Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość

Szkoła magicznych zwierząt. Totalny chaos - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
25 lutego 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Szkoła magicznych zwierząt. Totalny chaos - ebook

Kolejny, dwunasty już tom popularnej serii fantastyczno-przygodowej.

Czy sklep z magicznymi zwierzętami znalazł się w niebezpieczeństwie? Jego właściciel, pan Morrison, otrzymuje tajemnicze zaproszenie, a zaraz potem pakuje manatki i wyjeżdża. Towarzyszą mu sroka Pinkie i panna Cornfield. Nie wiedzą jednak, że w autobusie ukryło się również kilkoro dzieci i ich magiczne zwierzęta. Chaos, który pod nieobecność pana Morrisona ogarnia sklep, daje się we znaki nie tylko niedźwiedziowi Murphy’emu.

Dzieci i ich magiczne zwierzęta pomagają, jak tylko potrafią. Dokonują przy tym zdumiewającego odkrycia: magiczny świat najwyraźniej sięga znacznie dalej, niż potrafiły to sobie dotąd wyobrazić.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8057-896-8
Rozmiar pliku: 1 000 B

FRAGMENT KSIĄŻKI

Ahoj, przygodo!

Szkoła Winterstone

Całkiem normalna szkoła. Całkiem normalna?

No, prawie. Kryje się w niej pewna tajemnica…

Panna Cornfield

Nauczycielka w szkole Winterstone. Czasem bywa dość zasadnicza, ale bardzo lubi swoich uczniów. I dobrze wie, który z nich akurat potrzebuje pomocy…

Pan Mortimer Morrison

Właściciel sklepu z magicznymi zwierzętami, które potrafią mówić. Pan Mortimer też ma swoje magiczne zwierzę: zuchwałą srokę Pinkie.

Autobus pana Morrisona

Pan Morrison jeździ nim po całym świecie i zbiera magiczne zwierzęta.

Ashanti, czarna mamba, i Leonardo, pręgowiec

Dwa spośród bardzo wielu gadających zwierzaków ze sklepu z magicznymi zwierzętami. Każde z nich najbardziej marzy o tym, by spotkać człowieka, który będzie do niego idealnie pasował.

A to ci szczęściarze!

Ida i Benni dostali swoje magiczne zwierzęta jako pierwsi:

Ida i lis Rabbat

Trudno powiedzieć, które z nich jest sprytniejsze. Ida powiedziałaby pewnie, że ona, bo Ida zawsze wszystko wie najlepiej…

Benni i żółwica Henrietta

Wszystkowiedząca Henrietta uwielbia nocne przygody. A Benni? Benni też!

A to dopiero początek! W klasie panny Cornfield kłębi się już całe zoo!

Te dzieci znalazły już najlepszych przyjaciół na dobre i na złe:

Jo i pingwin Juri

Jo podoba się chyba wszystkim dziewczynom. Rankami długo przesiaduje w łazience. Więcej czasu na poranną toaletę potrzebuje tylko Juri – ale on kąpie się w szkolnym stawku…

Czoko i dzikan rzeczny Pepperoni

Nierozłączni jak papużki, zwłaszcza gdy w zasięgu wzroku pojawia się czekolada…

Anna-Lena i kameleon Caspar

Z Casparem u boku nieśmiała Anna-Lena przeszła niezwykłą metamorfozę…

Eddie i nietoperzyca Eugenia

Magiczna nietoperzyca, która czasem mówi gwarą, troszczy się niezmiennie o niezdarnego Eddiego. Dzięki niej Eddie coraz rzadziej potyka się o własne stopy…

Helena i kocur Karajan

Klasowa jędza i kocur arystokrata z Paryża – nikt nie mówił, że będzie łatwo. Choć najpierw zawsze pokazują pazury, potem zwykle mruczą łagodnie jak dwoje kociąt.

Silas i krokodyl Rick

Silas o wiele za często otwiera za szeroko buzię. Tak samo jak Rick paszczę! Przyjaciele z pazurem.

Finja i koala Sydney

Wrażliwa Finja nie czuje się już samotna, od kiedy jest z nią koala Sydney, która tak pięknie pachnie cukierkami przeciwkaszlowymi…

Yannik i szympans Tingo

Yannik nie potrafi spokojnie usiedzieć na lekcji. Ale jego magiczny szympans Tingo umie go przykleić do krzesła! Odkąd są razem, Yannik lepiej sobie radzi.

Franka i szczur Cooper

Franka ma dystans. Dystans do szkoły, dystans do koleżanek i kolegów,

dystans do zabawy. Ale jest ktoś, przy kim Franka mięknie:

to superhipermegazdystansowany szczur Cooper!

Maks i sowa Muriel

Maks nosi przezwisko Profesorek, bo jako klasowy prymus po prostu wie wszystko. No, prawie wszystko. Resztę wie Muriel.

Hatice i foka Mette-Maja

Dzięki uroczej foce o imieniu Mette-Maja Hatice, która dotąd bała się wody, dziś czuje się w niej jak ryba! A raczej jak… foka!

Henry i lampart Leander

Henry mieszka w ogromnej willi z ogromnym basenem i dostaje ogromne kieszonkowe. Ale jego magiczny lampart jest bezcenny!

Ronja i psi włóczęga Tofik

Ta para najchętniej włóczyłaby się przez cały dzień, a wieczorami siedziała mocno przytulona do siebie...

Lothar i kangur William

Lothar jest najmniejszy w klasie, ale dzięki Williamowi skacze najdalej ze wszystkich!

Zack i jeżozwierz Zeki

Zack potrafi być czasem bardzo szorstki. Ale podobnie jak jego mały jeżozwierz Zeki ma bardzo miękkie serduszko…

Luna i sokół Salim

Miłość od pierwszego wejrzenia: ze swym dumnym sokołem wędrownym Luna przez cały czas fruwa w siódmym niebie!

Katinka i flaming Polly

W każdym dziecku jest coś z bohatera – od kiedy Katince towarzyszy Polly, wytworna samica flaminga, Katinka o tym dobrze wie!

Anthony i świnka morska Margarita

Anthony nade wszystko kocha piłkę nożną, ale jeszcze bardziej kocha swoją świnkę morską, przebojową Margaritę.

Elisa i wilczyca Silver

Włóczęga po lesie z dziką wilczycą u boku to dla Elisy największe szczęście na świecie.

Tyle zwierząt, tyle dzieci…

Ciekawe, kto będzie następny.Zurych, Szwajcaria

Wiadomość na automatycznej sekretarce Mary Cornfield

Dzwoniący: Mortimer Morrison

Odbierająca: Mary Cornfield

Cześć, Mary,

fatalnie, po prostu fatalnie. Wiesz, co się przed chwilą stało? Przyleciała Pinkie! Jak pocisk! I to z listem w dziobie! Wzywają mnie na zebranie magicznego kręgu. Rany koguta! Nie byłem tam już od wielu lat. Chcą mi zadać kilka pytań. Więc muszę tam jechać. Cholewcia… Wrócę do domu najszybciej, jak się da.

Do zobaczenia!

Mortimer

– Daleko jeszcze? – Pinkie przetarła skrzydłem zaparowaną boczną szybę. Od momentu, kiedy wręczyła Mortimerowi list, nie odstępowała go ani na krok.

Właściciel sklepu z magicznymi zwierzętami prowadził autobus, a ona siedziała mu na ramieniu. Jej szef chyba nigdy nie był aż tak zdenerwowany. Uruchomił wycieraczki, choć wcale nie padało. Ściszył radio, a po chwili znowu włączył je głośniej. Jednym uchem wysłuchał w wiadomościach informacji o siedmiokilometrowym korku na drodze wiodącej wzdłuż jeziora.

– Zostało pięć godzin – mruknął Mortimer. – Co najmniej. Mogłabyś mi jeszcze raz dokładnie opowiedzieć, jak trafił do ciebie ten list?

Pinkie westchnęła.

– Dostałam go od mewy – powtórzyła już chyba dziesiąty raz. – Przyleciała akurat wtedy, kiedy ty byłeś w toalecie.

Mortimer pokręcił głową, wrzucając trzeci bieg. Samochody przed nim jechały w kolumnie. Oby tylko nie spowodował teraz wypadku. Tego mu jeszcze brakowało!

– Na samym środku jeziora! Podczas rejsu parowcem! Czy już nigdzie człowiek nie może mieć spokoju? – burknął właściciel sklepu z magicznymi zwierzętami. – I ta mewa się nie przedstawiła? Nie powiedziała, kto ją przysyła? Dlaczego jej nie zapytałaś?

Pinkie wskoczyła na kierownicę.

– Uciekaj mi stąd! – złajał ją Mortimer. – Nic nie widzę!

– Ależ widzisz! – zachichotała Pinkie i postanowiła trochę rozweselić szefa. – Widzisz srokę, która trzyma się pazurami kierownicy i elegancko kładzie się na zakrętach. Juhu, hu, hu! – Rozluźniła uchwyt i przeskoczyła na deskę rozdzielczą. – Teraz to nawet mnie trochę zemdliło! A więc to było tak: mewa podfrunęła wprost do mnie. Ludzie na statku ze zdumienia aż rozdziawili paszcze. Niektórzy chyba wręcz to sfilmowali! – Pinkie odchyliła głowę do tyłu i przespacerowała się z dumą tam i z powrotem po desce rozdzielczej. – Jestem gwiazdą filmową!

– Ta… – Mortimer Morrison uśmiechnął się pod wąsem. – Dalej! Co było dalej?

– Mewa położyła przede mną list i powiedziała „Serdeczne pozdrowienia od”… Nie pamiętam już od kogo…

I odfrunęła na reling. Poczekała, aż przekażę list tobie. A potem: fruuu!

I tyle ją widzieli. No a mnie, muszę powiedzieć, filmowano dalej! – Sroka uśmiechnęła się szeroko do pana Morrisona. – Moje błyszczące pióra na pewno prezentowały się znakomicie.

– Jak to: „nie pamiętam”? – jęknął Mortimer. – Jak można zapomnieć tak ważną informację?

– A skąd ja miałam wiedzieć, że to ważne? – broniła się Pinkie. – A poza tym ta sroka mówiła strasznie cicho. Nie ma nadawcy na kopercie? Przecież powinien tam być!

– Tu jest tylko napisane „Zarząd magicznego kręgu” – burknął Mortimer Morrison. – Jak oni mnie w ogóle znaleźli?

– Coś nabroiłeś? – Pinkie przejrzała się w lusterku i poprawiła swoje lśniące pióra.

– Nie do końca – odpowiedział wymijająco Mortimer. – Swoją drogą, gadasz już jak nasza supermądra sowa!

– Muriel! – Pinkie przekrzywiła głowę. – Oj, oj, oj! No więc: co takiego zmalowałeś? Ukradłeś coś? Coś błyszczącego? Masz to gdzieś tutaj?

Mortimer się roześmiał.

– Już dobrze – powiedział, biorąc głęboki oddech. – Nie będzie tak źle. Mary na pewno wymyśli, co trzeba zrobić.

Samochody w kolumnie tymczasem przyspieszyły. Właściciel sklepu z magicznymi zwierzętami również dodał gazu. Gdy w radiu zabrzmiała jedna z jego ulubionych piosenek, Pinkie zaczęła śpiewać na całe gardło:

– „Kawiarenki, la, la, la! Kawiarenki, la, la, la!”. – Sroka skrzeczała tak głośno i tak zabawnie, że Mortimerowi nie pozostało nic innego, jak jej zawtórować:

– „Małe tak, że zaledwieś wszedł…”

– Mortimerze? – Pinkie uniosła skrzydło i rozochocona wskazała stojącą przy drodze tablicę reklamową. – Może krótka przerwa? – Na bilbordzie widniały wielki tort i czerwona strzałka.

– Czemu nie? – Mortimer już zdążył zdjąć nogę z gazu. – Tam dalej jest podobno korek, a przecież nie musimy się w niego pchać. – Włączył kierunkowskaz i chwilę później autobus stał już na parkingu, oni zaś zamawiali dwie duże porcje ciasta – sernik i tort szwarcwaldzki.

– „Kawiarenki, la, la, la!” – zaśpiewali zgodnym chórem, wywołując u kelnerki uśmiech.Ida siedziała na parapecie w swoim pokoju. Jedna noga dyndała jej w środku, a druga na zewnątrz.

– Kiedy ta Miriam wreszcie przyjedzie? – Wychyliła się.

– Ostrożnie, rudzielcu! – Rabbat wskoczył dziewczynce na kolana.

– Co nagle, to po diable – odezwał się Leonardo, który jednym susem przeskoczył właśnie z kasztanowca na parapet. – Macie orzeszki?

Rabbat był lisem, a Leonardo pręgowcem.

Lis mieszkał z Idą, a pręgowiec wybrał dla siebie kasztanowiec za oknem.

Jedno i drugie było magicznym zwierzęciem. Jedno i drugie rozumiało ludzką mowę. Rozmawiać jednak mogli tylko Ida z Rabbatem, ponieważ lis był jej magicznym zwierzęciem. Tłumaczył Idzie, co mówi Leonardo.

– Oczywiście, że mamy orzeszki. – Ida popędziła do kuchni, a zwierzęta pognały za nią w podskokach. Dziewczynka wyłożyła orzechy włoskie do miseczki, którą postawiła pod stołem.

– Rozłupać ci?

– Ależ skąd! – Leonardo chwycił orzech w ząbki i aż poczerwieniał. – Dam sobie z nimi radę!

Rabbat się uśmiechnął. W tej samej chwili na placu Świętego Jana rozległ się dźwięk klaksonu.

– Miriam! – zawołała Ida.

Popędziła na dół, jak burza przeleciała przez salon fryzjerski „Elfrieda”, gdzie rodzice obsługiwali właśnie czworo klientów. Rabbat śmignął za nią.

– I co, zostawicie mnie tu? – poskarżył się Leonardo. – Przydałby się jednak dziadek do orzechów!

Ale Rabbat i Ida już go nie usłyszeli. Drzwi samochodu się otworzyły. Miriam wyskoczyła na zewnątrz, postawiła na ziemi czarny futerał ze skrzypcami i rzuciła się Idzie na szyję.

– Ida! – powiedziała z promiennym uśmiechem. – Tak bardzo się za tobą stęskniłam!

– Miri! – odpowiedziała jej równie rozpromieniona Ida. – A co dopiero ja!

Poczuła śliczny zapach. To jabłkowy szampon Miriam pachniał tak ładnie.

– Nareszcie, nareszcie! Najwyższy czas! – Miriam spojrzała na Rabbata przez ramię Idy. Lis schował się za kasztanowcem. – Czy ten twój… no, ten twój pies dalej tak psoci? – Obejrzała się na mamę, która akurat parkowała samochód.

Magiczne zwierzęta trzymano w wielkiej tajemnicy przed dorosłymi. Nawet rodzice Idy sądzili, że Rabbat to zwykły pluszak. Miriam dowiedziała się prawdy mniej lub bardziej przypadkowo…

Ida się uśmiechnęła.

– Psoci i jest kochany! To mój najlepszy przyjaciel!

Miriam spojrzała na Rabbata i westchnęła.

– Ale ci tutaj dobrze!

Lis zbliżył się odrobinę i puścił do niej oko.

Ida wzięła Miriam pod rękę i pociągnęła ją w stronę salonu fryzjerskiego.

– Szkoda, że już nie chodzimy razem do szkoły.

– Miejsce obok mnie jest w dalszym ciągu puste. – Miriam uśmiechnęła się smutno.

– Nasza nauczycielka, panna Cornfield – zaczęła w odpowiedzi paplać Ida – bez przerwy nas przesadza. Teraz siedzę z Bennim. No wiesz, to ten chłopak z żółwiem.

Miriam pokiwała głową. Podczas poprzednich odwiedzin poznała przyjaciół Idy i ich magicznych towarzyszy.

– A mówiłam ci już, z kim przygotowywałam ostatni referat? Z Jo!

– Z Jo… – rozmarzyła się Miriam. – Z najprzystojniejszym chłopakiem na świecie!

Ida aż się rozpromieniła na to wspomnienie.

– Jutro spotkamy się z nim w szkole. Z nim i z jego dzielnym pingwinem! – Otworzyła drzwi do salonu i Rabbat wsunął się do środka.

– Dzień dobry, pani Kronenberg – przywitała się Miriam. – Dzień dobry, panie Kronenberg!

– Cześć, Miriam! – Rodzice Idy podnieśli głowy. – Jak miło, że znów nas odwiedzasz!

Dziewczynki podreptały do kuchni.

Ida postawiła na stole szklanki i mleko, a potem rozerwała opakowanie czekoladowych ciastek. Miriam otworzyła futerał ze skrzypcami. Przejechała smyczkiem po strunach, wydobywając z nich kilka delikatnych dźwięków.

– Wiesz, że teraz mamy już w klasie aż dwadzieścioro magicznych zwierząt? – Ida przysunęła dwa krzesła. – Pepperoni, czyli samiczkę dzikana rzecznego, i kameleona Caspara już znasz. Potem pojawiły się jeszcze kot Karajan, nietoperzyca Eugenia, krokodyl, koala, szympans, szczur, sowa, foka i lampart. A do tego pies, kangur, jeżozwierz i wędrowny sokół o imieniu Salim. Tyle że Salim się niestety wyprowadził. Poza tym są jeszcze Polly, samica flaminga, i Margarita, świnka morska. No i od niedawna mamy nawet wilczycę!

Miriam odłożyła skrzypce na parapet. Planowała co prawda zagrać Idzie nowy utwór, który ćwiczyła godzinami, ale opowieści koleżanki były o wiele ciekawsze.

– Wilczycę? – Dziewczynka aż otworzyła usta ze zdziwienia. – Jak się nazywa?

– Silver – odpowiedziała Ida i opowiadała dalej: – Wcześniej mieszkała w lesie, a od czasu naszego obozu należy do Elisy.

Miriam nalała mleka do szklanki.

– Silver codziennie chodzi z Elisą do szkoły, tak jak wszystkie pozostałe zwierzęta. – Ida podzieliła ciastko na pół. Jedną połówkę wetknęła Rabbatowi do pyszczka, drugą zostawiła dla siebie. – W naszej starej szkole coś takiego byłoby nie do pomyślenia, co?

Miriam pokiwała głową. W gardle czuła kluchę, więc szybko wzięła łyk mleka.

Ktoś uchylił drzwi do kuchni. Do środka weszły obie mamy, pani Kronenberg i pani Czerny.

– To miło, że Miriam mogła do was przyjechać – powiedziała pani Czerny. – Znów odwołali jej lekcje, bo tylu nauczycieli choruje.

Mama Idy włączyła ekspres do kawy. Leonardo, który dotąd cichutko siedział pod stołem, zerwał się na równe nogi, przemknął po butach pani Czerny i wskoczył do futerału na skrzypce. Mama Miriam pisnęła, a pani Kronenberg się roześmiała.

– To nasza oswojona wiewiórka, mieszka na pobliskim drzewie. Ida nazwała ją Leonardo. Słodziutka, prawda?

– A skąd ona się tutaj wzięła? – zdziwiła się Miriam.

– Kiedy wyjrzałam, żeby sprawdzić, czy już przyjechałaś, wskoczyła przez okno! – Ida puściła do Miriam oko.

No tak! Leonardo też był magicznym zwierzęciem, Miriam właśnie sobie o tym przypomniała. Miała wielką ochotę pogłaskać pręgowca, ale mama pewnie znowu zaczęłaby marudzić. Że wścieklizna i takie tam.

– Cześć, Leonardo! – Miriam oparła się plecami o krzesło.

Aromat kawy, gawędzące mamy, przytulna kuchnia: było prawie tak jak dawniej. Oby nadarzyła się okazja, żeby otworzyć serce przed Idą. Opowiedzieć, jak Miriam jest źle bez najlepszej przyjaciółki. Jak niesprawiedliwi są rodzice. I jak niepowtarzalną szansę przegapiła…

– Miriam może zostać u nas do niedzielnego popołudnia – zapewniła Elvira Kronenberg. Pokroiła babkę, którą przywiozła ze sobą pani Czerny. – Tyle że w sobotę mają być u nas fachowcy. Pewnie będzie dość głośno.

Obie mamy wymieniły uwagi o polityce edukacyjnej i kosztach remontów. Pani Kronenberg udzieliła pani Czerny kilku rad dotyczących pielęgnacji włosów. A potem pani Czerny podniosła się z miejsca.

– Pora na mnie, mam masę roboty! – powiedziała.

Mama Miriam prowadziła firmę zajmującą się organizacją imprez i jeszcze tego wieczoru musiała dopilnować cateringu. Spojrzała na Leonarda, który na próżno próbował rozłupać orzech zębami.

– Jest naprawdę prześliczna!

Ida i Miriam odprowadziły panią Czerny do samochodu. Kobieta uściskała córkę na pożegnanie, a potem ręką posłała obu dziewczynkom całusy.

– Do zobaczenia w niedzielę wieczorem! Bawcie się dobrze! – Uśmiechnęła się. – Nie ma nic piękniejszego, niż mieć najlepszą przyjaciółkę!

– Święte słowa! – odkrzyknęła Miriam i chwyciła Idę za rękę. Dziewczynki wbiegły w podskokach do domu.

Miriam z całej siły ściskała dłoń Idy. Tak bardzo by chciała, żeby wszystko było jak dawniej! Przynajmniej w ten weekend.

Wieczór okazał się bardzo miły. Miriam siedziała z rodziną Idy i opowiadała, co się u niej wydarzyło w ostatnim czasie. O nowej pani w bibliotece miejskiej, która była „strasznie czepialska”, i o pieszej wycieczce, na której klasa zgubiła się w lesie.

– Wróciliśmy do domu dopiero wieczorem, niektórzy rodzice już nas szukali z latarkami!

Zagrali w memory i zrobili na patelni popcorn. Później, kiedy dziewczynki umościły się już w pokoju Idy, pani Kronenberg przyniosła im miętową herbatę. Miriam rozłożyła swój śpiwór obok łóżka przyjaciółki.

Rabbat, który leżał na brzegu łóżka i słuchał, jak Ida opowiada historie ze szkoły magicznych zwierząt, pozwolił jej się głaskać.

Ida mówiła o numerach, które wycięli panu Szarawemu, gdy przyszedł do nich kiedyś na zastępstwo, i o mokrych bombach, które spuścili na prezentera z telewizji.

– Wyobraź sobie tylko, Leander, lampart Henry’ego, zżarł cały zapas pasztetu.

Szkoła magicznych zwierząt rzeczywiście była najbardziej zwariowaną szkołą na świecie!

Przyjaciółki szeptały ze sobą jeszcze przez jakiś czas. Miriam kilka razy przymierzała się do tego, by opowiedzieć Idzie o swoich problemach. Ale nie dała rady. Było zbyt miło, a Ida wydawała się taka szczęśliwa! Po tak długim rozstaniu Miriam nie chciała od razu w pierwszy wspólny wieczór psuć jej dobrego nastroju. Na pewno wkrótce nadarzy się okazja, by wszystko z siebie wyrzucić.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: