- W empik go
Tajemnice Zatoki Delfinów - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
28 października 2013
Ebook
22,90 zł
Audiobook
22,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Tajemnice Zatoki Delfinów - ebook
Pasjonujące i zabawne przygody dwóch małych detektywek, które spędzając lato u cioci w Zatoce Delfinów, nieustannie natykają się na zagadkowe zdarzenia. Wszyscy w miasteczku znają dociekliwość i przenikliwość myślenia dziewczynek, chętnie więc dzielą się z nimi swoimi obserwacjami, gdy zachodzi coś niepokojącego – jak zniszczenia w ogródku, włamanie do sklepu z ceramiką, a wreszcie zniknięcie New Yorka, ukochanego psa pani Hayley.
Nie ma takiej tajemnicy, która ukryłaby się przed śledztwem małych detektywek!
Książka dla dzieci w wieku 6-12 lat
W cyklu o małych detektywkach ukazały się jeszcze:
“Tajemnice Świstakowej Polany”
“Tajemnice Końskiej Zagrody”
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7551-704-0 |
Rozmiar pliku: | 8,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tajemnicze rośliny
Wakacje z moją kuzynką Jo i ciocią Ellie spędzamy nad Zatoką Delfinów. Niestety, delfiny nie przypływają tu latem, ale nic nie szkodzi. Lubię bawić się na plaży, przeszukiwać brzeg oceanu podczas odpływów i rozwiązywać różne tajemnice. Ciocia Ellie śmieje się, że jesteśmy małymi detektywkami, ale ja wcale się tym nie martwię. Cierpliwie czekam na kolejną zagadkę.
Dziś razem z Jo idziemy na spacer brzegiem oceanu. Przystajemy przy domku pani Smith i podziwiamy piękne kwiaty w oknie. Mijamy dom wakacyjny i zatrzymujemy się przy kiosku z pocztówkami. Jest wcześnie rano i sprzedawca pocztówek zamiata śmieci sprzed drzwi.
– Co za historia! – krzyczy zdenerwowany. – Już trzeci dzień ktoś wyrzuca mi pod drzwi jakieś gałęzie i suche liście. Jak tak można?
Moja kuzynka i ja podchodzimy bliżej sterty śmieci zmiecionych przez właściciela kiosku. Rzeczywiście są tam suche gałązki i liście, a nawet kilka suchych kwiatków.
– Kto mógłby podrzucać takie dziwne śmieci? – zastanawiam się na głos, ale już po chwili żałuję mojego pytania.
Sprzedawca patrzy na mnie tak, jakby to mnie chciał oskarżyć o zaśmiecanie jego kiosku.
Moja kuzynka Jo trąca mnie porozumiewawczo łokciem w bok, a głośno mówi:
– Myślę, że możemy panu pomóc odnaleźć sprawcę.
Oglądamy dokładnie wejście do kiosku. Dziwne suche rośliny zmiecione przez sprzedawcę nie pasują do kwiatów, które rosną w jego ogródku.
– To nie są liście z tego ogródka – stwierdza Jo i zagląda przez płot do ogródka pana Charlesa. – Od razu spiszmy wszystkie pomysły, żeby nic nie uszło naszej uwagi.
Biorę do ręki długopis i notes i zaczynam pisać:
Obserwacje:
1. Suche rośliny nie pochodzą z ogródka przy kiosku.
– Tak, to nasza pierwsza obserwacja – potwierdza moja kuzynka. – I jednocześnie bardzo tajemnicza.
– Skąd w takim razie pochodzą te rośliny? – zastanawiam się.
– Ach, miałyśmy sprawdzić ogródek pana Charlesa.
– Zapisz, zapisz to koniecznie – przytakuje Jo.
2. Sprawdzić rośliny w ogródku pana Charlesa – może to on wyrzuca tu śmieci.
Pan z kiosku z pocztówkami patrzy na nas z coraz większą życzliwością. Chyba podoba mu się, że podchodzimy do sprawy jak prawdziwi detektywi.
– Nie sądzę, żeby jakiś człowiek specjalnie przynosił tu suche rośliny – mówi nagle i chwyta się rękoma za głowę. – Ta sprawa jest dla mnie zbyt tajemnicza.
Jo słucha uważnie słów mężczyzny i mówi do mnie szeptem:
– Jeśli żaden człowiek nie zrobiłby tego, to może jakieś zwierzę?
– New York! – wykrzykuję na cały głos. – Pies pani Hayley ucieka czasami z domu. Może kręcił się tutaj ostatnio i przyniósł swoje skarby?
– Zapisz to! Zapisz koniecznie! – cieszy się pan z kiosku z pocztówkami. – Nigdy nie lubiłem tego zwierzaka!
Moja kuzynka Jo i ja patrzymy na siebie, ale nic nie mówimy. Zapisujemy kolejny punkt na naszej liście:
3. Zapytać panią Hayley, czy jej pies nie uciekał ostatnio i nie przyniósł suchych liści.
– Zastanawiam się nad motywem… – zaczynam niepewnym głosem.
– Nad czym? – dziwi się Jo i wyrywa mi notes oraz długopis z ręki.
– Nad motywem. Czyli nad tym, dlaczego ktoś to robi… Przecież to zupełnie nie ma sensu: rozsypywać przed kioskiem suche rośliny.
– No tak, ale może pan sprzedawca kogoś skrzywdził i teraz ten człowiek próbuje się zemścić w okrutny sposób, przynosząc śmieci pod jego drzwi.
Sprzedawca pocztówek patrzy na moją kuzynkę oczami szeroko otwartymi ze zdumienia.
– Ależ ja nikogo nie skrzywdziłem!
– Na pewno?
– Oczywiście! Nikt się nie chce na mnie zemścić! Jestem dobry dla ludzi i dla zwierząt, podlewam kwiaty w doniczkach, karmię ptaszki, nawet daję kości temu okropnemu New Yorkowi!
– No dobrze. Zemsta odpada, ale lepiej ją jednak zapiszmy – decyduję po chwili namysłu. – Im więcej punktów na liście, tym lepiej.
Zapisuję kolejną obserwację:
4. Może to zemsta?
– Myślę, że powinniśmy się jeszcze raz zastanowić nad tym, co pan już powiedział – zaczyna poważnym tonem moja kuzynka Jo. – Może rzeczywiście nie robi tego żaden człowiek…
– Duchy? – krzyczy przestraszony właściciel kiosku i aż zaczyna obgryzać paznokcie ze zdenerwowania.
– Nie. Nie duchy. Wiatr – mówi Jo, chodząc w tę i z powrotem przed drzwiami. – Zbadajmy, czy ostatnio nie wiał silny wiatr. Może to on nanosi rośliny pod drzwi…
Natychmiast zapisuję kolejny punkt na naszej liście:
5. Wiatr?
Składam kartkę na pół, chowam długopis do kieszeni i odwracam się przodem do ulicy. Zaczynamy śledztwo.
Moja kuzynka Jo na palcach wchodzi przez furtkę do ogrodu pana Charlesa. Ja idę za nią, schylając się, aby pan Charles nie zobaczył mnie przez okno. Obchodzimy dom dookoła i przyglądamy się rosnącym tam roślinom.
– Sama trawa – denerwuje się Jo.
– I świerki – dodaję po chwili. – Pan Charles jest niewinny.
Ze smutkiem skreślam drugi punkt z naszej listy.
Wychodzimy cichutko z ogródka pana Charlesa i kierujemy się w stronę domu pani Hayley. Moja kuzynka szturcha mnie w bok i mówi szeptem:
– Ciocia widziała, jak wychodziłyśmy z ogródka pana Charlesa. Lepiej chodźmy jej wszystko wyjaśnić, bo pomyśli, że robimy coś złego.
Biegniemy na plażę do cioci i opowiadamy jej o tajemniczych roślinach sprzed domu sprzedawcy pocztówek. Ciocia słucha uważnie, czyta naszą listę obserwacji i mówi:
– Przyjrzyjcie się dobrze kioskowi z pocztówkami. Czasami rozwiązanie zagadki jest bardzo blisko…
Moja kuzynka dopisuje kolejny punkt do listy:
6. Obejrzeć kiosk.
Żegnamy się z ciocią i maszerujemy do domu właścicielki New Yorka. Obydwie z Jo uwielbiamy tego pieska, więc radośnie witamy się z nim w ogródku. New York liże nas po rękach i nogach, a my głaszczemy jego jasną, kudłatą sierść.
Służąca pani Hayley wychodzi z domu, bierze psa na ręce i mówi:
– Bardzo przepraszam, ale New York jest chory. Od trzech dni nie może się przemęczać. Ma złamany pazurek i spędza całe dnie w swoim łóżeczku.
Służąca zabiera psa do domu, a my wychodzimy z ogródka.
– New York odpada. Na pewno nie uciekł ostatnio, skoro jest chory… – martwi się Jo. – Co nam jeszcze zostało na liście?
Wyjmuję z kieszeni kartkę, rozkładam ją powoli i mówię cichym głosem:
– Wiatr. Ale gdzie sprawdzimy siłę wiatru?
Moja kuzynka przystaje i wskazuje palcem na przystań jachtową. No jasne! Żeglarze wiedzą wszystko o wietrze nad oceanem!
Biegniemy do przystani i zatrzymujemy się obok jedynej zacumowanej przy pomoście łodzi.
– Dzień dobry – mówię, widząc żeglarza, leżącego na kocu na pokładzie. – Czy ostatnio wiał tu silny wiatr?
Żeglarz podnosi się z koca i smutnym głosem odpowiada:
– Od kilku dni nie ma żadnego wiatru.
Spójrzcie na ocean. Jest gładki jak szyba. Prawdziwa tragedia dla żeglarzy.
– To rzeczywiście smutne – mówię, schodząc z pomostu. – Kolejny pomysł na rozwiązanie naszej tajemnicy odpłynął w siną dal.
Moja kuzynka siada na dużym kamieniu i przygląda się ptakom biegającym po plaży.
– Została jeszcze ostatnia rzecz do sprawdzenia – mówi nagle. – Kiosk. Obejrzyjmy go dokładnie.
– Od tego chyba trzeba było zacząć – mówię cicho, ale Jo już mnie nie słyszy. Biegnie w stronę kiosku z pocztówkami.
Sprzedawca zdążył już wystawić stojaki z pocztówkami na chodnik. Podbiegamy do drzwi kiosku i dokładnie je oglądamy. Sprawdzamy też podłogę, wycieraczkę i futrynę. Nie ma żadnych śladów.
Stoimy ze smutnymi minami, próbując rozwiązać tę tajemniczą zagadkę, gdy tuż nad drzwiami do kiosku, na rynnie, siada mały, szary ptak. Trzyma w dziobku długą, suchą gałązkę i obraca nią na wszystkie strony. Po chwili wciska gałązkę w małą szparkę między rynną i dachem. Znowu siada na rynnie i odlatuje.
– A to co? – dziwi się właściciel kiosku. – Ten też ma problemy z suchymi roślinami?
– Nie! – śmieję się na cały głos, klaszcząc w ręce.
– Zagadka rozwiązana! Nad pana drzwiami ptaki budują sobie gniazdo. Znoszą tu gałązki i liście, a ponieważ szczelina, do której próbują je wcisnąć, jest bardzo mała, część roślin ląduje u pana pod drzwiami!
– Coś takiego! – cieszy się sprzedawca pocztówek. – Jestem taki szczęśliwy! Od kilku lat dokarmiam ptaki, a teraz doczekałem się własnego gniazda! Cudownie! Wspaniale!
Mężczyzna ściska nam dłonie w podziękowaniu i staje przy drzwiach, obserwując pracujące ptaki.
Moja kuzynka Jo i ja wracamy na plażę i opowiadamy cioci Ellie, jak zakończyło się nasze śledztwo.
Ciocia śmieje się z nas i mówi:
– Brawo, detektywki Skrzydlatki. Bierzecie pod uwagę każdy, nawet najdrobniejszy szczegół!
– Ten rzeczywiście był dość drobny – śmieje się Jo.
– Szary, drobny i opierzony…
Wieczorem, gdy już leżymy w łóżkach, przyglądamy się pięknym pocztówkom, które podarował nam pan sprzedawca z kiosku. Na mojej jest ogromny kondor, a Jo dostała podobiznę strusia. Wspaniałe ptaki, ale dobrze, że to nie one osiedliły się w ogródku właściciela kiosku.
Wakacje z moją kuzynką Jo i ciocią Ellie spędzamy nad Zatoką Delfinów. Niestety, delfiny nie przypływają tu latem, ale nic nie szkodzi. Lubię bawić się na plaży, przeszukiwać brzeg oceanu podczas odpływów i rozwiązywać różne tajemnice. Ciocia Ellie śmieje się, że jesteśmy małymi detektywkami, ale ja wcale się tym nie martwię. Cierpliwie czekam na kolejną zagadkę.
Dziś razem z Jo idziemy na spacer brzegiem oceanu. Przystajemy przy domku pani Smith i podziwiamy piękne kwiaty w oknie. Mijamy dom wakacyjny i zatrzymujemy się przy kiosku z pocztówkami. Jest wcześnie rano i sprzedawca pocztówek zamiata śmieci sprzed drzwi.
– Co za historia! – krzyczy zdenerwowany. – Już trzeci dzień ktoś wyrzuca mi pod drzwi jakieś gałęzie i suche liście. Jak tak można?
Moja kuzynka i ja podchodzimy bliżej sterty śmieci zmiecionych przez właściciela kiosku. Rzeczywiście są tam suche gałązki i liście, a nawet kilka suchych kwiatków.
– Kto mógłby podrzucać takie dziwne śmieci? – zastanawiam się na głos, ale już po chwili żałuję mojego pytania.
Sprzedawca patrzy na mnie tak, jakby to mnie chciał oskarżyć o zaśmiecanie jego kiosku.
Moja kuzynka Jo trąca mnie porozumiewawczo łokciem w bok, a głośno mówi:
– Myślę, że możemy panu pomóc odnaleźć sprawcę.
Oglądamy dokładnie wejście do kiosku. Dziwne suche rośliny zmiecione przez sprzedawcę nie pasują do kwiatów, które rosną w jego ogródku.
– To nie są liście z tego ogródka – stwierdza Jo i zagląda przez płot do ogródka pana Charlesa. – Od razu spiszmy wszystkie pomysły, żeby nic nie uszło naszej uwagi.
Biorę do ręki długopis i notes i zaczynam pisać:
Obserwacje:
1. Suche rośliny nie pochodzą z ogródka przy kiosku.
– Tak, to nasza pierwsza obserwacja – potwierdza moja kuzynka. – I jednocześnie bardzo tajemnicza.
– Skąd w takim razie pochodzą te rośliny? – zastanawiam się.
– Ach, miałyśmy sprawdzić ogródek pana Charlesa.
– Zapisz, zapisz to koniecznie – przytakuje Jo.
2. Sprawdzić rośliny w ogródku pana Charlesa – może to on wyrzuca tu śmieci.
Pan z kiosku z pocztówkami patrzy na nas z coraz większą życzliwością. Chyba podoba mu się, że podchodzimy do sprawy jak prawdziwi detektywi.
– Nie sądzę, żeby jakiś człowiek specjalnie przynosił tu suche rośliny – mówi nagle i chwyta się rękoma za głowę. – Ta sprawa jest dla mnie zbyt tajemnicza.
Jo słucha uważnie słów mężczyzny i mówi do mnie szeptem:
– Jeśli żaden człowiek nie zrobiłby tego, to może jakieś zwierzę?
– New York! – wykrzykuję na cały głos. – Pies pani Hayley ucieka czasami z domu. Może kręcił się tutaj ostatnio i przyniósł swoje skarby?
– Zapisz to! Zapisz koniecznie! – cieszy się pan z kiosku z pocztówkami. – Nigdy nie lubiłem tego zwierzaka!
Moja kuzynka Jo i ja patrzymy na siebie, ale nic nie mówimy. Zapisujemy kolejny punkt na naszej liście:
3. Zapytać panią Hayley, czy jej pies nie uciekał ostatnio i nie przyniósł suchych liści.
– Zastanawiam się nad motywem… – zaczynam niepewnym głosem.
– Nad czym? – dziwi się Jo i wyrywa mi notes oraz długopis z ręki.
– Nad motywem. Czyli nad tym, dlaczego ktoś to robi… Przecież to zupełnie nie ma sensu: rozsypywać przed kioskiem suche rośliny.
– No tak, ale może pan sprzedawca kogoś skrzywdził i teraz ten człowiek próbuje się zemścić w okrutny sposób, przynosząc śmieci pod jego drzwi.
Sprzedawca pocztówek patrzy na moją kuzynkę oczami szeroko otwartymi ze zdumienia.
– Ależ ja nikogo nie skrzywdziłem!
– Na pewno?
– Oczywiście! Nikt się nie chce na mnie zemścić! Jestem dobry dla ludzi i dla zwierząt, podlewam kwiaty w doniczkach, karmię ptaszki, nawet daję kości temu okropnemu New Yorkowi!
– No dobrze. Zemsta odpada, ale lepiej ją jednak zapiszmy – decyduję po chwili namysłu. – Im więcej punktów na liście, tym lepiej.
Zapisuję kolejną obserwację:
4. Może to zemsta?
– Myślę, że powinniśmy się jeszcze raz zastanowić nad tym, co pan już powiedział – zaczyna poważnym tonem moja kuzynka Jo. – Może rzeczywiście nie robi tego żaden człowiek…
– Duchy? – krzyczy przestraszony właściciel kiosku i aż zaczyna obgryzać paznokcie ze zdenerwowania.
– Nie. Nie duchy. Wiatr – mówi Jo, chodząc w tę i z powrotem przed drzwiami. – Zbadajmy, czy ostatnio nie wiał silny wiatr. Może to on nanosi rośliny pod drzwi…
Natychmiast zapisuję kolejny punkt na naszej liście:
5. Wiatr?
Składam kartkę na pół, chowam długopis do kieszeni i odwracam się przodem do ulicy. Zaczynamy śledztwo.
Moja kuzynka Jo na palcach wchodzi przez furtkę do ogrodu pana Charlesa. Ja idę za nią, schylając się, aby pan Charles nie zobaczył mnie przez okno. Obchodzimy dom dookoła i przyglądamy się rosnącym tam roślinom.
– Sama trawa – denerwuje się Jo.
– I świerki – dodaję po chwili. – Pan Charles jest niewinny.
Ze smutkiem skreślam drugi punkt z naszej listy.
Wychodzimy cichutko z ogródka pana Charlesa i kierujemy się w stronę domu pani Hayley. Moja kuzynka szturcha mnie w bok i mówi szeptem:
– Ciocia widziała, jak wychodziłyśmy z ogródka pana Charlesa. Lepiej chodźmy jej wszystko wyjaśnić, bo pomyśli, że robimy coś złego.
Biegniemy na plażę do cioci i opowiadamy jej o tajemniczych roślinach sprzed domu sprzedawcy pocztówek. Ciocia słucha uważnie, czyta naszą listę obserwacji i mówi:
– Przyjrzyjcie się dobrze kioskowi z pocztówkami. Czasami rozwiązanie zagadki jest bardzo blisko…
Moja kuzynka dopisuje kolejny punkt do listy:
6. Obejrzeć kiosk.
Żegnamy się z ciocią i maszerujemy do domu właścicielki New Yorka. Obydwie z Jo uwielbiamy tego pieska, więc radośnie witamy się z nim w ogródku. New York liże nas po rękach i nogach, a my głaszczemy jego jasną, kudłatą sierść.
Służąca pani Hayley wychodzi z domu, bierze psa na ręce i mówi:
– Bardzo przepraszam, ale New York jest chory. Od trzech dni nie może się przemęczać. Ma złamany pazurek i spędza całe dnie w swoim łóżeczku.
Służąca zabiera psa do domu, a my wychodzimy z ogródka.
– New York odpada. Na pewno nie uciekł ostatnio, skoro jest chory… – martwi się Jo. – Co nam jeszcze zostało na liście?
Wyjmuję z kieszeni kartkę, rozkładam ją powoli i mówię cichym głosem:
– Wiatr. Ale gdzie sprawdzimy siłę wiatru?
Moja kuzynka przystaje i wskazuje palcem na przystań jachtową. No jasne! Żeglarze wiedzą wszystko o wietrze nad oceanem!
Biegniemy do przystani i zatrzymujemy się obok jedynej zacumowanej przy pomoście łodzi.
– Dzień dobry – mówię, widząc żeglarza, leżącego na kocu na pokładzie. – Czy ostatnio wiał tu silny wiatr?
Żeglarz podnosi się z koca i smutnym głosem odpowiada:
– Od kilku dni nie ma żadnego wiatru.
Spójrzcie na ocean. Jest gładki jak szyba. Prawdziwa tragedia dla żeglarzy.
– To rzeczywiście smutne – mówię, schodząc z pomostu. – Kolejny pomysł na rozwiązanie naszej tajemnicy odpłynął w siną dal.
Moja kuzynka siada na dużym kamieniu i przygląda się ptakom biegającym po plaży.
– Została jeszcze ostatnia rzecz do sprawdzenia – mówi nagle. – Kiosk. Obejrzyjmy go dokładnie.
– Od tego chyba trzeba było zacząć – mówię cicho, ale Jo już mnie nie słyszy. Biegnie w stronę kiosku z pocztówkami.
Sprzedawca zdążył już wystawić stojaki z pocztówkami na chodnik. Podbiegamy do drzwi kiosku i dokładnie je oglądamy. Sprawdzamy też podłogę, wycieraczkę i futrynę. Nie ma żadnych śladów.
Stoimy ze smutnymi minami, próbując rozwiązać tę tajemniczą zagadkę, gdy tuż nad drzwiami do kiosku, na rynnie, siada mały, szary ptak. Trzyma w dziobku długą, suchą gałązkę i obraca nią na wszystkie strony. Po chwili wciska gałązkę w małą szparkę między rynną i dachem. Znowu siada na rynnie i odlatuje.
– A to co? – dziwi się właściciel kiosku. – Ten też ma problemy z suchymi roślinami?
– Nie! – śmieję się na cały głos, klaszcząc w ręce.
– Zagadka rozwiązana! Nad pana drzwiami ptaki budują sobie gniazdo. Znoszą tu gałązki i liście, a ponieważ szczelina, do której próbują je wcisnąć, jest bardzo mała, część roślin ląduje u pana pod drzwiami!
– Coś takiego! – cieszy się sprzedawca pocztówek. – Jestem taki szczęśliwy! Od kilku lat dokarmiam ptaki, a teraz doczekałem się własnego gniazda! Cudownie! Wspaniale!
Mężczyzna ściska nam dłonie w podziękowaniu i staje przy drzwiach, obserwując pracujące ptaki.
Moja kuzynka Jo i ja wracamy na plażę i opowiadamy cioci Ellie, jak zakończyło się nasze śledztwo.
Ciocia śmieje się z nas i mówi:
– Brawo, detektywki Skrzydlatki. Bierzecie pod uwagę każdy, nawet najdrobniejszy szczegół!
– Ten rzeczywiście był dość drobny – śmieje się Jo.
– Szary, drobny i opierzony…
Wieczorem, gdy już leżymy w łóżkach, przyglądamy się pięknym pocztówkom, które podarował nam pan sprzedawca z kiosku. Na mojej jest ogromny kondor, a Jo dostała podobiznę strusia. Wspaniałe ptaki, ale dobrze, że to nie one osiedliły się w ogródku właściciela kiosku.
więcej..