, a dla kota nauka przyszłych kontaktów z człowiekiem. Pamiętajmy, aby odnosić się z szacunkiem do małego kota, bo to król zwierząt – lew w miniaturze.
b) WESOŁY MŁODZIK
Najczęściej do nowego domu trafia kociak ok. 3-miesięczny. Jest to w przypadku kotów najodpowiedniejszy wiek do zmiany domu. Kotka miała możliwość przekazania „dzieciom” wszelkich nauk i nadszedł czas, aby „wesoły młodzik” ruszył w świat. Tak jak zabawa z malutkim kociaczkiem jest samą radością, tak karesy kociego podlotka mogą być bolesne. Są kocie osobniki mające w sobie wrodzoną delikatność, są rasy kotów, których zabawa nawet w wieku młodzieńczym jest jak muśnięcie aksamitu, ale przeciętny koci młodzik to brutal. Młody, dobrze odżywiony kot ma mnóstwo energii i musi gdzieś doskonalić swoje świeżo nabyte od matki umiejętności łowieckie. Najczęściej obiektem polowania jest ludzka ręka lub noga. Poza tym wspinanie się na drzewo, którym z konieczności staje się człowiek, jest jednym z elementów polowania. Wszystkie wymienione ćwiczenia kociaka należą do bardzo bolesnych (zostawiają krwawe ślady) i aby ich uniknąć, trzeba dostarczyć kotu możliwości „polowania” na odpowiednio przygotowane zabawki i wspinania się na przeznaczone do tego sprzęty. Kiedy tylko kot atakuje rękę czy nogę, należy zainteresować go zabawką na sznurku – znakomite są sztuczne myszki na mocnej gumce przymocowanej np. do klamki (proszę pamiętać, że tasiemka czy gumka zjedzona przez kota może stać się śmiertelnym zagrożeniem). Znam przypadek kociaka, który przypłacił życiem zabawę kłębkiem nici.
W dobrych sklepach zoologicznych można kupić zabawki „samobieżne”, trzeba jednak sprawdzić, czy są opatrzone atestem. Wspaniałą rzeczą jest pieniek umocowany na solidnej podstawie, po którym nie tylko można sie wspinać, ale także ostrzyć na nim pazurki, oszczędzając kanapę. (Popularne „drapki” do ostrzenia pazurów są do nabycia w każdym supermarkecie). Jeśli młody kot, mimo możliwości wyżywania się na zabawkach, czyha na rękę przy każdej okazji, odpychając go, dajemy wyraz swojej niechęci. Jeśli karcimy kota za brak delikatności, musimy pamiętać, że nigdy KOTA NIE BIJEMY, możemy „pacnąć” go „po kociemu” palcem w pyszczek, prychnąć, a jeśli to nie skutkuje, użyć spryskiwacza do kwiatów. Wodny prysznic w nos zniechęci każdego kota do kontynuacji działania. Głaszczemy (najlepiej drapiemy podbródek) wtedy, gdy jest senny. Podczas szalonej zabawy ból zadaje nie tylko lekkie kąsanie, ale przede wszystkim chwyt pazurami. Obcinanie pazurków tylko częściowo poprawia sytuację, bo drapanie obciętymi też boli. (Obcinając pazurki, trzeba pamiętać, że pozbawia się kota swego rodzaju sprzętu taterniczego, umożliwiającego przytrzymywanie się podczas wspinaczek po drzewach, ale także po meblach). Na szczęście większość kotów wyrasta z szalonych zabaw z użyciem zębów i pazurów skierowanych na ludzkie ręce.
Jeżeli chcemy, aby kot w przyszłości był zwierzęciem towarzyskim i lubił podróżować, trzeba umożliwić mu kontakt z ludźmi (także dziećmi), innymi przyjaźnie nastawionymi zwierzętami (kotami i psami), a także rozpocząć, na początku krótkie, wycieczki samochodem (zawsze w odpowiednim transporterze). Pamiętajmy, że zanim wtłoczymy kota do koszyka czy innego „środka transportu”, powinniśmy go z nim najpierw „poznać i zaprzyjaźnić”. Najlepiej bawić się z kotem, wykorzystując koszyk transportowy i dawać w nim smakołyki.
Okres młodzieńczy trwa różnie u różnych kotów: zależny jest od rasy, płci, ale też (o czym wie niewielu) od pory roku, w jakiej kot „dorasta”. Znam koteczki spośród pospolitych u nas kotów domowych, które w wieku 3,5 miesiąca miały pierwszą ruję, i kocurki, które w wieku 6 miesięcy stawały się ojcami. Tak wczesne dojrzewanie zawsze występowało wiosną (marzec/kwiecień) i wczesnym latem (maj/czerwiec), kiedy dzień się wydłużał. I odwrotnie, kiedy okres dorastania przypadał na koniec lata i późniejsze miesiące, koty uzyskiwały dojrzałość płciową dużo później. Tak jak u ludzi – „młodość musi się wyszumieć”, koty z czasem wyrastają z szalonych wybryków i z reguły stają się spokojne. Wiek dorastania to najlepszy okres na zdobywanie doświadczeń. W tym czasie kot uczy się i łatwo można zmienić jego nawyki. Im więcej będzie miał pozytywnych kontaktów ze światem, tym łatwiej w przyszłości będzie nam i jemu.
Jak już wspomniałam, z czasem koci podrostek wyrasta z szalonych zabaw i choć nie będziemy tęsknić za podrapanymi dłońmi, tak niejedno z nas zatęskni za szalonym kocim tańcem w pogoni za cieniem. Kilkumiesięczny kociak, rozsadzany ciekawością świata i energią, wykona dla nas niejeden pokaz polowania na ducha przeplatany cyrkową wręcz ekwilibrystyką. Niby siedzi cichutko w kątku, aż tu nagle wyskoczy jak Filip z konopi, na środek pokoju. Ogon zjeżony jak u wiewiórki, nogi wyprostowane, skoczy niczym rumak, trochę bokiem, trochę przodem. Nagle zatrzyma się, wykona salto w powietrzu i popędzi jak szalony za sobie tylko znanym celem. Zapewniam Państwa, że koty nie mają sobie równych w zabawach z samym sobą, ani w ludzkim, ani w zwierzęcym świecie.
Kocie popisy zyskają na atrakcyjności, jeśli w domu będzie nie jeden „wesoły młodzik”, ale dwa lub trzy. Potłuczone wazony, bibeloty zapędzone w kąt pod szafę są niczym w porównaniu z możliwością podziwiania kociej „głupawki”.