- W empik go
Szlachcic mieszczanin - ebook
Szlachcic mieszczanin - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 195 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Scena pierwsza
Dają się widzieć w perspektywie różni kupcy i kramy jarmarkowe.
BURDZIŁŁO
sam, podpity
Ej, nie masz jak jarmarki, niech kto, co chce, gada.
Gdzież przecię jest się napić, gdzież widzieć sąsiada,
Gdzież ze swoim patronem rozmówić się w sprawie,
Gdzież wreście dowiedzieć się, co robią w Warszawie?
A co serduszka skryte roznieca kryjówki,
Gdzież, gdy nie tu, zobaczyć ładne pokojówki?
Wreście, co tylko lubię, gdzież jak w jarmark snadniej
Pokazać, kto jest rycerz… kto rapierem składnie
Umie krzyżową sztuką odwalić z pół ucha,
Jeśli mi sapijencik który pod nos dmucha.
dobywa szabli
Oj, tak gdyby kto dzisiaj rzekł mi choć z pół słowa,
Ja dalej do demeszki – het ucho, het głowa!
Macha szablą.
Scena druga
Burdziłło, Bandura.
BANDURA
Cóż to, cóż to, Burdziłło?
BURDZIŁŁO macha szablą
Ot, dam ci dukata, Banduro, bij się ze mną.
BANDURA
Ślicznie chcieć bić brata?
BURDZIŁŁO
Kiedyś tchórz, to przynajmniej wiesz, że jarmark w mieście.
BANDURA
Wiem…
BURDZIŁŁO
A zatem, jak pomnę, przy takowym feście
Zwykło się zawsze pijać…
BANDURA
Ale, mój Burdziłło,
Nie wiesz, czy będziesz pijać, jak się dawniej piło.
BURDZIŁŁO
Co? jako? to niewola, to już pić nie wolno?
Bij się zaraz, kark utnę-ć.
BANDURA
Ale wolno, wolno!
BURDZIŁŁO
I skądże takie sobie śmiesz wyprawiać drwiny?
Coś zakrawasz na modne warszawskie nowiny.
Lecz niech się diabeł skurczy, nie szlachcic spod Śremu.
Umrę albo żyć będę zawsze po dawnemu.
BANDURA
Próżna chęć. Inne czasy – zgoła, miły bracie,
Miałbym ci co powiedzieć, lecz mi przerywacie.
BURDZIŁŁO
A ja wiedzieć nic nie chcę – krótko, węzłowato.
Wiem, nowości są jakieś – lecz się śmieję na to.
Scena trzecia
Burdziłło, Bandura, Galanternik.
BURDZIŁŁO
A cóż to za, uczciwszy uszy, sztuka kusa?
Niemiec, szołdra, zakrawa coś na kształt biegusa.
Niemcze!
GALANTERNIK
Gorsamer diner.
BURDZIŁŁO
Cóż to, wydrwigroszu,
Za szalbierstwa na jarmark przynosisz w tym koszu?
GALANTERNIK
Jest pomady, szczypczyki, róż, karmin, bielidło,
Pachnące wódki, szuwaks, lak, weneckie mydło.
BURDZIŁŁO
Bodajby was zabito, przeklęte straszydła,
Ogoliliście wy nas dobrze i bez mydła. Precz mi z oczu…
BANDURA
Cóż ci ten winien cudzoziemiec?
BURDZIŁŁO
Jak to nie winien! Winien tym samym, że Niemiec,
Który że naszym nigdy być nie może bratem…
BANDURA
Już to mniemanie z dawnym skończyło się światem.
do Galanternika
Pódź sobie, przyjacielu…
BURDZIŁŁO
Przynajmniej tę ciurę
Żebym choć jednym palcem złapał za fryzurę.
Cierpieć nie mogę Niemców.
B A N D U R A
Katże z taką sprawą!
Toć i Niemiec, choć Niemiec, ma za sobą prawo;
To prawo, że jest człowiek, równie Niemca strzeże.
Pobijesz go – cóż za to? grzywny albo wieże.
BURDZIŁŁO
Ja na wieże za Niemca, że tę kusą sztukę…
Zakład o garniec piwa, a na maść go stłukę.
GALANTERNIK
Das Teywel der Man.
Uchodzi.
BURDZIŁŁO
Co! co!
BANDURA
Tylko się zastanów. Czy można, czy to pięknie… powiadani ci szczerze.
Scena czwarta
Burdziłło, Bandura, Jawnuta, Moryga.
BURDZIŁŁO
Otóż masz Cyganów.
Jużci te twory piekło na ten jarmark zwleka.
Czy tylko i tym prawo nie służy człowieka?
B A N D U R A
Milczę.
JAWNUTA
Padamy do nóg panoska Burdziła.
BURDZIŁŁO
Ty to, Jawnuto, coś mi złodziejów wróżyła.
JAWNUTA
Ja to, ja, co i także, coś przed przeszłym rokiem,
Gdy mu paniątko, synka, zajęło urokiem,
Urok ten zdejmowała szczęśliwą modlitwą!
Teraz się żegnać musim z Koroną i Litwą.
BURDZIŁŁO
A to znowu dlaczego? Pytam, co to znaczy?
MORYGA
Tak, miły panie, przyjdzie uciekać z rozpaczy.
BURDZIŁŁO
Któż ucieka bez przyczyn lub bez przewinienia?
JAWNUTA
Pokąd kunszt nasz był w Polszcze kunsztem zbogacenia,
Pokąd kradzież, choć jawna, przebaczaną była,
Z Żydami i Cygany jam też cyganiła.
Lecz teraz nowy wymysł nowe zrobił czasy,
Wyganiają nas z kraju na bory, na lasy.
MORYGA
Ani płakać nie dadzą.
BURDZIŁŁO
Próżno się lękacie… Osiądźcie sobie u mnie na boru lub w chacie.
JAWNUTA
Pan tak dobry, łaskawy… lecz te… te dragany!
BURDZIŁŁO
Alboż to mi nie wolno?
MORYGA
Oj, te… te pogany!
BANDURA
Dałbyś sobie nie chleba.
BURDZIŁŁO
Co? jako? w łeb palę, Kto by mi na mym gruncie chciał co…
BANDURA
Ale, ale,
Nie te to dzisiaj czasy, w niższym gadaj tonie,
Zostawiono cię, prawda, przy twoim zagonie,
Lecz też łeb jakiś diabli tak piórem zagrodził,
By jeden swą korzyścią drugich nie uszkodził.
BURDZIŁŁO
Skoro tak, na łeb wszystko…
BANDURA
A to jeszcze mało.
Burdziłło
I gdzież wolność dla szlachty? Cóż się jej zostało?
Nie darmo coś gruchnęło między sąsiadami,
Że wszystko przewrócono do góry nogami,
Że co tkniesz, sama nowość. Zgoła inne wieki,
Jak diabeł jakieś do nas wniósł biblijoteki.
Nowe coś prawa knują, chcąc dawne obalić.
Zakazano tortury, czarownice palić…
Coś tam głowę za głowę oddać, napisali. Zgoła jarzmo…
MORYGA
Lękam się, by nas nie schwytali. Jakiś szelest, chrońmy się!
JAWNUTA
Zapewne żołnierze.
Scena piąta
Burdziłło, Bandura, Księgarz.
KSIĘGARZ
Panowie ksiąg nie kupią?
BURDZIŁŁO
O wy, wy szalbierze!
Kupiłem ci kalendarz, mam go w pogotowiu,
Same w nim kłamstwa czytam od pełni do nowiu.
KSIĘGARZ
A, to nie mój jest towar, już ten wyszedł z mody.
W moich dziełach są prawdy, co twierdzą narody.
dobywa książki i czyta
W tej księdze prawo człeka, a te tomy cztery
Jawnie światła dowodzą…
BURDZIŁŁO
Same terefery.
KSIĘGARZ
Co człowiek, obywatel, i co temu wzajem
Winien związek cywilny, kiedy kraj jest krajem.
Ten zbiór zwiera trzy siły, na które się dzieli
Rząd narodu wolnego…
BURDZIŁŁO
By was diabli wzięli!
KSIĘGARZ
Przy kim moc prawodawcza, w czyje znowu ręce
Wykonawcza straż dana.
BURDZIŁŁO
na stronie
Kark łotrowi skręcę.
KSIĘGARZ
Wreście moc sądowniczą, kto co na kim zyska…
Jeśli tych pan nie kupi…
BURDZIŁŁO
Co, te szpargaliska?
KSIĘGARZ
Więc radzę kupić ten zbiór rzeczy politycznych,
Jako z ludności, handlu i rękodzieł licznych