Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Tajemnica Anglii. Tom 1. Pani kapitan Nilia - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 czerwca 2025
20,00
2000 pkt
punktów Virtualo

Tajemnica Anglii. Tom 1. Pani kapitan Nilia - ebook

Paul d’Ivoi to pseudonim literacki Paula Deletre’a (1856-1915), francuskiego pisarza, tworzącego w stylu Julesa Verne’a, największego jego konkurenta, cieszącego się dużą poczytnością we Francji, tłumaczonego także na wiele języków.

Armand i Robert Lavarède’owie wracają do Egiptu, gdzie ten drugi musi teraz poprowadzić armię powstańczą przeciwko brytyjskim okupantom, aby zdobyć prawo do poślubienia swojej narzeczonej Lotii. Jednak tajemnicza kapitan Nilia, na rozkaz brytyjskiego sztabu generalnego, zrobi wszystko, co w jej mocy, aby pokrzyżować wszystkie plany egipskiego ruchu oporu, dzięki swojej niezwykłej zdolności rozpoznawania, co każdy robi w najbardziej nieprawdopodobnych okolicznościach. Istniało tylko jedno rozwiązanie: przekonać Nilię do sprawy Lavarède’a i Francji. Ale jak? Nieoczekiwany sojusznik odwróci sytuację na korzyść naszych bohaterów, ale ich przedsięwzięcie nie powiedzie się bez ogromnego wysiłku, w tym tytanicznych prac nad zmianą biegu Nilu i stoczenia ostatecznej bitwy bez momentu wytchnienia.

Kolejny tom wprost niewiarygodnych przygód sympatycznych francuskich bohaterów, których już znamy od pierwszej powieści Paula d’Ivoi, czyli Pięć groszy Lavarède’a.

Seria wydawnicza Wydawnictwa Jamakasz „Biblioteka Andrzeja – Szlakiem Przygody” to seria, w której publikowane są tłumaczenia powieści należące do szeroko pojętej literatury przygodowej, głównie pisarzy francuskich z XIX i początków XX wieku, takich jak Louis-Henri Boussenard, Paul d’Ivoi, Gustave Aimard, Arnould Galopin, Aleksander Dumas ojciec czy Michel Zévaco, a także pisarzy angielskich z tego okresu, jak choćby Zane Grey czy Charles Seltzer lub niemieckich, jak Karol May. Celem serii jest popularyzacja nieznanej lub mało znanej w Polsce twórczości bardzo poczytnych w swoim czasie autorów, przeznaczonej głównie dla młodzieży. Seria ukazuje się od 2015 roku. Wszystkie egzemplarze są numerowane i opatrzone podpisem twórcy i redaktora serii.

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67876-57-5
Rozmiar pliku: 7,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Paul d’Ivoi

Paul d’Ivoi to pseudonim Paula Deleutre (1856-1915), pochodzącego z rodu pisarzy. Jego dziadek Edouard i ojciec Charles również podpisywali niektóre swe dzieła pseudonimem Paul d’Ivoi.

Studiował prawo w Paryżu, ale podążył drogą ojca i dziadka, wybierając literaturę. Zadebiutował jako żurnalista w dziennikach „Paris-Journal” i „Figaro”. Pod pseudonimem Paul d’Ivoi pisywał też do tygodników ilustrowanych „Journal des Voyages” i „Petit Journal”.

Działalność literacką zaczął od sztuk bulwarowych: Le mari de ma femme (1887) czy La pie au nid (1887) oraz kilku powieści w odcinkach, które nie zwróciły uwagi, jak Le capitaine Jean, La femme au diadème rouge, Olympia et Cie.

W latach 1894-1914 wydał 21 książek tworzących serię „Voyages excentriques” , wykorzystującą wzór „Voyages extraordinaires” Julesa Verne’a. Podobne były nawet okładki, powtarzały się także te same motywy. Obaj autorzy podzielali to samo nastawienie do czytelnika, pragnienie zapewniania mu rozrywki i wiedzy (geograficznej, przyrodniczej, technicznej). Z entuzjazmem dla rozwoju nauki i wynalazków łączyły się obawy przed niewłaściwym ich wykorzystywaniem.

W roku 1894 pierwszy tom tej serii, tworzący trzyczęściowy cykl Les Cinq Sous de Lavarède, napisany wspólnie z Henrim Chabrillatem, przyniósł mu sławę. Była to jego najbardziej realistyczna powieść, następne bowiem stawały się coraz bardziej naukowe i przesycone fantazją umyślnie naiwną. Seria, ukazująca się w wydawnictwie Boivin et Cie, była przeznaczona dla młodzieży. Kolejne tomy ukazywały się z częstotliwością jednej powieści na rok.

Paul d’Ivoi tworzył też, razem z pułkownikiem Royetem, opowiadania patriotyczne, np. Les briseurs d’épée, a także historyczne, pod pseudonimem Paul Eric, np. Les cinquante. Występują w nich typowe dla owej epoki stereotypy dotyczące poszczególnych narodów i ras.

Patriotyzm d’Ivoi zbliża się niekiedy do nacjonalizmu. W złym świetle przedstawiani są głównie Niemcy, a także Anglicy zagrażający francuskim interesom. Wychwalane są za to zalety Francuzów i ich umysłowość (esprit parisienne, „duch paryski”, wyrażający się pomysłowością, bystrością umysłu, skłonnością do płatania figli, lekkim traktowaniem prawa i zasad, zapalczywością, a przy tym nieskazitelną prawością).

Książki Paula d’Ivoi cieszyły się prawie do końca XX wieku dużą popularnością we Francji, miały wiele wydań.

Wielu czytelników, zwłaszcza młodych, przedkładało je nad dzieła Verne’a, gdyż zawierały więcej przygód, a ich akcja toczyła się szybciej. Toteż na przykład Jean-Paul Sartre pisał w swej autobiografii Les Mots, że zawierały więcej nadzwyczajności.Rozdział I

Jeden syn w dwóch osobach

Och, Jacku! Gdybym tylko wiedziała na pewno, że nie jesteś moim synem, jak mocno dostałbyś w twarz!

Ową dziwną propozycję przedstawiła mistress1 Price, główna kucharka sirdara2, czyli angielskiego generała Lewisa Bigguna3, dowódcy armii brytyjsko-egipskiej, przeznaczonej do takiego uciskania doliny Nilu, aby korzystali z tego londyńscy kupcy.

Mistress Price skończyła czterdzieści pięć wiosen i wyróżniała się niezawodną oznaką powołania kulinarnego, czyli pękatością, taką samą, jaką ma jeden z owych „puddingów4”, wielce cenionych przez jej rodaków.

Choć zazwyczaj była bardzo łagodnego usposobienia, to w owej chwili głosem i gestami zdradzała nieskrywane rozdrażnienie. Stawiając wielkie kroki przemierzała ogromną kuchnię, w której odbywała się ta scena. Pod jej ciężkim chodem stękały czarno-białe płytki, a wiszące na ścianie niezliczone miedziane rondle trzęsły się z metalicznym brzęczeniem o wielce groźnym brzmieniu.

Słuchali tego dwaj młodzi, dwudziestokilkuletni mężczyźni. Jeden był wysokim, szczupłym blondynem o niebieskich oczach z błyskami stali, dużych kościstych dłoniach i długich wąskich stopach; drugi zaś, średniego wzrostu, miał delikatne wąsiki równie czarne, co jego włosy. Pierwszy był sztywny i nadęty, o białej i różowej cerze ludzi pochodzących z północy; natomiast drugi gibki i zgrabny, o karnacji także jasnej, lecz z matowym odcieniem charakterystycznym dla ras5 urodzonych w krajach kochanych przez słońce.

– Tak, Jacku – powtórzyła kucharka, zwracając się znowu do dru­giego. – Trzeba być nikczemnym i niepatriotycznym, aby śmieć twierdzić w domu generała, że koniak z Francji jest lepszy od whisky z hrabstwa Essex6. Moja angielska krew burzy się od tego i powtarzam, że gdybym miała pewność, że nie jesteś moim synem…

Wymierzyła dłonią w powietrzu potężny policzek, uzupełniając nim swą wypowiedź.

Jack uśmiechnął się szczerze.

– A ja, mamo, nie mam wątpliwości. Za mocno cię kocham, żebym nie był twoim dzieckiem. Niech cię to jednak nie powstrzymuje, a jeśli prezent w postaci klapsa da ci ukojenie, to uderz, mamo, masz tu mój policzek.

Na te słowa wyrażające przesyconą wielką miłością uległość. Gniew mistress Price wyparował jak po rzucenia zaklęcia. Podeszła do młodego człowieka i mocno go uściskała.

– Masz rację, Jacku, jesteś lepszy ode mnie… jesteś też moim dzieckiem, jesteś… Och, pieszczoszku… chodź… za bardzo bym się dręczyła widząc w tobie obcego… Przecież już kiedy byłeś malutki, robiłeś ze mną, co chciałeś.

Oschły głos przerwał jednak te czułości.

– Czy powiedziałabyś, matko, że jestem intruzem w tym domu?

Biedna kobieta od razu urwała. Zwróciła wzrok na wysokiego blondyna.

– Nie, Johnie, nie. Ty także jesteś moim ukochanym synem.

Nadąsany rozmówca odparł dobitnymi słowami:

– Nie mogę być także twoim synem. Jesteś matką tylko jednego z nas. Jestem twoim synem albo nie jestem, ale nie mogę przystać na taki podział.

– Och, Johnie! – z wyrzutem rzucił Jack. – Nasza matka…

– Moja matka – poprawił go drugi mężczyzna – albo twoja… ale nie nasza…

– Przestań, bracie.

– Nie bracie, nie chcę.

Gest zniecierpliwienia wymknął się Jackowi, który żywo powiedział:

– Czy tego chcesz, czy nie, powinniśmy być braćmi dla spokoju ducha tej, która nas wychowała, która się dla nas poświęcała. Wydała na świat tylko jednego z nas… Nieważne! Kiedy ujrzy nas żywiących do niej taką samą miłość, to obu nas będzie uważała za jej dzieci.

– Ta-ak, tak – jąkała się mistress Price i opadła na krzesło. Jej oczy wypełniły się łzami.

Jack jednym ruchem znalazł się przy niej, przyklęknął i ujął za ręce.

– Nie płacz, dobra matko, nie płacz. John zrozumie. Jest zazdrosny, ale to minie. Nie zdołał się jeszcze do tego przyzwyczaić… Pomyśl tylko, ledwo osiem dni minęło od tego, w którym skończyliśmy dwudziesty rok życia, w którym zdradziłaś nam tajemnicę dotyczącą naszego pokrewieństwa.

– Mylisz się, nigdy tego nie zrozumiem – sprzeciwił się brutalnie jasnowłosy młody człowiek. – Zacznę od poproszenia cię, żebyś nie zagarniał tak zachłannie rąk mojej matki.

– Weź jedną, Johnie, i uklęknij jak ja.

– Chcę wziąć je obie.

– To także jest możliwe, bracie. Patrz, położę ręce na kolanach mamy, ona na moje złoży swoje, a ty nakryjesz je swoimi. W ten sposób każdy z nas będzie miał obie dłonie mamy.

– Dobry Jack – westchnęła mistress Price.

John mocno tupnął obcasem.

– Dobry Jack, piękny Jack. Tylko tyle masz do powiedzenia? A przecież wystarczy się nam przyjrzeć, żeby rozpoznać twojego syna. Mój ojciec był z budowy fizycznej i charakteru dobrym Anglikiem, tak jak ja… natomiast Jack jest Francuzem z upodobań i wyglądu…

Nie sposób wyrazić pogardy, jaką zawarł w tych ostatnich słowach.

– Francuzem, ja…!

Jackowi przerwała jednak mistress Price:

– Twój ojciec, Johnie, długo mieszkał we Francji, gdzie bardzo polubił ten kraj i jego zwyczaje.

– To dlatego – zauważył ironicznie młody człowiek – Jack woli wino od ale7, to dlatego, gdy ja uczyłem się naszego narodowego boksu, on poznawał francuski savate8, to dlatego woli czytać Wictora Hugo9 niż Miltona10, La Fontaine’a11 i Moliera niż Szekspira czy Sheridana12 oraz Aleksandra Dumasa13 niż Waltera Scotta14. Monsieur15 gardzi puddingiem i chwali pod niebiosa ciasta francuskie… Przecież dopiero co wybrał koniak, a nie whisky. Tak samo jest w polityce. Przecież któregoś wieczora zapewniał, że okupowanie przez nas Egiptu16, gdzie się teraz znajdujemy, jest nadużywaniem siły.

– A co byś powiedział – odrzekł przywołany Jack – gdyby to Egipcjanie najechali Anglię?

– Przekonałbyś się… jakby Anglię można było porównywać z Egiptem… Wreszcie na zakończenie… Jestem podobny do ojca… Mam jak on jasne, saskie17 włosy, prawda?

Mistress Price ze smutkiem pokręciła głową.

– Długo w to wierzyłam – powiedziała słabym głosem – dopóki nie musieliśmy rozpocząć służyć u lorda Camatogana przy Grosvenor Square18…

– Co mają znaczyć te słowa?

Kucharka wzniosła wzrok ku niebu.

– To… że kiedy poślubiłam twojego nieboszczyka ojca, Johnie, był blondynem, jak i ty.

– Aha! Aha! – powiedział tamten triumfalnym tonem.

– Poczekaj… Był blondynem dzięki znanej farbie… Odżywka do włosów Imperialny Eaton. Kiedy miał dwadzieścia lat, biedny Price ogromnie się przeraził i jego włosy w jedną noc stały się siwe. Przyznał mi się do tego, gdy mieliśmy przejść do domostwa lorda Camatogana… Ten lord chciał, aby służyli u niego tylko bruneci, uważając, że są bardziej pracowici. Miejsce było dobre i Price się nie zawahał. Odstawił Imperial Eaton, użył farbę do włosów Victoria Windsor i stał się czarny, czarny jak Jack.

Owe słowa wywołały chwilowe oszołomienie obu braci, z którego John otrząsnął się niemal od razu.

– Musisz jednak wiedzieć, czy przed przefarbowaniem włosów jak mój ojciec był blondynem czy brunetem?

– Ani jednym, ani drugim… był szatynem.

Jack niespodziewanie wybuchnął śmiechem, natomiast ogarnięty istną wściekłością John niecierpliwą ręką szarpał pokrywające jego czaszkę złote runo.

– Czyli nie da się poznać prawdy – warknął. – Pozostanę na zawsze skazany na bycie twoim synem tylko w połowie, na zadowalanie się połową uczucia połowy matki. Nie, tak nie będzie. Na Szatana, dowiem się tego. Chcę wszystko albo nic, jak brzmi szlachetna dewiza19 starej Anglii… Moja matko – mocno podkreślał tonem te słowa – kiedy adoptowałaś nas obu… byłaś zmartwiona, zdenerwowana… Mogłaś nie zwrócić uwagi na pewną ważną sprawę. Przywołaj całą pamięć i od nowa opowiedz nam o nieszczęsnym wydarzeniu, które podwoiło twojego syna. Spróbujesz?

Mistress Price splotła dłonie i niepewnym głosem odpowiedziała:

– No oczywiście spróbuję, chociaż serce pęka mi na myśl o konieczności dokonania wyboru między wami.

Siedziała wyglądając na zmęczoną i powoli opowiadała:

– Kiedy wasz ojciec i ja opuściliśmy lorda Camatogana, zaczęliśmy służyć u Lewisa Bigguna, obecnego sirdara, a wtedy kapitana armii indyjskiej, stacjonującego w Bombaju20. Zaraz po zamieszkaniu w tym hinduskim mieście doświadczyłam ogromnej rozpaczy i ogromnej radości. Wasz ojciec zmarł wskutek ataku złośliwej febry, a ja zostałam matką jednego z was.

Zacna kobieta przyłożyła chusteczkę do oczu i mówiła dalej:

– Ale bunt plemion Radźputany21 trwał na całego. Sir22 Bigguna włączono do kolumny wojsk wysłanych przeciwko nim, a ja, jako jego kucharka, której talenty cenił bardzo wysoko, musiałam ciągnąć za nim wraz z bagażem i zapasami żywności. Ach! – rzuciła. – Posiłki kapitana były bardzo urozmaicone, ja zaś czułam dumę z mojej przewoźnej piwniczki i spiżarni.

– Pomińmy to, pomińmy – warknął niecierpliwie John.

– Zgoda – przystała pokornie mistress Price. – Ten z was, który był wtedy moim synem, miał dwa miesiące i nie można go było narażać na trudy związane z długą wyprawą. Znalazłam mu mamkę i kilka mil od miasta, w wiosce Aghaabad23, zostawiłam dziecko u Oriemi, wdowy z kasty garncarzy. Mieszkała w siódmym domu wzdłuż drogi. Nadal mam go przed oczyma, widzę podwórko pełne kwiatów, otoczone niskim murem z gliny. Chata miała dwie izby o posadzce z ubitej ziemi i bielonych ścianach, na których naiwny artysta wyrył ostrzem wersety z Wed24, świętych ksiąg bramińskich25 Indii.

– Biedna matka – ze współczuciem westchnął Jack, przytulając ją do siebie.

John nieomal twardo wzruszył ramionami:

– Proszę, mów dalej.

– Wyruszyliśmy. Sądziliśmy, że nasza nieobecność potrwa kilka tygodni, ale walki zajęły dwa lata. W końcu wojska angielskie zmusiły buntowników z Radźputany do ukorzenia się i wróciliśmy do Bombaju, a sir Biggun zdobył rangę majora. Czekała tam na mnie straszna wiadomość. W okolicach szalała dżuma26, ta plaga Indii. Ludzie, których oszczędziła, uciekli, porzucając swoje domy i pozostawiając je na pastwę zła… Myślałam, że moje dziecko nie żyje, że nie mam już syna. Pośpiesznie wynajęłam powozik i poganiając batem konia, szybkim kłusem popędziłam do Aghaabadu.

Mistress Price zamilkła na chwilę, jakby w celu opanowania emocji.

– Och! Drogie dzieci, co tam widziałam. Opustoszałe wsi, chwasty zarastające uprawne wcześniej pola. Gdzieniegdzie na poboczu drogi leżały zwłoki ludzi zmarłych na dżumę, powalonych w tym miejscu owym złem i o których pochowaniu nikt nie pomyślał. Jechałam dalej, zamykając oczy, prawie oszalała z przerażenia, ale poganiana nieodpartą siłą… Wreszcie dojrzałam grupę chat tworzących przysiółek. Wjechałam na cichą, bezludną ulicę. Koń zwolnił kroku, jakby przybity brakiem życia. Sam zatrzymał się przed siódmym domem. O radości! Ogród był usiany kwiatami; a drzwi chaty stały otworem… wdowa Oriemi musiała tam być. Zawołałam ją. Nic. Zawołałam znowu, czując powracające lęki; głos uwiązł mi w gardle… Nikt nie odpowiadał. Zeskoczyłam wtedy na ziemię, weszłam na podwórko, okrążyłam kępę kwitnących wawrzynów i zobaczyłam leżącą w poprzek ścieżki postać o twarzy pokrytej czarnymi plamami, nieruchomą, martwą… postać biednej mamki Oriemi. Dżuma przeszła tamtędy.

Powinnam była zemdleć na taki widok. Przeciwnie jednak, zgroza sytuacji jakby natchnęła mnie odwagą. Jednym susem przeleciałam nad trupem, pobiegłam do chaty i wpadłam do środka. Pierwsza izba była pusta, przemknęłam przez nią… W drugiej ujrzałam dziecięce łóżeczko przykryte grubą moskitierą. Stanęłam na chwilę i nie miałam odwagi podnieść tkaninę, która skrywała mi wnętrze łóżeczka. Co zobaczę, jeśli zajrzę? Czy mojego Jasia, gdyż miał na imię Jan, martwego jak Oriemi, jak ci wszyscy, których spotkałam na drodze? Mogło tak być… ale mógł też żyć. Mogłabym wziąć go na ręce, uratować… Wyciągnęłam rękę do tkaniny; szarpnięciem odsunęłam wątłą przeszkodę i znieruchomiałam ogromnie zaskoczona, oszołomiona!

W łóżeczku było dwoje dzieci, równie małych, w równym wieku. Spały różowe, uśmiechnięte, zdrowe, nieświadome zarazy, która kosiła ludzi wokół nich.

Nie zastanawiając się, po prostu wzięłam je na ręce. Otwierają oczka i uśmiechają się do mnie. I nagle ogarnęła mnie straszliwa niepewność… Które z tych dzieci jest moim synem? Które jest moim Janem?

Mistress Price wstała, wypowiadając te ostatnie słowa… Wilgotnymi oczami wpatrywała się na przemian w Johna i Jacka…

– Od dwudziestu lat – zakończyła – oczekuję na uzyskanie odpowiedzi na to pytanie. Później dowiedziałam się, że niedługo po moim wyjeździe do Radźputany, do Bombaju przybyła pewna francuska dama. Swojego synka oddała pod opiekę Oriemi, a potem zniknęła i nikt nie wiedział, co się z nią stało.

Co mogłam zrobić? Dygotałam ze strachu, że będę musiała opłakiwać syna, a szczodra opatrzność zamiast jednego dała mi dwóch. Kochałam was taką samą miłością. Każdy z was był moim Janem, a ponieważ w języku angielskim Janowi odpowiadają dwa imiona: John i Jack27, jeden z was został Johnem, a drugi Jackiem; tak nadal miałam ukochanego Jana w dwóch osobach.

Jack rzucił się na szyję wspaniałej kobiecie, natomiast John odszedł na bok, naburmuszony i zamyślony. Jasnowłosy młody człowiek na pewno przygotowywał się do wznowienia rozmowy, ale głośny dzwonek przeciął w zarodku jego wojownicze nastawienie.

– Sirdar wzywa! – zawołała mistress Price.

Najszybciej, jak pozwalała jej tusza, wybiegła z kuchni.

1 Mistress (ang.) – pani, tytuł grzecznościowy, stosowany wobec mężatek.

2 Sirdar – z perskiego sardar, dowódca, tytuł brytyjskiego głównodowodzącego kontrolowanej przez Wielką Brytanię armii egipskiej w latach 1882-1937.

3 Biggun – nazwisko znaczące, big gun to po angielsku wielkie działo, zaś price to cena.

4 Pudding – ogólna nazwa wielu dań pochodzących z kuchni brytyjskiej, głównie ciast z różnym nadzieniem, także mieszanek mięs lub podrobów z dodatkami, zapiekanych lub gotowanych, pudding może być daniem głównym albo deserem.

5 Rasa – w znaczeniu używanym dawniej w Europie, dużo szerszym niż obecnie, opisowym i neutralnym, w odniesieniu do wszelkich odmian gatunku ludzkiego, zarówno biologicznych, np. związanych z kolorem skóry, jak i kulturowych, wyrażających się np. narodowością, językiem, plemieniem.

6 Essex – hrabstwo w południowo-wschodniej Anglii, nad morzem Północnym, na północ od ujścia Tamizy, na terenie dawnego anglosaskiego królestwa o tej nazwie.

7 Ale – angielskie ciemno- lub jasnobrązowe piwo uzyskiwane z mieszanki słodu zwykłego i skarmelizowanego o smaku od bardzo gorzkiego do słodkawego.

8 Savate – boks francuski, sztuka walki powstała we Francji w XVII wieku, w przeciwieństwie do boksu angielskiego dopuszczalne są w niej kopnięcia, unormowana jako sport w roku 1830, uprawiana nadal.

9 Victor Marie Hugo (1802-1885) – francuski pisarz i działacz demokratyczny; przebywał 18 lat na wygnaniu jako wróg II Cesarstwa; przywódca i teoretyk romantyzmu; członek Akademii Francuskiej; napisał m.in. znane powieści: Katedra Marii Panny w Paryżu, Nędznicy.

10 John Milton (1608-1674) – angielski poeta, autor poematu Raj utracony.

11 Jean de La Fontaine (1621-1695) – francuski poeta, znany najbardziej z dwunastu ksiąg wierszowanych bajek, które zyskały ogromne powodzenie

12 Richard Brinsley Sheridan (1751-1816) – irlandzki poeta, dramaturg i polityk, autor komedii, poseł, znakomity mówca, dwukrotnie minister (finansów i floty).

13 Aleksander Dumas (1802-1870) – pisarz francuski, znany przede wszystkim z powieści historycznych (m.in. Hrabia Monte Christo, Trzej Muszkieterowie), także dramaturg i dziennikarz.

14 Walter Scott (1771-1832) – szkocki pisarz i poeta, początkowo pisał wiersze, od roku 1821 powieści poświęcone historii Szkocji, jak Ivanhoe, bardzo popularne w XIX wieku.

15 Monsieur (fr.) – pan.

16 Egipt – wpływy angielskie w Egipcie były silne od wyparcia Napoleona Bonaparte, w roku 1875 Anglicy odkupili udziały egipskie w Kanale Sueskim, od 1882 istniała okupacja angielska, w roku 1914 powstał podległy Wielkiej Brytanii Sułtanat Egiptu.

17 Saskie – od Sasów, plemienia germańskiego zamieszkującego w czasach rzymskich północne Niemcy, jego część obok Anglów i Jutów w V-VI wieku najechała i zdobyła Anglię, stąd tradycyjnie określano Anglików Sasami lub Anglosasami.

18 Grosvenor Square – duży (o pow. prawie 3 hektarów) plac w dzielnicy Mayfair w centrum Londynu, z ogrodem w środku, od XVIII wieku rezydencje przy nim należą do najlepszych adresów w Londynie.

19 Dewiza – dewizą herbową Anglii od czasów panowania Henryka V (1413-1422) jest Dieu et mon droit (Bóg i moje prawo).

20 Bombaj – obecnie Mumbaj, miasto w zachodnich Indiach, najważniejszy port na zachodnim wybrzeżu, nad Morzem Arabskim, rozwój od XVII wieku, kiedy stał się drugim (po Kalkucie), ośrodkiem władzy angielskiej w Indiach, obecnie drugie pod względem ilości mieszkańców (z aglomeracją ok. 23 mln) miasto Indii i największy ich port.

21 Radźputana – dawna kraina w północno-zachodnich Indiach, głównie na terenie stanu Radżastan, trochę większa od Polski, w czasie władzy angielskiej była podzielona na 26 państewek, jeden z głównych obszarów walk podczas powstania sipajów w roku 1857.

22 Sir – angielski tytuł przysługujący arystokracji, używany także grzecznościowo wobec oficerów, sędziów, wyższych urzędników.

23 Aghaabad – miejscowość nieznana, może Agripada, obecnie dzielnica w południowym Mumbaju, dawniej wioska.

24 Wedy – powstałe w sanskrycie najstarsze księgi indyjskie, złożone z czterech zbiorów, a te z hymnów i zaklęć, czczone jako święte przez wyznawców hinduizmu.

25 Bramiński – dotyczący braminów, w kulturze indyjskiej członków najwyższej z czterech grup społecznych (warn), kapłanów hinduizmu, uważanych za ludzi świętych, czczonych, zajmujących się odprawianiem obrzędów religijnych.

26 Dżuma (mór, czarna śmierć) – bakteryjna choroba zakaźna, przenoszona głównie przez pchły, atakuje węzły chłonne, przy braku leczenia bardzo często powoduje śmierć chorych, przyczyna wielu groźnych epidemii.

27 Jack – popularne imię angielskie, używane jako zdrobnienie od Johna (Jana) lub Jacksona bądź jako samodzielne imię, pochodzi zapewne od francuskiego imienia Jacques (Jakub).
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij