- W empik go
Tajemnica Demona. Inni. Tom 2 - ebook
Tajemnica Demona. Inni. Tom 2 - ebook
„Tajemnica Demona” to drugi tom serii „Inni”, w której nasi młodzi bohaterowie spędzają razem swoje pierwsze wakacje, przy okazji obchodząc swoje 13 (Marielle) i 14 (Dante) urodziny. Wychodzi też na jaw skrzętnie skrywana tajemnica chłopaka, o której nie wiedzą nawet jego najbliżsi. Jak zareaguje Marielle? A co ważniejsze — co uczyni Dante?
Kategoria: | Fantasy |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8126-307-8 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dante
Odkąd sięgam pamięcią byłem sam. Mimo ludzi naokoło mnie, ludzi, których wyraźnie do mnie ciągnęło, dobrze wiedziałem, co znaczy słowo „samotność”.
Dla osób takich jak ja, miało ono bardzo głębokie znaczenie.
Urodziłem się inny. Przez co skazany byłem na powolne umieranie od środka z powodu odepchnięcia mnie przez ludzi — a przynajmniej tak wyglądała jedna strona monety.
Drugą było bycie między ludźmi, życie z nimi, jednak ich zainteresowanie miało być zawsze podszyte tylko moją powierzchownością.
Tak było z nami. Albo rodziliśmy się piękni, skazani wyłącznie na powierzchowne zaciekawienie ludzi naokoło — na „samotność w tłumie”, jak to często się określa lub byliśmy brzydcy, odepchnięci przez własne wady zarówno przez innych, jak i samego siebie.
Ja urodziłem się w tej pierwszej kategorii. Podobno tej „lepszej”. Jednak odkąd sięgam pamięcią, wszyscy byli skupieni na moim wyglądzie, zachwalając wszystko co robię, ignorując tym samym moje tak naprawdę bardzo liczne wady, z których tylko ja i moi bliscy z rodziny zdawaliśmy sobie sprawę.
Na początku myślałem, że to akceptacja. Jednak szepty za plecami docierały do mnie każdego dnia:
— On jest idealny — słyszałem głosy dziewczyn. — Spójrzcie na niego — nigdy nie widziałam takiego chłopaka. Załóżmy fanklub.
— Okej, super pomysł!
— Yy… dziewczyny, ale co on w ogóle lubi?
— Hmm… nie wiem… A co tam! On jest taki cool! Niech robi co chce!
Wielu by to ucieszyło, jednak ja znałem prawdę. Byłem tylko obiektem. Rzeczą, którą się ogląda ze wszystkich stron bo jest ładna, ale na koniec okazuje się, że jest bezwartościowa.
„Nie wszystko złoto, co się świeci” — to przysłowie chodziło za mną od pierwszego momentu, gdy je usłyszałem.
Gdy dostałem się do pierwszej gimnazjum, myślałem, że to się zmieni, że będąc wśród trochę starszych osób, znajdę kogoś, kto będzie chciał spojrzeć w głąb, by zobaczyć Mnie.
Jednak nadal było tak samo. Zostałem w tej samej szkole — było to połączenie wszystkich rodzai uczelni — podstawówki, gimnazjum i liceum. Niedaleko, kilka ulic dalej, były uczelnie wyższe, mimo, że miasteczko, w którym żyłem, było bardzo małe. Było to spowodowane tym, że takich jak ja było tu dość sporo, jednak najczęściej nie trzymaliśmy się razem, mimo że łączyło nas to samo — samotność.
Pewnego dnia jednak moje życie się zmieniło. Zacząłem dowiadywać się z szeptów innych, że w ostatniej podstawówce pokazała się nowa uczennica — przyjechała w wakacje do miasteczka z rodzicami i ci zostali, zamieszkując jak się dowiedziałem nie tak daleko od mojego domu.
Nie to jednak mnie najbardziej zainteresowało.
Widywałem ją czasami. Czasem siedziała w bibliotece szkolnej. Innym razem widziałem ją na placu zabaw przed szkołą, siedzącą na huśtawce. Będąc na lekcji WF, często też widziałem ją na piętrze przy oknie, jak patrzy się z pustą miną na zewnątrz.
Wokół niej krążyło zawsze jedno słowo: Sama.
Bardzo często widywałem ją samą, niejednokrotnie właśnie z pustym wzrokiem skierowanym w przestrzeń.
Jednak nie tylko to słowo wokół niej krążyło — i to nie takie, jak myślałem. Słyszałem dokładnie to samo określenie, co przy sobie, mimo iż moje zostawało zwykle bagatelizowane przez osoby, które je wypowiedziały.
„Dziwna”.
Nie była jedną z takich jak ja. Czułem od niej coś innego, lecz nie była to demoniczna krew, dlatego uznałem, że po prostu jest „inna” w ludzki sposób.
Jednak jej samotność była równie wielka jak moja.
Tamtego dnia wszystko się zmieniło. Jak zwykle byłem otoczony przez ludzi, chociaż nic mnie to nie obchodziło i zobaczyłem wtedy, jak ona znów siedzi sama na huśtawce — mimo głosów dookoła mnie, patrzyłem tylko na nią i nagle zobaczyłem, jak na jej twarzy wykwita rozpacz. Po chwili usłyszałem jej krzyk:
— Odczepcie się ode mnie!
Zareagowałem instynktownie, przepychając się między ludźmi.
I złapałem ją w ostatniej chwili, nim trafił w nią samochód, gdy zrozpaczona wybiegła za bramę.
Był to początek mojego życia. Życia, w którym poznałem, co to znaczy być akceptowanym.
I kochanym. Naprawdę kochanym przez kogoś, kto nie należy do rodziny.
Przeszliśmy trochę w ciągu ostatniego czasu. Od tamtych wydarzeń minęło kilka spokojnych miesięcy i nadeszły wakacje. Oboje zdaliśmy do następnej klasy i Marielle miała zacząć po przerwie wakacyjnej gimnazjum — choć muszę przyznać, że mieliśmy mały problem z nadgonieniem materiału, przez to wszystko, co się wydarzyło.
Jednak nie martwiłem się szkołą, ani stopniami. Chciałem po prostu, byśmy razem byli w gimnazjum, a potem poszli do liceum. Nie myślałem o dalszym czasie… a przynajmniej jej nie wyjawiałem swoich marzeń.
Miałem jeszcze jedno życzenie, które miała spełnić za to wszystko, co przeszliśmy.
Jednak to życzenie, miało jeszcze poczekać.
Darmowy fragment