- W empik go
Tajemnica czerwonej skrzyni. Kryminały przedwojennej Warszawy - ebook
Tajemnica czerwonej skrzyni. Kryminały przedwojennej Warszawy - ebook
Do pewnego hotelu w Warszawie przybywają goście, którzy od początku wzbudzają podejrzenia gospodarza. Meldują się w pokoju, zostawiają tam swoje bagaże, w tym ogromną czerwoną skrzynię, po czym wychodzą i nigdy już nie wracają. Po trzech dniach zostaje wezwana policja. Okazuje się, że tajemniczy goście zostawili w pokoju wszystkie swoje rzeczy, które zostają zbadane w obecności policji. Ku przerażaniu wszystkich w czerwonej skrzyni znajdują się zwłoki młodej kobiety. Poszukiwania właścicieli kufra nie przynoszą efektów – do czasu, gdy sprawę podejmuje detektyw Ludwik Cordier, który zdaje się wiedzieć więcej niż inni. Szybko łapie on nikły trop i rozpoczyna rozpaczliwy pościg za zbrodniarzami. Nikt jednak nie wie, że Cordier nie zajmuje się sprawą bezinteresownie, a tajemnica nie dotyczy jedynie śmierci młodej kobiety ... Zapraszamy do Warszawy, mroczny rok 1825.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-91-8019-154-8 |
Rozmiar pliku: | 674 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dnia 28 października 1825 roku, przed zajazd zwany „na Dziekance” w Warszawie, zajazd pod owe czasy do pierwszorzędnych zaliczany zajechał powóz pocztowy, z którego wysiadło dwóch mężczyzn, starannie otulonych w obszerne futrzane płaszcze, bo zimno było przenikliwe. Jak zwykle u nas w jesieni wiatr dął szkaradny i drobny deszczyk, kapuśniaczek, siekł nielitościwie. Starszy z tych mężczyzn i zarazem zdający się być panem, a przynajmniej zwierzchnikiem, drugiego, zażądał od właściciela hotelu, który poczciwym dawnym obyczajem wybiegł przed dom na przywitanie gości, osobnego i dużego numeru. Gospodarz sam zaprowadził go na pierwsze piętro pod numer oznaczony liczbą 16, mówiąc, że to jest pokój obszerny, cichy, wygodny i ciepły. Mężczyzna wszedłszy do numeru, objął jednym rzutem oka cały pokój. Dwa jego okna wychodziły na ową ciasną i ciemną uliczkę, która dziś już nie egzystuje, bo miejsce domów zasłaniających widok Krakowskiego Przedmieścia, zastąpił obecnie pyszny skwer z wodotryskiem – otóż dwa okna tego pokoju wychodziły na ową uliczkę, jak i dziś wreszcie jeszcze wychodzą, gdyż pokój ten od czasu, w którym odegrał się w nim tajemniczy dramat, będący przedmiotem naszego opowiadania, w niczym swej zewnętrznej powierzchowności dotychczas nie zmienił. Jak wówczas tak i dziś stoi tam wielki kaflowy piec w kącie, lustro między oknami i parę łóżek przy dwóch przeciwległych ścianach.
– Zdaje mi się – rzekł mężczyzna – że pokój ten będzie dobry. A gdzie te drzwi prowadzą? – i wskazał na drzwi umieszczone w jednej ze ścian.
– Do sąsiedniego numeru – odrzekł gospodarz – ale są zastawione z tamtej strony szafą.
– Nie lubię tego – rzekł z pewną niecierpliwością gość – nie masz waszeć innego pokoju?
– Nie mam, to jest najlepszy, nigdzie wielmożny pan nie znajdzie numerów, które by nie komunikowały z sąsiednimi.
– No mniejsza z tym, proszę zejść i powiedzieć, by poznoszono tu rzeczy.
Gospodarz zabierał się do wyjścia.
– Ale, ale – rzekł przybyły – proszę, ostrożnie wnosić moje rzeczy. Jest tam duża skrzynia, w której mieszczą się różne narzędzia astronomiczne i fizyczne ze szkła, mogą się potłuc, ostrożnie więc znosić.
Gospodarz przyrzekł ostrożność i wyszedł. Jakeśmy rzekli dzień był jesienny, deszczowy, pochmurny, a przy tym była już godzina piąta wieczorem. W pokoju i na dworze było prawie ciemno. Wychodząc, gospodarz zapalił świecę i postawił ją na komodzie pod lustrem.
Zszedłszy na dół zastał towarzysza owego gościa, zajętego wypakowywaniem powozu. Służba hotelowa dopomagała mu przy tym. Zaleciwszy tę ostrożność, wrócił na górę. Tu zastał już gościa rozebranego z futra. Przy migotliwym blasku świeczki, przypatrzył się nowemu mieszkańcowi swego hotelu.
Był to mężczyzna wysoki, doskonale zbudowany, okazałej postaci, ubrany w granatowy frak, według ówczesnego obyczaju, ze świecącymi guzikami, w białe łosiowe spodnie i wielkie palone buty. W dziurce od fraka czerwieniła się wstążeczka, co znamionowało, że pan ów służył niegdyś wojskowo, czego wreszcie cała jego postać i zachowanie się dowodziły.
Był to silny brunet, z włosem krótko przystrzyżonym i wielką czarną brodą. Mógł liczyć czterdzieści do czterdziestu pięciu lat wieku. Głos miał silny i wyrażał się z pewnym akcentem cudzoziemskim. Całość robiła wrażenie więcej groźne, imponujące, niż przyjemne.
– Czy mam zapalić w piecu? – spytał gospodarz.
– Nie trzeba. Lubię jak jest chłodno w pokoju – odrzekł gość, przechadzając się wielkimi krokami.
– Czy mam wielmożnemu panu czym służyć? – wtrącił znów gospodarz.
– Nic nie potrzebuję – zaraz wychodzę na miasto.
Gospodarz skłonił się i opuścił pokój. Na korytarzu spotkał ludzi dźwigających rzeczy pod przewodnictwem i nadzorem drugiego podróżnego. Najpierw niesiono wielki kufer, obity psią skórą i gęsto opatrzony żelaznymi sztabami. Dźwigało go dwóch ludzi z widocznym wysileniem, narzekając na niezwykły ciężar. Dalej jeden człowiek niósł tłumok, a dalej jeszcze, przy pomocy samego podróżnego, czterech ludzi ciężko pracowało nad wywindowaniem na piętro ogromnej skrzyni. Ta skrzynia uderzyła gospodarza. Była zupełnie podobna do trumny, z tą tylko różnicą, że bardziej prostokątna. Pomalowana na czerwono, w dwóch miejscach objęta sztabą żelazną i zamknięta na dwie kłódki, była czymś tak niezwyczajnym, że uderzyć każdego musiała.
– Ostrożnie, ostrożnie – mówił podróżny – tu jest pełno delikatnych narzędzi i szkieł, możecie potłuc, a to kosztuje tysiące.
– Kto też to słyszał taką trumnę ze sobą wozić! – mruknął gospodarz i zeszedł na ulicę, gdzie pocztylion z karetą pocztową zabierał się do odjazdu.
Nasz gospodarz, zwyczajnie człowiek ciekawy, co wreszcie nie jest rzeczą dziwną, bo ludzie jego fachu powinni być ciekawi, przystąpił do pocztyliona i zapytał:
– A skąd to kochanku jedziecie?
Pocztylion spojrzał na pytającego spode łba i rzekł:
– Ciekawość pierwszy gradus do piekła. A co panu do tego skąd jedziemy?
– Ano nic mi do tego, to prawda – odrzekł gospodarz – ot pytam się tylko tak, dla zwyczaju.
– Hm! A to zły zwyczaj panie gospodarzu.
– Być może, być może. Ha! Ale dziś szkaradny czas! Może się napijecie wódki?
– Nie piję wódki – rzekł tenże i siadł nakozioł, trzasnął z bicza i odjechał.
Gospodarz pozostał na miejscu z szeroko otwartymi ustami, patrząc za odjeżdżającym powozem.
– Pocztylion i nie pije wódki, to mi się strasznie dziwne wydaje – i zamyślił się. – Zresztą, co mi tam do tego – mruknął do siebie wchodząc do sieni, a wydawszy służbie zwykłe rozporządzenia, powracał do siebie, gdy na schodach niespodzianie zetknął się z wychodzącymi tajemniczymi panami. Obydwaj oni okryci byli w lekkie, piaskowego koloru, płaszcze.
– Wychodzimy na miasto – rzekł starszy – wrócimy około dziesiątej wieczorem. Proszę nam przygotować kolację. Co można dostać tutaj?
– Wszystko, co wielmożny pan każe. Pieczeń wołowa z rożna, polędwica, baranina, pularda, ryby… wszystko jest.
– To dobrze, niech będzie pularda, do tego dasz pan dwie butelki burgunda.
A skłoniwszy się lekko, wyszedł ze swym towarzyszem. Gospodarz wyjrzał za nimi jak skręcili około kościoła Karmelitów i znikli w ciemnościach nocy jesiennej.
Z wybiciem godziny jedenastej gospodarz zabierał się już do spoczynku, kiedy wszedł do jego pokoju kucharz i rzekł:
– Proszę pana, co ja mam robić z kolacją obstalowaną dla gości spod 16 numeru?
– Ano cóż, zanieść ją do numeru. Czy już przyszli?
– Nie i w tym jest bieda, bo pularda z kretesem mi wyschnie na ogniu, a zimnej przecie dać nie można.
– Która godzina?
– Jedenasta.
– Hm! Cóż robić, trzeba czekać, widocznie się zabałamucili na mieście, to jacyś wiejscy panowie, trzeba czekać.
Ale jakież było jego zdziwienie, kiedy nazajutrz rano dowiedział się od służby, że panowie ci wcale w hotelu nie nocowali, że od chwili, kiedy wyszli, nikt ich więcej w zajeździe nie widział. Wiadomość ta skombinowana z tajemniczą czerwoną skrzynią, mającą pozór trumny, z pocztylionem, który mówić nie chciał, a nade wszystko, który wódki nie pijał, zrobiła dość przykre wrażenie na właścicielu Dziekanki. Mimo to jednak, jako człowiek spotykający w świecie wielu najrozmaitszych ludzi, nie dał brać nad sobą góry złowrogim przeczuciom.
– Co w tym dziwnego – szeptał do siebie – ot, zwyczajnie przyjechało to ze wsi, wyrwało się od żon, w Warszawie tyle pięknych kobiet, ot i zahulali się. Czekajmy. Czy mi to pierwszyzną, czy co? Czy to nie każdy szlachcic ze wsi tak robi? Tak tylko, że nie przepędza nocy za hotelem, ale w hotelu, boć tu ma przecie wygodniej i wszystko ma, czego zapragnie… Ha! Rozmaite są gusta, czekajmy.
Jakoż czekał. Ale minął dzień, minęła druga noc, a goście nie powracali. To już zaczęło gospodarza na serio niepokoić.
– Nie zapłacili mi za numer, wprawdzie są tam rzeczy, dwa futra piękne, zdaje mi się niedźwiedzie, to wystarczy, jest kufer ciężki, jest owa skrzynia czerwona, w której mają być te narzędzia… diabli wiedzą, jakie tam narzędzia, bo to wygląda jak trumna…
I niespokojny chodził pod drzwi numeru szesnastego, nadsłuchiwał, patrzał przez dziurkę od klucza, lecz oprócz komody pod lustrem i na niej leżącego jakiegoś papierka nic więcej dostrzec nie mógł. Mimo wzrastającej z każdą chwilą niespokojności, gospodarz czekał jednak do trzeciego dnia, ale gdy i w tym czasie nic nie było słychać o tajemniczych gościach, udał się do komisarza policji z oznajmieniem słusznych swoich obaw. Komisarz podejrzewając w tym zniknięciu coś niezwykłego, niezwłocznie, w towarzystwie urzędnika i dwóch sąsiednich obywateli, udał się do hotelu i wezwawszy ślusarza, kazał otworzyć drzwi numeru szesnastego.Walery Przyborowski
Walery Przyborowski, pseudonim Zygmunt Lucjan Sulima (27 listopada 1845 – 13 marca 1913) – pisarz, historyk, brał udział w powstaniu styczniowym. Urodził się Domaszowicach koło Kielc, zmarł w Warszawie. Pochodził z ziemiańskiej rodziny o narodowych tradycjach.
Chodził do gimnazjum w Radomiu, jednak w wieku osiemnastu lat uciekł ze szkoły, żeby wziąć udział w powstaniu styczniowym. Walczył w oddziale Langiewicza. Po upadku powstania przez kilka miesięcy był więziony przez władze carskie.
Później studiował na wydziale filozoficzno-historycznym w Szkole Głównej w Warszawie. Podczas studiów rozpoczął pracę dziennikarską. Współpracował z wieloma czasopismami, między innymi z „Przeglądem Tygodniowym”, redagował też pismo „Chwila” w latach 1885-1886, gdzie przedstawiał program ugody z caratem, co nie było zbyt dobrze odbierane przez czytelników.
Po 1900 uczył historii w gimnazjum w Radomiu, gdzie był lubiany przez uczniów.
Jako pisarz debiutował w 1869 powieścią _Hinda_. Początkowo pisał powieści romansowe i kryminalne, np. _Na mogile_ (1873), _Czerwona skrzynia_ (1877). Opublikował też wiele powieści historycznych dla młodzieży np. _Bitwa pod Raszynem_ (1881), _Szwalożer Stach_ (1900), _Szwedzi w Warszawie_ (1901), _Upiory_ (1902), _Noc styczniowa_ (1913), _Rycerz bez skazy i trwogi_ (1913). Właśnie powieści historyczno-przygodowe, publikowane często pod pseudonimem Zygmunt Lucjan Sulima, przyniosły mu dużą popularność.
Jako historyk napisał książkę dla młodzieży _Dzieje Polski do 1772_ (1879) oraz kilka prac dotyczących powstania styczniowego, w którym się specjalizował.
Powieści Przyborowskiego nie przetrwały próby czasu, zresztą sam autor bardziej uważał się za historyka niż pisarza i do tej dziedziny swojej twórczości przykładał większą wagę. Niemniej jednak powieści kryminalne warte są przypomnienia. Wiele z nich nie zostało dotychczas wydanych w formie książkowej – publikowane były w odcinkach w gazetach małopolskich, pod koniec XIX w. Jedną z najtrudniej dostępnych w oryginale powieści jest wydane książkowo w 1891 r. _Widmo na Kanonii_.POLECAMY RÓWNIEŻ
KLASYKI POLSKIE KRYMINAŁY
Kryminały przedwojennej Warszawy
- _Marek Romański_, Mord na Placu Trzech Krzyży. Tom 1
- _Stanisław Antoni Wotowski_, Demon wyścigów. Powieść sensacyjna zza kulis życia Warszawy. Tom 2
- _Stanisław Antoni Wotowski_, Tajemniczy wróg przy Alejach Ujazdowskich. Tom 3
- _Stanisław Antoni Wotowski_, Upiorny dom w Pobereżu. Tom 4
- _Marek Romański_, W walce z Arsène Lupin. Tom 5
- _Marek Romański_, Mister X. Tom 6
- _Marek Romański_, Miss o szkarłatnym spojrzeniu. Tom 7
- _Marek Romański_, Szpieg z Falklandów. Tom 8
- _Marek Romański_, Tajemnica kanału La Manche. Tom 9
- _Marek Romański_, Pająk. Tom 10
- _Marek Romański_, Znak zapytania. Tom 11
- _Marek Romański,_ Prokurator Garda. Tom 12
- _Marek Romański,_ Złote sidła, pierwsza część. Tom 13
- _Marek Romański,_ Defraudant, druga część. Tom 13
- _Marek Romański_, Małżeństwo Neili Forster. Tom 14
- _Marek Romański,_ Serca szpiegów, pierwsza część. Tom 15
- _Marek Romański_, Salwa o świcie, druga część. Tom 15
- _Marek Romański_, Zycie i śmierć Axela Branda. Tom 16
- _Kazimierz Laskowski,_ Agent policyjny. Papiery po Hektorze Blau. Tom 17
- _Walery Przyborowski_, Czerwona skrzynia. Tom 18
- _Walery Przyborowski_, Widmo na kanonii (pierwsza i druga część). Tom 19
- _Antoni Hram_, Upiór podziemi. Tom 20
Inspektor Bernard Żbik
Adam Nasielski
- Alibi. Tom 1
- Opera śmierci. Tom 2
- Człowiek z Kimberley. Tom 3
- Dom tajemnic w Wilanowie. Tom 4
- Grobowiec Ozyrysa. Tom 5
- Skok w otchłań. Tom 6
- Puama E. Tom 7
- As Pik. Tom 8
- Koralowy sztylet i inne opowiadania. Tom 9
Najciekawsze kryminały PRL
- _Tadeusz Starostecki_, Plan Wilka. Tom 1
- _Zuzanna Śliwa_, Bardzo niecierpliwy morderca. Tom 2
- _Janusz Faber_, Ślady prowadzą w noc. Tom 3
- _Kazimierz Kłoś_, Listy przyniosły śmierć. Tom 4
- _Janusz Roy_, Czarny koń zabija nocą. Tom 5
- _Zuzanna Śliwa_, Teodozja i cień zabójcy. Tom 6
- _Jerzy Żukowski_, Martwy punkt. Tom 7
- _Jerzy Marian Mech_, Szyfr zbrodni. Tom 8
- _G.R Tarnawa_, Zakręt samobójców. Tom 9
- _I. Cuculescu (pseud.)/Iwona Szynik_, Trucizna działa. Tom 10
Klasyka angielskiego kryminału
Edgar Wallace
- Tajemnica szpilki. Tom 1
- Czerwony Krąg. Tom 2
- Bractwo Wielkiej Żaby. Tom 3
- Szajka Zgrozy. Tom 4
- Kwadratowy szmaragd. Tom 5
- Numer Szósty. Tom 6
- Spłacony dług. Tom 7
- Łowca głów. Tom 8
Detektyw Asbjørn Krag
Sven Elvestad
- Człowiek z niebieskim szalem. Tom 1
- Czarna Gwiazda. Tom 2
- Tajemnica torpedy. Tom 3
- Pokój zmarłego. Tom 4
NOWE POLSKIE KRYMINAŁY
Kryminały Warszawskie
Wojciech Kulawski
- Lista sześciu. Tom 1.
- Między udręką miłości a rozkoszą nienawiści. Tom 2.
- Zamknięci. Tom 3
- Poza granicą szaleństwa. Tom 4
Komisarz Ireneusz Waróg
Stefan Górawski
- Sekret włoskiego orzecha. Tom 1
- W cieniu włoskiego orzecha. Tom 2
Kapitan Jan Jedyna
Igor Frender
- Człowiek Jatka - Mroczna twarz dwulicowa. Tom 1
- Mordercza proteza. Tom 2
Tim Mayer
Wojciech Kulawski
- Syryjska legenda. Tom 1
- Meksykańska hekatomba. Tom 2