- W empik go
Tajemnice alkowy - ebook
Tajemnice alkowy - ebook
Na prawdziwą miłość możemy sobie pozwalać tylko za zamkniętymi drzwiami. Czasami zamykamy za nią drzwi, innym razem zatrzaskujemy przed nią serce.
Tę antologię stworzyły prace zwycięzców konkursu o takim samym tytule, jak ów zbiór – "Tajemnice alkowy" – plus opowiadania organizatorów tegoż konkursu, czyli członków niedużej grupy literackiej "Twoja odskocznia".
Antologia ma na celu wspomóż córeczkę jednej z czytelniczek Wattpada, cierpiącą na nieuleczalną chorobę. Cały dochód ze sprzedaży (po odliczeniu procentów jakie zażyczą sobie księgarnie oraz ewentualnych kosztów wydawniczych) zostanie przekazany na rehabilitacje dziewczynki. Każdy z czytelników książki Tajemnice alkowy ma szansę dodatkowo wspomóc tę małą wojowniczkę, wpłacając dowolną kwotę na konto fundacji „Słoneczko” ze Złotowa:
89 8944 0003 0000 2088 2000 0010
Z dopiskiem: Nikola Furman 185/F darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.
W imieniu małej Nikoli, dziękujemy wszystkim za dokonany zakup.
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-956955-2-0 |
Rozmiar pliku: | 310 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Po zachodzie słońca
autorstwa: Kinga A. Lis
(Fragment pochodzi z powieści „Po zachodzie słońca”)
Obudziłam się pierwsza, wtulona w tors Alana. Miałam jedną nogę przerzuconą przez jego biodro, a ręka Alana obejmowała moją talię. Spał tak spokojnie, aż szkoda mi go było budzić. Przejechałam delikatnie opuszkami palców po jego policzku, który pokrywał zarost, co dodawało mu tylko seksapilu, jak i drapieżności. Wyglądał jak model i marzenie każdej dziewczyny. Nie raz spotykałam się z zazdrosnymi spojrzeniami dziewczyn, mijanych na ulicy. Miałam je gdzieś, choć czasami widziałam ładniejsze od siebie, ale Alan nie zwracał na nie uwagi. Chwilami miałam mu ochotę podsunąć jedną, żeby dał mi spokój, ale znowu druga część mnie wiedziała, że zachowałabym się zbyt impulsywnie w stosunku do niej.
– Podoba ci się widok? – zapytał ze wciąż zamkniętymi oczami, ale z poranną chrypką, która od razu podziałała na mnie.
– Mógłby być lepszy – rzuciłam z obojętnością w głosie. Nim się spostrzegłam, leżałam już na plecach, a Alan podpierał się na łokciach obok mojej głowy.
– Naprawdę? To może ci przypomnę, że jeszcze kilka godzin temu ten widok, i nie tylko, podobał ci się. – Pocałował mnie, delikatnie drapiąc swoim zarostem.
Mogłabym się przyzwyczaić do takiego poranka i wszystkie kolejne spędzać z osobą, dla której coś znaczę. Czułam na swoim podbrzuszu, jego członka, który był w stanie porannej erekcji. Bardzo delikatnie przesunęłam dłoń w tamtą stronę i ścisnęłam jego przyjaciela. Z ust Alana wydobyło się ciche warknięcie. Przygryzł moją wargę. Szerzej otworzyłam usta na jego niemą prośbę. Pogłębił pocałunek i nasze języki zaczęły poruszać się w pełnym erotyzmu tańcu. Powoli poruszałam dłonią w górę i w dół. Czułam, jak penis w mojej dłoni pęcznieje i się wydłuża.
– Musimy przerwać – powiedziałam, kiedy rozłączyłam nasze usta, ale nie zaniechałam poruszania ręką po jego członku. Brunet oparł czoło o moje. Ciężko oddychał.
– Czemu, jeśli dalej poruszasz ręką na moim kutasie? – zapytał.
– Nie może to za daleko zajść – odparłam z chrypką. Choć mówiłam jedno, myślałam drugie. Nie chciałam, by to się kiedykolwiek skończyło.
– Skarbie, już zaszliśmy. – Zaatakował moje wargi swoimi.
Chwycił moje dłonie w jedną swoją rękę i położył za głowę. Drugą ręką chwycił swojego członka i zaczął jeździć nim po mojej kobiecości. Czułam, że robię się coraz bardzo mokra. Tak działał na mnie Alan. Nie musiał bardzo się starać ani nic szczególnego robić, bym była gotowa na niego i na zabawę. Nawet na żadnego klienta tak nie reagowałam, jak na niego. Chyba że byłam po kilku dawkach narkotyku. Szybko odgoniłam myśli o mojej prawdziwej naturze i dałam się ponieść chwili tutaj, tej z Alanem. Rozszerzyłam bardziej nogi, robiąc dla niego miejsce. Wszedł we mnie tylko główką. Szybko się wycofał.
– Alan? – powiedziałam prawie rozpaczliwym głosem.
– Prezerwatywa, skarbie. – Odsunął się i zszedł z łóżka. Podszedł do swoich spodni. Gdzieś z tyłu głowy majaczyła mi się myśl, że może to był jego cel, przespanie się ze mną, ale znowuż Alan nie był taki.
Wszedł z powrotem na łóżko i otworzył opakowanie. Założył na członka zabezpieczenie i płynnym ruchem wszedł we mnie. Jęknęłam i oplotłam nogami jego biodra, by poczuć go głębiej w sobie. Ręce położyłam na jego ramionach, głowę przyciągnęłam do pocałunku. Tym razem nasz seks był inny, różny od wczorajszego. Było czuć w nim delikatność, ale też i szorstkość. Ruchy były już szybsze, bardziej zdecydowane i mocniejsze. Alan przekręcił nas tak, że znalazłam się u góry. Oparłam ręce o jego umięśnioną klatkę piersiową i poruszałam się płynnie na jego penisie. Dłonie bruneta przeniosły się na moje piersi. Ugniatały je. Ruszałam się na jego członku w górę i w dół, przybierając to coraz szybsze tempo. Alan zaczął poruszać biodrami w synchronizowany ze mną sposób, przybliżając nas tym do osiągnięcia spełnienia. Poczułam, jak drga w moim wnętrzu. Odchyliłam głowę do tyłu w chwili kiedy osiągnęłam orgazm.
– Alan! – wykrzyknęłam jego imię, a następnie opadłam na jego klatkę piersiową, ze zmęczenia. Oboje oddychaliśmy szybko i nierównomiernie. Nasze spocone ciała przylgnęły do siebie, jakby stały się jednością.
Alan pocałował mnie w czoło i podniósł ze swojego członka. Położył mnie obok i wstał, żeby zdjąć prezerwatywę. Miałam na pół przymknięte oczy i obserwowałam jego ruchy. Za każdym razem, gdy coś robił, jego mięśnie napinały się i rozluźniały. Wszedł do łazienki. Po chwili usłyszałam dźwięk lanej wody.
– Weźmiemy kąpiel – zadecydował. Powrócił i wyciągnął do mnie dłoń, ale byłam jeszcze za słaba po seksie, by choćby ruszyć ręką.
– Nie dam rady – szepnęłam i przymknęłam powieki.
Usłyszałam cichy szmer i po chwili znalazłam się w jego muskularnych ramionach. Wtuliłam się w niego i zaciągnęłam jego zapachem. Pachniał seksem, drogimi perfumami oraz sobą. Był to zapach, który mogłabym wąchać do końca życia. Posadził mnie na blacie, zaraz koło umywali i poszedł zakręcić wodę. Sprawdził jeszcze jej ciepło, po czym wrócił po mnie. Wsadził mnie do wanny i przesunął delikatnie do przodu, by zrobić sobie miejsce. Woda zakołysała się, kiedy wszedł, jak i wtedy, gdy przyciągnął mnie do siebie. Oparłam się o niego i westchnęłam. Na moich ustach pojawił się lekki uśmiech.
– Co ci tak wesoło? – zapytał z ustami przy moim uchu. Lekko podgryzł płatek, po czym zszedł na szyję. Obcałowywał moje najczulsze miejsce zaraz na jej początku.
– Jestem szczęśliwa. Dziękuje ci za to, że spędzasz ze mną tak normalnie czas. Możesz być z siebie dumny. – Oparłam głowę bokiem na piersi Alana, bym mogła zobaczyć jego twarz. Dostrzegłam, że w oczach tańczą iskierki radości, jak i ognia. Oczy Alana zmieniały barwę, od pięknego czekoladowego brązu, po czerń.
– To ja jestem szczęśliwy, że udało mi się tego dokonać. – Złączył nasze usta.
Odsunął się ode mnie i uśmiechnął. W kącikach jego oczu pojawiły się delikatne zmarszczki. Splótł nasze palce i podziwiał ten widok. Położył je później na moim brzuchu i odchylił się do tyłu, tak, że prawie leżeliśmy w wannie. Dostrzegłam, że nad czymś myśli, więc nie chciałam mu przeszkadzać. Za to popatrzyłam na nasze dłonie i miejsce, do którego były przyłożone. Znów zaczęłam myśleć nad tym wszystkim, co było moim marzeniem kilka lat temu. Co by było, gdybyśmy tak spróbowali naprawdę? A może, nawet, za kilka lat, jakby wszystko było dobrze, mieli dziecko? Taką cząstkę mnie i Alana. Czy byłabym dobrą mamą?
Alan poruszył się, co wyrwało mnie z moich myśli.
Zabrał jedną rękę z uścisku i wziął z półki żel. Wyswobodził również i drugą dłoń. Nalał sobie żelu na rękę, a później zaczął mnie myć. Dużą uwagę poświęcał moim piersią, jak i kobiecości. Całował mnie od czasu do czasu, jak i podgryzał delikatnie moją szyję. Później zamieniliśmy się rolami. Mięśnie Alana spinały się pod moim dotykiem, by zaraz się rozluźnić.
Wyszliśmy z wanny. Opatuliłam się w miękki ręcznik. Alan identyczny zawiązał sobie wokół pasa i podszedł do umywalki. Otworzył pierwszą szufladę, w której znajdowały się jednorazowe szczoteczki do zębów oraz pasta. Wzięliśmy po jednej i zaczęliśmy myć zęby. Widziałam jak Alan, od czasu do czasu, zerka w moją stronę. Zachowywaliśmy się jak stare małżeństwo.
Stojąc przy Alanie, byłam niska i drobna. Sięgałam mu ledwo do ramienia.
Przygryzłam wargę i zaczęłam się do niego powoli przybliżać. Moje podniecenie, jaki i cały ogień od nowa wybuchnęły w ciele. Wiedziałam, że on tak na mnie działał. Stanęłam zaraz za nim i wyciągnęłam rękę przed siebie, dotykając jego mięśni. Następnie przybliżyłam twarz i zaczęłam składać na jego ciele drobne pocałunki, a ręce przeniosłam na mięśnie brzucha. Drapałam lekko paznokciami. Alan odwrócił się do mnie przodem i sprawnym ruchem rozwiązał mój ręcznik, po czym odrzucił go gdzieś obok nas, na ziemię. Podniósł moją głowę i złączył nasze wargi razem. Uniósł mnie i posadził na umywalce. Szybko rozwiązał swój ręcznik. Przeniósł usta na moją szyję, a ja przełożyłam jedną rękę z jego ramienia, na członka. Zaczęłam po nim energicznie sunąć, do przodu i do tyłu, zaciskając lekko dłoń. Z ust Alana wydostał się przeciągły jęk. Wziął moją rękę i rozszerzył mi nogi. Najpierw dotknął mojej kobiecości, a kiedy wyczuł, że jestem cała mokra, mruknął z aprobatą i nakierował swojego członka na moje wejście. Zaplotłam nogi wokół jego pasa i przyciągnęłam do siebie. Wtedy wypełnił mnie całą. Czułam go głęboko w sobie. Zaczął poruszać mocno biodrami.
– Alan – jęk wydobył się spomiędzy moich usta.
Moja głowa opadła na jego ramię, a ruchy Alana stawały się coraz mocniejsze. Jedną rękę zaciskał na mojej piersi, a drugą przybliżył sobie moją twarz do swojej. Złączył nasze wargi razem chyba po raz setny w ciągu ostatniej doby i coraz mocniej we mnie wchodził. Mięśnie kegla mojej kobiecości zaczęły się zaciskać na jego członku. Odchyliłam głowę do tyłu, gdy moim ciałem wstrząsnął ogromny dreszcz. Kilka ruchów później, Alan poszedł w moje ślady, dochodząc we mnie. Położył głowę na moim ramieniu i szybko oddychał. Kiedy już się uspokoił, wyszedł ze mnie, pozostawiając uczucie pustki.
Odsunął się ode mnie i wziął ręcznik, żeby mnie obmyć. Przeszliśmy z łazienki do sypialni w samych ręcznikach. Na podłodze w dalszym ciągu leżały nasze porozrzucane ciuchy.
– Nie ubieraj tego – powiedział i poszedł do salonu. Wrócił z niego z kilkoma papierowymi torbami.
– Skąd to się wzięło? – Sięgnęłam do pierwszej torby, którą wystawił w moim kierunku. W środku znajdowały się nowe ubrania oraz bielizna.
– Wczoraj, kiedy byłaś w SPA, byłem na zakupach. Wiedziałem, że nic nie mamy na przebranie. – Wzruszył ramionami.
– Zwrócę ci za wszystko, jak wrócimy, a teraz idę się ubrać. – Kiwnęłam w stronę pomieszczenia, które przed chwilą opuściliśmy.
– Nie musisz iść do łazienki. Przecież widzieliśmy się już i to nie raz. – Podniósł kącik ust do góry, a te ułożyły się w ten jego cwaniacki uśmiech.
– I widziałeś, jak to się skończyło – pokazałam na łóżko, które dalej wyglądało, jakby przeszło przez nie tornado, a później na drzwi łazienki.
– To może się skończyć jeszcze raz tak samo. – Zaczął iść szybko w moją stronę, ale pobiegłam do łazienki i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
– Musisz być szybszy, staruszku! – krzyknęłam do niego poprzez śmiech.
– Ja ci pokażę staruszka! – również się zaśmiał, ale nic już nie dodał.
Odeszłam od drzwi i postawiłam torby obok umywalki. Spojrzałam w odbicie lustra i zobaczyłam inną dziewczynę, niż tą, którą byłam jeszcze kilka dni temu. Moje oczy się iskrzyły od radości, która zaczęła we mnie płynąć, a moja skóra, jakby promieniowała blaskiem. Wyglądałam na dziewczynę, której w końcu zaczęło się układać w życiu.
– Och Alan, co ty ze mną robisz...? – powiedziałam cicho do siebie i zaczęłam wyjmować po kolei rzeczy z toreb.
Znalazłam białe bikini oraz bardzo ładną letnią sukienkę, sięgającą do połowy ud, również w białym kolorze. W dużo mniejszej torebce znajdowały się kosmetyki; dezodorant, szczotka do włosów i tusz do rzęs. Zawsze podobałam się Alanowi z jak najmniejszą ilością makijażu. Ubrana wyszłam z łazienki i znalazłam Alana siedzącego na wielkim łożu i czekającego na mnie. Był ubrany w lniane beżowe spodnie oraz białą koszulę z podwiniętymi do łokci rękawami. Usłyszał dźwięk zamykanych drzwi, więc spojrzał na mnie.
– Pięknie wyglądasz! – powiedział podekscytowany. Wstał z łóżka, podszedł do mnie i zagarnął mnie bliżej siebie. Pocałował bardzo władczo. Oddawałam mu pocałunki z takim samym poświęceniem jak on. Odsunął się ode mnie i pogładził policzek w czułym geście. – Cieszę się, że cię poznałem, Danica. Zrobię wszystko, byś była szczęśliwa – zapewniał.
– Nic nie obiecuj. – Spuściłam głowę i oparłam czoło o jego tors.
– Ja nic nie obiecuję, ja ci tylko mówię, jak będzie, skarbie. – Pocałował mnie we włosy. – Chodź, idziemy.
Alan wziął torby, do których spakował nasze rzeczy i skierował swoje kroki do wyjścia z pokoju. Ja za to obróciłam się i spojrzałam na łóżko, które jeszcze kilka godzin temu było naszym miejscem przyjemności. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie i poszłam za Alanem. Po drodze zobaczyłam tort, więc podeszłam do niego i odkroiłam sobie kawałek. Wzięłam do ust odrobinę słodkiego ciasta i rozkoszowałam się jego smakiem.
– Danica... – zaczął mówić Alan, ale kiedy zobaczył, że jeszcze jem, odłożył torby i podszedł do mnie. Stanął za mną i nachylił się, biorąc do ręki moją dłoń, w której trzymałam widelczyk z nabitym kawałkiem ciasta. Także skosztował, po czym uśmiechnął się do mnie.
– Mmm, pyszne – powiedział z pełnymi ustami i cmoknął w mój policzek.
– Ej, to było moje! – oburzyłam się i odwróciłam, by odkroić następny kawałek.
– W Nowym Jorku kupię ci tego więcej – oznajmił, po czym ponownie skierował swoje kroki w stronę wyjścia. Zatrzymał się przy samych drzwiach.
Zjadłam jeszcze kilka kawałków i podeszłam do Alana, który już znacznie się niecierpliwił. Złapaliśmy się za ręce i wyszliśmy z pokoju, który był moim najlepszym wspomnieniem z całego wyjazdu. Przeszliśmy do recepcji. Alan wymeldował nas. Rozglądałam się po hotelu, by zapamiętać każdy szczegół. Nie wiedziałam, czy jeszcze będzie mi dane tutaj przyjechać, dlatego chciałam zachować chociaż wspomnienia.
Wyszliśmy z hotelu, gdzie czekało już na nas ferrari. Boy hotelowy otworzył przede mną drzwi. Wsiadłam do środka. Ruszyliśmy. Alan obrał kierunek powrotny. Siedziałam przyklejona do szyby i podziwiałam drapacze chmur, które przeważały w Abu Zabi.
– Po co tutaj stajemy? – spytałam zdziwiona, kiedy zaparkował pośród innych pojazdów.
– Być w Abu Zabi i nie być na plaży? To niedopuszczalne. – Mrugnął do mnie okiem i wysiadł z samochodu. Obszedł auto dookoła i otworzył mi drzwi. Pokręciłam tylko głową i również wysiadłam.
Chwyciliśmy się za ręce i poszliśmy do wejścia na plażę. Kiedy moje nogi dotknęły gorącego piasku, zdjęłam sandałki i szłam bosymi stopami dalej. Tutejszy piasek różnił się od tego w Nowym Jorku. Tak naprawdę wszystko się różniło, nic nie łączyło tych dwóch światów. Wyswobodziłam dłoń z uścisku Alana i zdjęłam sukienkę. Odrzuciłam ją za siebie i pobiegłam w stronę wody. Dosłownie rzuciłam się do niej, po czym odpłynęłam od brzegu. Odwróciłam się w stronę Alana i zobaczyłam, że stoi na plaży z nieodgadnioną miną. Jeszcze chwilkę unosiłam się na spokojnej tafli wody, by po chwili podpłynąć do bruneta. Wyszłam z wody i wykręciłam ją z włosów.
– No co? – zapytałam się, stojąc przed nim.
– Nic. – Przygryzł wnętrze policzka i patrzył się na mnie, ale zaraz jego wzrok poleciał na piersi, do których przylepił się materiał bikini. Po moim biuście skraplały się pojedyncze krople wody. Specjalnie zaplotłam ręce zaraz pod piersiami tak, iż uniosły się do góry. Alan przełknął ślinę i podniósł głowę. Jego oczy spotkały się z moimi. Zobaczyłam w nich pragnienie. Nie krepując się, spojrzałam w dół na jego krocze, by sprawdzić, czy jest podniecony.
– Jesteśmy w miejscu publicznym – przypomniałam mu.
– Wiem. Widzę to po tych wszystkich spojrzeniach facetów w twoją stronę – syknął przez zaciśnięte zęby. Rozejrzałam się dookoła i faktycznie zobaczyłam, że kilkoro mężczyzn patrzyło w naszym kierunku. W moim kierunku.
– Jesteś zazdrosny – rzekłam do niego z radością. Po raz pierwszy ktoś był o mnie zazdrosny. Nie powiem, spodobało mi się to, że był taki zaborczy w stosunku do mnie.
– Jestem kurewsko zazdrosny. – Przysunął się tak, że stykaliśmy się czołami.
– Szkoda, że nie jesteśmy sami, bo moglibyśmy jakoś temu zapobiec – spojrzałam wymownie na jego członka, którego można było zobaczyć wyraźnie zarysowanego poprzez materiał ubrania.
Postanowiłam włożyć na siebie sukienkę, bo przez gorące powietrze już byłam prawie sucha. Niby przez przypadek dotknęłam jego penisa, gdy sięgałam swoje ubranie. Usłyszałam, jak gwałtownie nabiera powietrza i mruczy coś pod nosem. Ubrałam się i rękami roztrzepałam włosy, żeby schły równo. Zabrałam z piasku sandałki i skierowałam się do wyjścia. Spojrzałam przez ramię, czy Alan idzie za mną. Był parę kroków z tyłu. Oparłam się o ferrari i czekałam, aż otworzy samochód, ale zamiast tego, rzucił mi kluczyki. Uśmiechnęłam się do niego i poszłam na miejsce kierowcy. Zapaliłam zieloną bestię i ruszyłam z piskiem opon. Zauważyłam, że Alan nie zdążył zapiąć pasów, więc zabujało nim lekko na bok, gdy ruszałam.
– Dubaj – powiedział do nawigacji, a ta wyznaczyła trasę. Wyjechaliśmy na prostą drogę. wokół której nic nie było.
– Dziękuję ci za ten wyjazd, prezent i zorganizowanie urodzin. Wszystko było jak w bajce. – Spojrzałam na niego.
– Naprawdę nie ma za co. Cholernie się cieszę, że ci się podobało. – Ścisnął moją dłoń i przeniósł ją na swoje udo. Przez te kilka lat, co miałam prawo jazdy, nauczyłam się już jeździć z jedną ręką na kierownicy, więc to nie był dla mnie żaden wyczyn.
Jechaliśmy w ciągłej monotonni, a jedyne co się zmieniało to piosenki w radiu. Nagle do mojej głowy wpadł głupi pomysł. Alan siedział trochę obniżony w fotelu i patrzył za okno. Moja ręka z jego uda zaczęła pomału przesuwać się ku górze jego nogi. Zobaczyłam, jak odwraca głowę, więc szybko spojrzałam przed siebie i zagryzłam wargę, by się nie roześmiać. Kiedy wrócił do poprzedniego zajęcia, przesunęłam rękę jeszcze wyżej i ścisnęłam jego członka przez materiał spodni.
– Danica... – szepnął ostrzegawczo.
– Hmm? Przecież nic nie robię. – Zaczęłam dobierać się do jego rozporka. Alan, nie protestował, a nawet pomógł mi rozpiąć spodnie. Wyciągnęłam jego członka, który był na pół twardy i zaczęłam po nim jeździć ręką. Zwiększyłam szybkość swoich ruchów dłonią.
– O, kurwa, nie przestawaj – przez jego ciche pomruki zrobiłam się mokra.
Nie przejmowałam się tym, że jest dzień i możemy dostać mandat, tylko zjechałam na pobocze i zgasiłam silnik. Zaciągnęłam hamulec ręczny. Przeszłam ponad tunelem między siedzeniami i usiadłam na jego kolanach. Zaczęłam jeździć kobiecością po jego twardym penisie. Oboje byliśmy siebie spragnieni, więc nawet za bardzo nie wiedziałam, w którym momencie przesunął moje majtki na bok i wszedł we mnie. Poruszaliśmy się w szaleńczym tempie. Przez materiał sukienki, Alan podgryzał mi piersi. Odchyliłam głowę do tyłu i wydałam z siebie ciche pomruki.
– O tak, kochanie – stęknął głosem przepełnionym podnieceniem.
Przytrzymał mnie na chwilę na swoim członku. Czułam go głęboko w sobie. Zaczął kciukiem masować mi łechtaczkę, a ja w tamtym momencie nie wiedziałam, co się ze mną działo. Moim ciałem wstrząsnął ogromny orgazm. Alan poruszył się jeszcze kilka razy i doszedł we mnie. Zmęczeni, po szaleńczym seksie, oddychaliśmy głośno i szybko. Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Alan odchylił moją głowę do tyłu, by mieć lepsze dojście do mojej szyi, na której zaczął składać pojedyncze pocałunki. Nagle zatrzymał się i spojrzał na mnie.
– Nie zabezpieczyliśmy się i to drugi raz. – Patrzył w moje oczy, gdy to mówił.
– Jeżeli chodzi ci o to, czy jestem czysta, to nie masz o co się martwić. Zawsze się zabezpieczam – powiedziałam nieco zła. Wiedziałam, że jestem dziwką, ale to nie znaczyło, że musiał mi to wypominać w takiej chwili.
– Nie o to... Co, jeśli zaszłaś w ciążę? – Jego wzrok automatycznie poleciał w tamto miejsce, wprost na mój brzuch. A przy tym nie brzmiał na zbytnio przejętego, że mogłabym być w ciąży.
– Spokojnie, biorę tabletki. Nie chcę jeszcze wpaść – dodałam z uśmiechem, by poluźnić atmosferę.
– Ja też bym tego nie chciał – odparł z uśmiechem na ustach, ale jego oczy mówiły co innego. Nie chciałam tego przeciągać, dlatego zeszłam z jego kolan, a wewnątrz mnie zapanowała pustka. Poprawiłam się i poczekałam, aż Alan zrobi to samo. Kontynuowaliśmy drogę.
Dojechaliśmy do Dubaju, kiedy słońce chyliło się ku zachodowi. Zaparkowałam na podziemnym parkingu. Wysiedliśmy z ferrari. Kilka samochodów dalej stały dwa czarne maybachy, które tylko sprowadziły mnie na ziemię, że to, co przeżyliśmy z Alanem w Abu Zabi, zostanie już na zawsze naszym wspomnieniem. Pięknym wspomnieniem.
Alan wyciągnął torbę, po czym skierowaliśmy się do windy. Spojrzałam ostatni raz na ferrari, nim drzwi windy się zamknęły. Oparłam się o ramię Alana. Pojechaliśmy na nasze piętro. Przed drzwiami do naszego pokoju stali już jego ochroniarze. Przewróciłam oczami i wyszłam z metalowej puszki.
– Ale mi was brakowało – rzuciłam sarkastycznie w ich stronę.
– Panie Whitford, możemy porozmawiać? – zapytał jeden z nich. Rzucił szybkie spojrzenie w moją stronę. Zrozumiałam, że nie mogę słyszeć ich rozmowy. Podeszłam do Alana i wzięłam od niego klucz.
– Idź, porozmawiaj, a ja zamówię coś na kolację – powiedziałam i wzięłam torbę, którą trzymał.
– Dobrze, będę za pięć minut. – Dotknął moich włosów i pocałował w czoło. Poszedł z ochroniarzami do ich pokoju, a ja do naszego.
Postawiłam torbę obok wejścia i podeszłam do telefonu w salonie, który stał na małym stoliku, przeznaczonego tylko na niego. Wystukałam odpowiedni numer, który znajdował się obok na karce i czekałam, aż połączą mnie z restauracją.
– Dzień dobry, restauracja – powiedział miły głos po drugiej stronie.
– Dzień dobry, chciałabym złożyć zamówienie – odparłam, po czym usłyszałam szmer wydzieranej kartki.
– Słucham.
– Dwa razy indyk zapiekany w mozzarelli z dodatkiem grillowanych warzyw i purée ziemniaczane. Pokój numer pięćset dwadzieścia osiem.
– Dziękuję za złożenie zamówienia. Powinno dotrzeć do apartamentu w ciągu piętnastu minut.
– Do widzenia – pożegnałam się. Odłożyłam telefon.
Przeszłam do małej kuchni i wyciągnęłam dwa kieliszki oraz wino. Odkorkowałam je i nalałam do kieliszków. Wzięłam je do ręki i położyłam na stół w salonie. Wróciłam jeszcze do kuchni i wzięłam kilka łyków prosto z butelki. Sięgnęłam po torbę z naszymi rzeczami, którą położyłam przy wejściu i zaniosłam ją do sypialni. Pomału zaczynałam układać ciuchy w walizce, kiedy nastąpiło pukanie do drzwi. Spojrzałam na telefon. Minęło prawie piętnaście minut od złożenia zamówienia, a Alana dalej nie było. Odłożyłam ciuchy na łóżko i wyciągnęłam po drodze portfel z torebki. Otworzyłam drzwi. Stał za nimi kelner z naszym zamówieniem. Wprowadził wózek do środka. Postawił go obok stolika i wrócił do drzwi. Dałam mu pieniądze za zamówienie oraz napiwek.
– Samczego i dziękuję – powiedział, po czym odszedł w stronę windy.
– Dziękuję – odparłam grzecznie. Przechyliłam się, by zerknąć, czy przypadkiem nie wychodzi Alan z pokoju ochroniarzy, ale nie było żadnego ruchu na korytarzu. Westchnęłam tylko i wróciłam do pokoju.
Z wózka, na którym kelner przywiózł zamówienie, wzięłam nasze dania i położyłam na stół. Spod metalowych przykrywek wydobywał się piękny zapach. Nie chciałam rozpoczynać jedzenia bez Alana, dlatego czekałam na niego. Jednak po dziesięciu, a następnie piętnastu minutach znudziło mi się czekanie i wzięłam się za jedzenie mojej porcji. Jedząc, co chwilę zerkałam na drzwi, czy aby Alan nie wchodzi. Po zjedzonym posiłku położyłam talerz z powrotem na wózek i poszłam do kuchni razem z kieliszkiem. Dolałam sobie do pełna, a do drugiej ręki wzięłam butelkę. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Mogłam się tego spodziewać, że jak wrócimy tutaj, wszystko będzie, jak przed wyjazdem. Ja sobie siedziałam sama, a on sam. Wiedziałam, że to było związane z pracą, ale mógł, chociaż, napisać SMS-a, że to się przeciągnie. Usłyszałam otwierające się drzwi do pokoju. Spojrzałam na zegarek. Dokładnie półtorej godziny zajęło Alanowi przypomnienie sobie, gdzie jest jego pokój. Przełączałam programy, uparcie patrząc się w telewizor. Podszedł do mnie i chciał się przytulić, ale poczułam od niego whisky i się odchyliłam.
– Zamówiłam kolację. Jak chcesz, to zjedz, tylko już wystygła. – Wyłączyłam telewizor, a w całym pokoju zapanował mrok. – Idę się przebrać – zakomunikowałam. Wstałam i, nie obdarzając go ani jednym spojrzeniem, poszłam do sypialni.
– Z nimi potrafiłaś się pieprzyć, kiedy śmierdzieli alkoholem, a ze mną się nie pocałujesz?! Chyba że czekasz na kasę za to pieprzenie? – słyszałam jego głos nazbyt wyraźnie, a to oznaczało, że szedł w odległości kilku kroków za mną.
Na jego słowa gwałtownie się zatrzymałam. Staliśmy w bardzo bliskiej odległości od siebie. Oboje oddychaliśmy ciężko. Jego słowa mocno mnie zraniły. Myślałam, że będzie inaczej, ale znów się przeliczyłam. Spojrzałam na niego z żalem w oczach. Zamachnęłam się i uderzyłam go z liścia. Alan chwycił się za bolące miejsce i dopiero wtedy, jakby wytrzeźwiał.
– Danica... – zaczął.
Ścisnęłam dłonie w pięści i odwróciłam wzrok, by nie widział łez, które zbierały się w oczach.
– Masz rację. Jestem nic niewartą dziewczyną, której dałeś jeden zajebisty dzień. Myślę, że dziesięć tysięcy wystarczy. Zostaw na blacie w kuchni. To przecież dla ciebie i tak nic nie znaczyło. – Spojrzałam na niego. Patrzył się na mnie z wielkim przygnębieniem. Wiedział, że mnie zranił. – Mam nadzieję, że, po powrocie do Nowego Jorku, już się nie zobaczymy.
Po moim policzku potoczyła się samotna łza. Widziałam, jak podnosił rękę, by ją zetrzeć, ale odsunęłam się w porę. Nie chciałam, by mnie dotykał. Spieprzył po całości to, co zaczęliśmy budować. Odwróciłam się i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się od środka i osunęłam po drzwiach na podłogę. Kiedy choć trochę poczułam się normalnie, musiało się to spieprzyć. Ukryłam twarz w dłoniach i łkałam. Miałam już dość takiego życia. Chciałam, by Alan mi pomógł, ale chyba dla mnie już nie było pomocy.
– Danica, proszę, porozmawiajmy! – Zaczął uderzać w powłokę drzwi od drugiej strony.
– Odpieprz się! Wystarczająco już powiedziałeś! – słychać było w moim głosie, że płakałam. – Zostaw mnie, Alan, w spokoju.
Dopiero po chwili usłyszałam, jak odchodzi od drzwi. Wstałam z płytek i podeszłam do lustra. Tusz lekko się rozmazał, a oczy miałam całe czerwone od płaczu. Uderzyłam w lustro, jakbym chciała zedrzeć stamtąd własne odbicie. Nie miałam siły, by wziąć prysznic, dlatego umyłam tylko zęby i przebrałam się w podkoszulek, jaki znalazłam w łazience. Wyszłam z pomieszczenia. Przez otwarte drzwi, prowadzące do salonu, zobaczyłam Alana siedzącego na kanapie. Trzymał się za głowę. Miał palce wplecione we włosy, za które pociągał. Przymknęłam na chwilę oczy, by zepchnąć chęć podejścia do niego. Usiadłam na łóżku. Zwalczyłam w sobie ochotę zapalenia i położyłam się, przykrywając cienką narzutą. Usłyszałam, jak wchodzi do sypialni, więc zamknęłam oczy. Nie podszedł do mnie, tylko wszedł od razu do łazienki. Otworzyłam oczy i patrzyłam w ciemność, która panowała za oknem.
Alan, po jakimś czasie, wyszedł z łazienki i położył się na łóżku, jak najdalej ode mnie. We wspomnieniach została mi tylko nasza wspólna noc. Parę łez wydostało się na powierzchnie i stoczyło po policzku.Informacja końcowa
Tę antologię stworzyły prace zwycięzców konkursu o takim samym tytule, jak ów zbiór – Tajemnice alkowy – plus opowiadania organizatorów tegoż konkursu, czyli członków niedużej grupy literackiej Twoja odskocznia.
Antologia ma na celu wspomóż córeczkę jednej z czytelniczek Wattpada, cierpiącą na nieuleczalną chorobę. Cały dochód ze sprzedaży (po odliczeniu procentów jakie zażyczą sobie księgarnie oraz ewentualnych kosztów wydawniczych) zostanie przekazany na rehabilitacje dziewczynki. Każdy z czytelników książki Tajemnice alkowy ma szansę dodatkowo wspomóc tę małą wojowniczkę, wpłacając dowolną kwotę na konto fundacji „Słoneczko” ze Złotowa:
89 8944 0003 0000 2088 2000 0010
Z dopiskiem: Nikola Furman 185/F darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.
W imieniu małej Nikoli, dziękujemy wszystkim za dokonany zakup.