- promocja
Sześć lat później - ebook
Sześć lat później - ebook
Jake Fisher na własne oczy widział Natalie składającą przysięgę małżeńską – wkrótce po tym, jak porzuciła go bez słowa wyjaśnienia. Prosiła tylko o jedno: żeby zostawił ją i jej męża w spokoju. Przez sześć lat dotrzymywał tej obietnicy, ale gdy przypadkiem trafia na nekrolog Todda Sandersona, męża Natalie, nie może się oprzeć pokusie i jedzie na pogrzeb.
Tylko że wdową opłakującą zamordowanego mężczyznę – za którego wyszła przed dziesięcioma laty – wcale nie jest ukochana Jake’a.
Kim zatem była Natalie? I czy w ogóle istniała?
Może wspomnienia spędzonych z nią cudownych chwil są jedynie wytworem wyobraźni? Poszukując prawdy o kobiecie, która złamała mu serce, Jake budzi upiory przeszłości i naraża się na śmiertelne niebezpieczeństwo.
Kategoria: | Sensacja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8125-920-0 |
Rozmiar pliku: | 686 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kobieta jego życia wyszła za mąż. Za innego.
Jake Fisher na własne oczy widział Natalie składającą przysięgę małżeńską – wkrótce po tym, jak porzuciła go bez słowa wyjaśnienia. Prosiła tylko o jedno: żeby zostawił ją i jej męża w spokoju.
Przez sześć lat dotrzymywał tej obietnicy, ale gdy przypadkiem trafia na nekrolog Todda Sandersona, męża Natalie, nie może się oprzeć pokusie i jedzie na pogrzeb.
Tylko że wdową opłakującą zamordowanego mężczyznę – za którego wyszła przed dziesięcioma laty – wcale nie jest ukochana Jake’a.
Kim zatem była Natalie? I czy w ogóle istniała? Może wspomnienia spędzonych z nią cudownych chwil są jedynie wytworem wyobraźni?
Poszukując prawdy o kobiecie, która złamała mu serce, Jake budzi upiory przeszłości i naraża się na śmiertelne niebezpieczeństwo.HARLAN COBEN
Współczesny amerykański pisarz, który uznanie w kręgu miłośników literatury sensacyjnej zdobył swoją trzecią książką, Bez skrupułów, opublikowaną w 1995 roku. Jako pierwszy współczesny autor otrzymał trzy prestiżowe nagrody literackie przyznawane w kategorii powieści kryminalnej, w tym najważniej- szą – Edgar Allan Poe Award. Światowa popularność Cobena zaczęła się w 2001 roku od thrillera Nie mów nikomu, zekranizowanego w 2006 roku. Kolejne powieści, m.in. Na gorącym uczynku, Wszyscy mamy tajemnice, Zostań przy mnie, Schronienie, Kilka sekund od śmierci, Sześć lat później i Tęsknię za tobą, uczyniły go megagwiazdą gatunku i jednym z najchętniej czytanych autorów, także w Polsce. Twórczość pisarza wciąż budzi zainteresowanie filmowców: na podstawie prozy Cobena powstało kilka filmów i seriali.
W 2018 roku platforma Netflix zawarła z Harlanem Cobenem umowę, dzięki której w ciągu kilku najbliższych lat powstanie aż 14 ekranizacji jego powieści! Jedna z nich, sześcioodcinkowy miniserial W głębi lasu, zostanie wyprodukowana przez Polaków, a jej akcja będzie rozgrywać się w Polsce!Tego autora
NIE MÓW NIKOMU
BEZ POŻEGNANIA
JEDYNA SZANSA
TYLKO JEDNO SPOJRZENIE
NIEWINNY
W GŁĘBI LASU
ZACHOWAJ SPOKÓJ
MISTYFIKACJA
NA GORĄCYM UCZYNKU
KLINIKA ŚMIERCI
ZOSTAŃ PRZY MNIE
SZEŚĆ LAT PÓŹNIEJ
TĘSKNIĘ ZA TOBĄ
NIEZNAJOMY
JUŻ MNIE NIE OSZUKASZ
NIE ODPUSZCZAJ
O KROK ZA DALEKO
Myron Bolitar
BEZ SKRUPUŁÓW
KRÓTKA PIŁKA
BEZ ŚLADU
BŁĘKITNA KREW
JEDEN FAŁSZYWY RUCH
OSTATNI SZCZEGÓŁ
NAJCZARNIEJSZY STRACH
OBIECAJ MI
ZAGINIONA
WSZYSCY MAMY TAJEMNICE
W DOMU
Mickey Bolitar
SCHRONIENIE
KILKA SEKUND OD ŚMIERCI
ODNALEZIONY
Jako współautor
AŻ ŚMIERĆ NAS ROZŁĄCZY
NAJLEPSZE AMERYKAŃSKIE OPOWIADANIA KRYMINALNE 2011Rozdział 1
Usiadłem w ostatniej ławce i patrzyłem, jak miłość mojego życia wychodzi za innego mężczyznę.
Natalie miała oczywiście na sobie białą suknię, w której wyglądała – ku mojej wiecznej udręce – wspaniale. Zawsze była krucha, a jednocześnie emanowała spokojem i siłą. Teraz, stojąc przed ołtarzem, Natalie sprawiała wrażenie eterycznej, niemal nieziemskiej.
Przygryzała dolną wargę. Przypomniały mi się te leniwe ranki, kiedy kochaliśmy się, a potem wkładała moją niebieską koszulę i schodziliśmy na dół. Siadaliśmy w kąciku jadalnym i czytaliśmy gazetę, a ona w końcu wyjmowała szkicownik i zaczynała rysować. Kiedy mnie portretowała, właśnie tak przygryzała wargę.
Do mojej piersi wdarły się dwie dłonie, złapały serce i złamały je na pół.
Po co ja tu przyszedłem?
Czy wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Ja też nie. Natomiast wierzę w silne, więcej niż fizyczne zauroczenie od pierwszego wejrzenia. Wierzę, że czasem – raz, może dwa razy w życiu – czuje się do kogoś silny, nieodparty pociąg, silniejszy od przyciągania magnetycznego. Tak było z Natalie. Czasem na tym się kończy. Czasem to uczucie rośnie, rozpala się i zmienia w cudowny żar, niewątpliwie prawdziwy i mający trwać wiecznie.
A czasem człowiek się myli, biorąc to pierwsze za to drugie.
Naiwnie myślałem, że zawsze będziemy razem. Ja, który nigdy naprawdę nie wierzyłem w stały związek i robiłem, co mogłem, żeby uniknąć jego pęt, wiedziałem od razu – no, przynajmniej już po tygodniu – że przy tej kobiecie będę się budził każdego dnia. Tę kobietę byłem gotów chronić, narażając życie. Była tą – tak, wiem, jak ckliwie to brzmi – bez której nie mogłem żyć, która sprawiała, wydawało mi się, iż nawet zupełnie prozaiczne czynności mają głęboki sens.
Wiem, powinienem się zamknąć.
Duchowny z gładko ogoloną głową coś mówił, ale szumiąca mi w uszach krew nie pozwalała zrozumieć jego słów. Patrzyłem na Natalie. Chciałem, żeby była szczęśliwa. To nie był tylko frazes, jedno z tych kłamstw, które często sobie mówimy, ponieważ tak naprawdę, jeśli ukochana osoba nas nie chce, to życzymy jej, żeby cierpiała. Ja naprawdę tego pragnąłem. Gdybym wierzył w to, że Natalie będzie szczęśliwsza beze mnie, pozwoliłbym jej odejść, obojętnie jak bolesny byłby to dla mnie cios. Jednak nie wierzyłem, że będzie szczęśliwsza, pomimo wszystkiego, co powiedziała czy zrobiła. A może to było tylko samousprawiedliwienie, jedno z tych kłamstw, które sobie wmawiamy?
Natalie nawet na mnie nie spojrzała, ale zauważyłem, że lekko zacisnęła usta. Wiedziała, że jestem w kaplicy. Nie odrywała oczu od swojego przyszłego męża. Miał na imię, jak niedawno odkryłem, Todd. Nienawidzę imienia Todd. Todd. Zapewne nazywają go Toddy, Todd-Man lub Toddster.
Miał zbyt długie włosy i ten czterodniowy zarost, który niektórzy uważają za modny, a inni – wśród nich ja – za prowokujący do ciosu w szczękę. Jego oczy pobieżnie i z zadowoleniem przesuwały się po gościach, zanim spoczęły… no cóż… na mnie. Zatrzymały się na sekundę, patrząc uważnie, zanim Todd uznał, że nie jestem wart jego zainteresowania.
Dlaczego Natalie odeszła właśnie z nim?
Pierwszą druhną była siostra Natalie, Julie. Stała na podium, trzymając bukiet w obu rękach, z zastygłym, sztucznym uśmiechem. Nie znaliśmy się, ale widziałem jej zdjęcia i słyszałem, jak rozmawiały przez telefon. Julie również wyglądała na zaskoczoną takim obrotem spraw. Próbowałem popatrzeć jej w oczy, ale miała ten nieobecny wzrok.
Znów spojrzałem na twarz Natalie i poczułem się tak, jakby w mojej piersi eksplodowało kilka małych ładunków wybuchowych. Bach, bach, bach. Człowieku, to był zły pomysł. Kiedy drużba wyjął obrączki, płuca zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa. Nie mogłem oddychać.
Dość.
Chyba przyszedłem tu, żeby zobaczyć to na własne oczy. Przekonałem sam siebie, że tak trzeba. Mój ojciec zmarł na atak serca pięć miesięcy wcześniej. Nigdy nie miał problemów z krążeniem i wydawało się, że jest w całkiem dobrej formie. Pamiętam, jak siedziałem w szpitalnej poczekalni, a potem wezwano mnie do dyżurki i przekazano druzgoczącą wiadomość – a potem zapytano, zarówno tam, jak i w domu pogrzebowym, czy chcę zobaczyć zwłoki. Odmówiłem. Pomyślałem, że nie chcę pamiętać go leżącego na stole lub w trumnie. Chciałem pamiętać go takiego, jaki był.
Jednak z czasem zacząłem mieć problem z zaakceptowaniem tego, że umarł. Był przecież pełen życia i energii. Dwa dni przed jego śmiercią poszliśmy na mecz hokejowy nowojorskich Rangersów – tata miał wejściówki na cały sezon – a kiedy mecz kończył się dogrywką, obaj krzyczeliśmy i wiwatowaliśmy, no więc jak mógł być martwy? Mimo woli zacząłem się zastanawiać, czy nie popełniono jakiejś pomyłki albo gigantycznego oszustwa i mój ojciec nadal żyje. Wiem, że to bez sensu, ale rozpacz potrafi igrać z człowiekiem i jeśli da się jej choć odrobinę swobody, znajdzie rozmaite alternatywne odpowiedzi.
Ponadto dręczyło mnie to, że nie widziałem ciała ojca. Nie chciałem teraz popełnić tego samego błędu. Jednak – podtrzymując tę kulawą metaforę – już zobaczyłem zwłoki. Nie było powodu sprawdzać pulsu, dotykać czy pozostawać tu dłużej niż to konieczne.
Próbowałem wyjść tak niepostrzeżenie, jak się da. Nie jest to łatwe, kiedy się ma metr dziewięćdziesiąt pięć i jest się zbudowanym – używając porównania Natalie – jak drwal. Mam duże dłonie. Natalie je uwielbiała. Trzymała je w swoich i wodziła po nich palcem. Mówiła, że to prawdziwe dłonie, męskie dłonie. I rysowała je, ponieważ, jak twierdziła, opowiadały moją historię – o moim robotniczym pochodzeniu, o tym, że zarabiałem jako bramkarz w miejscowym nocnym klubie, by móc studiować w College’u Lanforda, także o tym, że zostałem najmłodszym wykładowcą na wydziale nauk politycznych.
Chwiejnie wyszedłem z białej kaplicy na rozgrzane letnie powietrze. Lato. A więc chodziło tylko o to? O letnią przygodę? Ale przecież nie byliśmy dwojgiem napalonych dzieciaków, szukających wrażeń na letnim obozie, byliśmy dwojgiem dorosłych szukających ucieczki – ona, by malować, ja, by przygotować dysertację z nauk politycznych – którzy spotkali się, zadurzyli w sobie, a teraz nadszedł wrzesień i, no cóż, wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Nasz związek miał w sobie coś nierealnego, oboje oderwaliśmy się od codziennego życia i zwyczajnych spraw z nim związanych. Może dlatego to było takie niesamowite. Może to, że spędzaliśmy razem czas tylko w tej oderwanej od rzeczywistości kapsule, czyniło nasz związek lepszym i intensywniejszym. A może wygadywałem głupoty.
Za drzwiami kaplicy usłyszałem okrzyki i brawa. To wyrwało mnie z odrętwienia. Nabożeństwo się skończyło. Todd i Natalie byli teraz panem i panią Nieogolonymi. Wkrótce przejdą nawą. Zastanawiałem się, czy zostaną obsypani ryżem. Toddowi pewnie by się to nie spodobało. Ziarna zepsułyby mu fryzurę i utkwiły w zaroście.
Nie musiałem tego oglądać.
Poszedłem za kaplicę i zniknąłem wszystkim z oczu, w chwili gdy drzwi otworzyły się na oścież. Popatrzyłem na polanę. Nie było tam nic, tylko ta polana. W oddali rosły drzewa. Domki stały po drugiej stronie wzgórza. Kaplica była częścią ośrodka pracy twórczej, w którym zatrzymała się Natalie. Ja mieszkałem nieco dalej, w ośrodku dla pisarzy. Oba były dawnymi farmami i nadal prowadzono tu trochę organicznych upraw.
– Cześć, Jake.
Odwróciłem się, słysząc znajomy głos. Niecałe trzy metry ode mnie stała Natalie. Odruchowo spojrzałem na serdeczny palec jej lewej ręki. Jakby czytając w moich myślach, podniosła ją, pokazując obrączkę.
– Gratuluję – powiedziałem. – Bardzo się cieszę, że jesteś szczęśliwa.
Zignorowała moje słowa.
– Nie wierzę, że tu jesteś.
Rozłożyłem ręce.
– Słyszałem, że będą wspaniałe przystawki. Trudno mi się było oprzeć.
– Zabawne.
Wzruszyłem ramionami, choć moje serce rozsypało się w proch, który po chwili rozwiał wiatr.
– Wszyscy mówili, że się nie pojawisz, jednak ja wiedziałam, że przyjdziesz.
– Wciąż cię kocham.
– Wiem.
– A ty wciąż kochasz mnie.
– Nie, Jake. Widzisz?
Pokazała mi obrączkę.
– Złotko? – Zza rogu wyłonili się Todd i jego zarośnięta gęba. Zauważył mnie i ściągnął brwi. – Kto to jest?
Jednak było widać, że wie.
– Jake Fisher – przedstawiłem się. – Gratulacje z okazji ślubu.
– Gdzie ja już pana widziałem?
Zostawiłem wyjaśnienia Natalie. Uspokajająco położyła dłoń na jego ramieniu.
– Jake często był naszym modelem. Zapewne widziałeś go na niektórych rysunkach.
Todd wciąż miał ściągnięte brwi. Natalie odwróciła się do niego.
– Zostaw nas na chwilę, dobrze? – poprosiła. – Zaraz przyjdę.
Zerknął na mnie. Nie ruszyłem się z miejsca. Nie cofnąłem. Nie odwróciłem oczu.
– W porządku – mruknął niechętnie. – Ale nie zabaw tu długo.
Posłał mi jeszcze jedno niechętne spojrzenie i znikł za rogiem kaplicy. Natalie popatrzyła na mnie. Wskazałem opuszczone przez Todda miejsce.
– Wygląda na zabawnego faceta – powiedziałem.
– Po co tu przyszedłeś?
– Musiałem ci powiedzieć, że cię kocham. Musiałem ci powiedzieć, że nigdy nie przestanę.
– To już koniec, Jake. Pogodzisz się z tym. Nic ci nie będzie.
Nie odpowiedziałem.
– Jake?
– Co?
Lekko przechyliła głowę. Wiedziała, jak działa na mnie ten gest.
– Obiecaj mi, że zostawisz nas w spokoju.
Milczałem.
– Obiecaj, że nie będziesz nas śledził, dzwonił ani nawet przysyłał maili.
Ból w mojej piersi się nasilał. Zmienił się w coś ostrego i ciężkiego.
– Obiecaj mi, Jake. Obiecaj mi, że zostawisz nas w spokoju.
Wbiła we mnie wzrok.
– Dobrze – powiedziałem. – Obiecuję.
Nie mówiąc nic więcej, Natalie ruszyła w stronę kaplicy i mężczyzny, którego właśnie poślubiła. Stałem przez chwilę, usiłując wyrównać oddech. Próbowałem wzbudzić w sobie gniew, zbagatelizować sprawę, zbyć ją wzruszeniem ramion i powiedzieć, że to jej strata, usiłowałem nawet podejść do tego dojrzale, lecz mimo to wiedziałem, że tylko odwlekam chwilę, kiedy przyjdzie mi stawić czoło rzeczywistości, w której na zawsze będę miał złamane serce.
Pozostałem na tyłach kaplicy, aż uznałem, że wszyscy sobie poszli. Wtedy się pokazałem. Duchowny z ogoloną głową stał na stopniach. Siostra Natalie, Julie, również. Położyła dłoń na moim ramieniu.
– Dobrze się czujesz?
– Super – zapewniłem ją.
Duchowny uśmiechnął się do mnie.
– Cudowny dzień na ślub, nie uważa pan?
Zamrugałem w słońcu.
– Chyba tak – powiedziałem i odszedłem.
Zrobiłem to, o co prosiła Natalie. Zostawiłem ją w spokoju. Myślałem o niej codziennie, ale nigdy nie zadzwoniłem, nie próbowałem się z nią skontaktować ani nawet odszukać w sieci. Dotrzymywałem słowa.
Przez sześć lat.