- W empik go
Tajemnice końskiej zagrody - ebook
Tajemnice końskiej zagrody - ebook
Kolejne przygody małych detektywek spodobają się z pewnością wszystkim wielbicielom koni. Tym razem bowiem dziewczynki spędzają wakacje w gospodarstwie agroturystycznym, w którym są aż trzy klacze – Sensacja, Kostaryka i Pomarańcza. Wiele dowiedzą się o jeździe konnej i zaprzyjaźnią się z tymi pięknymi zwierzętami. Oczywiście także w Końskiej Zagrodzie nie brakuje tajemniczych zjawisk, więc dziewczynki mogą się wykazać swoimi umiejętnościami detektywistycznymi, wyjaśniając zagadki znikających kwiatków, tajemniczych śladów na furtce czy nieoczekiwanego zniknięcia kota Wędrucjusza.
W cyklu o małych detektywkach ukazały się jeszcze:
„Tajemnice Świstakowej Polany”
„Tajemnice Zatoki Delfinów”
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7551-632-4 |
Rozmiar pliku: | 7,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Stroje jadą, delfin zostaje – zdecydowała.
Ciocia poprosiła też, żebyśmy postarały się do niej troszeczkę rzadziej dzwonić w sprawie wyjazdu. Ale tak się przecież nie da! Ostateczne ustalenia są takie: każda z nas może zadzwonić do cioci tylko jedenaście razy dziennie. Tylko jedenaście! A Jo pierwszego dnia wyczerpała limit już przed śniadaniem! Postanowiłyśmy poradzić sobie fachowo z tym ogromnym problemem i spisujemy nasze pytania na kartkach. Potem tworzymy jedną długą listę pytań i na zmianę telefonujemy do cioci, żeby je wszystkie zadać.
– Maksymalnie dziewięć pytań – zdecydowała ciocia, gdy zdarzyło się, że podczas jednej rozmowy chciałam ją spytać o dwadzieścia osiem spraw…
Dzięki temu skomplikowanemu systemowi zdobywania cennych informacji wiemy już całkiem sporo o naszym wyjeździe:
1. Nie jedziemy w góry, nie jedziemy nad morze, nie na pustynię i nie na biegun północny.
2. Musimy zabrać ze sobą buty z gładką podeszwą, spodnie bez grubych szwów, wygodne podkolanówki, rękawiczki z pięcioma palcami, ciepłe swetry, dużo koszulek, krótkie spodenki, chustkę na szyję, olejek goździkowy, kalosze, kilka marchewek i kask do jazdy konnej…
– Po co nam kask do jazdy konnej? – spytała zdziwiona Jo i nagle krzyknęła do mnie tak głośno, że aż mnie ucho zabolało. Całe szczęście, że w tym samym momencie krzyknęłam to samo co Jo:
– Stadnina koni!
Teraz już wiemy, dokąd jedziemy na wakacje! To cudownie! Nauczę się jeździć konno, mój koń będzie biegał po łąkach, będzie wskakiwał do rzeki i będzie spał obok mojego namiotu, rozbitego na środku prerii. Koń Jo będzie natomiast skakał przez przeszkody i uratuje ją z jakiejś niebezpiecznej sytuacji. Moja kuzynka jeszcze nie wie z jakiej, ale to zupełnie nie szkodzi.
Ciocia Ellie mówi, żebyśmy na razie próbowały powstrzymać wyobraźnię, ale chyba sama wie, że jest to raczej zupełnie niemożliwe.
Całe szczęście, że niespodzianka jest już spodzianką i że jutro będziemy największymi przyjaciółkami dzikich koni. Ciocia powiedziała, że chyba raczej najmniejszymi. Nic nie szkodzi! Wszystkie konie z naszych wakacji – szykujcie się! Przyjeżdżamy!Doniczkowe kłopoty
– Co za szczęście, że w tym roku spędzamy wakacje w stadninie! – wołam, wychylając się przez okno naszego pokoju.
– Uważaj na pajęczyny – poucza mnie Jo. – Na wsi zawsze są pajęczyny w oknach.
Na szczęście w naszym oknie nie zadomowił się żaden pająk i nawet najmniejsza pajęczyna nie zasłania przecudnego widoku na całą Końską Zagrodę.
Biorę do rąk aparat fotograficzny i robię przez okno pierwsze zdjęcie. Nie mam czasu przyjrzeć mu się dokładnie, bo wszystko jest tu nowe, piękne i bardzo ciekawe. Gdy patrzę z okna w lewą stronę, widzę drewnianą altankę, w której na stoliku stoją doniczka z bratkami i taca ze śniadaniem.
– Śniadanie gotowe! – krzyczę do mojej kuzynki i ogłaszam natychmiastowe mycie zębów i ubieranie się. Chwilę trwa, zanim udaje nam się odnaleźć w łazience szczoteczki do zębów. Robimy wszystko, co należy zrobić rano przed wyjściem, i zbiegamy po schodach na dwór. Jo biegnie za mną. Razem mamy aż cztery nogi, więc tupiemy jak najprawdziwszy dziki koń.
Wybiegamy na podwórko, wchodzimy do altanki i przyglądamy się śniadanku. Wygląda smakowicie, chociaż na środku stołu leżą grudki ziemi.
– Widocznie pani Barbara zapomniała sprzątnąć stół, zanim położyła na nim tacę ze śniadaniem – stwierdza Jo i zgarnia dłonią grudki na podłogę.
Pani Barbara to nasza gospodyni. Jej mężem jest pan Marek, który umie wspaniale jeździć konno. Pani Barbara i pan Marek mieszkają w gospodarstwie, które nazywa się Końska Zagroda. W ich domu mieszka też pan dziadek, który tak naprawdę nie jest niczyim dziadkiem. Ciocia mówi, że Końska Zagroda znajduje się w prawdziwej wsi, ale nie wiem, po czym to można poznać. Może po tym, że wszyscy mieszkańcy są tacy mili i pomocni. Pani Barbara, pan Marek i pan dziadek mieszkają w domu, natomiast Sensacja, Pomarańcza i Kostaryka mieszkają w stajni – są przecież końmi.
Siadamy wygodnie przy stole, a ja od razu nakładam sobie na talerz największy kawałek chleba.
– Gdy patrzyłam z naszego okna, widziałam, że na stole stała doniczka z kwiatkami – mówię, pożerając kanapkę z żółtym serem i pomidorem. Żółty ser smakuje doskonale, a pomidor pachnie najprawdziwszym pomidorem.
– Ta doniczka? – pyta Jo, wskazując na małą doniczkę z ziemią leżącą przy ścianie altanki. Kwiatów, niestety, w niej nie ma.
Podnosimy doniczkę i spoglądamy na siebie bardzo wymownie. Moje wymowne spojrzenie oznacza: „Miałam rację, że na stole stała doniczka”, natomiast wymowne spojrzenie mojej kuzynki oznacza: „Jest zagadka godna detektywów”.
Wpatrujemy się w doniczkę tak starannie, jak tylko jest to możliwe. Widać w niej wystające z ziemi krótkie łodyżki, które przed naszym śniadaniem musiały być znacznie dłuższe, z liśćmi i kwiatami. Ktoś niezbyt dokładnie obciął wszystkie zielone części rośliny.