- promocja
- W empik go
Tadek Odpadek - ebook
Tadek Odpadek - ebook
Tadek Odpadek, youtuber, i jego rymująca ekipa: Kuna Gunda, Kruk Mruk w elektrycznej Śmieciarce niespodziewanie zjawiaja sie w Sosenkowej – zaśmieconym i zaniedbanym miasteczku, by zaprowadzić w nim porządek. Tropią śmiecących mieszkańców, walczą z uporczywymi dla środowiska nawykami lokalnej społeczności, a także uczą i w przezabawny sposób pokazuja, jak dbać o klimat, by wszystkim żyło sie lepiej. A przede wszystkim, by było lepiej przyszłym pokoleniom. Humorystyczny tekst Marcina Przewoźniaka i fantastyczne ilustracje Pawła Gierlińskiego tworzą przyjemną oraz wciągąjacą historię o przyszłosci i naszej planecie.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8319-143-0 |
Rozmiar pliku: | 6,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„A fuuu!” – tak powiedziałby każdy, kto stanąłby na rynku w Sosenkowie. Dlaczego od razu „fuuu”? Przecież już sama nazwa – Sosenkowo – jest taka piękna, a do tego: zielone wzgórza i lasy dookoła, rzeka płynąca przez środek miasteczka, a na niej most ozdobiony kamiennymi smokami… No tak, tak to wygląda na pocztówkach, które można kupić w kiosku. Niestety, w rzeczywistości jest inaczej. Wystarczy spojrzeć, ile śmieci leży na chodnikach i trawnikach – dzieciaki bez mrugnięcia okiem rozrzucają papierki i folie po słodkościach. Plastikowe odpadki płyną rzeką jak niekończąca się eskadra okrętów. Pieski robią kupę, gdzie chcą, i nikt po nich nie sprząta. Pobazgrane domy straszą na każdym rogu. A na czubku ratuszowej wieży, na maszcie, tam gdzie obraca się metalowy kogutek wskazujący kierunek wiatru… Słucham? Jaki kogutek? Wcale go nie widać! Powiewa tam i szeleści zaplątana foliowa torba ze Sklepomarketu, wielka jak chorągiew. Za miastem piętrzy się wielka śmierdząca góra śmieci. Można by jeszcze długo wymieniać, ale już wszyscy wiedzą, dlaczego „fuuu”, prawda?
Z daleka dał się słyszeć szum szerokich opon. Na rynek wjechała ogromna biała elektryczna śmieciarka. A właściwie Śmieciarka.
– A fuuu! – wykrzywił nos piegowaty kierowca ubrany w odblaskowy żółto-zielony kombinezon roboczy. – A skoro „fuuu”, to znaczy, że jestem na miejscu.
Zatrzymał pojazd przed cukiernią i straganem z warzywami. Wyskoczył na chodnik i zawołał:
– Dzień dobry!
– Dzień dobry! – odpowiedziała sprzedawczyni i przesunęła nogą na bok kupkę zwiędłych liści kapusty.
– Dobry, dobry – burknęła elegancka pani wychodząca z cukierni. Właśnie wpakowała sobie do ust pół pączka, a papierek zwinęła w kulkę i pstryknęła nim w kierunku śmietniczki. Z pojemnika sterczały piętrowo na wszystkie strony najróżniejsze odpadki. Papierek odbił się od nich i poturlał po chodniku. Ale elegancka pani nie zwróciła na to uwagi.
– No taaak – powiedział przybysz i pokiwał głową. – Naprawdę dobrze trafiłem.
Schylił się po papierek i włożył go do śmietniczki. A potem wydobył z przyczepy metalowy kosz i podał go sprzedawczyni z warzywniaka.
– Proszę, niech pani wkłada tutaj popsute warzywa i owoce. Potem je od pani odbiorę i zrobię z nich kompost, czyli pyszne jedzenie dla drzew, krzewów i kwiatów.
– Aha! – zawołała pani od pączka. – To pan jest nowym śmieciarzem?
– Nie śmieciarzem, tylko lekarzem – przyznał z uśmiechem przybysz w kombinezonie. – Nazywam się Tadek Odpadek, ale częściej mówią na mnie Doktor Blask.
– Jestem Flejtusińska – przedstawiła się domyślna mieszkanka miasteczka. – A to pani Koperkowa. – Pokazała na sprzedawczynię, a potem się roześmiała. – Jaki tam z pana doktor? Doktor jeździ karetką, a nie śmieciarką!
– To jest moja karetka. – Tadek ukłonił się, wskazując na wielki samochód. – Pomaga mi ratować ludzi, przyrodę, zieleń i wodę. Śmieci i zanieczyszczenia są jak groźne wirusy dla naszej Ziemi, a ja umiem z nimi walczyć.
– Tylko że ja bardzo nie lubię jeździć na sygnale, bo dostaję wtedy zadyszki – wtrąciła się Śmieciarka.
– Za to ja umiem naśladować syrenę karetki! – zakrakało czarne ptaszysko, które niespodziewanie wyfrunęło z szoferki. To Kruk Mruk opuścił swoje przytulne lokum. Usiadł na brzegu przepełnionej ulicznej śmietniczki i zaczął w niej grzebać. – Kra… co my tu mamy… Folia, szkło, stare buty, zgniłe jabłka, kartony po pizzy… W życiu nie widziałem takiego zmieszania!
– Chyba zamieszania? – spytała zaskoczona pani Flejtusińska.
– Zmieszania, bo wszystko jest ze sobą zmieszane – wyjaśnił jej Tadek. – Ale nic straconego. Zrobimy z tym porządek.
– Żeby mi się odpadki nie mieszały w brzuchu – dodała Śmieciarka.
– Ale heca! Ma pan gadający samochód i gadającego ptaka! – Pani Koperkowa klasnęła w dłonie. – To może zamiast sprzątać, otworzy pan cyrk?
Kruk, usłyszawszy to, obraził się.
– To bardzo ciekawe… – przybrał złośliwy ton. – Kto powiedział, że skoro ludzie mówią, to inne istoty mają prawo tylko gadać? Ja tam na przykład jestem mówiącym krukiem, a Śmieciarka jest mówiącą śmieciarką.
– A ja jestem Kuna Gunda. – Mały drapieżnik z długim ogonem i serdaczkiem z białego futra wybiegł nagle nie wiadomo skąd i usadowił się na dachu auta. Potem zeskoczył na stragan, poczęstował się fistaszkiem i jednym susem wrócił na dach. – I pozdrawiam obie gadające panie! – dodał zwierzak, chrupiąc orzeszek.
Teraz dla odmiany obraziła się pani Flejtusińska, fuknęła „dobre sobie!” i odeszła w stronę zabytkowej biblioteki. Za to pani Koperkowa roześmiała się serdecznie.
– Przepraszam! – zawołała. – Oczywiście, że palnęłam głupstwo. W takim razie skoro wszyscy mówimy, to chyba możemy razem pogadać? I proszę, częstujcie się śmiało tymi pysznymi orzeszkami!
W tym momencie roześmiali się wszyscy: i Kuna Gunda, i Tadek Odpadek, i Kruk Mruk, i Śmieciarka.
– Nie warto się obrażać – powiedział Tadek. – Powinniśmy współpracować, by pomóc miasteczku odzyskać czystość i zdrowie. Szkoda czasu na kłótnie. Napiszę o tym piosenkę!
– Czyli jest pan śmieciarzem, lekarzem i piosenkarzem? – Pani Koperkowa nie kryła zachwytu.
– Oj tam, oj tam! Od razu piosenkarzem – zakrakał Kruk Mruk. – On tylko wyśpiewuje na YouTube o sprzątaniu i ekologii.
– Zgadza się, w czasie wolnym od pracy jestem ekologicznym youtuberem – przytaknął Tadek.
– A my mu pomagamy – pisnęła Kuna Gunda. – Właśnie wymyśliłam początek ekohitu!
Tadek Odpadek sięgnął do szoferki, skąd wyjął małe organy elektroniczne i mikrofon. Wokół Śmieciarki i przyjaciół zgromadziło się całkiem sporo zaciekawionych przechodniów. Tadek włączył instrument i wybrał zaprogramowany rytm. Mechaniczne uderzenia perkusji bumsnęły z głośników zamontowanych na bokach auta. Kruk przestawił kamerkę na dachu, żeby filmować występ ekipy.
A Kuna zaśpiewała tak:
Tu odpadki, tam odpady.
Ziemia sama nie da rady…
Na to włączył się Kruk Mruk, który usiadł na ramieniu Tadka, żeby znaleźć się bliżej mikrofonu:
Kra, kra, kra! Kra, kra, kra!
Podnieś śmieć i wszystko gra!
I wreszcie zaśpiewał Tadek Odpadek:
Pomóż mi, to nie wstyd!
Podnieś śmieć – swój i cudzy.
Niech już Ziemia się nie brudzi…
– Brawo!!! – zawołali zgromadzeni przechodnie. – Brawo! Czy tu będzie jakiś koncert?
Wtedy przez tłum przecisnął się poważnie wyglądający pan w garniturze i krawacie. Był to Burmistrz, najważniejszy urzędnik w Sosenkowie.
– Ho, ho! A więc potwierdza się to, co o tobie słyszałem! – zawołał. – Proszę państwa, przedstawiam nowego szefa Biura Czystości. Oto Tadek Odpadek, znany też jako youtuber Doktor Blask.
– Juhuuu! – zakrzyknęli chłopiec i dziewczynka stojący w pierwszym rzędzie. – Słuchaliśmy twoich piosenek w internecie, ale na ekranie wyglądasz trochę inaczej. Jejku, to niesamowite, że naprawdę przyjechaliście do nas!
– Dzień dobry państwu! – Tadek Odpadek się ukłonił. – Tak, będę dbać o czystość tego miasteczka. Obiecuję, że na śpiewanie i zabawę także przyjdzie czas. Na razie zapraszam do wspólnego posprzątania rynku. Zaraz wystawię pojemniki do segregowania odpadów. Przy okazji bliżej się poznamy. Co wy na to, moi mili?
Mieszkańcy zaczęli spuszczać głowy, patrzeć na czubki swoich butów. Szeptali, szemrali, spoglądali na zegarki i gorączkowo sprawdzali coś w telefonach. Zaraz jedna, druga i trzecia osoba zrobiły w tył zwrot i odeszły, mamrocząc: „To świetnie, ale może następnym razem…”.
– W końcu to ty masz sprzątać, prawda? No to sprzątaj! Za to ci przecież płacą – powiedział jeden z ostatnich przechodniów, zanim odwrócił się i zniknął za najbliższym budynkiem.
Po chwili na rynku zostali tylko pani Koperkowa przy swoim straganie, Burmistrz oraz dzieciaki. Na chodniku pojawiło się za to sporo starych biletów tramwajowych oraz zużytych chusteczek higienicznych, których przedtem tu nie było. Najwyraźniej wypadły z wielu kieszeni. Albo z wielu dłoni.
– Co za ludzie! – zakrakał ponuro Kruk Mruk.
– Przepraszam za sąsiadów – westchnął Burmistrz. – Trudno ich przekonać do wspólnego działania. Dlatego Sosenkowo wygląda, tak jak wygląda…
– Początki zawsze są trudne – pocieszył go Tadek Odpadek.
– My będziemy pomagać – zawołali chórem najmłodsi mieszkańcy miasteczka.
Z grupy wysunęła się rezolutna dziewczynka, ciągnąc za rękę onieśmielonego chłopca.
– Ja jestem Maciejka, a to Bratek – przedstawiła siebie i brata.
Pani Koperkowa podniosła rękę.
– Ja też się zapisuję do fanklubu!
– I proszę, dogadaliśmy się jak gadająca śmieciarka z gadającymi ludźmi – wtrąciła się Śmieciarka. I wszyscy się roześmiali.
– Cieszę się, że mamy pierwszych sojuszników – powiedział Tadek. – Zatem zaczynamy walkę o czyste Sosenkowo. A zaczniemy… – Pokazał palcem na ratuszową wieżę. – …Zaczniemy od tego!
Wszyscy popatrzyli we wskazanym kierunku. Wstrętna foliowa torba ze Sklepomarketu szamotała się na kogutku jak zwycięska flaga Imperium Śmieci.
– Niestety, nikt tam nie wejdzie – westchnął Burmistrz. – Nawet strażacy nie mają takiej długiej drabiny.
– Do tego potrzeba zawodowców – zakrakał Kruk Mruk i wprost z ramienia Tadka wystartował do lotu. Po kilku sekundach krążył już wokół szeleszczącej jednorazówki, która wściekle łopotała i wcale nie chciała opuścić posterunku. Naprawdę się zmęczył, nim odplątał wstrętny śmieć. Zwinął go w kulkę i przyniósł Tadkowi w dziobie. Kogut na wieży dumnie błysnął w słońcu rozcapierzonym stalowym ogonem.
– Hurra! – zawołał Burmistrz. – Już prawie zapomniałem, jak wygląda nasz wiatrowy kogutek!
– 1:0 dla Doktora – dodała zachwycona Maciejka.