- promocja
- W empik go
Szept mroku - ebook
Szept mroku - ebook
Mia otrzymuje niepokojące wiadomości od tajemniczego prześladowcy. Ktoś ją obserwuje, śledzi każdy jej krok i wciąga w niebezpieczną grę. Ostatnie dni szkoły średniej zapowiadają upragnione wakacje i ucieczkę od rodzinnych problemów oraz nieobliczalnego stalkera. Jednak to, co wydaje się tylko głupią zabawą, przeradza się w prawdziwy koszmar. Czy to możliwe, że szalonym mężczyzną jest ktoś z otoczenia Mii, kto wie o niej więcej niż wszyscy? I kto nie zawaha się wykorzystać tej wiedzy, kiedy tylko Mia przestanie być mu posłuszna?
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-831-8078-6 |
Rozmiar pliku: | 3,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na dźwięk przychodzącej wiadomości przystanęłam w holu. Ciekawa, kto napisał do mnie o tej porze, wyciągnęłam telefon z torebki i skrzywiłam się na widok nadawcy.
Pamiętaj, że Cię obserwuję.
– Pieprzony żartowniś – przeklęłam pod nosem.
– Mówiłaś coś? – zapytała wychodząca z kuchni mama.
– Nie. Nie mogłam znaleźć pieniędzy. Zapomniałam, że schowałam je do kieszeni.
– To dobrze. Idź już, twój brat wyszedł piętnaście minut temu, a ty wciąż jesteś w domu.
Byłam zła na Brody’ego. Obiecałam sobie, że dostanie za swoje, gdy okaże się, że te wiadomości wysyłał któryś z jego głupich kumpli. Jeśli ktoś z nich miał mój numer, to tylko od niego. Nie miałam jednak pewności, czy moje podejrzenia są słuszne.
Przed domem czekały już na mnie Betty i Aliza. Podeszłam do nich, a wtedy dostałam kolejną wiadomość. Zobaczyłam znów nieznanego nadawcę, więc postanowiłam nawet jej nie otwierać.
– Twój cichy wielbiciel wydaje się coraz bardziej nachalny – zażartowała Aliza.
– To nie żaden cichy wielbiciel, a któryś z kolegów mojego brata, albo ktoś z naszej szkoły.
– Jesteś pewna? – zapytała Betty. – To trwa już od tygodni. Komu chciałoby się ciągnąć to tak długo?
– Nie mam pojęcia, ale powoli mam tego dosyć.
– Zmień numer, albo zgłoś to na policję.
– Nie będę tego zgłaszać! Dowiem się, kto to, i będę lecieć, żeby wycofać zeznania i nie robić nikomu problemów. A na koniec okaże się, że to ja jestem winna. Nie, dziękuję.
Niestety posiadanie młodszego rodzeństwa nauczyło mnie właśnie tego. Jeśli mój brat narozrabiał, wina spadała na mnie. Bo byłam starsza, bo dawałam mu zły przykład, bo był pod moją opieką. Właśnie dlatego cieszyłam się, że już niedługo nie będę miała tego problemu. Kończyłam ostatnią klasę w szkole średniej, a później miałam w planie wyjechać na obóz, na który dostałam się z trudem. Cały miesiąc z dala od domu wydawał się wspaniałą wizją. W końcu mogłam odpocząć od codzienności, która wcale nie była tak kolorowa, jak mogło wydawać się z zewnątrz. Miałam wielu przyjaciół i tak naprawdę byłam szczęśliwa, ale w moim domu bywało różnie. Niejednokrotnie dochodziłam do wniosku, że tam nigdy nie będzie dobrze. Wychowywałam się bez ojca, który zostawił nas, kiedy urodził się Brody. Miałam wtedy cztery lata, więc niewiele pamiętałam z tego, jakim był człowiekiem. Moja matka kilkukrotnie próbowała ułożyć sobie życie, ale za każdym razem kończyło się to jedną wielką klapą. Może nie powinnam tak myśleć, jednak po każdym jej rozstaniu miałam nadzieję, że nie będzie więcej nikogo szukać.
Doszłyśmy do szkoły, przed schodami do której czekała na nas moja najlepsza przyjaciółka – River. Uściskałam ją i dałam znak spojrzeniem, że musimy porozmawiać. Znałyśmy się od piaskownicy i rozumiałyśmy bez słów. Ledwo zauważalnie kiwnęła głową w geście zgody, po czym we cztery weszłyśmy do środka.
– Mia, pójdziesz ze mną do łazienki? – zapytała River.
– Jasne. – Odwróciłam się do dziewczyn i machnęłam do nich. – Spotkamy się w sali.
– Coś się stało? – odezwała się, gdy tylko weszłyśmy do toalety.
Zanim odpowiedziałam, upewniłam się, że jesteśmy same.
– Moja matka chyba znowu się z kimś spotyka.
– Żartujesz? Myślałam, że po ostatnim da sobie spokój na dłużej.
– Jak widać, depresja szybko jej przeszła – odparłam zawiedziona.
– Mogę coś dla ciebie zrobić?
– Nic nie możesz zrobić. Chyba że masz ochotę uwieść jej nowego faceta, zanim znów się zakocha.
– Gdyby nie Jaxon, mogłabym to przemyśleć.
– Żartowałam. Może coś wykombinuję.
Po szkole rozniósł się dźwięk dzwonka informującego, że zaczynają się lekcje. Westchnęłam cicho. Ten rok był wyjątkowo męczący. Stawałam na rzęsach, by skończyć szkołę z dobrymi wynikami i dostać się na wymarzone studia. Do jej końca zostało już niewiele czasu, a ja czułam, że mój wymarzony college jest już na wyciągnięcie ręki.
Naszą pierwszą lekcją była matematyka, której nie sposób było nie lubić, chociaż ze względu na świetnego nauczyciela, w którym podkochiwała się co druga dziewczyna w klasie. Chyba dzięki temu matematyka szła nam tak dobrze. Andrew Hunter potrafił wyjaśnić dosłownie wszystko. Nawet za jego uśmiech w ramach pochwały warto było zasnąć nad podręcznikiem.
W trakcie lekcji przypomniałam sobie o wiadomości, którą dostałam wcześniej. Korzystając z chwili, w której nauczyciel zajęty był przepisywaniem równania na tablicy, zajrzałam do telefonu.
Podoba mi się, gdy czeszesz się w kucyka.
– Kurwa mać – wyszeptałam.
– Co jest? – zapytała zaintrygowana River.
Podsunęłam do niej telefon, a kiedy odczytała wiadomość, spojrzała na mnie wielkimi oczami.
– Musimy się dowiedzieć, kto to pisze.
– Mam coraz większą pewność, że to jeden z kolegów mojego brata. Dziś kilku z nich było w moim domu. Przechodziłam przez salon, gdy czekali na Brody’ego.
– No to dowiedz się, który z nich jest takim chojrakiem i to zakończ.
– Przeszkadzam wam? – zapytał ostrym tonem pan Hunter.
Wyprostowałyśmy się i od razu skupiłyśmy na lekcji. Do końca zajęć nie myślałam już nawet o tych wiadomościach, ale na przerwie przyszła kolejna. Bardzo podobna do pierwszej tego dnia. Niektóre często się powtarzały. Obserwuję cię, widzę cię, jestem tuż obok, mam cię na oku, jesteś na wyciągnięcie moich rąk. Nie usuwałam żadnej z nich, by mieć dowód, gdyby zaszła taka potrzeba. Na żadną nie odpowiedziałam, ale z każdym kolejnym dniem miałam coraz większą ochotę wejść w konwersację z tym popaprańcem.
Ostatnią lekcją były zajęcia z wychowania fizycznego. Rzadko kiedy cieszyłam się z nich tak jak tamtego dnia. Potrzebowałam porządnego zmęczenia, by nie myśleć o wszystkich problemach, jakie siedziały w mojej głowie. Miałam szczęście, bo nasza nauczycielka postanowiła dać nam wycisk. Cała godzina lekcyjna spędzona na gimnastyce, po której czułam się cholernie zmęczona, dała efekt, na jakim mi zależało. Zmęczona, ale z uśmiechem na twarzy, weszłam do szatni, gdzie odruchowo sprawdziłam swój telefon. Po raz pierwszy, zamiast wiadomości tekstowej, dostałam zdjęcie. Byłam na nim. Musiało być zrobione kilka minut wcześniej, bo przedstawiało mnie podczas rozciągania. A więc szansa na to, że to jeden z kolegów mojego brata, stała się nagle bardzo mało prawdopodobna. Chyba że zrobili sobie wagary, co nie było nawet wykluczone.
Schowałam telefon do torebki i szybko się przebrałam. Chciałam znaleźć się w domu. Zamknąć w swoim pokoju i odpocząć.
– Jaxon pyta, czy chcesz iść wieczorem się trochę zabawić. Jeśli tak, zabierze ze sobą jakiegoś kolegę.
Spojrzałam na River, która nagle pojawiła się za moimi plecami. Lubiłam Jaxona, ale każdy z jego kolegów miał coś z głową. Na samą myśl o spędzaniu z nimi czasu robiło mi się niedobrze.
– Nie, dziś odpuszczam.
– Jesteś pewna? Powinnaś się trochę rozerwać.
Moje rozrywki zwykle kończyły się bardzo źle. Raz skończyłam z tatuażem, innym razem nie pamiętałam, co w ogóle robiłam, a jeszcze innym weszłam do klubu na lewym dowodzie. Wiedziałam, że przesadzam, ale często zapominałam się i robiłam rzeczy, których się wstydziłam.
– Nie dziś. Jestem wykończona, chcę się wykąpać i położyć do łóżka.
– Wszystko w porządku? Dziwnie wyglądasz.
Już miałam pokazać jej ostatnią wiadomość, ale dotarło do mnie, że kiedy ją zobaczy, zacznie myśleć o tym niemal tak intensywnie jak ja. Byłyśmy jak siostry, naprawdę darzyłyśmy się tego rodzaju miłością i przeżywałyśmy za każdym razem, gdy tej drugiej działo się coś złego.
– To tylko zmęczenie. Chyba narzuciłam sobie zbyt wysokie tempo na zajęciach.
– W takim razie widzimy się jutro?
– Oczywiście.
Pożegnałyśmy się na schodach szkoły i rozeszłyśmy w swoje strony. Kiedyś mieszkałyśmy na jednej ulicy, ale rodzice River trzy lata wcześniej postanowili kupić dom bliżej pracy jej ojca. Wciąż widywałyśmy się często, ale musiałyśmy zrezygnować ze wspólnych spacerów do szkoły i z niej.
Przez całą drogę do domu zastanawiałam się, jak mogę znaleźć tego, kto wysyła mi te wiadomości. Nawet jeśli to jeden z kolegów brata, musiał to robić z innego numeru. Po wpisaniu tego, który do mnie pisze, w telefon Brody’ego nie znalazłam nic w jego książce telefonicznej. Brody zapewniał mnie, że nie wie, o czym mówię, ale kłamcą był akurat bardzo dobrym, więc nie do końca mu uwierzyłam. Tak naprawdę mógł być to każdy chłopak z mojej szkoły, więc liczba podejrzanych była na tyle duża, że traciłam nadzieję, że kiedykolwiek dowiem się, kto ma takie spaczone poczucie humoru.
Kiedy weszłam do domu, poczułam zapach popisowej zapiekanki mojej mamy i poszłam prosto do kuchni. Akurat wyciągała ją z piekarnika, więc zamiast pójść pod prysznic, usiadłam przy stole.
– Głodna? – zapytała z szerokim uśmiechem na twarzy.
– Zapiekanki nigdy nie odmówię.
Mama zaśmiała się i ukroiła mi duży kawałek. Zwykle nie jadłam zbyt wiele, jednak to był wyjątek. Tak naprawdę mogłabym zjeść całą blachę i umierać z przejedzenia przez koleje godziny.
– Jak było w szkole? – zapytała, siadając naprzeciwko mnie.
– Dobrze.
– Tylko dobrze?
– Normalnie. Nie wiem, jakiej odpowiedzi ode mnie oczekujesz. Byłam na wszystkich lekcjach, wciąż przerabiamy materiał, choć moim zdaniem to trochę bez sensu, ale nie mnie to oceniać. Na zajęciach fizycznych pani Walsh dała nam porządny wycisk, dlatego chcę szybko zjeść i wziąć prysznic.
– Nie można było tak od razu? – zapytała jakby rozbawiona.
– Pytasz o to praktycznie każdego dnia, a żaden dzień w szkole nie różni się na tyle, bym mogła odpowiadać ci wieloma zdaniami. Było dobrze, po prostu.
Mama szybko odpuściła, więc zajęłam się posiłkiem, od czasu do czasu zerkając na nią ukradkiem. Niedługo później przyszedł mój brat, na szczęście był sam, co rzadko się zdarzało. Czasami miałam wrażenie, że nasz dom traktowany jest przez jego kolegów jak coś w rodzaju hotelu. Przesiadywali u nas od rana do wieczora, jakby byli u siebie. Drażniło mnie to, bo o ciszy we własnym domu mogłam zapomnieć.
Brody usiadł przy stole, a wtedy ja wstałam od niego. Odłożyłam pusty talerz i poszłam prosto na górę do swojego pokoju. Rozebrałam się, weszłam pod prysznic, ale zanim odkręciłam wodę, usłyszałam dochodzący za drzwi dźwięk wiadomości. Westchnęłam cicho. Chciałam to zakończyć. Nieważne kim był człowiek, który postanowił uprzykrzać mi życie, ale te chore wiadomości coraz bardziej dawały mi w kość.
Kiedy wróciłam do pokoju, sięgnęłam od razu po telefon i odczytałam wiadomość od nieznajomego.
Mam coś dla Ciebie.
To była pierwsza taka wiadomość i sprawiła, że podjęłam decyzję o odpisaniu. Wzięłam głęboki wdech, zastanawiając się kilkakrotnie, co takiego powinnam w ogóle mu napisać.
Przestań do mnie pisać, bo zawiadomię policję!
Wiedziałam, że jeśli to jeden z kolegów brata, odpuści od razu. Jednak on odpisał.
Zabawa się rozpoczęła. Weszłaś w nią, a teraz próbuj przetrwać.
Patrzyłam na tę wiadomość szeroko otwartymi oczami. Jaka zabawa? Zdanie o moim przetrwaniu sprawiło, że naprawdę zaczęłam się bać. Po raz pierwszy nie wzięłam tego za żart, ale groźbę. Nie wiedziałam, czy robię dobrze, gdy znów mu odpisałam, ale miałam nadzieję, że da sobie spokój.
Nie żartuję. Jeśli dalej będziesz pisał, zawiadomię policję.
A wtedy wszystkie Twoje sekrety ujrzą światło dzienne. Jak na osiemnastolatkę masz ich zaskakująco dużo.
Wtedy doszłam do wniosku, że dalsza konwersacja nie ma sensu. Naprawdę zastanawiałam się nad zawiadomieniem policji. Postanowiłam jednak dać mu ostatnią szansę na wycofanie się. Uznałam, że jeden dzień nic nie zamieni. A jeśli wciąż będzie tak samo, przestanę udawać, że nic się nie dzieje.Rozdział drugi
Kolejnego dnia obudziłam się z pozytywnym nastawieniem i miałam nadzieję, że dobry humor mnie nie opuści. Zjadłam śniadanie, ubrałam się i wyszłam z domu. Jak każdego dnia, Betty i Aliza czekały na mnie na podjeździe i wspólnie poszłyśmy do szkoły.
– Jak sytuacja z tym psycholem? Pisał coś? – dopytywała Aliza.
Podchodziła do tego zdecydowanie, poważniej nie tylko od reszty dziewczyn, które wiedziały o tych wiadomościach, ale nawet poważniej ode mnie. Niska i wyjątkowo szczupła blondynka nie tylko była delikatna z zewnątrz, ale także w środku. Uwielbiałam ją, ale jej przeżywanie każdego, nawet najmniejszego problemu, potrafiło doprowadzić człowieka do depresji. Jej najlepszą przyjaciółką była Betty, która znów podchodziła do życia bardzo lekko. Nie miałam pojęcia, jakim cudem udało im się dogadać.
– Jest cisza. Wczoraj napisałam do niego, że pójdę na policję. Od tamtej pory milczy.
Na twarzach obu dziewczyn zauważyłam ulgę. Też ją czułam. Pomyślałam, że mogłam pogrozić policją od razu, a wtedy te wszystkie chore wiadomości skończyłyby się dużo szybciej.
– I o czym my teraz będziemy rozmawiać? – zaśmiała się Betty, związując długie czarne włosy w kucyk. – A tak poważnie, masz zamiar dowiedzieć się, kto to pisał?
– Nie. Pewnie zdążył zniszczyć kartę. Wątpię, że udałoby mi się ustalić cokolwiek.
– Pewnie masz rację.
– Na szczęście wszystko dobrze się skończyło – podsumowała Aliza.
Pod szkołą dołączyła do nas River, która nie wyglądała zbyt dobrze. Tym bardziej cieszyłam się, że wczoraj postanowiłam zostać w domu. Ewidentnie miała ogromnego kaca i marzyła o tym, by zostać w łóżku. Jej rodzice byli jednak surowi w kwestii szkoły. Mogła wychodzić, spotykać się ze znajomymi, ale nie mogła opuszczać zajęć. Oczywiście z wyjątkiem dni, w których była chora. Kac jednak chorobą nie był, a ona z pewnością wolała nie przyznawać się do picia alkoholu.
– Pilnuj mnie, żebym nie zasnęła – szepnęła do mnie, gdy zajęłyśmy miejsca w klasie.
– Żartujesz? Pierwszą lekcją jest angielski. Jak tylko Gabriel wejdzie do środka, poczujesz się jak nowo narodzona.
Moja przyjaciółka uśmiechnęła się ledwo zauważalnie w odpowiedzi, ale chwilę później ten uśmiech poszerzył się. Gabriel Collins wszedł do sali i zajął miejsce przed biurkiem. To wystarczyło, by River ożyła. Parsknęłam śmiechem na widok jej idealnie prostych pleców i nienagannej pozycji pilnej uczennicy. W odpowiedzi posłała mi wrogie spojrzenie, po czym znów skupiła się na naszym nauczycielu. Sama byłam zaskoczona, że tak przystojny i świetnie zbudowany facet został belfrem, kiedy mógłby być kimś niesamowicie sławnym. Z taką urodą to nie byłoby trudne. Zresztą, w naszej szkole niejeden pedagog przypominał bardziej modela niż wykładowcę. To był jeden z nielicznych powodów, dla których mogłabym tęsknić za tą szkołą.
– Dziś miało być wypracowanie, ale mam dobry dzień, dlatego dam wam trochę więcej czasu na naukę i napiszecie je jutro – poinformował nas głębokim głosem, po czym sięgnął po podręcznik.
– Wygrał pan w loterii? – zapytał ktoś z drugiego końca sali.
Mężczyzna uśmiechnął się w odpowiedzi.
– Lepiej.
– Ciekawe co się stało – szepnęła do mnie River.
– Nie mam pojęcia, ale raczej się nie dowiemy.
– Może się zakochał?
– Może – odparłam bez emocji.
Gdy lekcja się zaczęła, skupiłam się już tylko na niej i na temacie, jaki poruszył Gabriel. Lubiłam go słuchać. Każdy wykład potrafił prowadzić tak, że trudno było się wyłączyć. Już było mi na zapas szkoda lekcji z nim.
Na przerwie podeszłam do szafki, by wymienić podręczniki. Kiedy ją otworzyłam, zauważyłam czerwoną kopertę. Nie należała do mnie, a jej pozycja wskazywała na to, że ktoś ją po prostu wsunął. Sięgnęłam po nią i wyciągnęłam list znajdujący się w jej środku. Wystarczyły pierwsze słowa, by nogi się pode mną ugięły.
Zaczynamy naszą grę, Laleczko.
Ile jesteś w stanie wytrzymać?
Mówiłem, że mam dla Ciebie niespodziankę.
Znajdziesz ją jeszcze dziś i zdecydujesz, czy grasz dalej.
Teraz zabawa rozgrywa się między nami. Piśnij choć słówko, a nie zdążysz nawet dowiedzieć się, jak wiele swoich sekretów możesz dalej utrzymać w tajemnicy.
Nie miałam zamiaru w nic z nim grać. Musiałam to przerwać, ale nie wiedziałam, jak to zrobić. Wystraszył mnie wystarczająco, bym zapomniała o policji. Nie miałam pojęcia, o jakich moich sekretach mówi, ale miałam na koncie kilka błędów, o których nikt nie wiedział. Tak musiało zostać. Zdałam sobie sprawę z tego, że jeżeli wie o czymkolwiek, będę miała ogromne problemy. Zrobiło mi się gorąco, a w głowie zaczęło szumieć od przerażających myśli. Wszystko dlatego, że zbyt wiele miałam na sumieniu. Zastanawiałam się gorączkowo, kim jest ten człowiek, jeśli nie gówniarzem z otoczenia mojego brata. To musiał być ktoś z mojej szkoły. Może chodziłam z nim na te same lekcje? A może nie zdawałam sobie sprawy z jego istnienia?
Podczas kolejnych zajęć obserwowałam każdego chłopaka, który przebywał ze mną w sali. Żaden z nich nie wyglądał na takiego, który by mnie obserwował. River szybko zauważyła moje zdenerwowanie i tuż przed ostatnią lekcją zaciągnęła mnie do łazienki. Jak to było w naszym zwyczaju, sprawdziła, czy jesteśmy same i dopiero wtedy się odezwała.
– Co się stało? Ten gość znowu napisał?
Chciałam jej powiedzieć całą prawdę, bo potrzebowałam jej wsparcia. Jednak przypomniałam sobie ostatnie zdanie z listu. „Piśnij choć słówko, a nie zdążysz nawet dowiedzieć się, jak wiele swoich sekretów możesz dalej utrzymać w tajemnicy”.
– Nie, nie odzywa się. Cały czas myślę, kto to mógł być.
– Niepotrzebnie. Ważne, że odpuścił. Myślę, że miałaś rację i to jeden z kolegów twojego brata. Gnojek przestraszył się, kiedy pogroziłaś mu policją i dlatego przestał się odzywać.
To, że to nie był żaden z tych chłopaków, było już pewne. Mimo wszystko grałam, by przypadkiem nie narazić się temu, kto być może rzeczywiście miał mnie w garści.
– Pewnie masz rację.
– Chodź już. Zaraz zaczną się lekcje.
– Idź, ja jeszcze skorzystam z toalety.
River wyszła, a po pięciu sekundach usłyszałam dźwięk wiadomości. Miał mnie na oku, cały czas mnie obserwował. Byłam o tym przekonana.
Otwieraj szafkę bez towarzystwa. Potraktuj to jako dobrą radę.
Łzy napłynęły do moich oczu, ale szybko je zwalczyłam. Nie mogłam wejść zapłakana na lekcję. Postanowiłam o tym nie myśleć. Mówiłam sobie, że za godzinę będę w domu i nikt nie będzie mnie obserwował.
Po zajęciach powiedziałam dziewczynom, że czekam na mamę, która postanowiła zabrać mnie na zakupy. Dzięki temu zostałam sama i tak, jak chciał nieznajomy, mogłam otworzyć szafkę bez towarzystwa. W szkole zostało już niewiele osób, więc ryzyko na to, że ktoś nadejdzie, było znikome. Otwierając szafkę, czułam się tak, jakbym próbowała rozbroić bombę. Ostrożnie uchyliłam drzwiczki i zajrzałam do środka. Była tam kolejna czerwona koperta, jednak tym razem znacznie większa od poprzedniej. Trzęsącymi się dłońmi otworzyłam ją. W środku było zdjęcie i list. Sięgnęłam najpierw po zdjęcie i zamarłam. Oparłam plecy o szafkę i zsunęłam się na ziemię. Załkałam cicho, gdy dotarło do mnie, że nie mogę się bronić. Fotografia przedstawiała mnie i Jaxona. Całowaliśmy się. To było jakieś pół roku wcześniej. Byliśmy na imprezie, napiliśmy się, a River gdzieś zniknęła. Szukaliśmy jej oboje i nie wiem, jak do tego doszło, ale pocałowaliśmy się. To trwało dosłownie sekundę. Ale na zdjęciu czas nie był widoczny. Gdyby trafiło do River, nie mogłabym się wykręcić. Doskonale wiedziałaby, kiedy zostało zrobione. Miałam na nim kilka blond pasemek, które zafarbowałam na ciemny brąz po jakimś tygodniu. Poza tym byłam ubrana w czerwoną sukienkę, którą pożyczyłam od niej na tę jedną imprezę, na którą poszliśmy razem. Przez myśl przeszło mi, że Jaxon zabawia się moim kosztem. Ale to nie mogła być prawda. Kochał River. Był wtedy pijany, ja także. Od tamtego dnia i jednego z największych błędów w moim życiu, wiele się zmieniło. Można powiedzieć, że wydoroślałam. Tak bardzo bałam się, że moja przyjaciółka dowie się o wszystkim, albo że znów zrobię coś równie głupiego, że skończyłam z wdrażaniem zasady „żyj chwilą”. Wyszło mi to na dobre, ale demony przeszłości wróciły w ciągu kilku sekund.
Dopiero po kilku minutach byłam w stanie wyciągnąć list i przeczytać zapisane na nim słowa.
Czy teraz mi wierzysz, Laleczko?
Mam nadzieję, że rozumiesz, jak wielki wpływ mam na Twoją przyszłość.
Każdy kolejny dzień zależy ode mnie.
Samotna łza spłynęła mi po policzku. Otarłam ją, po czym sięgnęłam po telefon. Musiałam do niego napisać, zanim on odezwałby się do mnie.
Czego ode mnie chcesz?
Czekając na jego odpowiedź, rozejrzałam się dookoła. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale nikogo nie było. Nie wiedziałam, czy to urojenia, czy ten ktoś jest mistrzem maskowania się.
Wszystko w swoim czasie.
Nie podobała mi się ta odpowiedź. Schowałam telefon do torebki, z szafki zabrałam potrzebne mi podręczniki i wyszłam ze szkoły. Wiedziałam, że nie dowiem się niczego, jeśli on nie będzie tego chciał. Z dnia na dzień moje życie przestało należeć do mnie. Czułam, że wszystko, co mnie czeka, będzie dla mnie koszmarem. Jedno było pewne, byłam zdeterminowana, by zrobić wszystko, co tylko mi każe. W innym wypadku mogłabym zranić wielu ludzi.