Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Szczęśliwy los - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
26 marca 2021
Ebook
30,00 zł
Audiobook
42,00 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Szczęśliwy los - ebook

Ach, jakże byłoby pięknie, gdyby trafić szóstkę w totolotka! Mogłyby siedzieć na werandzie, łowić ryby we własnym jeziorze, a dla zabicia nudy prowadzić pensjonat. Szczęśliwy los miały w zasięgu ręki. Ośmiu rąk, dokładniej rzecz ujmując. Basia, Ala, Julka i Lilka stają przed szansą zrealizowania młodzieńczego marzenia. Urokliwa wieś na Podlasiu, własne siedlisko i... trup. Tego akurat w planie nie było, ale wiadomo, że plany są po to, by je modyfikować. Cztery przyjaciółki zaplątane w intrygę, w której nie bardzo wiadomo, kto jest zły, a kto dobry, co jest prawdą, a co wytworem wyobraźni, a przede wszystkim: jak to w końcu jest z tym szczęśliwym losem?!

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 9788365950789
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Styczeń 2012

Dom Towarzystwa Kredytowego w Łodzi

om Towarzystwa Kredytowego Miejskiego przy ulicy Pomorskiej w Łodzi w ciągu blisko stu trzydziestu lat swojego istnienia służył wielu odpowiedzialnym celom. Po drugiej wojnie światowej przez chwilę udawał siedzibę sztabu Armii Radzieckiej, później mieścił się tam Instytut Stomatologii Akademii Medycznej. Pod koniec dwudziestego wieku gmach przeszedł w prywatne ręce i zaczął odzyskiwać swój dawny blask.

Tego dnia ów blask uwydatniała potężna ilość metalicznych balonów, serpentyn i brokatu, od którego świeciły się sukienki, garnitury i zasadniczo wszystkie powierzchnie, z którymi miały kontakt rozszczebiotane dziewiętnastolatki. Z głośników płynęła taneczna muzyka, a wystrojona młodzież szalała na parkiecie w dzikich pląsach.

Cztery jednostki płci żeńskiej, głośno tupiąc obcasami kupionych specjalnie na tę okazję butów, opuściły chyłkiem bawiących się kolegów i skierowały kroki wprost do jedynego miejsca, w którym ludzkiemu głosowi udawało się przedrzeć przez dźwięki hitu Rihanny.

— Ale kicha, że nie mogłyśmy wziąć osób towarzyszących, nie? — Śliczna blondynka o wielkich błękitnych oczach i figurze jak z magazynów bieliźniarskich zbliżyła twarz do ogromnego lustra, usiłując nie zamoczyć żabotu sukienki w umywalce. — Kurde, znowu mi się pryszcz robi na brodzie. Widziałaś, Lilka?

— Nie widać aż tak, maźnij korektorem — odpowiedziała zapytana Lilka, niezwykle wysoka i szczupła, z wystającymi kośćmi policzkowymi, ostrzyżona identycznie jak Linda Evangelista w teledysku Freedom’90 George’a Michaela.

— A kogo byś przyprowadziła, gdyby można było? W ostatnim tygodniu zgubiłam się na twoim piątym chłopaku. — Brunetka w eleganckiej czerwonej sukni, uczesana w wieczorowy kok, oparła się o sąsiednią umywalkę i założyła ręce na piersiach.

— Ty nie bądź taka mądra! Znalazła się ciocia dobra rada — burknęła blondynka w żabocie. — W odróżnieniu od ciebie ja nie poznałam swojego romea w szkolnej ławce.

— I może jeszcze powiedz, że mi zazdrościsz, co? — warknęła brunetka.

— Może tak, a może nie. O, nie widać, zamalowałam dziada na amen. Alutka, a tobie co jest?

— Nie wiem — odparła filigranowa dziewczyna z długimi włosami w kolorze rdzawego blondu i z uroczo zadartym noskiem, ubrana od stóp do głów w różowe złoto. — Ja to sobie czasem myślę, że nigdy nie znajdę męża. I pewnie skończę jak każdy artysta: przy smażeniu frytek w McDonaldzie.

— Głupia jesteś, Ala, tyle ci powiem — ofuknęła ją Lilka. — Wszystko przed tobą. Sto dni do matury, za sto dni będziemy mogły zrobić cokolwiek, co tylko nam się zamarzy. A mąż akurat potrzebny jak świni siodło.

— Zgadzam się — poparła ją blondynka o twarzy anioła, oglądając wciąż z uwagą niewidoczny pryszcz w lusterku. — Ja tam nie zamierzam nigdy mieć męża ani nawet się zakochać. Miłość jest przereklamowana. Z wyjątkiem macierzyńskiej. — Dziewczyna puściła oko do brunetki, na której twarzy nie było jednak widać ani krzty rozbawienia.

— Łatwo wam mówić — odezwała się czarnowłosa piękność. — Wy będziecie realizować swoje marzenia, a ja będę zmieniać pieluchy. I mam nadzieję, że ta miłość macierzyńska w końcu do mnie przyjdzie, Jula.

— Przyjdzie, Basieńko, przyjdzie. — Julia pogłaskała przyjaciółkę po widocznym brzuchu i wygładziła fałdy żabotu na swoim niewielkim biuście. — Wszystko się ułoży. A pewnego dnia otworzymy razem pensjonat nad jeziorem, co nie, dziewczyny?

— Jasne, że tak! — Ala natychmiast się rozpromieniła. — I będziemy uprawiać warzywa w ogrodzie, a wieczorami przesiadywać na werandzie.

— I serwować ryby prosto z jeziora. Basia będzie mózgiem naszego przedsięwzięcia — dodała Lilka.

— Nieplanowana ciąża przed maturą raczej nie wystawia najlepszego świadectwa mojemu mózgowi, więc co najwyżej mogę was wspierać tabelkami w Excelu.

— Tak czy inaczej, czeka nas szczęśliwy los. Tak mi powiedziała wróżka i ja w to wierzę — podsumowała Ala. — A teraz chodźmy, zanim twój romeo zacznie nas szukać, Basiu.

Po otwarciu drzwi od toalety natychmiast oszołomiła je głośna muzyka wzmocniona kilkudziesięcioma ludzkimi głosami śpiewającymi wraz z amerykańską wokalistką.

A później życie potoczyło się własnym torem.ROZDZIAŁ 1

— No i zrobiła nam się wstrętna jesień. — Anielsko urodziwa niebieskooka blondynka przykleiła nos do szyby, po której z drugiej strony spływały strugi deszczu. Ciężkie chmury zasnuwały niebo i nie zapowiadało się na rychłą zmianę aury. — Nie cierpię takiej pogody, żyć się odechciewa, zupełnie jakby ktoś mi wyjął baterie.

— Nie przesadzaj, Jula — odpowiedziała jej siedząca przy stole Baśka. — Mamy już wiosnę, akurat dzisiaj trochę jej się coś pomyliło, ale w marcu jak w garncu.

— A poza tym jesień wcale nie jest taka zła — poparła przyjaciółkę Lilka, która od kilku minut tępo wpatrywała się w zawartość otwartej na oścież lodówki, zapomniawszy, po co ją otworzyła. — Nie wiecie, co ja chciałam tu znaleźć?

— Prawdopodobnie ser. Druga półka od góry, po lewej — rzuciła Ala, nie patrząc nawet w stronę przyjaciółki. — To od razu wyjmij też winogrona z szuflady, pasują do brie. O, widzicie, na przykład winogrona są jesienne.

— Ja dziękuję za taką wiosnę, za jesień też. — Julka nie dała się przekonać, wciąż z obrzydzeniem patrząc na panującą za oknem szarugę.

— Nie wiem jak ty, kochana, z takim nastawieniem możesz obsługiwać gości. — Lilka wykładała ser na przygotowane deski, jednocześnie podjadając soczyste winogrona. — Kelnerka powinna być wizytówką firmy: uśmiechniętą, uroczą i generalnie zachęcającą do wydania fury pieniędzy na niewarte swojej ceny dania.

— Chciałabym mieć furę pieniędzy — wyszeptała Ala z rozmarzeniem. Podpierała brodę na dłoni i patrzyła na płaczące okna.

— A tobie czego brakuje? — zdziwiła się Baśka. — W porównaniu do nas to ty wygrałaś los na loterii. Masz piękny dom, kochającego męża i jesteś panią swego czasu.

— Nie musisz się użerać z chamskimi prostakami, którzy klepią cię po tyłku, bo wydaje im się, że to jest wliczone w obsługę — dodała Julka.

— Ani malować trawy na zielono w raportach dla bufonów, którzy potrafią rozmawiać tylko o słupkach i tabelkach w arkuszach kalkulacyjnych — dorzuciła Lilka z goryczą.

— Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma — skwitowała Ala filozoficznie, po czym podniosła się od stołu i zdjęła butelkę wina ze stojaka. — Ale gdybym tak miała wygrać na loterii, to wcale bym się nie obraziła.

— A znasz kogoś, kto by się obraził? Jezu, czego ja bym nie zrobiła, gdybym wygrała miliony... — rozmarzyła się Baśka. — Spłaciłabym tego drania, oddała długi i pojechała wreszcie na urlop.

— Ja bym kupiła jakieś fajne auto — powiedziała Lilka bez zastanowienia. — A resztę rozdysponowała na schroniska dla zwierząt.

— A mnie by wystarczyło nawet pół miliona, nie jestem zachłanna. — Julia z zawodową wprawą przejęła butelkę od Ali i wyjęła korek z głośnym mlaśnięciem. — Za pół miliona można sobie kupić i urządzić mieszkanie, a nawet jakiś dom do niewielkiego remontu.

— Albo pensjonat! Pamiętacie, jak w liceum marzyłyśmy o prowadzeniu pensjonatu? Najlepiej gdzieś w dziczy, wśród jezior. To dopiero byłoby piękne. — Ala postawiła cztery kieliszki obok otwartej butelki. — No, co tak na mnie patrzycie? Przecież sobie tego nie wymyśliłam.

— Całkiem o tym zapomniałam — przyznała Basia.

— Ja też — dodała Julia.

— A ja po prostu przestałam bujać w obłokach — ucięła temat Lilka.

Kiedy wino zostało już rozlane do kieliszków, ser ułożony na deskach, a Lila nie zdążyła jeszcze zjeść wszystkich winogron, cztery przyjaciółki przeniosły się z kuchni do komfortowo urządzonego salonu.

Pogoda za oknem rzeczywiście przywodziła na myśl październik, choć zbliżała się połowa marca. Drzewa z trudem stawiały opór silnym podmuchom wiatru, a temperatura od kilku dni nie przekraczała pięciu stopni na plusie. Ala zapaliła więc w kominku, co natychmiast poprawiło wszystkim nastrój.

Rozsiadły się wygodnie na pokrytej jasnobeżową skórą kanapie i dwóch fotelach, a Lilka swoim zwyczajem usadowiła się na puszystym dywanie w jasnym kolorze. Przez chwilę milczały, delektując się radosnym trzaskaniem ognia i dobiegającym zza okien szumem deszczu. Poczuły się błogo. Na krótki moment udało im się zapomnieć o całym złu tego świata oraz o osobistych nieszczęściach.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: