Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

The Reverse - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
30 sierpnia 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

The Reverse - ebook

„Miałam ochotę paść przed nim na kolana i błagać go o wybaczenie. Ale im dłużej na niego patrzyłam, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że nikła nadzieja, którą żyłam, minęła bezpowrotnie”.

Kiedy pewnego dnia do klasy Jaydena Davisa, kapitana szkolnej drużyny koszykówki, wchodzi nowa dziewczyna, ten zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia. Szybko się jednak przekonuje, że ta fascynacja nie jest obustronna.

Reeva Bailey bez zastanowienia odrzuca jego zaloty. I trwa to tak długo, aż z powodu narastających w chłopaku frustracji i żalu ten postanawia zacząć uprzykrzać jej życie.

Mogłoby się wydawać, że tych dwoje nigdy się nie dogada, jednak gdy pewnej nocy Davis ratuje dziewczynę przed niebezpieczeństwem, ta w końcu zaczyna patrzeć na niego przychylniej.

Wydaje się, że nareszcie mają szansę być razem, ale życie szybko weryfikuje te plany. I kiedy Reeva zaczyna rozumieć, jak ważny jest dla niej Jayden, jest już za późno.

Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej szesnastego roku życia.

Opis pochodzi od Wydawcy.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8362-707-6
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PLAYLISTA

1. The Neighbourhood – Sweater Weather

2. David Kushner – Daylight

3. Chord Overstreet – Hold On

4. Alex & Sierra – Little Do You Know

5. Surf Curse – Freaks

6. Justin Bieber – Boyfriend

7. The Neighbourhood – Softcore

8. SoMo – You Can Buy Everything

9. Rag’n’Bone Man – Human

10. Imagine Dragons – Wrecked

11. Dean Lewis – Half A Man

12. Duncan Laurence – Arcade

13. LP – Lost On You

14. Tom Odell – Another Love

15. SYML – Where’s My Love

16. Lady Gaga – Hold My Hand

17. NF – Let You Down

18. Calum Scott – You Are the Reason

19. Young the Gigant – Mind Over Matter

20. The Neighbourhood – Daddy Issues

21. Clinton Kane – I Guess I’m In Love

22. Marshmello ft. Khalid – Silence

23. Adele – SkyfallPROLOG

JAYDEN

Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy? Gdy weszła do klasy, zawstydzona i zdenerwowana. Zwróciła na siebie uwagę wszystkich uczniów, ale w szczególności – moją.

Pomyślałem sobie, że wydaje się całkiem fajna i warto byłoby się z nią zaprzyjaźnić, a nawet, że może później wyjdzie z tego coś więcej. W końcu była naprawdę ładna. A ten jej uśmiech, którym obdarzyła jedną z dziewczyn, gdy ta zaoferowała jej miejsce obok siebie… Nie mogłem o nim zapomnieć nie tylko do końca tego dnia, lecz także przez cały tydzień.

A później nastał kolejny dzień i kolejny, a ja wciąż o niej myślałem.

Moje nieudolne próby podrywu zawsze kończyły się tak samo – jej odmową. Dziewczyna nigdy nie dała się zaprosić do mnie czy na randkę ani na niewinne wyjście do kina lub restauracji. Raz nawet przygotowałem dla niej cholerny piknik w parku, przez co stałem się pośmiewiskiem dla wszystkich swoich kumpli, a ona jedynie spojrzała na mnie z litością i bez słowa przeszła obok.

Nie wiem, co takiego w niej było, że nie mogłem odpuścić. Oprócz niej w szkole uczyło się mnóstwo innych dziewczyn. Próbowałem się nimi zainteresować, ale one… nic mi nie mogły zaoferować. Były puste i zepsute. W głowie miały tylko jedno, a ja nie tego szukałem.

Szukałem miłości i wydawało mi się, że znalazłem ją tamtego dnia w jej uśmiechu.

Jednak się pomyliłem, i to bardzo. Przez trzy lata cierpiałem z powodu odrzucenia, a ona z dnia na dzień wydawała się coraz bardziej radosna. Zdobywała przyjaciół, dobre oceny i pochwały od nauczycieli. Wygrywała konkursy szkolne i zawody siatkówki, na których zawsze ją dopingowałem. Ona natomiast nigdy nie przyszła na mój mecz koszykówki.

Miałem do niej żal, a złość coraz bardziej się we mnie gotowała. Postanowiłem, że skoro ja nie mogłem być szczęśliwy, to ona też nie będzie.1

JAYDEN

Z głośnym trzaskiem zamknąłem swoją szafkę i starałem się ignorować zrzędzącego obok mnie Rexa, mojego najlepszego kumpla. Dwa tygodnie temu rozpoczął się nowy rok szkolny, a nauczyciele już dawali nam popalić zapowiedziami wielu sprawdzianów i jeszcze większej liczby lektur do przeczytania. W końcu to ostatnia klasa liceum, musimy być dobrze przygotowani do egzaminów końcowych, powtarzali. Tyle że jedyne, co wszyscy teraz czuliśmy, to nie motywacja do nauki, ale frustracja i strach przed nieznaną przyszłością po skończeniu szkoły.

– Nie narzekaj, Rex – mruknąłem. – Przeżyliśmy trzy lata, to przeżyjemy jeszcze i ten rok.

– Ale ty nie rozumiesz, stary! – krzyknął, wyrzucając ręce w górę. – Wcześniej cudem przechodziliśmy do następnej klasy i to tylko dlatego, że ściągaliśmy przy każdej możliwej okazji. Na egzaminach takiej możliwości nie będzie. A jak je zawalę, rodzice mnie zajebią.

Rex nie mówił prawdy. Był szalenie inteligentny, a pamięć miał wręcz fotograficzną. Wystarczyło, że raz przeczytał notatki z lekcji i już wszystko zapisywało mu się w głowie. Jednak co z tego, skoro był zbyt leniwy, żeby to robić. Wolał zawalać testy albo próbował na nich ściągać, dokładnie tak jak ja. Z tym że ja nie byłem taki mądry i dla mnie ściąganie było jedynym sposobem, żeby zdać.

– Nie dramatyzuj – powiedziałem, gdy weszliśmy na stołówkę. – Nawet nie potrzebujesz tych egzaminów. Twój stary i tak zatrudni cię w swojej firmie. Przyszłość masz zapewnioną.

Chłopak kontynuował lamentowanie, ja jednak już się na tym nie skupiałem. W kolejce do kasy dostrzegłem obiekt moich westchnień, na którego widok moje serce przyśpieszyło. Zatrzymałem się w pół kroku i obserwowałem, jak stała sama, z tacą w rękach, i powoli przesuwała się do przodu.

– Jay, nie rób tego.

Słowa przyjaciela dotarły do moich uszu, ale było już za późno, bo właśnie szedłem w jej stronę, aby uprzykrzyć jej każdą minutę życia.

Spięła się, gdy mnie zauważyła, ale nie zareagowała. Zawsze tak robiła. Denerwowałem ją, a ona tylko usilniej mnie ignorowała. W zeszłym roku myślałem, że jej obojętność większa już być nie może. Myliłem się. Traktowała mnie jak niewidzialnego.

Stanąłem przed nią, oparłem się ręką o ladę i chwilowo zablokowałem kolejkę.

– Cześć, słoneczko – przywitałem się z czystym sarkazmem.

A ona? Nawet na mnie nie spojrzała. Wyminęła mnie i wróciła do kolejki, która przez ten czas posunęła się znacznie do przodu. Dziewczyna, która stała za nią, uśmiechnęła się do mnie, na co przewróciłem oczami. Odepchnąłem się i ponownie stanąłem przed swoim celem. Dla takich chwil chciało mi się wstawać z łóżka i przychodzić do tego cyrku.

– Coś nie w humorze jesteś – kontynuowałem, gdy kolejny raz zagrodziłem jej drogę.

Znów chciała mnie wyminąć, ale byłem na to gotowy. Złapałem ją za ramię i zatrzymałem w miejscu. Wzdrygnęła się na mój dotyk, ale nie protestowała. I to mnie właśnie wkurzało. Jej brak reakcji, jakiejkolwiek obrony, ciętej riposty, którą by mnie uciszyła. Nawet nie raczyła spojrzeć mi w oczy, tylko uparcie gapiła się na to, co przed nią, czyli na moją klatkę piersiową.

– Patrz na mnie i przestań mnie denerwować, Reevo Bailey – syknąłem, chwytając ją za podbródek.

Pod wpływem mojej siły uniosła wzrok, ale nadal milczała, czekając na mój kolejny ruch. Tak jakby wszystko, co mogę jej zrobić, spływało po niej jak po kaczce. Gdyby choć raz mi się postawiła, może przestałbym jej dokuczać. Bo wszystko byłoby lepsze od tej obojętności i chłodu, które widziałem w jej oczach, gdy zmuszałem ją, aby odwzajemniła moje spojrzenie. Bo sama, z własnej woli, nigdy by tego nie zrobiła.

– Jestem głodna, dasz mi zjeść? – zapytała cicho.

Już dawno zauważyłem, że jej głos, gdy obdarowywała mnie tymi kilkoma wymuszanymi od czasu do czasu słowami, wyrażał zmęczenie tak ogromne, jak jej cienie pod oczami.

Mój wzrok prześlizgnął się z jej ładnej twarzy na tacę, którą kurczowo trzymała. Stały na niej jedynie sok i sałatka. Puściłem podbródek i uderzyłem dłonią tak, że wytrąciłem jej wszystko z rąk.

– Nie.

Reeva westchnęła, odłożyła pustą tacę i skierowała się do wyjścia ze stołówki. Po drodze zaczepiła sprzątaczkę, wskazała na zrobiony przeze mnie bałagan i zniknęła za drzwiami prowadzącymi na korytarz.

Przetarłem dłonią twarz i usiadłem przy stoliku, który okupowali już kumple z drużyny, Rex i jego dziewczyna, Esme Black. Oboje natychmiast skarcili mnie za takie zachowanie, na co tylko wzruszyłem ramionami. Pozostali rozmawiali o nadchodzącym meczu i przekrzykiwali się na temat imprezy, którą zorganizujemy, gdy wygramy. Chciałem się wtrącić do rozmowy i udawać, że interesują mnie ich plany, ale szybko się wycofałem. Nie miałem dziś humoru.

– Nie jesz? – rzucił Toby Ryan z gębą wypchaną frytkami.

– Jak widać.

Założyłem ręce na piersi i patrzyłem na drzwi wyjściowe. Reeva wiele razy wychodziła przeze mnie ze stołówki, a ja za każdym razem czekałem, aż wróci, nakrzyczy na mnie lub poskarży się nauczycielom. To jednak nigdy się nie stało.

– Hej, Jay – zaćwierkała Nora Marsh, siadając mi na kolanach, po czym wepchnęła swój język do mojego gardła.

Teoretycznie byliśmy parą, w praktyce wyglądało to tak, że ona się do mnie kleiła, a ja jej na to pozwalałem, bo podobała mi się uwaga, jaką mi poświęcała w każdej chwili. Było to miłą odmianą.

– Moi rodzice wyjeżdżają na weekend, chcesz wpaść? – szepnęła między kolejnymi gorącymi pocałunkami.

– Mam mecz – przypomniałem, kładąc dłonie na jej biodrach. – A potem imprezę.

– Więc zorganizuj ją w moim domu. I zostań aż do rana – zaproponowała wymownie.

– Mówisz serio? – podchwycił Toby.

Nora powoli oderwała się ode mnie i zmrużyła oczy. Całowaliśmy się w miejscu publicznym, przy moich kumplach, a ona się irytowała, że ktoś śmiał nam przerwać. Ech…

Zeszła z moich kolan, zajęła krzesło obok i zarzuciła sobie moje ramię na szyję.

– Jeśli nie zdemolujecie mi domu… – zaczęła oschle.

– Oczywiście, że nie! – Toby położył dłoń na piersi. – Obiecuję, że twój dom pozostanie w jednym kawałku, gdy impreza się skończy.

– Mhm, już to widzę – mruknęła. – Ale dobra. Pod warunkiem że ty przyjdziesz pierwszy i wyjdziesz ostatni – zwróciła się do mnie.

Wzruszyłem ramionami, nic nie obiecując, ale najwyraźniej to jej wystarczyło, bo zaczęła rozmowę z Esme. Usłyszałem, że umawiają się na zakupy, a później całkowicie się wyłączyłem i trwałem pogrążony w rozważaniach tak długo, aż wyrwał mnie z tego stanu dzwonek na lekcję. Zabrałem rękę z szyi Nory i nie czekając na nikogo, ruszyłem w stronę klasy biologicznej. Nienawidziłem tego przedmiotu tak samo jak wszystkich innych. Jedynie na treningach łapałem trochę wytchnienia od natłoku myśli. Mogłem się spocić, zatracić w grze i zapomnieć o całym swoim gównianym życiu.

Usiadłem na swoim miejscu, pod oknem w ostatniej ławce. Nogi wyprostowałem na pustym krześle obok, a ręce skrzyżowałem na piersi. Obserwowałem kolejnych uczniów wchodzących do klasy, dopóki nie zauważyłem Reevy. Na jednym ramieniu miała zawieszony czarny plecak, a dłonie trzymała schowane w kieszeniach bluzy. Szła spokojnie, aż nagle się zatrzymała i zmieszała.

Powiodłem za jej spojrzeniem i zauważyłem, że krzesło, na którym zwykle siadała, było zajęte. Każdy z nas miał swoje ulubione miejsce. Czasami jednak zdarzało się, tak jak teraz, że ktoś je podpierdolił i trzeba było szukać innego.

Obiegłem wzrokiem całą klasę. Jedyne wolne miejsca zostały już tylko w pierwszych ławkach, w których nikt, dosłownie nikt nie siadał. Nigdy. A oprócz nich…

Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Dałbym słowo, że jej usta wypowiedziały bezgłośnie przekleństwo. Gdy już myślałem, że będzie tak sterczeć przez całą lekcję albo usiądzie w pierwszej ławce, ona niepewnym krokiem ruszyła w moją stronę. Serce zaczęło mi bić szybciej z podekscytowania, gdy położyła dłoń na oparciu krzesła, na którym trzymałem wyprostowane nogi. Patrzyła na mnie wyczekująco, a ja na nią. Jej sugestia była jasna, ale tej dziewczynie nie zamierzałem niczego ułatwiać.

– Mogę tu usiąść? – zapytała w końcu.

Normalnie pewnie bym ją wyśmiał i odesłał do pierwszej ławki, ale jej głos i ten delikatny uśmiech sprawiły, że moje nogi same spadły na podłogę.

– Dziękuję.

Usiadła, położyła plecak na kolanach i zaczęła wyciągać z niego potrzebne rzeczy. Ładnie i równo ułożyła je na brzegu ławki, podczas gdy na mojej połowie walał się zeszyt przeznaczony do wszystkich przedmiotów i obgryziony długopis.

Kiedy do sali weszła nauczycielka, ucichły rozmowy i zaczęła się najnudniejsza lekcja pod słońcem. Nigdy nie rozumiałem, po co mi wiedza na temat stawonogów, tego, jak wyglądają ich narządy czy sposób rozmnażania. Dlatego też przez większość czasu gapiłem się przez okna albo na Reevę, która kolorowymi długopisami notowała wszystko, co mówiła pani Harris.

– Jayden, przeczytasz pierwsze zadanie? – Usłyszałem głos kobiety.

Uniosłem lekko brwi i już otwierałem usta, by powiedzieć, że nie mam książki, chociaż nauczycielka doskonale o tym wiedziała, gdy przede mną pojawił się podręcznik. Spojrzałem na dziewczynę, a ona postukała ołówkiem w miejsce, gdzie znajdowała się tabelka z zadaniami.

– Wymień, z jakich narządów składa się układ rozrodczy stawonogów – czytałem, z każdym słowem krzywiąc się coraz bardziej.

– Przepraszam, nic nie słyszałam. Możesz powtórzyć? Głośniej – poprosiła pani Harris.

– Wymień, z jakich narządów składa się układ rozrodczy stawonogów. – Wykonałem polecenie ze sztucznym uśmiechem, który zgasł natychmiast, gdy kobieta mi podziękowała i odwróciła wzrok. – Nienawidzę jej – szepnąłem do siebie.

– Ja też – odpowiedziała Reeva, zabierając swoją książkę.

Na jej usta wkradł się uśmieszek i przez długi czas z nich nie schodził, gdy notowała coś w zeszycie. Pewnie była to kolejna porcja wiedzy o tych stawostworach, której ja oczywiście nie miałem. I nawet nie interesowało mnie, by ją mieć. Złapałem za długopis i jednym szybkim ruchem przejechałem nim po zeszycie dziewczyny, przez co na jej starannych notatkach została podłużna kreska.

– Teraz będę musiała wyrwać stronę i napisać to od nowa – westchnęła.

– Co ty gadasz? – obruszyłem się na jej irracjonalne słowa. – Wszystko nadal jest czytelne.

– Jest – przyznała spokojnie. – Ale nie wygląda już tak ładnie.

– Przestań. Twoje notatki to istne arcydzieło – mruknąłem i chwyciłem swój zeszyt. – Masz, wyżyj się w akcie zemsty, jeśli chcesz.

Reeva przyjęła go i, ku mojemu zdziwieniu, zaczęła przeglądać. Parę razy uśmiechnęła się szerzej, jakby coś ją rozśmieszyło, ale nic nie powiedziała. Kartkowała strony tak długo, aż dojechała do końca. Wtedy wzięła swój długopis i zaczęła coś rysować, ale nie widziałem co, bo zasłoniła mi widok. Gdy skończyła, podsunęła mi zamknięty brulion i wróciła do rozwiązywania zadań.

– Muchomor? Serio? – Nie potrafiłem ukryć rozbawienia.

– Tylko to umiem narysować.

– Miałaś pobazgrać mi zeszyt albo przynajmniej narysować kutasa.

– Miałeś ich już pełno – mruknęła i uniosła lewy kącik ust.

Skrzyżowałem ręce na piersi, nadal wpatrując się w mały, kolorowy obrazek, i złapałem się na tym, że podobała mi się ta krótka chwila, podczas której wypowiedziała do mnie więcej słów niż normalnie przez cały tydzień.

I w tym właśnie największy problem. Gdy wyjdziemy z klasy, ona znów zacznie mnie ignorować, a mnie będzie to denerwowało. Skutkiem tego będzie moje małe znęcanie się nad nią.

Jestem draniem, wiem.

– Mogę też ci coś narysować? – zapytałem. – Coś więcej niż kreskę?

– Następnym razem.

Reeva miała szczęście, bo w tym momencie zabrzmiał dzwonek. Spakowała swoje rzeczy i ruszyła z innymi uczniami do wyjścia. Po kilku sekundach z klasy zniknęli wszyscy oprócz mnie. Rozłożyłem nogi na krześle, na którym jeszcze chwilę temu siedziała dziewczyna, i rozpamiętywałem naszą krótką rozmowę. Myślałem, że mnie nie lubi i będzie wolała usiąść w pierwszej ławce niż ze mną. Natomiast gdy już zajęła miejsce obok, byłem pewny, że słowem się nie odezwie, ale znów się pomyliłem. Dzięki niej godzina lekcyjna minęła szybciej niż kiedykolwiek. Nawet policzki mnie bolały, bo przez cały czas uśmiechałem się na jej widok. Tak niewiele musiała zrobić, aby poprawić mi humor. Kilka słów i uśmiech, a czułem się, jakby tysiące motyli próbowało wyrwać się z mojego brzucha. I odniosłem wrażenie, że Reeva dobrze o tym wiedziała.

Usłyszałem trzaśnięcie drzwi i automatycznie uniosłem wzrok. To była Nora, która idąc w moim kierunku, rozpinała guziki swetra.

– Wiesz, weekend zawsze można przyspieszyć – wymruczała sugestywnie.

Zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, zrzuciła z siebie ubranie i w samym staniku i spódnicy usiadła mi na kolanach. Tak jak w stołówce zaczęła mnie namiętnie całować, ale tym razem nie traciła cennego czasu na przerwy. Zaczęła odpinać mi pasek, ale zdążyłem ją w porę powstrzymać.

– Co jest? – Zmarszczyła brwi.

– Ja… nie na to mam ochotę – skłamałem.

Na nic nie miałem ochoty, bo moje myśli biegły w całkowicie innym kierunku, ale prościej było powiedzieć, żeby mi obciągnęła, niż tłumaczyć, dlaczego nie chcę się z nią pieprzyć w sali lekcyjnej. A raczej dlaczego w ogóle nie chciało mi się z nią pieprzyć.

Nora się zmieszała, ale nie protestowała, gdy ściągnąłem ją sobie z kolan i opuściłem spodnie do połowy ud. Uklękła i zajęła się moim kutasem, podczas gdy ja odchyliłem do tyłu głowę i przymknąłem oczy, ale nie z przyjemności, tylko z irytacji i wstrętu do Nory, które nasilały się z każdym dniem.

Zerwałem się na równe nogi, gdy zadzwonił dzwonek na następną lekcję. Całe szczęście, bo nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymałbym jej śliski język na swoim najważniejszym narządzie. Pospiesznie podciągnąłem spodnie i wyminąłem dziewczynę, która niezadowolona coś tam miauczała pod nosem. Wypadłem z sali prosto na korytarz i zszedłem po schodach na parter. Tylnym wyjściem wypadłem na dwór i oparłem się o ścianę. Z kieszeni wyciągnąłem paczkę papierosów, odpaliłem jednego. Pomógł mi ukoić napięcie, które we mnie wezbrało. Było to coś w rodzaju ekscytacji i podniecenia, ale nie wywołała tego Nora, tylko…

– Reeva – powiedziałem, gdy dziewczyna nagle przeszła obok mnie. – Idziesz na wagary?

Nie zareagowała, więc odepchnąłem się od ściany i złapałem za kaptur jej bluzy. Zdziwiłem się, kiedy nie tylko się zatrzymała, ale też na mnie spojrzała.

– Nie możesz mi normalnie odpowiedzieć? – warknąłem. – Co jest z tobą nie tak?

– A z tobą? Dlaczego nie dasz mi spokoju? – odpyskowała, choć jej ton był łagodny.

Uniosłem brwi, zaskoczony.

– Bo lubię cię denerwować…

– A ja nie lubię z tobą rozmawiać – przerwała mi.

Odepchnęła mój nadgarstek i znów ruszyła przed siebie. Ja jednak nie zamierzałem odpuścić, więc szedłem obok niej coraz bardziej zirytowany.

– Dlaczego?

– Bo nie wnosisz nic ciekawego do mojego życia – mruknęła.

– Twierdzisz, że jestem nudny?

– Nie. Raczej mało wartościowy.

Zatrzymałem się, zmarszczyłem brwi i analizowałem jej słowa. Nazwała właśnie to, co mnie przeszkadzało w Norze i innych dziewczynach. Były puste, leniwe i myślały, że cały świat należy do nich. Ale siebie za takiego nie uważałem, miałem dużo do zaoferowania.

– Bo nie mam zaplanowanej całej przyszłości, tysiąca zainteresowań i dobrych ocen tak jak ty?! – zawołałem, podbiegając do niej.

– Właśnie tak.

Zacisnąłem zęby i pięści. Jej słowa mnie wkurzyły i trochę zabolały, zwłaszcza że nic o mnie nie wiedziała. Dla niej wszystko było takie proste? Najwyraźniej fruwała w jebanej bańce, skoro myślała, że do udanego życia wystarczą jedynie dobre chęci i motywacja. Niektórzy mieli znacznie trudniej. Nie powinna mnie oceniać i czuć się lepsza, tym bardziej że to ona stała się głównym powodem moich wszystkich problemów.

– Słuchaj, gówniaro. – Złapałem ją za ramię i odwróciłem twarzą do siebie. – Nic nie wiesz o mnie i o tym, co mam do zaoferowania, więc nie pierdol, że nie jestem godny rozmowy z tobą!

– Wiesz, że każda dziewczyna dałaby się zabić, byleby zamienić z tobą kilka słów? Dlaczego tracisz czas na mnie? – Wydawała się zmęczona naszą rozmową.

– Wiesz, że każda dziewczyna dałaby się zabić, żeby być na twoim miejscu? Dlaczego nie możesz tego docenić? – powtórzyłem urażony.

– Bo ja nie mam czasu na takie głupoty – odpowiedziała pobłażliwym tonem, a jej oczy znów wyrażały tę cholerną litość.

Puściłem jej ramię i zrobiłem krok do tyłu. Gdyby tylko mi pozwoliła, pokazałbym jej, jak wiele mam do zaoferowania. Nawet teraz, po trzech latach dręczenia jej, gdy moja niechęć do niej sięgnęła apogeum, mógłbym odepchnąć wszystkie te negatywne uczucia na rzecz nowych, przyjemniejszych. Wystarczyłoby jej jedno słowo, że chce spróbować.

– Mogę iść czy nadal będziesz mnie zatrzymywać? – zapytała cicho.

– Idź. Nie chcę już na ciebie patrzeć.

Odwróciłem się i wróciłem do szkoły na trening, którego nie mogłem opuścić przed nadchodzącym meczem. Lekcja matematyki już trwała, więc bez sensu było na nią iść. Wyciągnąłem zatem z szafki torbę sportową i udałem się prosto do siłowni, by spuścić trochę pary.

Przez trzy cholerne lata zastanawiałem się, dlaczego nie potrafię zapomnieć o tej dziewczynie. Dlaczego nogi wciąż prowadzą mnie w jej stronę, a z ust wydobywają się przykre słowa zawsze, gdy ona stara się mnie ignorować. Miała rację, że w szkole jest mnóstwo dziewczyn, które bardzo chętnie dałyby się zaprosić na randkę.

A jednak ja pragnąłem tylko tej, która od trzech lat na nowo łamała mi serce.

Pragnąłem dotykać tych kasztanowych włosów, układających się w niesforne loki.

Pragnąłem patrzeć w te brązowe oczy, wyrażające łagodność i ciepło zawsze, gdy nie patrzyły na mnie.

I pragnąłem całować te pełne czerwone usta, których uśmiechniętych nie potrafiłem zapomnieć.

Pragnąłem, by była moja.2

JAYDEN

Po treningu czekałem na Rexa, który ogarniał się po swoich ćwiczeniach. Chłopak trenował futbol i nigdy nie dał się namówić, by dołączyć do drużyny koszykarskiej. Zresztą on z takim samym skutkiem próbował mnie zwerbować do futbolistów. Ale ja kochałem koszykówkę. Gra w nią sprawiała mi dużo radości. Poza tym to był jedyny sposób na oczyszczenie umysłu i skierowanie myśli w jednym, konkretnym kierunku, bo zazwyczaj krążyły wokół tego, czemu naprawdę nie chciałem ich poświęcać.

– Jay, możemy porozmawiać? – zapytała uprzejmie Esme, podchodząc do mnie.

– Co tam?

– Nora płakała w łazience… – zaczęła niepewnie. – Coś się między wami stało? Wyglądała na bardzo roztrzęsioną.

Cicho westchnąłem i przymknąłem oczy. Naprawdę się rozryczała, bo przerwałem jej nieudolnego loda? Przecież zadzwonił dzwonek na lekcję, drzwi do sali zaraz by się otworzyły i ktoś by nas nakrył. A ostatnie, czego potrzebowałem, to wylądować u dyrektora i patrzeć, jak dzwoni do mojego ojca.

– Pogadam z nią później – mruknąłem, żeby Esme dała mi spokój.

– Jay, nie kłam. Nie zrobisz tego.

– Czego ty ode mnie oczekujesz, Esme?

– Jeśli jej nie kochasz, to jej to powiedz – wypaliła stanowczo. – Bo takie wykorzystywanie jej nie jest w porządku.

– To ona się do mnie klei. Ja jej nie wykorzystuję – broniłem się.

– Proszę cię, JJ.

Uśmiechnąłem się, słysząc to przezwisko. Tylko ona tak na mnie mówiła, zwłaszcza jeśli chciała mnie do czegoś przekonać. Zmierzwiłem jej długie blond włosy przy akompaniamencie pisków i krzyków. Odsunęła się i zaczęła je szybko poprawiać.

– Prosisz mnie, żebym zerwał z twoją przyjaciółką, kuzyneczko?

Właściwie nie byliśmy rodziną. Nasze mamy się przyjaźniły, a my z racji tego, że urodziliśmy się w podobnym czasie i mieszkaliśmy obok siebie, wychowywaliśmy się razem. Esme Black była dla mnie najważniejszą kobietą. Często wspierała mnie w trudnych chwilach i spędzała ze mną mnóstwo czasu, gdy tego potrzebowałem. Mieliśmy nawet swoją tajną miejscówkę, o której nie wiedział nikt inny. To znaczy nikt oprócz Rexa, bo Esme zabierała go tam, odkąd zaczęli ze sobą chodzić. A ja mimowolnie zastanawiałem się, czy Reevie też spodobałoby się to miejsce.

– Proszę cię, żebyś z nią szczerze porozmawiał. – Spojrzała mi w oczy. – I przestał ją oszukiwać.

– Dobra. Ale przygotuj się na to, że będziesz ją pocieszać. Strata takiego faceta jak ja będzie bardzo bolesna.

– Yhm. Zwłaszcza że ledwo na nią patrzyłeś, nie mówiąc już o prawdziwej uwadze, takiej, jaką ona poświęca tobie.

– Wiem.

– Mam nadzieję. A teraz powiedz mi, o co chodzi z Reevą. – Szturchnęła mnie łokciem.

Spojrzałem na nią zdziwiony, bo zazwyczaj o niej nie rozmawialiśmy. Esme wiedziała, jak wygląda sytuacja i wiedziała też, że nic się w naszych stosunkach nie zmienia. Ewentualnie mogłem tylko wszystko pogorszyć nagłymi atakami frustracji – takimi jak ten, gdy dziewczyna wychodziła ze szkoły.

– Widziałam, że siedzieliście razem na biologii – dodała, gdy jedynie wzruszyłem ramionami. – I oboje się uśmiechaliście. Czyżby topór wojenny został zakopany?

– Jeśli nawet tak było, to znów wszystko spieprzyłem.

Esme uderzyła mnie w ramię, po czym wyrzuciła ręce do góry, dokładnie w ten sam sposób co Rex. To trochę przerażające, jak bardzo się do siebie upodobnili, spędzając tyle czasu razem.

– Ale ty jesteś głupi! Dlaczego po prostu z nią nie pogadasz, co? Wyjaśnisz, co czujesz.

– Po pierwsze – wycelowałem w blondynkę palcem – mężczyźni nie rozmawiają o uczuciach. A po drugie, już to zrobiłem.

– Trzy lata temu.

– I od tego czasu nic się nie zmieniło. Wciąż mnie ignoruje, przechodzi obok obojętnie i spogląda wszędzie, tylko nie na mnie.

– A mimo to nie możesz o niej zapomnieć, co? – Kącik jej ust uniósł się znacząco. – Zakochałeś się po uszy, JJ.

– Zamknij się, dzieciaku.

– Jestem od ciebie starsza o dwa miesiące – zaśmiała się.

– A ja jestem wyższy i silniejszy.

Zanim dziewczyna zdążyła zareagować, objąłem ją jedną ręką w talii, a drugą zacząłem łaskotać. Darła się wniebogłosy, zwracając na nas uwagę wszystkich uczniów na parkingu. Próbowała mnie odepchnąć, ale na marne. Trzymałem ją mocno i nie przerywałem tortur, na jakie sobie zasłużyła, naśmiewając się ze mnie.

– Znów męczysz moją dziewczynę? – odezwał się Rex, podchodząc do nas.

– Też chcesz? – parsknąłem i puściłem Esme.

Natychmiast odskoczyła ode mnie i wpadła w ramiona swojego chłopaka, nadal się śmiejąc. Policzki miała zaróżowione, a włosy potargane, więc byłem z siebie niesamowicie dumny, bo zazwyczaj jej wygląd był idealnie idealny.

– Nie jesteś w moim typie – sarknął. – Do zobaczenia wieczorem, kotku – zwrócił się do Esme i namiętnie ją pocałował.

Wsiadłem do samochodu i czekałem, aż chłopak skończy się migdalić i dołączy do mnie, abyśmy mogli wrócić do domu. Rex mieszkał przy tej samej ulicy co ja i Esme, tylko kilka domów dalej, więc zawsze jeździliśmy razem, we trójkę, ale dzisiaj dziewczyna miała po szkole inne plany. Czekała jedynie, aby się pożegnać ze swoim chłopakiem, od którego oderwała się po dłuższej chwili. Pomachała mi i ruszyła do swojego auta, przy którym stała jedna z jej koleżanek.

– Dobra, możemy jechać – powiedział Rex, zamykając drzwi.

Tak jak zawsze podłączył się do radia i przez całą drogę puszczał nasze ulubione piosenki. Było o tyle przyjemniej, bo nie musieliśmy słuchać damskiego narzekania i błagania o telefon. Ja nigdy nie pozwalam Esme wybierać muzyki, ale Rex często jej ulegał i później słuchaliśmy jakiejś Ariany Grande. Nienawidziłem tego wycia równie mocno, co piosenek country, które kochała babcia Rexa i którymi torturowała nas zawsze, gdy ją odwiedzaliśmy.

– Myślisz, że dobrze wyglądałbym w długich włosach?

Spojrzałem na kumpla, który właśnie przeglądał się w lusterku wstecznym. Aktualnie włosy miał ścięte w stylu buzz cut, co pasowało do jego ostrych rysów twarzy, gęstych brwi i ciemnej karnacji. Gdybym był gejem, powiedziałbym, że jest naprawdę przystojny.

– Wyglądałbyś jak ja.

Moje włosy nie były bardzo długie, ale pamiętałem moment, gdy przegrałem zakład z Esme i pozwoliłem jej zapleść sobie warkocz. Niestety, wyszedł całkiem ładnie. Następnego dnia pojechałem do fryzjera i ściąłem większość włosów.

– W sumie… – zamyślił się na moment. – Byłbym przystojniejszą wersją ciebie.

Zaśmiałem się na jego niewiarygodną zuchwałość i zatrzymałem samochód, bo akurat dojechaliśmy pod nowoczesny dom Rexa. Pogadaliśmy chwilę o mało istotnych tematach, po czym chłopak się pożegnał i wysiadł.

Wrzuciłem bieg i po kilku następnych minutach wjechałam na swój podjazd. Wysiadłem i otworzyłem bagażnik, aby wyjąć plecak i torbę sportową, po czym wszedłem do domu i od progu poczułem zapach papierosów, które palił ojciec. Zdziwiłem się, bo woń była świeża, więc uznałem, że mężczyzna najwyraźniej już wrócił, choć zazwyczaj pracował do późna. I miałem rację, bo kątem oka zauważyłem go siedzącego w salonie. Starałem się iść tak cicho, jak tylko mogłem, aby nie zwrócić na siebie jego uwagi. Niestety, nie udało się. Usłyszałem jego niski, surowy głos żądający, abym natychmiast do niego przyszedł. Zakląłem pod nosem i się cofnąłem. Miałem ochotę zacisnąć ręce w pięści, ale to by tylko pogorszyło sprawę. Zamiast tego stanąłem przed nim ze spuszczoną głową i czekałem.

– Ile razy jeszcze mam odbierać telefony ze szkoły, bo ty znów opuszczasz lekcje? – warknął lodowatym głosem. – Powtarzałem ci do usrania, jak masz się zachowywać, ale najwyraźniej nic nie dociera do twojego tępego łba.

Zamachnął się i trafił pięścią w mój policzek. W ustach poczułem metaliczny smak krwi i prąd przeszywający mi twarz.

Uderzył mnie.

Nie pierwszy raz i zapewne też nie ostatni. A ja mu na to pozwalałem, bo gdy ostatnio próbowałem się bronić, tydzień leżałem w łóżku ze stłuczonym żebrem. Dlatego wolałem wytrzymać karę, którą teraz mi wymierzał, i na resztę dnia zamknąć się w pokoju, niż postawić się mu i pogorszyć sprawę.

Mężczyzna walnął mnie jeszcze kilkakrotnie, po czym westchnął zirytowany, wygłosił tyradę, jakim jestem nieudacznikiem, i rozkazał, abym zniknął mu z oczu.

To powtarzało się notorycznie, ilekroć coś mu się nie podobało. Nie zawsze musiał to być telefon od dyrektora o opuszczonej lekcji czy złej ocenie. Czasami wystarczył przegrany mecz, bałagan w pokoju, źle skoszony trawnik. Cokolwiek.

A ja? Już się do tego przyzwyczaiłem.

W łazience obmyłem twarz zimną wodą i wyplułem krew, która nagromadziła mi się w ustach. Wszedłem do swojego pokoju i położyłem się na łóżku. Wpatrując się w worek treningowy zawieszony w rogu mojego pokoju, zacząłem układać bajeczkę o sparingu bokserskim, na którym dorobiłem się tylu obrażeń.

Powinienem zedrzeć sobie knykcie, żeby urealnić tę historię, ale byłem zbyt zmęczony, by uderzać w worek.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: