Tajemnica Bursztynowej Komnaty - ebook
Tajemnica Bursztynowej Komnaty - ebook
Tajemnicze zaginięcia osób i pogłoski o legendach powracających z przeszłości wywracają do góry nogami życie w turystycznej miejscowości na pojezierzu kaszubskim. Sprawa przyciąga przedstawicieli najwyższych władz ścigania przestępczości i wielkich mediów. Obecność celebrytów stworzy komiczne sytuacje, lecz nie ułatwi zadania młodemu detektywowi Michałowi i asystującej mu wbrew jego woli 13 kuzynce z Ameryki. Trzeba będzie przekopać się przez świat pozorów, znaleźć lokalnych sprzymierzeńców, rozszyfrować kilka równie barwnych, jak niejasnych osobistości, zagrać va bank w ryzykownych sytuacjach, wybiec do ultra nowoczesnych rozwiązań technologicznych, zrozumieć, że najmniej podejrzani mogą okazać się winni, aby koniec końców trafić na trop Bursztynowej Komnaty i ostrzącej sobie na nią zęby międzynarodowej korporacji.
Choć Tajemnica Bursztynowej Komnaty należy do gatunku kryminału z humorem, zachwyci najbardziej wymagających wielbicieli literatury młodzieżowej. Kreuje magnetyzujących bohaterów, ciekawie rysuje postacie drugoplanowe, porusza aktualne dla dzisiejszej młodzieży tematy, buduje osobliwe sytuacje, nie zapomina o literackich smaczkach.
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66116-71-9 |
Rozmiar pliku: | 477 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
O 6.30 rozdzwoniła się komórka. Młody detektyw zerwał się z posłania. Przecierając oczy, spojrzał na ekran telefonu. Wyświetlony numer zapowiadał rozmowę zagraniczną. Chłopak nacisnął przycisk rozmowy.
– Michasiu! – zaszczebiotał głos ciotki Klary z Ameryki – mam nadzieję, że już jesteś na nogach! A może jesteś chory? – zasugerowała rozmówczyni. Ciocia należała do tych osób, które prowadzą rozmowę za dwóch. – W takim razie powinieneś…
– Nie. Tak, to znaczy nie, nie jestem chory, ciociu! – chłopak zastanawiał się, co mu strzeliło do głowy, żeby o tej godzinie w ogóle wziąć telefon do ręki. – Przepraszam, ale w Polsce jeszcze nie ma siódmej.
– Ej, coś kręcisz, drogi Michałku – gruchnęła ciotka. – No nic, tak czy siak, chciałam ci tylko powiedzieć, że samolot Magdy właśnie wystartował. Za równo siedem godzin musisz odebrać ją z lotniska. Na wypadek, gdybyś zapomniał – w słuchawce zadźwięczał perlisty śmiech.
– Ależ ciociu! – Michał szukał w pamięci, czy nie było tam czegoś, o czym by zapomniał. – Nic mi ciocia wcześniej nie mówiła…
– Trata-tata, nie udawaj, Michciu. Pisałam, zawiadamiałam, więc teraz nie ściemniaj starej ciotce, że niby nic nie wiesz. I mam nadzieję, że już kupiłeś Magdusi tę bursztynową bransoletkę, którą sobie wymarzyła! Jak nie, to ruszaj szybko, żeby z niczym się nie spóźnić na spotkanie z moją córką – dorzuciła ciotka podniesionym głosem. – Do widzenia, dowcipnisiu – pożegnała się i natychmiast rozłączyła.
Michał spojrzał na komórkę: „Albo ciotka stroi sobie żarty, albo coś mi umknęło”.
Po chwili chłopak logował się do poczty. Widział tylko jedną możliwość; wiadomość od ciotki wpadła do skrzynki w ciągu nocy. Rzeczywiście wpadła! E-mail był wysłany przed czterema godzinami, czyli o 19.30 lokalnego czasu chicagowskiego, pewnie zanim ciotka i Magda wyruszyły na lotnisko.
Mój Drogi Michałku (czy lepiej: Michasiu, Mój Drogi? Albo: Drogi Mój Michale? Wybierz sobie któreś) – przeczytał chłopak.
(Ciotka wraz z całą swoją rodziną od lat mieszkała w Stanach i uważała, że powitań w liście powinno być tyle, ile produktów na półce w hipermarkecie. Odbiorca wybierze sobie to, które uzna za stosowne).
Magda znowu zapragnęła odwiedzić Polskę. To świetny pomysł, tak uważam. Zgodziłam się bez wahania, wiedząc, że chętnie się nią zajmiesz i zorganizujesz jej pobyt. Magda poleciała pierwszym lotem, na jaki zdążyłyśmy. Samolot ląduje w Warszawie jutro o godzinie 13.50. Zazdroszczę Ci, że spędzisz z nią wakacje. Skończyła już 14 lat i tak wypiękniała! To już prawdziwa panienka. Musisz wiedzieć, że tutaj mówi się tylko o niej. A przy tym, co za bystrość umysłu i ciekawość świata! Nie zgadniesz nawet, czym się ostatnio pasjonuje! Jaka koincydencja! Wyobraź sobie, że chce być detektywem! Gra z koleżankami w jakieś tam gry szpiegowskie i podobno jest z nich najlepsza. Jestem pewna, że na coś Ci się przyda w tych Twoich dochodzeniach. Będziesz miał doskonałą asystentkę.
Drugą fascynacją Magdy są bursztyny. Twierdzi, że mają jakieś nadprzyrodzone właściwości. Ma małą kolekcję bursztynowych wisiorków, ale teraz zamarzyła o bransoletce wykonanej z kilku dużych bursztynów, w których można by zobaczyć uwiecznione owady. Obiecałam jej, że taką jej wręczysz w prezencie przywitalnym już na lotnisku. W razie gdyby bransoletka była bardzo droga, oczywiście się dołożę.
PS Nie zapomnij odwiedzić z Magdą całej naszej rodziny, zwłaszcza babci Łodygi w leśniczówce pod Czartowem.
Michał z niedowierzaniem wpatrywał się w ekran monitora. O wpół do drugiej po południu Magda będzie lądowała na lotnisku Chopina!
„Chwila! Skąd wytrzasnę w Warszawie bransoletkę z bursztynów? Takie rzeczy kupuje się chyba wyłącznie nad morzem, na wejściu na molo w Sopocie. Obok stoisk z muszelkami…”.
Młody detektyw wbił do wyszukiwarki „sklepy z bursztynami warszawa” i ku jego zdumieniu wyskoczyła długa lista odpowiedzi.
„Okej, widzę, że czeka mnie poranek w sklepach z biżuterią bursztynową. Pozostaje wybrać kilka adresów, miejmy nadzieję, że pod jednym z nich zdobędę bransoletkę, jaką wymarzyła sobie Magda. I czekać do dziesiątej na otwarcie sklepów”.
O 9.30 nowa niespodzianka. Przesyłka od Hrabiego. A ściślej mówiąc wizyta nieznajomego mężczyzny, który bez zapowiedzi pojawił się w domu Michała. „Facet bez właściwości” – ocenił go w myślach chłopak. To zresztą można było powiedzieć o każdym wysłanniku Hrabiego. Wszyscy byli szokująco bezbarwni. Ich tuzinkowy wygląd sprawiał, że kiedy znikali za rogiem ulicy, nie sposób było sobie przypomnieć ich twarzy. „Człowiek bez właściwości” przedstawił się – zapewne zupełnie nieprawdziwym nazwiskiem, podał hasło, po czym wręczył Michałowi kluczyki od samochodu i list. Chłopak zaprowadził gościa do kuchni, posadził za stołem i rozerwał kopertę.
Drogi Michale! – pisał Hrabia. – Jak zwykle będę grać z Tobą w otwarte karty. Tym razem musisz stawić czoła wyjątkowo paskudnej zagadce. Stan najwyższego ryzyka! Bez zbędnej bawełny przechodzę do konkretów: w trybie natychmiastowym udasz się do Czartowa na Kaszubach. Tak się składa, że najnowsze dane przekazane nam przez satelity Kręgu wykazały w tamtych okolicach obecność podejrzanego promieniowania. Nasi eksperci są zdania, że owo promieniowanie świadczy o obecności w płytkiej skorupie ziemi materii, która nie należy do naturalnego środowiska geologicznego. Innymi słowy, materii zdeponowanej przez człowieka. Nie dysponujemy wystarczającymi informacjami, żeby wyrokować o dokładnym usytuowaniu znaleziska. Jak się zapewne domyślasz, do Ciebie należy rozpoznanie sytuacji. Musisz zrobić wszystko, by miejsce to zlokalizować i zabezpieczyć, zanim dotrą tam osoby niepowołane. Czasu jest niewiele, bo wiadomość krąży już w kręgach wywiadowczych, a z wiarygodnych źródeł wiem, że najprawdopodobniej przeniknęła także do świata przestępczego. Może mieć to związek z dziwnymi i wysoce niepokojącymi zdarzeniami, jakie mają od pewnego czasu miejsce w tamtych okolicach. Zapewniam Ci najlepszych pomocników, jakimi dysponuję. Ponadto zaparkowany teraz przed twoim domem samochód i śpiącego w nim psa. Wszystko to powinno zagwarantować Ci istotną przewagę nad konkurencją.
Śląc uściski
Hrabia
PS Pies wabi się Kajtuś.
PS 2. Komputer pokładowy samochodu chętnie udzieli Ci wielu cennych informacji.
Michał przestudiował dwukrotnie list wraz z załączoną mapką i kartką ze wskazówkami technicznymi, po czym wstał od biurka i podszedł do kredensu, skąd wyjął dużą popielniczkę, szklankę i butelkę whisky. Postawił wszystko na stole, podarł otrzymane od Hrabiego materiały na drobne kawałki, wrzucił do popielniczki i podpalił. „Facet bez właściwości” śledził każdy ruch z uwagą, a jego bezbarwna twarz nie zdradzała cienia emocji. Kiedy z papierów zostały tylko zwęglone skrawki, podniósł się z krzesła, wrzucił popiół do szklanki, zalał go whisky i wypił wszystko jednym haustem, nawet się nie krzywiąc. Następnie ukłonił się głęboko i wyszedł bez słowa.
Michał uniósł wymownie brwi. Ilekroć zmuszony był uczestniczyć w tej idiotycznej procedurze, powtarzał sobie niczym kruk w poemacie Edgara Allana Poego: nevermore! Miał wrażenie, że Hrabia lekko przesadza z tym dbaniem o każdy szczegół. No ale cóż, jego prawo! Michał machnął ręką i postanowił rzucić okiem na otrzymane dary. Wyjrzał przez okno. Pod domem stał całkiem przeciętny model forda, do tego w brudnoszarym kolorze. Przez przednią szybę zamajaczyła niewyraźnie mordka znudzonego psa. Leżał zwinięty w kłębek na przednim siedzeniu obok kierowcy. „A ten niby jak ma mi pomoc w śledztwie?” – roześmiał się chłopak. Znowu jedna z tych zaskakujących niespodzianek Hrabiego, na których wyjaśnienie trzeba będzie jakiś czas poczekać. Młody detektyw odsunął się od okna i poszedł do drugiego pokoju, gdzie w rogu za biurkiem stał wcześniejszy „prezent” od Hrabiego: średniej wielkości metalowa skrzynia, przypominająca nowoczesny sejf. Podczas wizyt wysłanników Hrabiego, Michał miał obowiązek wyłączać telefon, laptop i inne urządzenia elektroniczne i deponować je w tej skrzynce. Prewencja przed podsłuchem! Teraz chłopak wyjął ze skrzyni dwa niewielkie urządzenia: zegarek i komórkę. Zegarek założył na rękę, a komórkę schował do kieszeni.
– Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – rzekł sam do siebie po chwili namysłu. – Zarówno ciocia Klara, jak Hrabia chcą mnie wysłać do Czartowa. Odbiorę więc Magdę z lotniska i pojadę do Czartowa. Pozostaje tylko zdobyć tę nieszczęsną bursztynową bransoletkę!