Szpilki, Paryż i miłość - ebook
Szpilki, Paryż i miłość - ebook
Świat mody, romantyczny Paryż i miłość, która pojawia się znienacka. Rekruterka z prestiżowej agencji modelek zaczepia na ulicy nieśmiałą dziewczynę. Od razu pojawia się propozycja pierwszego kontraktu, i to w Paryżu! Brzmi jak bajka, prawda? Życie dziewiętnastoletniej Julii zmienia się w ciągu jednego dnia. Okazuje się, że wymarzony zawód modelki wcale nie jest taka prosta, a na sukces trzeba ciężko pracować. Wyczerpujące pokazy, ostra rywalizacja, niemoralne propozycje to w tym świecie codzienność. Na dodatek o piękną Polkę rywalizują dwaj bardzo interesujący mężczyźni Czy Julia odnajdzie się w bezwzględnym świecie modelingu? Czy uda jej się odnieść sukces, o jakim marzą miliony dziewczyn? Co jeszcze spotka ją w mieście miłości?
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7642-999-1 |
Rozmiar pliku: | 916 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dochodziła dwudziesta trzecia, okolicę już dawno spowiła noc, mimo mocnych świateł ulicznych latarni na niebie dostrzec można było kilka gwiazd. Stary zegar ścienny tykał regularnie, przypominając o mijających sekundach i minutach. Letni wiatr dyskretnie przekradał się do mojej sypialni przez uchylone okno, a barwne zasłony podnosiły się i opuszczały w rytm jego lekkich podmuchów. Po czole powoli spływały mi kropelki potu spowodowane niezwykłym upałem, który zdominował początek czerwca. W głowie kołatały się myśli, sprawiając, że mimo ogromnego zmęczenia nie potrafiłam się wyciszyć i zasnąć. Strach, obawa, ale i ekscytacja zawładnęły absolutnie moim umysłem i ciałem. Już za chwilę miał nastąpić ten wielki dzień, dzień, który miał odmienić całe moje dotychczasowe życie. Jutro wieczorem o tej porze nie będę już leżała w swoim łóżku, lecz na drugim końcu Europy; będę w Paryżu, mieście świateł, miłości, miejscu, o którym marzyłam od tak dawna. I mimo że w kącie pokoju czeka na mnie spakowana walizka, na biurku leżą dokumenty oraz wydrukowane bilety lotnicze, nadal nie mogę uwierzyć w to, co mnie spotkało. Ostatnie tygodnie zdecydowanie bardziej przypominały historie z bajek niż realne życie polskiej nastolatki. A jednak stało się to, co na ogół przytrafia się tylko w filmach. Marzenia się spełniają, a ja dostałam swoją życiową szansę i na pewno ją wykorzystam…Rozdział 1
Majowe słońce stało już w zenicie, gdy opuszczałam szary i lekko podstarzały budynek szkolny. Powoli i ostrożnie, na lekko jeszcze rozchwianych nogach zeszłam po stromych betonowych schodach. Stanęłam na chodniku i wzięłam głęboki oddech. Zestresowana i pełna mieszanych emocji, rozejrzałam się dookoła. Uliczni przechodnie gnali przed siebie w pośpiechu, nie zwracając uwagi na nic i na nikogo. Jakiś młody chłopak podbiegł do staruszki, której właśnie rozerwała się siatka z zakupami. Owoce i warzywa poturlały się daleko po ziemi, aż pod moje nogi. Schyliłam się i je pozbierałam, a następnie zaniosłam kobiecie. W tym samym momencie poczułam przeraźliwy ucisk w żołądku. Zapytałam staruszkę, czy mogę dostać jedno jabłko, i nim zdążyła kiwnąć twierdząco głową, moje zęby wbiły się w słodki i dojrzały owoc. Delektując się powoli soczystym jabłkiem, pomaszerowałam przed siebie, w kierunku przystanku tramwajowego.
– Julko, zaczekaj. – Usłyszałam w tyle i odruchowo odwróciłam głowę. Kaśka biegła w moim kierunku.
– Uff… – wysapała zadyszana. – No i jak ci poszło? – zapytała, łapiąc kolejny oddech.
– Chyba całkiem nieźle – odparłam. – W sumie to sama nie wiem, nie chcę już nawet o tym myśleć. Najważniejsze, że to był już ostatni egzamin.
– Masz rację, teraz tylko pozostaje nam czekać na wyniki egzaminu dojrzałości. Co za głupia nazwa, jakbyśmy nie były już wcześniej dojrzałe. – Zachichotała. – Idziemy do Manhattanu na piwo. Idziesz z nami?
– Jasne! Na którą się umawiamy? Mam do załatwienia jeszcze kilka spraw, dziś rano zorientowałam się, że skończył mi się płyn do soczewek, więc muszę podjechać do optyka. Mama prosiła mnie też o odebranie w księgarni książki, którą zamówiła na urodziny dla koleżanki. – Po chwili namysłu dodałam: – Ale nie powinno mi to zająć więcej niż godzinę. Będziecie już na mieście?
– Tak, jedziemy teraz, więc nie ma problemu. Jak już skończysz, to dołącz do nas – odpowiedziała Kaśka, uśmiechając się, i odeszła w drugą stronę, a ja ponownie udałam się w kierunku ruchliwej ulicy.
Kolejka u optyka była niemiłosiernie długa. Jak na złość, chyba połowa mojego miasta potrzebowała właśnie dziś i właśnie tutaj zaopatrzyć się w soczewki i okulary. Klientka przede mną, ładna, lekko pulchna brunetka, postanowiła zmienić okulary i był jej do tego potrzebny cały personel sklepu. Gdy już udało mi się nabyć ten nieszczęsny płyn, błyskawicznie udałam się do księgarni. Pani natychmiast odnalazła paczuszkę przygotowaną dla mojej mamy. Książkę upchnęłam na dnie torby i nareszcie mogłam udać się na spotkanie ze znajomymi. Gdy maszerowałam w kierunku pubu o wdzięcznej nazwie Manhattan, który z prestiżową dzielnicą Nowego Jorku miał tyle samo wspólnego co osiemnastoletnia whisky z domowej roboty bimbrem, zauważyłam, że jedna z kobiet, którą widziałam wcześniej w księgarni, podąża za mną. Pomyślałam, że to zbieg okoliczności, po chwili jednak poczułam, jak dotyka mojego ramienia.
– Poczekaj, proszę. – Usłyszałam ciepły głos. Natychmiast się zatrzymałam i spojrzałam w jej kierunku. Na twarzy kobiety pojawił się szeroki uśmiech, odsłaniający rząd białych jak w reklamach telewizyjnych zębów. – Mam na imię Agnieszka – powiedziała. – Przepraszam, że cię zaczepiam, ale zwróciłam na ciebie uwagę już w księgarni.
W mojej głowie zaczęły się kłębić myśli: może to jedna z tych psychopatek, o których tyle czyta się w gazetach i słyszy w telewizji? Wcale bym się nie zdziwiła, mam szczęście do przyciągania takich ludzi.
– Słucham panią – odparłam najoschlej, jak tylko potrafiłam. – W czym mogę pomóc?
– To może dziwnie zabrzmi, ale czy zastanawiałaś się kiedyś nad pracą jako modelka?
– Nad pracą jako modelka? – powtórzyłam. – Proszę sobie ze mnie nie żartować. Nie dam się nabrać na udział w jakiś pseudosesjach zdjęciowych, za które trzeba słono zapłacić. Po pierwsze nie jestem zainteresowana, po drugie i tak nie mam kasy na takie głupoty.
Kobieta nadal wpatrywała się we mnie, tym razem z widocznym rozbawieniem.
– Ale nikt tu nie mówi o żadnych płatnych sesjach. Nazywam się Agnieszka Nowacka, pracuję dla jednej z największych agencji modelek w Warszawie. Może nazwa Flash coś ci mówi? – Nawet osobie tak obojętnej na modę jak ja mówiła, i to całkiem sporo. Flash to agencja, o której głośno było w całym kraju, nazywana fabryką modelek, reprezentująca największe polskie gwiazdy świata modelingu.
– Tak – odpowiedziałam, przyjmując pewną siebie minę.
– Jestem ich scouterką, czyli inaczej mówiąc: łowczynią młodych talentów. Moja praca polega na wyszukiwaniu nowych twarzy na terenie całej Polski. Wczoraj w Grand Hotelu odbył się casting. Jak to się stało, że na nim nie byłaś? – zapytała zaciekawiona.
– Cóż, muszę przyznać, że nie interesuję się modą i nigdy nie wiązałam z nią mojej przyszłości, więc castingi nie wzbudzały we mnie większego zainteresowania – burknęłam pod nosem, a po chwili dodałam: – Ale do czego pani zmierza?
– Myślę, że masz duży potencjał. Jestem przekonana, że spodobasz się bookerom z agencji. Uważam, że masz spore szanse na wybicie się i zrobienie kariery. Będę czekała na ciebie jutro w hotelowym lobby o siedemnastej. Mam nadzieję, że przyjdziesz. – Uśmiechnęła się ponownie. – Proszę, oto moja wizytówka. – Wręczyła mi mały, błyszczący kartonik, na którym znajdowały się agencyjne dane kontaktowe oraz numer komórkowy scouterki.
Kiwnęłam głową, ponieważ nie byłam w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Agnieszka odwróciła się na pięcie i pomaszerowała w przeciwną stronę. Podczas gdy jej sylwetka powoli znikała z zasięgu mojego wzroku, ja nadal stałam na chodniku niczym kamienny posąg. Nie potrafiłam się otrząsnąć po tym niesamowitym spotkaniu. Dopiero kilka mocniejszych szturchnięć spieszących się przechodniów obudziło mnie z kilkuminutowego letargu. Spojrzałam błyskawicznie na zegarek i natychmiast przypomniałam sobie o spotkaniu ze znajomymi w pobliskim pubie.
Gdy przekroczyłam próg Manhattanu, natychmiast dobiegły do mnie głośne i radosne krzyki rozbawionego towarzystwa. Cóż, nie tylko moi przyjaciele zdecydowali się na spędzenie tutaj ostatnich dni poprzedzających najdłuższe wakacje naszego życia. Lokal, mimo stosunkowo wczesnej pory, był wypełniony po brzegi. W kącie sali przy wielkiej drewnianej ławie ujrzałam Kaśkę w objęciach jakiegoś nieznanego mi chłopaka. Zaczęłam się przeciskać przez tłum, aż w końcu dobrnęłam do stolika zastawionego szklankami z piwem. Zajęłam miejsce między koleżankami i starałam się sprawiać wrażenie osoby zainteresowanej dyskusją. Moje myśli biegły jednak w zupełnie innym kierunku. Nadal nie mogłam uwierzyć, że zainteresowała się mną jedna z agentek Flasha. Bardzo pragnęłam podzielić się tą wiadomością z przyjaciółką i wysyłałam jej znaki, abyśmy wspólnie udały się na dyskretną konwersację, ta jednak była zainteresowana wyłącznie przystojnym brunetem, na którego kolanach siedziała.
Po godzinie zdecydowałam się pojechać po mamę do pracy. Zdałam sobie właśnie sprawę, że aby udać się na jutrzejszy casting, powinnam poinformować o tym rodziców. I o ile z mamą problemów być nie powinno, o tyle przekonanie taty graniczyło z cudem. Wysłałam jej SMS-a, że wpadnę po nią do biura, i chwilę później stałam już w zatłoczonym autobusie w samym środku absolutnie i całkowicie zakorkowanego miasta. Mamę dojrzałam już z daleka, siedziała na ławeczce przy skwerku znajdującym się tuż pod jej biurem. Ubrana w letnią wielobarwną sukienkę, z krótko obciętymi włosami, dzięki swojej zgrabnej i wysportowanej sylwetce bardziej przypominała studentkę niż kobietę w średnim wieku, matkę trojga dzieci. Gdy mnie dostrzegła, pomachała ręką i ruszyła w moim kierunku.
– Cześć, kochanie – przywitała mnie i pocałowała w policzek. – Dzięki za wiadomość. Cieszę się, że ostatni egzamin tak dobrze ci poszedł. No to już po wszystkim! Teraz należy ci się zasłużony odpoczynek – dodała, biorąc mnie za rękę jak małą dziewczynkę.
W drodze do domu rozmawiałyśmy o moim egzaminie i jej dniu w pracy, narzekając co chwila na rozpędzony tramwaj. Motorniczy chyba gdzieś się spieszył, bo sunął po szynach jak szalony. Potem jak co dzień mama zajrzała do osiedlowej piekarni i sklepu warzywnego, gdzie natychmiast poinformowała znajome ekspedientki, że „najgorsze już mam za sobą”. Gdy wróciłyśmy do domu, panowała absolutna cisza. Maja, moja trzynastoletnia siostra, była na zajęciach z angielskiego i miała pojawić się dopiero za godzinę.
– Gdzie Wiktor? – spytałam zaskoczona, że nie widzę, a przede wszystkim nie słyszę mojego wszędobylskiego brata.
– Kochanie, jak to gdzie? Dziś jest czwartek, więc jest z tatą na tenisie. Wrócą dopiero po dwudziestej. – Usłyszałam w odpowiedzi.
Spojrzałam na zegar, dochodziła dziewiętnasta. Miałam więc ponad godzinę, aby na spokojnie opowiedzieć mamie o nietypowych wydarzeniach dzisiejszego dnia. Usiadłyśmy w kuchni, mama zaparzyła sobie zielonej herbaty, a ja nalałam szklankę gazowanej wody. Wciągnęłam głęboko powietrze i wydusiłam z siebie całą historię. Po skończonym monologu, w którym nie pominęłam najmniejszego szczegółu, łącznie z fryzurą i strojem scouterki, w kuchni zapanowała cisza. Mama ze skupioną miną patrzyła na latającą nad kuchennym zlewem muchę. Miała zamyśloną minę i ciężko było wyczytać z niej jakiekolwiek emocje.
– Mamo, co o tym sądzisz? – zapytałam. – Może powinnam się udać na to jutrzejsze spotkanie? Przecież nie wiadomo, co z tego wyniknie. Może nic z tego nie będzie i tyle.
– Ale może się też okazać, że ktoś nareszcie doceni urodę mojej córki – odpowiedziała mama, a na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech. Uwielbiam patrzeć na moją mamę, gdy się uśmiecha, jej twarz nabiera wtedy wspaniałego blasku, a w kącikach oczu można zauważyć mnóstwo drobnych zmarszczek mimicznych, które dodają jej niesamowitego uroku. – Pojedziemy na to spotkanie razem – kontynuowała. – Proponuję, abyśmy na razie nic nie mówiły tacie. Myślę, że lepiej postawić go przed faktem dokonanym. Wtedy będzie po prostu zmuszony zaakceptować naszą decyzję – dodała, wstając. – A teraz, młoda damo, nakryj stół do kolacji i kończymy tę rozmowę. To będzie nasza mała tajemnica.
Skinęłam głową i jednocześnie usłyszałam otwierające się drzwi w przedpokoju.
– Kurczę, tato, ale dzisiaj daliśmy czadu. Miałeś niezłego powera! – Słychać było podekscytowanego Wiktora. – Mamo, jestem głodny jak wilk! – krzyczał, przechodząc przez próg kuchni.
Dochodziła już siedemnasta, a ja czekałam na mamę przed Grand Hotelem. Byłam wyjątkowo zniecierpliwiona i zestresowana. Zastanawiałam się, jak będzie wyglądało spotkanie, które śmiało mogłam nazwać moim pierwszym castingiem. Z tej okazji postanowiłam ubrać się wyjątkowo. Miałam na sobie nowe obcisłe jeansy i lekką, zwiewną koszulę w białym kolorze. Na nogi założyłam moje ulubione trampki. Włosy, zazwyczaj związane w koński ogon, postanowiłam zostawić rozpuszczone. Ponad pół godziny spędziłam na makijażu, ale efekt był co najwyżej średni. Mimo podkładu, korektora i pudru nadal było widać moje sińce pod oczami, będące dowodem nieprzespanej nocy. Cały poprzedni wieczór spędziłam na poszukiwaniu w Internecie wskazówek, jak powinnam wyglądać podczas takiego spotkania. Jako całkowita nowicjuszka, nieznająca się na modzie i panujących trendach, nie miałam bladego pojęcia, jaki strój będzie odpowiedni. Na szczęście na jednym z portali modowych wyczytałam, że podstawą jest bycie naturalną. Miałam być świeża, bezpretensjonalna i dobrze się czuć w stroju, który będę miała na sobie. Jednak mimo że byłam ubrana w swoje ulubione ciuchy, czułam się bardzo niekomfortowo. Co tu mówić, stres zjadał mnie od środka i chyba było to doskonale widać, gdyż mama, która właśnie się pojawiła, zrobiła przejętą minę.
– Wszystko w porządku? – zapytała zatroskana.
– Chyba tak – wyszeptałam niepewnie, patrząc na swoje zakurzone trampki.
– Nie denerwuj się, skarbie. Będzie OK, zobaczysz. – Pogładziła mnie po policzku i spojrzała głęboko w oczy. – Dla mnie jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie, bez względu na to, co powie agentka. Głowa do góry, pierś do przodu, uśmiech na twarzy i idziemy – dodała, lekko popychając mnie ku obrotowym drzwiom wejściowym.
Niepewnie przekroczyłam próg i jeszcze bardziej się speszyłam. Majestatyczne wnętrze hotelu przytłoczyło mnie swoją okazałością. Białe, marmurowe podłogi lśniły w blasku słońca przedostającego się do środka przez ogromne okna. Na środku holu stał ogromny stół, a na nim wysoki wazon z przepięknym bukietem lilii. Nad głowami elegancko ubranych gości wisiał wspaniały kryształowy żyrandol. Spojrzałam na swoje odbicie w jednym z hotelowych luster i poczułam się bardzo malutka. Na szczęście moja mama wydawała się zdecydowanie mniej onieśmielona. Stanęła z podniesioną głową i zaczęła rozglądać się dookoła.
– To ona, idziemy – powiedziała do mnie i natychmiast udała się w kierunku scouterki, która już machała do nas z drugiej strony holu.
– Dzień dobry! Jestem Agnieszka Nowacka. – Uśmiechnęła się agentka, wyciągając dłoń w kierunku mojej mamy.
– Miło mi. Monika Szafrańska, mama Julki.
– Witaj, Julio – Agnieszka spojrzała w moim kierunku. – Bardzo się cieszę, że jednak zdecydowałaś się pojawić. Przyznam szczerze, że nie byłam pewna, czy przyjdziesz. Podczas naszej wczorajszej przelotnej rozmowy nie sprawiałaś wrażenia zainteresowanej moją propozycją.
– Noc czasami daje do myślenia – wtrąciła moja mama, podczas gdy ja jak zwykle nie mogłam wydusić z siebie słowa.
– Zapraszam więc do hotelowego saloniku na kawę. Będziemy mogły spokojnie porozmawiać.
Gdy już usadowiłyśmy się wygodnie w czarnych, skórzanych fotelach, natychmiast pojawił się młody i elegancki kelner, który błyskawicznie przyjął nasze zamówienie.
– Julio, pani Moniko – kontynuowała agentka – jak już mówiłam, pracuję dla warszawskiej agencji Flash. Właśnie poszukujemy młodych dziewczyn, które byłyby zainteresowane współpracą z nami. Oczywiście mamy wiele wymagań w stosunku do naszych potencjalnych kandydatek, ale patrząc na ciebie, moja droga, jestem przekonana, że spełnisz większość z nich. Masz nietuzinkową urodę i bardzo zgrabną sylwetkę. Jestem przekonana, że bookerzy przyjmą twoją kandydaturę z wielkim entuzjazmem. Ile masz wzrostu, Julio?
– 178 centymetrów – odpowiedziałam z wahaniem.
– Idealnie! – stwierdziła Agnieszka i wyjęła z torby centymetr. Na mojej twarzy musiało pojawić się zdziwienie, gdyż natychmiast wytłumaczyła swój gest. – Widzisz, Julio, wbrew powszechnej opinii, to nie waga liczy się u modelki, lecz jej wymiary. Dlatego teraz poproszę, abyś podeszła do mnie, bym mogła dokładnie cię zmierzyć. Najpierw biust, następnie talia, a na końcu biodra – mówiła agentka, pewnie obwodząc centymetrem wymienione części ciała. Z torebki wyjęła notatnik i zapisała w nim te cenne wiadomości. – Kolor oczu: brązowy, właściwie piwny, kolor włosów: naturalny blond, jasny odcień – mruczała pod nosem.
– Numer buta?
– 39 – odpowiedziałam.
– Tatuaże, piercingi?
– Nie, nic z tych rzeczy.
– Masz może jakieś blizny na ciele?
– Nie, żadnych. – Byłam całkowicie zbita z tropu.
– Aha… to dobrze – dodała. – Języki obce? Mówisz płynnie po angielsku?
– Jasne!
– Julia zajęła drugie miejsce w konkursie z angielskiego w swojej szkole – wtrąciła mama z dumą.
– To tak naprawdę nic nie znaczy – mruknęła pod nosem Agnieszka, pilnie notując w swoim zeszycie. – Może jeszcze jakiś inny? Niemiecki, włoski… Może francuski?
– Nie, tylko angielski – odpowiedziałam.
Agentka wydawała się lekko rozczarowana, ale powiedziała:
– OK, może być. A masz może problemy ze skórą?
– Nie, żadnych.
– Pokaż, proszę, jeszcze dłonie – poprosiła.
Wyciągnęłam obie ręce w jej kierunku.
– Ładne dłonie, nie obgryza paznokci – mówiła do siebie półszeptem Agnieszka, nadal wszystko skrzętnie zapisując.
Miałam wrażenie, że brałam udział w jakimś przesłuchaniu. Spojrzałam w kierunku mamy, która siedziała i wszystkiemu się bacznie przyglądała.
– OK, teraz kilka zdjęć. Zaczniemy od portretów – zarządziła Agnieszka, wyjmując aparat.
W ciągu kilku minut scouterka obfotografowała mnie z każdej strony. En face, lewy profil, prawy profil, włosy rozpuszczone, włosy związane, z uśmiechem, bez uśmiechu, sylwetka, z przodu, z tyłu, z boku… Zastanawiałam się, czy poprosi też, żebym stanęła na rękach. Podczas gdy ja siliłam się, aby wypaść jak najlepiej na zdjęciach, moja mama bawiła się w najlepsze, upajając się tym komicznym widokiem.
– Dobrze, Julio, już chyba wszystko mam. Teraz wytłumaczę ci, jak to dalej będzie wyglądać. Gdy tylko wrócę do Warszawy, w agencji zorganizujemy spotkanie, na którym przedstawię najciekawsze profile dziewczyn pozostałym bookerom. Wspólnie podejmiemy decyzję, które kandydatki zostaną przyjęte do agencji. Jeżeli znajdziesz się w tym gronie, kolejnym etapem będzie próbna sesja zdjęciowa, której celem będzie skomponowanie twojej książki, ale również sprawdzenie, czy jesteś fotogeniczna. Gdy już będziesz miała pierwsze zdjęcia, wtedy zaczniemy myśleć o pracy dla ciebie i będziemy cię wysyłać na castingi. Oczywiście w międzyczasie podpiszemy umowę i staniemy się agencją reprezentującą cię na polskim rynku. A właśnie, zastanawiałaś się nad wyjazdami zagranicznymi?
– Nie, przyznam się, że nie myślałam o tym. Do wczoraj nawet nie zastanawiałam się nad pracą jako modelka – odpowiedziałam, lekko zaskoczona.
– Pani Moniko, Julio, musicie to przeanalizować. Z modelingiem łączą się liczne wyjazdy. W Polsce pracuje się bardzo dobrze, mamy świetnych fotografów, rewelacyjne magazyny mody, nie brakuje nam prestiżowych marek, jednak prawdziwą karierę robi się za granicą. Nowy Jork, Londyn, Paryż czy Mediolan to światowe stolice mody, które odgrywają ważną rolę w karierze każdej młodej i ambitnej dziewczyny. Cóż, przemyślcie to sobie – dodała, wyciągając dłoń na pożegnanie. – Julio, niedługo do ciebie zadzwonię. Myślę, że masz duże szanse, aby do nas dołączyć.
– Dziękuję, będę czekać. – Uśmiechnęłam się do odchodzącej już agentki.
Kolejne dni mijały powoli i leniwie. Podczas gdy rodzice chodzili do pracy, a moje młodsze rodzeństwo do szkoły, ja odpoczywałam. Budzik nie dzwonił już natarczywie przed siódmą rano, więc mogłam się wylegiwać w łóżku, oglądając w spokoju telewizję śniadaniową. Sporo czasu jednak spędziłam na internetowych poszukiwaniach. Oczywiście głównym hasłem wpisywanym w wyszukiwarkę było słowo „modelka”. W przeciągu kilku dni zdążyłam znaleźć informacje na temat kilku najpopularniejszych agencji w kraju, poznać nazwiska krajowych gwiazd modelingu oraz prześledzić wirtualnie dokonania znanych fotografów. Popularne modowe blogi pomogły mi „znaleźć swój styl” i określić, w czym będę dobrze wyglądać. W telewizji kablowej trafiłam na kanał FashionTV, który codziennie oglądałam z wielkim zapałem. Chodzące po międzynarodowych wybiegach modelki wydawały się z całkiem innego świata, oderwanego od mojego realnego życia. Stroje, które prezentowały, niejednokrotnie wzbudzały mój zachwyt, ale niekiedy również i zdziwienie, gdyż nie wyobrażałam sobie, aby ktoś naprawdę mógł się ubrać w tego typu kreacje. W pobliskim kiosku zakupiłam kilka znanych tytułów modowych i z zainteresowaniem, bardzo dokładnie przyglądałam się sesjom w nich zawartym. Starałam się zapamiętać każdą drobnostkę, każdy szczegół, który mógłby mi pomóc podczas ewentualnej sesji próbnej. Mimo to czas dłużył się niemiłosiernie, a ja co chwilę spoglądałam na telefon, sprawdzając, czy na pewno mam zasięg. W końcu komórka zadzwoniła, a dokładniej zawibrowała na moim biurku.
– Słucham?
– Witam cię, Julio, tu Agnieszka Nowacka z agencji Flash. Dzwonię do ciebie z bardzo dobrą wiadomością. Otóż, tak jak podejrzewałam, bardzo przypadłaś do gustu agencyjnej ekipie. Jesteśmy zainteresowani współpracą. W przyszłym tygodniu chcemy cię zaprosić do Warszawy na sesję próbną. Co ty na to?
W mojej głowie zapanował istny mętlik. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać i skakać z radości, czy może raczej płakać i schować ze strachu.
– Jasne – odpowiedziałam, starając się ukryć drżenie w głosie. – Aktualnie jestem dyspozycyjna, więc nie ma problemu.
– Super, Julio. W ciągu kilku godzin otrzymasz maila z dokładnym adresem i godziną umówionej sesji. Tomek, który zrobi ci zdjęcia, to młody, bardzo zdolny i szalenie sympatyczny chłopak, więc myślę, że będzie się wam dobrze współpracowało. Mnie na sesji nie będzie, ale pojawi się ktoś z agencji. Pasuje?
– Oczywiście. Dziękuję bardzo, pani Agnieszko. – Chciałam jeszcze dodać, że się cieszę i że postaram się dać z siebie wszystko, ale scouterka zdążyła się już rozłączyć.
Wieczorem przy kolacji czekała mnie trudna rozmowa. Moja mama była podekscytowana, że dostałam się do agencji i że już za kilka dni będę miała pierwszą sesję, jednak obie byłyśmy zgodne, że tata raczej nie przyjmie tego z zachwytem. Maja jak zwykle szczebiotała, opowiadając o swoich szkolnych przygodach i jak to jedna z jej przyjaciółek umówiła się na randkę ze studentem. Wiktor, jak to dziesięciolatek, zupełnie nie był zainteresowany rodzinną dyskusją i z miną skazańca konsumował fasolkę szparagową pod czujnym okiem mamy. Pewnie wolałby na kolację udać się do jednego z fast foodów lub pobliskiego baru z chińszczyzną na wynos, jednak nasza mama uparła się, że będziemy się zdrowo odżywiać. Tata tylko dyskretnie spoglądał na zegarek, zapewne z nadzieją, że posiłek dobiegnie końca, zanim rozpocznie się program informacyjny w telewizji. Biedak, przyszedł zmęczony po całym dniu pracy z myślą o wygodnym ułożeniu się na kanapie przed telewizorem, a tu czeka go taka niespodzianka. Mama puściła do mnie oczko i z uśmiechem na twarzy zakomunikowała, że wydarzyło się coś bardzo ważnego, że ona bardzo się cieszy i żebym sama opowiedziała o zaistniałej sytuacji. Nabrałam powietrza w płuca i wyrzuciłam z siebie jednym tchem:
– Zostałam zwerbowana do jednej z najlepszych agencji modelek w Polsce, a w przyszłym tygodniu mam pierwszą próbną sesję zdjęciową!
Przy stole zapanowała absolutna cisza, nawet Wiktor podniósł głowę znad talerza i spojrzał na mnie pytająco. Maja wpatrywała się we mnie jak w zjawę. Na jej twarzy najpierw ukazało się całkowite zdziwienie, które błyskawicznie przerodziło się w zachwyt.
– Julko! – krzyknęła. – Zajebiście, po prostu zajebiście! – wyrwało się jej, co było najbardziej naturalną oznaką radości.
– Prawda, że to cudownie? – Mama klasnęła w dłonie i wstała, żeby mnie ucałować. – Jestem z ciebie taka dumna. To naprawdę świetna sprawa.
– Mam siostrę modelkę! Będziesz na okładkach gazet? A kampanie reklamowe? A telewizyjne? A może zostaniesz wielką gwiazdą? To dopiero byłoby ekstra. „Cześć, jestem Maja Szafrańska. Tak, zgadza się, TA Szafrańska, jestem jej siostrą”. Boże, ale będzie szpan w szkole. Muszę natychmiast powiadomić o tym Natalię! – Wstała od stołu i wybiegła do swojego pokoju, prawdopodobnie wysłać SMS-a przyjaciółce. I tylko tata nadal nic nie mówił, siedział przy stole i uważnie się nam przyglądał. Nie byłam w stanie rozszyfrować żadnych emocji na jego szczuplej, powściągliwej twarzy. Tylko jego brązowe oczy stały się jakby nagle czarne.
– Cieszę się – odezwał się po nieskończenie długiej chwili. – Kiedy odbędą się zdjęcia?
– W przyszły wtorek. Wtedy też spotkam się z całą ekipą agencyjną i przedstawią mi umowę do podpisania.
– Dobrze, tylko niczego nie podpisuj bez konsultacji ze mną. Zabiorę ją najpierw do pracy i pokażę naszemu prawnikowi. Nigdy nic nie wiadomo, lepiej dmuchać na zimne. A teraz pozwolicie, że włączę telewizję, chciałbym obejrzeć „Informacje”.
W sumie nie było tak źle. Myślałam, że będzie gorzej. Byłam przekonana, że tata negatywnie zareaguje na wiadomość o mojej przygodzie z modelingiem. A tu taka niespodzianka! Cóż, może nie wydawał się entuzjastą tego pomysłu, ale również się nie sprzeciwił. Jeszcze kilka dni i… no właśnie, i co? Sama nie wiem. Zobaczymy.
***
– Moniko? Śpisz już?
– Nie, Radku. O co chodzi?
W sypialni panowała ciemność, elektroniczny budzik wskazywał północ.
– Wiesz, że to może być bardzo niebezpieczna przygoda?
– Zdaję sobie z tego sprawę. Ale ona tego potrzebuje. Myślę, że może jej to pomóc w samoakceptacji, może w końcu gąsienica przemieni się w motyla…
– Sam nie wiem, co o tym myśleć.
– Radku, daj się małej wyszaleć. Zrobi kilka sesji, może jakieś zdjęcia do czasopisma, pozna nowe środowisko i pobawi się przez kilka miesięcy. A w październiku tak jak wszyscy jej rówieśnicy pójdzie na studia, gdzie pozna nowych ludzi, i pewnie zapomni o całym tym modelingu.
– Pewnie masz rację, kochanie. Bez potrzeby się martwię, w końcu to tylko jedna sesja zdjęciowa. Dobranoc, śpij dobrze.
– Dobranoc.
.
.
.
…(fragment)…
Całość dostępna w wersji pełnej