Tak jak w filmach - ebook
Tak jak w filmach - ebook
Przed Arią Cowen najważniejsze zawody w karierze... ale złamane serce może zaprzepaścić lata przygotowań.
Sportowe marzenia Arii stają pod znakiem zapytania, kiedy musi znaleźć nowego partnera do treningów. Najlepszym i zarazem najgorszym kandydatem okazuje się jej współlokator. Nico Macmillan to kapitan drużyny koszykówki i lojalny przyjaciel… który od dawna ukrywa swoje uczucia. Wspólne treningi wyzwolą emocje, których żadne z nich się nie spodziewało.
„Tak jak w filmach” to urzekająca historia o przyjaźni i pasji oraz o miłości, która czeka tuż za rogiem, w sercu Edynburga.
Nowelka z Kolekcji romansów sportowych Inanna
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Romans |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-7995-851-1 |
| Rozmiar pliku: | 659 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Aria
Wiedziałam, że Scott ma reputację łamacza serc, ale sądziłam, że dla mnie się zmieni. Znaliśmy się tyle lat, niemal codziennie trenowaliśmy na lodzie, zawsze razem startowaliśmy w zawodach… Wierzyłam, że nie potraktowałby mnie jak zabawki i nie zaprzepaściłby tego wszystkiego, co udało nam się do tej pory wspólnie osiągnąć.
Przez swoją naiwność skończyłam nie tylko ze złamanym sercem, ale i zagrożoną karierą sportową. Scott za to po naszym kolejnym tragicznym treningu bawił się w najlepsze, żartując z członkami drużyny hokejowej. Byłam jedynie kolejną dziewczyną na liście jego podbojów, a na wygranej w mistrzostwach krajowych najwyraźniej mu nie zależało.
– Aria, poczekaj! – zawołał za mną trener.
Niechętnie się zatrzymałam i szybko otarłam z policzka zbłąkaną łzę. Chciałam znaleźć się już w szatni, a najbardziej w zaciszu mieszkania. Zamiast tego odwróciłam się i podeszłam do Dymitra Georgieva. Patrzył z dezaprobatą na roześmianego Scotta.
– Skrzywdził cię – stwierdził bez ogródek. – Ale gdy jesteście na lodzie, nie ma to znaczenia. Na następnym treningu masz się zachowywać jak profesjonalistka, jasne?
Otworzyłam usta, by zwrócić uwagę, że to samo tyczy się Scotta. Georgiev to przewidział.
– Jemu też to powiem – dodał z irytacją. – Jesteście niepoważni! Zostały dwa miesiące do zawodów!
Pokiwałam głową. Nie śmiałam już próbować się odezwać. Trener był dość… despotyczny, ale też rozumiałam jego złość. Stawka była naprawdę wysoka, a my z każdym treningiem jeździliśmy coraz gorzej.
Georgiev rzucił jeszcze kilka słów po bułgarsku, których nie zrozumiałam. Następnie przywołał do siebie Scotta. Czmychnęłam do szatni. Wzięłam prysznic i w ostatniej chwili zdążyłam na autobus.
Spędzałam na lodowisku Murrayfield tyle czasu, że stałam się gościem we własnym mieszkaniu. Do niedawna mi to nie przeszkadzało, bo kochałam łyżwiarstwo całym sercem. Dopiero zdrada Scotta sprawiła, że znienawidziłam treningi.
Wysiadłam na przystanku Shandwick Place. Jesień powoli zaglądała do Edynburga. Tego dnia wyjątkowo pokazała się od tej przyjemnej strony. Subtelnie zabarwione liście były skąpane w słońcu. Wysoka jak na wrzesień temperatura działała na mnie kojąco. Żałowałam, że pięć minut później doszłam do mojego mieszkania na South Charlotte Street. Może w przerwie od nauki na zajęcia uda mi się wyrwać na dłuższy spacer?
Weszłam do środka, liczyłam, że zastanę tam siostrę albo przyjaciela. Potrzebowałam z kimś porozmawiać o okropnym treningu. Niestety nikogo nie było. Elsie pewnie wybyła na spotkanie z koleżankami. Przyjechała do Edynburga z Inverness tylko na kilka dni, a znała tu mnóstwo osób z czasów studiów.
Za to tego, gdzie podziewa się Nico, nie byłam już taka pewna. Ostatnio prawie wcale go nie widywałam. Opuszczał mieszkanie skoro świt i wracał w środku nocy. Takie zachowanie zupełnie do niego nie pasowało. Miałam nadzieję, że wszystko u niego dobrze. Może po prostu znalazł dziewczynę? Musiałam się tego dowiedzieć, a tymczasem sięgnęłam po notatki.
To będzie długie i nudne popołudnie.
Nico
Stałem przed drzwiami do naszego budynku i szukałem po kieszeniach kluczy. Moja suczka Tequila pociągnęła mnie za smycz. Chciała iść dalej. Westchnąłem i spojrzałem na zegarek. Aria powinna wrócić za godzinę z treningu. Do tego czasu zdążę zjeść obiad i się ulotnić.
– Przykro mi, to był i tak długi spacer – powiedziałem, wciąż grzebiąc po kieszeniach.
Znalazłem klucze i zaprowadziłem suczkę na klatkę schodową. W mieszkaniu, po odpięciu smyczy, zniknęła w kuchni. Dobiegły mnie stamtąd śmiech i znajomy głos. Zamarłem. Mój plan unikania współlokatorki, który z takim powodzeniem realizowałem od tygodni, właśnie legł w gruzach. Powinienem być z tego powodu zły, ale zamiast tego cieszyłem się, że ją zobaczę. Nawet jeśli to oznaczało odgrywanie roli przyjaciela i trzymanie prawdziwych uczuć na uwięzi. Chyba byłem masochistą.
Dziewczyna siedziała przy stoliku pod oknem. Przed nią leżały rozłożone schludne notatki, ale jej uwagę zajmowała Tequila. Głaskała ją, a suczka merdała ogonem.
– Cześć, Aria – rzuciłem na przywitanie.
Podniosła na mnie spojrzenie i uśmiechnęła się tak, że ścisnęło mnie w żołądku.
– Cześć, Nico.
Błękitny sweter komponował się z jej niebieskimi oczami. Czarne włosy upięła w ciasny kok. Kiedy je rozpuszczała, wyglądała jak bogini. Niestety nie robiła tego zbyt często.
– Nie byłaś dzisiaj na treningu? – zapytałem. Musiałem sprowadzić myśli na właściwe tory i przestać się na nią gapić. Otworzyłem lodówkę w poszukiwaniu pomysłu na obiad.
– Jestem już po, zaczęliśmy wcześniej niż zwykle.
– Fajnie. Głodna?
– Trochę.
– Może zjemy mac and cheese? – zaproponowałem.
Aria pokręciła głową.
– Musimy dbać o dietę.
Wstała i do mnie podeszła. Tequila próbowała ponownie zwrócić na siebie jej uwagę, ale bezskutecznie, więc położyła się w słońcu. Aria przecisnęła się przede mnie i wyjęła z lodówki sałatę. Była taka niska. Ze swoim metrem sześćdziesiąt sięgała mi do piersi. Sweter opadł jej na jedno ramię.
Do diabła, ile ja bym dał, by pocałować ją w nagi bark, a potem schować twarz w zagłębieniu jej szyi i upoić się słodkim zapachem perfum.
– Nico, masz jutro mecz, pamiętasz? – przywołała mnie tymi słowami do rzeczywistości.
Odsunąłem się od niej na bezpieczną odległość.
– Mecz koszykówki, kobieto, dodaj mi do tej sałatki mięso.
Uśmiechnęła się i wyjęła z lodówki filety z kurczaka.
– Przyjdziesz obejrzeć nas w akcji? To wprawdzie towarzyska rozgrywka, ale byłoby miło, gdyby ktoś nam kibicował.
– Zapytam Elsie, czy ma ochotę się wybrać. Pojutrze wyjeżdża i chciałabym spędzić z nią jak najwięcej czasu.
– Pewnie. A jak idzie trenowanie do mistrzostw?
Aria zmarkotniała.
– Przygotujesz mięso? – poprosiła. Sięgnąłem po patelnię. – Od zerwania ani razu nie wykonaliśmy dobrze układu. Wpadamy na siebie, gubimy synchronizację, zmieniamy figury, byleby tylko się nie dotykać. No dobrze, ja je zmieniam. – Zaczęła zapamiętale kroić pomidory. – Jak mogłam być tak głupia i zakochać się w swoim łyżwiarskim partnerze? – Jej głos drżał.
Pragnąłem ponownie obić temu gnojowi gębę. Miał przy sobie najcudowniejszą dziewczynę i wykazał się wobec niej kompletnym brakiem szacunku. Niepojęte było dla mnie, jak mógł się dopuścić zdrady.
Dotknąłem dłoni Arii i powstrzymałem ją przed dalszym krojeniem. Pomidory zmieniły się już w miazgę.
– Nie mamy wpływu na to, w kim się zakochujemy – powiedziałem cicho i przesunąłem palcami w górę po jej przedramieniu.
Uśmiechnęła się delikatnie.
– Tęskniłam za tobą, Nico. Gdzie ty się ostatnio podziewałeś?
– Ćwiczyliśmy z chłopakami przed meczem.
Nie do końca kłamałem. Naprawdę spędzałem sporo czasu na boisku, ale oprócz tego wałęsałem się po mieście i chodziłem od znajomych do znajomych. Dokąd tylko się dało, byle nie widzieć Arii.
– Nie chowasz przede mną dziewczyny? – zapytała beztrosko.
Zabrałem rękę i wziąłem się za smażenie.
– Nie – odparłem krótko.
– Jakoś ci nie wierzę – stwierdziła ze śmiechem i wróciła do przygotowywania sałatki.
– Może poszukaj innego partnera? – zmieniłem desperacko temat.
– Co?
– Chodzi mi o łyżwiarstwo. Mogłabyś z nim ćwiczyć, dopóki nie dogadasz się ze Scottem.
Aria się zamyśliła.
– To dobry pomysł – uznała po chwili. – Tylko gdzie ja kogoś znajdę?
– Ice Skating Society – rzuciłem pierwsze, co przyszło mi do głowy.
Potrząsnęła głową.
– Oni mnie nie znoszą. Obrazili się na mnie jeszcze na pierwszym roku, gdy odmówiłam wstąpienia do ich stowarzyszenia. Pamiętasz? Opowiadałam ci o tym.
– Nie przepadają za tobą, bo nazwałaś ich amatorami – przypomniałem jej łagodnie.
– Bo nimi są – oburzyła się.
Zaśmiałem się cicho. Była perfekcjonistką i domyślałem się, że każdy błąd popełniony przez członków grupy na lodzie doprowadzał ją do białej gorączki.
– Aria, ale chyba nie radzą sobie aż tak źle?
Wzruszyła ramionami.
– Pomyślę nad tym – powiedziała ponuro.
Skończyliśmy przygotowywać obiad. Współlokatorka skubnęła trochę sałatki, a ja pochłonąłem całą resztę. Kiedy wróciła Elsie, zamknąłem się w swoim pokoju pod pretekstem nauki. Położyłem się na łóżku i wpatrywałem w sufit. Wciąż słyszałem w głowie wesołe słowa Arii o mojej domniemanej dziewczynie.
Od roku marzyłem tylko o jednej kobiecie. Najpierw była zakochana w innym mężczyźnie, a gdy już się z nim rozstała, wciąż byłem przez nią osadzony w roli jedynie przyjaciela. Nie zapowiadało się, by zobaczyła we mnie kogoś więcej.2.
Aria
Spotkanie Ice Skating Society odbywało się późnym popołudniem, tuż przed meczem, dlatego poszłyśmy na nie z Elsie już wystrojone. Siostra przyjęła entuzjastycznie pomysł kibicowania drużynie koszykarskiej Nico. Tęskniła za uczelnianymi wydarzeniami, ale najbardziej za jednym z koszykarzy.
Kilka miesięcy temu ukończyła studia i rozpoczęła staż w Inverness. Obie czekałyśmy na jego koniec i jej powrót do mieszkania w Edynburgu. Byłyśmy nie tylko siostrami, ale i najlepszymi przyjaciółkami. Po raz pierwszy w życiu mierzyłyśmy się z tak długą rozłąką.
– Musimy się pospieszyć, bo zajmą nam najlepsze miejsca na trybunach – przypomniała mi Elsie, gdy weszłyśmy do budynku lodowiska Murrayfield.
– Wiem, wiem. Porozmawiam tylko z Miriam.
Rozejrzałam się po lodzie. Kilka osób jeździło dość nieporadnie, reszta stłoczyła się w grupie i śmiała. Nie widziałam wśród nich rudowłosej dziewczyny.
– Jeśli przyszłaś na spotkanie klubu, powinnaś szybko zmienić obuwie – rozległ się głos za moimi plecami. – Radziłbym ci też zmienić spódniczkę na spodnie. Zaraz zaczynamy.
Odwróciłam się. W pierwszym rzędzie siedzeń chłopak wiązał łyżwy. Miał na sobie bluzę z logo Uniwersytetu Edynburskiego.
– Nie jestem tu, by jeździć – wyjaśniłam. – Mam sprawę do Miriam Montgomery. Może wiesz, gdzie jest?
– Wypisała się, teraz to ja załatwiam kwestie organizacyjne.
Poczułam ulgę, usłyszawszy te słowa. Nie dogadywałam się z Miriam. Przypuszczałam, że mi zazdrościła i z tego powodu próbowała umniejszać moje łyżwiarskie osiągnięcia.
– Świetnie… To znaczy, miło cię poznać. Nazywam się Aria Cowen.
Wstał, uśmiechnął się szeroko i uścisnął mi rękę.
– James Spencer.
– Posłuchaj, jestem łyżwiarką figurową i…
– Wiem – przerwał mi podekscytowany. – Na początku nie byłem pewny, ale to naprawdę ty. Jesteś świetna. Mam nadzieję, że razem ze Scottem Gardnerem wygrasz mistrzostwa krajowe.
– Och, dzięki – wymamrotałam speszona.
Zdarzało się, że entuzjaści łyżwiarstwa mnie rozpoznawali. Wciąż słabo sobie radziłam w takich sytuacjach. Były niesamowicie stresujące.
– Potrzebuję partnera do ćwiczeń – podjęłam. – Pomyślałam, że może ktoś od was miałby czas i chęci. Jest tu dobry łyżwiarz?
James się zamyślił.
– Niestety w tym roku są sami początkujący. Nie dadzą rady. Ja z chęcią bym ci pomógł, z tym że znalazłbym czas dopiero pod koniec przyszłego miesiąca.
– To za późno, ale dzięki.
– Oczywiście. Mogę dać ci mój numer. Gdybyś jeszcze czegokolwiek potrzebowała, jestem do twojej dyspozycji. Naprawdę, pisz i dzwoń o każdej porze – zapewnił z zapałem.
– Nie trzeba, spieszę się. Pa, James.
Uciekłam, bo już naprawdę czułam się nieswojo.
– Dlaczego się z nim nie umówiłaś? – zapytała Elsie.
Spojrzałam na nią zaskoczona.
– Co?
– Był taki przystojny…
Wyszłyśmy na zewnątrz. Przed budynkiem czekała na nas zamówiona przez Elsie taksówka. Wsiadłyśmy i podałyśmy kierowcy adres.
– Naprawdę tak dobrze wyglądał? – zdziwiłam się. – Nie zwróciłam uwagi.
– Tak! Jak mogłaś tego nie zauważyć?
Wzruszyłam ramionami.
– Normalnie. Zachowywał się trochę nachalnie, nie sądzisz?
– Może, ale te umięśnione ramiona… – Westchnęła z rozmarzeniem. – Musisz wrócić do randkowania. Pokazać Scottowi, co stracił, bo na razie bawi się, parszywiec, w najlepsze i to po tym, jak cię tak potraktował…
– Co masz na myśli?
Elsie się zawahała.
– Wciąż obserwujesz go w social mediach? – zapytała.
– Nie, zablokowałam go.
– Dobrze, niech tak zostanie, po prostu jest ostatnio bardzo aktywny.
– To znaczy? – drążyłam, teraz już musiałam się dowiedzieć w czym rzecz.
– Nooo, wrzuca dużo fotek z szatni, bez koszulki. Od tego przybyło mu mnóstwo nowych obserwatorek.
Siostra zakręciła pasmo brązowych włosów na palcu, zerkała za szybę. Znałam ją na wylot i wiedziałam, że o czymś mi nie mówiła.
– Elsie, co Scott jeszcze publikuje?