Tajemnice konfesjonału - ebook
Tajemnice konfesjonału - ebook
Tajny podręcznik z XVIII wieku, instruujący księży, jak spowiadać z grzechów przeciw szóstemu (Nie cudzołóż) i dziewiątemu (Nie pożądaj żony bliźniego swego) przykazaniu. Współczesnemu czytelnikowi wywody biskupa Jean-Baptiste Bouviera wydadzą się zapewne zdumiewające, a przecież snuł je zaledwie niespełna dwieście lat temu i uznawany był w tej kwestii za autorytet jeszcze na początku XX stulecia.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7453-180-1 |
Rozmiar pliku: | 598 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W tej książce, przeznaczonej wyłącznie dla kapłanów i diakonów, próbowaliśmy zebrać to, czego nie można, bez zagrożenia, nie wiedzieć w konfesjonale, a czego nie wolno ani rozwijać w publicznych wykładach w seminariach, ani w sposób przyzwoity i powszechny przekazywać młodym alumnom. Traktat ten dotyczy szóstego przykazania oraz powinności małżonków; porusza wiele kwestii z codziennej praktyki, wprawiających w zakłopotanie najbardziej uczonych i najbardziej doświadczonych spowiedników.
Duchownym wcale nie jest łatwo znaleźć uporządkowany i klarowny wykład dotyczący tego zagadnienia; autorzy prac z teologii moralnej, do których mogli się dotąd odwoływać, okazywali się bowiem zbyt skostniali lub nie dość precyzyjni. Uznaliśmy przeto, że oddamy w ręce kapłanów osobny traktat o grzechach przeciwko czystości i wzajemnych obowiązkach małżonków.
Przeczytawszy wiele książek teologicznych na ten temat, staraliśmy się znaleźć złoty środek pomiędzy pobłażliwością a surowością. Nie postępowaliśmy arbitralnie, lecz opieraliśmy się na rozumowaniu najlepszych autorów. Ktokolwiek więc nie podzielałby naszych zapatrywań, niech sięgnie do dzieł, które wskazujemy, aby rozważyć rozmaite poglądy i podjąć ze znajomością rzeczy decyzję, jaka wyda mu się najwłaściwsza. Jesteśmy przekonani o prawości naszych intencji, ostateczny osąd pozostawiamy jednak czytelnikom. Prosimy ich usilnie, by nie oskarżali nas o słabość, by nie nadużywali naszych zasad, naszych decyzji i naszych wyjątków, by propagować zgubne rozluźnienie obyczajów. Niech postępują przezornie i – zanim wydadzą osąd – niech zawsze kierują się roztropnością, która jest okiem pozostałych cnót, niech dojrzale ważą i nasze racje, i okoliczności, w jakich się znajdują. Zresztą błagamy ich, w imię prawdy, by zechcieli nam wykazać nasze pomyłki, jeżeli takowe rozpoznają.
Proszono nas niejednokrotnie, byśmy włączyli to dziełko do naszych dzieł zebranych, zatytułowanych Nauki teologiczne, lecz zasadniczy powód, który od samego początku nas od tego odwodził, wciąż istnieje i nadal wymaga, aby pozostało ono oddzielone od prac, które udostępnia się wszystkim seminarzystom bez wyjątku; trwamy tedy w takim przekonaniu.ROZPRAWA O SZÓSTYM PRZYKAZANIU
Ponieważ owa lubieżna materia jest zawsze niebezpieczna z powodu naszej słabości, zgłębiać należy ją tylko z konieczności, roztropnie, w chwalebnym celu i odwoławszy się uprzednio do pomocy Boskiej. Ktokolwiek, zbyt ufny we własne siły, wdałby się w to zuchwale i nierozważnie, naraziłby się na niemal nieuchronne upadki, zgodnie z mądrością ksiąg świętych: „kto miłuje niebezpieczeństwo, w nim zginie” (Syrah 3, 26). Należy często wzywać wspomożenia Matki Boskiej, zwłaszcza na początku pokus, które mogą się pojawić. Trzeba uciec się do modlitwy takiej, jak ta oto:
„O przeczysta Dziewico, przez twe przeczyste dziewictwo i twe niepokalane poczęcie oczyść me serce i me ciało”.
Jako że szóste i dziewiąte przykazanie Dekalogu mają najwyraźniej ten sam cel, uznaliśmy, że powinniśmy je omówić łącznie.
VI przykazanie: „Nie będziesz cudzołożył ciałem ani przyzwoleniem”.
IX przykazanie: „Będziesz pożądał cielesnych uczynków tylko w małżeństwie”.
Podobnie jak zabraniając kradzieży, zakazuje się wszelkiego przywłaszczania mienia bliźniego, tak zakazując cudzołóstwa, potępia się każdy czyn przeciwko czystości.
Czystość (łac. castitas) wzięła bowiem swą nazwę od słowa „karać” (łac. castigare), ponieważ powściąganie pożądliwości – jak powiada święty Tomasz – jest cnotą moralną, która poddaje rozkosze miłosne władzy rozumu.
Jest to cnota szczególna, gdyż ma ona odrębny cel; ma za towarzyszkę wstydliwość, która – z szacunku dla ludzi – okrywa dyskretną zasłoną nawet rzeczy dozwolone.
Czystość można rozpatrywać z trojakiego punktu widzenia: jako czystość małżeńską, czystość wdowców i wdów oraz czystość dziewic. Czystość małżeńska podporządkowuje korzystanie z małżeństwa rozumowi. Czystość osób owdowiałych polega na wstrzemięźliwości od wszelkich rozkoszy miłosnych po ustaniu małżeństwa. Czystość dziewicza dodaje do tej bezwzględnej wstrzemięźliwości integralność ciała. Dziewictwo można zatem rozpatrywać jako stan lub jako cnotę. Jako stan polega ono na integralności ciała, czyli na powstrzymywaniu się od wszelkiego spełnionego aktu miłosnego; jako cnota zaś jest to całkowita wstrzemięźliwość od wszelkiego dobrowolnego czynu lub od wszelkiej rozkoszy przeciwnej czystości, z zamiarem wytrwania w niej.
Stan dziewictwa jest zatem bardzo wyraźnie odrębny od cnoty noszącej to miano.
Może on zostać zniszczony przez czyny niedobrowolne, jak gwałt, a kiedy raz się go utraci, to nie można go już odzyskać, jako że nie sposób przywrócić integralności ciała. Toteż ci, którzy żyli w małżeństwie, albo ludzie, którzy dopuszczali się uczynków cielesnych poza małżeństwem, nie mogą być nazywani dziewiczymi, choćby nawet stali się świętymi przez skruchę.
Cnota dziewicza natomiast, naruszona przez przeciwny jej grzech, który jednak nie został spełniony, albo przez zamiar zawarcia małżeństwa, zostaje przywrócona przez odpuszczenie grzechu czy też przez postanowienie trwania w czystości na przyszłość. I tak jak cnota nie polega na usposobieniu ciała, lecz właśnie duszy, to zostaje ona zachowana mimo niedobrowolnych czynów, które kładą kres stanowi dziewictwa. Wynika z tego, że aureola chwały, którą niebo gotuje dla dziewic, nigdy nie będzie przyznana tym mężczyznom i kobietom, którzy – choć święci – żyli w małżeństwie lub spełniali dobrowolnie uczynki cielesne poza małżeństwem; przypadnie ona jednak w udziale tym mężczyznom i kobietom, którzy zachowają tę cnotę lub ją odzyskają. A zatem to bynajmniej nie przez czyn niedobrowolny i w następstwie aktów przemocy, przed którymi dziewice broniły się z całych sił, tracą one prawa do tej aureoli.
Rozwiązłość, która mogła zostać skonsumowana, choć nie została, czy jest naturalna, czy nie, jest, ogólnie rzecz biorąc, przeciwna czystości. Dlatego też będziemy mówić:
1. O rozwiązłości w ogóle.
2. O różnych rodzajach rozwiązłości skonsumowanej.
3. O różnych rodzajach rozwiązłości skonsumowanej wbrew naturze.
4. O grzechach rozwiązłości nieskonsumowanej.
5. O przyczynach i skutkach rozwiązłości, o remediach na nią.ROZDZIAŁ PIERWSZY O ROZWIĄZŁOŚCI W OGÓLE
Rozwiązłość (łac. luxuria), której nazwa wywodzi się od słowa oznaczającego zwichnięcie (łac. luxare), nazywa się tak, ponieważ właściwe tej przywarze jest to, że osłabia oraz niszczy siły duszy i ciała; toteż zwie się ją niekiedy rozpustą a tych, którzy nadmiernie się jej oddają – rozpustnikami. Najlepsza jej definicja to: nieuporządkowana żądza rozkoszy wenerycznych.
Owe rozkosze nazywa się wenerycznymi, gdyż mają one na celu rozmnażanie się, którego patronką była według pogan bogini Wenera.
Twierdzenie: Rozwiązłość ze swej natury jest grzechem śmiertelnym.
Prawdziwości tego twierdzenia dowodzi Pismo Święte, jednomyślna opinia Ojców Kościoła i teologów oraz rozum.
1° Pismo Święte: „Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie i tym podobne. ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą” (List do Galatów 5, 19 i 21).
2° Ojcowie Kościoła i teologowie jednomyślnie nauczają, że ze swej natury grzech rozwiązłości jest śmiertelny.
3° Rozum: Rozkosze weneryczne są w intencji Stwórcy przeznaczone wyłącznie do rozmnażania rodzaju ludzkiego. Wszystko, co działa wbrew temu celowi, stanowi samo w sobie ciężkie naruszenie porządku, a więc jest grzechem śmiertelnym.
Pytanie: Czy rozwiązłość jest grzechem do tego stopnia śmiertelnym ze swej natury, iż nie podlega zasadzie lekkości materii, czyli nigdy nie jest grzechem powszednim?
Odpowiedź 1: Różne rodzaje rozwiązłości skonsumowanej, naturalnej lub nie, o których będziemy mówić dalej, nie wykazują lekkości materii.
Czyż nie urąga wyraźnie rozumowi przypuszczenie, że można oddawać się nierządowi lub wywoływać celowo polucje, które same w sobie stanowiłyby jedynie występek lekki?
Odpowiedź 2: Rozkosz czysto organiczna, czyli taka, jakiej dostarczają nam w naturalny sposób nasze organy, na przykład dostrzeganie rzeczy pięknej, słyszenie melodii, dotykanie przedmiotu miękkiego i aksamitnego etc., różni się od rozkoszy wenerycznej i może skłaniać do uznania lekkości materii. Albowiem podobna rozkosz nie jest naturalnie zła, skoro sam Bóg w słusznym celu uczynił z niej zdolność naszych zmysłów; nie może ona zatem stanowić grzechu śmiertelnego, chyba że ze względu na niebezpieczeństwo, jakie mogłoby z niej wyniknąć; może się jednak zdarzyć, że u niektórych osób niebezpieczeństwo to nie będzie poważne. Tak jest w przypadku całowania bez złych intencji, dla przyjemności, jaką odczuwają wówczas organy. Tak myślą: święty Antoni, Sanchez, Henno Comitolus, Sylvius, Boudart, Billuart, Collet – wbrew Kajetanowi, Dianie, Szkole z Salamanki i ojcu Liguori.
Wolny jest zatem od grzechu śmiertelnego ten, kto doznaje przyjemności na widok ładnej kobiety lub dotyka jej aksamitnej dłoni, nie posuwając się w swych pragnieniach dalej, nie odczuwając innych doznań i nie narażając się w następstwie tego na poważne niebezpieczeństwo. Rzadko jest on jednak wolny od wszelkiego grzechu, a zazwyczaj jest rzeczą niebezpieczną pozwalanie sobie na taką przyjemność, zwłaszcza gdy wynika ona z dotyku. Tak więc ten, kto czerpie z tego rozkosz, nie może najczęściej być usprawiedliwiony z grzechu ciężkiego, chyba że doznał jej przez nieuwagę lub bez przyzwolenia. Wielu wszakże jest tak ukształtowanych, że najmniejsza zamierzona przyjemność zmysłowa wystarczy, by znaleźli się w poważnym niebezpieczeństwie grzechu.
Odpowiedź 3: Rozkosz weneryczna może być wywołana bezpośrednio albo pośrednio, sama w sobie lub w swej przyczynie, jak wtedy, gdy spełnia się uczynek, z którego mimo woli ta rozkosz wynika. Teologowie są na ogół zdania, że jedynie rozkosz wywołana pośrednio mieści w sobie lekkość materii. Przykład: Jeżeli ktoś czyni coś powszednio złego lub nawet dozwolonego, a przewiduje, że musi to u niego wywołać jakieś cielesne poruszenia, skądinąd mimowolne, i nie ma dość siły, by je powstrzymać, to nie grzeszy śmiertelnie. W tym przypadku, według paru teologów, grzech jest powszedni nie z braku materii, lecz z braku przyzwolenia.
Odpowiedź 4: Rozkosz weneryczną bezpośrednio chcianą można badać u osób żyjących w małżeństwie albo w nim nieżyjących; małżonkom jest ona dozwolona, byle tylko związana była z aktem małżeńskim. W innym przypadku, według powszechnego przekonania, jest to zwykły grzech powszedni, jeżeli zażywa jej tylko jedno z małżonków, poza aktem małżeńskim, kiedy dotyczy ona współmałżonka i nie wywołuje dużego zagrożenia niewstrzemięźliwością, gdyż dąży do aktu dozwolonego. Tę kwestię rozwiniemy w innym miejscu. Nie sprowadza się ona przeto do tego, czy bezpośrednio chciana rozkosz weneryczna poza małżeństwem wykazuje lekkość materii.
Ogół autorów utrzymuje, wbrew Caramuelowi i paru innym kazuistom, że taka rozkosz nigdy nie jest grzechem powszednim z braku materii, i stara się tego dowieść w następujący sposób:
1° Aleksander VII potępił w 1664 roku następujące twierdzenie: „Można przypuszczać, że pocałunek dawany dla cielesnej i zmysłowej przyjemności, jakiej dostarcza, poza wszelkim niebezpieczeństwem późniejszego przyzwolenia i polucji, jest tylko grzechem powszednim”. Stwierdzenie to zostało potępione, gdyż przez przyjemność cielesną rozumie się zwykle przyjemność weneryczną. Nie można więc przypuszczać, że ta przyjemność, choćby najdrobniejsza, stanowi jedynie grzech powszedni.
2° Rozum mówi nam, że przez naszą zepsutą naturę jesteśmy tak bardzo skłonni do występku rozwiązłości, że najmniejsza iskierka może często wywołać wielki pożar. Dlatego w przypadku bezpośredniego przyzwolenia dla rozkoszy wenerycznej jest się zawsze narażonym na bliskie niebezpieczeństwo dalszego przyzwolenia lub polucji. Odmiennie ma się sprawa z innymi występkami. Toteż ojciec Aquaviva, superior generalny Towarzystwa Jezusowego, zabraniał pod karą ekskomuniki wszystkim swym zakonnikom odchodzenia w nauczaniu od decyzji, która podważa lekkość materii w rozkoszy wenerycznej.
Tak więc grzeszy się śmiertelnie, czerpiąc dobrowolnie rozkosz z poruszeń ciała, nawet wtedy, gdy wywołane zostały one przypadkowo.