Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Tajemnice wydobyte z jeziora - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 grudnia 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Tajemnice wydobyte z jeziora - ebook

W czasie II wojny światowej Prusy Wschodnie były miejscem niezwykle zaciętych i krwawych walk. Ich ślady są widoczne do dziś w postaci ciągnących się kilometrami linii okopów, zapór, umocnień i stanowisk dowodzenia. Zimą 1944 i 1945 roku skute lodem warmińskie i mazurskie jeziora wykorzystywano jako trasę przemarszu wojska i drogę dramatycznej ucieczki ludności cywilnej. Wiele takich konwojów padło ofiarą bombardowań i ostrzału artyleryjskiego Armii Czerwonej. W ich wyniku zimne wody jezior stały się cmentarzem dla uciekinierów i miejscem spoczynku sprzętu wojskowego i pojazdów cywilnych – przyczyniając się do narodzin legend o zatopionych transportach wiozących broń, amunicję, archiwa, dzieła sztuki, a także prywatny majątek. Właśnie te historie skłoniły autorów książki do zbadania warmińskich jezior i sprawdzenia, czy na ich dnie w dalszym ciągu spoczywają zatopione ciężarówki, czołgi, a nawet… Bursztynowa Komnata.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-64378-41-6
Rozmiar pliku: 14 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ZARAŹLIWA PASJA

Tajemnice ostatniej wojny • Nienacki, Niziurski, Bahdaj i inni • Telewizyjne przeboje PRL-u
• Dlaczego Warmia i Mazury, a nie Sowie Góry?
• Zobowiązania i podziękowania

Wydarzenia ostatnich miesięcy II wojny światowej stanowią źródło większości opowieści o skarbach ukrytych przez nazistów. Trwający kilka lat konflikt i okupacja odcisnęły na naszym kraju i tzw. Ziemiach Odzyskanych, które zostały przyłączone do Polski, piętno niespotykane w innych miejscach na świecie. Oprócz obozów zagłady, pól bitew i bogatej infrastruktury wojennej na terenie Polski (w obecnych jej granicach) znalazło się kilka kwater Adolfa Hitlera i licznych dygnitarzy III Rzeszy, zbudowano największe umocnienia w ówczesnej Europie (Międzyrzecki Rejon Umocniony – MRU), wydrążono w skałach podziemne schrony odporne na niemalże każde bombardowanie (obiekty wybudowane w ramach projektu „Riese” realizowanego w Górach Sowich na Dolnym Śląsku), uruchomiono tajne fabryki zbrojeniowe produkujące elementy „cudownych broni”. Takich unikalnych – nawet w skali świata – miejsc jest dużo więcej i można je wyliczać niemalże bez końca. To w Międzyzdrojach testowano działo wielokomorowe V-3, na poligonie w Bliźnie analizowano przebieg lotu rakiet V-2, koło Poznania prowadzono badania nad bronią bakteriologiczną, a w Brzegu Dolnym produkowano nieznaną aliantom, śmiercionośną broń chemiczną – gazy tabun i sarin. Na terenie dzisiejszej Polski miała zostać ukryta słynna Bursztynowa Komnata, „złoto Wrocławia” (czyli depozyty bankowe ewakuowane ze stolicy Dolnego Śląska), bezcenne dzieła sztuki wywiezione z muzeów, w tym niemieckich. Długa lista tego typu miejsc potwierdza, że żaden inny kraj na świecie nie był z jednej strony tak doświadczony przez okrucieństwa ostatniej wojny, a z drugiej tak bogaty w niezbadane jeszcze tajemnice z nią związane. Nic zatem dziwnego, że przyciągają one tłumy miłośników historii, amatorów przygody i poszukiwaczy skarbów.

Zanim jednak tysiące osób zaraziło się pasją badania wojennych tajemnic, zainteresowania tą tematyką podsycali pisarze – m.in. Zbigniew Nienacki (cykl o przygodach Pana Samochodzika), Adam Bahdaj, Aleksander Minkowski i Edmund Niziurski. W lekturach, które wyszły spod pióra tych autorów, wiele wątków nawiązuje do ukrytych skarbów. Żywe są w nich również wspomnienia II wojny światowej i nierozwiązane zagadki tamtego okresu. Oprócz książek duży wpływ na zainteresowania pokolenia lat 70. XX wieku (do którego zaliczają się również autorzy tej książki) wywarła telewizja emitująca niezwykle popularne wtedy filmy. Dzięki reżyserom – m.in. Hubertowi Drapelli („Pan Samochodzik i Templariusze”), Stanisławowi Jędryce („Wakacje z duchami”), Grzegorzowi Warchołowi („Gazda z diabelnej”) i Wojciechowi Fiwkowi („Gruby”) – filmowe opowieści o tajemnicach i nierozwiązanych zagadkach przeszłości, często związanych z okresem ostatniej wojny, stały się dla wielu osób inspiracją do rozpoczęcia przygody z poszukiwaniami skarbów. Wyobraźnię tysięcy młodych ludzi podsycały dodatkowo kolejne odcinki przygód Hansa Klossa („Stawka większa niż życie”) i załogi czołgu „Rudy” („Czterej Pancerni i pies” na podstawie książki i scenariusza Janusza Przymanowskiego) oraz wiele innych produkcji filmowych (m.in. seriale „Podziemny front” i „Powrót doktora von Kniprode” oraz filmy Wraki i Ostatni świadek). W pewnym momencie w telewizji pojawiły się również kultowe już „Sensacje XX wieku” prowadzone przez Bogusława Wołoszańskiego. Dzięki wymienionym filmom, serialom i książkom młodzież epoki Gierka i Jaruzelskiego potrafiła odróżniać niemieckie czołgi – „Tygrysa” od „Pantery”, model karabinu – Schmeissera od Mausera i esesmana od oficera wywiadu wojskowego – Abwehry. Kontynuacją tych zainteresowań była pasja odkrywania wojennych tajemnic – dlatego też lata 70. i 80. XX wieku były początkiem narodzin bardzo licznego dziś, liczonego w dziesiątki tysięcy osób, środowiska eksploracyjnego. Jego członkowie – mimo że żyją w świecie komercji i wszechobecnej rywalizacji, nowoczesnych technologii i pogoni za lepszą pracą – znajdują czas na rozwiązywanie zagadek historii i poszukiwania ukrytych skarbów. Mamy nadzieję, że także oni są naszymi Czytelnikami.

Przedmiotem tej książki są tajemnice Pojezierza Olsztyńskiego – a w zasadzie dwóch jezior, które przyciągnęły naszą uwagę: Luterskiego i Bęskiego, znajdujących się w gminie Kolno, w powiecie olsztyńskim. Nie tylko z powodu swojego położenia pośród pięknych okoliczności przyrody, ale z racji skomplikowanej przeszłości tego regionu. Niewiele osób wie, że właśnie tu, w Prusach Wschodnich (Ostpreussen), miały miejsce jedne z najbardziej dramatycznych i krwawych walk II wojny światowej. Dlaczego właśnie tu? Otóż te tereny, uważane za „rdzennie” niemieckie, jako jedne z pierwszych stanęły na drodze Armii Czerwonej, starającej się jak najszybciej dotrzeć do Berlina. Obrona Niemców była niezwykle zaciekła, dlatego Rosjanie nie przebierali w środkach, by przełamać nazistowski opór. Z tego powodu wiele miast i wsi Prus Wschodnich było świadkami wydarzeń, które pozostawiły po sobie trwałe piętno i liczne wojenne ślady. Część warmińskich i mazurskich jezior stała się zaś powiernikami wielu tajemnic: zatopionego sprzętu wojskowego, ekwipunku żołnierzy, dóbr prywatnych i publicznych, a czasami archiwów zawierających dokumenty, które nie powinny wpaść w ręce wroga.

Postanowiliśmy poświęcić swój czas, żeby zbadać część wojennych tajemnic dawnych Prus Wschodnich. Mieliśmy kilka powodów, by udać się na Pojezierze Olsztyńskie. Po pierwsze, mamy sentyment do tego regionu. Na Warmii i Mazurach spędziliśmy – nie znając się jeszcze i nie myśląc nawet, że kiedyś razem przyjedziemy tu prowadzić poszukiwania – wiele tygodni naszych młodzieńczych wakacji, słuchając lokalnych opowieści o wydarzeniach ostatniej wojny, podziwiając kolekcje wojskowego ekwipunku zgromadzonego przez naszych kolegów mieszkających na tych terenach.

Po drugie, powodem podjęcia poszukiwań skarbów zatopionych w „mazurskich” jeziorach (to hasło obejmuje w powszechnym obiegu zarówno Mazury, jak i Warmię) była potrzeba odpoczynku – ale tylko na chwilę – od tajemnic projektu „Riese” realizowanego przez Niemców w Górach Sowich, sensacji związanych z podziemiami zamku Książ, „złotego pociągu” (którego historia stała się znana w 2015 roku na całym świecie), legendarnej fabryki zbrojeniowej w Lubiążu, sprawy „złota Wrocławia” (mitycznej historii, która w latach 80. XX wieku skłoniła do poszukiwań skarbów najwyższe władze PRL-u) czy tzw. skrytek Grundmanna, dolnośląskiego konserwatora zabytków, który w czasie wojny był odpowiedzialny za zabezpieczenie na terenie Dolnego Śląska olbrzymiej ilości dzieł sztuki¹.

W ramach tego odpoczynku zamierzaliśmy nie tylko zbadać tajemnicze miejsca na Pojezierzu Olsztyńskim, ale również napisać książkę relacjonującą przebieg naszych poszukiwań i przeżyte przygody (mieliśmy nadzieję, że takie nas czekają). Warunkiem, jaki sobie postawiliśmy, było udokumentowanie historii, która nas zaintrygowała – tak dobrze, jak to tylko możliwe. Jego spełnienie oznaczało dotarcie do wszystkich możliwych źródeł archiwalnych, przeprowadzenie rozmów z jak największą grupą żyjących świadków i oczywiście eksploracja interesujących miejsc. Chcieliśmy stworzyć wiarygodną, a nie wyłącznie sensacyjną, ubarwioną relację z poszukiwań. Bardzo często autorzy książek i artykułów poświęconych eksploracji nie przedstawiają prawdziwych wydarzeń związanych z poszukiwaniami. Nie chodzi nam o to, że pomijane są trudności wynikające z prób uzyskania formalnej zgody na prowadzenie badań terenowych. Nie mamy też pretensji, że większość artykułów i programów dokumentalnych poświęconych tej tematyce ma ten sam finał – poszukiwania kończą się fiaskiem, mimo że w zapowiedziach obiecywano uczestnictwo w wyjaśnieniu jednej z największych tajemnic III Rzeszy. Nie mamy też żalu, że odbiorcom sprzedaje się dawno zbadane tematy. Wierzymy, a przynajmniej chcemy wierzyć, że ich autorom chodziło o to, by przybliżyć szerokiej grupie czytelników i widzów interesujące wydarzenia z okresu II wojny światowej, jakie miały miejsce w Polsce. Natomiast nie jesteśmy w stanie zaakceptować propagowania nieprawdy – m.in. o tym, że za fiaskiem poszukiwań stała działalność tzw. strażników (najczęściej Niemców lub autochtonów, którzy mają za zadanie ochronę tajemnic lub miejsc ukrycia cennych dóbr), służb specjalnych (jak wiadomo to one mają w swoich archiwach informacje o tego typu tajemnicach i w dalszym ciągu uniemożliwiają dostęp do miejsc kryjących wojenne zagadki) lub niewłaściwie zinterpretowane dane (błędy urządzeń, uszkodzenie sprzętu badawczego, zła nawigacja itp.).

Osoby racjonalnie podchodzące do tego typu historii zdają sobie sprawę, że to tania sensacja, podkoloryzowana przez scenarzystów, pisarzy lub dziennikarzy w celu podniesienia oglądalności czy przyciągnięcia większej ilości czytelników. Jednak duża grupa odbiorców tego przekazu wierzy w to, co im się przedstawia, mimo że część tych historii wypacza obraz eksploracji i zafałszowuje prawdę. W efekcie mity zastępują fakty. Jesteśmy przeciwnikami takiego podejścia do odkrywania tajemnic przeszłości, dlatego postanowiliśmy, że bez względu na efekt naszych poszukiwań na Warmii będziemy rzetelnie przedstawiać ich postępy – stając się mimowolnie kronikarzami, a nie autorami z góry przygotowanego scenariusza.

Zanim przejdziemy do zrelacjonowania poszukiwań prowadzonych na terenie Pojezierza Olsztyńskiego, chcielibyśmy złożyć podziękowania autorom i twórcom, których praca miała wpływ na nasze młodzieńcze zainteresowania i dojrzałe pasje. Raz jeszcze wyrażamy wdzięczność Zbigniewowi Nienackiemu, Adamowi Bahdajowi, Aleksandrowi Minkowskiemu, Edmundowi Niziurskiemu, Januszowi Przymanowskiemu, Hubertowi Drapelli, Stanisławowi Jędryce, Grzegorzowi Warchołowi, Wojciechowi Fiwkowi, Andrzejowi Konicowi, Januszowi Morgensternowi, Konradowi Nałęckiemu, Andrzejowi Czekalskiemu, Bogusławowi Wołoszańskiemu i wielu innym twórcom książek, filmów i programów telewizyjnych, które ukształtowały nasze zainteresowania. Mimo że część z nich jest dziś negatywnie oceniana ze względu na fakt, że przyszło im tworzyć w okresie PRL-u, to niewiele osób może podważyć ich warsztat twórczy i wpływ na odbiorców.

Wyrazy wdzięczności należą się również osobom, które poświęciły swój czas, żeby pogłębić naszą wiedzę na tematy będące przedmiotem tej książki, opowiedzieć swoje wspomnienia, podzielić się informacjami i materiałami archiwalnymi – Romanowi Nowikowi, Stefanowi Bigusowi, Henrykowi Bilińskiemu juniorowi, Jerzemu Janczukowiczowi, Albinowi Siwakowi, Annie Langner (z serwisu bildarchiv-ostpreussen.de), Bronisławowi Sędkowi, Tomaszowi Bąkowi, dr. Christine von Brühl, dr. Michałowi Penkowskiemu i dr. Antoniemu Sodule. Dziękujemy urzędnikom województwa warmińsko-mazurskiego, przede wszystkim Zarządowi Melioracji i Urządzeń Wodnych w Olsztynie, za pomoc w uzyskaniu stosownych zezwoleń na poszukiwania. Panom Piotrowi i Bogusławowi Wyszyńskim za możliwość nurkowania w dzierżawionych przez ich spółkę jeziorach – bez obaw, że nasze badania wystraszą mieszkające w nich sumy, szczupaki i węgorze. Pani Barbarze Zalewskiej, warmińsko-mazurskiemu wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków, oraz Justynie Nowackiej i Joannie Ciesielskiej z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olsztynie za zgodę na badania terenowe i życzliwość okazaną naszej pasji. Ireneuszowi Milewskiemu dziękujemy za pomoc w przygotowaniu sprzętu do badań. Naszemu wydawcy – Krzysztofowi Genczelewskiemu – za udział w poszukiwaniach i wiarę, że relacja spisana na stronach tej książki znajdzie swoich nabywców. Marcie Drebschok dziękujemy za wsparcie redakcyjne i cierpliwe korekty kolejnych wersji książki. Nasze żony przepraszamy za kradzież rodzinnego czasu i dziękujemy za wyrozumiałość dla nieszkodliwej (jak nam się wydaje) pasji.DRAMAT PRUS WSCHODNICH

Obrona Prus Wschodnich • Generał Georg-Hans Reinhardt próbuje powstrzymać radziecki walec • Hrabina ucieka z pałacu • Przez lód na spotkanie z Armią Czerwoną • Rosjanie atakują

Wydarzenia, które skłoniły nas do podjęcia decyzji o rozpoczęciu poszukiwań na terenie Warmii, a w szczególności nad jeziorem Bęskim i Luterskim w gminie Kolno, miały swój związek z dramatem Prus Wschodnich z początku 1945 roku. Doprowadził do niego rozkaz Adolfa Hitlera, by armia broniła tego terenu Niemiec do „ostatniego naboju”. Kanclerz III Rzeszy już w listopadzie 1944 roku opuścił swoją kwaterę zwaną Wilczym Szańcem (Wolfsschanze) w Gierłoży (Gut Görlitz) koło Kętrzyna (Rastenburg). Oddziały SS otrzymały rozkaz, aby wysadzić ją w powietrze w przypadku zajęcia tego terenu przez Armię Czerwoną. Podejmując tę decyzję, niemieckie dowództwo nie miało wątpliwości co do sytuacji na tym odcinku frontu. Bardzo szybko przekonała się o niej również ludność cywilna.

Z północnej części Prus Wschodnich (obszaru należącego dziś do Obwodu Kaliningradzkiego) nadchodziły niepokojące wieści o rosyjskich aktach terroru. Symbolem tych zbrodni były wydarzenia we wsi Nemmersdorf (dziś Majakowskoje). W październiku 1944 roku żołnierze 3. Frontu Białoruskiego dokonali brutalnych gwałtów i mordów na mieszkańcach tej miejscowości. Niemieckie Ministerstwo Propagandy i Oświecenia Publicznego kierowane przez dr. Josefa Goebbelsa wykorzystało tę tragedię, zawyżając liczbę ofiar i pokazując opinii publicznej szokujące zdjęcia przedstawiające zamordowanych mieszkańców Nemmersdorf, do zmobilizowania oddziałów broniących Prus Wschodnich, aby stawiły fanatyczny opór nadciągającej Armii Czerwonej. W efekcie licznych artykułów prasowych, relacji radiowych i kroniki filmowej wśród mieszkańców wybuchła jednak panika. Syndrom Nemmersdorf skutkował również tym, że ludność cywilna terenów zagrożonych zajęciem przez wojska radzieckie nie zamierzała czekać ani na bohaterską obronę, ani na użycie „cudownych broni” (Wunderwaffe), które miały zmienić sytuację militarną na korzyść Niemiec.

Mieszkańcy Prus Wschodnich zaczęli w pośpiechu opuszczać swoje domy i uciekać na zachód – mimo zapewnień gauleitera Ericha Kocha, że rosyjskie wojska zostaną odrzucone przez rezerwy niemieckiej armii. Część osób uwierzyła jednak w te obietnice. Bezpieczeństwo zapewniły im nie tyle słowa urzędników Ministerstwa Propagandy, co postawa żołnierzy stacjonującej w Prusach Wschodnich Grupy Armii „Środek” – wspieranej siłami 2 (dowodzonej przez generała piechoty Waltera Weissa) i 4 Armii (pod dowództwem generała piechoty Friedricha Hossbacha) oraz 3 Armii Pancernej (dowodzonej przez generała pułkownika Erharda Rausa). Mimo dużej siły bojowej tych jednostek – „wzmocnionych” przez rzesze członków Volkssturmu (nieletnich, inwalidów i starców) – radziecka ofensywa styczniowa pozbawiła niemieckie dowództwo złudzeń co do przebiegu tego starcia.

Erich Koch – gauleiter Prus Wschodnich odpowiedzialny za zbrodnie wojenne popełnione przez Niemców w Polsce i na Ukrainie. To on, będąc fanatycznym zwolennikiem Hitlera, wydał rozkaz obrony Królewca „do ostatniego żołnierza”. Przez kilka lat po wojnie ukrywał się na terenie Niemiec. Został rozpoznany i aresztowany przez Brytyjczyków dopiero w 1949 roku. Wydano go polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. W 1959 roku skazano go na karę śmierci, ale wyroku nie wykonano – część badaczy uważa, że darowano mu życie, licząc, że wyjawi miejsce ukrycia Bursztynowej Komnaty zrabowanej przez Niemców w Carskim Siole w 1941 roku.

(Bundesarchiv_Bild_183-H13717).

Od strony Narwi na Prusy Wschodnie uderzył 2. Front Białoruski, a od północnego-wschodu 3. Front Białoruski. W obliczu potęgi radzieckich armii dowodzący Grupą Armii „Środek” generał pułkownik Georg-Hans Reinhardt 20 stycznia 1945 roku zdecydował się poinformować Hitlera o konieczności zmiany pozycji niemieckich wojsk. Pozostawienie oddziałów na wcześniejszych stanowiskach groziło ich okrążeniem. Generał otrzymał odpowiedź odmowną. Mimo sprzeciwu kanclerza i groźby utraty stanowiska Reinhardt postanowił jednak przegrupować swoje wojska i wycofać się na zachód, by ustabilizować front na nowych pozycjach. Był to plan niezwykle trudny do realizacji: Dyslokacji oddziałów wojskowych, cierpiących na brak paliwa, przeszkadzały liczne kolumny uciekinierów, tłoczące się na drogach, usiłujące wśród lodu, śniegu i zamieci szukać schronienia. Niektórych poleceń nie dało się po prostu wykonać, ponieważ pojazdy nie miały benzyny².

Kolumny uciekinierów przemierzały dniem i nocą zaśnieżone trasy ewakuacji, ciągnąc za sobą dobytek całego życia. W konsekwencji drogi, którymi miały sprawnie posuwać się niemieckie wojska, zostały sparaliżowane przez ludność cywilną, a ich pobocza zasłane były porzuconymi wozami i dobytkiem, co jeszcze bardziej utrudniało poruszanie się obu grupom: Przez tłum uciekinierów nie mogli się przedrzeć nawet łącznicy jadący na motocyklach. Jakakolwiek próba wyliczenia czasu przemarszu pospiesznie zgarniętych rezerw była przedsięwzięciem z góry skazanym na fiasko³.

Dowódca Grupy Armii „Środek”, generał pułkownik Georg-Hans Reinhardt (drugi od lewej), był odpowiedzialny za obronę Prus Wschodnich. Mimo że przeciwstawił się rozkazom Hitlera – odsuwając tym samym okrążenie swoich wojsk przez Armię Czerwoną i dając czas na ewakuację ludności cywilnej – to ciążą na nim zarzuty udziału w zbrodniach wojennych (jego oddziały tłumiły powstanie warszawskie w 1944 roku).

(Bundesarchiv_Bild_101I-209-0076-02).

Był to jednak początek dramatu w Prusach Wschodnich. Każdy kolejny dzień przynosił coraz bardziej niepokojące doniesienia. Ludność cywilna, uwiedziona komunikatami o postępach „niezwyciężonego Wehrmachtu”, decydowała się opuścić swoje domy dopiero w sytuacji realnego zagrożenia – pojawienia się radzieckich oddziałów. Powiatowi funkcjonariusze partyjni na rozkaz Ericha Kocha czekali do ostatniej chwili z wydaniem rozkazu o ewakuacji. Najczęściej było już za późno, by bezpiecznie znaleźć się za linią frontu.

Wiele osób nie było gotowych, by porzucić swoje domy i dorobek kilku pokoleń. Mimo ostrej zimy Armia Czerwona parła na zachód, zajmując coraz większe obszary Prus Wschodnich. Tempo przemarszu było tak duże, że czołówki radzieckich oddziałów gubiły swoje formacje. Niemieckie wojsko było tak zaskoczone niespodziewanym pojawieniem się Rosjan, że bardzo często nie stawiało nawet oporu.

Piława (Pillau, dziś Bałtijsk w obwodzie kaliningradzkim) w styczniu 1945 roku. W czasie II wojny światowej jeden z głównych ośrodków szkolenia załóg U-bootów oraz port, z którego ewakuowano mieszkańców Prus Wschodnich.

(Bundesarchiv_Bild_146-1989-033-33, H. Budahn).

Kolumny ludności cywilnej i wojska próbują pokonać zatłoczone drogi Prus Wschodnich. Panujący chaos i świadome opóźnianie wydania rozkazu o ewakuacji przez władze cywilne uniemożliwiały ucieczkę przed wojskami radzieckimi.

Bundesarchiv_Bild_146-1976-072-09).

24 stycznia 1945 roku Rosjanie stali już u bram Elbląga (Elbing). Dzień później Hitler zdymisjonował generała Reinhardta i przeorganizował strukturę armii operujących na terenie Prus Wschodnich. Utworzył nowe związki taktyczne, powołując na ich dowódców zaufanych i lojalnych oficerów. Jednak te decyzje nie mogły zmienić sytuacji Prus Wschodnich. Od kilku dni trwały walki o Olsztyn (Allenstein), 26 stycznia padła twierdza Giżycko (Boyen). Wkrótce ten region Niemiec został odcięty od reszty Rzeszy. W tej sytuacji nikt nie wiedział co począć dalej, a wśród uciekinierów kursowały najdziksze pogłoski. W zależności od nich kierunki marszu poszczególnych kolumn wskazywały wszystkie strony świata, krzyżowały się, zderzały się czołowo, a uciekinierzy zapychali drogi, powodując niedający się opanować chaos⁴.

Panika wywołana postępami wojsk radzieckich była tak duża, że uciekinierzy bardzo często podejmowali ryzykowne decyzje. Z powodu zatłoczonych dróg dochodziło do skracania tras ewakuacji przez zamarznięte jeziora. Pojawił się również pomysł utworzenia przeprawy przez pokryty lodem Zalew Wiślany, m.in. w stronę Gdańska, Gdyni i Piławy, gdzie na uchodźców czekały okręty gotowe przetransportować ich na zachód. Wiele osób decydowało się na wybór tego kierunku ucieczki. Ci, którym udało się dostać na pokład jednostek ewakuacyjnych, sądzili, że skończył się ich największy koszmar.

30 stycznia 1945 roku z portu w Gdyni wypłynął okręt „Wilhelm Gustloff” – w jego stalowym wnętrzu schronienie znalazło około 10 tys. osób. W nocy jednostka została trafiona torpedami radzieckiego okrętu podwodnego S-13, dowodzonego przez komandora podporucznika Aleksandra Marinesko. Prawie 7 tys. uciekinierów zginęło w wodach Bałtyku. Dwa tygodnie później ten sam okręt podwodny zatopił kolejną niemiecką jednostkę – na pokładzie „Generała von Steubena” znajdowało się ponad 5 tys. osób – większość z nich stanowili uciekinierzy. Prawie wszyscy zatonęli w zimnych wodach Morza Bałtyckiego. Te tragiczne wydarzenia pogłębiły bardziej panikę mieszkańców Prus Wschodnich – co skutkowało jeszcze większym chaosem komunikacyjnym.

MS „Wilhelm Gustloff” oddany do eksploatacji jako statek pasażerski zabierał na pokład ponad 1500 pasażerów i 500-osobową załogę. Po wybuchu II wojny światowej stał się statkiem szpitalnym, a później jednostką pomocniczą niemieckiej marynarki wojennej. Został zatopiony 30 stycznia 1945 roku przez radziecki okręt podwodny S-13. W wyniku tej jednej z największych w historii katastrof morskich śmierć poniosło około 7 tys. osób – m.in. uciekinierzy z Prus Wschodnich.

(Bundesarchiv_Bild_183-H27992, Hans Sönnke).

Większość mieszkańców Prus Wschodnich próbowała ucieczki na zachód drogą lądową. W jednej z licznych kolumn uciekinierów podróżowała m.in. hrabina Marion von Dönhoff, która po latach opisała swoje dramatyczne przeżycia z tego okresu w książce Nazwy, których nikt już nie wymienia. W jej wspomnieniach przebija się obraz chaosu i tłoku panujących na drogach Prus Wschodnich. Arystokratka zapamiętała zatory, jakie tworzyły się z powodu zdezorientowanych uciekinierów: W naszą kolumnę biegnącą ze wschodu na zachód wcisnęła się kolumna z południowego wschodu. Formowały ją niskie wozy z amunicją i urządzeniami, będące częścią uciekającego taboru. Później dołączyły czołgi, które bezlitośnie spychały wszystkie pojazdy uciekinierów do rowu⁵.

Hrabina von Dönhoff podkreślała, że sytuacja ludności cywilnej – całkowicie zagubionej w realiach wojny – była wynikiem opieszałości władz w podejmowaniu decyzji o opuszczeniu miejsc zagrożonych działaniami wojennymi. Większość z nich rozpoczęła ewakuację zbyt późno z winy pozbawionego poczucia odpowiedzialności, słuchającego tylko Hitlera, gauleitera Kocha⁶. Gauleiter Prus Wschodnich świadomie opóźniał wydanie stosownych rozkazów, licząc na odsiecz obiecywaną przez kanclerza. W konsekwencji jego decyzje docierały do powiatowych urzędników zbyt późno, by mogli oni przygotować bezpieczną ewakuację mieszkańców. Zazwyczaj w kilka godzin później nadchodził rozkaz, by się pakować i zamiast planowego transportu kolejowego następowała paniczna ucieczka. Niestety, zdarzało się też często – w powiecie Reszel (Rössel) uczyniło tak dziesięć całych gmin – że część ludności rezygnowała z ewakuacji i pozostawała w domach⁷.

 Hrabina Marion von Dönhoff swoje przeżycia związane z ucieczką z Prus Wschodnich w styczniu 1945 roku opisała w książce Nazwy, których nikt już nie wymienia.

(Bundesarchiv_Bild_145_Bild-F035071-0005, Detlef Gräfingholt).

W rejonie Olsztyna sytuacja była szczególnie dramatyczna. Prezydent Karl Schmidt niewiele zrobił, żeby pomóc swoim podwładnym w zdobyciu zezwolenia na ewakuację⁸. Sam jednak zadbał o to, by uzyskać zgodę na przeniesienie swojego urzędu do Jezioran (Seeburg). Wkrótce i ten teren znalazł się w rejonie zagrożonym przez działania wojenne. W tym miejscu postępy Armii Czerwonej powstrzymała 24. Dywizja Pancerna dowodzona przez generała majora Gustava-Adolfa von Nostitz-Wallwitz, wspierana przez część 23. Dywizji Piechoty i 9. Pułk Grenadierów, nazywanego powszechnie Graf-9 z powodu dużej liczby członków pruskich rodzin arystokratycznych, którzy służyli w tej formacji. Dzięki poświęceniu żołnierzy do końca stycznia 1945 roku Niemcom udało się utrzymać swoje pozycje w tym rejonie⁹.

Operację mającą na celu zatrzymanie wojsk radzieckich i dającą czas na ewakuację ludności cywilnej koordynował sztab 4. Armii generała Friedricha Hossbacha, który ulokował się w Borkach (Borken) koło Bartoszyc (Bartenstein). W czasie jednej z narad generał przekazał zebranym oficerom, dowódcom i sztabowcom wskazówki dotyczące ataku, przedstawiając swoje zamiary i rozdzielając zadania. Dzięki temu atakowi miano uratować ludność cywilną i armię z żołnierzami i sprzętem. Wojsko otrzymało rozkaz posuwania się tak szybko, jak tylko to będzie możliwe¹⁰. Wyścig z czasem miał jednak kosztować życie wielu żołnierzy i utratę cennego sprzętu wojskowego. Niemieckie oddziały kierowały się w pośpiechu na zachód, po drodze formując jednostki zdolne powstrzymywać czołówki radzieckich wojsk. Posuwano się w takim tempie, że niemożliwe było zachowanie właściwych środków ostrożności. Z pełną świadomością oddziały wojskowe przemieszczały się również za dnia, stając się celem radzieckiego lotnictwa. Wiele kolumn wozów jechało pokrytymi lodem drogami obok siebie, niekiedy też się łącząc. Często nadlatywały rosyjskie samoloty, zrzucając bomby i odstrzeliwując z broni pokładowej te kłębowiska ludzi i wozów¹¹.

Kolumny niemieckich wojsk próbują przebić się przez drogi zatłoczone uciekinierami z Prus Wschodnich.

(Bundesarchiv_Bild_183-B15686, Gebauer).------------------------------------------------------------------------

¹ Zainteresowanym tą tematyką polecamy lekturę m.in. Tajemnica Riese. Na tropach największej kwatery Hitlera, Wojenne sekrety Lubiąża, Złoto generałów. Służby specjalne PRL na tropie skarbów III Rzeszy, Lista Grundmanna. Tajemnice skarbów Dolnego Śląska.

² K. Dieckert, H. Grossmann, Bój o Prusy Wschodnie. Kronika dramatu 1944-1945, Gdańsk 2011, s. 119.

³ Ibidem, s. 120.

⁴ Ibidem, s. 134.

⁵ M. Dönhoff, Nazwy, których nikt już nie wymienia, Kielce 2011, s. 24.

⁶ K. Dieckert, H. Grossmann, op. cit., s. 146.

⁷ Ibidem, s. 152.

⁸ P. Buttar, Pole walki Prusy, Poznań 2011, s. 291.

⁹ Ibidem.

¹⁰ K. Dieckert, H. Grossmann, op. cit., s. 147.

¹¹ Ibidem, s. 153.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: