- W empik go
Te i inne miejsca - ebook
Te i inne miejsca - ebook
Główny bohater, a zarazem narrator opowiadania, spotyka na ulicy dziewczynkę. Dziecko usiłuje sprzedać przechodniom zniszczone zabawki. Mężczyzna kupuje wszystkie, a następnie opowiada żonie o osobliwym spotkaniu. Niebawem znów dostrzegają dziewczynkę, dowiadują się, że wraz z matką jest maltretowana przez ojca. Bohater-narrator, wspominając własne tragiczne dzieciństwo, postanawia pomóc dziecku.
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-267-7080-3 |
Rozmiar pliku: | 305 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wracałem do domu i wtedy ją zobaczyłem. Siedziała na murku naprzeciw McDonalda, przy rozłożonym na chodniku kocyku, na którym coś wyłożyła. Miała może z sześć lat, w każdym razie nie wyglądała na więcej. A na dworze szalała jesień i był ziąb jak diabli. Przystanąłem przy niej zaciekawiony.
– Co tam masz, malutka? – zapytałem.
– Spsedaję zabawki, psze pana – odparła cichutko spod gęstej grzywki.
– Zabawki? – spytałem, życzliwie przyglądając się rzeczom na kocyku. Dopiero po chwili w tym, co tam leżało, dostrzegłem coś, czym dziecko mogłoby się bawić, choć zabawki ledwo to przypominało. Jakiś mocno zniszczony samochodzik bez jednego kółka, kilka odartych z farby żołnierzyków, lalkę, która wyglądała na taką, co się rozleci, gdy tylko weźmie się ją do ręki. Wszystko to stanowiło żałosny widok, tak cały ten straganik, jak i sama dziewczynka.
– Mogę obejrzeć? – spytałem, sięgając po autko.
– Tak, baldzo plosę – odparła grzeczniutko, wyraźnie sepleniąc.
– O, bardzo ładny – skłamałem, oglądając samochodzik z każdej strony, a tak naprawdę spoglądając ukradkiem na dziecko.
– Był mojego blata – oznajmiła smutno, a coś w jej głosie nakazywało nie drążyć tematu. – To urwane kółko tes miałam, ale chyba zgubiłam, gdy tu słam – powiedziała po chwili bardziej ożywionym głosem. – Moze pan dopasować jakieś inne, na psykład z jakiegoś dlugiego samochodziku i jesce będzie się nim mozna bawić – zachwalała mi rezolutnie swój towar jak stara handlara. – Za to kółko opuscę panu cenę.
– Naprawdę? A ile byś za niego chciała? – zapytałem.
Zaczęła się zastanawiać.
– Hm?... Hm?... – chwilę mruczała teatralnie pod noskiem, wykrzywiając groteskowo dziecięcą twarzyczkę w parodii głębokiego namysłu, i zapytała, już śmielej się na mnie patrząc: – A ile by mi pan za to zapłacił?
– Niech pomyślę... – zacząłem, dalej udając, że oglądam zabawkę. – Myślę, że takie fajowe auto jest warte nawet dwadzieścia złotych.
– Dwadzieścia?! – wykrzyknęła radośnie, ale zaraz się chyba zreflektowała, że to nie tak załatwia się handlowe negocjacje, bo jej maleńka, słodka buźka na powrót przybrała minę biznesowej profesjonalistki.
– Właśnie... Właśnie tyle za nie chcę – powiedziała z kamienną twarzyczką, choć oczy nadal błyszczały jej z ekscytacji. – Kupi pan? – dodała z nadzieją.
Udałem, że jeszcze się zastanawiam.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.