- W empik go
Tęczowa róża - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
6 września 2023
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Tęczowa róża - ebook
Książka opowiada o przygodach 13-letniego chłopca, który w poszukiwaniu lekarstwa dla nieuleczalnie chorego ojca, wnika przez ekran tabletu do Czarodziejskiej Tęczowej Krainy. Po drodze spotyka wiele bajkowych postaci, z którymi się zaprzyjaźnia i przeżywa niezwykłe, tajemnicze historie.
Kategoria: | Fantasy |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8351-681-3 |
Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
DEDYKUJĘ MOIM KOCHANYM DZIECIOM —
KAMILCE I ZOLTANOWI ORAZ MOJEJ UKOCHANEJ WNUCZCE MILLI
Trzynastoletni Marci wraz z tatą i młodszą siostrą Marysią zamieszkiwali starą leśniczówkę, położoną w nizinnych lasach, nieopodal Puszczy Białowieskiej. Tato dzieci był leśniczym. Kochał zwierzęta i otaczającą ich przyrodę. Sam wychowywał dwoje dzieci, bo żonę stracił tuż po narodzinach córki. Przez wiele lat nie mógł się pogodzić ze stratą ukochanej osoby. Cierpiał, ale dla dobra dzieci nie okazywał swojego smutku. Pewnego dnia przyszedł do domu i oznajmił, że zamieszka z nimi jakaś pani, przyjaciółka jego zmarłej żony.
— Kim jest ta pani i dlaczego ma z nami mieszkać? — zastanawiał się Marci. Przecież jest nam dobrze we troje, nikogo nam nie trzeba, ale skoro ojciec tak chce, niech tak będzie — pomyślał. Tak od tej pory zamieszkali we czworo. Kobieta o imieniu Anna była miłą skromną osobą. Opiekowała się ojcem, dziećmi i całym gospodarstwem. Troszczyła się o wszystko i wszystkich, nawet o najmniejsze stworzenia na ziemi, jak mrówki, komary, czy muchy. Nikomu nie pozwoliła zrobić krzywdy. Dzieci polubiły ją z czasem, choć zachowywały wciąż dystans.
Po kolacji pewnego wieczoru Marci udał się do swojego pokoju, by pograć na tablecie. Nagle usłyszał rozmowę, która dochodziła z pokoju taty.
— Musisz im powiedzieć, że jesteś chory, a ja jestem tu po to, by się nimi zaopiekować, gdy ciebie już nie będzie — powiedziała Anna.
— Jak to chory, kto? Dlaczego ma go nie być? Setki myśli kłębiły się w jego głowie. To niemożliwe, by zachorował tak nagle. Był silny, zdrowy, nigdy nie narzekał. Marci nie wytrzymał. Wybiegł z pokoju i pobiegł do ojca.
— Tato, co ty mówisz? Jaka choroba, co ci jest? — zrozpaczony ledwie wybełkotał te słowa.
— Niestety synku, to prawda. Zapadłem na dziwną chorobę, której lekarze nie potrafią rozpoznać. Słabnę z dnia na dzień. Przykro mi, ale nie martw się, będę z wami zawsze sercem i duszą.
— I dlatego sprowadziłeś Annę? — ze smutkiem zapytał Marci.
— Tak. Ona się wami zaopiekuje, gdy mnie już zabraknie.
— Nie tato, nie odchodź. Kocham cię i zrobię wszystko, aby cię uratować.
Marci pobiegł, ile tylko miał sił w nogach, do swojego pokoju, otworzył tablet i nerwowo przeszukiwał setki stron internetu, by znaleźć lekarstwo dla ojca. Nagle natknął się na stronę z napisem „TĘCZOWA RÓŻA — LEK NA WSZYSTKIE CHOROBY. JEŚLI MASZ ODWAGĘ WYPOWIEDZ ZAKLĘCIE I JĄ ZNAJDŹ”. Marci nie zastanawiał się ani chwili i wypowiedział zaklęcie:
„PRZENIEŚ MNIE W ŚWIAT, W KTÓRYM ROŚNIE TAJEMNICZY KWIAT” i przez ekran tabletu wniknął w krainę, w której miał nadzieję znaleźć lekarstwo dla ojca.
Znalazł się wśród drzew na łące, której trawa połyskiwała kolorami tęczy.
Było słychać delikatny śpiew ptaków, brzęczenie pszczół, pobzykiwanie komarów, kumkanie żab, klekot bocianów i kojący szum traw i drzew. Pracowite pszczółki krążyły nad kwiatami, aby zebrać nektar. Na listkach koniczyny siedziały cichutko cykające koniki polne. Wysoko nad łąką krążyły skowronki śpiewające wiosenną piosenkę. Ćwierkały wróbelki, a kolorowe motyle, co pewien czas siadały na kwiatkach. Lekki wiosenny wietrzyk poruszał trawą i kwiatami szumiąc wesołe piosenki.
Na różnobarwnych kwiatach siedziały małe uskrzydlone istotki.
Swoją posturą przypominały Calineczkę. Od czasu do czasu chwytały się za ręce i wirowały w tańcu w rytm wydobywającej się zewsząd muzyki.
Marci przez chwilę zapomniał o domu, chorym ojcu i misji, z jaką udał się do nieznanego mu świata. Poczuł błogi spokój, ukojenie. Muzyka wypełniła całą jego duszę, umysł i ciało. Czuł się, jakby przeniesiono go w świat istniejący w innym wymiarze i odpłynął w głęboki sen.
Obudziły go głosy szepczących nad jego głową małych istot.
— Kto to? Kim jest ten człowiek? — padały pytania. Pewnie przybył z daleka. Ciekawe, czego chce.
Marci powoli wybudził się z błogiego snu, rozejrzał dookoła, usiadł i zapytał:
— Kim jesteście małe, piękne istotki o ludzkim wyglądzie?
— Najpierw ty powiedz, kim jesteś i po co tu przybyłeś?
— Nazywam się Marci. Pojawiłem się tu, by znaleźć Tęczową Różę. Tylko ona może uzdrowić mojego chorego ojca, który zapadł na dziwną chorobę, na którą w moim świecie nie znaleziono jeszcze lekarstwa.
— Wiemy, gdzie ona rośnie. Przybyliśmy z tej krainy. Kiedyś mieszkaliśmy w tym samym ogrodzie, w którym kwitł ten niegdyś niespotykanie piękny kwiat. To było najpiękniejsze miejsce na ziemi.
Musieliśmy stamtąd uciekać, bo rzucono klątwę na Tęczową Krainę i wszystkie rośliny, ptaki i owady straciły barwę i blask. Pomogła nam jaskółka i przeniosła nas na swoim grzbiecie na tę łąkę, która jest poza zasięgiem czarów — opowiadała mała uskrzydlona postać dziewczynki.
— Czekaj, czekaj, czy ty nie jesteś Calineczką, tą małą dziewczynką, która wyrosła z pięknego kwiatu i po wielu przygodach z ropuchą, kretem spotkała ranną jaskółkę i zaopiekowała się nią. W podziękowaniu za uratowanie jej życia zabrała ją do ciepłych krajów, gdzie zamieszkała w białym kwiatku niedaleko gniazda ptaka i poślubiła króla elfów? Czyż nie tak?
— Tak, to ja Calineczka. Król elfów nadał mi imię Maja, ale możesz się do mnie zwracać, jak chcesz. Ale skąd wiesz tyle o mnie?
— W moim świecie wszyscy znają losy małej dziewczynki o imieniu Calineczka i kochają ją. Wydano wiele książek o tobie. Czytają ją zarówno dorośli, jak i dzieci.
— To miłe, co mówisz, ale powiedz, jak możemy ci pomóc?
— Opowiedzcie mi wszystko, co wiecie o Tęczowej Krainie, a potem wskażcie drogę. Będę wam bardzo wdzięczny. Marci usiadł obok kwiatka, na którym siedziała Calineczka, król elfów i ich dzieci, a Maja rozpoczęła opowieść o krainie, w której kwitnie najpiękniejsza, czarodziejska róża na świecie. Opowieść była tak piękna, że trudno było wyobrazić sobie to magiczne miejsce.
Krainą rządził mądry król Melchior i równie mądra i piękna królowa Matylda. Mieli dwoje czarujących dzieci. Dziewczynka miała na imię Milla, a chłopiec Millan. Władcy rządzili mądrze i sprawiedliwie. Mieszkańcy krainy żyli bardzo szczęśliwie. Nie znali łez, ani smutku, do czasu przybycia siostry królowej — Amelii. Nie było jej w królestwie wiele lat. W tym czasie pobierała lekcje magii u czarnoksiężnika Zygfryda zamieszkującego sąsiednie królestwo. To ona rzuciła zaklęcie na tę piękną krainę, ale dlaczego to zrobiła tego nie wiemy. Zostaliśmy ostrzeżeni przez jaskółkę, która przelatując obok okna komnaty Amelii usłyszała złowrogą klątwę siostry królowej. Zerwaliśmy płatek Tęczowej Róży i wynieśliśmy się stamtąd. Znaleźliśmy to oto miejsce, które przypomina troszeczkę poprzednie. To płatek Tęczowej Róży rozświetla nasz dom i dzięki niemu jesteśmy zdrowi, piękni i szczęśliwi. Chętnie dalibyśmy Ci ten magiczny płatek na uzdrowienie ojca, ale niestety nie możemy, bo życie wszystkich mieszkańców tej polany zależy właśnie od niego. To on trzyma nas przy życiu. Musisz odnaleźć tę krainę. My wskażemy ci drogę, a dalej musisz sobie radzić sam. Pamiętaj tylko o najważniejszym — nigdy nie zbaczaj z drogi, bo może czyhać na ciebie wiele niebezpieczeństw i nikt nie zdoła ci pomóc. Marci rozumiał sytuację, w jakiej znaleźli się mieszkańcy polany. Podziękował za gościnę i wyruszył w drogę wskazaną przez Calineczkę. Wierzył, że zdoła odnaleźć Tęczową Różę. Nie bał się żadnych niebezpieczeństw. Był gotowy na wszystko, by uratować ukochanego ojca.
Przemierzał góry, lasy, doliny. Spotykał wielu po drodze ludzi, ale nikt nie chciał z nim rozmawiać o krainie, w której rośnie Tęczowa Róża. Zmęczony usiadł pod drzewem, by odpocząć. Zapewne usnął, bo obudził go głos pohukującej w lesie sowy. Wtem usłyszał szloch małego dziecka. Podszedł bliżej i zauważył dwoje drżących z zimna i strachu dzieci.
— Kim jesteście? — zapytał.
— Ja jestem Jaś, a to moja siostra Małgosia.
— A przypadkiem nie mieszkacie w lesie z ojcem drwalem i macochą?
— Skąd to wiesz? — zapytał zdumiony Jaś.
— Wszyscy o tym wiedzą, każde dziecko zna waszą historię.
— Jak to możliwe, przecież nawet my nie wiemy, co nas czeka — odrzekł chłopiec. — Skąd ty jesteś, że wszystko o nas wiesz?
— Jestem z przyszłości. Podejdźcie coś wam pokażę i wyjął z kieszeni swój tablet. Włączył bajkę o Jasiu i Małgosi.
— Zobaczcie, to się wydarzy, jeśli nie zawrócicie. Dzieci z przerażeniem oglądały dalszy ciąg ich losu.
— Chcemy do domu, do domu, ale nie wiemy, jak wrócić. Zabłądziliśmy w lesie, a poza tym ta zła macocha nas wyrzuci.
— Nie wyrzuci, nie martwcie się. Pójdę z wami, pomogę wam. Marci wiedział, jak dotrzeć do domu zagubionych dzieci. Gdy dotarli na miejsce ojciec siedział przed domem z zatroskaną, nisko pochyloną twarzą.
— Tato jesteśmy, kochany tato. Tak bardzo baliśmy się i tak mocno tęskniliśmy za tobą — wtuleni w ramiona taty powtarzali kilkakrotnie.
— Jak to się stało, że wyszliście z domu bez słowa? — zapytał ojciec.
KAMILCE I ZOLTANOWI ORAZ MOJEJ UKOCHANEJ WNUCZCE MILLI
Trzynastoletni Marci wraz z tatą i młodszą siostrą Marysią zamieszkiwali starą leśniczówkę, położoną w nizinnych lasach, nieopodal Puszczy Białowieskiej. Tato dzieci był leśniczym. Kochał zwierzęta i otaczającą ich przyrodę. Sam wychowywał dwoje dzieci, bo żonę stracił tuż po narodzinach córki. Przez wiele lat nie mógł się pogodzić ze stratą ukochanej osoby. Cierpiał, ale dla dobra dzieci nie okazywał swojego smutku. Pewnego dnia przyszedł do domu i oznajmił, że zamieszka z nimi jakaś pani, przyjaciółka jego zmarłej żony.
— Kim jest ta pani i dlaczego ma z nami mieszkać? — zastanawiał się Marci. Przecież jest nam dobrze we troje, nikogo nam nie trzeba, ale skoro ojciec tak chce, niech tak będzie — pomyślał. Tak od tej pory zamieszkali we czworo. Kobieta o imieniu Anna była miłą skromną osobą. Opiekowała się ojcem, dziećmi i całym gospodarstwem. Troszczyła się o wszystko i wszystkich, nawet o najmniejsze stworzenia na ziemi, jak mrówki, komary, czy muchy. Nikomu nie pozwoliła zrobić krzywdy. Dzieci polubiły ją z czasem, choć zachowywały wciąż dystans.
Po kolacji pewnego wieczoru Marci udał się do swojego pokoju, by pograć na tablecie. Nagle usłyszał rozmowę, która dochodziła z pokoju taty.
— Musisz im powiedzieć, że jesteś chory, a ja jestem tu po to, by się nimi zaopiekować, gdy ciebie już nie będzie — powiedziała Anna.
— Jak to chory, kto? Dlaczego ma go nie być? Setki myśli kłębiły się w jego głowie. To niemożliwe, by zachorował tak nagle. Był silny, zdrowy, nigdy nie narzekał. Marci nie wytrzymał. Wybiegł z pokoju i pobiegł do ojca.
— Tato, co ty mówisz? Jaka choroba, co ci jest? — zrozpaczony ledwie wybełkotał te słowa.
— Niestety synku, to prawda. Zapadłem na dziwną chorobę, której lekarze nie potrafią rozpoznać. Słabnę z dnia na dzień. Przykro mi, ale nie martw się, będę z wami zawsze sercem i duszą.
— I dlatego sprowadziłeś Annę? — ze smutkiem zapytał Marci.
— Tak. Ona się wami zaopiekuje, gdy mnie już zabraknie.
— Nie tato, nie odchodź. Kocham cię i zrobię wszystko, aby cię uratować.
Marci pobiegł, ile tylko miał sił w nogach, do swojego pokoju, otworzył tablet i nerwowo przeszukiwał setki stron internetu, by znaleźć lekarstwo dla ojca. Nagle natknął się na stronę z napisem „TĘCZOWA RÓŻA — LEK NA WSZYSTKIE CHOROBY. JEŚLI MASZ ODWAGĘ WYPOWIEDZ ZAKLĘCIE I JĄ ZNAJDŹ”. Marci nie zastanawiał się ani chwili i wypowiedział zaklęcie:
„PRZENIEŚ MNIE W ŚWIAT, W KTÓRYM ROŚNIE TAJEMNICZY KWIAT” i przez ekran tabletu wniknął w krainę, w której miał nadzieję znaleźć lekarstwo dla ojca.
Znalazł się wśród drzew na łące, której trawa połyskiwała kolorami tęczy.
Było słychać delikatny śpiew ptaków, brzęczenie pszczół, pobzykiwanie komarów, kumkanie żab, klekot bocianów i kojący szum traw i drzew. Pracowite pszczółki krążyły nad kwiatami, aby zebrać nektar. Na listkach koniczyny siedziały cichutko cykające koniki polne. Wysoko nad łąką krążyły skowronki śpiewające wiosenną piosenkę. Ćwierkały wróbelki, a kolorowe motyle, co pewien czas siadały na kwiatkach. Lekki wiosenny wietrzyk poruszał trawą i kwiatami szumiąc wesołe piosenki.
Na różnobarwnych kwiatach siedziały małe uskrzydlone istotki.
Swoją posturą przypominały Calineczkę. Od czasu do czasu chwytały się za ręce i wirowały w tańcu w rytm wydobywającej się zewsząd muzyki.
Marci przez chwilę zapomniał o domu, chorym ojcu i misji, z jaką udał się do nieznanego mu świata. Poczuł błogi spokój, ukojenie. Muzyka wypełniła całą jego duszę, umysł i ciało. Czuł się, jakby przeniesiono go w świat istniejący w innym wymiarze i odpłynął w głęboki sen.
Obudziły go głosy szepczących nad jego głową małych istot.
— Kto to? Kim jest ten człowiek? — padały pytania. Pewnie przybył z daleka. Ciekawe, czego chce.
Marci powoli wybudził się z błogiego snu, rozejrzał dookoła, usiadł i zapytał:
— Kim jesteście małe, piękne istotki o ludzkim wyglądzie?
— Najpierw ty powiedz, kim jesteś i po co tu przybyłeś?
— Nazywam się Marci. Pojawiłem się tu, by znaleźć Tęczową Różę. Tylko ona może uzdrowić mojego chorego ojca, który zapadł na dziwną chorobę, na którą w moim świecie nie znaleziono jeszcze lekarstwa.
— Wiemy, gdzie ona rośnie. Przybyliśmy z tej krainy. Kiedyś mieszkaliśmy w tym samym ogrodzie, w którym kwitł ten niegdyś niespotykanie piękny kwiat. To było najpiękniejsze miejsce na ziemi.
Musieliśmy stamtąd uciekać, bo rzucono klątwę na Tęczową Krainę i wszystkie rośliny, ptaki i owady straciły barwę i blask. Pomogła nam jaskółka i przeniosła nas na swoim grzbiecie na tę łąkę, która jest poza zasięgiem czarów — opowiadała mała uskrzydlona postać dziewczynki.
— Czekaj, czekaj, czy ty nie jesteś Calineczką, tą małą dziewczynką, która wyrosła z pięknego kwiatu i po wielu przygodach z ropuchą, kretem spotkała ranną jaskółkę i zaopiekowała się nią. W podziękowaniu za uratowanie jej życia zabrała ją do ciepłych krajów, gdzie zamieszkała w białym kwiatku niedaleko gniazda ptaka i poślubiła króla elfów? Czyż nie tak?
— Tak, to ja Calineczka. Król elfów nadał mi imię Maja, ale możesz się do mnie zwracać, jak chcesz. Ale skąd wiesz tyle o mnie?
— W moim świecie wszyscy znają losy małej dziewczynki o imieniu Calineczka i kochają ją. Wydano wiele książek o tobie. Czytają ją zarówno dorośli, jak i dzieci.
— To miłe, co mówisz, ale powiedz, jak możemy ci pomóc?
— Opowiedzcie mi wszystko, co wiecie o Tęczowej Krainie, a potem wskażcie drogę. Będę wam bardzo wdzięczny. Marci usiadł obok kwiatka, na którym siedziała Calineczka, król elfów i ich dzieci, a Maja rozpoczęła opowieść o krainie, w której kwitnie najpiękniejsza, czarodziejska róża na świecie. Opowieść była tak piękna, że trudno było wyobrazić sobie to magiczne miejsce.
Krainą rządził mądry król Melchior i równie mądra i piękna królowa Matylda. Mieli dwoje czarujących dzieci. Dziewczynka miała na imię Milla, a chłopiec Millan. Władcy rządzili mądrze i sprawiedliwie. Mieszkańcy krainy żyli bardzo szczęśliwie. Nie znali łez, ani smutku, do czasu przybycia siostry królowej — Amelii. Nie było jej w królestwie wiele lat. W tym czasie pobierała lekcje magii u czarnoksiężnika Zygfryda zamieszkującego sąsiednie królestwo. To ona rzuciła zaklęcie na tę piękną krainę, ale dlaczego to zrobiła tego nie wiemy. Zostaliśmy ostrzeżeni przez jaskółkę, która przelatując obok okna komnaty Amelii usłyszała złowrogą klątwę siostry królowej. Zerwaliśmy płatek Tęczowej Róży i wynieśliśmy się stamtąd. Znaleźliśmy to oto miejsce, które przypomina troszeczkę poprzednie. To płatek Tęczowej Róży rozświetla nasz dom i dzięki niemu jesteśmy zdrowi, piękni i szczęśliwi. Chętnie dalibyśmy Ci ten magiczny płatek na uzdrowienie ojca, ale niestety nie możemy, bo życie wszystkich mieszkańców tej polany zależy właśnie od niego. To on trzyma nas przy życiu. Musisz odnaleźć tę krainę. My wskażemy ci drogę, a dalej musisz sobie radzić sam. Pamiętaj tylko o najważniejszym — nigdy nie zbaczaj z drogi, bo może czyhać na ciebie wiele niebezpieczeństw i nikt nie zdoła ci pomóc. Marci rozumiał sytuację, w jakiej znaleźli się mieszkańcy polany. Podziękował za gościnę i wyruszył w drogę wskazaną przez Calineczkę. Wierzył, że zdoła odnaleźć Tęczową Różę. Nie bał się żadnych niebezpieczeństw. Był gotowy na wszystko, by uratować ukochanego ojca.
Przemierzał góry, lasy, doliny. Spotykał wielu po drodze ludzi, ale nikt nie chciał z nim rozmawiać o krainie, w której rośnie Tęczowa Róża. Zmęczony usiadł pod drzewem, by odpocząć. Zapewne usnął, bo obudził go głos pohukującej w lesie sowy. Wtem usłyszał szloch małego dziecka. Podszedł bliżej i zauważył dwoje drżących z zimna i strachu dzieci.
— Kim jesteście? — zapytał.
— Ja jestem Jaś, a to moja siostra Małgosia.
— A przypadkiem nie mieszkacie w lesie z ojcem drwalem i macochą?
— Skąd to wiesz? — zapytał zdumiony Jaś.
— Wszyscy o tym wiedzą, każde dziecko zna waszą historię.
— Jak to możliwe, przecież nawet my nie wiemy, co nas czeka — odrzekł chłopiec. — Skąd ty jesteś, że wszystko o nas wiesz?
— Jestem z przyszłości. Podejdźcie coś wam pokażę i wyjął z kieszeni swój tablet. Włączył bajkę o Jasiu i Małgosi.
— Zobaczcie, to się wydarzy, jeśli nie zawrócicie. Dzieci z przerażeniem oglądały dalszy ciąg ich losu.
— Chcemy do domu, do domu, ale nie wiemy, jak wrócić. Zabłądziliśmy w lesie, a poza tym ta zła macocha nas wyrzuci.
— Nie wyrzuci, nie martwcie się. Pójdę z wami, pomogę wam. Marci wiedział, jak dotrzeć do domu zagubionych dzieci. Gdy dotarli na miejsce ojciec siedział przed domem z zatroskaną, nisko pochyloną twarzą.
— Tato jesteśmy, kochany tato. Tak bardzo baliśmy się i tak mocno tęskniliśmy za tobą — wtuleni w ramiona taty powtarzali kilkakrotnie.
— Jak to się stało, że wyszliście z domu bez słowa? — zapytał ojciec.
więcej..