Sztuka uważnego rodzicielstwa Jak właściwie reagować w trudnych sytuacjach i wychować życzliwe, pewne siebie dziecko - ebook
Sztuka uważnego rodzicielstwa Jak właściwie reagować w trudnych sytuacjach i wychować życzliwe, pewne siebie dziecko - ebook
Dowiedz się, jak dzięki stosowaniu praktycznych strategii wywodzących się z uważności, współczującej komunikacji i kompromisowego rozwiązywania konfliktów unikać rodzicielskich pułapek i wychować dobrego, życzliwego człowieka.
Jako rodzic starasz się być dla swoich dzieci wzorem życzliwości, cierpliwości i współczucia. Jednak żaden rodzic nie jest idealny. W chwili słabości lub pod wpływem stresu na pewno zdarza ci się zachować w sposób dalece odbiegający od tego, co uznajesz za nieskazitelny model rodzicielstwa – na przykład krzyczeć. Nie jesteś w tym osamotniony, drogi rodzicu. Nasze reakcje są często głęboko zakorzenione w podświadomości i prawdopodobnie przejąłeś je bezwiednie od swoich rodziców. Jak zatem przerwać tę sztafetę pokoleń i stać się rodzicem, jakim zawsze chciałeś być?
Sztuka uważnego rodzicielstwa to skarbnica praktycznych wskazówek, dzięki którym pogłębisz swoją uważność i zachowasz spokój nawet w obliczu najgorszych ataków furii swojego dziecka, okazując mu współczucie, miłość i zapewniając konstruktywne wsparcie. Zdobędziesz osiem podstawowych umiejętności, które pomogą Ci nie tylko nie tracić zimnej krwi, ale także budować silne relacje i działać tak, aby dzieci współpracowały, ponieważ tego chcą, a nie dlatego, że je zastraszasz karą czy przekupujesz nagrodę. Kiedy dzieci doświadczają ze strony rodzica życzliwości i cierpliwego podejścia, same uczą się w ten sposób postępować. Dzięki temu niezastąpionemu przewodnikowi zobaczysz, że zapanowanie nad własnymi automatycznymi reakcjami może wywrzeć trwały pozytywny wpływ nie tylko na twoje dzieci, ale także na całe przyszłe pokolenia.
Spis treści
Część I: Przerwij cykl reaktywności
1. Zachowaj spokój
2. Rozbrajanie wyzwalaczy
3. Praktykowanie współczucia - zaczyna się od ciebie
4. Dbanie o trudne uczucia
Część II: Wychowywanie życzliwych, pewnych siebie dzieci
5. Słuchanie pomocy i uzdrawiania
6. Właściwe rzeczy
7. Uważne rozwiązywanie problemów
8. Wspieranie spokojnego domu
Podziękowania
Zalecana lektura i zasoby
Referencje
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8231-022-1 |
Rozmiar pliku: | 2,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– dr Tara Brach, autorka książki Radical Acceptance
„Sztuka uważnego rodzicielstwa… to dokładnie taki przewodnik, jakiego potrzebują rodzice, aby zaszczepić pewność siebie, odporność psychiczną i niezależność swoim dzieciom, jednocześnie budując z nimi trwałą relację. Napisany ze współczuciem, przystępny, dający świadectwo realnych problemów, z jakimi mierzą się rodziny, i wypełniony po brzegi spostrzeżeniami, strategiami i ćwiczeniami, które pomogą ci stać się bardziej uważnym rodzicem. Hunter Clarke-Fields jest niezwykle przekonującą orędowniczką znaczenia medytacji w naszym życiu i życiu naszych dzieci. Jej książka zmieni twoje życie na lepsze – jeśli zechcesz udać się z nią w podróż. To jedna z najlepszych książek dla rodziców, jakie kiedykolwiek czytałam”.
– Katherine Reynolds Lewis, autorka książki Dobre wieści o złym zachowaniu
„Sztuka uważnego rodzicielstwa… to pełna miłości, autentyczna mapa drogowa, która uczy rodziców, jak umiejętnie pokonywać przeszkody na drodze do pogłębiania radości, więzi i miłości w relacjach z dziećmi”.
– dr Shauna Shapiro, starsza wykładowczyni wydziału psychologii na Uniwersytecie Santa Clara, autorka książki Good Morning, I Love You
„Hunter Clarke-Fields rozumie, że aby nasze dzieci stały się takimi ludźmi, jakich mamy nadzieję wychować, najpierw sami musimy stać się tacy, jacy mieliśmy nadzieję być – przy czym oba te zadania są podróżą, nie celem. Ta wspaniała książka będzie ci drogowskazem w tej wędrówce”.
– KJ Dell’Antonia, autorka książki Jak być szczęśliwszym rodzicem i była redaktorka bloga Motherlode, publikowanego na łamach „New York Timesa”
„Po przeczytaniu fantastycznej nowej książki autorstwa Hunter Clarke-Fields, Sztuce uważnego rodzicielstwa…, poczułem nadzieję, o ile nie przepełniające szczęście, na myśl o przyszłości. Młodzi rodzice są najważniejszymi przywódcami na świecie, a ten przewodnik nie tylko ich zainspiruje, ale też nauczy, jakie praktyki wychowawcze należy natychmiast porzucić i jak zacząć pomagać swoim dzieciom w stawaniu się dobrymi dorosłymi”.
– Hal Runkel, autor bestsellera Wychowanie bez krzyku, wyróżnionego w rankingu „New York Timesa”
„Wychowywanie dzieci jest jednym z najtrudniejszych zadań, jakich można się podjąć. W Sztuce uważnego rodzicielstwa… Hunter Clarke-Fields przypomina nam, że dzieci potrzebują czegoś więcej niż jedzenia, ubrania i schronienia, po czym wyjaśnia, czym jest to «więcej» i jak o to zadbać. Dziękuję, Hunter”.
– Iyanla Vanzant, gospodyni programu Iyanla: Fix My Life (Oprah Winfrey Network)PRZEDMOWA
Moje wczesne lata rodzicielstwa były, no cóż, dalekie od ideału. Byłam wyczerpana, rozdrażniona i totalnie zdezorientowana. Owszem, zdarzały mi się rozczulające chwile z córkami, ale też często traciłam nad sobą panowanie. Zbyt często. Podczas gdy inne matki utożsamiały się z rodzicielstwem bliskości albo określały się mianem tygrysich mam, ja najwyraźniej realizowałam założenia nieprzewidywalnego i niewspierającego stylu rodzicielstwa. To było straszne.
W końcu znalazłam się w sytuacji podobnej do tej, którą Hunter Clarke-Fields opisuje na początku swojej książki. Chłonęłam każdą wskazówkę, jaką tylko udało mi się znaleźć. Czytałam książkę za książką, zapisywałam się na webinaria, uczestniczyłam w wirtualnych naradach i tworzyłam harmonogramy, które zawstydziłyby nawet najbardziej rozchwytywanych organizatorów imprez. Chciałam zmieniać się na lepsze.
Tak się jednak nie stało.
Wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale wcale nie brakowało mi informacji. Brakowało mi introspekcji i strategii opartych na własnych spostrzeżeniach. Aby móc skorzystać ze wszystkich rad, z którymi się spotykałam, musiałam najpierw zrozumieć, dlaczego traciłam panowanie nad sobą, i nauczyć się zachowywać względny spokój.
Szczęśliwy bieg zdarzeń zaprowadził mnie w końcu na kurs uważności.
Nie zrozum mnie źle. Początkowo byłam nastawiona sceptycznie. Myślałam, że uważność jest przelotną modą, równie istotną w kontekście moich wyzwań wychowawczych co kręgi bębnów szamańskich, które bezceremonialnie wyśmiewałam w czasach studenckich. Jednocześnie rozpaczliwie pragnęłam zmiany, uzdrowienia i czegokolwiek, co pomogłoby mi zachować spokój w chwilach, w których rodzicielska cierpliwość jest wystawiana na ciężką próbę. Dlatego wzięłam się w garść i postanowiłam spróbować.
W ciągu następnych miesięcy i lat nauczyłam się, że uważność nie ma nic wspólnego z kręgami bębnów, kombuczą czy oczyszczaniem umysłu.
Chodziło o dostrzeganie – zauważanie tego, co w dowolnym momencie dzieje się we mnie i wokół mnie. Zamiast wartościować lub panicznie bać się tego, co odkrywałam, zaczęłam przyglądać się temu z zaciekawieniem. I co najważniejsze, nauczyłam się, jak okazywać sobie współczucie w chwilach rodzicielskiego zwątpienia – bo, możesz mi wierzyć, bez względu na to, jak bardzo jesteśmy uważni, w rodzicielstwie zawsze będą nam się przydarzać trudne chwile.
Praktyka uważności odmieniła moje doświadczenie jako rodzica. Im więcej medytowałam, tym mniej impulsywne stawały się moje reakcje. Im częściej dostrzegałam, że zaraz stracę nad sobą kontrolę, tym rzadziej do tego dochodziło. Zamiast strofować się za swoje błędy, przypominałam sobie, że rodzicielstwo jest trudne dla wszystkich i że każdy może czasem coś schrzanić. Przecież zawsze można zacząć od nowa.
Kiedy nauczyłam się panować nad emocjami, zdałam sobie jednak sprawę, że mam zupełnie nowy problem – nie miałam pojęcia, co mówić swoim dzieciom, kiedy na nie nie krzyczałam. Prawda jest taka, że nadal chciałam, aby przestały płakać, tłuc się wzajemnie lub kłócić, ale teraz, kiedy nie przesłaniałam ich kryzysów emocjonalnych swoją własną wściekłością, brakowało mi słów. Musiałam wrócić do porad dla rodziców, aby dosłownie nauczyć się nowego języka.
Nawet nie wiesz, jak bardzo żałuję, że Hunter nie napisała tej książki dziesięć lat temu.
Ale powiem ci coś. Nie napisała jej wtedy, bo wciąż była w trakcie swojej rodzicielskiej podróży, podobnej do mojej, ale w pewnym sensie też unikalnej, jak to zwykle bywa z podróżami. Fakt, że Hunter również doświadczyła radości i wyzwań związanych z rodzicielstwem (i nadal ich doświadcza, nawet teraz), jest tylko jednym z powodów, dla których Sztuka uważnego rodzicielstwa… jest tak ogromnie ważną i pomocną książką.
Wszystkie inne powody mają związek z tym, jaką osobą jest Hunter i w co wierzy. Większość tych rzeczy odzwierciedla zresztą mój ulubiony cytat z książki: „Pragniesz głębokiego rozwoju osobistego? Sześć miesięcy z przedszkolakiem może być skuteczniejsze niż lata spędzone w samotni na szczycie góry”.
Żarty żartami, ale zapewniam, że Hunter bardzo poważnie podchodzi do pracy z rodzicami. Podczas grupowych wyjazdów medytacyjnych, szkoleń online, indywidualnych sesji coachingowych, a teraz w swojej książce, z całą stanowczością zachęca innych rodziców, aby nie poprzestawali na powierzchownym rozwoju. Przekonuje nas, że dbanie o siebie nie tylko nie jest opcjonalne, ale w istocie stanowi nasz „rodzicielski obowiązek”. Hunter skłania nas do medytacji i zmierzenia się z naszymi niewygodnymi uczuciami oraz do poważnego zastanowienia się nad rolą, jaką nasze rodzicielskie wybory – od krzyku po różne formy kar – mogą odgrywać w zachowaniu naszych dzieci.
Hunter bynajmniej nie ogranicza się do udzielania ogólnikowych rad. Zadaje w swojej książce szereg pytań, które mają doprowadzić czytelników do ich własnych wniosków i spostrzeżeń, a także proponuje liczne praktyki o udowodnionej skuteczności, takie jak medytacje uważności i miłującej dobroci, oddzielanie się od negatywnych myśli, mówienie „tak” naszym doświadczeniom oraz ćwiczenia rozwijające umiejętność słuchania refleksyjnego. Jestem dozgonnie wdzięczna za nie wszystkie, ponieważ większość z nas potrzebuje właśnie tego rodzaju motywacji. Ja z całą pewnością potrzebowałam!
Jednak stanowcze wezwanie do działania nie jest jedyną rzeczą, jakiej potrzebują przytłoczeni rodzice. Potrzebujemy również kogoś, kto przypomni nam, że choć rodzicielstwo jest arcypoważną sprawą, nie musimy brać go tak śmiertelnie poważnie. Ogromnie doceniam beztroski, łagodny ton Hunter i jej czułe przypomnienia, że nie zawsze musimy tak ciężko pracować, że musimy nauczyć się odpuszczać i odprężać się, gdy tylko jest to możliwe, niezależnie od okoliczności.
Lista spostrzeżeń, sugestii i możliwości, którymi chcę się z tobą podzielić po lekturze Sztuka uważnego rodzicielstwa…, jest tak długa, że gdybym miała zrobić to tutaj, prawdopodobnie musiałabym przepisać całą książkę. Zagłębiając się w jej treść, szukaj, proszę, odpowiedzi na dwa ważne, a w zasadzie przełomowe pytania, które Hunter stawia we wstępie:
Czego pragniesz dla swoich dzieci? Czy praktykujesz te rzeczy we własnym życiu?
Jeśli odpowiedzią na to drugie pytanie nie jest wyraźne, zdecydowane tak, zapewniam cię, że nie masz powodu do niepokoju. Jesteś w dobrych rękach. Bez względu na to, jaką ścieżką rozwoju podążasz – czy próbujesz z miłością przeczekać napad złości swojego dziecka, czy siedzisz samotnie na szczycie góry – Hunter ma dla ciebie precyzyjną mapę.
– dr Carla Naumburg, autorka poradnika Jak nie krzyczeć na swoje dzieckoWPROWADZENIE
Kiedy zostajemy rodzicami, często postrzegamy siebie jako nauczycieli naszych dzieci, ale wkrótce odkrywamy, że nasze dzieci są również naszymi nauczycielami.
– Daniel Siegel i Mary Hartzel
Moje największe matczyne zwycięstwa zrodziły się z chwil słabości. Pozwól, że podzielę się z tobą jednym z moich największych niepowodzeń w roli rodzica.
Siedziałam w korytarzu na górze i płakałam. Nie chlipałam, tylko wyłam, a z moich oczu płynęły łzy wielkie jak grochy. To był ten rodzaj płaczu, który sprawia, że moja twarz przybiera barwę purpury i puchnie, jakbym przed momentem zeszła z bokserskiego ringu.
Co gorsza, czułam się tak, jakby ktoś sprał mnie od środka. Tuż obok, za zamkniętymi drzwiami, płakała też moja córka, ponieważ przestraszyłam ją swoim wybuchem gniewu. Jej łkanie wwiercało mi się w serce, wywołując kolejną falę spazmatycznego, zasmarkanego szlochu. Zwinęłam się w kłębek na drewnianej podłodze i ukryłam twarz w dłoniach.
Czy ktoś mnie uprzedził, że tak będzie wyglądać rodzicielstwo? Nie. Przecież miało być tak pięknie. Miałam wpatrywać się w swoją pociechę zamglonym z miłości wzrokiem. Co jest ze mną nie tak?
Byłam nieszczęśliwa. Jednak po pewnym czasie przyznałam przed samą sobą, że całe to rodzicielstwo było po prostu T.R.U.D.N.E. Usiadłam powoli i dotarło do mnie, że przestraszyłam swojego niewinnego malucha. Moje zachowanie nadszarpnęło naszą relację. Zdecydowanie łatwiej byłoby obwinić ją, moją córkę, i kazać jej uwierzyć w swoją winę. Ale zachowałam na tyle przytomność umysłu, by zdać sobie sprawę, że zamiast tego mogę zacząć od nowa.
Otarłam zapłakaną, opuchniętą twarz rękawami bluzki. Moje ciało było wyczerpane i roztrzęsione. Wzięłam kilka głębokich oddechów, wstałam i otworzyłam drzwi, by ukoić smutek swojego dziecka.
Tego dnia w korytarzu na piętrze rozpoczęła się moja podróż.
O wiele łatwiej byłoby opowiedzieć tę historię, gdyby to był mój jedyny, spektakularny moment przebudzenia. Chciałabym móc powiedzieć, że zaraz po tym zdarzeniu wzięłam się w garść, przysięgłam sobie, że nigdy więcej nie będę krzyczeć, i żyłam długo i szczęśliwie w rodzicielskiej bajce. Prawda jest jednak taka, że wcześniej traciłam nad sobą panowanie tyle razy, że doprawdy trudno je wszystkie zliczyć, a potem wciąż zdarzało mi się to zbyt często.
Chociaż wtedy nigdy bym w to nie uwierzyła, dziś, kiedy moja córka wchodzi w nastoletniość, jesteśmy sobie bliższe niż kiedykolwiek. Oczywiście bywam sfrustrowana, ale rzadko krzyczę na nią i na jej młodszą siostrę. Moje dzieci w zasadzie współpracują bez gróźb i kar (w 98 procentach przypadków).
Jak do tego doszło? Wszystko zawdzięczam sumiennemu stosowaniu praktycznych strategii wywodzących się z uważności, współczującej komunikacji i rozwiązywania konfliktów. I o tym jest ta książka. Z kolejnych stron dowiesz się, jak przeobrazić się z kłębka nerwów w życzliwego i pewnego siebie rodzica: stabilnego emocjonalnie, spokojnego i umiejętnie radzącego sobie z wyzwaniami. Narzędzia, które tu zebrałam, pomogły setkom innych rodziców zbudować takie relacje z dziećmi, jakich zawsze pragnęli – serdeczne i oparte na współpracy.
Po wielu dniach niemal nieustannej frustracji wyruszyłam w epicką podróż, aby zrozumieć siebie i swoją córkę. Czytałam książki, eksperymentowałam z różnymi praktykami, uczęszczałam na szkolenia i zdobywałam certyfikaty – wszystko po to, by zmienić swoje nawyki. Z jeszcze większą determinacją zgłębiałam techniki uważności i wcielałam je w swoje codzienne życie rodzica. Nauczyłam się nie tylko, jak nie tracić zimnej krwi, ale także jak tworzyć silne relacje. Teraz moje dzieci współpracują, bo tego chcą, a nie dlatego, że je zastraszam. Mam nadzieję, że dzięki tej książce dotrzesz do celu na skróty – omijając te wszystkie lata nauki, szkoleń, prób i błędów – i zyskasz osiem podstawowych umiejętności, które uważam za najważniejsze.
Rzeczywistość rodzicielstwa
Zanim urodziła się Maggie, miałam wiele przekonań na temat wychowywania dzieci. Wyobrażałam sobie, że moje dziecko będzie chętnie robić to, o co poproszę, i nigdy nie będzie pyskować. Ja z kolei miałam być kochająca, ale stanowcza, i sądziłam, że będziemy świetnie się dogadywać. Snułam wizje, w których spacerujemy razem po muzeach sztuki (śmiało, możesz teraz parsknąć śmiechem).
Rzeczywistość wczesnego dzieciństwa uderzyła mnie z całą siłą. Moja córka nie tylko mnie nie słuchała, ale aktywnie sprzeciwiała się niemal każdej rzeczy, którą powiedziałam. Ścierałyśmy się codziennie. Mój z natury wyluzowany mąż i ja zaczęliśmy postrzegać ją jako małą tykającą bombę zegarową. Absolutnie wszystko mogło wywołać wybuchowe napady złości, z krzykiem i wrzaskami, które zdawały się nie mieć końca. Po całych dniach spędzanych z nią w domu byłam wyczerpana i skrajnie nerwowa. Co było nie tak z moim dzieckiem? Dlaczego? Nie minęło dużo czasu, zanim sama zaczęłam miewać napady złości. Co za obłęd!
To niesamowite uczucie, kiedy spoglądam na wczesne zdjęcia córki i widzę, jaka była urocza, a jednocześnie przypominam sobie, jak niewiarygodnie trudny był to czas. Obdarzyła nas cudowną, odmieniającą życie radością, a jednocześnie poruszała we mnie struny, z których istnienia nawet nie zdawałam sobie sprawy. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że naśladuję reakcje i temperament własnego ojca, utrwalając wzorzec przekazywany z pokolenia na pokolenie.
Jeśli jesteś rozdrażniony, sfrustrowany, rozczarowany i nękany poczuciem winy, jeśli krzyczysz, tupiesz lub płaczesz, zaufaj mi, drogi rodzicu – nie jesteś sam. Kiedy moja córka była mała, byłam rozdrażniona i wyczerpana, a do tego wstydziłam się swojej złości i nękało mnie olbrzymie poczucie winy.
Tamtego dnia, kiedy usiadłam na podłodze w korytarzu, miałam dwie możliwości: mogłam zawstydzać i obwiniać siebie, wpadając w bezdenną otchłań rozpaczy, albo zaakceptować to, co się wydarzyło, i wyciągnąć z tego lekcję. Dlatego postanowiłam potraktować swój gniew jako nauczyciela i odkryć, dlaczego zachowanie mojego dziecka wyzwalało we mnie tak skrajne emocje. Zdałam sobie sprawę, że aby stać się najlepszym rodzicem, jakim potrafię, muszę być spokojniejsza i mniej impulsywna, a przede wszystkim zacząć umiejętniej odpowiadać swojej córce, bez użycia oskarżających słów, które tylko pogarszały sytuację.
Dobra wiadomość dla ciebie jest taka, że skoro ja mogłam przerwać niekończący się ciąg niepowodzeń i zbudować silne, bliskie i pełne miłości relacje z moimi dziećmi, to ty też możesz.
Zmiana paradygmatu doskonałości
Nie jest to łatwe. Jako rodzice otrzymujemy komunikat, że zawsze powinniśmy wiedzieć, co robić. Powinniśmy bez wysiłku gotować zdrowe posiłki, prowadzić schludny dom, dbać o doskonałą organizację życia rodzinnego, a przy tym wszystkim jeszcze świetnie wyglądać. Powinniśmy mieć wspaniałe relacje z naszymi dziećmi, ponieważ „idealny rodzic” jest zawsze kochający, cierpliwy i serdeczny.
Rzeczywistość jest natomiast taka, że czasami nie lubimy naszych dzieci, jesteśmy niecierpliwi, krzyczymy i zachowujemy się złośliwie. Na myśl o tych potknięciach większość z nas doświadcza nieznośnego wręcz poczucia wstydu. Masz wybór: możesz pogrążyć się w tych odczuciach albo użyć ich jako katalizatora do nauki i zmiany. Zachęcam cię do tego drugiego.
Nieustanne modelowanie
Czego chcę dla swoich dzieci? Chcę, żeby moje dziewczynki były szczęśliwe, szły przez życie z pewnością siebie i miały do siebie zaufanie. Chcę, żeby pozostawały w dobrych relacjach z innymi. I ponad wszystko pragnę, aby czuły się komfortowo we własnej skórze – aby zaakceptowały siebie.
A ty? Czego chcesz dla swoich dzieci? Kiedy odpowiesz na to pytanie, zadaj sobie kolejne, o wiele ważniejsze: Czy praktykuję te rzeczy we własnym życiu?
Pewnie nie jest dla ciebie tajemnicą, że maluchy są kiepskie w robieniu tego, o co je prosimy, za to świetnie kopiują nasze zachowania. Od niemowlęctwa uczymy nasze dzieci, jak traktować innych, poprzez sposób, w jaki sami je traktujemy. To, jak na nie reagujemy w dowolnej chwili, tworzy wzorzec, którym mogą posługiwać się przez całe życie. Dlatego to na nas spoczywa obowiązek zachowywania się w taki sposób, jaki chcemy zaszczepić naszym dzieciom.
Jakiego życia rodzinnego pragniesz? Jak chcesz się czuć? Być może chcesz się uspokoić albo rzadziej tracić nad sobą kontrolę i bardziej ufać swoim wyborom. Prawdopodobnie chcesz większej współpracy. Zapraszam cię do poszukania odpowiedzi na te pytania w ćwiczeniu.
Ważne: w dalszej części książki będę jeszcze wielokrotnie prosić cię o zapisanie różnych rzeczy. Gorąco zachęcam do założenia dziennika i zbierania swoich przemyśleń w jednym miejscu.
Uwaga specjalna: Wiem, jak to jest, drogi czytelniku, kiedy dochodzisz do punktu, w którym autor książki prosi cię o wykonanie jakiegoś ćwiczenia. Stwierdzasz, że może zrobisz to później, i kontynuujesz czytanie. Musisz jednak wiedzieć, że jest to książka, która wymaga twojego udziału, jeśli masz doświadczyć jakiejkolwiek znaczącej zmiany. Czy nie tego właśnie chcemy? Pomyśl, że ta książka to skok na głęboką wodę bardziej satysfakcjonującego rodzicielstwa, a następujące ćwiczenie to pierwszy krok w kierunku krańca trampoliny. Dasz radę! A teraz idź po notatnik.
Ćwiczenie: Jaki masz stosunek do własnego rodzicielstwa?
Istotne jest, aby mieć jasny obraz tego, jak chcesz, aby twoje życie rodzinne wyglądało na co dzień, a także co chcesz zmienić, aby to osiągnąć. Poświęć kilka chwil na przemyślenie tych pytań i odpowiedz na nie pisemnie. Napisz tyle, ile masz potrzebę wyrazić, i opatrz tę stronę w dzienniku bieżącą datą – dla udokumentowania swoich aktualnych uczuć i zachowań oraz planów rozwoju w przyszłości.
Co teraz myślisz o rodzicielstwie?
Co cię frustruje?
Co chcesz poczuć w zamian?
Co chciałbyś zmienić w swoim zachowaniu?
Jak uczyć świadomego życia
Ta książka pomoże ci wchodzić w spokojniejsze, bardziej przemyślane interakcje z członkami rodziny. Opanujesz sztukę komunikowania się w sposób, który sprawi, że twoje dzieci będą chciały z tobą współpracować. Dowiesz się, jak kontrolować własne wyzwalacze, aby pokazać maluchom, jak mogą radzić sobie ze swoimi wielkimi uczuciami. Dowiesz się, jak żyć w sposób, który naprawdę chcesz przekazać swoim dzieciom.
Prawdopodobnie byłeś świadkiem sytuacji, w której rodzic próbował uspokoić swoje dziecko krzykiem (a być może sam jesteś takim rodzicem). Dzieci w mig dostrzegają tę hipokryzję. Jeśli chcemy, aby nauczyły się życzliwości i szacunku wobec innych (w tym nas), sami musimy okazywać im życzliwość i szacunek. Jeśli chcemy, aby nasze dzieci brały pod uwagę potrzeby innych, musimy im pokazać, że naprawdę uwzględniamy ich potrzeby. Jeśli chcemy, aby były uprzejme, musimy zwracać się do nich w uprzejmych słowach. Musimy traktować nasze dzieci tak, jak sami chcemy być traktowani. Powinniśmy zachowywać się tak, jak chcemy, żeby się zachowywały. To takie proste – a jednocześnie wcale nie łatwe.
Oddalające nawyki
Niestety, kulturowo mamy w zwyczaju traktować dzieci jako mniej znaczące od dorosłych – i zbyt często oczekujemy od nich zachowań, których sami nie demonstrujemy. Oczekujemy od dzieci szacunku, ale ciągle im rozkazujemy. Stawiamy im wymagania, a potem jesteśmy zdziwieni, kiedy one czegoś od nas żądają. Krzyczymy, grozimy i karzemy, dając im do zrozumienia, że władza i przymus są naszymi podstawowymi narzędziami.
Nic dziwnego, że dochodzi do oddalenia w relacjach. Dzieci zaczynają czuć do rodziców urazę. Kiedy osiągają wiek nastoletni, mają już serdecznie dosyć takiego traktowania i buntują się. Tracimy wpływ na nasze dzieci dokładnie wtedy, gdy najbardziej nas potrzebują. Bywa, że te szkody są nieodwracalne, a nasze dzieci wchodzą w dorosłość z poczuciem krzywdy.
Zachęcam do rozważenia lepszej opcji. Demonstruj serdeczną i pełną szacunku komunikację, której chcesz nauczyć swoje dziecko. Nie reaguj pod wpływem chwili i odpowiadaj swojemu dziecku w bardziej przemyślany sposób. Zaspokajaj własne potrzeby. Wyznaczaj granice, ale komunikuj je bez obwiniania, zawstydzania czy gróźb. Zachowuj się jak dobry człowiek – taki, jakim ma się stać twoje dziecko.