Tajemnica szyfru Marabuta - ebook
Znakomity kryminał, moim zdaniem nie tylko dla dzieci. Łączy w sobie humor, jak i wiele kwestii do przemyślenia. I to uniwersum – uwielbiam! Jest delikatne, ale jednocześnie nie ukazuje świata wyłącznie w jasnych barwach. Opowiada o istotach innych od ludzi, a jednak mówią one więcej o ludziach, niż oni sami czasem potrafią o sobie powiedzieć. [zlepek_egzystencji, lubimyczytac.pl]
Wydana w roku 1981 książka Macieja Wojtyszki, to jeden z pierwszych polskich kryminałów przeznaczonych dla dzieci, który obfituje w oryginalne pomysły, świetnie napisane postacie i nieoczekiwane zwroty akcji. Kiedy w Naszej Okolicy dochodzi do porwania ulubionego reżysera filmowego Glusia, dwójka najlepszych detektywów – Kajetan Chrumps i Kot Makawity – natychmiast rozpoczyna śledztwo, a pozostali mieszkańcy pomagają w poszukiwaniach. Niespodziewany powrót zaginionego zaskakuje wszystkich, a porywacz – samotny ojciec z trójką dzieci, ptak Tarapat – okazuje się nie być złoczyńcą a jedynie nieucywilizowanym przybyszem z buszu, chcącym dostarczyć swoim pociechom filmowych wrażeń. Niestety zagrożenie wciąż wisi w powietrzu, jako że z dalekich stron, podążył za nim prawdziwy złoczyńca – Kameleon-Super, dysponujący straszliwą umiejętnością podszywania się pod każdego. Swoimi niecnymi sztuczkami wywoła on ogromny zamęt i wzbudzi nieufność wśród bohaterów. Jedyną nadzieją na jego pokonanie zdaje się rozszyfrowanie tajemniczego szyfru Marabuta. [M.H.]
Wojtyszko zabiera nas do świata Okolicy nad Strumieniem, zwanej też Naszą Okolicą, ale przedstawia istniejące problemy i uczy najmłodsze pokolenie czytelników odróżniania dobra od zła, prawdy od kłamstwa; poprzez dobre postacie daje przykład pracowitości, szlachetności, zaradności. Kolejne, wspaniałe spotkanie z dawnymi przyjaciółmi: Kajetanem Chrumpsem, Makawitym, Brombą, Glusiem, Fikandrem i Malwinką, Psztymuclem i Fumami. Są też i nowi: Puciek, Stary Wróbel, Tarapat, ciotka Molesta Zgrzypik i wreszcie spiritus movens całej akcji – Kameleon-Super. [Mister, lubimyczytac.pl]
Powieść kryminalna dla dzieci to na pewno nie mój wynalazek. Był już „Szatan z siódmej klasy” Makuszyńskiego, „Przygody Marka Piegusa” Niziurskiego, „Emil i detektywi” Kästnera i parę innych książek dla dzieci z wątkami kryminalnymi. Nowością w „Tajemnicy szyfru Marabuta” była zapewne zabawa połączeniem konwencji – klasycznej opowiastki kryminalnej w stylu Artura Conan Doyla i bajkowego świata Zwierzątek z Naszej Okolicy. Nie przesadzajmy jednak z moim nowatorstwem. Lekka parodia formy literackiej dla dorosłych to częsty przypadek w twórczości dla dzieci – taka minimalna nagroda dla tych dorosłych którzy czytają swoim dzieciom książki”. [Maciej Wojtyszko, nostalgia.pl]
EKRANIZACJE. Na podstawie „Tajemnicy szyfru Marabuta” powstał zarówno 10-odcinkowy serial animowany (1976-1979), jak i film (1979). Otrzymał on Nagrodę Jury Dziecięcego „Marcinek” w 1981 roku.
Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.
Projekt okładki: Monika Kruszewska.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Dzieci 6-12 |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-68384-72-7 |
| Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ilekroć czytamy powieść kryminalną (a do takiego gatunku zaliczyć należy ten utwór), zastanawiamy się, czy opisywane w niej fakty zdarzyły się naprawdę?
Otóż na to pytanie odpowiem tak:
Możecie być przekonani, że jeśli w ogóle się zdarzyły, to na pewno zdarzyły się Kajetanowi Chrumpsowi, Makawitemu, Brombie, Fikandrowi, Malwince, Pućkowi i innym bohaterom mojej powieści. Nikomu innemu nie mogły się zdarzyć – to nie ulega najmniejszej wątpliwości.
Z wyrazami szacunku
AutorRozdział pierwszy
Porwanie
Ciszę nocy rozdarło gwałtowne łomotanie w okiennicę.
„Ktoś, kto tak stuka (nie dostrzegając frędzli dzwonka), musi mieć pilną sprawę do załatwienia” – pomyślał Kajetan Chrumps, narzucając na siebie szlafrok w żółte piwonie.
– Czy mi się zdawało, czy ktoś pukał? – dobiegł go z góry senny głos Kota Makawitego.
– Nie mylisz się, mój drogi – odparł Chrumps. – Jest to osobnik niskiego wzrostu, z lekka utykający na lewą nogę, który kilka lat temu brał udział w Wielkich Zawodach Żeglarskich na Strumieniu, a obecnie zajmuje się swoją Biblioteką.
– Jak na to wpadłeś, Kajetanie? – zapytał zdumiony Kot.
– Po prostu usłyszałem głos Pućka – odparł skromnie Wielki Detektyw.
– Geniusz! Naprawdę geniusz! – mruczał Kot, drepcząc w przydeptanych pantoflach do drzwi wejściowych.
Była to ze wszech miar właściwa ocena przenikliwości i spostrzegawczości towarzysza.
Kajetan Chrumps i Kot Makawity – dwaj wybitni detektywi – zajmowali wspólnie piękną norkę z numerem 47.
Dawna niechęć (pochodząca z czasów, gdy Makawity wiódł życie przestępcy) zniknęła na korzyść wzajemnego braterstwa i dwaj przyjaciele rozwiązali już wspólnie wiele zagadek kryminalnych.
Wśród osób cieszących się poważaniem w Okolicy nad Strumieniem, obok Bromby i Glusia, Fikandra i Malwinki, Pućka i Starego Wróbla, z uznaniem wymieniano także tę dwójkę, dając ich za przykład wzorowych obywateli, nieustraszonych strażników ładu i praworządności.
Nic też dziwnego, że od wyrwania ich ze snu rozpoczęła się sprawa, którą, po długim i skomplikowanym śledztwie, zakończonym pełnym triumfem, zapisano w historii światowej kryminalistyki pod nazwą:
TAJEMNICA SZYFRU MARABUTA
I słusznie.
Puciek wpadł do norki cały zdyszany i zaczerwieniony od szybkiego biegu. Był zupełnie mokry, gdyż pędząc wśród traw, strząsał na siebie tysiące kropel zapowiadającej poranek rosy.
– Czy zastałem Kajetana Chrumpsa? – zapytał drżącym głosem. – Czy może mnie przyjąć?
– Zawsze do usług – odparł uprzejmie Kot. – Ale może chociaż się przebierzesz?
– Nie ma chwili do stracenia! – zawołał spazmatycznie Puciek, a spostrzegłszy wchodzącego do przedpokoju Kajetana Chrumpsa, pisnął:
– Gluś porwany!!!
I zemdlał.
– Trzeba go spryskać sokiem porzeczkowym – powiedział Kajetan. – To zazwyczaj daje dobre rezultaty.
Rzeczywiście! Puciek pokropiony sokiem, przebrany w zieloną kurtkę Chrumpsa, ułożony wygodnie w fotelu szybko dochodził do siebie.
Był on miłym i cenionym powszechnie działaczem społecznym. Kiedy kilka lat temu, podczas zawodów żeglarskich, nieszczęśliwy przypadek spowodował, że okulał na jedną łapkę – Puciek postanowił poświęcić się pracy dla dobra ogółu .
Natomiast reżyser filmowy Gluś prawie codziennie odwiedzał norkę z okalającym drzwi, złoconym napisem: „Biblioteka”, regularnie kompletując materiały do swoich kolejnych scenariuszy.
Puciek, dostrzegłszy, że Makawity zamierza stenografować, zaczął mówić:
– Gluś przyszedł jak zwykle po południu. Chwilę rozmawialiśmy…
– O czym? – zapytał Kot.
– O ostatnim filmie Glusia, zatytułowanym _Fum – pechowiec_. Miałem zaszczyt uczestniczyć w przedpremierowym pokazie i autor pytał mnie o zdanie. Film, oczywiście, bardzo mi się podobał, ale radziłem złagodzić pewne elementy… Gluś się zgodził ze mną…
– A co było potem? – trochę niecierpliwie spytał Kajetan.
– Potem Gluś usiadł przy stole w czytelni i przeglądał roczniki czasopisma (jeśli się nie mylę: „Sztandaru Amatora”), ja natomiast zająłem się wydawaniem książek klientom. Było ich tego wieczoru dużo: Psztymucel Nulek, Stary Wróbel, Kubrik, Fumica… Zresztą to można sprawdzić.
– Bardzo dobrze! – ucieszył się Kot.
– Tymczasem Gluś czytał z zaczerwienionymi od emocji uszami. Niepostrzeżenie minęły godziny do dziesiątej, pory, kiedy zazwyczaj zamykam.
Zaproponowałem reżyserowi kubek jego ulubionego ciepłego mleka. Zgodził się z radością. „Zresztą zaraz wychodzę” – powiedział, lękając się widocznie, że sprawi mi kłopot. „Ależ siedź sobie, dokąd zechcesz” – uspokoiłem go i udałem się do kuchni, by zagotować mleko.
Muszę jednak dodać, że uprzednio zamknąłem drzwi frontowe.
Nagle usłyszałem w czytelni jakieś głosy. Brzmiało to mniej więcej tak: „Ależ… Natychmiast… W żadnym wypadku…”. Zdziwiło mnie to, pomyślałem jednak, że prawdopodobnie artysta rozmawia sam ze sobą.
Wtedy rozległ się straszliwy huk.
Wpadłem do pokoju… Wszystkie cztery regały z czterech ścian stały oparte o siebie, tworząc jakby namiot, a na miejscu, gdzie siedział Gluś, piętrzył się stos książek…
Rzuciłem się rozgarniać książki, sądziłem bowiem, że Gluś znajduje się pod spodem.
Przekopałem korytarz najpierw w jednym kierunku, potem w przeciwnym… Potem jeszcze raz.
Ponieważ nie było rezultatów, zacząłem działać bardziej metodycznie.
Ustawiłem prosto regały i układałem książki na półkach w szaleńczym pośpiechu… Ustawiłem już prawie wszystkie, ale…
– Ale Glusia nie było – dokończył Kajetan Chrumps.
– Ale Glusia nie było nigdzie – powtórzył bibliotekarz łamiącym się głosem. – Mój telefon był nieczynny… Pomyślałem sobie, że najlepiej zrobię przychodząc tutaj…
– Bardzo słusznie! – pochwalił go Kajetan. – Postąpiłeś, jak należało. Wydaje mi się jednak, że obecnie powinieneś się nieco zdrzemnąć…
KONIEC BEZPŁATNEGO FRAGMENTU
ZAPRASZAMY DO ZAKUPU PEŁNEJ WERSJI