- W empik go
The Escort - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
26 września 2023
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
The Escort - ebook
On spełni każde twoje pragnienie.
Kamila jest młodą, ambitną dziennikarką, piszącą dla jednego z najpopularniejszych portali kobiecych w kraju. Kiedy szefowa zleca jej artykuł o full service escorts, dziewczyna jest przekonana, że ten kontrowersyjny temat może stać się dla niej trampoliną do prawdziwej kariery. Ale w tym przypadku rzetelny research to nie wszystko – Kamila będzie musiała przede wszystkim zmierzyć się z tkwiącymi w jej głowie stereotypami na temat pracowników seksualnych. Na spotkanie z Rafałem, ekskluzywnym płatnym kochankiem, idzie pełna uprzedzeń i wątpliwości. Mężczyzna zaskakuje Kamilę: jego aparycja, ubiór, maniery, a przede wszystkim to, co i jak mówi, sprawiają, że dziennikarka czuje się coraz bardziej zauroczona. Rafał odkrywa przed nią tajniki swojej profesji, przytaczając historie swoich trzech klientek. Kamila zaczyna odkrywać, jak bogata i ekspresyjna może być kobieca seksualność, gdy przestanie być tłumiona przez kulturowe schematy, utrwalane od wieków w patriarchalnym społeczeństwie. Czy spotkanie z Rafałem stanie się dla niej pierwszym krokiem do wyzwolenia?
Ta powieść jest jak wielokrotny orgazm. Przekonaj się.
Kamila jest młodą, ambitną dziennikarką, piszącą dla jednego z najpopularniejszych portali kobiecych w kraju. Kiedy szefowa zleca jej artykuł o full service escorts, dziewczyna jest przekonana, że ten kontrowersyjny temat może stać się dla niej trampoliną do prawdziwej kariery. Ale w tym przypadku rzetelny research to nie wszystko – Kamila będzie musiała przede wszystkim zmierzyć się z tkwiącymi w jej głowie stereotypami na temat pracowników seksualnych. Na spotkanie z Rafałem, ekskluzywnym płatnym kochankiem, idzie pełna uprzedzeń i wątpliwości. Mężczyzna zaskakuje Kamilę: jego aparycja, ubiór, maniery, a przede wszystkim to, co i jak mówi, sprawiają, że dziennikarka czuje się coraz bardziej zauroczona. Rafał odkrywa przed nią tajniki swojej profesji, przytaczając historie swoich trzech klientek. Kamila zaczyna odkrywać, jak bogata i ekspresyjna może być kobieca seksualność, gdy przestanie być tłumiona przez kulturowe schematy, utrwalane od wieków w patriarchalnym społeczeństwie. Czy spotkanie z Rafałem stanie się dla niej pierwszym krokiem do wyzwolenia?
Ta powieść jest jak wielokrotny orgazm. Przekonaj się.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8313-661-5 |
Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ROZDZIAŁ 1
Decyzja szefowej była dla Kamili dużym zaskoczeniem, zresztą nie tylko dla niej. Redakcyjne koleżanki również nie potrafiły ukryć zdziwienia. Z początku pomyślała, że to pomyłka. Szybko jednak zrozumiała i pogodziła się z faktem, że to właśnie ona będzie pracować nad artykułem o _full service escorts_, czyli mężczyznach do wynajęcia. Naczelnej się nie odmawia.
Była ambitna. Bardzo chciała awansować w redakcyjnej hierarchii. Rozumiała, że postawione przed nią wyzwanie to dla niej szansa. Idealna okazja, aby zabłysnąć. Zewsząd słyszała, że ma duży dziennikarski talent. Najwyższa pora, aby pokazać, że to nie tylko puste słowa. Szefowa zdecydowanie wybrała ją do zbadania tego obszaru _sex workingu_ i choć Kamila nie rozumiała, jakie powody mogły kierować decyzją naczelnej, chciała udowodnić jej swoją wartość, wspiąć się na wyższy szczebel zawodowej kariery. Zabrała się więc do pracy z taką dozą entuzjazmu, na jaką było ją stać.
Zaczęła od przeglądu kilku internetowych serwisów z ogłoszeniami towarzyskimi, by ostatecznie skupić uwagę na tym, który wydawał się najpopularniejszy. Wskazała szukaną płeć, po czym obszar wyszukiwania zawęziła do Krakowa i otrzymała kilkadziesiąt wyników. Większość kont zawierała nazwy w stylu „Romeo13” czy „DaveXXL” albo najpewniej zmyślone imiona. I jeszcze sporo zdjęć nagich, umięśnionych i gładkich torsów, wysportowanych sylwetek i oczywiście _dickpicków_ – rzecz jasna – w stanie wzwodu. Paru odważnych, w jej mniemaniu, mężczyzn zdecydowało się pokazać twarz. W większości były to oblicza, które mogła określić jako przystojne. Rozpiętość wieku wynosiła od osiemnastu do pięćdziesięciu lat, ze zdecydowaną przewagą tych przed trzydziestką. Opisy w profilach można było podzielić na te bardziej i te mniej bezpośrednie, te napisane polszczyzną w miarę poprawną i te, od których czytania bolały zęby. Kamila oznaczyła dwunastu kandydatów i wysłała do nich maile z propozycją spotkania. Przy wyborze nie kierowała się własnym gustem. Chodziło o wskazanie najbardziej różnorodnych męskich typów. Nie ukrywała, że jest dziennikarką ani tego, jaki ma być cel tych schadzek. Liczyła, że co niektórzy skuszą się na darmową reklamę lub będą chcieli się po prostu pochwalić, ile lasek zaliczyli, jacy sprawni są w łóżku i czego nie poskąpiła im natura. Wiedziała, że nie powinna ulegać uprzedzeniom, a przede wszystkim nie chciała myśleć stereotypowo. Zamierzała podejść do rzeczy z otwartą głową. I choć z wielu powodów było to dla niej trudne, powtarzała sobie, że dobra dziennikarka nie może bać się żadnego tematu. Zresztą wcale się nie bała, czuła po prostu odrazę. Sprzedawanie swojego ciała za pieniądze, niezależnie od płci, było dla niej zawsze czymś jednoznacznie negatywnym moralnie.
W swojej dotychczasowej pracy dziennikarskiej dla największego w kraju portalu dla kobiet nigdy nie pisała o seksie. Obracała się w obszarze urody, zdrowia oraz zgłębiała temat aktywności fizycznej. Sport był zawsze częścią jej życia. Uwielbiała biegać i pływać. Kilka razy w tygodniu można było spotkać ją na siłowni. Zwracała uwagę na to, co je. Była po prostu fit. Seks z kolei stanowił temat, w którym nie czuła się pewnie. Nie miała zbyt wielkiego doświadczenia ani wiedzy. Minął już rok od czasu, gdy po raz ostatni spała z facetem. Była dwudziestopięcioletnią singielką i – jak większość singielek – marzyła skrycie o wielkiej romantycznej miłości. Do czasu. Gdy po raz kolejny pomyliła miłość z czymś, co okazało się nią nie być, zniechęciła się i zmieniła nastawienie. Stała się nieufna w stosunku do płci przeciwnej. W sferze związków, nawet tych przygodnych, a może szczególnie w stosunku do nich, była bardzo zachowawcza.
Kamila miała nadzieję, że żaden z mężczyzn, do których wysłała wiadomości, nie odpisze. Będzie mogła zarzucić temat, wytłumaczyć szefowej, że to zamknięte, hermetyczne środowisko, że nic z tego nie będzie, bo tacy faceci dbają o dyskrecję. Jednak po kilku dniach w swojej skrzynce odbiorczej znalazła niechciane maile. Odpowiedziało trzech. Była zmuszona umówić spotkania. Wybrała miejsca publiczne, lokale w centrum, ale takie, do których na co dzień nie chodziła, aby później źle jej się nie kojarzyły. Jeden z mężczyzn proponował hotel, za który miałaby zapłacić. Jasne. Ciekawe, jak by wytłumaczyła w księgowości taką fakturę.
Pierwszym delikwentem był Tomasz. Lat 35. Na profilu napisał o sobie: „Jestem singlem, otwartym szeroko na nowe znajomości. Podobno fajny ze mnie gość. Chcesz przeżyć coś szalonego? Jeśli jesteś zainteresowana, to nie krępuj się i dzwoń. Uwaga – tylko Panie”. Na spotkanie przyszedł spóźniony, a Kamila kilkakrotnie upewniała się, że to na pewno on, bo zupełnie nie przypominał faceta ze zdjęć, które zamieścił w necie. Musiały mieć dobrych kilka lat albo gość potrafił używać Photoshopa. Naprzeciw niej usiadł nieszczególnie pewny siebie łysiejący brunet, z widocznie zarysowanym brzuszkiem, ubrany w granatowy, zbyt obcisły sweter z wyciągniętym na wierzch kołnierzykiem koszuli. Wcześniej w barze zamówił piwo z wkładką i od razu upił prawie połowę kufla, ocierając pianę z ust wierzchem dłoni.
– Jestem gotowy, możemy zaczynać, strzelaj. – Zabrzmiało to, jakby gotował się do jakiegoś pojedynku i wyraźnie obawiał się o jego wynik.
Kamila od razu wyczuła, że jest mocno przejęty i lekko speszony. Ona za to poczuła się pewniej.
– Ile musiałabym zapłacić, aby cię wynająć? – Przeszła od razu do sedna.
– To zależy do czego – odpowiedział przytomnie.
– Na przykład na godzinny seks. – Ściszyła głos i rozejrzała się dyskretnie na boki, aby się upewnić, że ich rozmowa nie dotrze do uszu innych gości lokalu.
– Sto pięćdziesiąt. Chyba, że miałyby być jakieś udziwnienia, to wtedy więcej. Ale wiesz, ta godzina to jest tak umownie, bo przy mnie zawsze dochodzicie znacznie szybciej. – Ostatnie słowo nienaturalnie przeciągnął, jakby chciał je zaakcentować. Uśmiechał się przy tym dość obleśnie, odsłaniając niezbyt równe i nieszczególnie zdrowe uzębienie.
– I wtedy co? Resztę czasu leżymy i się przytulamy? – wypaliła i od razu poczuła się z tym źle. „Miało być bez uprzedzeń” – zganiła w myślach samą siebie.
Roześmiał się, jakby nie odczytał sarkazmu lub ten go w ogóle nie obszedł, po czym kilkoma łykami upił kolejną ćwiartkę kufla. Kamila, pomimo starań, zaczęła tracić ochotę do dalszej rozmowy. Poczuła, że ją mdli. Przemogła się jednak. „Muszę zachować profesjonalizm” – powtarzała sobie.
– Jakiego rodzaju kobiety są twoimi klientkami?
Usłyszawszy to pytanie, nieco się skrzywił, zamyślił i szukał w zakamarkach umysłu odpowiednich słów.
– No, takie zwyczajne babki, no, he, he. Wiesz, jedne młodsze, inne starsze. Jedne ładniejsze, inne mniej. Czasami zdarzy się dorodna szyneczka, a czasami krakowska podsuszana, he, he. Bywa, że trafi się też taka bazarowa baba… ale co zrobić, wybrzydzał nie będę. Trzeba z czegoś żyć.
Tomasz utrzymywał, że posiada całkiem liczne grono stałych klientek, które regularnie zaspokaja seksualnie. Robi to jednak niechętnie, często z odrazą i wyłącznie dla pieniędzy, które uznawał za całkiem przyzwoite. Z każdym jego kolejnym słowem w Kamili wzbierała niechęć do jego osoby. Czuła wręcz fizyczny ból. Wizja Tomasza uprawiającego seks z kimkolwiek napawała ją obrzydzeniem. Był nadęty dosłownie i w przenośni. Pomyślała, że pasuje do niego jedno określenie – oblech. Kiedy rozmowa dobiegła końca, poczuła ulgę. Grzecznie podziękowała za poświęcony jej czas i odeszła czym prędzej, aby odreagować w trakcie dłuższego spaceru. Zaczęła się obawiać kolejnego spotkania.
Do „Klubu pod Jaszczurami”, gdzie była umówiona z Dawidem, przybyła wcześniej. Zamówiła herbatę i usiadła przy stoliku pod oknem. Przygotowała notatnik. Sala była wypełniona w dwóch trzecich. Przy większym stole pod ścianą siedziała grupa młodych mężczyzn. Kamila odniosła wrażenie, że przyglądają się jej i o niej rozmawiają. Co chwila wybuchali gromkim śmiechem. Nigdy specjalnie jej nie przeszkadzało, że faceci okazywali w różny sposób zainteresowanie jej osobą. Lubiła ładnie się ubrać, podkreślić kiecką czy inną częścią garderoby swoją nienaganną figurę, rzeźbioną z uporem na siłowni. Nie peszyły jej męskie spojrzenia, uśmiechy, czasami jakieś zaczepne słowo. Żałowała, że za tą atencją najczęściej nie szło nic więcej. Czy mężczyźni się jej bali? Onieśmielała ich? Ona sama nie należała do dziewczyn, które w tych sprawach robią pierwszy krok. A kiedy już jakiś facet odważył się zagadać, to najczęściej po wymianie kilku zdań wiedziała, że z tej mąki chleba nie będzie. Mimo wszystko zdarzyło jej się kilkakrotnie brnąć w takie znajomości z nadzieją, że pierwsze wrażenie nie jest decydujące. Niestety, najczęściej jest.
Po kilku minutach z grupy roześmianych studentów jeden wstał i ruszył w kierunku stolika Kamili, niosąc kufel piwa, a reszta przyglądała mu się uważnie. Był szczupły, zdecydowanie zbyt szczupły. Miał dłuższe kręcone blond loki, niebieskie oczy i wyraz twarzy cherubina. Na jego ustach gościł uśmiech dodający mu pewności siebie. Kamila w pierwszej chwili pomyślała, że to zapewne rodzaj jakiegoś męskiego zakładu w stylu: „Ja nie zagadam?”, ale gdy bez pytania dosiadł się do niej, przywitał i wypowiedział swoje imię, dotarło do niej, że to właśnie kolejny mężczyzna do towarzystwa, z którym była umówiona.
Miał 20 lat, studiował kulturoznawstwo. Wygadany, wymuskany, delikatny, można by rzec, że nieco zniewieściały. Na pytania odpowiadał swobodnie, z dużą ekspresją i zupełnie nie ukrywał, że styl życia, jaki prowadzi, to, czym się dorywczo zajmuje, daje mu satysfakcję. Zaznaczał, że jest dopiero na początku drogi, że wchodzi w ten świat, zdobywa doświadczenie. Lubił towarzystwo zamożnych, dojrzałych kobiet. O swoich klientkach wypowiadał się z szacunkiem, momentami wręcz z nabożnością.
– Ale jak to się zaczęło? Jak spotkałeś pierwszą klientkę?
– Wiedziałem, że są faceci, którzy się tym trudnią i też chciałem spróbować. Założyłem profil na serwisie, ale nie było odzewu. Poszperałem więc po forach i tam się dowiedziałem, że najlepiej pójść do jakiegoś porządnego klubu na taki klasyczny dancing. Tam można spotkać wiele starszych, szukających wrażeń i często zamożnych kobiet. Takich wesołych wdówek. No i tak zrobiłem. Ładnie się ubrałem, usiadłem przy barze, a po niespełna trzech kwadransach niejaka Żaneta wpychała mi już język do gardła, a ręką gmerała w spodniach. Później pojechaliśmy do niej i robiliśmy to w zupełnych ciemnościach, bo nie chciała inaczej. Gdy po wszystkim nieśmiało zapytałem o pieniądze, bez słowa wręczyła mi stówę.
– Tak po prostu?
– Tak, sam byłem zdziwiony, że to tak działa. Ale wiesz, ma się ten zwierzęcy magnetyzm…
Kamila powstrzymała się, aby nie wybuchnąć śmiechem. Próbowała sobie wyobrazić tego chłopaczka w szponach dojrzałej, wygłodniałej, zaborczej kobiety. Musiał być dla takich damulek żywą zabawką, lalką, z którą mogły zrobić, co im się podobało. Na pytanie, dlaczego robi to, co robi, odpowiadał, że przede wszystkim dla pieniędzy. Nie chce, jak jego rówieśnicy, wiecznie martwić się o kasę. Dodatkowe trzy, cztery tysiące miesięcznie plus _gifty_ to dla niego sporo. Pragnął korzystać z życia i się bawić. Kiedy Kamila pytała, czy zdaje sobie sprawę, że to tylko iluzja, że budowanie przyszłości na byciu kaprysem jakiejś starszej kobiety to spore ryzyko, wzruszał ramionami. Nie zastanawiał się nad tym, co przyniesie mu jutro. Chciał dobrej zabawy i pieniędzy, a taki tryb życia zapewniał mu jedno i drugie. Dziewczyna w porę porzuciła ten oceniający, dydaktyczny ton, w który weszła. Podziękowała za rozmowę i się pożegnała. Zobaczyła kolejną twarz świata męskiej prostytucji i zdobyła ciekawy materiał do artykułu.
Konrad, 40 lat. Jego wygląd najbardziej odpowiadał wyobrażeniu kobiety o facecie do wynajęcia. Wysoki, smukły, dobrze zbudowany. Idealna opalenizna w środku zimy, dłuższe ciemne włosy zaczesane do tyłu, zdrowa cera, ciekawy zapach, złota biżuteria dyndająca na tle odsłoniętego obficie owłosionego torsu. Kamila czuła zaciekawienie, ponieważ Konrad, przynajmniej z zewnątrz, był inny niż dwóch poznanych wcześniej mężczyzn. Mówił spokojnie, a jego głos był silny i przejmujący.
– Co wchodzi w zakres twoich usług?
– Moja oferta jest bardzo szeroka, praktycznie nieograniczona. Możemy uprawiać namiętny seks z długą grą wstępną, może to być szybki numerek lub tylko palcówka. Potrafię zadowolić kobietę na wiele sposobów. Znam różnorakie techniki. Żadna nie narzeka, każda dostaje to, za co płaci, czyli orgazm, jeden lub kilka.
– Kim są twoje klientki?
– To przeważnie dobrze sytuowane paniusie. Managerki, dyrektorki czy żony bogatych mężów. Wiek to trzydzieści, czterdzieści lat. Najczęściej ładne, zadbane. Mam ich wiele i ciągle dochodzą nowe. Widocznie moja reputacja działa przyciągająco.
– A jak to się zaczęło? Kiedy zostałeś męską prostytutką?
– Kim? – Popatrzył na dziewczynę tak, jakby obrzuciła go fekaliami. – Dawno nikt mnie tak, kurwa, nie nazwał – powiedział przez zaciśnięte zęby i upił spory łyk whiskey z colą. Był poirytowany.
Kamila musiała ratować sytuację, chociaż nie do końca rozumiała jego reakcję.
– Przepraszam, nie chciałam cię urazić. – Nie była jednak zbyt przekonująca w tych przeprosinach. Dla niej był męską dziwką, czy tego chciał, czy nie.
– Nie używaj więcej tego określenia i nie pisz tak w tym swoim artykuliku. Jestem mężczyzną do towarzystwa lub z angielska _eskort menem_. Rozumiemy się?
– Oczywiście – powiedziała pojednawczo. – To opowiedz, proszę, jak to się w twoim przypadku zaczęło.
Konrad ochłonął, wysączył do końca swojego drinka, pozostawiając w szklance kostki lodu, które nie zdążyły się rozpuścić, i powrócił do rozmowy z podobnym entuzjazmem jak poprzednio. Jakby ten wybuch sprzed chwili nigdy nie miał miejsca.
– Seksem interesuję się, odkąd pamiętam. Wcześnie zacząłem oglądać pornosy. Już na początku liceum ruchałem koleżanki ze starszych klas, a później studentki.
– A co studiowałeś?
– Nie studiowałem. Zakończyłem edukację na maturze. Mieszkaliśmy jednak blisko miasteczka studenckiego, więc miałem ułatwiony dostęp do chętnych, napalonych akademiczek. A z racji tego, że, nie chwaląc się, jestem ponadprzeciętnie wyposażony, to moja sława szybko się rozniosła. Wydupczyłem chyba połowę dziewczyn na „agiechu”. Szybko też zrozumiałem, że mogę na tym zarabiać. Oczywiście, nie na biednych studentkach, to było tylko pole doświadczalne, musiałem trafić do zamożniejszej klienteli. Ale z tym w dużym mieście nie ma większego problemu.
– Czy w twoich relacjach z klientkami chodzi tylko o seks?
– Zdecydowanie – powiedział, przeczesując dłonią powleczone pomadą włosy. – Co prawda niektóre kobity czasami świrują, chcą chodzić po teatrach, operach, zabierać mnie na jakieś europejskie wojaże i napierdalać o literaturze i sztuce. Ale mnie to cholernie nudzi. Jak mi zaczyna wyjeżdżać z jakimś Pilchem czy innym Twardochem, to wtedy od razu wyciągam swojego _twardocha_ i rucham tak, że przestaje mieć siły na gadanie. Sto procent satysfakcji. – Uraczył dziewczynę zalotnym spojrzeniem i mrugnął okiem.
Był nad wyraz pewny siebie. Samiec alfa w każdym calu. Macho, macho man. Uważał, że praktycznie nie ma kobiety, której nie byłby w stanie uwieść, że z pewnością każda marzy, aby pójść z nim do łóżka. Kamila wiedziała, że nie każda. Ona nie nabrała na to ochoty. Pod względem fizycznym wydawał się atrakcyjny, jednak pod tą błyszczącą powłoką nie było niczego, zupełna pustka. Próbowała podpytywać o inne jego zainteresowania, ale Konrad w zasadzie wszystko był w stanie sprowadzić do seksu. Nie miała odwagi zapytać wprost, czy nie uważa, że jest seksoholikiem. Była pewna, że wkurwiłoby go to znacznie bardziej niż ta „męska prostytutka”.ROZDZIAŁ 2
Kraków pokryła gruba warstwa świeżego białego puchu i wszystkie niedoskonałości zazwyczaj ponurego o tej porze roku miasta zasłoniła śnieżna narzuta. Kamila przemierzała szybkim krokiem krakowski rynek, a delikatny mróz skrzypiał jej rytmicznie pod nogami. Lubiła te nieliczne dni, kiedy miasto wydawało się takie czyste i przytulne. Udzielała się jej ta piękna, zimowa aura. Pełni uroku tamtemu dniu dodawało bezchmurne, błękitne niebo i jasno świecące słońce, które nie gościło w Krakowie od dobrych trzech tygodni. Kamila nie mogła jednak bez reszty poddać się atmosferze tego wyjątkowego popołudnia. W myślach porządkowała wszystkie pytania, które za chwilę miała zadać pewnemu mężczyźnie. Była spóźniona już dziesięć minut na umówione spotkanie i coraz bardziej się denerwowała. Była też zła na samą siebie, ponieważ uważała, że to spotkanie jest niepotrzebne, że to totalna strata czasu. Zdążyła zebrać wystarczająco dużo materiału. Dotychczasowi rozmówcy wywarli na niej tak samo niekorzystne wrażenie, więc teraz nie spodziewała się niczego innego. W głowie miała już ułożony plan całego artykułu z jasną tezą, którą bez trudu będzie w stanie obronić: „Kobieto, jeśli planujesz skorzystać z usług tego typu mężczyzn, to lepiej zainwestuj te pieniądze w wibrator”.
Namiary na Rafała dostała od szefowej, która zarzekała się, że ma je od bardzo dalekiej znajomej. Nie była zbyt przekonująca, ale Kamila nie drążyła tematu, zresztą nie pozwalał na to ich stopień zażyłości – w końcu to przełożona. Nie miała więc wyboru. Musiała się spotkać i porozmawiać z kolejnym – na szczęście dla niej – ostatnim już escortem.
Weszła do Costa Coffee, otrzepując uprzednio buty ze śniegu. Momentalnie uderzył ją zapach palonej kawy, mocny i pobudzający. Pomyślała, że narzuciła sobie zbyt duże tempo, bo nie była w stanie opanować oddechu. Rozejrzała się przelotnie po niezbyt zatłoczonej sali, szybko namierzając wzrokiem dwa obiekty, które mogły być tym, kogo szukała. Obaj odpowiadali mniej więcej opisowi, jaki otrzymała w lakonicznym mailu potwierdzającym spotkanie. Pierwszy z nich siedział przy stoliku, pił kawę i czytał z zaciekawieniem jakieś czasopismo, nie zwracając uwagi na nic, co działo się wokół. Drugi z kolei swoim zachowaniem dawał do zrozumienia, że na kogoś czeka, nerwowo palcując ekran smartfona i co chwila zerkając w kierunku wejścia. Ubrany był w kraciastą, granatową koszulę i dżinsy. Kiedy Kamila zaczęła podążać w jego kierunku, spojrzał na nią i niepewnie się uśmiechnął. Dziewczyna utwierdziła się w przekonaniu, że to właśnie Rafał. Podeszła raźno do jego stolika i usiadła trochę nazbyt ociężale, kładąc torebkę na wolnym krześle.
– Cześć. Najmocniej przepraszam za spóźnienie. Długo czekasz? – mówiła, rozpinając szybko płaszcz.
Chłopak, nie kryjąc zaskoczenia, patrzył, jak zupełnie mu nieznana atrakcyjna brunetka o dużych, piwnych oczach, która – nie wiadomo dlaczego – zajęła miejsce naprzeciwko, mocuje się chwilę z obszernym szalem, uwalnia się w końcu od niego i rzuca od niechcenia na oparcie krzesła. Następnie rozczesuje dłonią lekko rozwichrzone włosy, sprawdza ułożenie kołnierzyka błękitnej koszuli oraz głębokość rozpięcia guzików dekoltu. Później spogląda na niego zdecydowanie pobłażliwym wzrokiem i siląc się na uprzejmość, uśmiecha się.
– Tak. Czekam już długo – odezwał się wreszcie. – Właściwie to chyba nawet za długo… – Spojrzał na zegarek. – Ale, niestety, nie na ciebie. – Uśmiechnął się szeroko, a Kamilę na moment zamurowało.
– Przepraszam, pomyliłam cię z kimś, wybacz… – Oblała się delikatnym rumieńcem i zaczęła wstawać, uprzednio sięgnąwszy po torbę.
– Nic nie szkodzi. Ale skoro już jesteś, to może… – nie dokończył, gdyż spostrzegł, że ktoś właśnie podszedł do ich stolika i stanął za dziewczyną.
– Kamila?
Za plecami usłyszała ciepły, męski głos. Odwróciła się szybko i spojrzała w górę. Stał za nią wysoki, elegancki i przystojny mężczyzna. Ubrany był w ciemne dżinsy, czarną marynarkę i białą koszulę rozpiętą pod szyją. Uśmiechnął się do niej z lekkim politowaniem, jak można by sądzić, a później zwrócił się do chłopka, który również patrzył na niego z dozą zachwytu, jakby zobaczył gwiazdę filmową, tylko nie był w stanie jej zidentyfikować.
– Bardzo cię przepraszam, kolego, ale ta pani jest umówiona ze mną – powiedział i wymownym gestem zaprosił Kamilę, by podążyła za nim. Tamten przytaknął tylko i wzruszył ramionami, robiąc przy tym dość dziwaczną minę.
Dziewczyna wstała posłusznie, bez słowa zabrała torbę oraz szal i pozwoliła nieznajomemu zaprowadzić się do sąsiedniego stolika, przy którym siedział przed chwilą, czytając. Jak mogłam się tak pomylić? – myślała. Poczuła, że zarówno z powodu swojej pomyłki, jak i – a może przede wszystkim – za sprawą tego… adonisa, w którego towarzystwie miała spędzić sporo czasu, zwyczajnie straciła pewność siebie. Potrzebowała chwili, aby ochłonąć.
– Zdejmij płaszcz, rozpakuj się, a ja pójdę coś dla ciebie zamówić. Na co masz ochotę?
– Na kawę – odparła bez zastanowienia.
– No tak, tylko, że mają tu kilkanaście jej rodzajów.
– Eee… zdaję się na ciebie. Cokolwiek wybierzesz, będzie dobrze. – Kolejny raz w przeciągu dwóch minut na policzkach Kamili pojawił się rumieniec.
Rafał uśmiechnął się uprzejmie i odszedł w stronę baru. Ściągnięcie wierzchniego okrycia i przygotowanie notatnika nie zajęło Kamili zbyt wiele czasu. Kiedy Rafał wrócił z parującą filiżanką kawy, była już gotowa, skupiona i z całych sił próbowała odzyskać rezon. Mężczyzna postawił przed nią gorący napój. Dziewczyna zauważyła na wierzchu wzór serca wykonany ręcznie za pomocą spienionego mleka. Rzuciła w stronę swego towarzysza, który właśnie sadowił się na krześle, lekko pytające spojrzenie.
– To flat white – wyjaśnił. Barriści są jeszcze, jak widać, w walentynkowym nastroju.
– Ja na całe szczęście już nie – odrzekła ściszonym głosem Kamila, która wczorajszy wieczór spędziła przy butelce wina, oglądając przeraźliwie nudną komedię romantyczną.
Rafał nie skomentował jej słów, usiadł wygodniej na krześle, dając znak, że jest gotowy do rozmowy. Kamila z kolei, szamocząc się i przetrząsając torebkę w poszukiwaniu długopisu, grała trochę na czas. Czuła na sobie przytłaczający ciężar jego spojrzenia. Dobrze wiedziała, że musi wyprzeć cały ten zachwyt, jaki w niej wzbudzał. Był przystojny, to fakt. W zasadzie mogłaby powiedzieć, że nigdy nie spotkała przystojniejszego mężczyzny. Miał nieco ciemniejszą karnację, delikatny, kilkudniowy, zadbany zarost, czarne oczy, które potęgowały głębię hipnotyzującego spojrzenia i zniewalający uśmiech, jakby prosto z okładki magazynu ilustrowanego dla pań. Sprawiał wrażenie niezwykle naturalnego. Momentalnie wzbudzał zaufanie. W każdym jego najdrobniejszym ruchu było tyle pewności siebie i dostojeństwa, że dziewczyna czuła, iż ma do czynienia z kimś zupełnie innym od tamtych trzech… nie wiedziała, jak ich teraz określić. Nawet, kiedy podnosił filiżankę do ust, pełnych i idealnie wykrojonych, robił to z taką gracją, jakby ten ruch był długo i z mozołem ćwiczony. Kamila czuła się skrępowana, ale wiedziała, że musi to przezwyciężyć. Przecież chce być… nie, nie, jest profesjonalistką. „Weź się w garść, dziewczyno” – powtarzała w myślach.
– Wszystko w porządku? – zapytał Rafał po dłuższej chwili obopólnego milczenia.
– W jak najlepszym. – Jej głos był jeszcze niezbyt pewny.
W końcu jednak udało jej się znaleźć długopis, który położyła na stole obok czarnego notesu Moleskine. Torbę rzuciła na sąsiednie krzesło.
– Od dawna jesteś dziennikarką? – zapytał.
– A jakie to ma znaczenie? – odpowiedziała pytaniem na pytanie i spojrzała na niego nieco poirytowana. Poczuła nagły przypływ śmiałości.
– Przepraszam. Intencją mojego pytania nie było kwestionowanie twojego doświadczenia. Jesteś bardzo młoda, więc założyłem, że to zapewne początek twojej dziennikarskiej kariery.
– Ty również nie wyglądasz na posuniętego wiekiem, a zakładam, że jesteś u szczytu swojej kariery jako… – szukała przez moment odpowiedniego określenia – … escort.
Znowu ten jego uśmiech. Kamila wiedziała, że musi się z nim jak najszybciej oswoić.
– Tak, chyba można tak to ująć – powiedział i upił łyk czarnej kawy.
– To co? Zaczniemy? – zapytała Kamila. Otworzyła notatnik oraz sięgnęła po telefon, aby odszukać aplikację dyktafonu.
– Możemy zaczynać, ale… ustalmy wpierw kilka zasad, aby uniknąć nieporozumień.
– Oczywiście, słucham.
– Czy to będzie autoryzowany wywiad?
– To nie będzie wywiad, a przynajmniej nie takie mam plany. To ma być obszerniejszy artykuł, w który wplotę twoje wypowiedzi. Jeśli oczywiście powiesz mi coś ciekawego…
Była już sobą. Poczuła przypływ pewności siebie.
– Rozumiem. Mam zatem prośbę. Chciałbym, abyś w publikacji zmieniła imię zarówno moje, jak i wszystkich kobiet, o których będę opowiadał. Jeśli oczywiście będzie cię to interesowało.
– Okej. A jak chciałbyś zostać przedstawiony? – zapytała trochę rozbawiona tą prośbą.
– Nie wiem, zaproponuj coś. Może kogoś ci przypominam?
„Mieszanka chłopięcego uroku Toma Hollanda oraz szorstkiej męskości Ryana Reynoldsa” – pomyślała Kamila i uśmiechnęła się w duchu.
– Może Adam, tak po prostu?
– Adam źle mi się kojarzy. Wymyśl, proszę, coś innego.
– W porządku. To może… Zenek? – uśmiechnęła się kpiąco.
Rafał zrobił zniecierpliwioną minę.
– Dobra, coś wymyślę. Kiedy trochę lepiej cię poznam idealne imię samo się pojawi. Nie martw się – stwierdziła Kamila, poważniejąc.
Uzyskawszy zgodę swojego rozmówcy, uruchomiła aplikację w telefonie i rzuciła okiem na zestaw pytań, który miała przygotowany i który wykorzystywała już wcześniej. Nie chciała zacząć banalnie. Już raz zakwestionował w pewnym sensie jej dziennikarskie umiejętności, więc zamierzała pokazać, że nie wypadła sroce spod ogona. Zdawała też sobie doskonale sprawę, że ma do czynienia z kimś nieprzeciętnym, nie mogła zatem rozmawiać z nim tak, jak to robiła z tamtymi facetami. Czuła podskórnie, że to będzie coś innego.
– Co to właściwie oznacza, że jesteś „mężczyzną do towarzystwa”? – padło pierwsze pytanie.
Rafał nie od razu zaczął odpowiadać. Zawahał się, zadumał na dłuższą chwilę. Zwilżył wargi łykiem kawy. Spojrzał w kierunku dużego okna wychodzącego na rynek, po którym w różnych kierunkach przemieszczały się ludzkie sylwetki. Ta dłuższa chwila zamyślenia mogła sugerować, że odpowiedź na to z pozoru proste pytanie może sprawić mu trudność. Wreszcie przeniósł wzrok z powrotem na swoją towarzyszkę, a z jego ust poczęły wypływać słowa, w których dźwięk Kamila wsłuchiwała się z wielką uwagą.
– Definicji tego terminu jest tak wiele, jak wiele jest kobiet, a w zasadzie to kobiecych potrzeb, pragnień czy też marzeń… Jednego dnia mogę być namiętnym kochankiem, innym razem najlepszym przyjacielem, który wysłucha, pocieszy, przytuli. Najczęściej klientki oczekują, abym to ja przejął stery, prowadził grę, nieustannie je zaskakiwał i odczytywał z wyprzedzeniem ich myśli i życzenia. Bywa też tak, że jestem sprowadzany do roli erotycznej zabawki czy też mam po prostu grać rolę, którą dla mnie napisały, a wiadomo, że kobieca wyobraźnia bywa w tych kwestiach bardzo…
– Rozumiem. – Kamila weszła Rafałowi w słowo i poczuła, że zrobiła to nazbyt stanowczo. Zupełnie niepotrzebnie włączył się w niej wojowniczy ton, ale mimo wszystko kontynuowała: – Mężczyzna do towarzystwa brzmi dumnie. _Full service escort_ z kolei tajemniczo. Ale równie dobrze można nazwać to wprost i dosadnie: parasz się prostytucją, bierzesz kasę za seks.
Rafał ponownie się zawahał, ale trwało to tylko krótką chwilę i widać było, że jej słowa nie sprawiły na nim jakiegoś szczególnego wrażenia. Może było inaczej, ale skrzętnie to ukrył. Z pewnością to, co powiedziała, oraz ton, w jakim to zrobiła, z łatwością mogły, ale nie wytrąciły go z równowagi, a przynajmniej nie na tyle, aby dało się to zauważyć. Mówił dalej tym samym spokojnym, pewnym i ciepłym głosem.
– Tak, to oczywiście prawda. Biorę pieniądze za świadczenie usług, głównie usług seksualnych, więc można określić mnie mianem męskiej prostytutki. Chociaż termin prostytucja jest już mocno _passe_, a dla niektórych _sex workerów_ wydaje się wręcz obraźliwy.
Tak, dziewczyna już dobrze o tym wiedziała. Do końca nie rozumiała, dlaczego ponownie użyła tego słowa.
– Zapewne cię zaskoczę, ale to, czym się zajmuję, nie sprowadza się wyłącznie do seksu. Owszem, jest on najczęściej obecny, ale nierzadko bywa jedynie tłem, dodatkiem lub etapem w dojściu do celu, czyli do zaspokojenia prawdziwych pragnień czy też oczekiwań klientki. Mówiąc czy myśląc o _sex workingu_, najczęściej mamy w głowach ten w kobiecym wydaniu, bo jest zdecydowanie popularniejszy. Trzeba jednak brać pod uwagę ogromne różnice potrzeb. Faceci, którzy korzystają z usług pracownic seksualnych, chcą, z nielicznymi wyjątkami, zaspokoić wyłącznie swoje potrzeby fizyczne. Mężczyźni są w tym względzie niezwykle prości. Z kobietami jest zupełnie inaczej. Oczywiście, zdarzają się klientki, którym chodzi tylko o czysty seks. Mówiąc dosadniej, chcą po prostu, żeby je porządnie zerżnąć. Ale to zdecydowana mniejszość. Serio. Jeśli chodzi o kobiety, to z reguły, zanim w ogóle pozwolą zaspokoić się fizycznie, koniecznie należy – w pewnym sensie – zaspokoić je psychicznie.
Kamila czuła ulgę, że sala jest w zasadzie pusta i nikt nie słyszy tematu ich rozmowy. Mówienie i słuchanie o tych sprawach zawsze ją trochę usztywniało. Nie na tyle, aby miała spąsowieć i nie móc wykrztusić z siebie słowa, ale czuła ciągły dyskomfort. Podobne katusze przeżywała podczas poprzednich trzech spotkań, a często nawet w rozmowach z przyjaciółką, gdy ta dopytywała o jakieś intymne szczegóły z jej nielicznych przygód z facetami lub nieproszona dzieliła się swoimi przeżyciami. Kamila czuła pewien rodzaj wewnętrznej blokady w mówieniu, a często i słuchaniu o seksie.
– Przeprowadziłam wcześniej podobne rozmowy z trójką mężczyzn, którzy trudnią się tym samym co ty, i każdy, dosłownie każdy, opowiadał praktycznie wyłącznie o seksie. Dlatego to, co mówisz, nie pasuje do tego obrazka. – Kończąc zdanie, zdała sobie sprawę, że jej ton ciągle jest zbyt natarczywy, ale Rafał wydawał się nie zwracać na to uwagi.
– Szczerze mówiąc, to nie znam zbyt dobrze innych mężczyzn, którzy zajmują się tym samym co ja. Owszem, na różnych imprezach czy bankietach widuję młodych, eleganckich chłopaków u boku starszych kobiet, więc jasne jest, że siedzą w tym zawodzie, ale nie wymieniałem się nigdy z nikim tajnikami warsztatu. Tego po prostu się nie robi. Każdy gra na własną rękę. Mogę więc mówić tylko za siebie, jedynie o swoich doświadczeniach. A moje doświadczenia są właśnie takie. Ale pomijam ważny aspekt, który najprawdopodobniej jest tu kluczowy. Mam duże grono stałych klientek, dlatego nowe zlecenia starannie selekcjonuję i odpowiadam na nieliczne. Mógłbym więc z łatwością skupiać się tylko na tych, które oczekują czystej fizyczności. Zdecydowanie wolę jednak podejmować się ciekawszych, bardziej wymagających wyzwań.
– Czyli jakich dokładnie? – Ta kwestia wzbudziła w Kamili dużą ciekawość.
– Chyba trochę za wcześnie o tym rozmawiać. Musiałbym ci opowiedzieć intymne historie niektórych klientek. Na tym etapie rozmowy mogłabyś wyciągnąć opaczne wnioski. Tym bardziej, że chyba nie udało mi się jeszcze cię przekonać, że tu nie chodzi wyłącznie o seks.
– No fakt, nie do końca. Ale nie zniechęcaj się – rzuciła zaczepnie. – To może zacznijmy od początku. Od jak dawna zajmujesz się tym, czym się zajmujesz?
– Od blisko ośmiu lat.
– A teraz masz…?
– Trzydzieści dwa.
– Czyli zacząłeś w wieku dwudziestu czterech lat. Normalnie to wtedy kończy się studia i podejmuje pracę.
– No cóż… Ze mną było dokładnie tak samo. – Po tym zdaniu Kamila została uraczona kolejnym uśmiechem z – jak się okazało – bogatego repertuaru, którym dysponował Rafał.
– Hmm… To jakie studia kończyłeś? Gdzie przysposabiają do tego zawodu?
– Tej profesji nie uczą w żadnej ze szkół, a szkoda. Kończyłem socjologię.
– To opowiedz mi, proszę, jak to się wszystko zaczęło.ROZDZIAŁ 3
Wakacje minęły szybciej niż euforia związana z udaną obroną pracy magisterskiej. Jeden z najwybitniejszych studentów na roku. Najlepsze lata swojej młodości poświęcone w większości nauce. Niewiele zostało na życie towarzyskie, które i tak Rafała nie satysfakcjonowało. Imprezy z wiecznie tym samym pijackim scenariuszem. Seksualne przygody na jedną noc z najczęściej ujaranymi studentkami młodszych lat – to nie było to, co go pochłaniało. Miał ambitne plany, chciał zrobić karierę, najlepiej w dużej firmie badawczej lub międzynarodowej korporacji, a dobry wynik na studiach stanowił klucz do sukcesu.
„Nie idź na socjologię” – mówili. „Co będziesz robił po socjologii?” – pytali. „To fabryka bezrobotnych” – ostrzegali. Rafał jednak nie słuchał. Zawsze marzył o tych wszechstronnych studiach humanistycznych. Z zapałem uczestniczył w wykładach, był najaktywniejszy na ćwiczeniach, gdzie często bez kompleksów wchodził w dyskusje z wykładowcami i podważał ich tezy. Połykał tony książek i chłonął jak gąbka wielkie pokłady wiedzy, które w praktyce, niestety, miały okazać się nieprzydatne. Ale tego nie mógł wtedy wiedzieć, więc zakuwał. Czytał, pisał, uczył się, zdawał, odpowiadał, wypełniał, praktykował, przeprowadzał badania, sporządzał raporty, tabelki, wykresy. Był zawsze aktywny, zawsze pierwszy, szukał właściwych odpowiedzi i zazwyczaj je znajdywał. Jakie więc było jego rozczarowanie, kiedy na dwadzieścia dwie wysłane cefałki na rozmowę wstępną zaproszenie wysłały jedynie cztery firmy. Po kilku spotkaniach jedna zaproponowała półroczny, bezpłatny staż. Pozostałe trzy się nie odezwały. Z dnia na dzień popadał w coraz większą frustrację. Czuł się bezradny.
– Odchodzę – usłyszał pewnego dnia od Magdy, którą od kilku miesięcy uznawał za swoją dziewczynę. Mieszkali razem, ale poza tym niewiele wskazywało, że są parą.
– Dlaczego? Myślałem, że dobrze nam razem. – Rafał był wtedy jeszcze bardzo naiwnym młodym człowiekiem.
– Źle na mnie działasz. Wkurzasz mnie tym swoim pesymistycznym nastawieniem. Ciągle na wszystko narzekasz. Nigdzie nie wychodzimy. Stale przeglądasz ogłoszenia, siedzisz w książkach albo grasz w głupie gry na telefonie. Prawie ze sobą nie rozmawiamy. Nie uprawiamy seksu. Zdziadziałeś, zapuściłeś się. Spójrz na siebie.
Faktycznie Rafał nie dbał za bardzo o swój wygląd zewnętrzny. Dłuższe, często tłuste włosy, okulary w niemodnych oprawkach, kilkudniowy zarost i te wiecznie wygniecione kraciaste koszule, które nosił na zmianę z wytartymi trykotami i przyciasnymi swetrami, uwydatniającymi lekką nadwagę. Garderoby nie zmienił praktycznie przez cały okres studiów. Nie zależało mu na tym, aby atrakcyjnie wyglądać. Skromne studenckie fundusze wolał wydać na książki, a nie ubrania. W starym garniturze ze studniówki również nie prezentował się okazale. Nie przeszło mu jednak przez myśl, że to może być jedna z przyczyn, dla których niezbyt dobrze wypada na rozmowach kwalifikacyjnych.
– Magda, wytrzymaj jeszcze trochę. Jestem już blisko. Dzień, dwa i znajdę robotę – okłamywał samego siebie, ale nie był w tym przekonujący.
– Już postanowiłam. Poza tym nie udawaj, że ci zależy. Musisz stanąć na nogi, a ja nie jestem w stanie ci w tym pomóc. Może jak zostaniesz sam, to będzie ci łatwiej ruszyć z miejsca. Przeprowadzam się do Julki dzisiaj wieczorem.
– Czy mogę zrobić coś, abyś zmieniła zdanie?
– Nie sądzę. Tak będzie lepiej dla nas obojga – powiedziała stanowczo i poszła do sypialni pakować swoje rzeczy.
Rafałowi nie było wcale przykro, że Magda postanowiła odejść. W zasadzie to mógł się tego spodziewać. Nie łączyła ich jakaś szczególna więź, na pewno nie był to żaden rodzaj miłości ani nawet przyjaźni. Wcześniej kilka razy poszli ze sobą do łóżka, a że po studiach Rafał miał wolny pokój w wynajmowanym mieszkaniu, Magda postanowiła skorzystać.
– Czyli to koniec? – dopytywał, bo nie chciał, aby odczuła, że jej odejście będzie ulgą również dla niego. Nie mógł już dłużej znosić tej litości, którą widział w jej oczach, kiedy na niego patrzyła, tych wszystkich zbędnych komentarzy i oceniającego tonu.
Tego samego dnia postanowił pójść na miasto i zaszyć się samotnie w jakimś barze. Z reguły nie pijał większych ilości alkoholu, ale tamtego ciepłego, wrześniowego wieczoru chciał się upić. Liczył na to, że porządny kac, który sobie zafunduje, mocno nim wstrząśnie, a wyrzuty sumienia napełnią go nową energią do poszukiwania pracy.
W niewielkim lokalu na Kazimierzu nie było zbyt tłoczno. Przeważali stali bywalcy i nieliczni turyści, gdyż studenci nie zdążyli się jeszcze zjechać. Siedział przy barze, głupio mu było samotnie zajmować stolik. Sączył powoli piwo i raczył się darmowymi paluszkami, które zaczynały się już kończyć. W połowie trzeciego kufla tuż obok dosiadła się całkiem atrakcyjna kobieta w średnim wieku. Była to szczupła blondynka o prostych włosach przed ramiona, ubrana niezbyt wyzywająco w ciemne spodnie i bluzkę khaki. Zamówiła martini i można było wtedy usłyszeć, że mówi po angielsku. Rafał pomyślał, że dawno nie miał okazji porozmawiać w języku, który przecież w czasie studiów opanował perfekcyjnie. Wypity alkohol dodał mu śmiałości i ni stąd, ni zowąd zaczęła się konwersacja. Standardowe pytania o pochodzenie, cel wizyty i wrażenia, jakie wywoływał Kraków. Od słowa do słowa i po kilku dodatkowych kolejkach, które zamówiła ona, atmosfera stawała się coraz bardziej frywolna. Tuż przed północą chwiejnym krokiem opuścili lokal, a czekając na taksówkę, oddawali się namiętnym pocałunkom. W samochodzie nie zwalniali tempa, ale podróż nie trwała długo. W pięć minut dojechali do hotelu Novotel, a kilka chwil później byli już w pokoju Angielki. Zdarli z siebie ubrania i zaczęli uprawiać szaleńczy seks z niebywałą wręcz zachłannością. Spora dawka alkoholu przytłumiła zmysły i Rafał był w stanie wytrzymać znacznie dłużej, niż to zwykle bywało. Nawet tak gwałtowny i dziki stosunek nie sprawił, że skończył przed swą partnerką. Był prawie pewny, że zdołał obdarzyć ją całkiem przyzwoitym orgazmem. Przepełniała go duma. Delektował się tym momentem, kiedy wyczerpana i – jak mniemał – w pełni zaspokojona kobieta leżała w jego ramionach. Zasnął szybko i spał twardo.
Nazajutrz obudził się w pustym łóżku. Przez dłuższą chwilę nasłuchiwał jakichkolwiek odgłosów z łazienki, ale gdy takowych nie uświadczył, wstał i poszedł się przekonać, że faktycznie został sam. Rozglądając się po niedużym pokoju, zauważył leżącą na komodzie kartkę, na której lekko pochyłą czcionką napisano: „Thanks. I had a great time. Love Joan”. Kiedy podniósł kawałek hotelowej papeterii, znalazł pod nim banknot o nominale stu funtów. Zdziwił się. Z początku nie wiedział, co o tym sądzić, ale szybko doszedł do jakże właściwego wniosku, że oto zarobił swoje pierwsze pieniądze. Być może stało się to w cokolwiek niecodzienny sposób, ale musiał przyznać, że faktycznie się napracował. Zadowolony z siebie wziął prysznic, ubrał się i opuścił pokój z głową pełną ambitnych planów.
W najbliższym kantorze zamienił funty na złotówki i zrobił porządne zakupy. Po powrocie do mieszkania przygotował spore śniadanie w postaci jajecznicy na boczku, grzanek, wędlin i pysznej czarnej kawy. Siedząc w kuchni, pochłaniając ten wyborny posiłek, co chwila uśmiechał się do siebie. Czuł się zadziwiająco dobrze. Dziwił się, bo po tego rodzaju przygodzie mógł się spodziewać, że ogarną go inne uczucia, takie jak wstyd czy zażenowanie. Jakby na to nie patrzeć, sprzedał ubiegłej nocy swoje ciało, zadowolił seksualnie znacznie starszą od siebie kobietę i wziął za to pieniądze. Stał się męską dziwką. Żigolakiem. Ale, o dziwo, nie czuł najmniejszych wyrzutów sumienia. Próbując racjonalizować to, co się stało, stwierdził, że w zasadzie jest to praca jak każda inna. No, może nie jak każda inna, ale jednak praca. Rodzaj świadczonych usług, a – co więcej – dochody z tego zajęcia są zupełnie nieopodatkowane. Chłopak był niezwykle podniecony i podekscytowany perspektywą tego, że mógłby w ten sposób zarabiać na życie, że to nic trudnego. Skoro wymagająca Angielka była zadowolona z jego łóżkowych wyczynów, to przecież poradzi sobie bez problemów z potrzebami o wiele bardziej pruderyjnych Polek, które, w jego mniemaniu, o seksie nie mają większego pojęcia. A już szczególnie nieco starsze pokolenie, bo podejrzewał, że z tego typu usług korzystają raczej bogate wdowy lub mężatki zaniedbywane przez swoich partnerów. Domniemywał, że wymagania tych kobiet w sferze seksu nie mogą być duże, że wystarczy okazać im nieco zainteresowania, dysponować jako taką techniką i to wystarczy. Poza tym wprawa przyjdzie z doświadczeniem. Kiedy tak siedział w samotności, rozmyślając o tym wszystkim, utwierdzał się z każdą chwilą w przekonaniu, że to jest właśnie to, że musi spróbować. Przynajmniej na jakiś czas, aż wyjdzie na prostą i znajdzie normalną, stałą pracę. Decyzja zapadła.
Z racji tego, że nie miał bladego pojęcia, jak się zabrać do sprawy i wejść do świata męskiej prostytucji, postanowił, że spróbuje póki co sposobu najbardziej klasycznego, czyli zamieści anons towarzyski w prasie. Jeśli to nie da spodziewanego rezultatu, pójdzie dalej i założy konto na jednym z serwisów, które wyguglował. Tam jednak, aby móc liczyć na jakikolwiek odzew, trzeba było wstawić zdjęcie, najlepiej kilka a tego na razie chciał uniknąć, dbając o anonimowość.
Następnego dnia, a była to środa, w dwóch najpopularniejszych lokalnych gazetach ukazało się ogłoszenie. Tekst układał długo i starannie. Przedstawił się jako młody, sprawny i dobrze zbudowany brunet o nieprzeciętnej aparycji. Na koniec dopisał: „Spełnię każde kobiece pragnienie”. Podał numer swojej komórki oraz adres mailowy. Ogłoszenie miało się ukazywać przez trzy kolejne dni w druku oraz cały tydzień na serwisach internetowych obydwu dzienników.
Minęło kilka dni, ale Rafał nie doczekał się żadnego odzewu. Powoli oswajał się z myślą, że trzeba będzie podjąć bardziej zdecydowane kroki. Zaczął już nawet przeglądać stare zdjęcia oraz robić sobie nieporadne selfie aparatem starego smartfona, które zresztą szybko kasował. Pomyślał, że teraz przydałaby mu się Magda, która potrafiła robić niezłe fotki.
Pieniądze szybko topniały, bo trzeba było zapłacić zaległy czynsz i rachunki. I kiedy zaczął już tracić nadzieję, że te kilka słów, które zamieścił w ogłoszeniu, da oczekiwany efekt, w poniedziałkowe przedpołudnie, tuż po dziesiątej, z zamyślenia wyrwał go dzwonek telefonu. Momentalnie się ocknął i spojrzał na wyświetlacz, na którym widniał nieznany numer. Z nadzieją, że to nie kolejne zaproszenie na pokaz garnków szwedzkiej renomowanej firmy, wcisnął klawisz z zieloną słuchawką.
– Rafał, słucham – powiedział lekko zachrypniętym głosem.
Przez dłuższą chwilę nikt po drugiej stronie się nie odezwał. Chłopak wsłuchiwał się w głuchą ciszę, ale nie wytrzymał długo.
– Halo?
– Plac Dominikański dwa, trzecie piętro. Dzisiaj, godzina dwudziesta – powiedział wolno kobiecy głos i połączenie zostało przerwane.
Rafał powtórzył w myślach kilka razy adres. Od razu stało się dla niego jasne, że właśnie rozmawiał ze swoją przyszłą klientką. A więc dokonało się. Zdobył pierwsze zlecenie. Wstał raptownie z łóżka i poszedł do łazienki, gdzie przez moment przyglądał się swojej twarzy w lustrze. Potarł dłonią szczecinę kilkudniowego zarostu i wlazł pod prysznic. Ogarnęły go dwa sprzeczne uczucia. Z jednej strony był zadowolony, ponieważ zszedł z niego stres związany z oczekiwaniem, z drugiej strony czuł się szalenie podenerwowany. To była trema, jakiej nie doświadczył nigdy wcześniej. Zupełnie nie wiedział, w co tak naprawdę się pakuje.
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_
Decyzja szefowej była dla Kamili dużym zaskoczeniem, zresztą nie tylko dla niej. Redakcyjne koleżanki również nie potrafiły ukryć zdziwienia. Z początku pomyślała, że to pomyłka. Szybko jednak zrozumiała i pogodziła się z faktem, że to właśnie ona będzie pracować nad artykułem o _full service escorts_, czyli mężczyznach do wynajęcia. Naczelnej się nie odmawia.
Była ambitna. Bardzo chciała awansować w redakcyjnej hierarchii. Rozumiała, że postawione przed nią wyzwanie to dla niej szansa. Idealna okazja, aby zabłysnąć. Zewsząd słyszała, że ma duży dziennikarski talent. Najwyższa pora, aby pokazać, że to nie tylko puste słowa. Szefowa zdecydowanie wybrała ją do zbadania tego obszaru _sex workingu_ i choć Kamila nie rozumiała, jakie powody mogły kierować decyzją naczelnej, chciała udowodnić jej swoją wartość, wspiąć się na wyższy szczebel zawodowej kariery. Zabrała się więc do pracy z taką dozą entuzjazmu, na jaką było ją stać.
Zaczęła od przeglądu kilku internetowych serwisów z ogłoszeniami towarzyskimi, by ostatecznie skupić uwagę na tym, który wydawał się najpopularniejszy. Wskazała szukaną płeć, po czym obszar wyszukiwania zawęziła do Krakowa i otrzymała kilkadziesiąt wyników. Większość kont zawierała nazwy w stylu „Romeo13” czy „DaveXXL” albo najpewniej zmyślone imiona. I jeszcze sporo zdjęć nagich, umięśnionych i gładkich torsów, wysportowanych sylwetek i oczywiście _dickpicków_ – rzecz jasna – w stanie wzwodu. Paru odważnych, w jej mniemaniu, mężczyzn zdecydowało się pokazać twarz. W większości były to oblicza, które mogła określić jako przystojne. Rozpiętość wieku wynosiła od osiemnastu do pięćdziesięciu lat, ze zdecydowaną przewagą tych przed trzydziestką. Opisy w profilach można było podzielić na te bardziej i te mniej bezpośrednie, te napisane polszczyzną w miarę poprawną i te, od których czytania bolały zęby. Kamila oznaczyła dwunastu kandydatów i wysłała do nich maile z propozycją spotkania. Przy wyborze nie kierowała się własnym gustem. Chodziło o wskazanie najbardziej różnorodnych męskich typów. Nie ukrywała, że jest dziennikarką ani tego, jaki ma być cel tych schadzek. Liczyła, że co niektórzy skuszą się na darmową reklamę lub będą chcieli się po prostu pochwalić, ile lasek zaliczyli, jacy sprawni są w łóżku i czego nie poskąpiła im natura. Wiedziała, że nie powinna ulegać uprzedzeniom, a przede wszystkim nie chciała myśleć stereotypowo. Zamierzała podejść do rzeczy z otwartą głową. I choć z wielu powodów było to dla niej trudne, powtarzała sobie, że dobra dziennikarka nie może bać się żadnego tematu. Zresztą wcale się nie bała, czuła po prostu odrazę. Sprzedawanie swojego ciała za pieniądze, niezależnie od płci, było dla niej zawsze czymś jednoznacznie negatywnym moralnie.
W swojej dotychczasowej pracy dziennikarskiej dla największego w kraju portalu dla kobiet nigdy nie pisała o seksie. Obracała się w obszarze urody, zdrowia oraz zgłębiała temat aktywności fizycznej. Sport był zawsze częścią jej życia. Uwielbiała biegać i pływać. Kilka razy w tygodniu można było spotkać ją na siłowni. Zwracała uwagę na to, co je. Była po prostu fit. Seks z kolei stanowił temat, w którym nie czuła się pewnie. Nie miała zbyt wielkiego doświadczenia ani wiedzy. Minął już rok od czasu, gdy po raz ostatni spała z facetem. Była dwudziestopięcioletnią singielką i – jak większość singielek – marzyła skrycie o wielkiej romantycznej miłości. Do czasu. Gdy po raz kolejny pomyliła miłość z czymś, co okazało się nią nie być, zniechęciła się i zmieniła nastawienie. Stała się nieufna w stosunku do płci przeciwnej. W sferze związków, nawet tych przygodnych, a może szczególnie w stosunku do nich, była bardzo zachowawcza.
Kamila miała nadzieję, że żaden z mężczyzn, do których wysłała wiadomości, nie odpisze. Będzie mogła zarzucić temat, wytłumaczyć szefowej, że to zamknięte, hermetyczne środowisko, że nic z tego nie będzie, bo tacy faceci dbają o dyskrecję. Jednak po kilku dniach w swojej skrzynce odbiorczej znalazła niechciane maile. Odpowiedziało trzech. Była zmuszona umówić spotkania. Wybrała miejsca publiczne, lokale w centrum, ale takie, do których na co dzień nie chodziła, aby później źle jej się nie kojarzyły. Jeden z mężczyzn proponował hotel, za który miałaby zapłacić. Jasne. Ciekawe, jak by wytłumaczyła w księgowości taką fakturę.
Pierwszym delikwentem był Tomasz. Lat 35. Na profilu napisał o sobie: „Jestem singlem, otwartym szeroko na nowe znajomości. Podobno fajny ze mnie gość. Chcesz przeżyć coś szalonego? Jeśli jesteś zainteresowana, to nie krępuj się i dzwoń. Uwaga – tylko Panie”. Na spotkanie przyszedł spóźniony, a Kamila kilkakrotnie upewniała się, że to na pewno on, bo zupełnie nie przypominał faceta ze zdjęć, które zamieścił w necie. Musiały mieć dobrych kilka lat albo gość potrafił używać Photoshopa. Naprzeciw niej usiadł nieszczególnie pewny siebie łysiejący brunet, z widocznie zarysowanym brzuszkiem, ubrany w granatowy, zbyt obcisły sweter z wyciągniętym na wierzch kołnierzykiem koszuli. Wcześniej w barze zamówił piwo z wkładką i od razu upił prawie połowę kufla, ocierając pianę z ust wierzchem dłoni.
– Jestem gotowy, możemy zaczynać, strzelaj. – Zabrzmiało to, jakby gotował się do jakiegoś pojedynku i wyraźnie obawiał się o jego wynik.
Kamila od razu wyczuła, że jest mocno przejęty i lekko speszony. Ona za to poczuła się pewniej.
– Ile musiałabym zapłacić, aby cię wynająć? – Przeszła od razu do sedna.
– To zależy do czego – odpowiedział przytomnie.
– Na przykład na godzinny seks. – Ściszyła głos i rozejrzała się dyskretnie na boki, aby się upewnić, że ich rozmowa nie dotrze do uszu innych gości lokalu.
– Sto pięćdziesiąt. Chyba, że miałyby być jakieś udziwnienia, to wtedy więcej. Ale wiesz, ta godzina to jest tak umownie, bo przy mnie zawsze dochodzicie znacznie szybciej. – Ostatnie słowo nienaturalnie przeciągnął, jakby chciał je zaakcentować. Uśmiechał się przy tym dość obleśnie, odsłaniając niezbyt równe i nieszczególnie zdrowe uzębienie.
– I wtedy co? Resztę czasu leżymy i się przytulamy? – wypaliła i od razu poczuła się z tym źle. „Miało być bez uprzedzeń” – zganiła w myślach samą siebie.
Roześmiał się, jakby nie odczytał sarkazmu lub ten go w ogóle nie obszedł, po czym kilkoma łykami upił kolejną ćwiartkę kufla. Kamila, pomimo starań, zaczęła tracić ochotę do dalszej rozmowy. Poczuła, że ją mdli. Przemogła się jednak. „Muszę zachować profesjonalizm” – powtarzała sobie.
– Jakiego rodzaju kobiety są twoimi klientkami?
Usłyszawszy to pytanie, nieco się skrzywił, zamyślił i szukał w zakamarkach umysłu odpowiednich słów.
– No, takie zwyczajne babki, no, he, he. Wiesz, jedne młodsze, inne starsze. Jedne ładniejsze, inne mniej. Czasami zdarzy się dorodna szyneczka, a czasami krakowska podsuszana, he, he. Bywa, że trafi się też taka bazarowa baba… ale co zrobić, wybrzydzał nie będę. Trzeba z czegoś żyć.
Tomasz utrzymywał, że posiada całkiem liczne grono stałych klientek, które regularnie zaspokaja seksualnie. Robi to jednak niechętnie, często z odrazą i wyłącznie dla pieniędzy, które uznawał za całkiem przyzwoite. Z każdym jego kolejnym słowem w Kamili wzbierała niechęć do jego osoby. Czuła wręcz fizyczny ból. Wizja Tomasza uprawiającego seks z kimkolwiek napawała ją obrzydzeniem. Był nadęty dosłownie i w przenośni. Pomyślała, że pasuje do niego jedno określenie – oblech. Kiedy rozmowa dobiegła końca, poczuła ulgę. Grzecznie podziękowała za poświęcony jej czas i odeszła czym prędzej, aby odreagować w trakcie dłuższego spaceru. Zaczęła się obawiać kolejnego spotkania.
Do „Klubu pod Jaszczurami”, gdzie była umówiona z Dawidem, przybyła wcześniej. Zamówiła herbatę i usiadła przy stoliku pod oknem. Przygotowała notatnik. Sala była wypełniona w dwóch trzecich. Przy większym stole pod ścianą siedziała grupa młodych mężczyzn. Kamila odniosła wrażenie, że przyglądają się jej i o niej rozmawiają. Co chwila wybuchali gromkim śmiechem. Nigdy specjalnie jej nie przeszkadzało, że faceci okazywali w różny sposób zainteresowanie jej osobą. Lubiła ładnie się ubrać, podkreślić kiecką czy inną częścią garderoby swoją nienaganną figurę, rzeźbioną z uporem na siłowni. Nie peszyły jej męskie spojrzenia, uśmiechy, czasami jakieś zaczepne słowo. Żałowała, że za tą atencją najczęściej nie szło nic więcej. Czy mężczyźni się jej bali? Onieśmielała ich? Ona sama nie należała do dziewczyn, które w tych sprawach robią pierwszy krok. A kiedy już jakiś facet odważył się zagadać, to najczęściej po wymianie kilku zdań wiedziała, że z tej mąki chleba nie będzie. Mimo wszystko zdarzyło jej się kilkakrotnie brnąć w takie znajomości z nadzieją, że pierwsze wrażenie nie jest decydujące. Niestety, najczęściej jest.
Po kilku minutach z grupy roześmianych studentów jeden wstał i ruszył w kierunku stolika Kamili, niosąc kufel piwa, a reszta przyglądała mu się uważnie. Był szczupły, zdecydowanie zbyt szczupły. Miał dłuższe kręcone blond loki, niebieskie oczy i wyraz twarzy cherubina. Na jego ustach gościł uśmiech dodający mu pewności siebie. Kamila w pierwszej chwili pomyślała, że to zapewne rodzaj jakiegoś męskiego zakładu w stylu: „Ja nie zagadam?”, ale gdy bez pytania dosiadł się do niej, przywitał i wypowiedział swoje imię, dotarło do niej, że to właśnie kolejny mężczyzna do towarzystwa, z którym była umówiona.
Miał 20 lat, studiował kulturoznawstwo. Wygadany, wymuskany, delikatny, można by rzec, że nieco zniewieściały. Na pytania odpowiadał swobodnie, z dużą ekspresją i zupełnie nie ukrywał, że styl życia, jaki prowadzi, to, czym się dorywczo zajmuje, daje mu satysfakcję. Zaznaczał, że jest dopiero na początku drogi, że wchodzi w ten świat, zdobywa doświadczenie. Lubił towarzystwo zamożnych, dojrzałych kobiet. O swoich klientkach wypowiadał się z szacunkiem, momentami wręcz z nabożnością.
– Ale jak to się zaczęło? Jak spotkałeś pierwszą klientkę?
– Wiedziałem, że są faceci, którzy się tym trudnią i też chciałem spróbować. Założyłem profil na serwisie, ale nie było odzewu. Poszperałem więc po forach i tam się dowiedziałem, że najlepiej pójść do jakiegoś porządnego klubu na taki klasyczny dancing. Tam można spotkać wiele starszych, szukających wrażeń i często zamożnych kobiet. Takich wesołych wdówek. No i tak zrobiłem. Ładnie się ubrałem, usiadłem przy barze, a po niespełna trzech kwadransach niejaka Żaneta wpychała mi już język do gardła, a ręką gmerała w spodniach. Później pojechaliśmy do niej i robiliśmy to w zupełnych ciemnościach, bo nie chciała inaczej. Gdy po wszystkim nieśmiało zapytałem o pieniądze, bez słowa wręczyła mi stówę.
– Tak po prostu?
– Tak, sam byłem zdziwiony, że to tak działa. Ale wiesz, ma się ten zwierzęcy magnetyzm…
Kamila powstrzymała się, aby nie wybuchnąć śmiechem. Próbowała sobie wyobrazić tego chłopaczka w szponach dojrzałej, wygłodniałej, zaborczej kobiety. Musiał być dla takich damulek żywą zabawką, lalką, z którą mogły zrobić, co im się podobało. Na pytanie, dlaczego robi to, co robi, odpowiadał, że przede wszystkim dla pieniędzy. Nie chce, jak jego rówieśnicy, wiecznie martwić się o kasę. Dodatkowe trzy, cztery tysiące miesięcznie plus _gifty_ to dla niego sporo. Pragnął korzystać z życia i się bawić. Kiedy Kamila pytała, czy zdaje sobie sprawę, że to tylko iluzja, że budowanie przyszłości na byciu kaprysem jakiejś starszej kobiety to spore ryzyko, wzruszał ramionami. Nie zastanawiał się nad tym, co przyniesie mu jutro. Chciał dobrej zabawy i pieniędzy, a taki tryb życia zapewniał mu jedno i drugie. Dziewczyna w porę porzuciła ten oceniający, dydaktyczny ton, w który weszła. Podziękowała za rozmowę i się pożegnała. Zobaczyła kolejną twarz świata męskiej prostytucji i zdobyła ciekawy materiał do artykułu.
Konrad, 40 lat. Jego wygląd najbardziej odpowiadał wyobrażeniu kobiety o facecie do wynajęcia. Wysoki, smukły, dobrze zbudowany. Idealna opalenizna w środku zimy, dłuższe ciemne włosy zaczesane do tyłu, zdrowa cera, ciekawy zapach, złota biżuteria dyndająca na tle odsłoniętego obficie owłosionego torsu. Kamila czuła zaciekawienie, ponieważ Konrad, przynajmniej z zewnątrz, był inny niż dwóch poznanych wcześniej mężczyzn. Mówił spokojnie, a jego głos był silny i przejmujący.
– Co wchodzi w zakres twoich usług?
– Moja oferta jest bardzo szeroka, praktycznie nieograniczona. Możemy uprawiać namiętny seks z długą grą wstępną, może to być szybki numerek lub tylko palcówka. Potrafię zadowolić kobietę na wiele sposobów. Znam różnorakie techniki. Żadna nie narzeka, każda dostaje to, za co płaci, czyli orgazm, jeden lub kilka.
– Kim są twoje klientki?
– To przeważnie dobrze sytuowane paniusie. Managerki, dyrektorki czy żony bogatych mężów. Wiek to trzydzieści, czterdzieści lat. Najczęściej ładne, zadbane. Mam ich wiele i ciągle dochodzą nowe. Widocznie moja reputacja działa przyciągająco.
– A jak to się zaczęło? Kiedy zostałeś męską prostytutką?
– Kim? – Popatrzył na dziewczynę tak, jakby obrzuciła go fekaliami. – Dawno nikt mnie tak, kurwa, nie nazwał – powiedział przez zaciśnięte zęby i upił spory łyk whiskey z colą. Był poirytowany.
Kamila musiała ratować sytuację, chociaż nie do końca rozumiała jego reakcję.
– Przepraszam, nie chciałam cię urazić. – Nie była jednak zbyt przekonująca w tych przeprosinach. Dla niej był męską dziwką, czy tego chciał, czy nie.
– Nie używaj więcej tego określenia i nie pisz tak w tym swoim artykuliku. Jestem mężczyzną do towarzystwa lub z angielska _eskort menem_. Rozumiemy się?
– Oczywiście – powiedziała pojednawczo. – To opowiedz, proszę, jak to się w twoim przypadku zaczęło.
Konrad ochłonął, wysączył do końca swojego drinka, pozostawiając w szklance kostki lodu, które nie zdążyły się rozpuścić, i powrócił do rozmowy z podobnym entuzjazmem jak poprzednio. Jakby ten wybuch sprzed chwili nigdy nie miał miejsca.
– Seksem interesuję się, odkąd pamiętam. Wcześnie zacząłem oglądać pornosy. Już na początku liceum ruchałem koleżanki ze starszych klas, a później studentki.
– A co studiowałeś?
– Nie studiowałem. Zakończyłem edukację na maturze. Mieszkaliśmy jednak blisko miasteczka studenckiego, więc miałem ułatwiony dostęp do chętnych, napalonych akademiczek. A z racji tego, że, nie chwaląc się, jestem ponadprzeciętnie wyposażony, to moja sława szybko się rozniosła. Wydupczyłem chyba połowę dziewczyn na „agiechu”. Szybko też zrozumiałem, że mogę na tym zarabiać. Oczywiście, nie na biednych studentkach, to było tylko pole doświadczalne, musiałem trafić do zamożniejszej klienteli. Ale z tym w dużym mieście nie ma większego problemu.
– Czy w twoich relacjach z klientkami chodzi tylko o seks?
– Zdecydowanie – powiedział, przeczesując dłonią powleczone pomadą włosy. – Co prawda niektóre kobity czasami świrują, chcą chodzić po teatrach, operach, zabierać mnie na jakieś europejskie wojaże i napierdalać o literaturze i sztuce. Ale mnie to cholernie nudzi. Jak mi zaczyna wyjeżdżać z jakimś Pilchem czy innym Twardochem, to wtedy od razu wyciągam swojego _twardocha_ i rucham tak, że przestaje mieć siły na gadanie. Sto procent satysfakcji. – Uraczył dziewczynę zalotnym spojrzeniem i mrugnął okiem.
Był nad wyraz pewny siebie. Samiec alfa w każdym calu. Macho, macho man. Uważał, że praktycznie nie ma kobiety, której nie byłby w stanie uwieść, że z pewnością każda marzy, aby pójść z nim do łóżka. Kamila wiedziała, że nie każda. Ona nie nabrała na to ochoty. Pod względem fizycznym wydawał się atrakcyjny, jednak pod tą błyszczącą powłoką nie było niczego, zupełna pustka. Próbowała podpytywać o inne jego zainteresowania, ale Konrad w zasadzie wszystko był w stanie sprowadzić do seksu. Nie miała odwagi zapytać wprost, czy nie uważa, że jest seksoholikiem. Była pewna, że wkurwiłoby go to znacznie bardziej niż ta „męska prostytutka”.ROZDZIAŁ 2
Kraków pokryła gruba warstwa świeżego białego puchu i wszystkie niedoskonałości zazwyczaj ponurego o tej porze roku miasta zasłoniła śnieżna narzuta. Kamila przemierzała szybkim krokiem krakowski rynek, a delikatny mróz skrzypiał jej rytmicznie pod nogami. Lubiła te nieliczne dni, kiedy miasto wydawało się takie czyste i przytulne. Udzielała się jej ta piękna, zimowa aura. Pełni uroku tamtemu dniu dodawało bezchmurne, błękitne niebo i jasno świecące słońce, które nie gościło w Krakowie od dobrych trzech tygodni. Kamila nie mogła jednak bez reszty poddać się atmosferze tego wyjątkowego popołudnia. W myślach porządkowała wszystkie pytania, które za chwilę miała zadać pewnemu mężczyźnie. Była spóźniona już dziesięć minut na umówione spotkanie i coraz bardziej się denerwowała. Była też zła na samą siebie, ponieważ uważała, że to spotkanie jest niepotrzebne, że to totalna strata czasu. Zdążyła zebrać wystarczająco dużo materiału. Dotychczasowi rozmówcy wywarli na niej tak samo niekorzystne wrażenie, więc teraz nie spodziewała się niczego innego. W głowie miała już ułożony plan całego artykułu z jasną tezą, którą bez trudu będzie w stanie obronić: „Kobieto, jeśli planujesz skorzystać z usług tego typu mężczyzn, to lepiej zainwestuj te pieniądze w wibrator”.
Namiary na Rafała dostała od szefowej, która zarzekała się, że ma je od bardzo dalekiej znajomej. Nie była zbyt przekonująca, ale Kamila nie drążyła tematu, zresztą nie pozwalał na to ich stopień zażyłości – w końcu to przełożona. Nie miała więc wyboru. Musiała się spotkać i porozmawiać z kolejnym – na szczęście dla niej – ostatnim już escortem.
Weszła do Costa Coffee, otrzepując uprzednio buty ze śniegu. Momentalnie uderzył ją zapach palonej kawy, mocny i pobudzający. Pomyślała, że narzuciła sobie zbyt duże tempo, bo nie była w stanie opanować oddechu. Rozejrzała się przelotnie po niezbyt zatłoczonej sali, szybko namierzając wzrokiem dwa obiekty, które mogły być tym, kogo szukała. Obaj odpowiadali mniej więcej opisowi, jaki otrzymała w lakonicznym mailu potwierdzającym spotkanie. Pierwszy z nich siedział przy stoliku, pił kawę i czytał z zaciekawieniem jakieś czasopismo, nie zwracając uwagi na nic, co działo się wokół. Drugi z kolei swoim zachowaniem dawał do zrozumienia, że na kogoś czeka, nerwowo palcując ekran smartfona i co chwila zerkając w kierunku wejścia. Ubrany był w kraciastą, granatową koszulę i dżinsy. Kiedy Kamila zaczęła podążać w jego kierunku, spojrzał na nią i niepewnie się uśmiechnął. Dziewczyna utwierdziła się w przekonaniu, że to właśnie Rafał. Podeszła raźno do jego stolika i usiadła trochę nazbyt ociężale, kładąc torebkę na wolnym krześle.
– Cześć. Najmocniej przepraszam za spóźnienie. Długo czekasz? – mówiła, rozpinając szybko płaszcz.
Chłopak, nie kryjąc zaskoczenia, patrzył, jak zupełnie mu nieznana atrakcyjna brunetka o dużych, piwnych oczach, która – nie wiadomo dlaczego – zajęła miejsce naprzeciwko, mocuje się chwilę z obszernym szalem, uwalnia się w końcu od niego i rzuca od niechcenia na oparcie krzesła. Następnie rozczesuje dłonią lekko rozwichrzone włosy, sprawdza ułożenie kołnierzyka błękitnej koszuli oraz głębokość rozpięcia guzików dekoltu. Później spogląda na niego zdecydowanie pobłażliwym wzrokiem i siląc się na uprzejmość, uśmiecha się.
– Tak. Czekam już długo – odezwał się wreszcie. – Właściwie to chyba nawet za długo… – Spojrzał na zegarek. – Ale, niestety, nie na ciebie. – Uśmiechnął się szeroko, a Kamilę na moment zamurowało.
– Przepraszam, pomyliłam cię z kimś, wybacz… – Oblała się delikatnym rumieńcem i zaczęła wstawać, uprzednio sięgnąwszy po torbę.
– Nic nie szkodzi. Ale skoro już jesteś, to może… – nie dokończył, gdyż spostrzegł, że ktoś właśnie podszedł do ich stolika i stanął za dziewczyną.
– Kamila?
Za plecami usłyszała ciepły, męski głos. Odwróciła się szybko i spojrzała w górę. Stał za nią wysoki, elegancki i przystojny mężczyzna. Ubrany był w ciemne dżinsy, czarną marynarkę i białą koszulę rozpiętą pod szyją. Uśmiechnął się do niej z lekkim politowaniem, jak można by sądzić, a później zwrócił się do chłopka, który również patrzył na niego z dozą zachwytu, jakby zobaczył gwiazdę filmową, tylko nie był w stanie jej zidentyfikować.
– Bardzo cię przepraszam, kolego, ale ta pani jest umówiona ze mną – powiedział i wymownym gestem zaprosił Kamilę, by podążyła za nim. Tamten przytaknął tylko i wzruszył ramionami, robiąc przy tym dość dziwaczną minę.
Dziewczyna wstała posłusznie, bez słowa zabrała torbę oraz szal i pozwoliła nieznajomemu zaprowadzić się do sąsiedniego stolika, przy którym siedział przed chwilą, czytając. Jak mogłam się tak pomylić? – myślała. Poczuła, że zarówno z powodu swojej pomyłki, jak i – a może przede wszystkim – za sprawą tego… adonisa, w którego towarzystwie miała spędzić sporo czasu, zwyczajnie straciła pewność siebie. Potrzebowała chwili, aby ochłonąć.
– Zdejmij płaszcz, rozpakuj się, a ja pójdę coś dla ciebie zamówić. Na co masz ochotę?
– Na kawę – odparła bez zastanowienia.
– No tak, tylko, że mają tu kilkanaście jej rodzajów.
– Eee… zdaję się na ciebie. Cokolwiek wybierzesz, będzie dobrze. – Kolejny raz w przeciągu dwóch minut na policzkach Kamili pojawił się rumieniec.
Rafał uśmiechnął się uprzejmie i odszedł w stronę baru. Ściągnięcie wierzchniego okrycia i przygotowanie notatnika nie zajęło Kamili zbyt wiele czasu. Kiedy Rafał wrócił z parującą filiżanką kawy, była już gotowa, skupiona i z całych sił próbowała odzyskać rezon. Mężczyzna postawił przed nią gorący napój. Dziewczyna zauważyła na wierzchu wzór serca wykonany ręcznie za pomocą spienionego mleka. Rzuciła w stronę swego towarzysza, który właśnie sadowił się na krześle, lekko pytające spojrzenie.
– To flat white – wyjaśnił. Barriści są jeszcze, jak widać, w walentynkowym nastroju.
– Ja na całe szczęście już nie – odrzekła ściszonym głosem Kamila, która wczorajszy wieczór spędziła przy butelce wina, oglądając przeraźliwie nudną komedię romantyczną.
Rafał nie skomentował jej słów, usiadł wygodniej na krześle, dając znak, że jest gotowy do rozmowy. Kamila z kolei, szamocząc się i przetrząsając torebkę w poszukiwaniu długopisu, grała trochę na czas. Czuła na sobie przytłaczający ciężar jego spojrzenia. Dobrze wiedziała, że musi wyprzeć cały ten zachwyt, jaki w niej wzbudzał. Był przystojny, to fakt. W zasadzie mogłaby powiedzieć, że nigdy nie spotkała przystojniejszego mężczyzny. Miał nieco ciemniejszą karnację, delikatny, kilkudniowy, zadbany zarost, czarne oczy, które potęgowały głębię hipnotyzującego spojrzenia i zniewalający uśmiech, jakby prosto z okładki magazynu ilustrowanego dla pań. Sprawiał wrażenie niezwykle naturalnego. Momentalnie wzbudzał zaufanie. W każdym jego najdrobniejszym ruchu było tyle pewności siebie i dostojeństwa, że dziewczyna czuła, iż ma do czynienia z kimś zupełnie innym od tamtych trzech… nie wiedziała, jak ich teraz określić. Nawet, kiedy podnosił filiżankę do ust, pełnych i idealnie wykrojonych, robił to z taką gracją, jakby ten ruch był długo i z mozołem ćwiczony. Kamila czuła się skrępowana, ale wiedziała, że musi to przezwyciężyć. Przecież chce być… nie, nie, jest profesjonalistką. „Weź się w garść, dziewczyno” – powtarzała w myślach.
– Wszystko w porządku? – zapytał Rafał po dłuższej chwili obopólnego milczenia.
– W jak najlepszym. – Jej głos był jeszcze niezbyt pewny.
W końcu jednak udało jej się znaleźć długopis, który położyła na stole obok czarnego notesu Moleskine. Torbę rzuciła na sąsiednie krzesło.
– Od dawna jesteś dziennikarką? – zapytał.
– A jakie to ma znaczenie? – odpowiedziała pytaniem na pytanie i spojrzała na niego nieco poirytowana. Poczuła nagły przypływ śmiałości.
– Przepraszam. Intencją mojego pytania nie było kwestionowanie twojego doświadczenia. Jesteś bardzo młoda, więc założyłem, że to zapewne początek twojej dziennikarskiej kariery.
– Ty również nie wyglądasz na posuniętego wiekiem, a zakładam, że jesteś u szczytu swojej kariery jako… – szukała przez moment odpowiedniego określenia – … escort.
Znowu ten jego uśmiech. Kamila wiedziała, że musi się z nim jak najszybciej oswoić.
– Tak, chyba można tak to ująć – powiedział i upił łyk czarnej kawy.
– To co? Zaczniemy? – zapytała Kamila. Otworzyła notatnik oraz sięgnęła po telefon, aby odszukać aplikację dyktafonu.
– Możemy zaczynać, ale… ustalmy wpierw kilka zasad, aby uniknąć nieporozumień.
– Oczywiście, słucham.
– Czy to będzie autoryzowany wywiad?
– To nie będzie wywiad, a przynajmniej nie takie mam plany. To ma być obszerniejszy artykuł, w który wplotę twoje wypowiedzi. Jeśli oczywiście powiesz mi coś ciekawego…
Była już sobą. Poczuła przypływ pewności siebie.
– Rozumiem. Mam zatem prośbę. Chciałbym, abyś w publikacji zmieniła imię zarówno moje, jak i wszystkich kobiet, o których będę opowiadał. Jeśli oczywiście będzie cię to interesowało.
– Okej. A jak chciałbyś zostać przedstawiony? – zapytała trochę rozbawiona tą prośbą.
– Nie wiem, zaproponuj coś. Może kogoś ci przypominam?
„Mieszanka chłopięcego uroku Toma Hollanda oraz szorstkiej męskości Ryana Reynoldsa” – pomyślała Kamila i uśmiechnęła się w duchu.
– Może Adam, tak po prostu?
– Adam źle mi się kojarzy. Wymyśl, proszę, coś innego.
– W porządku. To może… Zenek? – uśmiechnęła się kpiąco.
Rafał zrobił zniecierpliwioną minę.
– Dobra, coś wymyślę. Kiedy trochę lepiej cię poznam idealne imię samo się pojawi. Nie martw się – stwierdziła Kamila, poważniejąc.
Uzyskawszy zgodę swojego rozmówcy, uruchomiła aplikację w telefonie i rzuciła okiem na zestaw pytań, który miała przygotowany i który wykorzystywała już wcześniej. Nie chciała zacząć banalnie. Już raz zakwestionował w pewnym sensie jej dziennikarskie umiejętności, więc zamierzała pokazać, że nie wypadła sroce spod ogona. Zdawała też sobie doskonale sprawę, że ma do czynienia z kimś nieprzeciętnym, nie mogła zatem rozmawiać z nim tak, jak to robiła z tamtymi facetami. Czuła podskórnie, że to będzie coś innego.
– Co to właściwie oznacza, że jesteś „mężczyzną do towarzystwa”? – padło pierwsze pytanie.
Rafał nie od razu zaczął odpowiadać. Zawahał się, zadumał na dłuższą chwilę. Zwilżył wargi łykiem kawy. Spojrzał w kierunku dużego okna wychodzącego na rynek, po którym w różnych kierunkach przemieszczały się ludzkie sylwetki. Ta dłuższa chwila zamyślenia mogła sugerować, że odpowiedź na to z pozoru proste pytanie może sprawić mu trudność. Wreszcie przeniósł wzrok z powrotem na swoją towarzyszkę, a z jego ust poczęły wypływać słowa, w których dźwięk Kamila wsłuchiwała się z wielką uwagą.
– Definicji tego terminu jest tak wiele, jak wiele jest kobiet, a w zasadzie to kobiecych potrzeb, pragnień czy też marzeń… Jednego dnia mogę być namiętnym kochankiem, innym razem najlepszym przyjacielem, który wysłucha, pocieszy, przytuli. Najczęściej klientki oczekują, abym to ja przejął stery, prowadził grę, nieustannie je zaskakiwał i odczytywał z wyprzedzeniem ich myśli i życzenia. Bywa też tak, że jestem sprowadzany do roli erotycznej zabawki czy też mam po prostu grać rolę, którą dla mnie napisały, a wiadomo, że kobieca wyobraźnia bywa w tych kwestiach bardzo…
– Rozumiem. – Kamila weszła Rafałowi w słowo i poczuła, że zrobiła to nazbyt stanowczo. Zupełnie niepotrzebnie włączył się w niej wojowniczy ton, ale mimo wszystko kontynuowała: – Mężczyzna do towarzystwa brzmi dumnie. _Full service escort_ z kolei tajemniczo. Ale równie dobrze można nazwać to wprost i dosadnie: parasz się prostytucją, bierzesz kasę za seks.
Rafał ponownie się zawahał, ale trwało to tylko krótką chwilę i widać było, że jej słowa nie sprawiły na nim jakiegoś szczególnego wrażenia. Może było inaczej, ale skrzętnie to ukrył. Z pewnością to, co powiedziała, oraz ton, w jakim to zrobiła, z łatwością mogły, ale nie wytrąciły go z równowagi, a przynajmniej nie na tyle, aby dało się to zauważyć. Mówił dalej tym samym spokojnym, pewnym i ciepłym głosem.
– Tak, to oczywiście prawda. Biorę pieniądze za świadczenie usług, głównie usług seksualnych, więc można określić mnie mianem męskiej prostytutki. Chociaż termin prostytucja jest już mocno _passe_, a dla niektórych _sex workerów_ wydaje się wręcz obraźliwy.
Tak, dziewczyna już dobrze o tym wiedziała. Do końca nie rozumiała, dlaczego ponownie użyła tego słowa.
– Zapewne cię zaskoczę, ale to, czym się zajmuję, nie sprowadza się wyłącznie do seksu. Owszem, jest on najczęściej obecny, ale nierzadko bywa jedynie tłem, dodatkiem lub etapem w dojściu do celu, czyli do zaspokojenia prawdziwych pragnień czy też oczekiwań klientki. Mówiąc czy myśląc o _sex workingu_, najczęściej mamy w głowach ten w kobiecym wydaniu, bo jest zdecydowanie popularniejszy. Trzeba jednak brać pod uwagę ogromne różnice potrzeb. Faceci, którzy korzystają z usług pracownic seksualnych, chcą, z nielicznymi wyjątkami, zaspokoić wyłącznie swoje potrzeby fizyczne. Mężczyźni są w tym względzie niezwykle prości. Z kobietami jest zupełnie inaczej. Oczywiście, zdarzają się klientki, którym chodzi tylko o czysty seks. Mówiąc dosadniej, chcą po prostu, żeby je porządnie zerżnąć. Ale to zdecydowana mniejszość. Serio. Jeśli chodzi o kobiety, to z reguły, zanim w ogóle pozwolą zaspokoić się fizycznie, koniecznie należy – w pewnym sensie – zaspokoić je psychicznie.
Kamila czuła ulgę, że sala jest w zasadzie pusta i nikt nie słyszy tematu ich rozmowy. Mówienie i słuchanie o tych sprawach zawsze ją trochę usztywniało. Nie na tyle, aby miała spąsowieć i nie móc wykrztusić z siebie słowa, ale czuła ciągły dyskomfort. Podobne katusze przeżywała podczas poprzednich trzech spotkań, a często nawet w rozmowach z przyjaciółką, gdy ta dopytywała o jakieś intymne szczegóły z jej nielicznych przygód z facetami lub nieproszona dzieliła się swoimi przeżyciami. Kamila czuła pewien rodzaj wewnętrznej blokady w mówieniu, a często i słuchaniu o seksie.
– Przeprowadziłam wcześniej podobne rozmowy z trójką mężczyzn, którzy trudnią się tym samym co ty, i każdy, dosłownie każdy, opowiadał praktycznie wyłącznie o seksie. Dlatego to, co mówisz, nie pasuje do tego obrazka. – Kończąc zdanie, zdała sobie sprawę, że jej ton ciągle jest zbyt natarczywy, ale Rafał wydawał się nie zwracać na to uwagi.
– Szczerze mówiąc, to nie znam zbyt dobrze innych mężczyzn, którzy zajmują się tym samym co ja. Owszem, na różnych imprezach czy bankietach widuję młodych, eleganckich chłopaków u boku starszych kobiet, więc jasne jest, że siedzą w tym zawodzie, ale nie wymieniałem się nigdy z nikim tajnikami warsztatu. Tego po prostu się nie robi. Każdy gra na własną rękę. Mogę więc mówić tylko za siebie, jedynie o swoich doświadczeniach. A moje doświadczenia są właśnie takie. Ale pomijam ważny aspekt, który najprawdopodobniej jest tu kluczowy. Mam duże grono stałych klientek, dlatego nowe zlecenia starannie selekcjonuję i odpowiadam na nieliczne. Mógłbym więc z łatwością skupiać się tylko na tych, które oczekują czystej fizyczności. Zdecydowanie wolę jednak podejmować się ciekawszych, bardziej wymagających wyzwań.
– Czyli jakich dokładnie? – Ta kwestia wzbudziła w Kamili dużą ciekawość.
– Chyba trochę za wcześnie o tym rozmawiać. Musiałbym ci opowiedzieć intymne historie niektórych klientek. Na tym etapie rozmowy mogłabyś wyciągnąć opaczne wnioski. Tym bardziej, że chyba nie udało mi się jeszcze cię przekonać, że tu nie chodzi wyłącznie o seks.
– No fakt, nie do końca. Ale nie zniechęcaj się – rzuciła zaczepnie. – To może zacznijmy od początku. Od jak dawna zajmujesz się tym, czym się zajmujesz?
– Od blisko ośmiu lat.
– A teraz masz…?
– Trzydzieści dwa.
– Czyli zacząłeś w wieku dwudziestu czterech lat. Normalnie to wtedy kończy się studia i podejmuje pracę.
– No cóż… Ze mną było dokładnie tak samo. – Po tym zdaniu Kamila została uraczona kolejnym uśmiechem z – jak się okazało – bogatego repertuaru, którym dysponował Rafał.
– Hmm… To jakie studia kończyłeś? Gdzie przysposabiają do tego zawodu?
– Tej profesji nie uczą w żadnej ze szkół, a szkoda. Kończyłem socjologię.
– To opowiedz mi, proszę, jak to się wszystko zaczęło.ROZDZIAŁ 3
Wakacje minęły szybciej niż euforia związana z udaną obroną pracy magisterskiej. Jeden z najwybitniejszych studentów na roku. Najlepsze lata swojej młodości poświęcone w większości nauce. Niewiele zostało na życie towarzyskie, które i tak Rafała nie satysfakcjonowało. Imprezy z wiecznie tym samym pijackim scenariuszem. Seksualne przygody na jedną noc z najczęściej ujaranymi studentkami młodszych lat – to nie było to, co go pochłaniało. Miał ambitne plany, chciał zrobić karierę, najlepiej w dużej firmie badawczej lub międzynarodowej korporacji, a dobry wynik na studiach stanowił klucz do sukcesu.
„Nie idź na socjologię” – mówili. „Co będziesz robił po socjologii?” – pytali. „To fabryka bezrobotnych” – ostrzegali. Rafał jednak nie słuchał. Zawsze marzył o tych wszechstronnych studiach humanistycznych. Z zapałem uczestniczył w wykładach, był najaktywniejszy na ćwiczeniach, gdzie często bez kompleksów wchodził w dyskusje z wykładowcami i podważał ich tezy. Połykał tony książek i chłonął jak gąbka wielkie pokłady wiedzy, które w praktyce, niestety, miały okazać się nieprzydatne. Ale tego nie mógł wtedy wiedzieć, więc zakuwał. Czytał, pisał, uczył się, zdawał, odpowiadał, wypełniał, praktykował, przeprowadzał badania, sporządzał raporty, tabelki, wykresy. Był zawsze aktywny, zawsze pierwszy, szukał właściwych odpowiedzi i zazwyczaj je znajdywał. Jakie więc było jego rozczarowanie, kiedy na dwadzieścia dwie wysłane cefałki na rozmowę wstępną zaproszenie wysłały jedynie cztery firmy. Po kilku spotkaniach jedna zaproponowała półroczny, bezpłatny staż. Pozostałe trzy się nie odezwały. Z dnia na dzień popadał w coraz większą frustrację. Czuł się bezradny.
– Odchodzę – usłyszał pewnego dnia od Magdy, którą od kilku miesięcy uznawał za swoją dziewczynę. Mieszkali razem, ale poza tym niewiele wskazywało, że są parą.
– Dlaczego? Myślałem, że dobrze nam razem. – Rafał był wtedy jeszcze bardzo naiwnym młodym człowiekiem.
– Źle na mnie działasz. Wkurzasz mnie tym swoim pesymistycznym nastawieniem. Ciągle na wszystko narzekasz. Nigdzie nie wychodzimy. Stale przeglądasz ogłoszenia, siedzisz w książkach albo grasz w głupie gry na telefonie. Prawie ze sobą nie rozmawiamy. Nie uprawiamy seksu. Zdziadziałeś, zapuściłeś się. Spójrz na siebie.
Faktycznie Rafał nie dbał za bardzo o swój wygląd zewnętrzny. Dłuższe, często tłuste włosy, okulary w niemodnych oprawkach, kilkudniowy zarost i te wiecznie wygniecione kraciaste koszule, które nosił na zmianę z wytartymi trykotami i przyciasnymi swetrami, uwydatniającymi lekką nadwagę. Garderoby nie zmienił praktycznie przez cały okres studiów. Nie zależało mu na tym, aby atrakcyjnie wyglądać. Skromne studenckie fundusze wolał wydać na książki, a nie ubrania. W starym garniturze ze studniówki również nie prezentował się okazale. Nie przeszło mu jednak przez myśl, że to może być jedna z przyczyn, dla których niezbyt dobrze wypada na rozmowach kwalifikacyjnych.
– Magda, wytrzymaj jeszcze trochę. Jestem już blisko. Dzień, dwa i znajdę robotę – okłamywał samego siebie, ale nie był w tym przekonujący.
– Już postanowiłam. Poza tym nie udawaj, że ci zależy. Musisz stanąć na nogi, a ja nie jestem w stanie ci w tym pomóc. Może jak zostaniesz sam, to będzie ci łatwiej ruszyć z miejsca. Przeprowadzam się do Julki dzisiaj wieczorem.
– Czy mogę zrobić coś, abyś zmieniła zdanie?
– Nie sądzę. Tak będzie lepiej dla nas obojga – powiedziała stanowczo i poszła do sypialni pakować swoje rzeczy.
Rafałowi nie było wcale przykro, że Magda postanowiła odejść. W zasadzie to mógł się tego spodziewać. Nie łączyła ich jakaś szczególna więź, na pewno nie był to żaden rodzaj miłości ani nawet przyjaźni. Wcześniej kilka razy poszli ze sobą do łóżka, a że po studiach Rafał miał wolny pokój w wynajmowanym mieszkaniu, Magda postanowiła skorzystać.
– Czyli to koniec? – dopytywał, bo nie chciał, aby odczuła, że jej odejście będzie ulgą również dla niego. Nie mógł już dłużej znosić tej litości, którą widział w jej oczach, kiedy na niego patrzyła, tych wszystkich zbędnych komentarzy i oceniającego tonu.
Tego samego dnia postanowił pójść na miasto i zaszyć się samotnie w jakimś barze. Z reguły nie pijał większych ilości alkoholu, ale tamtego ciepłego, wrześniowego wieczoru chciał się upić. Liczył na to, że porządny kac, który sobie zafunduje, mocno nim wstrząśnie, a wyrzuty sumienia napełnią go nową energią do poszukiwania pracy.
W niewielkim lokalu na Kazimierzu nie było zbyt tłoczno. Przeważali stali bywalcy i nieliczni turyści, gdyż studenci nie zdążyli się jeszcze zjechać. Siedział przy barze, głupio mu było samotnie zajmować stolik. Sączył powoli piwo i raczył się darmowymi paluszkami, które zaczynały się już kończyć. W połowie trzeciego kufla tuż obok dosiadła się całkiem atrakcyjna kobieta w średnim wieku. Była to szczupła blondynka o prostych włosach przed ramiona, ubrana niezbyt wyzywająco w ciemne spodnie i bluzkę khaki. Zamówiła martini i można było wtedy usłyszeć, że mówi po angielsku. Rafał pomyślał, że dawno nie miał okazji porozmawiać w języku, który przecież w czasie studiów opanował perfekcyjnie. Wypity alkohol dodał mu śmiałości i ni stąd, ni zowąd zaczęła się konwersacja. Standardowe pytania o pochodzenie, cel wizyty i wrażenia, jakie wywoływał Kraków. Od słowa do słowa i po kilku dodatkowych kolejkach, które zamówiła ona, atmosfera stawała się coraz bardziej frywolna. Tuż przed północą chwiejnym krokiem opuścili lokal, a czekając na taksówkę, oddawali się namiętnym pocałunkom. W samochodzie nie zwalniali tempa, ale podróż nie trwała długo. W pięć minut dojechali do hotelu Novotel, a kilka chwil później byli już w pokoju Angielki. Zdarli z siebie ubrania i zaczęli uprawiać szaleńczy seks z niebywałą wręcz zachłannością. Spora dawka alkoholu przytłumiła zmysły i Rafał był w stanie wytrzymać znacznie dłużej, niż to zwykle bywało. Nawet tak gwałtowny i dziki stosunek nie sprawił, że skończył przed swą partnerką. Był prawie pewny, że zdołał obdarzyć ją całkiem przyzwoitym orgazmem. Przepełniała go duma. Delektował się tym momentem, kiedy wyczerpana i – jak mniemał – w pełni zaspokojona kobieta leżała w jego ramionach. Zasnął szybko i spał twardo.
Nazajutrz obudził się w pustym łóżku. Przez dłuższą chwilę nasłuchiwał jakichkolwiek odgłosów z łazienki, ale gdy takowych nie uświadczył, wstał i poszedł się przekonać, że faktycznie został sam. Rozglądając się po niedużym pokoju, zauważył leżącą na komodzie kartkę, na której lekko pochyłą czcionką napisano: „Thanks. I had a great time. Love Joan”. Kiedy podniósł kawałek hotelowej papeterii, znalazł pod nim banknot o nominale stu funtów. Zdziwił się. Z początku nie wiedział, co o tym sądzić, ale szybko doszedł do jakże właściwego wniosku, że oto zarobił swoje pierwsze pieniądze. Być może stało się to w cokolwiek niecodzienny sposób, ale musiał przyznać, że faktycznie się napracował. Zadowolony z siebie wziął prysznic, ubrał się i opuścił pokój z głową pełną ambitnych planów.
W najbliższym kantorze zamienił funty na złotówki i zrobił porządne zakupy. Po powrocie do mieszkania przygotował spore śniadanie w postaci jajecznicy na boczku, grzanek, wędlin i pysznej czarnej kawy. Siedząc w kuchni, pochłaniając ten wyborny posiłek, co chwila uśmiechał się do siebie. Czuł się zadziwiająco dobrze. Dziwił się, bo po tego rodzaju przygodzie mógł się spodziewać, że ogarną go inne uczucia, takie jak wstyd czy zażenowanie. Jakby na to nie patrzeć, sprzedał ubiegłej nocy swoje ciało, zadowolił seksualnie znacznie starszą od siebie kobietę i wziął za to pieniądze. Stał się męską dziwką. Żigolakiem. Ale, o dziwo, nie czuł najmniejszych wyrzutów sumienia. Próbując racjonalizować to, co się stało, stwierdził, że w zasadzie jest to praca jak każda inna. No, może nie jak każda inna, ale jednak praca. Rodzaj świadczonych usług, a – co więcej – dochody z tego zajęcia są zupełnie nieopodatkowane. Chłopak był niezwykle podniecony i podekscytowany perspektywą tego, że mógłby w ten sposób zarabiać na życie, że to nic trudnego. Skoro wymagająca Angielka była zadowolona z jego łóżkowych wyczynów, to przecież poradzi sobie bez problemów z potrzebami o wiele bardziej pruderyjnych Polek, które, w jego mniemaniu, o seksie nie mają większego pojęcia. A już szczególnie nieco starsze pokolenie, bo podejrzewał, że z tego typu usług korzystają raczej bogate wdowy lub mężatki zaniedbywane przez swoich partnerów. Domniemywał, że wymagania tych kobiet w sferze seksu nie mogą być duże, że wystarczy okazać im nieco zainteresowania, dysponować jako taką techniką i to wystarczy. Poza tym wprawa przyjdzie z doświadczeniem. Kiedy tak siedział w samotności, rozmyślając o tym wszystkim, utwierdzał się z każdą chwilą w przekonaniu, że to jest właśnie to, że musi spróbować. Przynajmniej na jakiś czas, aż wyjdzie na prostą i znajdzie normalną, stałą pracę. Decyzja zapadła.
Z racji tego, że nie miał bladego pojęcia, jak się zabrać do sprawy i wejść do świata męskiej prostytucji, postanowił, że spróbuje póki co sposobu najbardziej klasycznego, czyli zamieści anons towarzyski w prasie. Jeśli to nie da spodziewanego rezultatu, pójdzie dalej i założy konto na jednym z serwisów, które wyguglował. Tam jednak, aby móc liczyć na jakikolwiek odzew, trzeba było wstawić zdjęcie, najlepiej kilka a tego na razie chciał uniknąć, dbając o anonimowość.
Następnego dnia, a była to środa, w dwóch najpopularniejszych lokalnych gazetach ukazało się ogłoszenie. Tekst układał długo i starannie. Przedstawił się jako młody, sprawny i dobrze zbudowany brunet o nieprzeciętnej aparycji. Na koniec dopisał: „Spełnię każde kobiece pragnienie”. Podał numer swojej komórki oraz adres mailowy. Ogłoszenie miało się ukazywać przez trzy kolejne dni w druku oraz cały tydzień na serwisach internetowych obydwu dzienników.
Minęło kilka dni, ale Rafał nie doczekał się żadnego odzewu. Powoli oswajał się z myślą, że trzeba będzie podjąć bardziej zdecydowane kroki. Zaczął już nawet przeglądać stare zdjęcia oraz robić sobie nieporadne selfie aparatem starego smartfona, które zresztą szybko kasował. Pomyślał, że teraz przydałaby mu się Magda, która potrafiła robić niezłe fotki.
Pieniądze szybko topniały, bo trzeba było zapłacić zaległy czynsz i rachunki. I kiedy zaczął już tracić nadzieję, że te kilka słów, które zamieścił w ogłoszeniu, da oczekiwany efekt, w poniedziałkowe przedpołudnie, tuż po dziesiątej, z zamyślenia wyrwał go dzwonek telefonu. Momentalnie się ocknął i spojrzał na wyświetlacz, na którym widniał nieznany numer. Z nadzieją, że to nie kolejne zaproszenie na pokaz garnków szwedzkiej renomowanej firmy, wcisnął klawisz z zieloną słuchawką.
– Rafał, słucham – powiedział lekko zachrypniętym głosem.
Przez dłuższą chwilę nikt po drugiej stronie się nie odezwał. Chłopak wsłuchiwał się w głuchą ciszę, ale nie wytrzymał długo.
– Halo?
– Plac Dominikański dwa, trzecie piętro. Dzisiaj, godzina dwudziesta – powiedział wolno kobiecy głos i połączenie zostało przerwane.
Rafał powtórzył w myślach kilka razy adres. Od razu stało się dla niego jasne, że właśnie rozmawiał ze swoją przyszłą klientką. A więc dokonało się. Zdobył pierwsze zlecenie. Wstał raptownie z łóżka i poszedł do łazienki, gdzie przez moment przyglądał się swojej twarzy w lustrze. Potarł dłonią szczecinę kilkudniowego zarostu i wlazł pod prysznic. Ogarnęły go dwa sprzeczne uczucia. Z jednej strony był zadowolony, ponieważ zszedł z niego stres związany z oczekiwaniem, z drugiej strony czuł się szalenie podenerwowany. To była trema, jakiej nie doświadczył nigdy wcześniej. Zupełnie nie wiedział, w co tak naprawdę się pakuje.
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_
więcej..