- nowość
- promocja
- W empik go
The Golden One - ebook
The Golden One - ebook
Bohaterowie znani z bestsellerowej serii „Hellish”.
Aurelia Roosevelt przed rozpoczęciem studiów przyjeżdża na wakacje do dziadków mieszkających w Monterey. Dziewczyna chce, by te chwile różniły się od szarej codzienności. Nie spodziewa się, że jej postanowienie ziści się szybciej, niż zakładała.
Na imprezie koleżanki kilka razy wpada na nieznajomego, a wydarzenia przybierają nieoczekiwany obrót, gdy spotyka chłopaka dzień po dniu. Isaac Warren okazuje się tą osobą, która znajduje się niespodziewanie w tych samych miejscach co ona. Aurelia wie, że nie może to być przypadek.
Pewnego wieczoru wymyka się z domu, żeby spotkać się z chłopakiem. Nie przychodzi jej nawet do głowy, że po wspólnie spędzonym wieczorze zapragnie ponownie się z nim zobaczyć. A gdy znów znajdują dla siebie czas, wspólne chwile niosą za sobą pewną obietnicę. Oboje w te wakacje ustalają trzy cele.
Zawarta przez nich umowa ma dotyczyć czegoś, co zawsze chcieli zrobić, czegoś, czego się boją i czegoś, co wydaje im się nieosiągalne. A to przyciągnie ich do siebie bardziej, niż myśleli.
Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej szesnastego roku życia.
Opis pochodzi od Wydawcy.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8362-991-9 |
Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W tej książce zostały poruszone tematy, które dla wrażliwych czytelników mogą być nieodpowiednie. W środku znajdziecie nieznaczne opisy przemocy fizycznej, traum, zaburzeń, śmierci czy znęcenia się psychicznego nad dzieckiem.
Miasta zawarte w powieści są prawdziwe, ale sporo otaczających je miejsc, np. klifów, zostało wymyślonych przeze mnie na potrzeby historii.
Jeśli zapoznałeś/-aś się z ostrzeżeniem i chcesz poznać historię dwóch złotych dusz, zapraszam do świata pełnego słońca.INFORMACJA
Kochani, jak widzicie, ten tom nie ma oznaczenia serii „Hellish”, choć w jakimś stopniu się do niej zalicza. To opowieść o losach jednego z głównych bohaterów, który przewijał się we wszystkich tomach. Tę książkę można czytać bez znajomości moich poprzednich, chociaż listy oraz epilog zawierają spojlery do całej serii. Opisane tutaj wydarzenia mają miejsce kilka lat przed „Hellish Heat”.
Jeśli jednak szukacie w tej historii czegoś podobnego do serii „Hellish”, to tego nie znajdziecie. To książka o czułości, pierwszych spotkaniach, rozmowach między dwojgiem obcych sobie ludzi. Jest ona pełna delikatności i stanowi nową odsłonę mnie.
Witam Was w historii Isaaca Warrena i Aurelii Roosevelt.PLAYLISTA
David Kushner – You and Me
David Kushner – Poison
David Kushner – Heaven Sees
David Kushner – Buried at Sea
David Kushner – Love Is Going To Kill Us
David Kushner – Universe
David Kushner – Burn
Harry Styles – Fine Line
Gracie Abrams – Close To You
Adele – Hometown Glory
Coldplay – The Scientist
Taylor Swift – Style
James Bay – Us
Lauren Daigle – Rescue
Gigi Perez – Sailor Song
Vancouver Sleep Clinic – Someone to Stay
Gracie Abrams feat. Taylor Swift – us.
Taylor Swift – Cruel Summer
flora cash – You’re Somebody Else
Florence + The Machine – Dog Days Are Over
Bea Miller – like that
Daughter – Youth
Taylor Swift – Daylight
Coldplay – Yellow
Gracie Abrams – I miss you, I’m sorry
Brenn! – 4Runner
CLOVES – Don’t Forget About Me
Coldplay – Paradise
Harry Styles – Sign of the Times
Tom Odell – Black Friday
Isak Danielson – Broken
Sebastian Schub – Sing Like Madonna
Tom Odell – Heal
SYML – Fear of the Water
The Cinematic Orchestra – To Build A Home
Jome – Cinnamon
New West – Those Eyes
Ed Sheeran – Give Me Love
PROLOG
Isaac
Chwila
Przymrużyłem oczy i zaczerpnąłem powietrza pachnącego brzoskwiniami. Moje płuca rozsadzała woń tych przeklętych owoców, które w tak krótkim czasie stały się ulubionymi. Czułem je dosłownie wszędzie, nawet gdy nie miałem dziewczyny na wyciągnięcie ręki. Jeden niespodziewany dotyk wystarczył, żebym uchylił powieki. Złote tęczówki były utkwione we mnie, przez co uśmiech sam wkradł się na moje usta. Zatracałem się coraz bardziej, gdy na nią spoglądałem. Powoli zacząłem sunąć wzrokiem po każdym szczególe na jej twarzy. Chciałem zapamiętać wszystko. Aurelia była najpiękniejszą dziewczyną stąpającą po ziemi.
Mógłbym trwać tak bez końca, ale ona nagle się odwróciła i rzuciła pędem w stronę oceanu. Stałem chwilę w miejscu, a moje buty grzęzły w piasku. Nie chciałem analizować, po prostu ruszyłem za nią. Jej śmiech roznosił się echem po plaży, a ja… ja też się roześmiałem. Nie miałem pojęcia, dlaczego to robiłem. Jeśli ona się śmiała, ja chciałem robić to z nią. Jeśli ona biegła w stronę wody, ja biegłem za nią. Jeśli ona była smutna, ja też byłem.
Chciałem robić z nią wszystko.
Dogoniłem ją i szybko złapałem. Zaplotłem ramiona wokół talii Aurelii, a po chwili podniosłem ją i zacząłem się kręcić wokół własnej osi. Melodyjny dźwięk głosu dziewczyny wirował razem z nami, a uśmiech na jej twarzy się poszerzył. To trwało chwilę, ale mój świat jakby stanął w miejscu. Owinęła dłonie wokół mojego karku i zetknęła ze sobą nasze czoła. Powoli się zatrzymałem i opuściłem ją na ziemię. Jeszcze przed chwilą świat wydawał się stać w miejscu, a teraz wszystko wokół mnie wirowało. Gdyby nie dotyk Aurelii, dochodziłbym do siebie dłużej.
– To co teraz? – wyszeptała głosem, który sprawiał, że moim ciałem wstrząsał dreszcz.
– A czego pragniesz?
Zagryzła zęby na dolnej wardze, a jej oczy zwróciły się ku wodzie.
– Kąpiel? – Uniosłem brew. – Jeśli tego sobie życzysz, słońce.
Nie potrzebowałem żadnych słów, by wyczytać z jej spojrzenia odpowiedź. Bez dłuższego zwlekania ponownie uniosłem dziewczynę, po czym wbiegłem do oceanu i zanurzyłem nasze ciała pod wodą. Żadne z nas nie zwróciło uwagi na to, że byliśmy w pełni ubrani. To teraz nie miało znaczenia. Po wynurzeniu się na powierzchnię jeszcze mocniej ją do siebie przyciągnąłem. Aurelia oplotła mnie nogami w talii, podczas gdy ja na nią patrzyłem. Wyglądała tak pięknie na tle słońca rzucającego swój blask na taflę wody. Musnąłem kciukiem jej żuchwę.
– Jesteś moją złotą chwilą, Aurelia.
Uśmiech rozepchał policzki dziewczyny i uwydatnił w nich dwa małe dołeczki. Mokre blond włosy opadały kaskadami na jej ramiona. Dostrzegałem każdą pojedynczą kropelkę na twarzy.
– A ty jesteś moim złotym chłopcem, Isaac.
Nic więcej nie potrzebowałem. Odnalazłem wargi Aurelii, a mój świat właśnie przybrał jej imię. Ona stała się moją codziennością. Moją paletą barw. Złotem w najpiękniejszej postaci.ROZDZIAŁ DRUGI
Aurelia
Znowu Ty
Nienawidziłam piasku. Cały czas strzepywałam małe ziarenka z nóg, ale to nie miało żadnego sensu, bo znajdowałam się na ogromnej plaży, a tu tego dziadostwa była masa. Mimo wszystko lubiłam przebywać w tym miejscu, więc zagryzłam zęby i próbowałam znaleźć coś, co pozwoliłoby mi zlekceważyć to przeokropne uczucie łaskotania. Plaża Carmel Beach jest jedną z najpopularniejszych w hrabstwie Monterey. Zaczął się lipiec, a to sezon dla turystów. Gdzie nie odwróciłam głowy, tam widziałam tłumy ludzi. Niektórzy grali we frisbee, inni w siatkę plażową, a jeszcze inni surfowali po falach. Oczywiście nie brakowało też wczasowiczów, którzy przyszli tu specjalnie, by zrobić sobie zdjęcie na tle malowniczego widoku oceanu wraz z cyprysami. Rozumiałam ich, bo z mojej perspektywy wyglądało to przepięknie. Sama miałam kilka fotek na tym tle. Teraz jedynie przychodziłam tu z przyjaciółmi i patrzyłam, jak kąpią się w oceanie. Wyciągnęłam z wiklinowej torebki polaroid, by zrobić im zdjęcie. Przymrużyłam oko, przysunęłam je do wizjera i nacisnęłam guzik. Już po chwili małe, kwadratowe zdjęcie wysunęło się z urządzenia, a ja od razu umieściłam je między stronami książki.
W moim kierunku szedł Conrad. Wiedziałam, co zaraz zrobi, więc jak poparzona podniosłam się i wyciągnęłam w jego stronę dłoń. Miałam szczerą nadzieję, że to go powstrzyma. Zawsze to samo…
– Nie, proszę… – jęknęłam błagalnie, lecz brat się nie zatrzymywał. – Będzie mi zimno! – Zaczęłam się wycofywać. – Roosevelt! – krzyknęłam, ale to tylko poszerzyło cwaniacki uśmiech na jego twarzy. – Kretyn!
Rzuciłam się do biegu, ale piasek skutecznie spowalniał ucieczkę. Spowalniał mnie, a Conrad był ode mnie szybszy. Mimo to nie poddawałam się do samego końca. Przebiegałam między rozłożonymi kocami i posyłałam ich właścicielom przepraszające spojrzenia. Mijałam grupki rówieśników, którzy zatrzymywali się, by popatrzeć, jak uciekam przed Conradem. To była naprawdę świetna rozrywka. Byłam pewna, że jeszcze kilka sekund, a ramiona brata mnie otoczą… I tak się właśnie stało, a ja pisnęłam w chwili, gdy jego mokra skóra zetknęła się z moją. Uniósł mnie i zaczął nieść w kierunku wody.
– Nie! Nie! Słyszysz?! – wrzeszczałam, próbując wyrwać się z jego objęć. – Conrad, błagam!
Roześmiał się głośno. W jego głosie słyszalna była lekka chrypka.
– Nie bądź taka sztywna, słonko – odparł rozbawionym tonem. – To tylko woda.
Miałam straszliwą ochotę go ugryźć, ale powstrzymałam się w ostatniej chwili. Mojego brata to jeszcze bardziej by sprowokowało i wtedy zadbałby o to, żeby nie pozostawić na mnie suchej nitki. Nie chciałam też poddać się bez walki, ale na to było już za późno. Rzucił się w taflę wody ze mną w swoich ramionach. Nagły chłód wywołał we mnie szok, gęsia skórka pokryła całe moje ciało. Byliśmy przez kilka sekund pod wodą, a kiedy Conrad wynurzył nas na powierzchnię, na jego twarzy wymalował się uśmiech wyrażający satysfakcję. Dupek. Otoczyłam się ramionami, mając nadzieję, że to choć trochę mnie ogrzeje.
– Z każdym dniem udowadniasz mi, że twoje IQ jest poniżej średniej.
– Bo wrzuciłem cię do wody? – Palcami zaczesał włosy do tyłu. – Już nie przesadzaj, Aurelia.
– Wiesz, jak niebezpieczny jest nagły kontakt z wodą, gdy ciało jest rozgrzane? – Próbowałam spiorunować go wzrokiem. – Tyle osób na świecie ginie przez szok termiczny! Dzieciaki wskakują do…
– I za to cię kocham, siostrzyczko – przerwał mi, podpłynął bliżej, a następnie chwycił moje policzki między palce. – To twoje moralizowanie jest urocze.
Conrad chciał obrócić w żart całą tę sytuację, ale mi nie było do śmiechu. Podchodził bardzo lekceważąco do tego tematu, przez co traciłam resztki cierpliwości. Nie chciałam nawet poruszać tego, że był pijany i pływał w oceanie. To też było niebezpieczne.
– Odpuść sobie czasem, dobra? – Przyciągnął mnie ramieniem do siebie. – Nie myśl o konsekwencjach, po prostu żyj.
Zacisnęłam wargi i przełknęłam ślinę. Miałam tak wielką ochotę mu nawtykać, ale dusiłam to w sobie. Wtedy znów wyszłabym na tę złą i najgorszą, a ja po prostu chciałam dobrze. W oczach Conrada byłam zrzędliwą młodszą siostrą, która nie miała znajomych i zawsze trzymała się na uboczu.
– Rozumiem, że i tak zrobisz po swojemu… – stwierdził brat.
Odsunęłam się od niego, a on wzruszył ramionami, pokazując mi, że jest mu to obojętne.
– Okej, czaję – dodał.
Nie miałam zamiaru kontynuować tej rozmowy. Brat popłynął w stronę naszych znajomych, a ja wyszłam z oceanu, mocno otulając się ramionami. Dociskałam je do swojej skóry, mając nadzieję, że tarcie zwiększy temperaturę mojego ciała. Carmel-by-the-Sea nie należało do gorących miejsc, choć pewnie wiele osób sądziło, że miasto w Kalifornii powinno być upalne. To jednak było mylne. Gdy tylko uderzył we mnie zimny podmuch wiatru, zaczęłam żałować, że nie dałam się złapać Conradowi bliżej mojego ręcznika.
Szybko włożyłam na siebie sweter, a potem wsunęłam krótkie spodenki. Mokry strój kąpielowy przykleił się do suchych ubrań. Spięłam włosy klamrą i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Odejście bez słowa nie było w moim stylu, ale teraz miałam jedynie ochotę na gorącą kąpiel i film. Torbę przewiesiłam przez ramię, a klapki chwyciłam w dłoń.
Wydostanie się z plaży okazało się dla mnie horrorem. Przez tę chwilę czułam się jak pustelnik, który wylądował na Saharze i nie pił wody przez kilkanaście godzin. Gdzie podziała się moja kondycja? Po chwili chwyciłam za klamkę od auta i w tym samym momencie zorientowałam się, że kluczyki od samochodu są gdzieś na dnie torby. Przeklęłam wszystko wokół i zaczęłam w niej grzebać. Zawsze powtarzałam, że jestem cierpliwą osobą, jednak w takich sytuacjach to okazywało się nieprawdą. W końcu je znalazłam, a torbę rzuciłam na siedzenie pasażera.
Auto w cabrio miało wiele zalet i wad. Niewątpliwie plusem było to, że mogłam do niego wsiąść bez kluczyków, minusem natomiast fakt, że w trakcie deszczu, zanim zdążyło się zamknąć dach, w samochodzie mogła nastąpić powódź. Odjeżdżając z parkingu, w tylnym lusterku zauważyłam Conrada, który stał z rozłożonymi rękoma. Musiał załatwić sobie podwózkę. Na szczęście nie miał daleko, bo dziadkowie mieszkali na Ocean View Ave, a to było jakieś niecałe piętnaście minut na piechotę z plaży. Nie wkurzy się na mnie aż tak bardzo.
Kiedy dojechałam pod dom, brama była otwarta, a na placu stali dziadek z ojcem. Robili coś przy starym aucie dziadka. Zaparkowałam pod wiatą i wysiadłam z samochodu. Miałam szczerą nadzieję, że mnie nie zawołają.
– A gdzie Conrad?! – krzyknął do mnie tata.
Zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę. Przyodziałam na twarz uśmiech.
– Postanowił zostać dłużej – skłamałam.
Starszy mężczyzna wpatrywał się we mnie, jakby wyczuwał, że właśnie ich oszukałam. Umiał rozpoznać kłamcę, a ja nie potrafiłam kłamać. Musiałam się jak najszybciej wycofać, dopóki nie padnie kolejne pytanie, a moje przeinaczanie faktów wyjdzie na jaw. Do domu weszłam niepostrzeżenie, ani babcia, ani mama mnie nie zauważyły. Rzuciłam tylko torbę na łóżko, chwyciłam piżamę i zabrałam iPada. Zamknęłam się w łazience i zaczęłam nalewać wodę do wanny. Tablet ustawiłam na stoliczku obok, który stał tutaj, ponieważ babcia lubiła czytać podczas kąpieli, więc teraz idealnie się nadał. Włączyłam swój ulubiony serial; oglądałam go już po raz drugi, ale nigdy mi się nie nudził. Zanurzyłam się w ciepłej wodzie, a napis Gossip Girl¹ wyświetlił się na ekranie.
Nie myślałam o Conradzie i o tym, czy może już wrócił. Pochłaniałam trzeci odcinek drugiego sezonu, a moja skóra na dłoniach powoli zaczynała się marszczyć. Po kąpieli miałam plan, by zamknąć się w pokoju, wsunąć pod pierzynę i kontynuować oglądanie serialu.
Po wyjściu z wanny ogarnął mnie chłód, więc szybko przebrałam się w piżamę. Mój brat zawsze się z nich śmiał, a ja miałam ogromnego bzika na ich punkcie. Miałam ich kilkanaście i każda się wyróżniała. Dziś włożyłam na siebie jedną z moich ulubionych. Koszulka z długimi rękawami była prążkowana, miała zaokrąglony dekolt, a przy nim ozdobne, dodające uroku guziczki. Dodatkowo na białym materiale wybijał się kwiatowy wzór, który bardzo lubiłam. Spodnie były takie same jak góra, co tworzyło jedną wielką całość. Włożyłam również skarpetki z falbankami za kostkę. Lubiłam, gdy wszystko było zachowane w spójnej estetyce.
Zanim wyszłam z łazienki, zrobiłam pielęgnacyjną rutynę i spięłam mokre włosy białą, kwadratową klamrą. Patrząc na swoje odbicie w lustrze, widziałam coraz starszą siebie. Cieszył mnie ten widok. Może w końcu rodzice pozwolą mi spróbować w branży modowej, może w końcu dostrzegą we mnie kobietę, a nie dziecko. Ale tylko może…
Kiedy wyszłam z łazienki, do moich uszu dotarły głośne rozmowy z dołu. Musiałam poczekać, aż one ustaną, by zejść do kuchni. Nie chciałam się na nikogo natknąć, a tym bardziej wpaść na Conrada. Położyłam się na łóżku i chwyciłam telefon. Wiadomości od Celine zalały cały ekran. Nie musiałam ich odczytywać, by wiedzieć, co się w nich znajduje. Znałam swoją przyjaciółkę bardzo dobrze.
Celine:
Błagam, powiedz, że nie odjechałaś bez słowa!
Aurelia, zabiję cię
Możliwe, że twój brat zrobi to szybciej
Dziś jest impreza u mnie, gdybyś zapomniała…
O cholera. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona i od razu zaczęłam się rozglądać po pokoju. Nie doczytałam nawet dalszych wiadomości, w których zapewne przeklinała mnie od najgorszych. Nie byłam w imprezowym nastroju, ale przyjaciółka co roku robiła kameralną posiadówkę u siebie w domu. Zapraszała tylko najbliższych, więc Florence zapewne się nie pojawi, a to poprawiało mi humor.
Nie rozpakowałam do końca walizki, a w tym pośpiechu nie mogłam znaleźć sukienki, którą kupiłam specjalnie na tę okazję. Była biała, zwiewna, z rozkloszowanym dołem, kwadratowym dekoltem, bufiastymi rękawami i taliowana, przez co wyglądała, jakby miała gorset. Wyrzuciłam wszystkie rzeczy z walizki, aż w końcu ją dostrzegłam. Zauważyłam, że jest delikatnie wymięta, ale wiedziałam, że gdy tylko ją włożę, wygniecenia staną się niewidoczne. Dyszałam, przetarłam skronie, na których zbierała się warstwa potu. Ledwo sięgnęłam do zamka z tyłu pleców. Wyginałam się i podskakiwałam w miejscu, jakby to miało mi pomóc. Na stopy wsunęłam krótkie conversy, z haftowanymi kwiatami po bokach, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Usiadłam na łóżku i zaczerpnęłam głęboki wdech. To wszystko trwało kilka minut, ale zmęczyłam się tak, jakbym przebiegła co najmniej maraton. Dałam sobie chwilę, zanim wstałam. Głośne pukanie wytrąciło mnie z myśli. Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, gdy drzwi się otworzyły i stanął w nich mój brat.
– Już myślałem, że i o swojej przyjaciółce zapomniałaś. – Założył ramiona na klatce piersiowej. – Taka zapominalska dziś jesteś.
– Nie zapomniałam o tobie. – Wstałam z łóżka i chwyciłam telefon w dłoń. – Stwierdziłam, że spacer dobrze ci zrobi przed imprezą.
Conrad ściągnął brwi i posłał mi wkurzone spojrzenie. Zazwyczaj obdarowywał mnie takim grymasem, gdy coś mu nie odpowiadało.
– Masz wielkie szczęście, że jesteś moją siostrą.
– Polemizowałabym – mruknęłam pod nosem.
Brat chwycił mnie za nadgarstek, zmuszając jednocześnie, bym znów na niego popatrzyła. Jakby mi było mało…
– Chodźmy już, bo chciałbym doprowadzić cię żywą na imprezę Celine. – Wsunął sobie moją rękę pod ramię. – Bo jeśli cię tam nie przyprowadzę, to ja zginę, a naprawdę cenię sobie swoje życie.
Zaśmiałam się i skorzystałam z okazji, by mocniej wtulić się do brata. Niezależenie od tego, jak bardzo mnie denerwował i jak się kłóciliśmy, lubiłam chwile, gdy między nami było tak, jak powinno być. Cieszyłam się z momentów, kiedy Conrad zachowywał się jak on, a nie jak naburmuszony dupek, który potrafił samymi słowami sprawić mi przykrość. Mimo to kochałam go.
– Od kiedy boisz się Cel?
– Od zawsze – odpowiedział szybko. – A ty nie bałabyś się osoby, która w wieku pięciu lat potrafiła przegonić starszych od siebie chłopaków? Celine nieraz przypierdoliła mi gałęzią, gdy chciałem usiąść na huśtawce znajdującej się obok tej, na której ona się bujała.
– Przekroczyłeś jej strefę komfortu.
Conrad się zatrzymał i popatrzył na mnie z zażenowanym grymasem.
– Tylko wy, kobiety, macie jakieś dziwne strefy.
– To ty nie masz problemu z tym, że dziewczyny latają wokół ciebie jak muchy lgnące do…
– Nie waż się kończyć, siostro.
Zacisnęłam usta w wąską linię.
– Chodzi mi o to, że tobie nie przeszkadza, jak inne uwieszają ci się na szyi bez twojej zgody, lubisz to. – Zaczęłam schodzić po schodach pierwsza, ale zaraz pomyślałam, że to dość głupi pomysł. – Spróbuj mnie z nich zepchnąć. – Odwróciłam się do niego i pogroziłam mu palcem. – Tylko spróbuj.
– Aurelia, byłem wtedy dzieckiem.
Cieszyło mnie to, że wiedział, do jakiej sytuacji piłam. Gdy byliśmy młodsi, Conrad wpadł na świetny pomysł, by zepchnąć mnie ze schodów. Rodzicom wytłumaczył to tak, że po prostu chciał, żebym szybciej znalazła się na dole. Ja jednak do dziś nie wierzyłam w tę wersję wydarzeń. Obstawałam przy swoim i uważałam, że już od dziecka próbował się mnie pozbyć na różne sposoby, a to był jeden z wielu.
Do domu Celine szliśmy w ciszy, na piechotę było to niecałe dziesięć minut. Mieszkaliśmy bardzo blisko siebie, co ułatwiało późniejszy powrót. Muzyka rozniosła się echem po ulicy, a to pierwsze, co mnie zaskoczyło. Przyjaciółka zazwyczaj robiła małe posiadówki, na których muzyka stanowiła jedynie tło. Z każdym krokiem dźwięk stawał się coraz głośniejszy, a ja zaczynałam się obawiać, co tam zastanę. Conrad zostawił mnie w tyle, kiedy znaleźliśmy się przed jej domem. Ja musiałam przez chwilę przetworzyć to, co zobaczyłam. To nie była mała impreza…
Na podwórku kręciło się już sporo osób, a tak naprawdę wszystko działo się na tyle domu. Ruszyłam tam, zaciskając z całych sił usta. Nie miałam dziś ochoty na zacieśnianie więzi z obcymi mi osobami. Rodzice Cel zawsze wychodzili do znajomych na całą noc, bardzo ufali córce, ale sądzę, że nawet oni zdziwiliby się na ten widok.
Kiedy tylko znalazłam się na tyle posesji, moim oczom ukazało się dwa razy więcej ludzi. Nie dowierzałam, że przyjaciółka zgodziła się na coś takiego. Nie wpuszczała obcych osób do swojego domu, a teraz…
– Masz szczęście! – Cel wyrosła mi przed twarzą. – Już planowałam, jak…
– Celine, co to jest? – spytałam, nadal rozglądając się wokół siebie. – Nie rozumiem.
Dziewczyna opuściła lekko głowę, by po chwili znów ją unieść. Wyglądała na tak samo zdziwioną jak ja.
– Ktoś rozpowiedział po całym pieprzonym hrabstwie, że jest u mnie impreza. Nie wiem, co zrobić, Aurelia… – Westchnęła, a ja dostrzegłam panikę w jej oczach. – Wywaliłam może z dziesięć osób, ale oni wciąż się mnożą, rodzice mnie zabiją.
Tyle mi wystarczyło.
– Musimy znaleźć Conrada i chłopaków, pomogą nam ich wywalić. – Chwyciłam Celine za ramiona. – Ogarniemy to.
Kącik jej ust lekko drgnął. Nigdy nie widziałam, by była tak przerażona jak w tym momencie. Rozumiałam to w pełni, sama nie miałam bladego pojęcia, co zrobić w takiej sytuacji i jak się zachować. Zaczęłam szukać brata wzrokiem, ale gdy go odnalazłam, nie spodobał mi się ten widok. Właśnie zerował piwo, a wokół niego zebrał się tłum, który skandował jego imię.
– Conrad nam chyba nie pomoże – odezwała się, a ja zamknęłam na chwilę oczy. – Jak znajdę tego, kto jest za to odpowiedzialny, to go wypatroszę!
Próbowałam coś wymyślić, ale miałam w głowie kompletną pustkę… Nawet nie wiedziałam, od czego mogłybyśmy zacząć. Ta sytuacja wydawała się tak absurdalna, że nie potrafiłam jej pojąć. Kto i po co zrobił coś takiego? Instynktownie zaczęłam się cofać i w tej samej chwili poczułam, jak nadeptuję na czyjąś nogę. Podskoczyłam i szybko odwróciłam się w stronę tej osoby, aby ją przeprosić.
– Czyli miałem rację. To ty wpadłaś na mnie.